środa, 21 grudnia 2016

Wszystkiego na swiecie jest więcej ,tylko radości coraz mniej/Cóż na to poradzić?

Takie pytanie jak w tytule mego postu zadaje sobie na pewno ,nie jedna osoba  na swiecie/Wystarczy bowiem otworzyć jakakolwiek gazetę codzienną, włączyć radio,internet,telewizję i wtedy ukazuje się ogrom nieszcześc ludzkich  dziejących się akurat teraz na świecie.Ostatnio miałam okazję byc przy okazji załatwiania,spraw w TMobile,w Centrum Handlowym Auchan.Kiedyś kiedy przekraczalam prog tej swiątyni dobra wszelakiego,dostawałam wielkiej radosci.Przystawałam przy każdym stoisku i oglądałam dosłownie wszystko.Podziwiałam i zachwycałam się wszystkim.Teraz kiedy zobaczyłam ile jest dobra wszelakiego,jakoś nie mogłam się cieszyc tym widokiem.Jakoś tak dziwnie przed oczy ,nasuwał mi się obraz z ostatniego zdjęcia jakie oglądałam w internecie.Widok z Allepo w Syrii.Biedne dzieci nie żyjace już ułożone na dziwnym stosie.I wtedy pomyślałam nie pierwszy już raz ,że Boga nie ma  ?Bo gdyby byl ,to chyba by nie pozwolił na to ?Być moze moje myśli w tym momencie błądzą i grzeszą ale,ja na to nic nie poradzę.To jest silniejsze odemnie.Wiem,że nic na to moj głos nie poradzi.Ale tak jest że na świecie jest tyle wszelakiego dobra a radości coraz mniej.Cieszyć się i radować jest nam coraz trudniej.Teraz kiedy świat stał się globalna wioską wszystko się bardzo zbliżyło,jest blisko nas.Ja mam sie cieszyć,syta ,mająca dom.Coraz trudniej nam to przychodzi bo świadomosc jakby mamy,silniejszą,bliższą.Lecz jak widać jesteśmy aby cokolwiek zmienić za słabi.Nie radzimy sobie z naszymi sprawami,w naszych rodzinach,państwie,społeczenstwie.Jesteśmy podzieleni,skłóceni.I jak tu zasiąsć za stołem wigilijnym i życzyć sobie wesołych świąt?A,jednak musimy się starać wbrew wszystkiemu i wszystkim.Bo tylko wzajemna empatia i myslenie o tym co dzieje się na świecie pozwoli spojrzeć na wszystko z innej perspektywy i postaramy się o wspólny dobry consensus czego i sobie i Wam serdecznie zyczę.Bądzcie dla siebie dobrzy,dbajcie o siebie nawzajem,życie jest takie krotkie i nie trzeba go sobie skracać nie rozważnymi działaniami.Dużo zdrowia i dużo miłości dla wszystkich.Napisała Hala cdn.

niedziela, 11 grudnia 2016

Grudniowy czas.Czy jednakowo dobry dla wszystkich?

Miesiąc grudzień to miesiąc na który czekamy cały rok. Jest Mikołaj i są Swięta Bozego Narodzenia i Sylwester i Nowy Rok.Cieszymy się wraz z dziecmi na wszystkie spotkania rodzinne w tym miesiącu. Ja jednak ,im jestem starsza,coraz mniej na te swieta się cieszę.Być może dlatego,że zdaję sobie sprawę,iż mogą być one moimi ostatnimi.To całe skomercjalizowanie Swiąt też się do tego przyczyniło.Wszystko przestało być ważne .Każda sprawa nawet ważna jest nie do załatwienia bo słyszymy :proszę przyjść po nowym roku,po świętach.......itp. Teraz mamy kupować prezenty,robić stroiki,choinki. Pani z admin Onetu która do mnie napisała maila poprosiła mnie abym napisała coś do bloga.Bardzo chętnie bym pisała ale ponieważ,mój blog nosi tytuł "mój świat-życie codzienne"mam z tym duży kłopot. Bo świat tak bardzo się zmienił ,ze prawie przestał być moim światem a dzień codzienny stał się bardzo trudny i nie wart nawet napisania kilku zdań.Czarę goryczy przelał wczorajszy dzień 10 grudnia 2016 roku.Który bardzo dobrze zapamiętam.Zapamiętam na pewno z kilku powodów.Nie rozumiem,dlaczego na własnych współmieszkańców,naszej pięknej ojczyzny kieruje się oddziały uzbrojonej po zęby policji.Przecież ta kontrmanifestacja dostała  stosowne zgody  na swoje wystąpienie w tym dniu w tym miejscu. Chcieli zamanifestować ,że nie podoba im się, to co miesięczne- już po raz 80-ty czczenie krzyża na Krakowskim Przedmieściu w takim miejscu.Otoczenie Pałacu Prezydenckiego wymaga powagi,atencji,godnego zachowania.Co bardzo jest trudne,ze względu na charakter przemówień p.J.Kaczyńskiego .Przemowienia te pełne są buty,zlosci i arogancji i nic nie mają wspólnego z powaga jaka nalezy się miejscu  przed Palacem Prezydenckim.Po co panu Kaczyśkiemu to miejsce do przemowień?.Niedaleko jest kosciół .przed którym na placyku można by się modlić za tych co zginęli w Smoleńsku.Nie ,ale to jest za mało prestiżowe wg.pana Kaczynskiego i jego zwolenników miejsce.Ja jednak jako polka nie mogę się z tym zgodzić aby,te burdy i przepychanki działy się w miejscu ktore uważam za ważne dla mnie.To zakłóca mój mir życiowy.Nie życzę sobie aby na Krakowskim Przedmieściu urządzać takie awantury ktore ośmieszają nasz kraj w oczach chocby turystów odwiedzających Warszawę.Ja jestem prostą kobietą i nie umiem się tak elegancko wypowiadac ale, powiem po prostu niech ktoś wreszcie z nimi porozmawia poważnie,i uświadomi im ,ze nie tędy droga.Pani Magdalena Sroda  dobrze napisała o tych wydarzeniach.Także artykuł pana Romana Giertycha dobrze posumowuje ten problem.Ale,co z tego ludzie piszą manifestują a nic się nie zmienia.Ja rozumiem,rzad został legalnie demokratycznie wybrany.Prezydent też.Ale do diabła ,nie są przecież nieomylni.Trochę pokory zamiast buty i dzielenia społeczenstwa by się naprawde wszystkim przydało. Pokazać swoja dobrą wole a nie podpierac się policją.Jeszcze wiele spraw leży mi na sercu ale to juz temat na inne opowiadanie a na razie tyle......napisała Hala cdn.

środa, 9 listopada 2016

Każdy ma swoją szansę.Jak ją wykorzysta?...........

Emocje sięgnęły zenitu.Amerykanie wybierali swojego Prezydenta.Kampania była długa i męcząca.Wybor trudny bo jeszcze,trzeba było wybrać człowieka ale i partię która reprezentował a to już o niebo trudniejsze.Kiedy w roku 1993 i w roku 1994 wydano w Polsce dwie powieści p.Ivany Trump napewno się nie spodziewano ,że opisywany w tych powieściach jej maż ma szanse zostać w przyszłości Prezydentem USA.Wydanie tych zbeletryzowanych powieści czeskiej gimnastyczki Ivany,żony pana Donalda Trumpa przyczyniło się do rozwodu tej pary i długiej walki miedzy nimi.Padały wzajemne oskarżenia ,nie zawsze eleganckie.Ja obydwie powieści przeczytałam i wyłonił mi się w moich myślach niezbyt miły delikatnie mówiac,obraz człowieka bohatera  tych powieści.,ktorego p.Donald Trump miał być pierwowzorem.No, coż ludzie się podobno zmieniaja? Każdemu jednak winniśmy dać druga szansę.Tak myśląc wybor pana Trumpa powinniśmy  przyjąć z szacunkiem i kredytem zaufania do jego osoby.Jak jednak będzie pokaże zycie. Ale,pamiętajmy o jednym iż Prezydent tak ważnego politycznie panstwa,nie jest tylko ich Prezydentem,jest ważną osoba dla każdego nawet najmniejszego panstwa naszego globu. I o tym powinnismy zawsze pamiętać i mieć to na uwadze.To ,że teraz Ameryką będa rządzić Republikanie,może być bardzo dobre dla polityki wewnętrznej tego panstwa .Ale,już nie koniecznie dla polityki zagranicznej USA.Nie chcę się powtarzać ale,wszyscy musimy poskromić nasze wielkie nadzieje i realnie oceniać sytuację. Wizy nie spadną nam z nieba wraz z nowym Prezydentem,trzeba jeszcze dużo czasu i staran aby te obietnice zostały spełnione.Wazne jest jednak abyśmy jednak dobrze cenili siły na zamiary.To się zawsze przydaje. Póki co dbajmy o dobre stosunki z wszystkimi naszymi sąsiadami,bo  USA daleko jest a sąsiad czasem jest ważniejszy niż rodzina.Wiemy to przecież dobrze z naszych rodzin i podwórek.Kto może zdobyć jeszcze do poczytania obie powieści gorąco polecam. Warto choć literacko nie jest to proza wysokiego lotu- zbeletryzowana biografia pani Ivanki Trump pierwszej żony pana Prezydenta Donalda Trumpa. Przyznam ,że bardziej cieszyłabym się wygraną pani Hillary Clinton bo ze wzgledu na osobę Billa Clintona -mego Idola jej także bardzo życzyłam wygranej.Ale,wybór społeczenstwa Amerykanskiego szanuję.Zycie pokaże co będzie dalej.Nie jestem żadną ważną osobą ani ,się nie znam na polityce ale,nie jest mi obojętne czy będzie w naszym panstwie spokój i spokojne dobre zycie i dlatego napisałam ten postNapisala Hala c.d.....

piątek, 4 listopada 2016

Smutny listopadowy dzień..............

