poniedziałek, 31 grudnia 2012

Przezylam w tym roku wiele chwil dobrych i smutnych..........

Koniec starego roku 2012 i poczatek Nowego Roku 2013 sklania do refleksji i posumowan.Co sie udalo,co bylo dobre,a co zdecydowanie zle.Mysle ,ze kazdy pod koniec roku ma takie chwile ,kiedy mysli o tym co sie udalo ,a co "padlo"  przepraszam za kolokwializm ale uwazam ,ze w tym przypadku moge go uzyc.Najwazniejszym dla mnie wydarzeniem tego roku w naszym kraju bylo wg.mnie EURO.Choc pod wzgl.pilkarskim bardzo zawiedlismy samych siebie to jednak jako organizatorzy tak waznej imprezy odnotowalismy sukces.Wszystko odbylo sie zgodnie z  planami.Nie bylo zadnych ,wypadkow nadzwyczajnych,a tego sie bardzo balismy.W obliczu szalejacego na swiecie terroryzmu wszystko moglo sie zdarzyc,ale sie nie zdarzylo i to jest nasz sukces.Moim osobistym wielkim wydarzeniem byla uroczystosc nadania nam -mnie i mezowi medali za dlugoletnie pozycie malzenskie.Medale nadawane sa przez Prezydenta RP za 50-letnie zgodne pozycie malzenskie.Nalezal nam sie ten medal juz kilka lat temu.Ale sie przeprowadzilismy w inne miejsce i troche sie przez to odwleklo.Zreszta ja bardzo sie cieszylam ,ze to wlasnie p.Prezydent Bronislaw Komorowski go nam przyznal i.Otrzymalismy tez piekny list gratulacyjny  od niego.To wszystko zdarzylo sie w m-cu maju 2012 roku.W sierpniu odbylam wspaniala sentymentalna podroz w moje rodzinne strony..Zalowalam tylko iz,trwala tak krotko.Spotkalam tam kolezanki i kolegow ktorych nie widzialam 55 lat.Najdziwniejsze jest w tym to ,ze nam zdawalo sie ,ze rozstalysmy sie z soba dopiero co.Byl ze mna moj syn ktory mnie zawiozl i wspaniale sie mna zaopiekowal.Poswiecil mi kilka dni jakze dla mnie waznych.Bylo to moje jedno z najwazniejszych przezyc calego mojego zycia.Tak smialo moge powiedziec.Jesli chodzi o moje sprawy zdrowotne ,nie ma oczym mowic.Te sprawy musze przezywac sama z soba i spokojnie czekac na rozwoj wydarzen w tym wzgledzie.Bedzie co ma byc,a jak te moje sprawy sie uloza to tylko sam Pan Bog wie.Na razie ciesze sie kazdym dniem  i kazdy dzien jest dla mnie dniem darowanym wiec musze go  godnie przezyc..Na koniec roku podejmujemy tez rozne nowe zobowiazania na Nowy Rok.Rozne sa te nasze sprawy ktore chcemy zmienic w Nowym Roku.Ja osobiscie bardzo bede sie modlic aby,moja corka wreszcie przestala palic papierosy.Nikt w calej rodzinie nie pali tylko ona jedna.Jest to rzecz ktora jest w naszej rodzinie sprawa bardzo wstydliwa,wrecz przykra.Nie wiem czy moja corka wreszcie dojrzeje do takiej decyzji i jakos sobie z tym problemem poradzi.Bylo by to dla mnie czyms najwspanialszym co moze mnie jeszcze w zyciu spotkac.Chcialabym tez w tym dla mnie chyba szczesliwym roku /bo ma 13-tke w sobie a,to moja szczesliwa cyfra/ abym mogla urzadzic wielkie spotkanie rodzinne w 55 rocznice naszego malzenstwa.Jest to moj plan minimum na najblizsze pol roku.Ciesze sie ,ze w polowie roku jak Bog da powiekszy sie nasza rodzina,i bedziemy swietowac z tej okazji.Mija tez w tym roku 30 rocznica slubu mego syna,tak ,ze jak widac ten rok bedzie obfitowac w wazne wydarzenia rodzinne.Sobie zyczylabym tylko zdrowia ,cierpliwosci a calej mojej rodzinie duzo zdrowia i milosci w ich zyciu.Pragnelabym tez jeszcze raz,uscisnac moje wspaniale szkolne kolezanki i kolegow i troche dluzej z nimi pobyc.Chcialabym tez ukonczyc wspomnieniowa monografie mojej rodziny-zwyklej polskiej rodziny jakich wiele.Jestem juz do tego przedwsieziecia przygotowana w  80%.Ale jeszcze duzo przedemna wybor zdjec,korekte.,przygotowanie do druku.No i potrzebne sa na to pieniazki a o to najtrudniej.Ale jesli zdrowie pozwoli to moje marzenia sie spelnia -ja w to gleboko wierze.Szczesliwego Nowego Roku 2013 ......cdn Hala

sobota, 29 grudnia 2012

Fakty nad ktorymi przechodzi sie latwo...........

Rano kiedy sie obudzilam i spojrzalam za okno zobaczylam szarosc -byl szron i drzewa byly nim calkiem pokryte.Poprzedniego wieczora bardzo spadla temperatura otoczenia po cudownym slonecznym prawie wiosennym dniu.Szadz na drzewach czy szron /nigdy tego nie rozrozniam/ utworzyly bajkowy widok na drzewach i otoczeniu.Po kilku minutach ukazalo sie slonce.Wstal piekny dzien.Teraz kiedy pisze te slowa jest juz ponuro,nieciekawie ,jakby mial padac snieg czy deszcz.W tej chwili w Jedynce Polskiego Radia jest piekna audycja wspomnieniowa o Annie German .Wspanialej piosenkarce obdarzonej sowicie kilkoma talentami.Pieknie spiewala,komponowala piosenki,pisala teksty,bedac jednoczesnie wyksztalconym na Uniwersytecie Wroclawskim -geologiem.O Annie German wspaniale sie wypowiada jej wielki wielbiciel i admirator Tomasz Raczek.Kult jej u kosmonautow rosyjskich siega doslownie bardzo wysoko bo az do kosmosu.Wszystkie zalogi kosmonautow mialy na pokladach kosmicznych jej plyty.Byli nia zafascynowani,zreszta jak prawie caly narod rosyjski.Bardzo ja rosjanie pokochali i do tej pory jej wznawiane tam plyty rozchodza sie jak swieze buleczki.Jej powrot po ciezkim wypadku samochodowym to wlasciwie cud.Udalo jej sie znowu wrocic na estrade,ale,niestety na krotko.Smiertelna choroba zaatakowala ja w pelni sil tworczych.Niestety ,ta walke przegrala.Pozostaly nam tylko jej piekne piosenki i ksiazka o jej zyciu .Teraz po kilku latach wyszlo jej nowe uzupelnione o piekne zdjecia wydanie.Jest juz kilka dni po swietach .Swietach ktore bardzo szybko minely.Ja bede je jednak bardzo dlugo i trwale pamietac z kilku powodow.Pierwszy bardzo wazny powod to wiadomosc ospodziewanym powiekszeniu sie rodziny.Jeden z powodow ktory mnie bardzo poruszyl -wypadek przy pracy .Zapalil sie tluszcz w rondlu przykrytym ktory powinien byl zostac zamkniety az do wystygniecia  i nic by sie wtedy nie stalo.Ale ja go odkrylam -wybuchnal plomien na metr wysoki ,wtedy moj maz zlapal ten rondel i wlal do niego wody i wtedy juz bylo zle.Plomien mial okolo 1,5 metra wysokosci-wybuch byl niezly.Tak to chcialam spalic w wigilie dom.Bylam zalamana i teraz kiedy o tym pisze  i przypominam sobie te momenty,nie moge dojsc do siebie.I jaka to dla nas przepowiednia.Moja mama byla bardzo przesadna .Bardzo przykladala wage do roznych znakow i wierzen.Ciekawe co by o tym powiedziala-co to zdarzenie nam przepowiada?Moze Wy moi drodzy czytelnicy wiecie co to zdarzenie nam przepowiada? cdn......Hala.

piątek, 28 grudnia 2012

Prawie wiosna........

Dzisiaj w Bramkach prawdziwie wiosenna pogoda-slonce piekne i nawet wiatr jakby mniej dokuczliwy.Prawdziwie leniwy poswiateczny ,dzien.Po wczorajszym zmaganiu sie z komputerem i internetem dzisiaj jest juz lepiej i pisac nawet mozna spokojnie.Mam nadzieje ,ze nic nie przewidzianego sie nie wydarzy.Dzisiaj zobaczylam na stronie konkursowej konkursu organizowanego przez Ministerstwo Turystyki Szwajcarii wyniki konkursu.Nagrody byly cztery- wyjazdy do Szwajcarii.Niestety nie otrzymalam zadnej nagrody ale bylo kilka wyroznien i ja  otrzymalam za moja prace konkursowa pt.Moja Szwajcaria -wyroznienie.Jestem bardzo z tego dumna .Ja prawie juz staruszka piszaca z bledami jednak zostalam wyrozniona.Sa tez nagrody jakies fajne plecaczki i czapki pilotki.Dzisiaj postanowilam odwiedzic blogi zaprzyjaznionych ze mna  osob-moich przyjaciol.Pieknie opisywali swoje wigilie i fantastycznie je fotografowali.Stoly pieknie nakryte,mnogosc potraw zrobila na mnie duze wrazenie.Jak bardzo zmienily sie czasy. i obyczaje swiateczne.Jest bardziej bogato,strojnie ale tradycja w narodzie pozostala.Moje prezenty byly skromne ale je wykonalam z wielkim sercem i radoscia.Przeciez ja nie moge chodzic po sklepach a maz sie nie nadaje do takich zakupow.Corka byla bardzo zajeta.Pozostalo mi tylko wysilic swoja pomyslowosc i mysle ,ze mi sie to jakos udalo.Postanowilam zrobic kolaze z zdjec z slubu mojej synowej i syna.Wybralam piekne zdjecia i za pomoca programu Picasa zrobilam piekne fotograficzne kolaze.Z slubu syna i synowej byl w kolorze sepii stylizowany na stare zdjecie bardzo to pieknie wygladalo.Oprawilam  w proste ramki ktore mialam w domu.Drugi kolaz byl barwny kolorowy i byl zatytulowany -dwa sluby-dwa wesela.Byly tu zebrane zdjecia z slubu i wesela z przed 29 lat i teraz wnuka z 2011roku.Ale same zdjecia sa wtych samych miejscach,pozach kazdej z par.Dowiodly te zdjecia,ze w milosci wszystko jest takie same wtedy i teraz.Mlodym zrobilam jeszcze dla nich pamiatke.Takie to byly moje prezenty ale, mysle ,ze byli szczerzy mowiac,ze im sie podobaly takie prezenty.Dostali tez slodycze ktore chyba wszyscy lubia i starsi i mlodsi.Maz moj dostal na serce dobre lekarstwo.Ja natomiast zgadnijcie co?Oczywiscie krem dla skory dojrzalej bardzo dojrzalej ,ktory i tak juz mi nie pomoze,ale zawsze jest jakas tam nadzieja.Poniewaz jestem podobna do rodziny mojego ojca mam taki problem Oni wszyscy jak mieli nawet 50 lat byli starzy i tacy sami byli starzy jak mieli lat 80 i 90 .Takie geny.Siwe wlosy mialam juz majac lat 30 -sci.Moja corka tez.Wszystkie zabiegi zdaja sie byc nie skuteczne -no chyba jakas operacja plastyczna.Ale ja sie przestalam tym przejmowac i jest mi dobrze z moimi siwymi wlosami i zmarszczkami.Jeszcze raz wszystkim skladam najserdeczniejsze zyczenia Szczesliwego Nowego Roku 2013 Niech ten rok przyniesie wam spelnienie wszystkich marzen i podrozy i jeszcze zycze duzo zdrowia.......cdn...Hala

czwartek, 27 grudnia 2012

Szczescie to takie uczucie ktore rosnie...........

Szczescie to takie uczucie ktore rosnie,kiedy sie nim dzielimy z wszystkimi wokolo.Od wczoraj probuje napisac na blogu.Byly wielkie problemy ciagle sie cos psulo - najpierw sie popsul internet ,potem cos w komputerze i w systemie.Myslalam ,ze juz z tego nic nie bedzie i polegne.Teraz jest godz.10 -28 grudnia i dopiero moglam przystapic do pisania mego postu.Probowalam juz przed swietami i niestety nie dalo rady.

Pogoda w Bramkach prawdziwie wiosenna.Slonce od rana a sniegu ani sladu.W dzien Wigilii juz zrobilo sie cieplo i szybko calkiem zniknal snieg.Wigilie spedzalismy u naszego syna  w scisle rodzinnym gronie.Bylo bardzo uroczyscie .Ja osobiscie bylam zauroczona wygladem i przepieknym nakryciem wigilijnego stolu.Wiem ile to kosztowalo wysilku-przygotowanie tak wielu smacznych potraw i w takiej ilosci.Jednak najwieksza niespodzianka nie do przebicia bylo wyznanie mego najstarszego wnuka ,ze za kilka miesiecy -jak Bog da bedziemy razem z moim "generalem" prababcia i pradziadkiem..Ja oczywiscie sie poplakalam z radosci-no coz mam oczy w mokrym miejscu.Atmosfera stala sie podniosla i bylismy bardzo szczesliwi.Na zakonczenie kolacji zostal podany tort ktory wlasnorecznie upieklam.Czekoladowo-migdalowy bardzo sie udal i nie skromnie powiem,ze byl bardzo smaczny.To byl moj wklad w ta uroczysta kolacje.Mimo klopotow zdrowotnych ktore sie bardzo u mnie nasilily dalam jednak rady zrobic troche ciast.Oprocz wspomnianego juz tortu,pieklam rogaliki "topione" z makiem,keks,i sernik.Ale .bardzo bylam zmeczona.To juz jest ponad moje sily.Te rogaliki z makiem piekla nam zawsze moja mama i ja tez pragnelam podtrzymac ta tradycje.Mysle ,ze ktoras z mlodszych osob z rodziny podtrzyma ta tradycje.Po powrocie do domu,wysluchalam wspanialego reportazu w programie I-szym Polskiego Radia.Byl to reportaz z zagubionego na Syberii miasteczka Wierszyny.Mieszkaja tam potomkowie syberyjskich polskich zeslancow.W surowym klimacie Syberii gdzie -35 stopni C jest regula zyja nasi rodacy.I wyobrazcie sobie pojechali do nich przed swietami cala ekipa,nasi lekarze okulisci i optycy.Zawiezli im kilkaset par okularow i starannie dobrali do ich wymagan zdrowotnych i ich wzroku.Trzeba bylo slyszec jak ci starsi ludzie sie cieszyliz takiego daru.Wreszcie moga lepiej i wyrazniej ogladac swiat.Wspaniala inicjatywa -to jest konkretna pomoc w slusznej sprawie.Jedno co mnie bardzo uderzylo i ucieszylo zarazem to to ,ze ci ludzie wspaniale mowia po polsku.Nie chce sie wprost wierzyc ,ze ci ludzie bedacy tyle lat na obczyznie jeszcze 100km.na polnoc od Nowosybirska w malutkiej miescinie Wierszynie tak pieknie mowia w ojczystym jezyku.Starsi ucza mlodszych.Kultywuja stare polskie tradycje.Bardzo sie tym zachwycilam.Tym bardziej ,ze nasza mlodziez nie szanuje swojego jezyka.Te skroty slow,wulgaryzmy ktorymi sie posluguje nasza mlodziez wszechobecne nie rokuja dla czystosci naszego jezyka niczego dobrego.

