sobota, 10 listopada 2012

Kto to byl Tobis..............

Kiedy zamieszkalismy w Warszawie,dzieci bardzo zapragnely aby im kupic psa.Podejrzewam ,ze chyba chodzilo o czestsza mozliwosc wychodzenia na podworko  gdyz te dzieci ktore mialy psa wychodzily czesto na spacery z swoimi pupilami "Kropke" takie imie miala nasza suczka dostalismy od jednego z znajomych.Byla to suczka wielorasowa ale bardzo sympatyczna i madra.Bardzo sie w niej zakochal pewien piesek.Przed domem byl piekny klomb kwiatowy i tam siedzac wyspiewywal do niej serenady.Troche bylo to uciazliwe dla mieszkancow,ale wszyscy byli pod urokiem tej wielkiej milosci do naszej Kropki.Kiedy Kropka okazala sie ciezarna zadne z dzieci nie chcialo sie przyznac- kiedy to sie stalo.Nie bylo na to odpowiedzi.Kiedy Kropka urodzila swoje dzieci,my akurat z corka bylismy na wczasach.Syn ktory byl w domu,mial wiec bojowe zadanie.Mial przyjac na swiat  potomstwo Kropki.Pieski byly tylko dwa.Jeden bezowy ,drugi calkiem czarny.Kiedy wrocilismy okazalo sie ,ze w niedlugim czasie po porodzie kropka zachorowala smiertelnie.Maz pojechal z nia do kliniki weterynaryjnej,SGGW na ul.Grochowska.Kropke  przyjeto na oddzial kliniczny ale odrazu mezowi powiedzieli ,ze nic sie juz nie da zrobic.Maz zagadniety o datek pieniezny na  leczenie zwierzakow ,badac w ogromnym stresie nie zalowal grosza.Kropka miala posluzyc przyszlym lekarzowm weterynarii do nauki.W domu rozpacz jak damy rady wykarmic te dwa pieski.Karmilismy na zmiane butelkami z mlekiem.Dyzury mielismy wszyscy,domownicy chodzili niewyspani.Czarnego nazwalismy Tobis a,bialy mial farta.Kiedy uslyszelismy o  imprezie na Starowce z adopcja zwierzakow  syn odrazu tam pojechal.Piesek poszedl w bardzo dobre rece.Tobis wygladal jak bardzo rasowy pies.Bardzo dlugo nie mogl stanac na nozki balismy sie ,ze jest chory,ale wszystko bylo dobrze.Rosl bardzo zdrowo.Jego dlugie uszy i czarna blyszczaca siersc stwarzala wrazenie psa bardzo rasowego.Bylismy z niego dumni.Zadnymi slowami nie potrafie opisac ile radosci i wspanialych chwil przezylismy dzieki niemu.Byl naszym wielkim pupilem.Wszystko rozumial co sie do niego mowilo.Kiedy przypadkiem odkrylismy jego talent do popisywania sie czyms w rodzaju spiewu ochoczo sie popisywal.W kazdej zlej chwili zawsze nam towarzyszyl.Kiedy kiedys rozbolal mnie w nocy ostro zab caly czas mi wiernie towarzyszyl.Wnuki ktore niedlugo pojawily sie na swiecie,byly przez niego holubione,nie pozwolil sie nikomu obcemu do nich zblizyc,bawil sie z nimi mogly robic z nim co chcialy,nigdy nawet na nich nie warknal.Kiedy ukonczyl 14 lat zachorowal powaznie.Tez bylo juz od razu bardzo zle.Lekarze podjeli decyzje o jego uspieniu.Bardzo to wszyscy ciezko przezylismy.Ciagle go wspominamy do tej pory a,minelo juz prawie 20 lat.Teraz mamy kotka Pusie ale,to zupelnie co innego.U corki sa dwa psy duze ale nikogo juz tak nie kocham jak kochalam mojego Tobisia.Ponizej kilka zdjec mojego Tobisia.

1 komentarz:

~Lucja-Maria pisze...

Oj, napisałam długi komentarz o Tobisiu, Nie wypełniłam rubryk i uleciał
gdzieś daleko, może w kosmos.
Serdecznie pozdrawiam