Dzisiaj gdyby żyła moja mama miałaby 100-setne urodziny.Zmarła kiedy miała 95 lat.Dzisiaj serdecznie ją wspominam.Moja mama była zwykłą bohaterką dnia codziennego.Kiedy jako piękna dziewczyna zza Lwowa przybyła za mężem na Sląsk,na pewno się nie spodziewała ,ze tak potoczą się jej losy.Miała przedwojenną maturę co w tamtych czasach,nie było bez znaczenia.Prowadziła kancelarię adwokacką znanego adwokata Lwowskiego p.Kulczyckiego w miasteczku za Lwowem Bóbrka.I tam poznała młodego plenipotenta z dóbr.Hrabiny Potockiej który załatwiał sprawy sądowe.To była miłość od pierwszego wejrzenia ale,podobno ze strony mego ojca.Mama juz bardzo chciała wyjechać do lepszego świata.Nie była zakochana zawsze mi tak opowiadała,ale sam kawaler był niczego sobie i nie był tamtejszy tylko z wielkiego świata.Ojciec mój był agronomem.Miał więc konkretny dobry zawód.Co nie było bez znaczenia. Szybko się zdeklarował i wzięli ślub na którym nie było nikogo z rodziny ojca.Ojciec wg.rodziny popełniał mezalians .Slązak brał za żonę "gorolkę" obcą.Nie dosc ,że z daleka to jeszcze pół krwi Ukrainkę.Na Sląsku syn miał dostac wykształcenie i iść w świat.Córki zostawały przy rodzinie.Syn nie dość,że tak się ozenił to jeszcze przywiozł swoją żone do swego rodzinnego domu.Dom był duży wielopokoleniowy.Ojciec miał 3 siostry. Mama niczego nie rozumiała z śląskiej mowy.Było jej bardzo trudno się porozumiewać.Wybuchła wojna .Ja urodziłam się w czerwcu 1939 roku.Ojciec poszedł na wojnę i mama na gwałt musiała się uczyc jezyka niemieckiego.Kiedy wrócił z wojny.Był już innym człowiekiem.Chciał bardzo korzystac z życia i kochac,kochać wiele kobiet.Az,wreszcie pewnego razu zostałyśmy same.Ja miałam wtedy 13 lat. Trudny to był czas.Mama ujeła sie honorem nie żądała żadnych pieniędzy na swoje dziecko.Ojciec zaangażowany w inne życie też się nie wyrywał z pomocą finansowa.Tak mu było wygodnie.Zyłyśmy bardzo biednie.Mama poszła do pracy na Kopalnię która była jedyna żywicielką wielu rodzin z naszego miasteczka. Mama bardzo podupadła psychicznie .Bała się ,że nie da rady w zadnej umyslowej pracy.Wolała pracować fizycznie aby zagluszać ciężką pracą myślenie o tym co się stało. Ja sie uczyłam ale muszę przyznać,że trochę kłopotów swojej mamie przysporzyłam nie potrzebnie.Mogłam być lepszym dzieckiem.Kiedy ja bardzo młodo w wieku 19 lat wyszłam za maż za oficera WP mama miała już lżej.Kochała nas ogromnie .Zawsze mogłam na niej polegać.Kiedy urodziły się moje dzieci a jej wnuki była chyba najszczęsliwszą istotą na ziemi.Przyjeżdzała zawsze do nas kiedy miała urlop.Cięzko pracowała.Kiedy stan jej zdrowia się mocno pogorszyl postanowiliśmy wziąśc mamę do siebie.Ja tylko się modliłam ,kiedy ją brałam do Warszawy żeby choć pół roku z nami przeżyła aby,jej znajomi nie myśleli ,że miała złą opiekę.U nas przeżyła jeszcze długie 10 lat. Cieszyla się nami,swoimi wnukami .Była osoba o bardzo silnym charakterze,łatwo ulegała emocjom,ale miłość jaką miała w sobie była na pierwszym miejscu.Nie potrafiła nie nawidzieć.Kiedy zmarł mój ojciec stoczyła ze mna wojnę abym pojechała na jego pogrzeb na Sląsk.Kiedy córka kupiła w Bramkach w ktorych teraz mieszkamy dom,pierwszą rzeczą o którą zapytała - było czy jest tam cmentarz.I tu właśnie spoczywa moja mama.Mamy do niej blisko /rzut beretem/ i ona jest blisko nas.Dużo bym jeszcze mogła pisać o mojej mamie.Raz tylko na suficie w moim pokoju mi się ukazała jak siedzi w fotelu i na nas patrzy.Nie wiem czy mi się to śiło czy taktylko mój mozg chciał widzieć.Bardzo też nas zastanawia ,że nasza Kotka Pusia która się przyplątała do nas na cmentarzu,tak lubi chodzić na spacery na cmentarz.........nie bardzo wiemy co o tym sadzić ale ci co wierzą w reinkarnację chyba wiedzą.Napisała Hala cdn.

Album -foty 001Album -moja mama 003

poniedziałek, 31 października 2016

Obyśmy szczęśliwie dotrwali...................

14924148_879631628805313_1043700793_oTaki piękny wieniec zrobiła moja córka dla ozdobienia grobu  jej męża.Postanowiła zrobić go sama .To piękny gest z jej strony.To już minęło w maju pięć lat jak odszedł jej mąż Paweł.Odszedł młodo w wieku 47 lat.My wszyscy zostalismy,i obyśmy  szczęśliwie dotrwali do następnego 1 listopada.W oparach absurdów jakie niesie za soba "dobra zmiana"Nie będzie to wcale łatwe ale,może damy radę. Moi bliscy,już po drugiej stronie teczy i mogę ich już tylko serdecznie wspominać i żałować iz,tak mało im poświecałam swego czasu.Ze nie miałam więcej cierpliwosci i empatii  w wysłuchiwaniu opowieści slyszanych juz po raz n-ty,które znałam na pamieć.Mnie też juz nikt nie chce słuchać.Zreszta juz i tak niema mnie kto słuchać.Młodzi zajęci,zapracowani, a bliskich już nie ma. Tego mego świata juz nie ma.Pozostał świat wirtualny anonimowy,i dobrze ,ze jest. Zastanawiam się czy zmarłych obchodzi ,czy ktos przyjdzie na ich grób.-To świeto jest potrzebne nam żywym .Zebysmy wiedzieli ,że jak odejdziemy ,to ktoś bedzie o nas pamiętał.Te dwa symboliczne groby które bedę mogła odwiedzić,na cmentarzu tu u nas w Bramkach.Jeden mojej mamy drugi  mego zięcia.Musza w mojej pamieci zastąpić mi wszystkie groby moich bliskich ,w różnych miejscach.Tam gdzie są będą puste bez kwiatow i zniczy i to jest dla mnie bardzo smutne,ale nikt z nas nie jest w stanie tego zmienić.Niektorych grobów już nie ma ,zostały usunieto w ich miejscach spoczywaja już inni ludzie ale ja pamietam i te miejsca i tych moich bliskich.Kiedy zapalę jutro znicze na cmentarzu w Bramkach to wszystkich ich zobaczę  w migotliwym świetle zniczy i będą ze mna choć na krotka chwilę.Ten dzien pozwoli choc na krotka chwilę,być razem z nimi.I to jest magia dnia Wszystkich Swiętych.Napisala Hala cdn.

czwartek, 13 października 2016

Jeszcze nie zapomniałam..............

Czy można zapomnieć smak potrawy z dzieciństwa.Jest to chyba nie możliwe.Dzisiaj kiedy zabrałam się za robienie gołąbków przeszedł do mnie jeden ze smaków mojego dzieciństwa.W naszym domu na Slasku zawsze kiszono beczkę kapusty.Na dnie beczki zawsze mama układała warstwę całych liści kapusty.Bardzo długo trzeba było czekać na gołąbki robione z tych liści kapusty.Jak się jednak doczekałam ,to była wielka radość.Duży gar gołąbków bulgotał radośnie na kuchni.Miały niepowtarzalny smak.Sama kapusta ukwaszona też była bardzo dobra.Takiej jaką kwaszą na Slasku nigdy już nie jadłam w tych miejscach w których przyszło mi pózniej zyć.Chyba najgorsza jest tu na Mazowszu.Czuję w niej ocet i sol ale chyba ta gorszą techniczną.Wiadomo nie ma ostrych zim .Nie sypią tej soli na drogi wiec gdzieś ją trzeba zużyć.Ogórki kwaszone i kapusta kwaszona jest po prostu łagodnie mowiac nie smaczna.Kiszonki te są po prostu bardzo słone.Kiedy ostatnio zakisiłam 3 litrowy słoik ogórków został zjedzony błyskawicznie.Wracam jednak do kapusty .Na Sląsku w górniczych rodzinach jadało się po wojnie dużo kapusty. W moim domu też lubimy kapustę ale,tak specjalnie gotowaną.Tak ugotowaną kapustę mogą jeść nawet ludzie z gastrycznymi problemami.Oczywiście w rozsądnych ilościach.Ten sposób gotowania kapusty,opisał nawet w jednym z swoich felietonów sam pan Kazimierz Kutz..Ja też,wiele osób zainspirowałam do tego przepisu.Oczywiście musi byc dobra kwaszona kapusta.Gotujemy ja do miekkosci.Odcedzamy  z wody w której się gotowała bardzo dokładnie .To jest bardzo ważne.Następnie przygotowujemy drobno pokrojoną cebulkę.W rondelku topimy wędzony boczek.W kapuście robimy słodki dołek .Na cebulę sypiemy dwie łyżki cukru i to zalewamy goracym stopionym boczkiem.Mieszamy wszystko razem i stawiamy na kilka minut do odparowania na płycie stale mieszajac.Dodajemy pieprzu  i kapusta gotowa.Musi byc wyczuwalny słodki smak.Jest bardzo smaczna.Szczegolnie do miesa wieprzowego,schabu czy mielonego.Gwarantuję nikogo nie będzie po tak ugotowanej kiszonej kapuście bolał brzuch.Analogicznie gotuję naszą "modrą kapustę".Z tym ,ze do zakwaszenia tej kapusty używam kwasku cytrynowego,cytryny czy octu jabłkowego.Takze biała sweiza kapustę mozna tak gotowac tez jest bardzo dobra.Proporcji nie podaję,gdyż jest to tylko opowieśc o smakach a nie przepisy kucharskie...... Moi kochani piszę juz bardzo rzadko bo wiem ,że ja ze swoja pisanina nie mam szans na konkurowanie z  blogami  tych ktorzy robia to znacznie lepiej odemnie.Strasznie mnie wkurza mówiac kolokwialnie to co się dzieje w naszym życiu politycznym.Kilka moich komentarzy ,na facebooku zostało wykasowanych,zostałam też ukarana na 24 godziny wiec muszę się mieć na baczności.Więc jak sami widzicie nie jest lekko.Pozdrawiam wszystkich moich czytelników.Moze nadejdzie taki czas kiedy radośnie znowu coś napiszę a póki co do widzenia.Napisała Hala cdn........ mimo wszystko.

niedziela, 25 września 2016

Moje małe tęsknoty - czy tak będę do końca tęsknić.?