Z okazji zblizajacego sie szybkimi krokami Nowego Roku chcialabym podjac jeszcze jeden temat.Wszyscy sobie slemy zyczenia ,cieszymy sie nimi szczegolnie kiedy plyna z serca od naszych internetowych znajomych i przyjaciol.Teraz internetowe przyjaznie i znajomosci nabieraja wg.mnie znaczenia i waznosci.Dla mnie tak samo wazna jest przyjazn zawarta za pomoca internetu jak i te zawarte twarza w twarz.Mozna sie nieraz zastanawiac,ktora jest bardziej wartosciowa a ktora mniej.Ja moge stwierdzic jedno ,ze z kilkoma osobami dla ktorych sobie zarezerwowalam slowo Przyjaciel pewnie nigdy bym sie nie spotkala gdyby nie internet.Dlatego nie zgadzam , z twiedzeniem iz,kontakt twarza w twarz jest niezbedny aby komus zaufac.Choc ja akurat znam kilka przykladow na to jak wiele ludzi mi poznanych w realu mnie potrafilo zawiesc.Dla mnie przyjazn,ma zawsze takie same cechy,bez wzgledu na to,gdzie sie narodzila czy tez jest rozwijana.W mojej sytuacji zyciowej,zdrowotnej taka przyjazn nawet wirtualna jest dla mnie najwyzszym dobrem.Pomaga mi w zyciu,mam z kim wymienic poglady.Bardzo sobie cenie slowa ktore w komentarzach na moim blogu zamieszczaja.Jestem wtedy taka dumna i radosna.Ciesze sie tez bardzo ogladajac ich piekne zdjecia z podrozy na ich blogach.Czuje sie wtedy tak jakbym te podroze,razem z nimi odbywala.Moje wspaniale znajome i przyjaciolki pieknie dokumentuja swoje podroze.Ich zdjecia to perelki fotografii.Z okazji zblizajacego sie Nowego Roku 2013 zycze tym moim wszystkim cudownym przyjacielom duzo zdrowia,szczescia i bardzo duzo milosci.Zdrowie i milosc to dwie najwazniejsze rzeczy w zyciu czlowieka.Jak sie ma zdrowie zdrowie i milosc w wszystkich jej postaciach ma sie wszystko.Dlatego warto zyc.........cdn.Hala

czwartek, 20 grudnia 2012

I znowu wspomnienia.......

Dzisiejszy dzien zapamietam na dlugo.Bardzo sie zdenerwowalam.Ze tez zawsze musze sie czyms przejmowac?.Ale po kolei:Dzisiaj w Bramkach piekna pogoda  ale dosyc duzy mroz  - 11 stopni.Wyszlo nawet slonce.Zdawaloby sie ,ze przy takiej pogodzie samopoczucie winno byc fantastyczne.Nic z tego.Rano "general"poszedl do kotkow zaniesc im jesc,opowiadal mi,ze byly bardzo zmarzniete.Takich malych kotkow jest tam 3 sztuki.Zmartwilam sie i chcialam dzwonic do Towarzystwa Opieki nad Zwierzetami zeby sie ktos nimi zajal.Pani ktora sie tymi kotkami kiedys zajmowala zajeta jest teraz soba poniewaz urodzila dziecko.Maz moj mowi ,ze to glupi pomysl z tym Towarzystwem  bo jednak ktos sie chyba nimi opiekuje.One zbijaja sie w taka kupke nieszczescia w takim klebie.A te male to gdzies koczuja ale nie wiemy gdzie.Okolo godziny 11-tej maz poszedla odgarniac snieg.Nagle patrzy a na naszym ganku siedzi juz cala trojka tych malutkich kotkow.Wcale sie nie baly naszych wielkich psow.Szczerzyly sie na nich i prychaly jak to koty.I pchaly sie do domu.W koncu musial je maz pogonic.Okropnosc.Polecialy w swoja strone.To jest jakies 200 metrow od nas.Czyzby chcialy sobie znalezc jakis ,dom na te mrozy.Teraz to juz sie wogole nie dziwie ludziom ktorzy przygarniaja koty i traca w tym umiar.To jest bardzo stresujaca sytuacja.Kilka dni temu tez tu przylecialy.Bardzo sie tym martwie,co to bedzie dalej.

Kilka dni temu obchodzila okragla rocznice urodzin bo 60-te p.Krystyna Janda.Wszystkie media  czuly sie w obowiazku aby o tym napisac.O jej osiagnieciach,o wspanialych rolach,iartystycznych dokonaniach.Ale ja wlasnie chce napisac o niej jako o zwyklej kobiecie po prostu o mamie.Kiedy jej coreczka Marysia Seweryn  miala 9 lat chodzila do szkoly przy ambasadzie francuskiej.Zajecia taneczne z dziecmi z tej szkoly prowadzila moja synowa Zosia.Do tej samej grupy chodzily jeszcze inne dzieci znanych osob z artystycznego swiata miedzy innymi coreczka p.Beaty Tyszkiewicz.Pani Krystyna  z kazdych zajec osobiscie odbierala Marysie.Zawsze usmiechnieta ,mila ,sympatyczna.A przeciez akurat wtedy przezywala ,swoj rozwod.Dziwilam sie zawsze ,ze mimo tylu roznych zajec i prob teatralnych ,poswiecala tyle czasu swojej coreczce.Czasem rewanzowala sie nam za goraca herbate,biletami do Teatru Powszechnego gdzie grala na premierowe spektakle.Kiedy bardzo sie zkonfliktowaly z p.Joanna Szczepkowska odeszla z tego teatru.Niedlugo potem wyszla a maz za operatora filmowego sw.p.p.Edwarda Klosinskiego.Byla bardzo szczesliwa.Ciagle opowiadala jak to pieknie ja fotografowal i oswietlal jej maz.Marysia bardzo pieknie tanczyla ,ale byla bardzo niesmiala dziewczynka.Nigdy bym nie myslala ,ze zostanie aktorka.Jednak majac takie geny bylo to nieuniknione.Jak obserwowalam z jaka cierpliwoscia p.Krystyna zajmowala sie swoja coreczka bylam pod wrazeniem.Nie bylo by w tym niczego nadzwyczajnego,ale wtedy w teatrze  p.Krystyna miala premiere za premiera .I potrafila to wszystko pogodzic.Obiecalam sobie ,ze juz nie bede ciagle wracala do wspomnien,ale jakos tak samo zycie sie uklada -no i ta nieszczesna"pamiec wsteczna" ktora ciagle mi sie wlacza.Jutro bede piekla rogaliki topione z makiem.Takie jakie piekla moja mama.Zawsze mowila ,ze na wigilie musi byc cos z makiem.Bardzo je wszyscy lubia i za kilka dni sa naprawde smaczne.Na razie juz koncze ........cdn.Hala......

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Nie opanowane emocje..........

Dzisiaj w Bramkach pogoda jak to mowila moja babcia-zgnilizna.Ponuro,mgliscie ,mokro,snieg wogole znikl.Poniewaz mialam dzisiaj biala noc,wstalam dosc wczesnie.Nie mialo sensu,dalej sie wylegiwac.Ciagle przezywam ta wielka tragedie jaka sie zdarzyla w Stanach.Przypomnialo mi sie w zwiazku z tym pewne zdarzenie ktorego bylam uczestnikiem.Ja wiem ,ze kazdy ma teraz urwanie glowy,ale chwila przerwy tez zrobi wam dobrze i przeczytacie  o moim przezyciu.Co prawda jest to sprawa nie wesola ale,godna chwili zastanowienia.Byl rok 1959 marzec.Lesny garnizon-kompania radiolokacyjna miedzy Ostrowcem Swietokrzyskim a Sandomierzem.Tam wtedy sluzyl moj maz mlody pporucznik..Mieszkalismy w takich malych domkach typu barakowego.Naokolo las i kilka gospodarstw rolnych.Pewnego dnia marcowego /bylam wtedy w 8 -mcu ciazy/uslyszalam jakies krzyki z strony dziedzinca koszarowego.Odleglosc od nas byla jakies 12 metrow.Wyszlam na ganek nagle i zobaczylam zolnierza chowajacego sie za blok stolowki i krzyczacego do mnie-niech sie Pani chowa.Nie wiedzialam co sie dzieje nagle z swistem kolo mojejglowy cos przelecialo i walnelo w framuge drzwi.Spojrzalam w strone koszar i zobaczylam jedna osobe lezaca i druga pol lezaca na ziemi.Po chwili przybiegl moj maz i opowiedzial mi co sie stalo.Jeden z zolnierzy poprzedniego dnia mial niesnaski z swoim bezposrednim przelozonym.Ten postanowil go ukarac aresztem 3 dniowym.Po rozmowie z dowodca wyzszym ranga tenze postanowil mu zamienic ten areszt na sluzbe wartownicza.Nastepnego dnie kiedy przygotowani do sluzby wartowniczej po zaladowaniu do karabinow ostrej amunicji-tak nie myle sie wtedy uzywano jeszcze ostrej amunicji w sluzbie wartowniczej zolnierze wyszli z budynku na plac jeden zazartowal z tego zolnierza ukaranego -widzisz taki jestes madry a idziesz na warte.Ten nagle podniosl karabin i wycelowal w niego smiertelnie go raniac.Potem zaczal strzelac na oslep i wszyscy sie rozpierzchli i wtedy wlasnie w moja strone poleciala kula.W koncu strzelil do siebie bardzo ciezko sie raniac.Kiedy przyjechali sledczy i prokuratorzy wojskowi z Krakowa na wizje lokalna powiedzieli mi ,ze od smierci dzielilo mnie kilka centymetrow.Kula utkwila w framudze drzwi.Teraz jeszcze kiedy o tym pisze mam wrazenie ,ze to byl jakis film amerykanski gdzie trup sciele sie gesto.Bardzo nam zal bylo tego zolnierza ktory zginal,byl to mlody chlopak z wioski pod Krakowem .Byl juz zonaty,mial male dziecko.Znalam go dobrze bo czesto jezdzilam z nim bryczka do pobliskiego miasteczka Ozarowa.Byl woznica tej bryczki i opiekowal sie naszymi konmi..To byl nasz rodzin oficerow srodek lokomocji..Ten zolnierz ktory strzelal byl bardzo gwaltownym czlowiekiem,nie potrafil opanowac swoich emocji.Jego reakcje na stresujaca sytuacje byly bardzo gwaltowne i stad cala tragiczna sytuacja.Gdyby siedzial przez 3 dni w areszcie moze by do takiej tragedii nie doszlo.Kiedy bylam jakies pol roku pozniej w Krakowie u lekarza wojskowego  zobaczylam go .Doprowadzala go zandarmeria do lekarza ,stracil reke.Przechodzac kolo mnie skinal glowa ,czyli mnie rozpoznal.Potem dowiedzialam sie ,ze otrzymal wyrok 15 lat wiezienia.Teraz w obliczu tej amerykanskiej tragedii tak sobie mysle,ze bardzo trzeba umiejetnie postepowac z mlodymi gniewnymi.Trzeba wykazywac maksimum cierpliwosci i umiejetnie z nimi postepowac.Widze w tym role wielu psychologow ,pedagogow i wychowawcow zeby nigdy nie dochodzilo do takich gwaltownych reakcji i tragedii ........cdn.Hala

niedziela, 16 grudnia 2012

Czas wokol twarze zmienia...........

To co wydarzylo sie w Stanach Zjednoczonych spowodowalo wielki zal i zastanowienie sie nad wspolczesnym wychowaniem mlodych pokolen.Dzisiaj kiedy uslyszalam w radiu historie o trudnym dziecinstwie i zyciu tego mlodego czlowieka ktory popelnil ta straszna zbrodnie.Zrozumialam  jak wiele zalezy od doroslych w procesie wychowawczym.Jak duzo,waznych czynnikow wplywa na wychowanie mlodych ludzi i jak nie wiele trzeba aby wtym wychowaniu popelnic blad.Blad nie odwracalny ktorego juz naprawic sie nie da ,chocbysmy nawet mieli bardzo dobre checi.Mlodzi ludzie sa bardzo podatni na rozne wplywy otoczenia.Internet to wspaniale narzedzie pomaga w procesie wychowawczym ,ale jednoczesnie jest bardzo niebezpieczny dla mlodych osob.Pamietam kiedy starszy wnuk dostal komputer w wieku 9 lat ,a jego mlodszy brat 5 latek zaczal grac na nim w rozne gry.Nagle zauwazylismy ,ze z nim dzieje sie cos nie tak.Byl jakby w innej rzeczywistosci zyl zyciem postaci z gier.Smierc byla na chwile kazdy pokonany wstawal i szedl dalej.Trzeba bylo wtedy na jakis czas calkowicie go odciac od komputera.Dopiero po pewnym czasie ,po tlumaczeniach i rozmowach na temat smierci mogl znowu sie bawic.Ale oni mieli pelna rodzine ,kochajaca sie .rodzice z wyksztalceniem pedagogicznym umieli umiejetnie ukierunkowac ich wychowanie.Tam w Stanach tego zabraklo.Chlopak wychowywany przez samotna matke,wycofany z grupy rowiesniczej,uczony przez nia w domu.No i problem nauki strzelania przez jego matke tez mogl miec wplyw niebagatelny na jego psychike.Przyznam sie ,ze zupelnie nie moge dojsc do siebie po takich wiadomosciach.Wyobrazam sobie jak przezywaja ta tragedie rodziny i bliscy ofiar.Dla nich juz nic nie bedzie takie same ,im czas na zawsze twarze zmieni.Bardzo to przykre i smutne ,ze dzieje sie tyle zla wokol.Dziwny jest ten swiat.......spiewal w swej pieknej piosence Czeslaw Niemen i caly czas jest to niestety bolesnie aktualne.  ....cdn...Hala.

piątek, 14 grudnia 2012

Inna miara zaczynam zycie mierzyc..............

Od kilku dni mam przed soba dylemat.Wiem ,ze zycie nasze sklada sie z spraw waznych i mniej waznych,lecz kiedy przed soba widzimy juz nieodlegla perspektywe czasowa wszystkie nasze sprawy nabieraja zupelnie innego znaczenia.Trzeba wszystko uporzadkowac i nadac kazdej sprawie wlasciwy bieg.Nie bede sie rozpisywac i ubolewac nad soba ale czas ktory mam przed soba musze wlasciwie i godnie wykorzystac.I to by bylo na tyle.Pamietam kiedy Nasz Sw.Pamieci Papiez Jan II poprosil o zaprzestanie stosowania wobec niego uporczywego leczenia i uciazliwej terapii jaka rozpetala sie wokol tego wielka wrzawa.Ja zawsze uwazalam ,ze mial zupelna racje,aby tak postapic.Jest czas zycia i czas kiedy musimy sie zmierzyc z tym co jest nieuchronne i godnie przejsc na druga strone.Taka postawe uwazam za jedynie sluszna i godna nasladowania.

