środa, 31 lipca 2013

Czy kogos ten post zainteresuje?...........

Wiem,że mlodzi ludzie nie za bardzo lubią interesować się,wspomnieniami z dawnycha lat.Ale ja jednak zainspirowana narzekaniami mlodych na pobyty wczasowe w róznych miejscach Polski i  z zagranicy postanowiłam coś na ten temat napisać.Czytam, ze w osrodku wczasowym  widok nie spelniał oczekiwan.Lazienka była skromna,kafelki nie takie,mebelki w pokoju też za skromne.Kuchnia za ciężka za tłusta ,lub za chuda.Mało treściwa itd.Można tak wymieniać bardzo długo ,co nie podoba się wczasowiczom z roku 2013.Wiem ,ze to co napiszę ma cechy demagogii.Ale muszę to napisać.W latach 70-80 ub.wieku często tzn.raz w roku mogłam pojechać z mężem ktory był wyższym oficerem WP na tzw. wczasy.Istniały wtedy tzw.Wojskowe Domy Wypoczynkowe -etatowe i Nieetatowe Domy Wypoczynkowe.Do tych pierwszych bardzo trudno było dostać skierowanie oficerowi z tzw.terenu.EtatoweWDW były zarezerwowane dla Warszawy.Nam przydzielano skierowania do NWDW.Mieściły się one często w garnizonach i na terenie jednostek wojskowych mieszczacych się w pięknych miejscach.Nad morzem,nad jeziorami w górach.Jaka to była radośc kiedy dostało się takie skierowanie.Jeszcze wizyta u lekarza jednostki , ze brak jest przeciwskazań  na taki wyjazd i jedziemy. Pamiętam,że koszt takiego jednego skierowania  mieścił się w kwocie 50% wynagrodzenia miesięcznego oficera.Oczywiscie placiło się za kazdą kartę.Więcej te rodziny gdzie pracował maż i żona.Dzieci miały ulgi.Moja rodzina jako , ze podlegalismy Wojskom Obrony Przeciwlotniczej WOPK jezdziliśmy naj częściej do miejscowosci nad morzem i na mazurach.Mrzeżyno to miejsce w ktorym bylam kilkakrotnie. Ośrodek mieścił się na terenie jednostki usytuowany za rzeką Regą na terenie zamkniętym.Naokolo pola i od połnocy morze.Na tych polach  w małym domku ktory zachował się do czasow wspolczesnych,została odprawiona msza św. z udziałem samego Hitlera przed napaścia na Zwiazek Radziecki.Ośrodek mieścił się w poniemieckim ośrodku wypoczynkowym wojska niemieckiego.Domki murowane w pruskim stylu bez wygód.Lazienka wspólna ,toalety też.Wodę gorącą przywoził nam beczkowoz codziennie wieczorem.Więc jak widzicie warunki były nieco spartanskie.Za to plaża była cudowna około 5 km pięknej czystej piaszczystej plazy dla niespełna 150 0sob.Wypoczynek wspaniały a,jak jeszcze dopisała pogoda to był to nasz raj.Do plaży było 150 metrow przez wydmy,ale była wydeptana ścieżka.Wieczory spedzaliśmy w miejscu trochę niesamowitym.Był to klub w podziemiu gdzie wyższa generalicja niemiecka spotykała się z Hitlerem na przygotowaniach do napaści  na Związek Radziecki.Wieczory umilała nam orkiestra w ktorej grali wtedy bardzo utalentowani  młodzi zołnierze.Można było potańczyć i posłuchać.I wierzcie mi ,że pod koniec turnusu byliśmy już jedną wielką rodzina.Wyżywienie było takie jak w kasynie dla wojska.Więc rózne.Ale nawet,najwięksi malkontenci nie narzekali.Ja kiedy wspominam te Nieetatowe Domy Wypoczynkowe mam dziwne uczucie wielkiej nostalgi za tym czasem.Moi drodzy ja wiem ,ze wiele sie zmieniło,swiat poszedł do przodu i czego innego już oczekujecie ,ale popatrzcie na to z innej strony.Kiedyś po latach będziecie to wspominali z łezką nostalgi jestem tego pewna......cdn.Hala

wtorek, 30 lipca 2013

"Cała Ty"nowe pismo kobiece...........