Moje małe tęsknoty jest ich tak dużo,że nie sposób je wszystkie opisać w jednym poście. Postaram się jednak, niektóre opisać. Jeśli sięgnę do lat mojej młodości to widzę,że mam pełne prawo napisać tak : dużo ogromnie dużo jest rzeczy za którymi tęsknię. Proza życia ,po prostu  nasz chleb powszedni.Takiego jaki jadłam w swojej młodości już nigdy potem nie dane mi było jeść. W naszych Rydułtowach małym górniczym miasteczku były trzy bardzo liczące się piekarnie które swoje wyroby sprzedawały na miejscu w małych sklepikach.Piekarnia u p.Siedlaczka. na ul,Krasinskiego bardzo bliziutko mego domu piekła chleby małe i duże. Od wczesnych godzin rannych ludzie z całych prawie Rydułtów szli do piekarni aby kupić chleb swieży z nocnego wypieku.Druga tura była około godziny 14-tej. Smak i zapach tego chleba do tej pory,po prawie pół wieku z okładem jest we mnie wciąż żywy,silny.Skórka ciemna chrupiąca,a miąższ delikatny z dziurami. Najlepiej smakował z smalcem z skwarkami.Wtedy w tamtych powojennych latach ,jadało się dużo smalcu. To było podstawowe pożywienie śląskich rodzin.Nikt wtedy się nie zastanawiał,nad skutkami. Miażdżycą i innymi chorobami.Jak mawiali górnicy nic tam na dole nie smakuje tak jak chleb z "fetem" czyli z smalcem. Kanapki "sznity" z smalcem "fetem" to było podstawowe drugie śniadanie ale czasem i pierwsze i drugie.W piekarni u p.Siedlaczka pieczony był też kołocz. Prawdziwy na drożdzach  z "syrem" /serem/ i makiem z posypką.Były też pieczone drożdzówki "kołoczki".U pana Siedlaczka w piekarni młode dziewczyny przyszłe "młode panie' musiały same symbolicznie upiec kołocz.Ja też musiałam to zrobić. Ten kołocz pięknie zapakowany młoda pani lub ktoś z jej rodziny roznosił po znajomych,jednocześnie informując o dacie i godzinie ślubu.Teraz piekne zaproszenia drukowane spełniają tą rolę.Jak "kolocz "był smaczny,udany wróżyło to młodej parze szczęście i pomyślność. Druga piekarnia w latach powojennych to piekarnia u p.Kazika.To właściwie była taka piekarnia cukiernia. Chleb i ciasta i ciasteczka to było jakby to powiedzieć najprościej "niebo w gębie" Też w całym już swoim długim życiu nie jadłam równie dobrych ciastek.Jeszcze przez kilka lat w latach 60-tych ub.wieku mama moja przywoziła nam ciastka o nazwie "japanery" do Sandomierza gdzie mieszkałam.To były takie małe okrągłe torciki o takim grylażowo-czekoladowym smaku.Po prostu boskie. Niestety, recepturę tych ciastek sprzedano podobno do Niemiec z zastrzeżeniem ,że nie wolno ich piec już w Rydułtowach.Nie wiem,tak naprawdę dobrze jakie  były dalsze losy piekarni p.Kazika.Wiem tylko jedno ,że dla mego domu już nigdy żadne ciasta nie były tak dobre jak te od pana Kazika. Jeszcze jedna piekarnia u p.Nowaka piekła bardzo dobry chleb.Kiedy moja mama zamieszkała w blokach koło szpitala kupowaliśmy chleb od p.Nowaka.To był też bardzo dobry chleb.Jednak ten chleb już jedliśmy z masłem i wedliną.Bo zmieniły się czasy.Takie to są te moje małe tęsknoty o innych jeszcze napiszę.Napisała Hala cdn.

czwartek, 8 września 2016

Zaniechanie ,odkładanie na potem,czy to głupota czy len

Ileż to razy w młodości  na polecenie wydawane przez rodziców,nauczycieli odpowiadaliśmy - zaraz ,za chwilę,pózniej. Każdego dnia niektóre czynnosci ktore nalezało wykonac dzisiaj czy zaraz odkładaliśmy na potem.Czasem wydawało nam się ,ze jeszcze nie czas,lepiej jutro to zrobic,dokładniej,sprawniej a czasem nawet całkiem o czymś co mieliśmy zrobic zapominalismy i msciło się to odkładanie sromotnie.Okazywało się niejednokrotnie,ze kogos przez to zawiedlismy.Okazywaliśmy się nie solidni. Nie godni powierzenia nam tego czy tamtego. My tylko chcieliśmy oczywiście zrobić wszystkie powierzone nam zadania tylko tak troszkę pozniej bo teraz to akurat coś ciekawego oglądalismy w komputerrze. Czasami jednak sprawy mają się inaczej .Jestesmy zaspani, chce nam się jeszcze podrzemac,ale juz powinniśmy wstać bo mamy kilka spraw do wykonania.Ale nam się nie chce.Odkładamy sprawę na potem.To potem jest jednak bardzo odległe bo bieżące sprawy już nas tak zaciekawiły i tyle ich jest ,że juz nie pamiętamy o tym co odłożyliśmy na potem. I po jakims czase sprawa sie rypie i awantura gotowa.Znowu jestemy rugani , obsztorcowywani. Gorzej jak sprawy urzędowe odkładamy na  blizej niesprecyzowaną odległość.Wtedy już może byc nie wesoło. Szczegolnie kiedy mamy kontakty z takimi urzedami jak nasz ukochany ZUS czy Urząd Skarbowy.Oj.oni nie mają litosci.Czy ktos z was moi kochani przyjaciele wie jak wygląda przywrocenie terminu w Urzędzie Skarbowym w sprawach spadkowych.To jest sprawa nie do załatwienia. Przecież my tylko zapomnielismy?.Nie chce się wymądrzać ale znam ten problem dobrze własnie z autopsji i wiem co sie wtedy dzieje i jakie sa skutki takiego małego zaniechania.Wiec bardzo was proszę moi kochani - nie popełniajcie  grzechu zaniechania w swoim zyciu codziennym.Dbajcie o swoje interesy,a słowa ,:potem,pozniej to zrobię,za chwile, całkowicie wykreślcie ze swego słownika.Najlepiej i bezpieczniej bedzie kiedy to co macie zrobić jutro zrobcie dzisiaj.To ,że do tej mądrosci doszłam dopiero teraz  tez chyba cos daje do myslenia.Napisała Hala cdn.

niedziela, 4 września 2016

Czy potrzebni są chrzestni rodzice i swiadkowie ślubu ?

Ostatnio kiedy przyszla do mnie bezsenna noc,zastanawiałam się nad takimi roznymi,co by było,gdyby, i doszłam  do wniosku ,że bardzo mało wiem ,jaką rolę kosciol katolicki przeznaczył dla chrzestnych ojców i matek.Tylko raz w moim życiu bylam poproszona o bycie matką chrzestną.Odmowilam ze wzgledu,na chorobę i juz nigdy wiecej nie dostałam takiej propozycji.Bo podobno odmowa wlasnie tym skutkuje.Ale czy tak jest nie wiem doprawdy.  W mojej rodzinie ,i ja też tak uważam rodzicami chrzestnymi,winni być ludzie z rodziny stosunkowo młodzi, dobrze rokujacy w sensie stabilizacji zyciowej,poważni. Teraz doszedl do tego jeszcze warunek dosc majętni. Kosciól katolicki tlumaczy to tym,ze w razie jakiegoś problemu rodzice chrzestni winni mieć środki i możliwość na zajęcie sie swoimi chrześniakami. Jak jest w praktyce .Siegne do swoich wspomnień. Moimi rodzicami chrzestnymi byli maz siostry mojej babci,i najmłodsza siostra mego ojca.Pamietam dobrze jeden z prezentów otrzymanych od chrzestnego w dniu I-szej Komunii swiętej.Była to przepiekna srebrna utkana misternie mała kosmetyczka. Nie wiem,co się z nia stało.Pewnego dnia znikla.Ale,swego chrzestnego bardzo dobrze pamietam.Jak kiedyś moja mama coś na mnie powiedziała ,bardzo ja ofuknął.Co Ty od niej chcesz powiedział:ona sama tak daleko od rodziny z dwojka dzieci i sobie dobrze radzi.Daj jej spokój. Ze był wielkim autorytetem to podziałalo na moja mamę.Moja matka chrzestna też zawsze mi pomagała ,wspierała.Została też matką chrzestna naszego syna i córki.Kiedy wyemigrowała do Niemiec w latach 70-tych juz sie nigdy więcej nie zobaczyłysmy.Tylko mój syn przed laty,będac wNiemczech ją odwiedził.Zmarla kilka lat temu .Dlaczego dobrze jak chrzestnymi są ludzie z rodziny? Bo chociaż z okazji rodzinnych uroczystości wesel,pogrzebow mozna sie spotkać i porozmawiać. Teraz kiedy żyjemy w czasach ogromnego kultu  "mamony" chrzestnymi są bogaci znajomi.Bo prezenty solidne ,i koperty z załącznikami niczego sobie.Tylko ,ze najczęściej te znajomosci trwaja do czasów pierwszej komunii chrześniaka Ijak dobrze idzie to nawet do wesela.Potem to już jest nie ważne.Chociaż nie generalizujmy bo i w rodzinie rzadko bywa aby ,ktoś swoja rola chrzestnego sie za bardzo przejmował. Analogicznie bywa z funkcją swiadkowania na ślubie. Czy ktos z swiadkow przysięgi ,zajal jakieś stanowisko kiedy łamana jest ta przysięga.Chyba nie ? Ale zeby tradycji się stało zadość i jedna i druga funkcja ma sie dobrze. Tylko posłuchajcie mnie - rodzina to rodzina i tego się trzymajmy.Napisała pod wpłyewm bezsennej nocy Hala cdn...........

środa, 31 sierpnia 2016

I tak to się zaczęło...........Międzynarodowe święto blogow i blogierow.

Dzisiaj w tv w programie"Pytanie na sniadanie" dowiedziałam się ,że dzisiaj jest Międzynarodowe Swięto  Bloga i Blogierów.Ztej okazji postanowiłam jednak napisać jeszcze jednego posta.Prawdę mówiąc miałam już nic nie pisac. Inni to robią znacznie lepiej odemnie.I gramatycznie i ortograficznie składniej.Ja no coż......Jan się juz nie nauczy.......Chciałam jednak z okazji dzisiejszego dnia podziękowac moim koleżankom i kolegom z blogosfery.Gdyby nie wy nigdy nie mogłabym się pochwalić ,że aż 93 tysiące ludzi klikneło aby przeczytać. Pierwszą która otworzyła przedemną świat blogowania to Marysia Wacławek.Jesteśmy obie ze Sląska i moze dlatego tak łatwo nawiazalyśmy kontakt.Ja po cieżkiej chorobie wracałam do życia i rozpaczliwie potrzebowałam kogoś kto poswiecił by mi swoj wolny czas.Maria mnie zrozumiała.Kiedy przeczytałam jej bloga którego pisała juz kilka lat,nabrałam chęci aby też cos napisać.Wiedząc o swoich niedostatkach gramatyczno ortograficznych bardzo się bałam ale,sobie zaraz pomyslałam a co mi tam.Najwyzej nikt tego nie będzie czytał. Do odważnych świat należy.Potrzebowałam wyrzucic z siebie  demony które mnie meczyły i uspokoić swoją samotnosć. Kiedy po kilku postach zobaczyłam ,ze ktos to jednak czyta a i ja czulam się lepiej.Zasypiałam spokojniej i poczułam ,że to jest to. Drugą osobą która dodała mi powera była Marysia Gonta. Jest to żona cudownego Bogusia Gonty.Sa to ludzie jakby z innego swiata.Ludzie cudowni,życzliwi i prawdziwi włoczykije co opisują w swoich blogach. Muszę  napisac też o kilku moich cudownych blogerkach z ktorymi jestem juz w przyjażni od kilku lat.Mogę tak napisać ,ze jest to przyjażń. Kogos to może śmieszyć - przyjazn w internecie ?. Wierzcie mi tak jest. Poważna pani architekt pani Anna Baran to osoba  z którą znajomość jest dla mnie ogromnym zaszczytem.Czytamy swoje blogi,wymieniamy komentarze ale też poznałyśmy swoje rodziny.Mamy dla siebie szacunek i dobre słowo. Mam też blisko siebie osobę pisząca wspanialego bloga o przepieknej szacie graficznej dopracowanej w kazdym szczególe w tresci i w obrazie.Jest to blog pasjonatow zwiedzania swiata i wszystkiego co jest piękne.Moja Lusia z bloga "Szkielkiem okiem .....jest dla mnie najlepsza rzeczą jaka mi się mogła przytrafić.Jej komentarze do tych moich co tu dużo mowić marnych w treści postow są cudowne, życzliwe,pełne dobrych treści i podtrzymujące mnie na duchu.Po przeczytaniu jej komentarzy rosnę w swoich oczach a o to w terapii chodzi.Podnieść wartość samego siebie bo wtedy latwiej jest żyć.Człowiek wtedy przestaje sie czuć nikomu nie potrzebny. Lusia wie o mnie dużo ja o niej trochę mniej.Szanujemy się wzajemnie i cenimy swoją prywatność Jest dla mnie bardzo ważna. Mój blog nie jest żadnym ewenementem w sferze blogowej ale kiedy dwa razy został zareklamowany przez admin.Onetu miałam przyjemnosc zobaczyć co to jest popularność i hejt.Owszem,życzliwych komentarzy było dużo ale takich ktore były przykre też kilka sie znalazło.I wtedy koleżanka podpisująca sie Nickiem Azalia 60 napisała do mnie komentarz który pomogł mi zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi.Kiedy zobaczyłam jej milionowe statystyki wejśc na jej bloga zrozumiałam .Moi kochani mam jeszcze wielu przyjaciół w necie bardzo was wszystkich cenię bądzcie zdrowi i pozdrawiam wszystkich serdecznie z okazji świeta.

sobota, 6 sierpnia 2016

Udało mi się obejrzeć wartościowy film....................