Wczoraj odwiedzily nas piekne sarny Bylo ich az siedem sztuk szly gesiego za soba ,i kiedy przyszly na ten dziwny step kolo nas zaczely sie pieknie bawic skakaly,pasly.Trawa ma juz okolo 2 metry wysokosci i smiesznie wygladaly te skaczace jak pileczki glowki saren.Mysle ,ze przyszly do nas aby,nam zlozyc swiateczne zyczenia.Mam nadzieje ,ze jakos przeszly ruchliwe jezdnie i szczesliwie wrocily do Kampinosu.Wczoraj bylysmy bardzo pogniewane z Pusia .Kiedy chcialam odkurzyc jej fotel pokazala mi pazury i prychnela zlowieszczo.Do wieczorasie zupelnie nie znalysmy.Wieczorem kiedy sie polozylam do lozka zobaczyla ja na wysokim regale.Siedziala sobie i mi sie bacznie przygladala.Po chwili ja pierwsza sie do niej odezwalam.Zawolalam ja i zachecajacym gestem pokazalam jej na kocyk na ktorym lubila sie zawsze polozyc kolo mnie.Po chwili zastanowienia wskoczyla do mnie i serdecznie sie przytulila robiac slodkie minki.Musialam ja drapac chwile za uchem i juz byla zgoda.Potem sobie poszla na swoje miejsce spac.Bylam tym zdumiona.Nie myslalam nigdy ,ze koty to takie rozumne stworzenia.Moj maz dzisiaj przyszedl bardzo smutny od kotkow.Zanosil im jesc i jedne z tych kotkow chyba zachorowal.Nic nie jadl tylko tak blagalnie prosil oczami -zabierz mnie Panie stad.Bylo mu bardzo przykro i teraz bardzo rozumiem tych wszystkich ludzi ktorzy sie nie moga oprzec blagalnemu spojrzeniu kotkow

Wczorajsza rocznica byla dla mnie bardzo przykra.Mimo ,ze bylismy rodzina wojskowa wszelkie dolegliwosci stanu wojennego nas nie ominely.Malo! tego mysle ,ze odczucia nasze byly najgorsze z mozliwych.Kiedy rankiem 13-tego obudzilismy i popatrzylam w okno zobaczylam dwa czolgi stojace kolo naszego bloku.Maz akurat chorowal i juz tylko czekal na Komisje Lekarska przed pojsciem do cywila.Bardzo sie balismy ,ze sie cos zmieni i nie puszcza go do cywila.Syn moj Janusz wybieral sie do Niemiec i 14-tego mial odebrac wizy wjazdowe do Niemiec.I juz niestety nie pojechal co wyszlo mu zreszta na dobre.Tak ze widzicie,obawy o los i rozne inne sprawy w kazdej rodzinie mialy rozne oblicza.Ja bardzo tez przezywalam.W mojej pracy ludzie z Solidarnosci dawali mi bardzo czesto odczuc,iz nie jestem mile widziana.Czesto kiedy wchodzilam do jakiegos pomieszczenia cichly rozmowy.Z biegiem czasu jednak przekonali sie do mnie i juz przyjeli mnie do swego grona.Bardzo mi bylo przykro ,ze tyle ludzi sie daje nabierac na hasla o wolnosci,solidarnosci.Przeciez PIS-owi chodzi o jedno o wladze-chca koniecznie moc podac haslo:teraz k...a.my.Przeciez oni juz rzadzili i co ztego wyniklo a,no nic zupelnie nic.Latwo sie madrzyc ale gorzej rzadzic i tym stwierdzeniem zakoncze......cdn.Hala

niedziela, 9 grudnia 2012

Bezcenne chwile w kuchni............

Wielkimi krokami zblizaja sie najpiekniejsze Swieta -Boze Narodzenie.Wkolo rozlegaja sie juz koledy,wszyscy mowia o swietach jak i co zrobic zeby byly wspaniale,uroczyste.Jakie prezenty kupic ,jakie menu ulozyc itd....Ja postanowilam Was moi mili czytelnicy zainteresowacmoim spojrzeniem na pewna czynnosc zwiazana z swietami.Nawet najbardziej zapracowane z nas od czasu do czasu postanawiaja ,ze w tym roku,napewno upieka ciasto.Postanowienie rzucone tak sobie "ad hoc" niesie za soba pewne konsekwencje i stajemy przed dylematem.Czy z naszej strony bedzie to tylko chec,czy wezmiemy sie ostro do roboty.Trudno jest odtworzyc przeszlosc ale kazdy moze ksztaltowac przyszlosc -tzn upiec wspaniale ciasto.W tym roku sprobojcie moje drogie /moi drodzy/pieczenie ciasta potraktowac jako swego rodzaju medytacje i terapie antystresowa.Wymyslcie najlepsze ,jakie mozecie sobie wyobrazic,ciasto swoich marzen,takie o jakim marzyliscie,ale nigdy nie mieliscie dosc czasu aby je upiec.Zawsze pieczenie wydawalo sie wam zbyt pracochlonne.Nie mozemy tego robic w pospiechu,trzeba sobiezarezerwowac na to czas.Domownikom oglaszamy ,ze przez jakis czas kuchnia jest niedostepna bo ja "artysta"  tworze.Powoli ,dokladnie i z namyslem zgromadz  wszystkie surowe skladniki do pracy tworczej:make,jajka, mleko ,dodatki,cukier.Potem korzystajac z swojej pamieci lub przepisu pomalu rob,miksuj, zagniataj,formuj.Wkladaj w to ciasto swoja dusze ,serce i wiedze.Kiedy wyjmiesz ciasto z pieca,smakowite,pachnace pomysl przez moment o roznicy miedzy tworzeniem ciasta-a sporzadzeniem go z"torebki" czy zakupie w cukierni.Takie ciasto z"torebki" moze zaoszczedzic nam czas,ale prawdziwy "artysta" kuchni -wie co jest prawdziwe a,co ledwie je udaje.Teraz kiedy zyjemy w wiecznym pedzie i,zabieganiu te chwile spokoju nad pieczeniem ciasta sa bezcenne.W moim domu kiedy moje wnuki byly male byla coroczna tradycja pieczenia ciastek i pierniczkow.Trzeba to bylo widziec;te umorusane  buzie i male raczki zagniatajace  ciasto.Ile radosci mielismy wtedy wszyscy.Ale swoja droga to ciekawa jestem czy pamietaja akcje pieczenia ciastek?Bo ja bardzo dobrze to pamietam.Dlugo po swietach jeszcze chrupalismy ciasteczka,Co utrwalilo sie ztego w ich pamieci ?Nigdy o tym nie rozmawialismy.Och ten pospiech .Ja jednak bardzo pamietam kiedy moja mama co roku piekla duze liosci pierniczkow na maslance taki to byl przepis.Byly swieze az,do Wielkanocy.Nigdy ich smaku nie zapomne.Bierzmy sie w tym roku za pieczenie czego Wam i sobie zycze.........cdn..Hala

piątek, 7 grudnia 2012

Jest pieknie.........

Zawitala dzisiaj do nas piekna zima.Po jednodniowym postraszeniu nas kilkanascie dni temu ta wizyta,zdaje sie byc juz trwalsza.Jest lekki mrozik,ipokrywa sniezna chyba juz tak szybko nie zniknie.Przybylo jednak roboty ale,ze praca fizyczna jest dla nas "lekarstwem"moj maz skwapliwie z tego lekarstwa korzysta odgarniajac snieg.Gorzej jest ze mna.Ja gimnastykuje tylko palce stukajac w klawisze komputera.W obecnej chwili moja Pusia przez okno obserwuje ptaszki sikorki ktore przylatuja dziobac sloninke.Nie macie pojecia jak one  sobie drwia z Pusi czasem przylatuja tylko w tym celu  zeby sobie z niej drwic.Dziobia w szybe a ona sie strasznie denerwuje.Ja sie nawet czasem o nia boje  bo to duzy stres dla niej."General" codziennie odwiedza swoje podopieczne kotki na opuszczonej posesji,dokarmia je .One nawet wychodza mu na przeciw jak sie troche spoznia.Skad sie znaja na zegarku?.Ale wszystkie zwierzeta dokladnie sie znaja.Nasze psy dokladnie o tej samej porze zadaja spaceru a Pusia karmy.Wczoraj Pusia dala popis swojej umiejetnosci reakcji na to co ja otacza.Kiedy wypominalam mezowi robienie balaganu.Chodzilo o rozrzucanie skarpet.Nagle sie poderwala i z kaloryfera ze zloscia zrzucila brudne skarpetki ktore tam lezaly.Byc moze  to sie tak zbieglo,ale fakt jest faktem.Powiecie ta Hala zupelne glupoty pisze.Ale niech tam.Myslcie sobie co chcecie -ja swoje wiem.

Wczoraj w Sw.Mikolaja nie dostalam zadnego prezentu-widocznie sobie nie zasluzylam.Ale przyrzeklam sobie poprawe i jak dozyje nastepnego roku to napewno Sw.Mikolaj o mnie nie zapomni.Wieczorem Pusia wyczula moj kiepski nastroj i  przyszla do mnie i polozyla sie u mnie domagajac sie pieszczot.Bylo dobrze poki ja glaskalam jak tylko  przestawalm uciekla.Pozniej maz zamknal ja przez nieuwage w szafie  i  siedziala tam cicho dopoki jej nie zaczelismy szukac.Az wreszczie zaczela sie dobijac zza zasuwanych drzwi cala wystraszona.Takich to roznych wrazen nam dostarsza nasza Pusi.A my starsi Panstwo badz co badz, musimy na to reagowac.

W tej chwili radio podalo "sensacyjna" wiadomosc.Eurodeputowany Marek Swiec postanowil po dwudziestu kilku latach opuscic partie SLD.Podal kilka roznych powodow.Jednym z nich ,iz nie mogl zniesc obecnej polityki SLD.Nie chce byc w Partii ktora jest juz 9 lat w opozycji.Ale sie jutro znowu rozszaleja wszystkie media.Moze to troche odwroci uwage od katastrofy Smolenskiej.Jak slucham tych wiadomosci z swiata to najbardziej sie ciesze z pozytywnych wiadomosci.Ale takich jest bardzo malo.Zobaczymy co jutro przyniesie nowy dzien -sobota......cdn...Hala

czwartek, 6 grudnia 2012

kilkazdjec do poprzedniego postu........

To bylam ja tym Mikolajem.Biedniutki ,chudziutki

Kilka fotek-Mikolaj

Moje pamietne Mikolajki......

Dzis Dzien Sw. Mikolaja tradycyjny dzien kiedy Mikolaj wszystkim grzecznym malym i duzym ,przynosi prezenty.Z swego wczesnego dziecinstwa nie mam zadnych wspomnien zwiazanych z tym dniem.Mam calkowita amnezje zwiazana z tym dniem.Prawdopodobnie nie byl ten dzien obchodzony w moim rodzinnym domu i calkiem wyparlam  go sobie z pamieci.Owszem wiem ,ze jakies tam paczki w tym dniu pod poduszka znajdowalam.Byly to tylko slodycze i cytrusy ktore byly takim nadzwyczajnym rarytasem w owych latach.Na Slasku obchodzono raczej dzien wigilii i wtedy "dzieciatko" przynosilo prezenty.Prezenty zawsze byly bardzo wyczekiwane.W mojej pamieci utrwalily sie szczegolnie jedne swieta.Przed sama wigilia moj ojciec postanowil odejsc od nas.Pamietam jak bardzo wtedy plakalam.Poniewaz mieszkalismy w domu babci i dziadka/rodzice ojca i jjego 3 siostry/nikt nie pochwalal jego postepowania i wigilia ogolnie byla bardzo smutna.Choc to ,ze moje ciocie bardzo staraly sie zebym sie nie smucila pamietam dokladnie.Mama moja po wigilii kiedy zaczelo sie rozdawanie prezentow ,zawolala mnie do siebie/mialam wtedy 13 lat/ i tak mi powiedziala :wiem Halinko ,ze juz chyba nie wierzysz w to dzieciatko ,aja,nie mialam pieniedzy zeby ci cos kupic i kupilam ci tylko wstazki do wlosow-takie piekne szerokie.Nosilam wtedy piekne warkocze.Podalo mi pudelko a ja placzac ja pocieszalam"to nic nie szkodzi ja sie bardzo z wstazek ciesze".Kiedy otworzylam pudelko oniemialam.Owszem byly wstazki ale bylo cos jeszcze piekny zegarek radzieckiej marki.Mama kupila go w gorniczym sklepie gdzie sie kupowalo za specjalne talony za dodatkowa prace na kopalni.Tej gwiazdki nigdy nie zapomnialam i teraz mam okazje sie podzielic moim wspomnieniem z moimi przyjaciolmi z internetu.Pozniej byly jeszcze byly rozne inne gwiazdki ,ale ta byla jedna niepowtarzalna ,niezapomniana.Kiedy mieszkalismy w Sandomierzu Mikolaj przychodzil do dzieci co roku.Byl bal dzieci byly przez rodzicow przebierane w fajne stroje i przychodzil Mikolaj.Byl nim zazwyczaj jeden z zolnierzy sluzacych w naszym batalionie.Najprzystojniejszy -wspanialej postury i urody byl zawsze Mikolaj.Piekny mial stroj.Choc byl to gleboki PRL-lata szescdziesiate ,ale Sw.Mikolaj byl zawsze.Byly paczki zdjecia,i rozne smakolyki.

Kiedy moje dzieci mialy juz swoje dzieci,a my wnuki.Mikolaje juz mialy inny charakter.W jednym roku byl to chyba rok 1992 za Mikolaja przebralam sie ja ich babcia.Bylam kiepskim Mikolajem.Stroj mialam taki troche wybrakowany,pozyczony w mojej pracy.Biedny byl ten Mikolaj troche taki wychudzony,ale prezentow mial caly wor.Najmlodsze wnuki mialy wtedy po 3 lata ,bardzo uwierzyli ,ze to prawdziwy Mikolaj.Pieknie mowili z wielkim przejeciem wierszyki i calkiem zasluzyli na prezenty.Glos tak zmienilam ,ze mnie nie poznali.Bylo wspaniale.W nastepnych latach juz nie pamietam jak bylo.Pamietam tylko taka gwiazdke ,kiedy moj syn pierwszy raz zobaczyl swego drugiego syna.Janusz przyjechal wtedy po dlugiej nieobecnosci w kraju.Sa piekne zdjecia z tej gwiazdki.Jeszcze pamietam kiedy wpadlam na pomysl kupienia na gwiazdke kazdemu szczoteczek elektrycznych do czyszczenia zebow.Ile bylo z tym zabawy  i smiechu.Teraz juz wszyscy sa bardzo dorosli i od pewnego czasu prezenty to ksiazki o tematyce dostosowanej do zainteresowan osoby obdarowywanej.Ale tak naprawde to teraz to ja nie bardzo juz lubie swieta.Stracily dla mnie cala swoja magie .Juz nie mam przed oczyma tych rozdziawionych,zadziwionych buzi.Jest inaczej,rodzinnie ,nie ma gwaru,wszyscy powazni i zmeczeni bo intensywnie  pracuja .Takie jest teraz to nasze zycie.Te moje wspomnienia sa checia przypomnienia tych innych wspanialych lat ktore teraz niektorzy chcieliby calkowicie zdeskrydytowac a,to jak widac nieprawda.........cdn..Hala

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Barbary,Basienki,Baski,Basiulki,Barbry Barborki...........

Jutro wielkie swieto dla wszystkich mlodszych i troche starszych kobiet noszacych piekne imie Barbara.Najwazniejsza z Barbar to Swieta Barbara-patronka dobrej smierci i trudnej pracy,gornikow,marynarzy,rybakow,zolnierzy szczegolnie saperow,wiezniow,kamieniarzy a takzewspanialej uczelni AGH w Krakowie.Jej piekna figura zdobi hall tej uczelni od wielu wielu lat.W kosciele katolickim jej swieto obchodzone jest dnia 4 grudnia.W kosciele prawoslawnym 17 grudnia.Szczegolnie uroczyscie jej swieto obchodzone jest na Slasku wsrod gornikow.Dokladnie pamietam z dziecinstwa 4 grudnia z wielu powodow.Jednym z prozaicznych powodow byl w tym dniu bardzo swiateczny obiad. Byly tez nagrody na kopalni i moja mama zawsze mi cos fajnego kupila.Od rana ulicami naszego miasteczka maszerowala i grala  kopalniana orkiestra deta i budzila wszystkich zachecajac do swietowania.W kosciele byla dziekczynna msza swieta.Nawet kiedys barborkowa msza byla transmitowana na cala Polske -co bylo wielkim wydarzeniem  dla spolecznosci naszych gorniczych Rydultow.Po poludniu karczma piwna a wieczorem potancowka w Domu Kultury.W swieto Barbary u mojej babci i dziadka wkladano do wody galazki czeresni.Jesli zakwitla na Boze Narodzenie caly rok nastepny bedzie bardzo pomyslny dla calej rodziny.To piekny zwycza,ale niestety w moim domu zostal zaniedbany.Chyba trzeba bedzie do tego wrocic.Swieta Barbara zyskala sobie ogromna popularnosc wsrod ludzi wykonujacych bardzo niebezpieczne zawody .Polecenie sie jej opiece mialo gwarantowac,ze z kazdej opresji wyjda bezpiecznie.Wierzono w to i chyba do tej pory  tez polecaja sie jejopiece w razie zagrozenia nagla smiercia.Barbara jako jedyne imie jest wymienione w naszym hymnie narodowym:takie slowa-mowil ojciec do swej Basi /nie kazdy chyba je zna/.Wielu pisarzy i tworcow przy nadawaniu imion swym bohaterkom poslugiwalo sie imieniem Barbara.Wiel e takich wspanialych bohaterek z literatury pamietamy:chocby Barbara Niechcic z Nocy i Dni,Barbara Radziwilowna i Basia z Pana Wolodyjowskiego.Dlugo by bylo wymieniac wszystkie Barbary.