Powstało nowe pismo kobiece -ma to być miesięcznik.Ponieważ na rynku znajduje się,już bardzo duza ilośc roznych kobiecych pisemek,postanowiłam sprawdzić  o co wtym wszystkim chodzi.Kiedyś namiętnie czytałam te pisemka do czasu,aż nie zobaczyłam iz,róznia się od siebie tylko tym,iż artykuły i zdjęcia te same ,ukazują sie w różnym czasie w różnych tytułach.Powielane na okragło."Cała Ty" bo taki tytuł ma to pismo.Jak pisze redaktor naczelna powstało ono z myślą o kobietach młodych duchem,refleksyjnych,aktywnych i ciekawych świata.Reklama w tv która mnie zachęciła,do poproszenia mego męza o zakup tego pisma.Co tydzień kupuję tygodnik "Angora" i"Tele Tydzień",więc raz w m-cu mogę jeszcze wydać 2.zl na nowe pisemko..Pismo ma rozne działy tematyczne-historie z zycia wielu kobiet,porady,kulinaria, zdrowie,zbliżenia,wspomnień czar,moda i rozrywka.Czyli,to samo co wszystkie pisma o podobnym profilu.Muszę jednak przyznać,iż pierwszy numer jest dosyc interesujacy.Mnie osobiście bardzo zainteresował temat o nowej metodzie poszukiwania skarbow.O zabawie tzw.gry terenowej  z ang.tzw.geocaching.Trzeba miec odbiornik GPS ,dostęp do internetu i wygodne buty.Jest to gra miedzynarodowa polegającej na szukaniu rzeczy ukrytych przez innych uczestnikow w tzw. schowkach.Rozne pomysły towarzyszą tej grze.W Polsce jest już ponad 8 tysięcy schowków,a na calym świecie 8 milionow.Ja niestety ,przez swoj brak mobilnosci,nie mogę wtakiej grze uczestniczyć,ale wlaśnie bardzo mnie ona zainteresowała.Są strony internetowe poswięcone tej grze:geocaching.pl,geocaching .com,opencaching.plTez zamierzam o tym wszystkim przeczytać.Ten post napisalam cały tylko niestety,cały czas mam kłopoty z komputerem i ciagle dzieją się dziwne rzeczy.Co do pisma ktore probuję Wam jakos moi czytelnicy przybliżyć -pierwszy numer jest dosyc interesujący.Podoba mi się tez ,że modelka reklamująca modę nie jest szczupłą laską a fajną zgrabną dziewczyna w rozmiarze L.Czyli oglądając tą modę nie musimy sie za bardzo stresować.Ogólnie pismo jest w porządku.Czekam na drugi num er ktory ma się podobno ukazać 21 sierpnia.Co do tej gry terebnowej czekam na odzew czytelnikow czytających mojego bloga.Moze macie jakieś doswiadczenia w tej grze?Proszę napiszcie do mnie.Czekam.......cdn...Hala

sobota, 27 lipca 2013

Kocham upały.....a,dlaczego?

