piątek, 28 czerwca 2013

Moje odlegle wspomnienia z okazji 60 rocznicy powstania Zespołu Sląsk.

Dziś mija 60 rocznica powstania Zespolu Sląsk. Radio w programie pierwszym poświęciło tej rocznicy wiele miejsca w swoim programie. Ja słucham namiętnie ,tego programu i chcąc nie chcąc,przywołałam w sobie wiele wspomnień. Wszystko o Zespole można teraz przeczytac w internecie,więc nie będę tego powtarzać,co wszyscy sobie mogą,przeczytać.Zespoł Slask powstał wroku 1953 aby sławić piękno folkloru ziem ślaskich. Profesor Stanisław Hadyna  marzył o zbudowaniu zespołu w idealnym szczęśliwym państwie słonecznym. Poszukiwał do zespołu ludzi słonecznych ,o zdrowym uśmiechu i czystych oczach ,o prostocie nie skażonej żadna sztucznościa i pozą. Taką dziewczynką która jako jedna z pierwszych w wieku 13 lat trafiła do zespołu,była moja koleżanka z Szkoły Muzycznej w Rybniku Urszula Porwoł czyli Usia Porwoł.Wlaśnie w naszej Szkole  pan Hadyna szukał przyszłych artystów. Ja byłam w klasie fortepianu a Usia w klasie skrzypiec. Ale każdy uczeń uczył się na dwóch instrumentach.Podstawowym i dodatkowym.Moim dodatkowym były skrzypce ,a Usi fortepian. Byłyśmy obie  urodzone w 1939 roku i naukę w szkole rozpoczęłyśmy już w wieku 6 lat.Bardzo się polubiłyśmy.Szkoła Muzyczna prof.Szafranka była wtedy szkołą,/jak by to teraz nazwać/elitarną.Jej mury z dyplomami opuściło wielu znanych artystów,laureatów wielu konkursow jak choćby Lidia Grychtołówna laureatka Konkursu Chopinowskiego. Kiedy Usia trafila do Zespołu Sląsk bardzo jej zazdrosciłam. Ja,niestety nie miałam szans. Coś nie tak miałamw gardle i o ostrym śpiewaniu nie mogło być mowy. W wieku 15 lat Usia zostala już solistką i  piękną gwarą śląską poprowadziła pierwszy koncert w Warszawie zespołu Slask.To dla niej profesor Hadyna napisał kilka piosenek ktore brawurowo śpiewała"Szła dzieweczka do laseczka","Hej tam w dolinie" "Pod moim okienkiem" To były jej wielkie jakby teraz nazwać HITY. Występowała z zespołem na całym świecie,ale niestety o wiele za krótko . Zły los jej nie oszczedził i w wieku 22 lat  zmarła. Wypadek któremu uległa,zdarzył się wtedy kiedy wróciła z koncertu i poszła się wykąpać do łazienki.Zabił ją czad ,ten cichy bezwonny zabójca. Byłam na jej pogrzebie w Rybniku i w pamięci,przez tyle lat utkwiły mi słowa jednego,z naszych kolegow. "Byłaś Usia zawsze pierwsza wśród nas,i pierwsza też poszłaś tam gdzie wszyscy też pójdziemy-Do widzenia".Była piękną ,pogodną dziewczyną. Zawsze otrzymywałam od niej fajne pocztówkiz jej wojaży.Szkoda tylko,że było to tak krótko..Moja jeszcze jedna koleżanka z szkolnego chóru z mej szkoly,z naszego GIMPLA była w zespole Slask.Marysia,Maryla Walecka to pierwsza Pani Ondraszkowa.Kiedy śpiewała piosenkę Ondraszek to cierpła skóra.Nie wiem jak potoczyły się jej dalsze losy.Ale ja mam takie zdjęcie szkolnego chóru na którym jestem koło niej. Jeszcze jedna z naszych koleżanek była solistka,nie zapomniana Karolinka Ula Karczmarska.Takie to były te śląskie dziołchy.Zawsze pierwsze.Z okazji Swieta Zespołu życzę wszystkim członkom Zespołu wielu lat w zdrowiu  i szcześciu..........Hala cdn.......