W astrologii z tym imieniem wystepuja dwa zupelnie sobie odmienne symbole:lagodny wspolczujacy znak Ryby-moja corka Barbara jest z pod znaku Ryby o raz dzika planeta MarsKazdy z tych znakow pozostawia w ich charakterze swoj znak.Barbary z pod znaku Ryb bywaja natchnione i chodza wlasnymi sciezkami,ale rowniez potrafia w sobie uruchomic marsowa energie i oblicze.I wtedy nie ma zmiluj.Jesli sie raz straci zaufanie u Barbary ciezko jest to zmienic.Barbary sa bardzo wrazliwe na to co je otacza.Nie wytrzymuja dlugo w miescie i na salonach.Od wysoko cywilizowanego srodowiska ,wola wedrowki po polach i lasach,poranne mgly,zwierzeta i zabawy z nimi.Uwielbiaja dotyk ziemi bosa stopa ,nawet w domu kapcie  sa im niepotrzebne.Bez klopotu aklimatyzuja sie na wsi,i w miejscach ktore mozna nazwac miejscami prymitywnymi.Stosunek Barbar do swoich najblizszych jest bardzo szczegolny.Jesli czas jest pomyslny pozwalaja szczegolnie swoim dzieciom,robic co sie im zywnie podoba.Nie ingeruje.Za to kiedy sie zaczyna cos zle dziac budza sie niej uczucia opiekuncze i poczucie odpowiedialnosci.W razie jakiegos zagrozenia gotowe sa walczyc jak lwice.Bardzo silnie jest u Barbar rozwiniety instynkt rodzinny,sa bardzo rodzinne i bardzo sie solidaryzuja z rodzina.Sa bardzo lojalne..Takie to sa w skrocie te nasze Barbary,Basie,Basienki..... W dniu ich swieta najlepsza zyczenia dla wszystkich mi znanych i ktore jeszcze poznam.Przedewszystkim zycze im zdrowia i bardzo duzo milosci.To dwie rzeczy dla ktorych jeszcze warto zyc...........cd.Hala.......

niedziela, 2 grudnia 2012

Sluchajcie radia............

Przez cale dziecinstwo i mlodosc radio towarzyszylo mi zawsze.Bylo dla mnie wszystkim-zastepowalo mi rodzenstwo ktorego w rzeczywistosci nie mialam,bylomoim dobrym duchem w mojej samotnosci.Kiedy moja mama w wyniku rozpadu swojego malzenstwa i zalamania psychicznego mogla podjac tylko ciezka prace fizyczna na kopalni,ciagle bylam sama.Mama po pracy byla tak fizycznie wyczerpana ,ze nie miala nawet sily ,aby zamienic choc kilka slow ze mna.Radio zastepowalo mi wszystko czego nie mialam.Odbiornik byl bardzo dobry wysokiej klasy jak na owczesne czasy .Byla to niemiecka Saba.Bardzo sie balam o to zeby moj ojciec kiedy odchodzil z naszego domu tego radia nie zabral.Ale radio zostalo.Kiedy w czasie Konkursu Chopinowskiego z wypiekami na twarzy sluchalysmy z moimi kolezankami koncertow pianistycznych bylam przeszczesliwa.Pamietam taki Konkurs Chopinowski w ktorym laureatem byl przystojny fenomenalny Adam Harasiewicz czy kiedy trumfy swiecila p.Lidia Grychtolowna  ktora byla nasza krajanka /pochodzila z naszej miejscowosci i miala za meza naszego sasiada.Wtedy sluchalam na okraglo programu I-szego PR.Tu byly najciekawsze audycje i wiadomosci biezace.O godz.12-tej w niedziele mama podawala rosol z makaronem i wlasnie hejnal z wiezy Mariackiej nierozerwalnie kojarzy mi sie z  niedzielnym obiadem i radiem.Pozniej przez dlugie lata zylam z programem 3-cim PR.To bylo moje radio.Z siedziba tego programu na ul.Mysliwieckiej graniczylo moje miejsce pracy.Tam chodzilysmy na obiady/teraz bylyby to lanche/Poznawalam wtedy wiele osob zwiazanych z tym programem,tak calkiem prywatnie.Kiedys juz przy pewnej okazji pisalam o tym na moim blogu.Teraz kiedy juz calym moim swiatem jest dom odkrylam na nowo program I-szy PR.Zachecam wszystkie osoby majace co najmniej 50+ do zainteresowania sie tym wspanialym programem.Tam jest wszystko i powazne dyskusje polityczne,i programy kulturalne.Stale audycje cykliczne prowadzone przez osoby  o wielkiej kulturze slowa mowionego.Nie ma tzw.belkotu i szumu ktory cechuje niektore inne radia.Kazdy wie co mowi i po co mowi.Choc czasem jest trudno dziennikarzowi prowadzacemu dany program okielznac rozpalone glowy.Czasem trzebasie salwowac ucieczka w muzyke.Ale ,ze jest to zawsze muzyka wysokiego lotu nikt nie ma nic przeciw.Przytocze kilka przykladow z ostatnich dni.Sobotni program Slawy Binczyckiej na temat starych fotografii byl programem wg.mnie mistrzowskim.Pieknie prowadzone rozmowy z ludzmi dzwoniacymi do radia lub piszacymi w internecie,przeplatane wspanialymi utworami muzycznymi,Gdzie spiewajacych mozna zrozumiec co spiewaja,o czym spiewajaTo jest po prostu "super" jak mowia mlodzi.Bardzo podobala mi sie tez audycja prowadzona przez Marie Szablowska popularna"pucke" z okazji wydania napisanej przez Krystyne Gucewicz ksiazki"Jak byc kochanym"traktujacej o p.Kopiczynskim-40 latku.Dzisiaj jest akcja zbierania darow rzeczowych dla dzieci pod nazwa"Pozwolcie dzieciom przetrwac zime" i ta akcje objal swoim patronatem Program I-szy PR.Byla w radiu p.Joanna Szczepkowska,zaangazowana bardzo w akcje zbierania darow.Byl p.Jerzy Iwaszkiewicz-dziennikarz kulturalny,wspomniany juz Andrzej Kopiczynski.Z okazji wreczenia nagrody Kisiela p.premierowi Tadeuszowi Mazowieckiemu przeprowadzono z nim wywiad ktory z  wielka kultura zostal poprowadzony na antenie.Poniewaz mam juz dosc powazne problemy z oczami i musze je oszczedzac radio badzie mi towarzyszyc na pewno do konca moich dni.Do czego Was moi kochani serecznie zachecam.Ile rzeczy mozna przeciez robic jednoczesnie sluchajac radia?Nieograniczone sa mozliwosci radia.I jeszcze jedno -jesli chodzi o reklamy sa bardzo kulturalnie podane i nie sa tak wsciekle agresywne jak w tych przebojowych "mlodych radiach" Muzyka ktora slyszymy w programie I-szymjest bardzo roznorodna po prostu-the best.......... cdn...Hala

piątek, 30 listopada 2012

moja Szwajcaria..........

Dzisiaj dowiedzialam sie ,ze na mojej platformie blogowej Szwajcarski Osrodek turystyki oglosil konkurs na temat Szwajcarii.Konkurs blogowy na wspomnienia,marzenia,i roznych turystycznych zachet do odwiedzania taego pieknego kraju.Poniewaz moja mama z ogromna atencja zawsze wspominala moment kiedy ,w czasie II wojny swiatowej zetknela sie z ludzmi z Szwajcarskiego Czerwonego Krzyza .Pozwole sobie zabrac glos.Mama zawsze podkreslala ,ze tylko dzieki tej organizacji-przezylam ja i ona II wojne swiatowa.Tak bylo naprawde.Kiedy sie urodzilam w 1939 roku mam ze mna malutkim niemowlakiem pojechala do swojej rodziny we Lwowie.Chcialasie pochwalic swoja coreczka.Kiedy wybuchla wojna nie bylo juz mozliwosci powrotu na Slask.Ojciec staral sie wiec wszelkimi silami sciagnac mame z powrotem.Postaral sie by transportem wojskowym zabrano mame z Lwowa.Miano nas dowiezc do Lodzi i ztamtad mielismy juz sami wracac do Katowic..Warunki okropne.Pociag zbombardowano.I tylko Szwajcarski Czerwony Krzyz zaopiekowal sie ludzmi z tego transportu.Dostarczyli mleko,i jakies jedzenie,i udzielili pomocy.Poniewaz ja ciezko zachorowalam-mialam zapalenie pluc/wtedy byla to choroba smiertelna/Mama wlasnie zostala dodatkowo zaopiekowana przez Czerwony Krzyz.Znalazlysmy sie w obozie kwarantannowym w miejscowosci austriackiej przy granicy z Szwajcaria.Lekarze Szwajcarzy podjeli sie uratowania  mego zycia.Szpital oboz dzialal pod egida Szwajcarskiego Czerwonego Krzyza .Zastosowano u mnie jak opowiadala mi mama lek ktory nie byl jeszcze lekiem powszechnie uzywanym tylko byl w fazie badan.Byl to lek szwajcarski.No! i jak widzicie skutecznie mnie wyleczono.Na droge powrotna na Slask wyposazono moja mame we wszystko co potrzebne dla malego dziecka.Wyposazono ja tez w pokazny zapas czekolady szwajcarskiej.Dostalysmy tez wspanialy wozek dzieciecy w ktorym dlugo zadawalam szyku.Bo byl to wozek bardzo jak na tamte czasy nowoczesny-solidny szwajcarski.Wozek mozna bylo pozniej zmienic na wozek spacerowy a,wiec sluzyl mi kilka lat.Takie bylo moje pierwsze zetkniecie z Szwajcaria.O Szwajcarii zawsze myslalam jako o krainie wszelakiego dobra ,solidnosci ,stalosci.Chocby w podejsciu do spraw ekonomicznych.To ,ze w wyniku referendum krajow zwiazkowych Szwajcarii nie przystapili oni do Unii Europejskiej akurat nikogo nie zaskoczylo.Ale wiem ,ze finansowo czynnie Unie wspieraja.Szwajcaria jest pieknym krajem. Nie maja morza ale za to kilka jezior je godnie zastepuje.Ktos kogo kreci spokoj i pewnego rodzaju stabilizacja bedzie zachwycony pobytem w Szwajcarii.Mam jeszcze jedno skojarzenie osobiste z tym krajem.Kiedy pracowalam w przychodni w Warszawie poznalam pewnego starszego pana  ktory znal dobrze Szwajcarie ,wiec mi bardzo duzo opowiadal  o tym kraju.A,ze barwnie opowiadal ,chetnie go sluchalam .Kiedy odchodzilam z tamtej pracy podarowal mi stary zegarek taka "cebule"do dewizki.W bardzo dobrym stanie.Na zegarku byl napis Lilpoop-Byla to znana przedwojenna  marka.Kiedy poszlam z tym zegarkiem do zegarmistrza dowiedzialam sie ,ze werk zegarka jest szwajcarski firmy Tissot a Lilpoop tylko zamowil go dla swoich pracownikow na nagrody. i umiescil na tarczy swoje logo.Taka to jest ta moja Szwajcaria.Coraz bardziej zacieraja sie stare wspomnienia ale,smak czekolady jest caly czas przy mnie.Jesli bym byla zdrowa i mogla podrozowac swoje pierwsze kroki skierowalabym do siedziby Gneneralnej Szwajcarskiego Czerwonego Krzyza i tam bym im podziekowala za moje zycie.Potem odwiedzilabym wszystkie duze miasta Szwajcarii i wtedy bym moze zrozumiala dlaczego nie ma jednej duzej stolicy w tym kraju.A,miejsce nieformalnej stolicy Szwajcarii pelni najmniejsze miasto tego kraju.Najlepiej by bylo,abym ten kraj,mogla zwiedzic siedzac sobie wygodnie w pieknym balonie/to moje marzenie od lat-podroz balonem/ Ale bym sie napatrzyla na te piekne krajobrazy.No! coz marzenia czasem sie spelniaja...................trzeba w to wierzyc......cdn.Hala

czwartek, 29 listopada 2012

Tytul tego mojego wpisu jest po trochu przewrotny.Na swoj prywatny uzytek "strefa komfortu "nazwalam miejsce w ktorym pisze do was posty ,Wy je czytacie albo nie ,ale jest to dzialanie z mojej strony jednostronne.Teraz kiedy bede niedlugo obchodzic moja prywatna mala rocznice 5000 wejsc na mojego bloga/co to jest w porownaniu do innych?/chcialabym dla siebie zrobic najfajniejsza rzecz jaka moge zrobic siedzac sobie w domu przy komputerze.Otoz poprosic o rozmowe z czytelnikami.Mam nadzieje ,ze kilka pytan ktore mam do moich znajomych i przyjaciol nie zostanie pominietych milczeniem.Moze bede mogla skorzystac z pomyslu o czym napisac?Jaki temat moglabym poruszyc?Czy bardziej ciekawe sa moje biezace komentarze do zycia codziennego?Czy moj swiat to tylko to co uslysze czy przeczytam?Czy wraca do wspomnien.?Moze to juz nikogo nie interesuje?Czy ogolna sytuacja polityczna czy ekonomiczna warta jest abym zabierala w niej glos.?Czy wydarzenia ktore maja miejsce tu i teraz warte sa ,aby poswiecic im uwage na lamach mojego bloga?Na kazdy zabrany glos chetnie odpowiem.Bardzo mi na tym zalezy.Przyznam sie ,ze kiedy rozpoczynalam pisanie mialam takie zalozenie aby po czasie,okolo dwoch lat zakonczyc pisanie.Troche do tego terminu jeszcze brakuje czasu a wiec ,mozna jeszcze o tym podyskutowac razem z moimi przyjaciolmi.Napiszcie do mnie serdecznie dziekuje....Hala

środa, 28 listopada 2012

Po stracie.........

Jak zyc po stracie oosoby bliskiej?Jak zyc po stracie kilku nam bliskich osob?Na takie pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi.Jest trudno i co do tego nie ma najmniejszej watpliwosci.Ale przeciez czas sie nagle nie zatrzymal.Swiat pedzi dalej,zyjemy tu i teraz i trzeba sobie z tym jakos poradzic.Przeciez nikt nie powiedzial ani,nie zagwarantowal nam ,ze nasze zycie bedzie kraina wiecznej szczesliwosci.Kiedy przeczytalam w wyjatkowo "plugawym"tabloidzie wywiad z corka  bylego Prezydenta RP na temat jej przezyc i odczuc co do katastrofy Smolenskiej dlugo nie moglam dojsc do siebie.Jej kategoryczne stwierdzenia i oskarzenia ,nie mieszcza mi sie w glowie.Rozumiem traume jaka przezyla w zwiazku z smiercia dwoch sobie najblizszych osob.Rozumiem strate,roz zalenie,bol ale,oskarzenia o zamach kogo?/bo nie rozumiem kogo ona oskarza/juz nie moge pojac.Przeciez to juz i tak niczego nie zmieni.Rzucanie podejrzen na kogo kolwiek nie majac zadnych dowodow jest co najmniej gleboko nieuprawnione.Nie wiem czy corka prezydenta byla pod jakas opieka psychologiczna ale,mysle ,ze teraz bardzo by jej byla potrzebna.Przeciez ona wychowuje dwie male dziewczynki,ktorym zaszczepi na cale zycie,nienawisc,spiskowe teorie itd.Czyzby jej stryj mial taki ogromny wplyw na jej psychike.Szkoda po prostu jej zycia juz dosyc sie nacierpiala.Bo jednak stracila dwoje rodzicow.Obserwuje od czasu do czasu ,dziennikarke ktora tez stracila w tej katastrofie swego ukochanego meza -ojca swego syna.Jak ona godnie sie zachowuje .Jakie wywazone sa jej zdania,jak panuje nad swymi emocjami.Mysle ze, corka sp.Prezydenta Lecha Kaczynskiego bardzo sie pogubila,ktos nia manipuluje i to bardzo skutecznie.Chyba wszyscy juz chcielilbysmy aby,sie zakonczyly te spekulacje wokol nieszczescia ktore nas przeciez wszystkich polakow spotkalo.Bo wszyscy przezywalismy i przezywamy nadal to co sie stalo.Poniewaz dwie osoby z tej katastrofy znalam moj stosunek do sprawy jest takze bardzo emocjonalny. Mam nadzieje ,ze z biegiem czasu ,w mysl porzekadla ,ze "czas leczy rany" bedziemy mogli o calej sprawie rozmawiac mniej emocjonalnie.