Pytanie zawarte w tytule mego postu jest ,trochę przewrotne.Bo jak wyjaśnić dlaczego lubię upały?Bo jestem wielki zmarzluch. Lubię kiedy latem sa upały.Bo przecież po to jest właśnie lato aby się dobrze wygrzać ,przed długimi miesiącami kiedy za oknem plucha i zimno,mróz i śnieg. Nasz dom jest budowany z myslą ,żeby w nim bylo ciepło zimą,a latem jest chłodno.Duże drzewa dają dużo cienia i jest bosko jak jest upał.Wczoraj była duża burza.Zgaslo światło na kilka godzin. Burza działa się na horyzoncie ,tak jakby drzewa były dla niej barierą nie do przebycia.Wszystkie błyski były widoczne za drzewami ,do nas nie docierały.Fajny to był widok.Te gałezie ogromnych drzew i za nimi błyski.Jakby gdzieś w innym wymiarze.Kiedy zgasło światło radio na baterie okazło się bardzo przydatne.Wspaniale odbiera moją ulubiona Jedynke.Jestem od tego programu uzależniona.Słucham cały dzień. Towarzyszy mi we wszystkich pracach domowych.Bardzo mało ogladam telewizji. Trzeba troche odpocząć.Ogladam tylko powtórki  serialu "Rodzina zastępcza".Jest to wspanialy serial. Szczególnie dla mnie udział w nim pani Gabrieli Kownackiej jest wzruszający.Poznałam tą naszą aktorkę kiedyś dawno osobiście ,całkiem prywatnie.Zaskarbiła sobie wtedy całkiem moje serce.Pozostał we mnie wielki żal kiedy jej zabrakło.Z jaką ogromną determinacją cały Zespół"Rodziny Zastępczej" trzymał dla niej miejsce kiedy ona walczyła z straszną chorobą.Była niby ciągle w delegacji.Zastępowały ją fantastycznie Joasia Kurowska i Maryla Rodowicz.Wszyscy żyli nadzieją,ze lada dzień wroci na plan. Niestety los okazał się dla niej okrutny.Akurat teraz Stacja ATM powtarza właśnie te odcinki. Pozatym mam do przeczytania kilka ksiązek których akcja dzieje się w Prowansji,Toskanii teraz bardzo modnych turystycznie miejscach.Moja serdeczna znajoma  z blogu:szkielkiem,okiem i sercem własnie taką wspaniałą podroz odbyla i pięknie ja opisala na swoim blogu.Ja będę teraz konfrontować jej zdjecia i opisy z tym co napisali autorzy wspaniałych powieści.O moich wrażeniach z odbytej podróży tak trochę jak sie to kiedyś mowiło palcem po mapie  napiszę napewno..Dzisiaj będe robic salatkę jarzynową bo jutro wraca do domu moja córka a ona bardzo lubi.Czy nalewki już nastawione?Moji drodzy czytelnicy czekam na wasze posty.Wszystkich znajomych posty czytam i jest mi bardzo miło kiedy do mnie piszecie swoje komentarze na temat tego co ja Wam piszę. Pozdrowienia......cdn.Hala

czwartek, 25 lipca 2013

Zapraszam do zabawy,tylko dla dorosłych..........

Tytuł mego postu trochę przewrotny,może sugerować rózne zabawy przeznaczone tylko dla osob dorosłych.Jest lato,ale niedługo wejdziemy w okres jesieni a potem zimy.Nie ma się co oszukiwać -bedzie cięzko. Dlugie wieczory,za oknem plucha. I wtedy przyda się bardzo ,rzecz o ktorej zamierzam napisać.Coś co ubarwi i pomoże przetrwać te okresy.Rzecz bedzie o nalewkach własnej roboty.Wierzcie mi jest to wspaniała zabawa .Komponowanie smakow ,wymyślanie roznych kompozycji smakowych,i wreszcie degustacja w jesienne i zimowe dni,to jest poprostu wielka frajda,ktorą sobie mozemy wszyscy zafundować.Nalewki to alkohole bardzo delikatne,o zaskakujacych smakach,o oryginalnych połaczeniach. Składniki,ktore dotąd nie kojarzyły nam się z tradycyjnym trunkiem a,wykorzystane w nalewkach sa najrozniejsze.Od egzotycznych owocow ,orientalnych przypraw,herbaty,kawy.cukierkow i...........Łatwo je zrobić,szybko nabierają mocy.Moga być takze,wspaniałym dodatkiem do drinkow,deserow,ciasta czy lodów.Nie bedzie u mnie przepisow które są w każdym domu doskonale znane na nalewki:orzechowe,owocowe, itp.Ale chciałabym Wam zaproponować coś nowego a,już przezemnie wyprobowanego.Oczywiście ja robię i tak co roku nalewkę typu ratafia.To jest jakgdyby moja wizytowka.Ostatnio przez kilka lat jej nie robiłam bo mialam jeszcze stary zapas. Przez cale lato do słoika wkładam po garści owoców aktualnie w miarę ich dojrzewania.Po kolei jak leci.Pierwsze są truskawki,potem maliny,poziomki itd.aż kończymy na sliwkach,jeżynach.Wszystko przesypujemy cukrem 2-ma łyżkami każda partię owoców.Kiedy macerat jest już dojrzały ,ma piękny kolor.Dolewamy wtedy wódkę.Filtrujemy przez gazę i do uzyskanej nalewki dodajemy trochę spirytusu aby wzmocnic nieco moc nalewki.Przelewamy do ładnej karafki które można już kupić i czekamy na stosowną okazję.Po 2-3 miesiącach nalewka jest dobra do użycia.Moja stoi już 3 lata w karafce i kiedy byli goście z Ukrainy i ich poczęstowałam mówili ,ze to "domasznyj koniak".Na słoj 2 litrowy pelen owocow trzeba dać litr wodki i 1/2 spirytusu.Cukier w zalezności jak kwaśne są owoce.

