niedziela, 29 maja 2016

Jednak jestem...........

Bardzo długo nic nie pisałam.Moja działalnosć w internecie na forum Facebooka tak mnie pochłonęła ,że już nie starczyło mi czasu na co inne.Sytuacja polityczna w naszym kraju nie pozwala nam na obojetność.Aż,się prosi aby zabrać głos w sprawach jakie toczą się w naszej przestrzeni publicznej,społecznej.Jest wiele problemów.Spraw nie załatwionych .Każdy problem jest wyzwaniem.Jeśli nie da się go uniknąć,trzeba go pokonać.Czasem problem tkwi w nas samych i wtedy jest to duzy stres- dla nas.Bo wiemy ,że go mamy ale,boimy się ,że nie damy rady sobie z tym poradzić.I w efekcie nie robimy nic.Tkwimy w tym,użalamy sie nad soba,jest nam zle.Myslimy sobie o cholera dlaczego ,tak jest?I wtedy jedynym ratunkiem jest drugi problem.Jeszcze większy.To już jest wyzwanie dla nas.Przeciez jakieś tam problemy nas nie pokonają? Bierzemy sie do roboty.Działamy.Czasem się to udaje a czasami nie.Nie lubimy być pokonanymi.Bardzo nas to boli  i jeżeli mamy w sobie jeszcze trochę sił bierzemy się  z tym za bary.Kiedy w roku 2014 stanęlam przed poważnym wyzwaniem /cieżka trudna choroba mego meża/ powiedziałam sobie - muszę zawalczyć.Choroba trudna  z tych raczej wstydliwych,żle rokująca i własciwie bez efektów zdrowienia.Skazana raczej na zmianę na gorsze z ktora należy się nauczyć żyćKilka razy zaliczyłam "czolowe zderzenie z rzeczywistoscią" ale to tylko pozwoliło mi zmobilizować siły do dalszej walki.Wiem,że juz w tej chorobie niczego nie wygram ale,musze się postarac aby jedna z moich sił "napedowych" było moje głebokie przeświadczenie o słuszności swoich wyborow życiowych  no i milość.Miłosc szeroko rozumiana.Jesli człowiek nagle po wielu wielu latach dowiaduje się ,że trudne momenty życiowe to nie wina charakteru drugiej osoby z ktorą mi było życ- a cieżka choroba,dziedziczna,nie do wyleczenia. to trudno jest nad tym przejśc do porzadku codziennego .Już nic nie jest takie same, kiedy chora jest psyche.Nie jestem exchibicjonistką ,nie chcę aby się ktoś nademną użalał ale bardzo chciałabym porozmawiać z ludzmi ktorych bliscy też chorują na chorobę afektywną dwubiegunowa z naprzemiennymi epizodami manii i depresji.Chciałabym porozmawiać jak sobie radza w tych trudnych momentach,Jakie mają sposoby pomocy dla swoich chorych,zkad czerpia siły,jak sobie nawzajem pomóc.Mam nadzieję ,że mi w tym pomoże redakcja blogów na Onecie.Bo świat nie jest taki wesoły ,radosny kolorowy jak się niektórym wydaje.Jest duzo szarosci a w niej ludzie którzy tez bardzo chcieliby być radosni.Tak wogóle dlaczego tak wypda napisac ,ze ktos bliski ma raka ,czy udar a wstydliwym jest napisanie ,że ktos choruje na chorobę psychiczną i leczyl sie na oddziale psychiatrycznym. Teraz kiedy już wiemy ,że takie objawy to choroba i mozemy postawić własciwą diagnozę latwiej jest życ wielu rodzinom.Przedtem tak jak ja błądzili we mgle.Ilu sytuacjom można było zapobiec gdybym to wcześnie wiedziała ?O ile łatwiej by mi się żyło.Od dwoch lat każdy epizod czy to manii czy depresji,przeżywam bardzo boleśnie.Czasem się ktos dziwi dlaczego tak znikam.Teraz juz wiecie pochłania mnie wtedy choroba bliskiej osoby.Co to "na dobre i na złe" już 58 lat.Pozdrawiam wszystkich serdecznie piszcie do mnie mailujcie chętnie porozmawiam.napisała Hala cdn.