Wczoraj ogladalam konferencje prasowa naszego premiera.Nie znam sie na polityce ale bardzo mi utkwil w pamieci taki moment a raczej pytanie jednego z dziennikarzy.Mniej wiecej taki byl sens pytania i odpowiedzi.Dziennikarz stwierdza ,ze byly premier p.Kaczynski bedzie pisal ksiazke i pyta premiera p.Tuska czy bedzie z wypiekami na twarzy ja czytal.Riposta p.Premiera Tuska wspaniala.-kazdy lubi czytac co o nim pisza i mysle ze jakies miejsce w tej ksiazce bedzie omnie i oczywiscie to przeczytam-moze nie z wypiekami na twarzy-ale napewno przeczytam.Brawo Panie Premierze pokazal Pan klase -a swoja droge ci dziennikarze mogli by zadawac ciut madrzejsze  pytania.Z wielkim zainteresowaniem i zprzyjemnoscia mozna sluchac odpowiedzi Pana Premiera na pytania.Jak sobie wspominam  wypowiedzi niektorych innych politykow,to serce rosnie jak mozna sluchac rzeczowo ,konkretnie i na temat.I to by bylo na tyle co dzialo sie w moim zyciu codziennym w ostatnich dniach.

niedziela, 25 listopada 2012

Uczucie blogiego spokoju...........

Co prawda tak,naprawde do konca  sie i tak nie wyjasnilo-co i po co i dlaczego?Ale jest spokoj -moze nie taki calkiem blogi jak w tytule -ale zawsze.Dzisiejsza niedziela byla dla nas bardzo pracowita.Moj syn ktory codziennie pracuje bardzo dlugo,wlasnie w niedziele moze nadrobic zaleglosci w sprawach domowych.Jest tez bardzo nam pomocny w wszystkich pracach wymagajacych tzw.chlopskiej reki.Pomaga nam i bardzo sobie ta jego pomoc cenimy.Przyjechal dzisiaj do nas aby wykonac pewne prace w naszym domu.Ja zrobilam dobry obiad i bylo wszystkim bardzo przyjemnie.Praca zostala wykonana.Moja corka wie ,ze zawsze moze na niego liczyc-na swego starszego brata.Wogole jak tak patrze na nasza rodzinke  to widze ,ze wszyscy mozemy na siebie nawzajem liczyc.Szanujemy sie ,i po prostu sie kochamy.Przyznam sie ,ze bardzo juz chcialabym aby sie nasza rodzina powiekszyla za sprawa naszego wnuka i jego zony,ale mowia ,ze jeszcze trzeba bedzie poczekac.Pamietam te gwiazdki kiedy moje wnuki byly male.Ile gwaru i radosci bylo wtedy w domu.Teraz to jest juz zupelnie inaczej.Bardziej powaznie.Ale i tak jest fajnie w te magiczne Swieta Bozego Narodzenia.Kiedy byla dyskusja nad przewaga Swiat Wielkiej Nocy nad Swietami Bozego Narodzenia wiekszosc uczestniczacych w glosowaniu byla za gwiazdka..Bo to istotnie piekne cieple Swieta.W jednym roku pamietam ze bylam przebrana za Sw.Mikolaja i rozdawalam prezenty.Wnuki byly jeszcze dosc male.Co to byly za Swieta.Oni jeszcze wierzyli w Mikolaja i bardzo byli przejeci.Ja bylam dumna bo wogole mnie nie rozpoznano.Chlopcy mieli 8 i po4 lata..Musieli mowic wierszyki i zasluzyc na prezenty.Moja mama bardzo sie cieszyla z prawnukow.Miala to szczescie ,ze sie doczekala. A jak bedzie ze mna czy sie doczekam?.

Jedna z moich milych znajomych na forach internetowych  napisala mi ,ze bardzo sie ciezko dostac na mojego bloga i zostawic komentarz.Jakies dlugie wpisywanie swoich danych i kodow zabezpieczajacych jest uwazam nonsensowne.Ale tak naprawde,to ja pisze dla siebie i wcale mi nie zalezy zeby kazdy kto czyta moje wpisy je komentowal.Wiem ,ze czytaja mnie moi dawni przyjaciele z szkolnych lat,/mam o tym informacje/troche rodziny,troche innych milych mi osob.Ale jakies rekordy odwiedzin,sa mi zupelnie obce.Sama lubie zagladac na rozne blogi i zostawiac komentarze ale robie to z potrzeby serca a, nie aby poprawic komus statystyke.Zdaje sobie sprawe,,ze nigdy nie dorownam wspanialym profesjonalistom,podroznikom,fotografom.Mnie wystarczy ,ze kolega ktorego znam juzokolo 55lat napisze mi ,ze cieszy go ,ze pisze tak ciekawie o mojej kotce Pusi,a kolezanka napisze mi ,ze cos ja wzruszylo cos jej przypomnialo itd......To juz jest dla mnie wielka nagroda.Ciesze sie tez bardzo kiedy na forum ogolnopolskim blogow zostal zacytowany moj przepis z jednego postu na zupe nazwana w mojej rodzinie "nylonowa"To mi w zupelnosci wystarczy.Na caly swiat poszla tez moja opowiesc w "MYheritage"o mojej mamie z okazji Dnia Kobiet i nasze zdjecia.To sa dla mnie wystarczajace powody do dumy.Dzisiaj w tv wspominano 60 lat tv.Byly w wideotece zaproszone panie piosenkarki z dawnych lat.Pani Irena Santor i Pani Olga Jackowska "Kora".Otoz wsrod swoich wspomnien powiedzialy miedzy innymi iz nie jest sztuka zrobic kariere ale ja utrzymac przez wiele wiele lat.Bardzo madre to slowa.Pania Olge Jackowska poznalam kiedys prywatnie kiedy miala proby  przy ul.Lazienkowskiej 7 to przemila nie wywyzszajaca sie osoba.Zawsze podkreslala,ze pochodzila z bardzo biednej rodzinyi jest szczegolnie wrazliwa na los osobnie radzacych sobie w zyciu.Cho c troche denerwowalo nas w nieskonczonoscpowtarzane glosno jej spiewanie ale jej przemily usmiech i podziekowanie za warunki ktore jej stworzylismy do prob .Wynagradzaly nam wszystko.Przeciez bylismy na premierowych koncertach za darmo,i nalezalo to docenic......cdn Hala

sobota, 24 listopada 2012

Co nieco sie wyjasnia........

Po kilku dniach zaczynaja sie wyjasniac niektore sprawy.Napisalam do administracji-obslugi klienta portalu skype.Odpowiedzieli bardzo szybko.Pierwsza wiadomosc byla ,ze w ciagu 24 godzin udziela mi szczegolowych wyjasnien na temat dziwnych logowan sie na moj profil w skypie.Rzeczywiscie po kilu godzinach jest od nich mail z czesciowymi wyjasnieniami,iz to w naszym kraju  dokonywano wlaman na konta w skype.Zadnych innych wyjasnien tylko takie blablabla na temat zabezpieczen i grzeczne przepraszamy.Ale swoja droga nie rozumiem po co komu bylo w imieniu generala dzwonic na moje konto i to az 3 razy .Potem wybucha wielka afera.Wspanialy general szef CIA USA podaje sie do dymisji.I dlaczego ci podobnojacys tam nasi rodzimi hakerzy wybieraja sobie jego jako obiekt glupiej zabawy.Cos tu nie gra?Nie mam ani pieniedzy ani ochoty dalej w tym grzebac,ale wg mnie sprawa jest przedziwna.Moze jakies Archiwum X ta sprawa zainteresowac?Ale poki co,mozna snuc rozne dziwne domysly.Bo przeciez gdyby nie bylo wtej Ameryce tej afery to tylko mozna bylo by sie z tego serdecznie usmiac a,tak jest strasznie.Bo nie znacie ,ani dnia, ani godziny.......itd.Potem przez kilka dni nie moglam sie zalogowac na facebooka.Ciagle cos bylo nie tak.A to haslo nie to ,a to email nie taki i tak w kolko.Kazda zmiana byla niemozliwa.Postanowiono mnie zgnebic.Bylam u kresu wytrzymalosci nerwowej.Na facebooka sie zapisalam bo chcialam byc,w kontakcie z moja rodzina z zagranicy.Latwiej i szybciej jest sie nam porozumiec niz prze sluchawke w telefonie.Mamy lepszy kontakt i mozemy sie zobaczyc na fotach,Po za tym mam duzo znajomych.,ktorzy lubia facebooka.No i kiedy sobie odpuscilam ,po kilku dniach o dziwo nie bylo zadnego problemu.Przyjeli nowe haslo-uznali je za mocne i jest wszystko okey.Byla to swoista proba sil kto kogo przetrzyma.Wiec jak z tego widac trzeba byc upartym.W tym przypadku moja konsekwencja byla przydatna.

Dzisiaj w Bramkach fatalna pogoda niebo calkowicie zachmurzone.Mgla i zapach jaki sie snuje po okolicy jest lekko mowiac bardzo nie przyjemny.Kiedy teraz mozna kupic piececentralnego ogrzewania w ktorych mozna palic czym sie chce-jest jak jest.Szczegolnie w dzien pochmurny mglisty bez wiatru daje sie to odczuc.Przeciez emisja do atmosfery tych zapachow jest bardzo szkodliwa dla  wszystkich.Gminne centra ochrony srodowiska nie maja na to wplywu.Wszystko przez koszmarne ceny gazu i elektrycznosci.Mysle ,ze jakbyczesc srodkow ztzw.ochrony srodowiska mogla trafiac do spoleczenstwa,mozna by bylo negocjowac jakies umowy zbiorowe na dostawy  gazu i elektrycznosci dla wsi.Ale kazdy sobie rzepke skrobie.I tak to wyglada..Dzisiaj moj maz zostal zaproszony do naszego sasiada na mala wodeczke.Skarzyl sie bardzo nasz sasiad na samotnosc.Tak,samemu na takim odludziu na wsi ciezko jest zyc.Dzieci daleko ,maja swoje sprawy,nawet poklocic sie nie ma z kim.Mysle ,ze moj "general" doceni jak ma dobrze ,ze ma mu  kto zrzedzic.Zabieram sie do czytania nowej sagi-tez amerykanskiej autorki i tez dziejacej sie na przestrzeni stu kilkudziesieciu lat.Uwielbiam wprost zaczytywac sie w takie duze rodzinne opowiesci ktorych fabula oparta jest na wielu losach i pokoleniach powiazanych z soba rodzinnie .Napisze wam za kilka dni -jak mi idzie,bo smieszna sprawa ale wieczorem kiedy chce poczytac moja Pusia kladzie sie na ksiazkei domaga sie pieszczoty.Ulubionym jej zajeciem jest lowienie myszy siedzi obok w lesie kolo domu i poluje.Smiesznie to wyglada jak tak bez ruchu wyczekuje na swoja ofiare.Potrafi tak siedziec dobre kilkadziesiat minut.Kiedy wraca do domu.Mysli tylko o wypoczynku.Najlepiej przeszkadzajac swojej pani.Podobno koty nie maja pana ani pani jestesmy dla nich frends.Traktuja nas jak rownych sobie.Tak sie kiedys wypowiadal jakis uczony koci psycholog w tv.Jak to jest naprawde- kto to wie?   cdn.....Hala

środa, 21 listopada 2012

Znowu goraco............

Co jakis czas w naszym kraju budza sie demony i za ich przyzwoleniem,dzieja sie rzeczy wprost niewyobrazalne.Straszne.Smiem stwierdzic iz,to nasi politycy i ci z lewa i z prawa,i z samiutkiegosrodeczka usilnie sie staraja,aby siac polityke nienawisci.Nikt sie nie zastawia nad tym co i jak sie wypowiada.Jest to jeden jezyk-nienawisci i pogardy wzajemnej.Nikt nie jest bez winy.Wszyscy maja w sobie pogarde do innych.Tak,nie przejezyczylam sie wszyscy,absolutnie wszyscy.Trzeba uderzyc sie w piersi i rozpoczac "prace od podstaw" aby,zmienic prawie wszystko w sobie.Ci mlodzi ludzie w ktorych umyslach rodza sie takie mysli aby zabic wladze swojego kraju,narodu,gdzies sie wychowali.Ktos byl ich rodzicami.Ktos ich uczyl milosci do swojej ojczyzny.Przeciez to ,ze czlowiek staje sie zly nie dzieje sie z dnia na dzien.To trwa latami.Przeciez rodzina tego mlodego "bombardiera" zyla w naszym kraju w naszym spoleczenstwie.Jesli im bylo tak bardzo zle-mogli wybrac inne miejsce  swego zycia.Mysle ,ze jest to wypaczona psychika,wpajana latami nienawisc ,przyniosla swoj plon.Czas aby ktos wreszcie zapanowal nad tymi mlodymi goracymi glowami i nie popieral ich wyczynow.Chocby z dewastowaniem wszystkiego przy okazji obchodzenia panstwowego swieta.Ja wiem jest to bardzo trudne ,oni przeciez widza jak z trybuny sejmowej szerzy sie jezyk nienawisci i pogardy i biora z tego przyklad.Skonczmy wreszcie ta wojne polsko-polska.Ja wiem iz,jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki Polska nagle nie stanie sie kraina wszelkiej szczesliwosci.Bedzie trudno.Ale rozpocznijmy wreszcie prace u "podstaw"

Ostatnio przeczytalam wielka sage rodzinna Howarda Fasta.Rzecz dzieje sie na przestrzeni stu kilku lat w USA.Poznajemy spoleczenstwo amerykanskie od pierwszych imigrantow z calego swiata az,do w pelni juz dojrzalego spoleczenstwa amerykanskiego w latach 70-tych ub.wieku.Na 1400 stronach jest wszystko:tlo spoleczne,wojny,zimna wojna ,wielki kryzys,wielkie milosci i wlasnie "praca u podstaw" nad postawami mlodych ludzi ktorzy teraz tworza spoleczenstwo amerykanskie.Wlasnie wczoraj skonczylam czytanie i zadumalam sie ,gdzie jest w wychowaniu mlodych ludzi blad w naszym kraju.Czy dzieje sie sie to wylacznie w domu w rodzinie?Czy takze w szkole ,na uczelni,w kosciele?Nie mam az,tak szerokiej wiedzy,aby to wiedziec,Ale intuicyjnie mysle ,ze wszedzie.Jedna z bohaterek tej sagi jest Barbara Lavette,corka i wnuczka amerykanskich milionerow /potomkow imigrantow/ ktora jako pisarka bierze czynny udzial w najbardziej dramatycznych wydarzeniach historiiStanow Zjednoczonych.Jej postawy i wybory zyciowe podobne sa do pewnej dobrze mi znanej Barbary -mojej corki.Oczywiscie w innych realiach i okolicznosciach.Ale podobienstwo jest bardzo duze.Ten sam upor ,i wola podnoszenia sie z upadku .Nie poddawanie sie przeciwnosciom losu.Slowa ktore wypowiada Barbara z powiesci na temat milosci mogly by spokojnie przypisane byc mojej Barbarze cytuje-Nie wiem juz nic o milosci.To najbardziejnaduzywane,falszywe slowo w rejestrze ludzkich slow.Ale ufac komus,wiedziec ,ze ta osoba bedzie tam,gdzie trzeba kiedy jej potrzebujesz,coz to,cholernie dobra sprawa .I tu juz moja Barbara by dodala-ze to wystarczylo by jej aby dobrze zyc.Zachecam do przeczytania autor Howard Fast  4 tomy o tytulach 1.Imigranci 2.Elita 3.Drugie pokolenie4.Dziedzictwo .Chetnie uslysze opinie moich znajomych z internetu........cd. Hala.

wtorek, 20 listopada 2012

Wspolczesna religia- mlodosc........