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Prezenty"przechodnie",z szuflady,szafy,czy lubimy,takie dostawać?

Czy zdarzyło się kiedyś Państwu otrzymać prezent,który zamiast,sprawić Wam radość,sprawiłWam wielką przykrość i smutek.Prezent "przechodni" to taki prezent który raz wręczony ,a nie trafiony, laduje w szufladzie lub szafie obdarowanego,czekając na okazje ponownego wypuszczenia go w obieg.Tak,tak,nie mylę się wlaśnie w obieg.Bo to jest taki prezent,ktory czasem jak bumerang wraca do początkowego właściciela.Bywa ,że jak goracy kartofel kraży i kraży wśrod rodziny i grona znajomych/przepraszam za kolokwializm/Pół biedy jeśli rzecz dotyczy rzeczy trwałych.Gorzej kiedy,są to rzeczy tracące date ważnosci,takie jak kremy,jakieś kosmetyki czy słodycze.Sama miałam kiedyś taka znajomą,która w przepastnej szufladzie gromadziła nie chciane prezenty.Ktore następnie po jakimś czasie,wprowadzala w obieg.Czasem młodzi ludzie sobie myślą,że starszy członek rodziny nie pamięta,alewlaśnie starsi członkowie rodzin doskonale pamiętają kiedy i jaki prezent,i z jakiej okazji dostali.Nie pamiętamy czasem co jedlismy na sniadanie ,ale pamiętamy wydarzenia dawne/sławetna pamięć wsteczna/.Jesteśmy w tym bardzo dobrzy..Nie powinno ,się takze kupować prezentów okazyjnych,przecenionych w tzw.klasie zero.Bo,to ani eleganckie ani miłe.Kiedy skladamy reklamację,na nieprawidłowe funkcjonowanie jakiegoś elementu,dowiadujemy się iz, przy zakupie ostrzegano iż,jest to produkt poza klasą ,czyli bardzo słabej jakosci i reklamacji nie przyjmuja.Nie jest to przyjemne taką informację otrzymać..Myśle też,że kupno kwiatów z okazji/nie tak bez okazji/ u ulicznej kwiaciarki jest bardzo ryzykowne.Po kilku minutach przykro jest patrzeć na zwisające smętnie główki  rózyczek,ani to ladne ,ani miłe dla obdarowanego i myślę,że takze dla tego ktory te kwiaty wręcza.Ale zawsze sie mówi,że liczy się chęć i dobra wola a,nie kwota za która kupujemy prezent.To prawda! Ale przeciez o wiele milej wspominamy prezenty kupowane z sercem i myśla o nas.O naszych zainteresowaniach,potrzebach ,po prostu o tym co lubimy.Jest wtedy radość,szacunek i miłośc do obdarowanego widoczna.Wywołujemy takim serdecznym prezentem serdeczny usmiech  i nam też jest przyjemnie,ze jesteśmy tego sprawcami,bo przecież o to przecież chodzi,aby obydwie strony były zadowolone.Ważna jest też okazja z jakiej kupujemy prezent,i nie ma się co oszukiwać zasobnośc naszych portfeli.Chociaż z tym jest czasem różnie. Moi Drodzy sobie i Wam zyczę samych udanych prezentów.Bardzo proszę,o podzielenie się ze mną ,swoim zdaniem na temat mego postu.Zaznaczam też ,żepoglady ktore w poscie zaprezentowałam oparłam na wlasnych spostrzeżeniach.Bo mam już dużo lat ,ale patentu na mądrośc niestety,nie posiadam.Pozdrawiam serdecznie moich czytelnikow.......Hala cdn.

piątek, 21 czerwca 2013

Znowu jesteśmy sami..........