Ale miało być o rożnych dziwnych nieco nalewkach.Ja osobiście lubię takie na które nie trzeba długo czekać. Sa takie nalewki ktore po 2-3 tygodniach są ju gotowe.Bardzo smaczne raczej lekkie,takie na babskie wieczory.Wiem,że meższczyzni raczej nie gustują w takich trunkach. Podaję więc  przepisy dla moich miłych czytelniczek mojego bloga.Wystarczy na cała jesień i zimę.1.Nalewka na zielonej herbacie-trzeba zaparzyć w filiżance zielona herbatę,pod przykryciem 10 minut.Dodać dwie łyżeczki cukru.Dodać soczyste zielone jabłko i skorkę starta z polowy cytryny.Dodać szklankę wody+szklankę soku z białych winogron z kartonu i dodać 1/2 litra wodki.To odstawic na 2-3 tygodni.Przefiltrować i po tym okresie nalewka jest już gotowa do picia.Jest bardzo delikatna.Jak ktos chce aby była mocniejsza moze dodać 200.ml.spirytusu. 2/Cukierkowa-to chyba wszyscy wiedzą jak zrobić.Najlepiej landrynki,miętowe ,szałwiowe z apteki Rittera..Potrzeba 30 dkg. cukierkow do tego litra czystej wodki dobrej.Po 2-3 tygodniach jak cukierki się rozpuszcza.Trzeba przefiltrować.Można skosztować po 2-3 dniach.Można jeszcze do tego dodać soku dowolnego lub spirytusu. 3/ Na kolorowym pieprzu.Zagotowac szklankę wody z kolorowym pieprzem /dodać kilka ziaren czarnego/ + cukier brązowy 2 łyżki.Do tego wlać 3/4 litra wodki.Odstawić na 2-3 tygodni.Po tym czasie nalewkę przefiltrować.Po dwoch dniach nalewkę pijemy na zdrowie.Wyprobowałam jest to bardzo dobre na trawienie.Smacznego moi drodzy!!!....cdn....Hala

poniedziałek, 22 lipca 2013

Jakie jest to moje życie codzienne?

Nie wiem,czy kogos zainteresuje to co napiszę na temat mojego zycia codziennego. Ale,co mi tam.Ostatnio bardzo długo nie bylam w stanie się zabrać do pisania.Wszystkie tematy,wydawaly mi się niegodne uwagi.Moje spotkania z służbą zdrowia ,też do przyjemnych nie należa,ale są niestety konieczne. Pisanie o tym,napewno nikogo nie zainteresuje,chyba ,że osoby o skłonnościach do zamartwiania sie. Bo powodów jest,całe mnóstwo. Już kiedys pisałam,że idealem byłoby mieć w bliskiej rodzinie,księdza,lekarza, i nauczyciela. Wtedy,pomoc byłaby poparta autorytetem członkow rodziny o wyzej wymienionych zawodach. Każdy mój dzień ,kiedy się budzę ,wprawia mnie w zachwyt,że jednak jestem.Obudziłam się i jest dobrze.Samo wstanie,już nie jest takie wesole. Na tak zwany rozruch muszę,miec okolo 45 minut czasu.Ale,co ja Was bedę zanudzać ,moimi problemami zdrowotnymi. Teraz kiedy juz,jestem żoną pradziadka,powinnam wreszcie spoważnieć. Jest jednak we mnie ,coś co każe mi patrzeć na  moje życie,z lekkim przymrużeniem oka,wszak do setki mam jeszcze dość daleko. Postanowiłam,że ten czas jaki mi został dany przez ,opatrzność wykorzystam do maksimum. Ale na moich warunkach. Zadnych uporczywych terapii,operacji i zabiegow.Będzie jak ma być. Czas bedzie biegł w swoim rytmie i ja w tym czasie sie odnajdę.Trochę w codziennym zyciu mam kłopotów jeśli chodzi ,o zapewnienie mojej rodzinie smacznych pożywnych obiadów.Już nie jestem w stanie gotowac codziennie 3-daniowego obiadu.Ograniczam się do jednego dania. Ale bardzo dbam o to aby ten posilek był smaczny.Ostatnio bardzo lubię,i czesto je przygotowuję -grzanki robione na najrozniejsze sposoby. Od bardzo prostych ,z okresu mojej młodości i teraz kiedy mamy już różne mozliwosci wykorzystania roznych specjałów w rodzaju:ananasy,avokado,żurawina,rukola itp.Możliwosci jest wiele i wierzcie mi jest to bardzo smaczne jedzonko.Ostatnio zajadamy się grzankami  na ktore podam mój wypróbowany przepis :Potrzebne jest niewiele produktów-filet z piersi kurczaka,chlebek tostowy,kilka listkow rukoli lub sałaty lodowej,trochę majonezu i żurawina w formie niskosłodzonego dżemu. Wykonanie-smażymy filet z kurczaka i kroimy  po usmazeniu w paski. Smarujemy każda grzankę majonezem nakladamy mieso/filet z kurczaka/żurawinę i listki rukoli i sałaty lodowej. Delikatnie przyciskamy grzanką sucha i wkładamy do piecyka i zapiekamy krótko do zrumienienia. Takie grzanki są bardzo smaczne i pożywne.Swietnie tez smakuja grzanki z ananasem i cienkimi kawałkami boczku lub szynki z kropelką ketczupu w dziurce ananasa z puszki. Sok z puszki wypijamy na zdrowie.Czego Wam jak najserdeczniej zyczę.Bądzcie zdrowi........Hala cdn.