Na lamach Gazety Wyborczej rozpetala sie wielka dyskusja na temat starosci i braku dla niej szacunku wsrod ludzi mlodych.Dyskusja bardzo goraca.Wypowiadaly sie rozne autorytety.Podjeto rozne dzialania .W komunikacji miejskiej zawisly apele stolecznego ZTM z prosba o ustepowanie miejsc siedzacych starszym i chorym wspolpasazerom.Czy takie akcje maja sens?Czy pisanie o tym ma sens?Poki co jeszcze slowo drukowane zachowalo jakis swoj autorytetI wciaz moze nazywac problemy,rozrozniac dobre od zlego.A problem nie nazwany nie istnieje.Teraz zbieramy zniwa naruszenia tradcycji,w ktorej starosc szanowano,a mlodosc musiala poczekac.Zniknela rodzina wielopokoleniowa,w ktorej mlodzi zyli  obok gluchnacych dziadkow,tracacych sprawnosc babc,opryskliwych ciotek i mogli sie oswajac ze staroscia.Patrzyli na nia z bliska,tracili tracili do tych niedolezniejacych staruszkow cierpliwosc,ale tezsie cierpliwosci uczyli.Widzieli,ile cierpienia ,ale tez godnosci i czlowieczenstwa stoi za utrata sprawnosci i zdrowia.Uczyli sie wspolczucia.Teraz nie maja sie gdzie tego ,nauczyc,bo nie maja babci i dziadkow na codzien w swoich domach.Starosc zostala wyparta z naszego zycia,spotkanie z nia twarza w twarz-jak np.w autobusie-budzi w mlodych podswiadomy strach i agresje.

Wspolczesna RELIGIA jest Mlodosc i sprawnosc .Jej kaplanami sa instruktorzy fitnes i chirurdzy plastyczni,kosmetolodzy.Starosc chcemy wyrugowac z naszego horyzontu.Widac to bylo bardzo dobitnie np. gdy swiat domagal sie aby papiez Jan Pawel II ustapil,bo byl chory i coraz bardziej niedolezny.Jego autorytet i madrosc nie mialy wtedy zadnego znaczenia.Wogole sie nie liczyly. Czyzby wielka wojna pokolen?.Nie, tylko  trzeba zadac od tych ktorzy wychowuja mlode pokolenia,aby uzmyslowili mlodym ,ze za kilkadziesiat lat tez beda w takiej sytuacji.Przeciez nie beda coraz mlodsi.Ich licznik takze bije.Kiedys przeczytalam w jednym z pism taka wypowiedz mlodego czlowieka cutuje"Emeryci ,moze sa i chorzy,moze ich boli,iciezko im stac,ale maja cos czego my nie mamy-czas.Niech wiec uszanuja dobro,ktorego nam mlodszym brakuje" I to jest cala odpowiedz na moje   watpliwosci .Czy naprawde istnieje konflikt pokolen? Jak temu zaradzic?Bedzie to trudne w obecnym zwariowanym zyciu.A tak nawiasem mowiac zamiast pisac glupie ulotki i plakaty,lepiej puscic w godzinach szczytu dodatkowy autobus wtedy i emeryt ktory wraca z dodatkowej pracy/bo ma glodowa emeryture/i mlody pracujacy zmeczony,mogli by spokojnie usiasc.Tak wiele i tak nie wiele Czego i sobie i wam serdeczni zycze.........cdn..Hala

poniedziałek, 19 listopada 2012

Dlaczego tak szybko zostaja zapomniani............

Co do sprawy gen.Davida Petrauesa dalej cisza.Doszlam jednak do wniosku iz,nie jest to chyba nic waznego.Dzieli nas ocean i ten madry ktos ktory sie tak "madrze" bawi jest w sumie bardzo glupi.I to by bylo na tyle.

Moja uwage skupilam na czym innym.Wielu z naszych wspanialych artystow odeszlo w ostatnich latach do krainy wiecznej szczesliwosci.Wspominamy ich przy roznych okazjach-najczesciej przy rocznicach smierci.15 listopada 1991 odeszla od nas Marta Mirska -wielka gwiazda piosenki lat 50.Poniewaz pracowalam w latach siedemdziesiatych ,jako rejestratorka w przychodni przy ul.Mokotowskiej mialam okazje poznac wielu slawnych artystow owczesnych czasow ,tak calkiem prywatnie.Rejon w ktorym nasi lekarze udzielali pomocy chorym byl gesto zaludniony wlasnie wielkimi slawami.Na ulicach Wyzwolenia,Marszalkowskiej,Jaworzynskiej i innych mieli swoje prywatne mieszkania.Korzystali wiec z naszej przychodni.Wtedy jeszcze sie nie leczono tak gremialnie prywatnie,lub w prywatnych klinikach.Ufano panstwowej sluzbie zdrowia .Przy ul.Wyzwolenia po 9 mieszkala Marta Mirska..Zaslynela wielkim przebojem"Pierwszy siwy wlos".Nie chciala tej piosenki nagrac mowiac iz,jest jeszcze za mloda na jakies tam siwe wlosy.Ale Hanka Bielicka ,uslyszawszy piosenke na probie przekonala ja,ze grzechem byloby zrezygnowac z takiego przeboju.I to Marta Mirska nagrala go pierwsz,chociaz dzisiaj uwaza sie ,ze to przeboj Fogga.Jak bylo naprawde ?kto to wie?Krazyla wtedy anegdota iz oboje zainteresowani probowali to ustalic za pomoca widelczykow do ciasta.Ale nic z tego nie wyszlo.Mieszkali naprzeciwko siebie,wiec jakos sie tam dogadali.Zreszta Marta Mirska po nagraniu kilku bardzo fajnych przebojow jak:"Wesoly pociag","Hej!chlopcy" kiedy do Polski zawital  z zagranicy rock.Postanowila sie wycofac.Miala dopiero 47 lat.Byla chora i zaszyla sie w swoim mieszkaniu.Prowadzila pamietnik,pisala wiersze.Popadala w zapomnienie,zyla w biedzie.Chora na serce,nie miala zadnej opieki.Wrecz przeciwnie,sama,jezdzac na wozku inwalidzkim,opiekowala sie sparalizowanym po wylewie mezem.Kiedy ja poznalam jej piekny zmyslowy glos ,byla juz bardzo chora .Kiedy prosila o wizyte domowa swego lekarza,ulatwialismy jej jak tylko moglismy wezwanie i wszelka pomoc.Byla bardzo pogodna osoba.Lekarka kiedy wracala z wizyt domowych,zawsze opowiadala nam jak milo sie z nia rozmawialo.Nasza pielegniarka srodowiskowa ktora sie nia opiekowala ,zawsze bolala nad jej losem.Kiedy Polskie Radio podalo 16.stycznia 1991 nieprawdziwa wiadomosc o jej smierci w srodowisku zawrzalo.Mysleli wszyscy ,ze ktos z kolegow lub wladz ZAiKS zainteresuje sie blizej jej losem.Nic takiego sie nie stalo.W kwietniu 1991 roku zmarl jej maz,a Marta zmarla 15 lietopada 1991 roku 21 lat temu.Od roku na domu przy ul.Wyzwolenia 9 wisi tablica informujaca ,ze tutaj"w latach 1956-1991 mieszkala Marta Mirska,Krolowa Polskiej Piosenki"

czwartek, 15 listopada 2012

Zastanawiajace,niezrozumiale...............

Pewnie dla niektorych z Was czytajacych mojego bloga-tytul jest co najmniej dziwny.Ale ja to musze napisac.Spedzilam kilka godzin w internecie aby znalezc jakies sensowne wytlumaczenie ,pewnej sprawy.Niestety okazalo sie to zupelnie niemozliwe.Cala afera  z amerykanskim waznym generalem zajmuje coraz wiecej miejsca w mediach.Mam powody aby,sadzic iz,moglam zostac w cos glupiego wplatana mimo woli.Kiedy za namowa moich przyjaciol z Niemiec ,logowalam sie do portalu SKYPE nie mialam zadnych obaw.Poniewaz jeszcze nie kupilam kamerki internetowej,nie korzystalam z rozmow wideo  i wogole nie zagladalam na swoj profil.Dnia 4.11.2012  o godz 17.10 zostalam powiadomiona ,ze mam rozmowe wlaczylam SKYPA.I co zobaczylam piekne zdjecie pana generala Davida Petrausesa.z kilkoma slowami w jezyku angielskim:hello how are you doing today.Zlekcewazylam to ,ale po chwili zastanowienia postanowilam przejrzec kto sie logowal na moj profil w okresie 3-ch miesiecy.Niespodzianka 22 wrzesnia  o godz 16.02 byl general David Petrauses i tez napisal SMS takiej tresci:Hello my deur how are you doing?.No fajnie pomyslalam 5 listopada znowu to samo David Petrauses nr304 pisze swoje dane urodzenia ,ze 7 listopada konczy 60 lat.Nastapila potem nasza wymiana wiadomosci wzajemnie o sobie.tak zostalo tam napisane.I wieczorem myslalam ,ze zemdleje kiedy w dzienniku tv ogloszono sex afere z generalem Davidem Petrauseusem w roli glownej.Ja na jego SMS o ukonczeniu 60 lat zareagowalam grzecznie zyczac mu duzo zdrowia i milosci w zyciu.Ten pan general byl szefem poteznego CIA i chyba tak dla zartu to sie chyba nie dzieje.Nie wiem co robic gdzie to zglosic.Gdyby nie zbieznosc powaznych wydarzen politycznych potraktowala bym to jako spam wyslany przez jakiegos glupiego hakera.Nie ma u nas jakiejs instytucji ktora by mi mogla udzielic wyjasnien.Jak to sie dzieje ze zdjecia zamieszczone pana generala ktos mogl zamiescic na moim profilu.Przeciez konta uzytkownikow SKYPA sa podobno strzezone w sieci.A swoja droga sam pan general niczego sobie.Pomozcie mi sprawe wyjasnic   cdn......Hala

środa, 14 listopada 2012

Jeszcze kilka fotek naszych zwierzakow......

[caption id="attachment_513" align="alignnone" width="300" caption="To jest duzy Jorisek"][/caption]

Pislam o Jorisku i Sarze

[caption id="attachment_509" align="alignnone" width="300" caption="Taki byl Maly Jorisek."][/caption]

Wszystkie dni sa trudne,bo nielatwo lekko zyc.............

[caption id="attachment_504" align="alignnone" width="300" caption="To Sara"][/caption]

Oj! nie latwo lekko zyc.Moja kolezanka z rodzinnych stron znowu by mnie skarcila.Ciagle mi powtarza ,ze ja denerwuje moje "smutasowanie".Niestety ,ja tak mam walcze z tym cale zycie ale,coz poradze jestem na przegranej pozycji.Wczorajszy dzien dlugo bede pamietac i usmiechac sie sama do siebie.A to za sprawa ,naszego pieska Jorisa.Joris jak juz wczesniej pisalam to prawie labrador w biszkoptowym umaszczeniu.Ma okolo 4 lata.Jest w domu mojej corki od malenkiego szczeniaczka .Bardzo jest przywiazany do suki starszej Sary /owczarek niemiecki/.Jest ona dla niego matka.Bardzo jej slucha .Wczoraj byla heca.Maz wyszedl do furtki zeby spojrzec do skrzynek pocztowych czy jest jakas poczta.Jorisek oczywiscie postanowil,ze dzisiaj to on sobie poharcuje.Czmychnal ,nawet maz nie zauwazyl kiedy.Polecial przez te pola dzikie gdzie trawa wysoka na poltora metra/podejrzewam ze Unia przestala placic za te ugory/ i znikl z horyzontu..Po dluzszym czasie ukazal sie ,jak mocno oszczekiwal pana jadacego sciezka na rowerze.Ale ten pan wiedzial ,ze psa nalezy zlekcewazyc.Nie oganial sie i Jorisek mu nic nie zrobil.Ale swoj wygawor  mezowi ktory stal przy furtce wypowiedzial.Joris patrzyl na meza -a maz do niego -byles niegrzeczny bedziesz mial kare.Nie wolno ci isc do domu.Zostaniesz na podworku.Joris przyjal to z godnoscia.Sara poszla do cieplego domku a on zostal.Poszedl na koniec dzialki.,i sie polozyl.Co kilka minut przemieszczal sie blizej domu.Trwalo to dosc dlugo.Trzeba bylo wiodziec jak bardzo sie cieszyl kiedy juz mogl pojsc do domu na swoja kanape.Kiedy pozniej maz otworzyl furtke i zaprosil go do wyjscia ,nawet nie spojrzal.Juz nie mial ochoty na "gigant".Oboje Joris i Sara bardzo tesknia za Basia moja corka.Jak ona wraca do domu dostaja malpiego rozumu ,tak bardzo sie ciesza,nie powiem my tez.Mamy jednak zmartwienie z Pusia naszym kotkiem.Pusia pieknie sie zalatwiala od poczatku do kuwety.Ktoregos dnia latem maz ja wyjal z kuwety jak chciala sie zalatwici zabral na dwor.Teraz musimy ja wyprowadzac jak psa kilka razy dziennie.Na kuwete nawet nie spojrzy.Mam nadzieje ,ze jak bedzie mroz to sobie da spokoj z tym wychodzeniem na dwor.Samej mi sie chce smiac ,ze Wam takie glupoty wypisuje,ale takie jest moje zycie codzienne i moj swiat.Dzisiaj podziwialam naszego sasiada jak skrzetnie grabil liscie.Alez to pracowity czlowiek a ma juz swoje lata.Dzisiaj od rana palil liscie i ma nadzialce idealny porzadek.U nas lisci na pol metra ,trzeba sie bedzie w sobote za to wziasc,jak juz wszystkie opadna.A moze znowu tak jak w zeszlym roku sie obudzimy i liscie beda przeniesione pod plotem i wystarczy nam je tylko wygarnac?Pozyjemy,zobaczymy

Mam tylko jeszcze kilka slow na temat naszych seriali.Ostatnio tak sie sklada ,ze stracilam do nich serce.Nie chce mi sie ogladac,wole poczytac.Ale dwa seriale bede ogladac na pewno.Otoz "Ja to mam szczescie" i "Rodzinka.pl" to seriale w ktorych glownymi bohaterami sa dzieci.Jak ja sie smieje kiedy ogladam te male rezolutne dzieciaki -najmlodsze w obu rodzinach.Kacperek i Zosia to sa dla mnie mega gwiazdy.Jak pieknie weszly w swoje role ,sa naturalne,i swa gra wywoluja usmiech na mojej twarzy.O doroslych aktorow ktorzy im partneruja/nie przejezyczylam sie ja tak mysle/ sie nie martwie .Dadza sobie rade,ale dzieciaki sa po prostu boskie.Polecam ogladajcie jesli choc przez chwile chcecie jeszcze byc dzieckiem bo podobno tak to jest w kazdym z nas drzemie jeszcze dziecko............cdn.Hala

wtorek, 13 listopada 2012

Nie jest wazne,gdzie i jak daleko.............