Wczoraj pożegnalismy nasze kochane dziewczyny.Przy pożegnaniu,nie mogłam się powstrzymać od łez.Bo zdałam sobie sprawę,że to nasze spotkanie mogło być pierwsze i zarazem ostatnie.Mała Hanusia nasze słoneczko probowała mnie serdecznie pocieszac,i prosic abym się nie mazała niepotrzebnie.Moje dzieci syn i corka spisali się jako przewodnicy wspaniale,pieknie nas zastępowali w oprowadzaniu po naszej pieknej Warszawie.Czego niestety nie mogę powiedzieć o reszcie naszej rodziny.Swiat biznesu,i gonienia za -"many,many"zasłonił im cały świat.No!cóż bywa i tak.To były piękne dni.Patrzenie na mała Hanusię ,jak dziecko potrafiło się cieszyć z każdego drobiazgu to prawdziwa uczta dla oczu.Zrobiła bardzo dużo zdjęc.Jest bardzo zdolną młodą osóbką.Pięknie śpiewa,tańczy,lecz niestety nie ma takich dobrych warunków do rozwijania swoich uzdolnień jak nasze dzieci.Być może kiedy uda się Ukrainie,dostać do Unii i będa mogły swobodnie podrozować ,będzie mogła pobyć na jakimś obozie sportowym,lub tanecznym u nas.Na razie moze tylko na tydzień wyjechac z swoją mamą do ośrodka wypoczynkowego z zakladu pracy mamy.Na więcej nie ma możliwości.Ale przyrzekłam sobie ,że zrobię wszystko aby jej załatwić w przyszłym roku dłuzszy pobyt i udział w jakimś obozie lub kolonii.Nie miala osobnego paszportu w tym roku /była razem z mamą w paszporcie/i dlatego nie mogłyśmy nic zalatwić.Zwiedzily wszystkie miejsca turystyczne w Warszawie.Były też w Centrum Nauki Kopernik spędziły tam cały dzień.Trzeba było widzieć te oczy Hanusi jak mi zdawala relacje gdzie była i co widziala.Bardzo się denerwowałam jak wrocą do siebie.Ale już na skype się dowiedzialam,że szczesliwie wrociły do domu.Moi drodzy blogowicze ktorzy to czytacie pomyślcie,może o jakiejś gałęzi rodziny z która nie utrzymywaliscie już dawno znajomości.Sprawdzcie komuś radość,szczegolnie dzieciakom.Wierzcie mi,to ogromna radośc spotkać kogoś kogo się dawno nie widziało.Bardzo dzisiaj smutny dom............cdn.Hala.

niedziela, 16 czerwca 2013

Mamy gosci z Ukrainy -szczęśliwie do nas dojechali........