czwartek, 11 lipca 2013

W moim życiu codziennym 10.07. 2013 ważną datą a dlaczego?

Witajcie moi drodzy!Trochę oficjalnie zwracam się do moich czytelników.Tytuł mego bloga :mój swiat-życie codzienne pozwala mi na pisanie do Was bezpośrednio. Mam nadzieję ,że nikogo nie obrażę moimi bardzo osobistymi refleksjami i poglądami. 10.07.2013 .będzie datą,która na zawsze zapisze się w historii naszej rodziny. Co roku ten dzień będzie pamiętany.Przed 55 laty o godz.11 tej 10.07.58 roku młoda 19 letnia dziewczyna i młody ppor.WP powiedzieli sobie,że na zawsze będą razem. W 55 lat póżniej mniej więcej w tej samej godzinie rodzi się mały prawnuk tej pary. Jest to syn pierwszego wnuka tej pary a ich pierwszy prawnuk. Historia zatoczyła koło-nazwisko rodzinne zostaje zachowane. Bardzo wielka to radosć dla nas bądz co bądz starszych już państwa.Dopiero teraz zrozumiałam co moja mama czuła kochając tak bezgranicznie wszystkie swoje prawnuki.Była nimi zafascynowana.Bardzo ich kochała.Ja martwiłam się,że nie doczekam tego szczescia ,ale los okazal sie dla mnie łaskawy i może dlatego jesteśmy,tak bardzo szczęsliwi. Teraz kiedy cały świat staje w obliczu kryzysu wszystkiego a,szczegolnie wartości rodzinych to,że rodzi się nowy członek rodziny jest rzeczą ogromnej wartości. Już wiem,że nasze spotkania rodzinne będą teraz ożywione,pełne radości za sprawą tego małego człowieczka.Teraz kiedy nasza młodzież już tak bardzo dorosla klimat,spotkań był inny.Młodziez już miała swoje sprawy,dorośli swoje i brakowało tego sympatycznego szczebiotu naszych milusinskich. Wiem,że pierwszeństwo w zabawie z malym będż mieli rodzice,babcie i dziadkowie, ale myślę ,że też dostąpię zaszczytu zabawy z prawnukiem.Modlę się tylko o swoje zdrowie,abym jeszcze mogła przeżyć wiele wzruszeń za sprawą synka pięknej pary jaka jest Magda i Michał. Jednego jestem pewna ,że jako rodzice będą ,wspaniali i bedą wspaniale opiekowali się swoim synkiem.Jedno też ,wiem na pewno,że najbardziej pozytywnie zakręconym dziadkiem będzie mój syn.Już mogę sobie wyobrazić jego szcześliwą twarz pochylającą sie nad małym.Ten mały chłopczyk,jeszcze tego nie wie,ale ja juz to wiem ,ze bedzie miał najwspanialszego dziadka na świecie.Dziękuje za przeczytanie moich bardzo osobistych przeżyć .Może ktoś do mnie napisze jakie przeżywal chwile -kiedy dowiedział sie ze zostanie babcia czy dziadkiem?Pozdrawiam serdecznie.....cdn.Hala

sobota, 6 lipca 2013

W sezonie ogórkowym -temat całkiem poważny...........