Dzisiaj w Bramkach obudzilo sie sloneczko dopiero po godzinie 10-tej.W naszym domu codziennym rytualem jest wypicie dobrej kawy z czyms slodkim okolo godziny 10-tej.Jestesmy juz wtedy ,rozbudzeni,psy sa wyprowadzone na spacer,kotek Pusia tez juz zalatwia swoje sprawy.Mozemy sobie usiasc i spokojnie wypic kawe.Wtedy jest nasz czas,rozmawiamy sobie jakie sa nasze plany na caly dzien,omawiamy menu obiadowe i wspominamy.Nie wiem ,ale to chyba jest taki przywilej starszych ludzi ,ze nic nie zakloca nam porannych rytualow.szczegolnie mozliwoscisnucia wspomnien.Bo jak powiedzial kiedys nasz Marszalek Jozef Pilsudski -Kto nie szanuje przeszlosci,ten nie jest godzien szacunku,terazniejszosci ani prawa do przyszlosci. Wspominamy rozne momenty z naszego zycia-ostatnio rozmawialismy co takiego sie stalo,ze calkowicie przestalismy wyjezdzac z domu,podrozowac.Kiedy poszlam na emeryture bylam ostatni raz nad morzem kolo Karwii.Moja synowa i syn prowadzili tam wtedy oboz mlodziezowy.To byly moje nie zapomniane wakacje.Dojechalam do nich z wnukiem Adasiem,i wynajelam niedaleko nich kwatere.Obok w hotelu byli moj przyrodni brat z zona z Niemiec.Ichcoreczka uczestniczyla w tym obozie mlodziezowym.Caly dzien przebywalismy wtedy z mlodzieza.Uczestniczylam we wszystkich wycieczkach,roznych imprezach,ogniskach,konkursach.Mlodziez cudowna z ogromnym poczuciem humoru,pelna inwencji.Tak wesolo nigdy w calym swoim zyciu sie nie bawilam.Wieczory z bratem i jego zona tez w mojej pamieci zajmuja szczegolne miejsce.No,i mialam moje kochane wnuki obok siebie.Patrzylam co robia ,jak sie bawia,co ich interesuje.Pogoda byla bardzo ladna i ja czulam sie doskonale.Nie zapomniane to byly wakacje.

Ostatnio tez sobie wspominalismy nasze ostatnie wspolnie spedzane wakcje tylko we dwoje z mezem.Bylo to dosc dawno.Dwa takie wyjazdy wspominam szczegolnie.Solina Gora Jawor -duzy osrodek kompleks sanatoryjno wczasowy.Wspaniale jak na tamte czasy wyposazony.Przepieknie polozony.Wycieczki fantastyczne .Cale Bieszczady w ciagu dwoch tygodni zwiedzilismy.Pogoda tez nam dopisala.Byla to druga polowa wrzesnia wiec feeria barw lasow bukowych porazajaca.Nigdy juz takiej pieknej jesieni nie ogladalam.Zal nam bylo wracac do domu.Drugi nasz wyjazd we dwoje ktory zajmuje szczegolne miejsce w moim sercu to wyjazd do Zakopanego do osrodka w ktorym juz nieraz bylam z moimi dziecmi.To Koscielisko ale,nie ten duzy kompleks polozony nizej a ten na prawie juz Butorowym Wierchu.Osrodek sklada sie z kilku goralskich chat i jednego duzego domu.Widok niesamowity na wszystkie strony Tatr.Kiedy wyjezdzalismy z Warszawy,byl koniec wrzesnia ,bylo bardzo cieplo ,prawie jeszcze lato.Wiec kiedy przyjechalismy na miejsce mielismy lato..Za dwa dni pojechalismy na Kasprowy.Kiedy jechalismy kolejka Zakopane bylo w mgle jesiennej ,nic nie bylo widacMartwilismy sie ,ze tam na gorze nic nie zobaczymy.Ale bardzo sie mylilismy.Gora przywitala nas pieknym sloncem i pol metrowym sniegiem z lekkim mrozem.Jednym slowem zima w pelni.Zakopane i wszystkie doliny ukryte jakby w wacie.Mgly calkowicie zasnuly widok.Kiedy zjechalismy w dol Zakopane bylo juz jesienne.Za dwa dni spadl pierwszy snieg.Zrobilo sie bialo.Ale za kilka dni ten snieg stopnial i zrobilo sie zupelnie wiosennie.Czyli jakby nie bylo,Zakopane w ciagu 10 dni pokazalo nam cztery pory roku.Brakowalo mi tylko cudownej muzyki Vivaldiego i jego"Czterech por roku".I jak widzicie moi drodzy jest co wspominac przy porannej kawie.A ze to nie zagranica i jakies tam Malediwy ale nasze swojskie Zakopane-wybaczcie mi......cdn....Hala.....

niedziela, 11 listopada 2012

Dni mijaja,a nasze mysli ciagle kraza........

Nie mam pojecia,co sie takiego dzialo,ale poltorej godziny probowalam aby sie moc zalogowac i pisac tego posta.Albo ktos testuje moja wytrzymalosc psychiczna albo jakas cholernasila nieczysta postanowila mi pokazac -gdzie jest moje miejsce.Ja wiem ale jeszcze troche poczekam gdyz nadzieja odwiedzila moje marzenia.Wiec dlatego cierpliwie  czekam na dalszy rozwoj wypadkow.Dzisiaj  Swieto Niepodleglosci przypomina nam ten dzien ,ze Polska jest dobrem.ktore nie jest nam dane raz na zawsze,.Modlmy sie aby nam nie zabraklo madrej troski o to dobro.Nie bede sie rozpisywac na ten temat.Kazdy z nas ma w swoim sercu taka Polske jaka chce miec.Trudna jest nasza historia i bolesna.Ale jedno wiem na pewno .Trzeba o nia dbac i ja holubic,pracowac dla jej dobra..Ja pamietam jeden taki dzien z mego zycia kiedy moj patriotyzm i duma z mojej ojczyzny mogla zatriumfowac w glupiej,banalnej sprawie.Otoz bylo tak: bylam wtedy w drugiej polowie lat piedziesiatych w odwiedzinach u mojej babci i dziadka za Lwowem.Byla to wtedy jedna z Republik Zwiazku Radzieckiego my czulismy sie wtedy tez jak jedna z republik Wielkiego brata.Mieszkajacy na stancji u mojej babci wysoki urzednik owczesnej wladzy pokazal mi maly odbiornik tranzystorowy jako owczesny cud techniki Kraju Rad. z komentarzem -cytuje-u was takowych niet?.Ja wtedy mialam 16 lat i odpowiedzialam mu rezolutnie :U nas w Polsce sa takie co wkladamy do ucha i graja.Tego mu bylo za wiele .Ja sie odwazylam i to byl moj patriotyzm bez pompatycznych slow  wznioslych idei.Jeszcze jedna sprawa nie daje mi spokoju.Jak to sie stalo ,ze mimo jak to nasi politycy opowiadaja ,ze bylismy po wojnie pod zaborem.My umielismy wszystkie piekne polskie patriotyczne piesni i piosenki.Znamy slowa umiemy je spiewac.Kto nas tego nauczyl.Kiedy Glowna Kwatera ZHP zoorganizowala wielkie spotkanie z owczesnym prezydentem Lechem Walesaw naszy Domu Kultury w kregu harcerskim trzymajac sie za rece wszyscy spiewalismy patriotyczne piesni.I Pan Prezydent Lech Walesa tez znal wszystkie slowa.Czyli jak z tego widac wychowanie ktore odbieralismy w tamtych latach,takie calkiem nie bylo pozbawione patriotyzmu.Swoja droga czy wspolczesna mlodziez ,zna choc po jednej zwrotce ktoras z piesni legionowych.Obawiam sie ,ze byloby z tym trudno.

Jeszcze musze opisac jedno zdarzenie z mego zycia.Kiiklanascie tygodni temu dokladnie we wrzesniu odezwal sie do mnie  na SKYPE wysoki general USA niejaki David Petrauses.Ja tej rozmowy nie przyjelam /nie mam jeszcze kamerki do rozmow wideo/Kiedy kilka dni temu znowu dwukrotnie nagrala sie ta sama osoba razem ze zdjeciami /jedno cywilne drugie w pelnym generalskim umundurowaniu/z zapytaniem jak sie mam ?poczulam sie lekko zaniepokojona.Tekst byl lakoniczny-jak sie masz moja droga? Jutro koncze 60 lat.!Podczulam sie nie swojo -ukazal sie profil generala i informacja o tym iz konczy 60 lat.Napisalam wiec SMS z odpowiedzia iz,zycze Panu wszystkiego najlepszego itd.Okazjonalne zwroty grzecznosciowe.Najprawdopodobnie byl to jakis spam -ale troche dziwny.Wieczorem uslyszalam w wiadomosciach ,ze ten general bedacy szefem CIA podal sie o dymisji.Obama dymisje podobno przyjal.Powodem mialy byc kobiety szczegolnie podobno jedna ktora razem z nim sluzyla w Iraku i z ktora mial romans,W armii amerykanskiej  niemoralne sie prowadzenie jest zagrozone nawet kara wiezienia.Ale przeciez on juz nie jest w armii.Przeczytalam wszystko co jest na jego temat w internecie.Nie powiem jest to bardzo ciekawy,interesujacy mezszczyzna..Ja wysnulam jeden z tego wniosek -nie zniszczyly go wojny ktorych byl uczestnikiem a zadala mu cios kobieta -a moze kobiety.....kto to wie.......Moze ktos z czytelnikow pomoze mi rozwiklac zagadke dziwnego spamu a ja poki co mam na swoim profilu na SKYPIE  -3 piekne zdjecia pana generala......cd,n. Hala.

sobota, 10 listopada 2012

Zdjecia Tobisia.....

zdjecia Tobisia....

Kto to byl Tobis..............

Kiedy zamieszkalismy w Warszawie,dzieci bardzo zapragnely aby im kupic psa.Podejrzewam ,ze chyba chodzilo o czestsza mozliwosc wychodzenia na podworko  gdyz te dzieci ktore mialy psa wychodzily czesto na spacery z swoimi pupilami "Kropke" takie imie miala nasza suczka dostalismy od jednego z znajomych.Byla to suczka wielorasowa ale bardzo sympatyczna i madra.Bardzo sie w niej zakochal pewien piesek.Przed domem byl piekny klomb kwiatowy i tam siedzac wyspiewywal do niej serenady.Troche bylo to uciazliwe dla mieszkancow,ale wszyscy byli pod urokiem tej wielkiej milosci do naszej Kropki.Kiedy Kropka okazala sie ciezarna zadne z dzieci nie chcialo sie przyznac- kiedy to sie stalo.Nie bylo na to odpowiedzi.Kiedy Kropka urodzila swoje dzieci,my akurat z corka bylismy na wczasach.Syn ktory byl w domu,mial wiec bojowe zadanie.Mial przyjac na swiat  potomstwo Kropki.Pieski byly tylko dwa.Jeden bezowy ,drugi calkiem czarny.Kiedy wrocilismy okazalo sie ,ze w niedlugim czasie po porodzie kropka zachorowala smiertelnie.Maz pojechal z nia do kliniki weterynaryjnej,SGGW na ul.Grochowska.Kropke  przyjeto na oddzial kliniczny ale odrazu mezowi powiedzieli ,ze nic sie juz nie da zrobic.Maz zagadniety o datek pieniezny na  leczenie zwierzakow ,badac w ogromnym stresie nie zalowal grosza.Kropka miala posluzyc przyszlym lekarzowm weterynarii do nauki.W domu rozpacz jak damy rady wykarmic te dwa pieski.Karmilismy na zmiane butelkami z mlekiem.Dyzury mielismy wszyscy,domownicy chodzili niewyspani.Czarnego nazwalismy Tobis a,bialy mial farta.Kiedy uslyszelismy o  imprezie na Starowce z adopcja zwierzakow  syn odrazu tam pojechal.Piesek poszedl w bardzo dobre rece.Tobis wygladal jak bardzo rasowy pies.Bardzo dlugo nie mogl stanac na nozki balismy sie ,ze jest chory,ale wszystko bylo dobrze.Rosl bardzo zdrowo.Jego dlugie uszy i czarna blyszczaca siersc stwarzala wrazenie psa bardzo rasowego.Bylismy z niego dumni.Zadnymi slowami nie potrafie opisac ile radosci i wspanialych chwil przezylismy dzieki niemu.Byl naszym wielkim pupilem.Wszystko rozumial co sie do niego mowilo.Kiedy przypadkiem odkrylismy jego talent do popisywania sie czyms w rodzaju spiewu ochoczo sie popisywal.W kazdej zlej chwili zawsze nam towarzyszyl.Kiedy kiedys rozbolal mnie w nocy ostro zab caly czas mi wiernie towarzyszyl.Wnuki ktore niedlugo pojawily sie na swiecie,byly przez niego holubione,nie pozwolil sie nikomu obcemu do nich zblizyc,bawil sie z nimi mogly robic z nim co chcialy,nigdy nawet na nich nie warknal.Kiedy ukonczyl 14 lat zachorowal powaznie.Tez bylo juz od razu bardzo zle.Lekarze podjeli decyzje o jego uspieniu.Bardzo to wszyscy ciezko przezylismy.Ciagle go wspominamy do tej pory a,minelo juz prawie 20 lat.Teraz mamy kotka Pusie ale,to zupelnie co innego.U corki sa dwa psy duze ale nikogo juz tak nie kocham jak kochalam mojego Tobisia.Ponizej kilka zdjec mojego Tobisia.

środa, 7 listopada 2012

Po nieprzespanej nocy......

Chyba sie domyslacie z jakiego to powodu,miniona noc byla dla mnie bezsenna.Wybory w Stanach Zjednoczonych sledzilam z tvp.info przez cala noc.Moglam sobie pozwolic na taki luksus ,bo ranne wstawanie do pracy juz mnie nie dotyczy.Wiele rzeczy juz mnie niestety nie dotyczy w zyciu ale,niektore sa nawet bardzo przyjemne.Teraz w wieku tak pieknie nazwanym "senioralnym",kiedy mamy wieksza swiadomosc przemijania i ograniczonosci naszego czasu,potrafimy rozkoszowac sie chwila,i malymi i wiekszymi przyjemnosciami.Nie musimy sie juz do niczego spieszyc i obysmy tylko wytrzymywali w zdrowiu ogolnym i psychicznym to juz bedzie nam sie zylo sielsko i anielsko.Troche jak zwykle przesadzilam,ale mi wybaczycie?Podziwialam dzisiaj narod amerykanski.Jestem swiezo po lekturze wielkiej kaliforniskiej sagi rodzinnej Howarda Fasta ktora obejmuje okolo 150 lat dziejow spoleczenstwa amerykanskiego.To bardzo mi pomoglo w wiekszym zrozumieniu fenomenu patriotyzmu tego spoleczenstwa.Wynik wyborow teraz kiedy pisze te slowa juz chyba jest dobrze znany.Zwyciezyl Barack Obama pierwszy czarnoskory prezydent Stanow Zjednoczonych-zostal wybrany na druga kadencje.Zwyciezyli znowu demokraci.Kiedy Barack Obama  byl z wizyta w Polsce napisalam wtedy dlugi post o jego wizycie.Bylam nim wtedy zauroczona jego zachowaniem ,lagodnym usmiechem i zyczliwoscia szczegolnie do starszych osob naszych kombatantow i weteranow.Pokaz mi jaki masz stosunek do osob starszych a powiem ci kim jestes.Trawersujac to powiedzenie ,niestety jego kontr kandydant sie nie popisal przy okazji pobytu w Polsce.Mysle ,ze mu to dobrze polonia zapamietala.Ameryka potrzebuje zmian kazdy narod chce zeby sie zylo lepiej dostatniej.,zeby zostaly zakonczone glupie wojny.O to wszystko bedzie musial zadbac nowy prezydent.I to ,ze caly swiat opanowal wielki kryzys powinno byc dopingiem do walki.Jest wiele zaleznosci o ktorych ani nie wiemy ani nie rozumiemy.Ja jednak mam nadzieje ,ze w nastepnej kadencji Barack Obama pokaze na co go stac.Kiedy sluchalam tych wszystkich komentatorow w nocnym Studio Wyborczym ich prognoz,komentarzy,zobaczylam ,ze kazde nowe otwarcie daje nowa nadzieje.Chociaz slowo nadzieja czasem sie troche zle kojarzy,tym razem przeziez tak byc nie musi.Ja z wczorajszego dnia mam jeszcze inna ,radosc taka zupelnie prywatna rodzinna.Otoz corka mojego brata ,bedaca w Miami na Florydzie przyjela wczoraj z rak mlodego amerykanina pierscionek zareczynowy.Jak wiec widzicie bedzie to dla naszej rodziny tez pamietna data.Ona niemka z korzeniami polskimi ,on amerykanin z korzeniami latynoskimi.Oni za pare lat beda tworzyc nowe spoleczenstwo amerykanskie.Na tym koncze opowiesc o nieprzespanej nocy..............cd.n.....Hala

wtorek, 6 listopada 2012

Uff.po kilku probach sie udalo......