Bardzo się cieszymy.Dojechali do nas długo oczekiwani goście.Cztery sliczne dziewczyny.Wiek rozpiętość od lat 60-ciu do 12 lat.Ja ostani raz,widzialam dziewczynki te dwie starsze ,kiedy bylam na Ukrainie w roku 1968.Były to wtedy malutkie dziewczynki.Teraz dorosłe kobiety.Pokonczyły studia Uniwersytety,Politechniki,Lwowskie uczelnie,pracują ,najmlodsza nastolatka też bardzo dobrze się uczy.Sa bardzo skromne ale,pełne radości i humoru.Muszę powiedzieć,że nasza młodzież już chyba nie potrafi sie tak cieszyć z byle drobiazgu.Jestem nimi zauroczona.I bardzo się cieszę ,że spełniłam wolę ,mojej mamy,ktora tak bardzo teskniła za swoją rodziną i nawiązałam utracony przez lata kontakt.Opowieściom nie było końca.Najbardziej rozczulil mnie moment kiedy pokazaly mi list,ktory moja mama pisała do nich swego czasu.Nie spodziewalam się,ze one mogą to jeszcze  mieć.Przywiozły mi też piekne pamiatkowe zdjecia,w tym jedno o ktorego istnieniu,nie małam pojęcia.Zdjęcia z mego ślubu z świadkami.A ja,ani rusz nie mogę sobie przypomnieć kto był moim świadkiem na moim slubie koscielnym.Jednego rozpoznałam to moj kuzyn  Artur który był sztygarem i zginąl w bardzo młodym wieku na kopalni.Bardzo się wzruszyłam zdjęciami z pochowku moich bliskich,babci,dziadka,wujkow.Tam jest taki zwyczaj ,ze uwieczniaja zmarłego po śmierci i wszystkich bliskich zgromadzonych wokoł trumny z zwlokami.No!coż co kraj to obyczaj.Myśle,że jeśli mama moja w tym lepszym świeci to widzi,że jesteśmy razem to bardzo się cieszy.Dzisiaj dziewczyny pojechały z moją córką Basią do Warszawy zobaczyć kilka ciekawych miejsc..Wieczorem jak wrocą zjedzą dobrą kolacje i pojdą spać.Powiedziały ,ze bardzo się ciesza.Ja tez bardzo pragnę aby wyjechały z tąd zadowolone.Na wczorajszym obiedzie urodzinowym /moje urodziny 74/była prawie cała rodzina.Dostałam pięny ogromny bukiet róż od mojej synowej i syna.Byly też fajne prezenty.Nastroj i humor wybitnie poprawił nam oryginalny rosyjski szampan prezent,przywieziony przez dziewczyny.Być,może taki osobisty post,nikogo nie zainteresuje ,ale miałam ogromną potrzebę podzielenia się z kimś swoją radoscią.Przyjaciele sa po to ,zeby dzielic z nimi wszystko i radosci i smutki.Były tez ciekawe rozmowy o Unii i ewewnt. przystąpieniu Ukrainy do Unii.Bardzo dla nich ciekawe było nasze zdanie.Na koniec uroczystego obiadu odbyła się sesja fotograficzna.koło domu.Po tych wrażeniach dziewczyny padły ze zmęczenia i poszły spać......cdn..Hala.

niedziela, 9 czerwca 2013

Jak skończyc z " cichymi dniami"?

"Ciche dni"kto ich nie zna?Chyba wszyscy.Jak to się dzieje,że dwoje ludzi ,ktorzy przysięgali sobie milosc,nie odzywa się do siebie całymi godzinami a nawet dniami?Zapytani odpowiadają- lepiej milczeć niż skakać sobie do oczu.Niektórzy przestają się do siebie odzywać,aby się odegrać,lub zaspokoić swoją chęc odwetu,bo małzonka w jakiejs sprawie bez konsultacji z męzem podjęła sama decyzję np.zaprosiła teściową-swoją mamę na sobote i niedzielę, a maz miał zupełnie inne plany.Niekiedy "ciche dni" to metoda wymuszenia czegoś na partnerze.Kiedy on ma odmienne zdanie np. do zakupu czegoś ona bardzo często milczeniem wymusza niejako zgodę.Partner ustępuje ,lub nie.I wtedy "ciche dni" trwają znacnie dłuzej.Oczywiście gdy jakas sprzeczka wymyka się ,spod kontroli,dobrze jest dać sobie trochę czasu na ochłonięcie.Taka cisza może wtedy przynieśc pożytek.Jeśli jednak milczenie staje się narzędziem zemsty albo manipulacji,to nie tylko przedłuża konflikt,aleteż podkopuje wzajemny szacunek.Jak nie dopuścić do takiej sytuacji?Przedewszystkim musimy sie oprócz miłosci,przyjaznić.Po prostu się lubić.Ale przyjaciele też się z sobą kłócą powie ktoś?.Tak ,ale jesli bedziemy patrzec na wspolmałżonka jak na sojusznika,a nie przeciwnika wszystko będzie dobrze.Jest kilka sposobów na rozwiazywanie konfliktów.Kłótnie mają to do siebie,ze ich uczestnicy coraz bardziej się nakręcaja.Po kilku minutach ostrej wymiany słow,zdań,nie bardzo nawet nie wiedzą,czego dotyczył konflikt.I wtedy warto obniżyć ton głosu,spojrzeć na sprawę z punktu widzenia partnera.Jeśli we wspołmałżonku widzisz sojusznika,anie przeciwnika,mniej będzie cię  korcić,żeby obrazic się,zacząć kłocić albo odgrozić murem milczenia.Ja niestety,muszę się przyznać,że często potrafię się ostro nakrecić.Wyrzucam wtedy z siebie z szybkoscią karabinu maszynowego to co mam na sercu.Po chwili jest spokoj.Nigdy,nie ma w moim domu " cichych dni".Ale spotkałam sie już z zdaniem ,ze bardzo jakoś jestesmy podobni do pewnej wloskiej rodziny.....i niech tak zostanie.......cdn..Hala