W moim życiu codziennym,postanowiłam coś zmienić.Nie moze byc tak,że wieczorem padam z nóg i kiedy włączam telewizor od razu nie jestem w stanie śledzić fabuły jakiegoś filmu tylka łapie mnie fatalna w skutkach drzemka.I po paru minutach takiej drzemki się budzę jakbym ,przespała już kilka godzin.Potem się mecze czasem do drugiej trzeciej zanim znowu usnę.Dzisiaj postanowiłam to zmienić. Pusciłam sobie film na vod w ciągu dnia.Wybrałam film pt.Miłość. Film nagrodzony ZłotąPalma na festiwalu w Canns w roku 2012 .Po obiedzie pomyslalam sobie spokojnie sobie obejrzę film. Film okazał się bardzo dobrym filmem o trudnej bardzo tematyce.Filmem który trudno obejrzec bez głębszej refleksji nad naszym życiem i jego kondycją.Film ktory wymaga glebszego zastanowienia się- a jakbym ja postąpił/ła w takiej samej sytuacji.Ponieważ juz w swoim życiu miałam podobną sytuację jak w rzeczonym filmie latwiej mi chyba było cały film i przesłanie jakie niesie zrozumieć.Polecam i bardzo zachęcam do obejrzenia.Jeszcze jednym filmem pragnę was zainteresować.Niedawno minęla rocznica smierci naszej drogiej Ani Przybylskiej.Ostatnim filmem w jakim zagrała był film "Bilet do Nieba".Rola niewielka bo Ania juz wtedy była chora.Ale film bardzo dobry i bardzo interesujący ze wzgl.na niezbyt dawne losy naszych rodaków.Wyzwania,szukanie nowych drog,emigracja w poszukiwaniu swego miejsca i zwycazajne losy naszych rodaków.Film oparty na prawdziwych losach bardzo mi się podobał.Polecam - napewno na vod mozna go obejrzeć.Polecam też kanał tv Tvp Kultura yo miejsce gdzie przy odrobinie szcześcia ,można obejrzec coś co zostawi w nas trwały ślad.Napisała Hala cdn........

piątek, 5 sierpnia 2016

Smutno mi bardzo..............

Kiedy dzieją się takie rzeczy wokół nas to jak tu się radowac. Naród podzielony jak nigdy dotąd. Zamachy ,katastrofy,walka dobra ze złem. I my ludzie w tym wszystkim. Jak sie wtym wszystkim odnalezć . Zachować równowage ,myśleć pozytywnie i działać. Kiedy na facebooku przewala się fala hejterstwa odechciewa sie wszystkiego. Człowiek już pomału się gubi . Nie wie czy ma rację ten X co tak krytykuje prezydenta czy ten Y który go chwali. Ci ktorzy jeszcze uczestniczą w życiu spolecznym,chodzą na rożne uroczystosci widzą na wlasne oczy to i owo. Ale,osoby takie jak ja dla których jedyną informacją jest tv i internet jak mają myśleć?No jak? Musimy polegac na środkach medialnych  i z nich wyłuskać co mamy myslec o naszym współczesnym swiecie ktory nas otacza, i oceniać jak ten swiat funkcjonuje. Teraz kiedy jestesmy po ważnych uroczystosciach w naszym kraju,które  zostały,trzeba przyznać - bardzo dobrze przygotowane. Trzeba oddać sprawiedliwosć i powiedzieć było dobrze. I to jest bardzo ważne ,żeby to powiedzieć. Mimo odmiennych pogladow na wiele fundamentalnych kwestii i ocen rządzenia naszym krajem  to co jest dobre należy uznać za dobre.Nie podoba mi się wiele spraw ktore sie dzieja wokół nas . Rząd PIS to nie moja bajka,ale staram się zawsze mysleć pozytywnie a moze jednak kiedyś się coś uda ?.Nie potrafię tak zaciekle i w czambuł wszystkiego potepiać i być moze jest to moja wada,ale tak już jest.Bardzo bym jednak pragnela doczekać chwili kiedy nasz młody Pan Prezydent poczuje się naprawdę Prezydentem wszystkich polaków a nie tylko obiektem kpin i memów czynionych przez ludzi. Jest mi go zwyczajnie żal i wstydze się za niego.Bardzo chciałabym powiedziec moim znajomym z swiata :tak to nasz pan Prezydent Pan Andrzej Duda postanowił w tej czy innej sprawie..........z wielka dumą. Wczoraj dowiedziałam się iż,zmarl nasz kiedys długoletni przyjaciel. Jakos się nasze drogi ostatnimi laty rozeszły.Kiedy odeszła jego żona ,nie było już osoby ktora inicjowała by nasze spotkania.Pozostała pustka ktorej już nie potrafilismy zapełnić.Bardzo przeżyłam ta wiadomośc. Stwierdziłam bowiem ,iż odeszła ostatnia osoba z naszego kregu znajomych. Już wszyscy tam daleko będą sie spotykać i czekać............Kiedy składalismy mu życzenia na Jana nie wiedzieliśmy ,że to już nasza ostatnia rozmowa.Moi kochani piszę tego posta w sytuacji trudnej w moim domu.Zmaganie się z CHAD u najbliższej osoby to nie bajka i jest mi czasem bardzo trudno,ale mam podobno przestać smutasic co niniejszym czynię.Pozdrowienia i dużo zdrowia.Napisała Hala cdn.

czwartek, 7 lipca 2016

Patrząc na zielone drzewa wokół - co widzę?

Zielone ogromne drzewa ,prawdziwe pomniki przyrody wokół naszej posesji dają taką ogromną porcję tlenu dla organizmu ,że moze sięzakrecić niezle w glowie.Jak po wypiciu całego puchara szampana na czczo. Od kilku dni mamy załamanie pogody. Jest bardzo silny wiatr i wyraznie się ochłodziło. Na lisciach drzew już gdzieniegdzie pojawiają się gałązki koloru żółtego.Jest duża susza Wszystkiemu brakuje wody.Mimo tego ,że w czasie burzy padają ulewne deszcze jest sucho.Bo ta woda po prostu przelatuje w glebsze warstwy gruntu.Potrzebny jest kapuśniaczek i to taki kilkudniowy.Wtej chwili kiedy piszę te swoje mądrości pani w tv mówi ,ze będzie deszcz.Oby się sprawdziło. Wczoraj mój komputer dołączył do swiatowej czołówki. Został wyposażony w legalny  program operacyjny Windows 10 .Jestem nim zachwycona .Mimo mojego leciwego wieku lubię poznawać nowe rzeczy. Wogóle to zauważyłam u siebie taka cechę im,jestem starsza tym bardziej lubię wszystko co nowe ,nowoczesne. Niestety przedmioty które mnie otaczaja w domu sa już lekko  z innej epoki.Ale,przecież nie będę zmieniala teraz wyposażenia swego domu. Strasznie się jednak irytuję kiedy nasi teraz rządzący politycy tak ochoczo ciągle nawracają do pewnych dawno już przebrzmiałych spraw.Rozumiem jakieś okrągle rocznice wydarzen.Ale obchodzenie "miesięcznic" uważam za niepotrzebne.Chyba ,że w ten sposob ktoś chce uspokoic w sobie swoje poczucie winy tego czy owego wydarzenia.Swoj patriotyzm i prywatne wspomnienia z wydarzen  nie koniecznie należy obchodzic w tłumie w towarzystwie rozhisteryzowanych osób.Ponieważ akurat,za kilka dni mamy znowu  miesięcznicę ,apelowałabym o więcej spokoju.W tych dniach bedzie u nas wielu gosci z całego świata i spokój jest wyjątkowo potrzebny i wskazany.Mnie też ten dzień 10 kwietnia kojarzy się bardzo smutno.Ten dzien miał byc dla mnie,dniem wielkiej radości.Wracałam po kilkumiesiecznym leczeniu z szpitala  i całą radość zabrało mi to straszne wydarzenie.Tym bardziej ,ze osobiscie znałam dwie osoby które tam w Smoleńsku zginęły.Jeszcze dziś widze te smutne twarze.Telewizor w moim pokoju w sanatorium miał ogromny ekran i wszystko dobrze widziałam.Kiedy przyjechał po mnie moj syn byłam załamana.Nawet serdeczne pożegnanie z personelem było bardzo smutne.I rozdrapywanie comiesieczne tych ran uwazam za  bardzo  rujnujace psychikę. Ogólnie sytuacja w naszym kraju przypomina wzburzone morze i dryfujące na nim  łodzie.Ktora z nich sobie poradzi to sie dopiero zobaczy.Ale na razie wszyscy dryfują.Jesli was znudzilam to przepraszam .Taka jednak miałam potrzebę aby to napisac Pozdrawiam serdecznie.napisała Hala cdn.

niedziela, 26 czerwca 2016

Jestem w trakcie przenoszenia bloga a czy się uda,pożyjemy,zobaczymy ?

Mam nadzieję że mi się uda trudna sztuka przeniesienia bloga tzn, niektorych postów na razie  do blog.spot.com,Byłoby mi wygodniej przymierzyć sie do wydania małej prozy w formie ksiażki stworzonej na podstawie obydwu blogow na tej samej platformie.Chciałabym wydać małą książeczkę do poczytania o naszej rodzinie,o tych co z nami byli na dobre i na złe,o życiu,losie o wszystkim co nas spotkało na przestrzeni wielu lat.Mały nakład byłby prezentem dla mego męża z okazji jego 80-tej rocznicy urodzin i do poczytania w rodzinie i wsrod przyjacioł.Przedemną ogrom pracy ale mam nadzieję ,że do września dam radę,i osiagnę sukces i radość z stworzenia czegoś co można potrzymac w dłoni.Posty w internecie owszem sa ciekawe ale,starsze pokolenie i małe dzieci lubią aby,im poczytano.Na razie tyle od jutra rozpoczynam intensywna pracę oby mi się udało.Napisała halina40013 cdn.......

sobota, 25 czerwca 2016

Tak duzo się dzieje..............