Mam nadzieje ,ze jakies sily nieczyste nie probuja na mnie testowac wytrzymalosci i cierpliwosci.Od dluzszego czasu probowalam sie dostac do bloga aby moc cos napisac.Mialam zamiar opisac ciekawa opowiesc z mego zycia,Niestety mam na dzisiaj dosc.Niczego mi sie juz nie chce.Jesli to tak dalej bedzie wygladac to trzeba sie bedzie wypisac.Dzisiaj w Bramkach nawet pogoda dostroila sie do mego humoru.Pada deszcz,jest chlodno,i duzy wiatr.Od kilkunastu dni moj maz chodzi do takiego ladnego drewnianego domu,opuszczonego przez wlascicieli.Sa tam 4 kotki male sliczne i ich mama.Ktos je zostawil,czy moze juz po wyjezdzie wlascicieli sie tam znalazly?Nie wiadomo?.Obok jest Pani ktora sie opiekuje cala gromadka kotow.Jesc maja co.Wlasciciel okolicznych sklepow przekazuje tej pani wszystkie resztki z sklepow.Te duze juz potrafia o siebie zadbac ale te male sa biedne w tym opuszczonym domu.Wlasnie do nich chodzi codziennie moj maz.Zanosi im rozne resztki ktore nasza Pusia dla nich zostawia.Ona wszystko rozumie.I kiedy rozmawialismy ,ze sa tam takie kotki nigdy nie zjada calej swojej porcji,zeby mozna im bylo co zaniesc.Przedwczoraj maz byl na podworku u nas /jest to jakies 250 metrow od tych kotkow/nagle patrzy a po drodze prosto do niego maszeruja dwa male kotki.Przyszly go odwiedzic czyli byly na "gigancie".Kiedy mnie zawolal ,zeby mi je pokazac szybko uciekly.Skad one wiedzialy ,ze my tu mieszkamy.Jeszcze kilka dni temu maz mi opowiadal ,ze powinnam jakos sie dokustykac o kulach zeby je zobaczyc -a tu taka niespodzianka.Same sie pokazaly.Sa piekne rude a ich mama jest cala brazowa.Kiedy to czytacie i nie straciliscie cierpliwosci-co tez ja wypisuje to musze Wam wszystkim powiedziec ,ze jestem przeszczesliwa ,ze mam tylko takie problemy.

Kilka dni temu ogladalam w tv.piekny koncert jubileuszowy Radiowej Trojki z okazji 50 -lecia tego wspanialego radia.Poniewaz jestem z pokolenia ktore sie wychowalo na programie PR-Trojka,pozwolcie ,ze napisze kilka wspomnieniowych slow na ten temat.Dlugo by mozna o kochanej trojce pisac.Kiedy pracowalam przez 18 lat MDK przy ul.Lazienkowskiej 7 bylismy sasiadami  z ul.Mysliwiecka 3,5,7,Byla to odleglosc jak sie potocznie mowi o rzut beretem.Ciagle sie spotykalismy na ulicy,i kiedy zaczelismy chodzic do trojkowej stolowki na obiady bylismy juz dobrymi znajomymi.Tam w stolowce spotykalismy wszystkich dziennikarzy,artystow i znane medialne postacie  z swiata kultury,polityki.Lubilam sie przygladac jak na moich oczach mloda dziennikarka zamienia sie w prawdziwa lwice dziennikarstwa.Mam na mysli Monike Olejnik.Poznalam ja jak rozpoczela prace w "trojce".Skromna blond dziewczyna.A co z niej wyroslo?Poznalam tam wszystkich,nieraz dzielilam stolik w porze obiadowej z tymi ktorych potem sluchalam na antenie .Radio program 3 caly czas towarzyszy mi w moim zyciu.Pamietam pierwsze chwile Marka Niedzwieckiego,Mana,Andrussa,i wielu wielu innych.Poniewaz w naszym domu kultury mielismy wszpaniale sale do cwiczen, ciagle goscilismy roznych artystow ktorzy u nas odbywali swoje proby.Czasem ciezko bylo zniesc godzinne proby np.bardzo dobrze pamietam Kore Jackowska i jej proby i powtarzanie piosenek.Bylismy sluchaczami mimo woli premierowych wykonan.Nigdy nie zapomne prob Andrzeja Rosiewicza.Byl on naszym wychowankiem i czul sie u nas jak ryba w wodzie.Naprawde wielu naszych wychowankow jest teraz znanymi postaciami z duzym artystycznym dorobkiem.W takim to wspanialym miejscu przyszlo mi pracowac az,do emerytury. Na sali koncertowej "trojki"kiedy pokazywali zblizenie z publicznoscia rozpoznawalam wielu dawnych znajomych.Ale coz to "se juz ne vrati" jak mowia nasi sasiedzi z poludnia.Pozdrawiam wszystkich ....cdn...Hala

poniedziałek, 5 listopada 2012

Po prostu sie zalamalam……….

Mialam nadzieje ,ze po pierwszych dniach przejscia na nowy system blogowania i przejsciowych klopotach bedzie wszystko dobrze.Nic z tego.Jest w zasadzie beznadziejnie.Caly ten system przedewszystkim jest bardzo wolny.Dlugo trzeba czekac  az,sie zaladuje nastepne polecenie.Zeby sie dostac do opcji -dodaj nowy wpis .Uplywa wiecznosc.Myslalam ,ze jest to wina mojego komputera ale na innych programach pracuje bez zarzutu.System oparty na word pressie jest moze dobry ale nie potrzebnie jest skomplikowany roznymi opcjami zupelnie nie potrzebnymi.Zeby sie dostac do zarzadzania uplywa bardzo duzo czasu.Najpierw trzeba przejsc przez madry kokpit a dopiero pozniej ewent.mozna sie zalogowac do opcji-dodaj nowy wpis.I wtedy najczesciej ukazuje sie -blad na stronie i tak w kolo macieju.Publikowanie zdjec tez nie jest latwe.Duzo niepotrzebnych mozliwosci wprowadza tylko zamet.W zaden sposob nie moge dojsc jak przeslac link na NK ?Czy sie da -nigdzie tego nie moge znalezc.Probowalam wstawic cos z yotoube ale po prostu wymieklam.Ten samouczek tez jest beznadziejny.Najpierw trzeba dlugo czekac a potem miga jak zwariowany,ze nie mozna sie spokojnie  z nim zapoznac.Czy gdzies jest jakas kompleksowa instrukcja taka krok po kroku.Mlodzi ludzie napewno sobie doskonale radza ale,co maja robic ludzie majacy juz  70 +.Ja wiem maja chodzic do kosciola i odmawiac rozaniec a nie bawic sie w jakies glupie blogowanie.Daje sobie jeszcze tylko dwa tygodnie.Jesli nie dam rady-konzcze te zabawe.Za duzo czasu i nerwow mnie to kosztuje.Z tego co czytam na blogu redakcyjnym nie wiele osob jest super zadowolonych z nowego systemu..To sobie ponarzekalam.Zdjecia ktore udalo mi sie wstawic metoda prob i bledow ,bez jakiejkolwiek swiadomosci mojego celowego dzialania.To byl po prostu jak gra na loterii albo sie uda i wygram albo bankrutuje.Mam narazie dosc.Nie rozumiem tez opcji zapisywania szkicu.Czy to trzeba gdzies klikac aby sie zapisywalo.Nic nie klikalam albo to co napisalo ulatywalo w kosmos albo gdzies nie wiadomo  z kad mam pelno roznych zapisanych szkicow.Nie wiem w jaki sposob to co napisalam wyslac  do redakcji blogow.Moze ktos kto bedzie to czytal mi podpowie.Ja sie juz calkiem zniechecilam.Nawet mi sie nie chce nic czytac na ten temat na redakcyjnych forach.Na razie koncze bo sie coraz bardziej nakrecam............cdn.HalaMam wielki problem nijak tego postu nie moge opublikowac.

niedziela, 4 listopada 2012

foty.......

Jeszcze zdjecia.......

[caption id="attachment_428" align="alignnone" width="242" caption="Od strony tarasu -na pierwszym planie jedyna jablonka z jednym jabluszkiem"][/caption]

kilka zdjec miejsca w ktorym zyje.......

O odpowiedzialnosci za slowa...........

Wczoraj napisalam dosc obszernie na ten temat.Nie wiem z jakiej to przyczyny,wszystko ulecialo w kosmos.Moze to moje Bramki,sa penetrowane przez rzesze kosmitow i jak sie im cos nie podoba to haps....i juz jest po "ptokach" jak mowia moi krajanie.Mam nadzieje ,ze tym razem bede sie mogla wypowiedziec.Nasze media co dzien przynosza nowe rzekomo bardzo prawdziwe informacje co do przyczyn katastrofy Smolenskiej.Ja osobiscie mysle ,ze jest to tylko podgrzewanie atmosfery przed dniem 11.lisopada ,kiedyma odbyc sie wielka manifestacja w Warszawie.Wypowiadaja sie autorytatywnie przedstawiciele roznych partii politycznych.Jedni dokladnie wiedza,ale nie powiedza,drudzy domniemaja o spiskowej teorii dziejow itd...kazdy tak naprawde opowiada co mu slina przynosi na jezyk.Szczegolnie celuja w tym niektorzy dziennikarze ktorzyrozne domniemane rewelacje podaja jako pewnik.Pan prezes pewnej partii tez wie ale,nie powie bo wie na pewno i ma dowody .I tak sie to wszystko wesolo kreci.Ale byloby to wesole zeby nie bylo straszne.Jest juz strasznie .Nie ma zadnej odpowiedzialnosci za slowo ani pisane,ani wypowiadane gdzie kolwiek..Ja wiem ,ze teraz  za pomoca mediow ,swiat skurczyl sie do globalnej wioski zwanej ziemia.Wszystko jest natychmiast znane,wszyscy sa poinformowani.Nawet prawdziwe wiadomosci,powielane w kilku dziennikach telewizyjnych naraz moga przyniesc lawinowa reakcje.O wielu rzeczach bysmy sie nie dowiedzieli a/moze i lepiej/gdyby nie telewizja i internet.Gdzie jest granica miedzy rzetelna informacja,do ktorej wszyscy mamy prawo a podkrecaniem niebezpiecznych nastrojow?I tu pojawia sie wazne ,a jakze czesto lekcewazone pojecie-odpowiedzialnosc......Odpowiedzialnoscza slowo,za to jaka reakcje moze wywolac niewinna w zalozeniu wiadomosc.Dziennikarze ,politycy ,osoby publiczne,tworcy mediow dostali fantastyczne narzedzie ,ale caly czas  musza uwazac ,aby z tym narzedziem nie obchodzic sie jak malpa z brzytwa.W zasadzie to wszyscy kazdy z nas z osobna,powinnismy uwazac na to jakich slow uzywamy.Prywatnie kiedy kogos obrazimy slowem,mozemy sie znalesc w sadzie.Ci ktorzy zajmuja sie  slowem pisanym,mowionym bardzo rzadko maja problemy z prawem Nawet kiedy ,ktos ich poda do Sadu dobry adwokat bez problemu ich wybroni.Nie od dzis wiadomo ,ze Temida jest slepa.Tylko wtedy kiedy,wezmiemy wszyscy odpowiedzialnosc za swoje slowa bedziemy mogli ze spokojem przyjmowac przekazywane nam informacje.Ale ja wiem ,ze to tylko ja moge miec takie pobozne zyczenia zycia w krainie wszelkiej szczesliwosci.Zycie i swiat taki nie jest a wszczegolnosci polityka.Ale pomarzyc zawsze mozna czego sobie i wam zycze.....cdn.Hala

środa, 31 października 2012

Po zimie....wiosna....

Dzisiaj po kilkudniowej zimie w Bramkach bylo wiosennie.Duzo slonca,bezwietrznie ale chlodno.Jednym slowem gdyby nie drzewa w zoltych lisciach byloby wiosennie.Dzisiaj wielkie sprzatanie na cmentarzach,Bo jutro odwiedzamy naszych zmarlych.Zapalamy znicze,jak co roku i modlimy sie.Oby jutro bylo tez tak pieknie jak dzisiaj.Do jutra.....Hala.

niedziela, 28 października 2012

Troche za wczesnie..............

Zasypalo na calkiem.Dzisiaj rano moj maz mial pelne rece roboty.Wszystkie choinki mialy powyginane do dolu galazki.Sniegu bylo duzo a ,przeciez wiadomo jaki taki mokry snieg jest ciezki.Trzeba bylo strzasnac kazda choinke z sniegu.Duzy dab kolo domu caly zalamany pod naporem sniegu.Teraz kiedy na chwile pokazalo sie sloneczko wszystko spada z sila lawiny i z dachu i drzew.Zrobilo sie cieplej.Mysle ,ze to tak nas tylko zima postraszyla.Trzeba powiedziec ,ze jej sie to fantastycznie udalo

Mialam dzisiaj napisac o rutynie dnia codziennego.Dlaczego zdarza nam sie odczuwac takie wielkie zmeczenie i zniechecenie,powtarzalnoscia naszych codziennych prac domowych?Co robic a czego nie robic aby uniknac rutyny?Rutyny mozemy latwo uniknac kiedy jestesmy ludzmi,z fantazja,pomyslowymi,kreatywnymi w codziennych sprawach.Jednak wielu z nas wchodzac w dojrzaly wiek,starzejemy sie zbyt szybko.Coraz mniej nam sie chce,przestajemy sie uczyc,czytac,dyskutowac.Jest to oczywiscie uwarunkowane srodowiskiem i warunkami w jakicch zyjemy.Ale przeciez nie trudno jest o pogawedke z mila sasiadka czy nawet z naszym pupilem z braci mniejszych.Mozemy z nim sobie dobrze porozmawiac na kazdy temat.Siegajmy po ksiazki nawet te ktore juz przeczytalismy.W Polsce ludzie niechetnie z soba rozmawiaja.Dominuje u nas typ czlowieka ktorego ja na wlsny uzytek nazywam"Ja wiem lepiej".Sa to ludzie ktorzy cokolwiek uslysza,zawsze skomentuja,ze niewazne,co mowisz ja i tak wiem lepiej od ciebie.W rzeczywistosci sa to ludzie zamknieci w sobie,ktorzy wlasnie w ten sposob przykrywaja swoje poczucie niskiej wartosci i swoje leki.Trudno jesli ma sie w swoim otoczeniu takich ludzi,walczyc z rutyna,starzeniem i zniecheceniem do zycia.Bo rutyna to nuda,monotonia ,stagnacja,biernosc,a wostatecznosci- kres.Rutynowo dziala nasz mozg,nasze organy wewnetrzne.Wielu z na podporzadkuje sie rutynie jako mechanizmowi ktory porzadkuje nasz swiat.I to jest zarowno dobre jak i zle.Nie mozna przeciez sluzyc dwom bogom naraz .Trzeba wybrac zloty srodek,ale jest to niezwykle trudne ale nie do wykonania.Zmieniajmy sie nie poddawajmy sie rutynie.Kazda czynnosc mozemy wykonac zawsze troche inaczej.Nawet gotowanie zupy pomidorowej mozemy za kazdym razem wykonac inaczej.Raz bedzie z ryzem  gotowanym w srodku/taka po slasku zasypana ryzem/.Innym razem z ryzem podanym osobno.Mozna jeszcze ja podac z makaronem.Z pietruszka lub koperkiem.Za kazdym razem bedzie to ta sama zupa pomidorowa ale,inna.Temat rutyny w naszym zyciu jest bardzo wazny.Mam jeszcze kilka przemyslen w tym temacie  i do tego napewno wroce w najblizszym czasie.Pozdrawiam wszystkich ktorzy zawedrowali do mego bloga i zapraszam znowu  cdn......Hala....Czekam na milych czytelnikow./Musialam dopisac tych kilka slow bo nie chcialo sie zapisac.Ciagle problemy z publikowaniem postow..Hala.