czwartek, 6 czerwca 2013

Wakacje -czy już się zaczęły...?

Czy już się rozpoczęły wakacje?.Sadząc po programie tv to chyba tak.Wszystkie w zasadzie seriale ktore leciały w dwojce zakonczyły emisję.Teraz rozpoczyna się sezon powtorek.Mnie bardzo ucieszyła powtorka mojego ulubionego serialu "Na dobre i na złe".Mało seriali oglądam/głownie z udziałem dzieci/ ale ten serial oglądam od początku.I nawet kiedy już ten odcinek widziałam, z wielką przyjemnościa go oglądam drugi raz.Skupiam się,wowczas na grze aktorów,drobnych szczegółach.Bo jak się ogląda pierwszy raz,to czlowiek sie skupia na śledzeniu akcji i umyka wtedy wiele interesujących szczególow.Telewizja a raczej zarządzajacy tym medium,starają się przez lato zalatać dziury w finansach ,emitując same powtórki.Wychodzą z założenia ,że młodzi ludzie latem,ogladają mniej programow,a nam "seniorom"/jak to teraz nas ladnie nazywaja/jest wszystko jedno,bo pamięc bieżacą mamy raczej dośc kiepską.Pozatym przecież nie płacimy,im abonamentu-to po co się dla nas starać?Nie wiem czy byłoby głupie stworzenie programu sensu stricte zaadresowanego do ludzi w wieku senioralnym.Niekoniecznie musialby to być,program nudny z powtorkami.Ale w najlepszej porze ogladalnosci to jest po dzienniku tv,nie byłoby tam filmów amerykańskich z gatunku "zabili go i uciekł"Sensownym byłoby pokazanie większej ilości programów z rodzaju poradnictwa medycznego szeroko pojętego.Ja naprzykład bardzo chętnie ogladam programy biograficzne,genealogiczne.Lubie wracac do starego kina,i klasyki filmowej nawet amerykanskiej.Przykład pierwszy z brzegu film amerykański"Pół żartem,pół serio".Nasze polskie filmy oparte na dziełach naszych pisarzy.Ja wiem,że chodzą te filmy w różnych stacjach.Ale trzeba śledzić kilka programow rożnych stacji,pamiętać,szukać.A tu w tym naszym programie byłoby to wszystko w jednym miejscu.Jakie by to było udogodnienie.Swoj pogląd opieram na coraz czestszej dyskusji w mediach na temat gwałtownego starzenia się naszego społeczenstwa.Jestesmy wiec ogromnym odbiorcą,a takiego należy szanować i poważać.Nie kazdy może być seniorem uczestniczącym fizycznie w roznych imprezach,ale chętnie byśmy je zobaczyli z pozycji naszego ulubionego fotela.Pomyślcie o tym drodzy decydenci mediow.Liczymy na Was........Hala cdn.......

środa, 5 czerwca 2013

Czy lubimy być straszeni?...a jesteśmy?..........