Tak dużo sie ostatnio dzieje w moim życiu,że nie nadążam za swoimi myślami ,nie mówiąc już o pisaniu. Nie zabieram głosu w sprawach politycznych po za komentarzami na Facebooku.Bo po pierwsze są tacy co piszą o wiele lepiej a po drugie piszą staranniej i mądrzej. Ja wiem co jest moją pietą Achilesowa i to mi wystarczy i nie muszę tego czytac w moich komentarzach.Ale pisać bardzo lubię szczególnie w stanie frustracji czy załamania nerwowego bo to jest moja terapia. Tak mam od kiedy,za radą,bardzo mądrej osoby napisałam publicznie pierwszy swój post.Zobaczyłam ,że mi to bardzo pomaga. Upały to moment kiedy ja czuję się doskonale. Nie znosze zimna i dopiero 25 stopni w moim otoczeniu pozwala mi racjonalnie myśleć co oczywiście nie zawsze mi się udaje. Za niedługo rozpoczyna się mecz ktoremu jak myślę kibicuje cała Polska.Ja też ale programowo nie oglądam a to dlatego ,że kiedy jako mała dziewczynka pojechałam z swoim ojcem na mecz wtedy w dawnych latach Gornika Zabrze i ten mecz przegrali .I wtedy winna byłam ja a to dlatego ,że nie pozwałam się ojcu skoncentrować na kibicowaniu.Ciągle czegoś chciałam : a to siusiu ,a to jeśc,a to pić.......To był po prostu koszmar i tak bardzo już pożniej nie lubiłam oglądać żadnego meczu.Owszem cieszylam się i to nawet bardzo z naszych sukcesow ale wolłam nie zapeszać.  Mecze oglądałam już na powtorkach w tv.Zresztą uważam się za osobę dość pechową wiec wolę nie wywoływać wilka z lasu. Wspomnienia o moim ojcu niestety do miłych nie nalezą.Wiec lepiej nie mowic o tych co odeszli,żle a najlepiej wogóle i tego się trzymam. Bardzo smutno zrobiło mi się na wiesć o  problemach Unii z  niektórymi panstwami . Ale,to było już dosć dawno do przewidzenia.Kiedy się z czegoś korzysta,jest się beneficjentami to to jest cacy ale,kiedy samemu trzeba wpłacać więcej a mniej korzystać to juz jest be.Stąd całe larum które jak mleko z niezabezpieczonej korkiem butelki,moze się rozlać na wiele krajów Europy.To jest wielka nie wiadoma jak sobie kraje Unii z tymi problemami poradzą. O jejku a jednak polityka!Nasze kotki też bardzo odczuwają skutki upałów.Są senne i szukaja chłodnych miejsc.Troche się boję burz. Przy ostatniej mieliśmy brak prądu przez 36 godzin.Mieszkamy tuz przy transformatorze  który przy każdej burzy uszkadza drzewo które rośnie bardzo blisko niego.I nie ma silnych ani mocnych aby to zmienić.Ostatnia naprawa trwała 5 minut,potem panowie jeszcze 15 minut posiedzieli w samochodzie i potem odjechali.My nie mielismy prądu 36 godzin.Każda interwencja w tej sprawie jest bezcelowa.To  są nasze realia.Moi kochani jak wiec widzicie moje problemy są uniwersalne i na pewno któs z was powie : my też tak mamy czego wam jedna nie życzę.Serdecznie pozdrawiam napisała Hala cdn.

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Zaczynam coś nowego..............

Postanowiłam pisać nowego bloga, o tytule dobrze znanym moim czytelnikom  z Bloga na platformie Onet.Powody dla których przestanę pisać są prozaiczne,ale nie ma sensu ich opisywać.To na razie tyle.

niedziela, 29 maja 2016

Jednak jestem...........

Bardzo długo nic nie pisałam.Moja działalnosć w internecie na forum Facebooka tak mnie pochłonęła ,że już nie starczyło mi czasu na co inne.Sytuacja polityczna w naszym kraju nie pozwala nam na obojetność.Aż,się prosi aby zabrać głos w sprawach jakie toczą się w naszej przestrzeni publicznej,społecznej.Jest wiele problemów.Spraw nie załatwionych .Każdy problem jest wyzwaniem.Jeśli nie da się go uniknąć,trzeba go pokonać.Czasem problem tkwi w nas samych i wtedy jest to duzy stres- dla nas.Bo wiemy ,że go mamy ale,boimy się ,że nie damy rady sobie z tym poradzić.I w efekcie nie robimy nic.Tkwimy w tym,użalamy sie nad soba,jest nam zle.Myslimy sobie o cholera dlaczego ,tak jest?I wtedy jedynym ratunkiem jest drugi problem.Jeszcze większy.To już jest wyzwanie dla nas.Przeciez jakieś tam problemy nas nie pokonają? Bierzemy sie do roboty.Działamy.Czasem się to udaje a czasami nie.Nie lubimy być pokonanymi.Bardzo nas to boli  i jeżeli mamy w sobie jeszcze trochę sił bierzemy się  z tym za bary.Kiedy w roku 2014 stanęlam przed poważnym wyzwaniem /cieżka trudna choroba mego meża/ powiedziałam sobie - muszę zawalczyć.Choroba trudna  z tych raczej wstydliwych,żle rokująca i własciwie bez efektów zdrowienia.Skazana raczej na zmianę na gorsze z ktora należy się nauczyć żyćKilka razy zaliczyłam "czolowe zderzenie z rzeczywistoscią" ale to tylko pozwoliło mi zmobilizować siły do dalszej walki.Wiem,że juz w tej chorobie niczego nie wygram ale,musze się postarac aby jedna z moich sił "napedowych" było moje głebokie przeświadczenie o słuszności swoich wyborow życiowych  no i milość.Miłosc szeroko rozumiana.Jesli człowiek nagle po wielu wielu latach dowiaduje się ,że trudne momenty życiowe to nie wina charakteru drugiej osoby z ktorą mi było życ- a cieżka choroba,dziedziczna,nie do wyleczenia. to trudno jest nad tym przejśc do porzadku codziennego .Już nic nie jest takie same, kiedy chora jest psyche.Nie jestem exchibicjonistką ,nie chcę aby się ktoś nademną użalał ale bardzo chciałabym porozmawiać z ludzmi ktorych bliscy też chorują na chorobę afektywną dwubiegunowa z naprzemiennymi epizodami manii i depresji.Chciałabym porozmawiać jak sobie radza w tych trudnych momentach,Jakie mają sposoby pomocy dla swoich chorych,zkad czerpia siły,jak sobie nawzajem pomóc.Mam nadzieję ,że mi w tym pomoże redakcja blogów na Onecie.Bo świat nie jest taki wesoły ,radosny kolorowy jak się niektórym wydaje.Jest duzo szarosci a w niej ludzie którzy tez bardzo chcieliby być radosni.Tak wogóle dlaczego tak wypda napisac ,ze ktos bliski ma raka ,czy udar a wstydliwym jest napisanie ,że ktos choruje na chorobę psychiczną i leczyl sie na oddziale psychiatrycznym. Teraz kiedy już wiemy ,że takie objawy to choroba i mozemy postawić własciwą diagnozę latwiej jest życ wielu rodzinom.Przedtem tak jak ja błądzili we mgle.Ilu sytuacjom można było zapobiec gdybym to wcześnie wiedziała ?O ile łatwiej by mi się żyło.Od dwoch lat każdy epizod czy to manii czy depresji,przeżywam bardzo boleśnie.Czasem się ktos dziwi dlaczego tak znikam.Teraz juz wiecie pochłania mnie wtedy choroba bliskiej osoby.Co to "na dobre i na złe" już 58 lat.Pozdrawiam wszystkich serdecznie piszcie do mnie mailujcie chętnie porozmawiam.napisała Hala cdn.

piątek, 22 kwietnia 2016

Swiatowy Dzień Ziemi - czy szanujemy tą naszą przestrzeń i ziemię wokół nas?

Jak długo jeszcze ludzkość będzie w stanie utrzymać tą naszą piękna planetę ?Takie pytanie zadaje sobie pewnie wielu z was. Kiedy się patrzy i słyszy jak wielu spustoszen już dokonała cywilizacja to mamy prawo być zaniepokojeni. Przecież na tej ziemi będą żyli nasi potomkowie.Dzieci naszych dzieci,wnuki,prawnuki itd.Całe nasze pokolenia. Trzeba o tym mowić ,nagłasniać i tworzyć dobre warunki życia na naszej ziemi.Bo nawet jeśli ten skrawek ziemi koło ciebie ma jakiegos właściciela to ta przestrzen wokół,to powietrze jest twoje i tylko twoje czyli nasze. Nie chcę się wymądrzać,ale boli mnie bardzo jak mało o naszej przestrzeni wokól nas wiemy i mówimy.Kiedy dzisiaj popatrzyłam przez okno zobaczyłam ,że na skutek suszy strukturalnej swiat wiosenny nie ma takich barw jak miał jeszcze kilka lat temu. Zielony kolor wiosny jakiś taki bardziej jesienny.Nie ma już takiej soczystej zieleni.Klony które się wysiały koło domu mają kolor jesienny. Po prostu brakuje wody.W tym roku w zimie padał tylko dwa razy śnieg. I teraz wiosną jeśli już pada deszcz jest bardzo skąpy.Zlewne deszcze burzowe nic nie daja.To powinny być kilkodniowe opady ciagłe aby ziemia potrafiła się zregenerować i wrocic do własciwej struktury. Trudny temat bo jak pogodzic ogien z wodą.Mieszkancy ziemi chcą słońca ,ciepła a tylko nocą ewentualnie może sobie popadać. Szef z gory nie bardzo jest skłonny to wszystko tak ustawić / jeśli wierzyc w jego istnienie/.Ingerencja ludzi w klimat jest tak dalece posunięta ,że musimy wszyscy starać się sprężyć i zrobić wszystko aby ochronić naszą planetę.Każdy w swoim środowisku,domu,miejscu życia powinien oszczędzać przede wszystkim wodę.Woda to życie i to trzeba chronić. Właściciele domków jednorodzinnych powinni mieć przygotowane duze pojemniki na wodę deszczową do podlewania ogródka. Wiem ,że u naszych sąsiadów za Odrą jest to wymagane wyposażenie domów.I u nas też tak być powinno ,uważam moim skromnym zdaniem.I to by był mój mały głos na okoliczność Swięta Ziemi.napisała Hala cdn.

środa, 13 kwietnia 2016

Dzisiejszy dzień 13 kwietnia przed wielu ,wielu laty.Dlaczego go wspominam?