Dzisiaj przeczytałam informację,iż rząd Chin wydał dekret wprowadzający obowiązkową opiekę i nakaz odwiedzania rodzicow i starszych członkow rodziny,sprawowany przez młodszych członków rodziny.Za uchylanie się od tego obowiązku przewidziano nawet dotkliwe kary. Nam taki nakaz może się wydawać kuriozalny,dziwny. W Chinach od kilkudziesięciu lat prowadzono politykę ograniczania przyrostu naturalnego.Rodziny mają przeważnie po jednym dziecku. Społeczenstwo chinskie bardzo szybko się starzeje.tak zresztą jak u nas. Kto zatem ma zajmować sie starszymi członkami rodzin? Czy te biedne jedynaki ,zabiegane,zapracowane dadza radę?Myślę,ze na pewno nie.Gdy jest więcej rodzeństwa w rodzinie można,się jakoś tą opieką podzielić.Ja sama pamiętam rodzinę mej cioci,która opieką nad starszą matką,dzieliła się sprawiedliwie/po miesiącu u każdego/a ,że było ich pięcioro  dali radę. Kiedyś kiedy istnialy wielopokoleniowe rodziny,wygladało to zupełnie inaczej. Naturalną rzeczą było,ze był w domu starzyk i starka.Na Slasku Oma i Opa.Oni mieli pod swoją opieką wszystkie swoje dzieci .Najczęsciej mieszkali w jednym domu,albo na tej samej ulicy.Tak to wygladało u mnie.Cała ulica w Rydułtowach w moim rodzinnym miasteczku zamieszkiwana była przez ciotki,wujkow,pociotków,kuzynki i kuzynów.Wszyscy o wszystkich wszystko wiedzieli.Razem żyli,kochali się,kłocili i płakali kiedy wydarzyło się coś złego. Czasem co prawda było to męczace,ale  bezpieczenstwo mieliśmy zagwarantowane. W tej chwili są,rodziny gdzie opieka nad starszymi członkami rodziny,jest sprawowana należycie. I poki co nasze panstwo nie musi się uciekać do tak drastycznego nakazu jak w Chinach. Ale są też u nas rodziny,gdzieo innych członkach rodziny pamięta się tylko okazjonalnie.Od rodzinnego spotkania /wesela pogrzebu czy chrzcin/a,i to nie zawsze.Jeśli nie daj Boże ktoremuś,z członków rodziny powinie się noga,i ma problemy,to najlepiej zaprzestać się nim interesować. Bo przecież jestesmy tacy zalatani,zapracowani.Sama znam taki przypadek młodego człowieka ktorego po śmierci rodziców,rodzenstwo pozostawiło zupelnie bez opieki. I kiedy doszło do tego najgorszego,zaczęli ronić krokodyle łzy,i bardzo chętnie zajęli się spadkiem po nim. Tak to niestety jest.Są osoby dla których rodzina nie stanowi,żadnej wartości w samej sobie.Potrafią się całymi miesiącami nie interesować sobą wzajemnie. Owszem,czasami jak ich zaproszą to się zjawią.Na bardzo krotko ,bo już coś tam na nich czeka.Upadek więzi rodzinnych jak z tego wynika,jest bardzo silny,i nie wiem ale,może będzie trzeba tak drastycznych środkow użyć jak w Chinach.Kiedyś ważną sprawą była instytucja matki chrzestnej i ojca chrzestnego.Dawniej zwracano uwagę aby,był to jeden z młodszych członków rodziny,wtedy niejako wymuszona była przynależność do rodziny.Teraz kiedy względy merkantylne biorą górę,mogą chrzestnymi być ci znajomi z kasa lub z ukladami ktorzy aktualnie,z rodzicami prowadzą interesy.Kiedy interesy się skonczą oni nawet się nie będą znali. Swoje stwiedzenie w tej sprawie opieram na obserwacjach które w swoim już dosc długim zyciu poczyniłam. Aby tak całkiem pesymistycznie tej notki nie zakończyć proszę.Kochajcie swoich "starszakow" bo ani się obejrzycie a też zostaniecie "starszakami"......cdn.Hala..