Od razu na początku mego postu zastrzegam,ze zawarte w nim treści sa moimi włanymi poglądami.Można się z nimi zgadzac,lub nie ,czego można dać wyraz w komentarzach.Czy lubimy być straszeni?.To pytanie zadaję sobie od dłuższego ,już czasu.Panuje w naszym,życiu delikatnie mowiąc,atmosfera strachu i zastraszania.Poczynając od małego człowieczka a,skonczywszy na mocno już wiekowych ludziach.Dawniej człowiek bał się,głównie Boga.Bóg jest surowy-ale jednak zawsze przebaczał.Ludzie ,więc umierali w ufności i spokoju.Dziś ludzie żyją w nieustannym strachu,a o śmierci to już wogóle boją się myśleć.Straszą nas wszyscy, na różne sposoby.A to Urzędy wszelakie/celują w tym Urzędy Skarbowe/ a to różne zakazy i nakazy i tak ,ma się dobrze powszechne ministerstwo wszelakiego Strachu.

Dawniej społeczenstwo rozwijało się,dzięki podejmowanemu ryzyku.Mowiło się nawet potocznie-"kto nie ryzykuje,ten nie je"Więc ryzykowali,podejmowali trudne wyzwania,odkrywali nowe kontynenty, robili rózne dziwne  wynalazki.Wreszcie ryzykując wiele polecieli w kosmos.Wierszyk Brzechwy cytowany jest bardzo często ku przestrodze."Gdyby kózka nie skakała to by nozki nie złamała"......Prawda?Tak ale,dalsza częsć wiersza brzmi:"Ale gdyby nie skakała to by smutne życie miała!!!"Boimy się,teraz wszystkiego .Boimy ,sie,ze nas ograbią, zabiją ,zgwalcą.Ze nas nie będzie stać na nic,dosłownie.Ani na jedzenie ,ani na leczenie.To wszystko nas czeka wtedy kiedy się nie ubezpieczymy,w rozwijających się jak grzyby po deszczu,towarzystwach ubezpieczeniowych.Mamy sie ubezpieczać od wszystkiego i wszystkich..Mamy wierzyc ,i bać się ,że nadejdzie globalne ocieplenie,że nadejdzie globalne oziebienie.Ze uderzy w nas wielka asteroida.Ze spotkaja nas wszystkie plagi egipskie ....itd.Strasza nas wszyscy -producenci np.szczepionek .Bo jak się nie zaszczepimy to zobaczymy co z nami będzie.Straszą nas Ci z PO ,ze jak PIS zacznie rządzic to dopiero zobaczymy a Ci z PISu , ze jak dalej beda rzadzić ci z PO to cała Polska zostanie okradziona i sprzedana.Wszystko teraz jest ochraniane.Szkoły sa ochraniane przez agencje ochrony.Ja jeszcze pamiętam,że w mojej cudownej szkole,był jeden pan wożny ktory nas wszystkich chronił.I gdy było trzeba zawsze służył wszelaką pomocą.Ileż to razy korzystaliśmy z jego życzliwosci.Jak to było kiedyś mozliwe,że nikt nikogo nie odwoził do do szkoły ani z niej nie odbierał.Każdy zasuwał sam,nawet z bardzo daleka.Jezdziło się na rowerach bez kaskow i specjalnych akcesoriow.Ilośc ubezpieczen na rynku mnoży się w zastraszającym tempie.Jest ubezpieczenie OC,NW, i Auto Casco.Kto na tym wszystkim zarabia? Wiadomo!!! Nastąpił wielki rozkwit ,tzw.cywilizacji Strachu.Wytworzyło się takie Lobby wspolczesnych Postraszaczy.Mamy się bać i już---bo inaczej będzie,coś tam,cos tam......

I tu wydaje mi się , ze  żeby nie zwariować należalłoby przypomniec słowa naszego Wielkiego Polaka Jana Pawła II Słowa bardzo ważne:"NIE LEKAJCIE SIE".Nie dajmy się za nasze ciężko zarobione pieniądze,rzadzic nami,i zarabiac na nas ,wszelakiej maści Strachaczom. Być może iż, to co napisałam to tylko moje zdanie,i niesłuszne wg,was.Ale ja tak myślę ,że na wszystko należy znaleść złoty środek i umiar.Pozdrawiam serdecznie........Hala cdn.