Dlaczego w tym dniu tak chętnie wracam do wspomnień ? Po pierwsze bo jestem już w takim wieku ,ze pamięć "wsteczną" mam uruchomioną na stałe. Po drugie bo lubię a po trzecie uważam ,że miałam ciekawe życie i winnam się swoimi wspomnieniami dzielić.I mam nadzieję ,że  kogoś tym zainteresuję i przeczyta. Przed  pół wieku z okładem urodził się w małym miasteczku górniczym Rydułtowy mój wspaniały syn..Ja jego matka jeszcze nie miałam 20 lat. Wyszłam za mąż za młodego oficera Wojsk Lotniczych i razem z nim wyjechałam do "leśnego garnizonu" gdzie pełnił służbę.Kiedy okazało się,że jestem w ciąży bardzo się martwiłam. Moje zdrowie od początku ciąży bardzo się pogorszyło .Ciąża była  zagrożona.Zaraz na początku ujawniło się zatrucie ciażowe i niewydolność nerek. A,że był to rok 1958 kiedy nie było żadnego usg ani ktt tylko trąbka i ucho lekarza. Po swietach Bożego Narodzenia w roku 1958 kiedy dostałam wysokiej temperatury zostałam odwieziona saniami do szpitala w Opatowie Kieleckim.Bardzo mnie wtedy zasmucił starszy pan doktór ktory powiedział mi,że to będzie cud jak uda się ta ciążę utrzymać. Pamiętam dobrze tego starszego pana doktora ktory studia medyczne konczył we Lwowie. Nazywał się dr.Ornatkiewicz i miał asystenta dr.Ołubca.Cudowni lekarze kiedy wystąpiłyjuż bóle zapanowali nad sytuacją.Rzucawka ustąpiła i udało się uratować moje dziecko.Leżalam w tym małym szpitalu prawie dwa miesiące.Wreszcie mogłam zacząc jeść i poczułam się lepiej.PoPostanowiliśmy ,że pojadę do mojej mamy i tam urodzę swoje dziecko. W szpitalu w Rydułtowach pracowała wtedy jako położna moja szkolna kolezanka a lekarzem był  też mój dobry znajomy brat kogoś z dalszej rodziny. Cały poród był książkowo patologiczny.Lącznie z koniecznoscią reanimacji dziecka.Jak to wtedy wyglądało ano: za nóżki i woda ciepla zimna i klaps i się udało . Po kilku minutach  usłyszeliśmy płacz mego synka.Co to była za radość.Siostra zakonna Palotynka szczerze się popłakała i póżniej mi opowiadała ,że bardzo się bała.Ale się goraco modliła i pomogło.Teraz kiedy słyszę pod jaką opieką sa młode mamy i dzieci to sobie myślę,że mają wielkie szczęscie ,że żyją w innym czasie.Czy to ,że my tak wiele i ciężko przeżyliśmy w życiu było dla nas dobre? Czy nam cos dało czy może zabrało to ze bylo nam tak cieżko?Nie wiem osądzcie sami.Ja wiem ,że kazdy na swój sposób przeżywa swoje życie.Moj syn wyrosł na wspanialego faceta .Dobrego człowieka i dzisiaj może to ja i mój maż powinniśmy wypic lampkę szampana aby uczcic ten dzien jego urodzin.Przepraszam za moje wynurzenia,tak jakos musiałam wyrzucić z siebie te wspomnienia.Bo ja miałam wtedy 20 lat.I kiedy słyszę o tych młodych mamach po 30 -ce i 40 ce które narzekaja ,ze tak trudno jest teraz rodzić dzieci to zwyczajnie jest mi smutno.Mam nowy komputer i o dziwo mogę pięknie się logować aby pisać posty.Jeste szcześliwa.Pozdrawiam wszystkich.Bądzcie dla siebie dobrzy na wiosnę..... napisała Hala cdn.

czwartek, 7 kwietnia 2016

Szczęśliwa a dlaczego ? zaraz się dowiecie...........

Udało mi się po kilku próbach i oto jestem.Jest to tak jakby wygrała los na loterii.Tak się cieszę. Czy wierzycie w sny? Moja mama bardzo w sny wierzyła ale, że sny miała zawsze niezbyt wesołe to i jej humor nie zawsze był radosny.Trudno ją było rozweselić,rozbawić.Tylko kiedy w jej pobliżu znalazły się dzieci zmieniała się w dobrą wrozkę i całą sobą ukazywała jak bardzo się cieszy.Kochała dzieci .Swoich wnukow i prawnuków wprost uwielbiała.Ale tez dzieci małe ktorych nie znała obdarzała zawsze wielka czułością.Kupowała zawsze ze swojej emerytury pudło cukierków i wafelki w czekoladzie i siadała sobie na ławeczce koło klombu pod blokiem i czekała. I nagle po chwili oblegała ja chmara dzieciaków a ona w środku radosna z ich towarzystwa.Bardzo jej tych chwil brakowało kiedy znalazła sie u nas wysoko na 6 tym piętrze w Warszawie. Dlaczego o tym piszę. Bo dzisiaj w śnie ,spędziłam w jej towarzystwie  prawie całą noc.Chodziłyśmy po naszym miasteczku,robiłysmy jakieś zakupy i bardzo nam było dobrze ze sobą. Dokładnie pamietam ten sen.Zapytałam mamę i jak ci tam mamo?Popatrzyła na mnie i powiedziała spokojnym głosem : dobrze ale,czekam na Ciebie. Spojrzałam na nią i nią i roześmiałam się.Bo kilka dni temu w internetowej zabawie mi wyszło ze umrę dopiero mając 102 lata. Sen dzisiejszy był tak realny,ze kiedy się obudziłam nie wiedziałam czy jestem w życiu czy na jawie. Ale jestem bardzo szczesliwa ,ze zobaczyłam swoją mamę w takiej dobrej kondycji.Przeciez ona 10 lat nie chodziła a dzisiaj ze mna chodziła po sklepach.Postanowiłam więc zagrać w Toto Lotka bo jednym z marzen mojej mamy było wygrać jakas konkretna sumę.Często mówiła mi ,że chciałaby moc wszystkim dać  tyle pieniędzy żeby było im dobrze.Zresztą jej ulubionym zajęciem z racji spotkan rodzinnych było wręczanie kopert z załącznikami.Była wtedy w swoim zywiole.To było clou programu naszych spotkan rodzinnych.Obawiam się jednak,ze ci dorośli juz teraz panowie nie bardzo to pamiętają a nawet jak pamiętają to jest to juz sprawa przebrzmiała.Mam nadzieję jednak ,że kiedy tym panom włączy się już pamięć wsteczna to sobie te chwile przypomna i zmówia choć jeden paciorek za dusze swojej  prababci. Sprawy polityczne i społeczne sa w naszym kraju takie trudne ,że tylko fajne rzeczy w  naszych rodzinach przynosza nam radość.Moje dwa prawnuki Filip i Julian bardzo zdrowo sobie rosna.Sa wspaniałymi wesołymi dziećmi i tylko trzeba zrobić wszystko aby mogli spokojnie żyć.Miałam pisać zupełnie o czym innym.Ale kiedy po tak długim oczekiwaniu o wej

wtorek, 29 marca 2016

Zabawa w kotka i myszkę.Ale wkoło jest wesoło................

Zalogowanie się na bloga wymaga w dalszym ciągu,prawdziwej ekwilibrystyki.Dzisiejszy dzień pomaga mi za to zapomnieć o porażce jaka poniosłam w związku z Swietami.Dużo by o tym opowiadać ale,przytoczę tylko jeden fakt.Obiad po uzgodnieniu tzn,ja powiedziałam kilka dni przed Swietami ,że proszę podać dogodna godzinę przez Was .Zeby wam pasowała ja się dostosuję.Dzien przed pada telefonicznie godzina 13-ta Obiad szykuję na godz.13-tą.O 13,45 córka zaniepokojona dzwoni i pyta gości co sie dzieje.Wiadomo małe dzieci i podroz samochodem różnie może być.Pada odpowiedz -spóznimy się.Jest godzina  14,30 wreszcie są.Radośc bardzo duża jeden wnuk z dwojgiem prawnuków z zona reprezentują rodzinę oraz synowa.Jednego wnuka i syna nie ma bo pracują.Praca jest bardzo ważna więc rozumiem.Znak obecnych czasów.Coraz mniej mamy czasu dla rodziny.Po 2 godzinach odjechali bo dzieci były zmęczone.Cała impreza trwała dwie godziny.Dobre i to.Widzę ,że i rodziny też podzieliły się na lepszy i gorszy sort.Ja i mój maż jesteśmy gorszym sortem bo na sniadanie  Wielkanocne w knajpie Borodino się nie załapaliśmy  aczkolwiek na facebooku podzielono sie ze mną tą radosną wiadomościa i reklamą tego ladnie z cudzoziemska nazwanego wydarzenia "brundge" chyba tak dokladnie nie pamiętam.Po ludzku było mi przykro.Wiem ,że ci co prowadzą firmy wpuszczają w koszty takie spotkania i jest git.Przepraszam ,że tak wylewam swoją złość ale pamietam dobrze czas kiedy może nie było takich wykwintnych dań i eleganckich restauracji ale było fajnie swojsko po domowemu.I to by było na tyle.                                                                      Przez internet przewala się teraz fala wzajemnych pretensji.Kto zoorganizuje większą demonstrację.Kto pojedzie do Stanów Zjednoczonych i z kim spotka się Prezydent i porozmawia.Cały czas i z lewa i prawa toczy się mała wojna.Bo na razie jako tako się obie strony mitygują.Bo inne sprawy wygładaja na poważniejsze.Terroryzm światowy jest naprawdę poważnym zagrożeniem.Do tego dołączaja się dowcipnisi, którym przydało by się porządne lanie aby się w bólu zastanowili nad swoją głupotą.Bo mowa do nich nie dociera.Pisza głupoty przeciwko islamistom a sami wyglądaja i postępują jak oni. Moda na zarost i wygląd niechlujny bo przecież te brody chyba nie codziennie sa dokładnie myte dopełnia całości. Daleko nie trzeba szukac w naszym rzadzie tez kilku  takich mamy. Ktos powie starsza pani pisze głupoty  ale ,poki co jeszcze po zabawie w kotka i myszkę mi się udało dorwać do kompa mogłam sie wypowiedzieć.Napisała Hala cdn.

niedziela, 27 marca 2016

Z okazji Swiat Wielkiej Nocy otrzymałam odpuszczenie grzechów...............

Przez kilkanaście dni po  napisaniu poprzedniego posta nie mogłam nic napisać.Komunikat był dziwny "serwer blog.pl odrzucił połaczenie" Dzisiaj chciałam sprobować jeszcze raz i o dziwo się udało.Jestem przeszczęśliwa, ze ktoś oprzytomniał i jednak moge do was napisać.Tegoroczne swięta są dla mnie smutne.Rodzina podzielona.Trochę to smutne ale,co robić.Jest jak jest. W tym roku w swiatecznych porzadkach pierwszy raz po 58 latach małzenstwa zmuszona byłam korzystać z pomocy.Poprosiłam panią z Ukrainy  która przyjechała do Polski na zarobek.I wtedy przypomniałam sobie ,jak to moje dzieci wyjeżdzały też do pracy.Co prawda na winobranie do Francji ale,też na zarobek.Pani Ludmiła bo takie ma piękne imię jest z profesji farmaceutką.Tam w swoim kraju zarabiała w przeliczeniu na nasze 200 zł za m-c pracy.Jest sama i przy pomocy swoich rodziców wychowuje dwóch synów .Wiec nie jest jej lekko.Teraz wiadomo,nowinki techniczne smartfony,tablety zaprzątają młode głowy i też chca je mieć młodzi chłopcy na Ukrainie. Ale,musze wam powiedziec,ze tak wysprzatanego mieszkania juz dawno nie miałam.Dokładnie ,sprawnie w każdym kącie.Stwierdzilam, że nawet lżej się oddycha bez tego kurzu na wszystkim.Wszak w domu są dwa koty więc jest dużo kurzu.Na koniec pracy zjadłysmy dobra kolację i serdecznie się uśmiałysmy bo wreszcie nasze koty się pokazaly.Cały dzien siedziały jak trusie pod miotłą rak się bały warczącego odkurzacza.Jutro mam gości wiec dzisiaj postanowiłam cos napisać i o dziwo się udało.Widocznie już moja karę odbyłam.Moi drodzy przyjaciele i znajomi świętujcie wiec wesoło.Niech wasz dzień świateczny będzie radosny i miły.Napisała Hala cdn.

piątek, 19 lutego 2016

Czyżby wszyscy zwariowali ?Przecież już nie długo wiosna miłe panie i panowie.............

Rozgorzała  burza w szklance wody.Media gorące ,rozgrzane do czerwoności. Wszyscy poparzeni.Każdy jeden przed drugim chce się wypowiedzieć mądrzej,dosadniej,mocniej,bardziej niby kompetentniej a w sumie to wszyscy biją pianę .Ktora ni jak się nie chce ubić bo jajka jakieś takie nieswieże były. Tak to wygląda kiedy na spokojnie dokonamy oglądu sytuacji.Może jednak nie wszyscy już zwariowali ? Owszem są tacy.Jest ich jednak ,mało wśrod tych ktorzy się jeszcze ostali po nowym rozdaniu. W mediach już prawie wszyscy nowi z nowego rozdania.Albo ci którzy wiernie i lojalnie witali Nowe Rozdanie.Powtarzam się akcentując to nowe.Celowo bo bardzo mi się nie podoba ,że moj ulubiony program TVP Info zszedł na psy./przepraszam za kolokwializm/Mogłam sobie chyba na to pozwolic ,bo z racji swego wieku już nic nie muszę a wiele jeszcze mogę i lubię.Czwartek wczoraj miniony uznałam za "Czarny czwartek"mediów wszelakich.Ten dzień przejdzie do historii.Nie przypominam sobie aby z powodów w zasadzie domniemanych,zmieniano tak drastycznie program ITVP.Przecież nie stało się nic takiego o czym,społeczeństwo nie miało wiedzy.Prawdziwej,nieprawdziwej ale na pewno,cos kazdy  wiedział ,słyszał. My jednak jestesmy narodem który namiętnie lubi s.. ć w swoje gniazdo.Lubimy wywlekać,prawdę nieprawdę. Prawda,nieprawda ale sprawiedliwosć jest nasza.Umiemy pamiętac rachunki naszych krzywd choć,sami też nie jesteśmy nie winnymi aniołkami i swoje za uszami tez mamy. Lubimy o sobie mysleć jak najlepiej.Ja wiem jestesmy dumnym narodem. Swoje przeszliśmy ale dlaczego,nie mamy tolerancji a sami  chcemy aby nas szanowano.Wszak podobno katolickie wartosci sa dla nas wazne.Przecież "szanuj blizniego swego jak siebie samego" jest jedna z takich wartosci.Nie przestrzegamy Dekalogu ale,chcemy aby w stosunku do nas go przestrzegano.Nie ma w nas empatii i nie potrafimy przebaczać.Ja myslę ,że coraz więcej w nas ludzi tzw."wampirow energetycznych"którzy dopiero wtedy czują się dobrze kiedy wzniecą pożar. Zycie jest trudne,wiec nie komplikujmy go sobie jeszcze bardziej niż trzeba.Dość tych pożarów.Wybitni politycy,ekonomisci i ludzie rzadzacy więcej empatii i pochylenia się nad losem prostych ludzi.Ja prosta kobieta rozumiem,że nie da się żyć w takim wiecznym praniu brudow.Wyprac co trzeba raz a dobrze i nie wracac na około - bo tu została jakas plamka czy paproch.Idzie wiosna ,piekny czas wszystko sie budzi do życia.Ale wy uśpijcie te swoje demony - smolenskie,solidarnościowe,i rozne inne.Dajcie juz spokój .Chcemy życia w spokoju......... napisała Hala cdn.

poniedziałek, 15 lutego 2016

Lepiej,gorzej,ale koniecznie inaczej..........

Być może zaskoczyłam czytelników mojego bloga nowym wyglądem szaty graficznej na moim blogu.Nie mam zielonego pojęcia,o druku nazwach czcionek i etc.Działam intuicyjnie.A,że jestem mocno starszą panią z róznymi ograniczeniami pierwsze co mi przyszło na myśl to ułatwić sobie pisanie i czytanie. Wiecie jak to jest zmysły prawie prysły i trzeba się jakoś ratować. Wczorajszy dzień należał do niezwykle udanych. Kiedy otwarłam rano facebooka -zobaczyłam prześliczne życzenia od admin.z okazji Walentynek.Po kilku chwilach ukazał się mój post z ub.roku na moim blogu na temat tego święta i takie inne przeróżne przypomnienia na temat Walentynek. I wtedy wiecie kto mi się przypomniał? Zgadnijcie proszę. Pewna pani odważna kobieta o pięknym imieniu Walentyna. Kiedyś z zaprzyjażnionego z nami panstwa - teraz niestety, prawie wroga.A,że "prawie" stanowi wielką rożnicę każdy niech pomyśli po swojemu. Na facebooku goraco było od pięknych wzajemnych życzeń z okazji i przy okazji.Widać ,że święto się przyjęło.To jakby  zmiana z Swięta Kobiet z 8 marca. Podobno wiele osób nie lubiło tego jak mawiano komunistycznego swięta. Ja tam lubiłam.I dla mnie każda okazja do świętowania jest przyjemna.Tak nawiasem mowiąc,bardzo mi się podoba,że admin.facebooka przypomina o ważnych wydarzeniach z przed lat. Upływ czasu daje nam wiele do myślenia. Wszystko przemija, i tylko od nas zależy ile z tego co przeżywamy i zapamietamy pozostanie w naszej pamięci. Ocalajmy od zapomnienia rzeczy dobre jakie,spotkały nas w życiu. Mówi się,że nie należy pamiętać złych rzeczy. Czasem jednak trzeba,aby nie popełniać tych samych błędów. Co ja się tu będę wymądrzać. Przecież człowiek całe życie popełnia błedy,na blędach się uczy i głupi umiera. Myślę ,że jednak ważniejsza jest nasza codzienna uwaga na bliskich,znajomych.Telefon z zapytaniem :jak zdrowie i co nowego?.Tak,tak mało sobie poświęcamy uwagi nawet w najbliższych rodzinach. Potrafimy przejmować się losem jakiegos zwierzaka na swiecie,nie pamiętajac o bliskim ktory jest tuż koło nas. To bardzo boli ,szczególnie starsze osoby zamknięte w swoich czterech ścianach domu. W mojej pamieci zachował się taki jeden epizod.Mój św.p. ziec Paweł zabrał kiedyś moją mamę do nowootwartego wtedy Centrum Tesco .Kiedy przybyli do marketu - mam na wozku inwalidzkim bardzo się rozplakała.Wszyscy podbiegli do niej a ona zalewała się łzami nie,wiedziec dlaczego? Po chwili wydukała: ja jednak żyję a myślałam ,że już umarłam. Boże jak ja ci Pawełku dziękuje powiedziała. Przecież nie bylo w tym niczego nadzwyczajnego.Ot, wyjazd do sklepu na zakupy. Ille radości. Wiec błagam was młodzi czytelnicy mego bloga sprawiajcie radość swoim babciom i dziadkom.Dzwońcie pytajcie o zdrowie i czasem zabierzcie do teatru,kina.To tak 

sobota, 13 lutego 2016

Przyszło nowe ale,czy lepsze?

Wszędzie zmiany.Reformowane sa wszystkie miejsca gdzie mozna się wykazac ,że cos się robi i .że to właśnie było w "ruinie" Jak to szumnie obwieszczono wszem i wobec. Moj maż kiedy chce uzyskać ze swego działu socjalnego wojskowego biura emerytalnego jakieś świadczenie musi jednoczesnie oddac aktualne zaświadczenie o wysokosci mojej emerytury.Pomijając fakt ,że emerytura moja się raczej nie zmienia uzyskanie takiego zaswiadczenia w moim przypadku nie jest takie proste.Mieszkamy dosć daleko od Pruszkowa i aby uzyskac takowe zaswiadczenie  trzeba stracić caly dzien. Nikt nie może tego załatwic z rodziny chyba ,że ma notarialne upowaznienie.W-mcu styczniu wysłalam wiec druk do ZUS Pruszków z prośbą o przyslanie mi zaswiadczenia w m-cu lutym.Po kilku dniach telefon.Miła Pani  informuje mnie ,że zaświadczenia nie może przyslac bo jeszcze nie jest luty.Wiec odpowiadam ,ze bardzo proszę o przysłanie tego zaświadczenia w m-cu lutym.Odpowiada ,że postara się go przysłac.W-cu lutym probuję zadzwonic pod numer na który zawsze dzwoniłam a ,tu niespodzianka zostaję skierowana pod inny telefon na tzw.centralna infolinię,czyli juz nie bezposrednio do Pruszkowa tylko gdzieś tam centralnie.Odsłuchuję cala listę możliwosci ,chyba z 10 opcji .Postanawiam jednak zapytać konsultanta.Jest 12 luty.Uprzejma pani mówi mi ,ze nie może mi sprawdzić czy to zaswiadczenie zostało do mnie wysłano bo oddział w Pruszkowie pracuje do 15 a jest już 15,30.Zaznaczam ,że zeby się dodzwonic straciłam juz co najmiej 40 minut.Odsluchałam przecież kilkanaście minut skąd inad wspanialej muzyki relaksacyjnej z głosami ptaszkow w tle.Trudno muszę dzwonic jutro.Rano znowu to samo,czekanie,muzyka wreszcie miła pani po odsluchaniu mego zapytania postanawia dzwonić do Pruszkowa czy zaswiadczenie zostało wysłane.Czekam spokojnie na lini i po 7 minutach pani informuje mnie ,że miała wielkie trudnosci z dodzwonieniem sie do Pruszkowa ale,ma dobra wiadomosc ,żaswiadczenie wysłano listem zwykłym .Oszczednosci..... Teraz tylko trzeba czekac na listonosza który do na dociera raz na tydzien.Chyba ,że ma listy priorytetowe wtedy częściej.I tak to wyglada.Jest przeciez internet,inne media i co z tego.Wszak jestesmy w "ruinie".Zastanawia mnie tylko czy o to chodziło ludziom? Przepraszam za swoj zbyt długi wpis w "dupelernej" sprawie,mam jednak nadzieję ,że mi wybaczycie.napisała i bardzo sie zmeczyła Hala c.d nastąpi.............

wtorek, 9 lutego 2016

Przed kilkudziesięciu laty ,w pięknym mieście Sandomierzu - ostatki.......

Dzisiejszy ostatni dzien karnawału przypomniał mi jeden taki bardzo szczególny dzień.Mieszkałam wtedy w pięknym mieście Sandomierzu.Jednostka wojskowa gdzie mój mąż służył jako zawodowy oficer WP ma zakonczenie karnawału zoorganizowała bal ostatkowy.Skonczyly się trudne cwiczenia więc okazja była podwójna.Bal zoorganizowano w zaprzyjażnionej szkole.Wtedy jeszcze wolno bylo w szkolnych salach gimnastycznych organizować imprezy.Bylismy młodymi ludzmi,i okazji do zabawy niestety,nie było za wiele.Zajęci pracą , wychowywaniem dzieci, kazda inicjatywę radosnej zabawy przyjmowalismy z radoscią.Tym bardziej ,że od kilku dni nasze szeregi zasiliło kilkoro młodych oficerow.Jednym z nich był młody lekarz po WAM w Lodzi Zbigniew Religa w stopniu ppor. skierowany na rok do jednostki saperow.Jako ,że nasz lekarz był jego przełożonym dostał rozkaz pojścia do nas na nasz bal.Wysoki przystojny pporucznik z miejsca zawojował nasze serca.Jego ujmujacy usmiech ,nie schodził mu z twarzy.Sympatyczny ,pięknie tanczacy.Jak mysmy się wtedy wytańczyły.Nasi mężowie chętnie ustąpili miejsca "młodemu" Niech pokaże co umie.Trochę nam miny zrzedły jak zobaczyłyśmy na jego dłoni obrączkę.Ale,tym bardziej go bardzo polubiłysmy bo chętnie opowiadał o swojej rodzinie pozostawionej w Warszawie.Był wspaniałym młodym człowiekiem.Przez rok kiedy służył w Sandomierzu dal się też poznac jako dobry lekarz.Potem przeniesiono go do Warszawy i zaczela się jego prawdziwa kariera.Ale,nigdy o nas nie zapominał.Już kiedy był slawnym kardiochirurgiem chętnie wspominał o swoich poczatkach.W kazdej chwili kiedy komus był potrzebny chętnie pomagał.Rozesmiany ,przystojniak o szczerym usmiechu ,takim go zapamiętałam i pamietam.Odpoczywaj Zbyszku w spokoju.Takie sobie małe wspomnienie dzisiaj

sobota, 6 lutego 2016

Jakimś cudem się znalazłam.Ale,czy na pewno ? Wkrótce się okaże......

Dostanie się do możliwości pisania postu graniczy z cudem.Nie wiem,co takiego się stało.Chyba mam cos żle ustawione.a moja wiedza internetowa jest po prostu zbyt mała ,żeby wiedzieć o co w tym chodzi.Więc korzystam z tego że się psim swędem udało i piszę.To co dzieje się obecnie,w otaczajacym mnie świecie powoduje ,że nie mam nawet chęci by napisać posta do bloga.Wczoraj na pocztę mailową otrzymałam informacje,że minął miesiąc od napisania ostatniego posta,wiec mam ruszyć tyłek i się zdeklarować czy chcę jeszcze pisac tego bloga czy nie.Ja po prostu wymiękłam kolokwialnie mówiąc.Jestem chyba już za stara do tego co dzieje się i w polityce i w moim dniu codziennym i ogólnie w moim życiu.W dodatku mam ogromne problemy w pisaniu.Kiedy byłam początkującą blogerka miałam w nosie to ze pisałam nie poprawnie.Wydawało mi się ,że ważna jest tresć a nie poprawność.Teraz już tak nie uważam.I jest mi zwyczajnie wstyd.Ale czego się Jaś nie nauczył,Jan nie będzie umiał.Po za tym funkcja terapeutyczna bloga osiągnęła swój cel.Moja psyche wyrażnie się poprawiła.Wylałam już swoje gorzkie żale i czas już się pozbierać.Muszę się jednak przyznać,że gro czasu wolnego poświęcam facebookowi.On zawładnął moim sercem.Poznałam dzięki niemu wielu wspaniałych ludzi.Ba, muszę powiedzieć ,że nawet nawiązałam tyle przyjazni ile nie miałam, w swoim dosc juz długim zyciu przed erą internetu.Ja wiem,że są to przyjaznie tu i teraz.Ale ja przecież, już nie mam czasu na budowanie głębokich relacji przyjacielskich.Wszyscy moi przyjaciele czekaja juz na mnie w lepszym swiecie.Ja jestem jeszcze trochę tu i teraz i dlatego tak bardzo sobie cenię swoich młodych przyjacioł z facebooka. Poznałam kilka osób ktorzy są literatami,Piszą poezję i literaturę piękną,malarzy,podrożnikow,ludzi różnych profesji zawodowych.Wreszcie dzięki facebookowi odnalazłam na Ukrainie swoją rodzinę.Nie mam wielkiego grona znajomych ale,stale poznaję nowych przyjaciół - przyjaciół i jest mi z tym bardzo dobrze.Czytam ksiązki znajomych autorow .Nie bywam na wieczorach autorskich ale ,dostaję książki z osobistymi autografami dzięki wzajemnym dobrym relacjom między nami.Ostatnio bardzo cieszyłam się z pięknego kalendarza na nowy rok.Sa w nim przepiękne zdjęcia z Sandomierza mojego ukochanego miejsca na ziemi autorstwa jednego z mieszkancow Sandomierza.Decyzję co do zamknięcia mego bloga postanowiłam podjac wtedy,kiedy będę widziała w statystyce wjść ,że nikt nie był na moim blogu.Bo nawet,gdy tylko jedna osoba go czyta trzeba pisać dla tej jednj osoby .Tak wogóle,to kocham bardzo moich wiernych mi czytelników.Nie sa to miliony czytelników ale,89 tysięcy z hakiem was było za co bardzo dziękuje i

wtorek, 5 stycznia 2016

Wczoraj sobie ponarzekałam .Dzisiaj optymistycznie........

Mróz wg.synoptyków ma już jutro zelżeć.To jest optymistyczne.Bo komunikaty o wypadkach zamarznięć i wypadkach drogowych ,sa przerażające.Ale hola ,hola ma być optymistycznie.Sorry taki mamy klimat.My z mężem śmiejemy się ,że to co zaoszczędzilismy na gazie przez miesiąc grudzień oddamy w styczniu.I prezesi będą mieli godziwe kilkadziesiat tysięczne pensje jak znalazł.Nasze kotki radzą sobie doskonale .Po prostu lezą sobie na kaloryferach tych płaskich nowoczesnych.Nasza Patusia nawet nie życzy sobie żadnej podusi.Tak jak jest,jest jej dobrze.Wczoraj oglądalam w tv,przez kilka minut program pana Lisa.Ale stwierdziłam ,że koniecznie potem musiałabym zażyć,żeby zasnąć tabletki na uspokojenie,więc zrezygnowałam.Myślę ,że przed takim wyborem staje wielu telewidzów telewizji .Dobre filmy można jeszcze zobaczyć w tvp.Kultura lub póżno w nocy.Czyżby wszyscy cierpieli na nocną bezsennosć i ranne dlugie spanie.Przykład idzie z gory.Sejm i senat też lubi pracowac w nocy.Tylko czy to ,ze noca budzą się demony i wszelkiej maści wampiry nikogo nie przeraża? Wiem że jest wielu ludzi którzy maja tak zaprogramowane swoje zegary biologiczne,że przed 13-tą nie istnieja bo odsypiają nocną działalność.Mam nadzieję ,ze to kryterium nie było brane pod uwagę w wyborze do Sejmu i Senatu.Bo jeśli tak.To trzeba by zmienic cały porządek rzeczy.To juz byłaby rewolucja,a tego raczej nie lubimy.Choć kto to wie? Co może przyjsć do głowy naszym wspaniałym reformatorom i uzdrowicielom biednej Polski w "ruinie".O jejku miało byc optymistycznie? Wiec za kilka miesięcy będzie wiosna a za jeszcze kilka lato. Filmy w tv będą nadawane w godzinach wieczornych nie nocnych.Serial "Ranczo" od 6 stycznia w tv pr.1-szy.Zeby go tylko nie ocenzurowano.W tej chwili zbiera się rząd i będą dyskutować o polityce zagranicznej naszego kraju.Ciekawe jakie będą po tym spotkaniu rządu komunikaty.Pożyjemy zobaczymy..... napisała Hala cdn.

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Czy ja to wszystko jeszcze przeżyję? Spokój i tylko spokój może mnie uratować......

W moim wieku wszystko co sie dzieje,czy w domu, rodzinie czy ogolnie w naszym otoczeniu dzieje się szybko ,ba nawet bardzo,szybko.Przecież pozostało już tak niewiele czasu.Bo co to jest te marne kilka naście lat wobec, tego co już przeszło? Takie i inne pytania egzystencjalne zaprzątają ostatnio moją biedną głowę.Jestem juz po drugiej stronie i mam wiele,obaw jak potoczy się moje życie w najblizszej przyszłosci.Kiedy czytam ,że senior winien to albo tamto żeby dobrze żyć to żżymam się i najezam jak jeż.Przecież w naszym kraju senior który nie był politykiem lub prezesem spółek,czy bardzo ważnym dyrektorem ma emeryturę ktora pozwala na nie wiele.Emerytura pozwala na jako takie przeżycie i nic więcej.Ale dosć narzekania.Podobno jesteśmy narodem wiecznych malkontentów.Nie podoba mi się to ale,coż jest jak jest.Swój wiek traktuję jako coś co mi się przydarzyło i muszę się z tym jakoś zmierzyć.Najbardziej denerwujace jest ciągłe zwiększanie się w moim otoczeniu "grawitacji ziemskiej".Ciągle wypuszczanie przedmiotów z rąk,upadanie przedmiotów na ziemię.Kiedy przygotowuję sobie leki do zażycia,zawsze mi jakaś tabletka upada i trzeba jej szybko szukac bo zagraża kotkom.Krotkotrwała pamięć jest coraz krotsza .Ucieka w kosmos.Ale z wielką szybkoscia przylatuje pamięć wsteczna, bardzo wsteczna.Co jest bardzo męczące i dla mnie i dla mego otoczenia.Które po raz n-ty wysłuchuje moich opowieści z dawnych lat.W tym roku 2016 już od pierwszego dnia zmagam się z psuciem się rzeczy,ktore nie powinny się psuć.Ale,niestety się psuja.Sytuacja polityczna też jest trudna dla przeciętnego człowieka ktory chciałby żyć w dobrym spokojnym kraju.Ostatnio bardzo mnie rozbawiła wypowiedz pana Prezydenta RP który żalił się ,że cokolwiek by zrobił jest krytykowane i zle przyjmowane.Prezydent winien być autorytetem.Kimś absolutnie bezstronnym.Pewnie uznający rację wszystkich stron politycznych i środowiska w naszym kraju.Chciałabym Prezydenta silnego,mądrego takiego z ktorym liczyłby się cały świat.I jest mi zwyczajnie przykro ,ze tak nie jest.Wiem,że pewne rzeczy należy reformować,zmieniać na lepsze ale nie potępiac wszystkiego co było w czambuł.Jeśli tak się dzieje ,że co 4 lata będziemy w kraju wszystko reformować od nowa to gdzie dojdziemy?Czyzby polityka i polska racja stanu wlączyła sobie bieg wsteczny?Apeluję o rozwagę.Ja wiem,że moj głos,jest zaledwie miernym głosem .Ale kiedy choc jednaa osoba uzna ,ze mam rację to już jest to wielki sukces.Przecież mojego bloga czytało już 89.000 czytelników a ,to już ładne miasteczko jesli użyć takiego porownania.Więc tylko cisza i spokoj może nas uratować.Protesty są potrzebne.Nie mozna się z wszystkim zgadzać.Ale spokojnie aby nie było złych emocji i wydarzeń ekstremalnych czego i Wam i sobie życze.Napisała Hala cdn...........