środa, 31 października 2012

Po zimie....wiosna....

Dzisiaj po kilkudniowej zimie w Bramkach bylo wiosennie.Duzo slonca,bezwietrznie ale chlodno.Jednym slowem gdyby nie drzewa w zoltych lisciach byloby wiosennie.Dzisiaj wielkie sprzatanie na cmentarzach,Bo jutro odwiedzamy naszych zmarlych.Zapalamy znicze,jak co roku i modlimy sie.Oby jutro bylo tez tak pieknie jak dzisiaj.Do jutra.....Hala.

niedziela, 28 października 2012

Troche za wczesnie..............

Zasypalo na calkiem.Dzisiaj rano moj maz mial pelne rece roboty.Wszystkie choinki mialy powyginane do dolu galazki.Sniegu bylo duzo a ,przeciez wiadomo jaki taki mokry snieg jest ciezki.Trzeba bylo strzasnac kazda choinke z sniegu.Duzy dab kolo domu caly zalamany pod naporem sniegu.Teraz kiedy na chwile pokazalo sie sloneczko wszystko spada z sila lawiny i z dachu i drzew.Zrobilo sie cieplej.Mysle ,ze to tak nas tylko zima postraszyla.Trzeba powiedziec ,ze jej sie to fantastycznie udalo

Mialam dzisiaj napisac o rutynie dnia codziennego.Dlaczego zdarza nam sie odczuwac takie wielkie zmeczenie i zniechecenie,powtarzalnoscia naszych codziennych prac domowych?Co robic a czego nie robic aby uniknac rutyny?Rutyny mozemy latwo uniknac kiedy jestesmy ludzmi,z fantazja,pomyslowymi,kreatywnymi w codziennych sprawach.Jednak wielu z nas wchodzac w dojrzaly wiek,starzejemy sie zbyt szybko.Coraz mniej nam sie chce,przestajemy sie uczyc,czytac,dyskutowac.Jest to oczywiscie uwarunkowane srodowiskiem i warunkami w jakicch zyjemy.Ale przeciez nie trudno jest o pogawedke z mila sasiadka czy nawet z naszym pupilem z braci mniejszych.Mozemy z nim sobie dobrze porozmawiac na kazdy temat.Siegajmy po ksiazki nawet te ktore juz przeczytalismy.W Polsce ludzie niechetnie z soba rozmawiaja.Dominuje u nas typ czlowieka ktorego ja na wlsny uzytek nazywam"Ja wiem lepiej".Sa to ludzie ktorzy cokolwiek uslysza,zawsze skomentuja,ze niewazne,co mowisz ja i tak wiem lepiej od ciebie.W rzeczywistosci sa to ludzie zamknieci w sobie,ktorzy wlasnie w ten sposob przykrywaja swoje poczucie niskiej wartosci i swoje leki.Trudno jesli ma sie w swoim otoczeniu takich ludzi,walczyc z rutyna,starzeniem i zniecheceniem do zycia.Bo rutyna to nuda,monotonia ,stagnacja,biernosc,a wostatecznosci- kres.Rutynowo dziala nasz mozg,nasze organy wewnetrzne.Wielu z na podporzadkuje sie rutynie jako mechanizmowi ktory porzadkuje nasz swiat.I to jest zarowno dobre jak i zle.Nie mozna przeciez sluzyc dwom bogom naraz .Trzeba wybrac zloty srodek,ale jest to niezwykle trudne ale nie do wykonania.Zmieniajmy sie nie poddawajmy sie rutynie.Kazda czynnosc mozemy wykonac zawsze troche inaczej.Nawet gotowanie zupy pomidorowej mozemy za kazdym razem wykonac inaczej.Raz bedzie z ryzem  gotowanym w srodku/taka po slasku zasypana ryzem/.Innym razem z ryzem podanym osobno.Mozna jeszcze ja podac z makaronem.Z pietruszka lub koperkiem.Za kazdym razem bedzie to ta sama zupa pomidorowa ale,inna.Temat rutyny w naszym zyciu jest bardzo wazny.Mam jeszcze kilka przemyslen w tym temacie  i do tego napewno wroce w najblizszym czasie.Pozdrawiam wszystkich ktorzy zawedrowali do mego bloga i zapraszam znowu  cdn......Hala....Czekam na milych czytelnikow./Musialam dopisac tych kilka slow bo nie chcialo sie zapisac.Ciagle problemy z publikowaniem postow..Hala.

sobota, 27 października 2012

Zawitala do nas zima.........

Dzisiaj do naszych Bramek zawitala zima.Po wczorajszym slonecznym dniu -diametralna odmiana.Pada gesty snieg i o dziwo nawet sie utrzymuje.Poniewaz spadla tez mocno temperatura,ma ten snieg szanse sie utrzymac.Listki opatulone sniegowa pierzynka wygladaja przepieknie.Jest bialo.Troche to jednak za wczesnie na prawdziwie sniezna zime.Nie lubie kiedy 1 listopada jest juz zimowo.W ub.roku byla piekna pogoda sloneczna i bylo bardzo cieplo.Popatrzylam w moj dziennik ktory pisze od kilku lat i zawsze przez kilka lat byla ladna pogoda,na dzienWszystkich Swietych i Dzien Zaduszny.Troche to zepsuje dzien kiedy duzo ludzi przemierza nawet po kilkaset kilometrow aby,odwiedzic swoich bliskich na roznych cmentarzach.Dzisiaj u nas odbyl sie pogrzeb jednego z naszych mieszkancow ktory nie przezyl nawet 60-lat.Coraz mlodsi ludzie nas zegnaja.Choroby dziesiatkuja wlasnie pokolenie lat 50+.Mowi sie ,ze jesli ktos sie nie da tej bialej Pani zabrac do 60-tki to ma szanse dozyc godnych lat.Zawsze kiedy dowiaduje sie o smierci kogos mlodego,mlodszego ,ode mnie zastanawiam sie  dlaczego? Wiem ,sa rozne tego powody ale mnie jest to jakos bardzo trudno zrozumiec.

Dzisiaj nasza Pusia przezywala swoisty horor w swoim domku.Az,sie o nia bardzo balam.O,jej serduszko sie balam.Ptaszki dzisiaj gremialnie odwiedzaly nasza ptasia stolowke.Bylo swieze jedzonko i slonecznik i orzeszki.Zawisla tez na wysiegniku zrobionym przez "generala " swieza sloninka.Ptaszki na bliska odleglosc ,graly na nosie Pusi.Zagladaly do niej,trzepotaly piorkami i nic sobie z niej nie robily.Wszystko bylo widac.Prawdziwy spektakl.Do srodka karmnika obszernego wchodzily po trzy ptaszki i smacznie zajadaly.Pusia bardzo byla poirytowana.Chociaz my jej tlumaczylismy ,ze to jej ptaszki wlasne,ze tez chca jesc,i takie tam jej opowiadalismy teksty.Reakcja byla taka ,ze az sie o nia balam.Przeciez nie od dzis wiadomo ,ze koty i ptaszki to zaciekli wrogowie.Teraz kiedy pisze te slowa,patrzac przez okno widze jak pieknie zastygly liscie po sniegiem.Jest bardzo bialo spadlo jakies 15 cm z sniegu.Zrobilam troche zdjec komorka,jak ten snieg stopnieje bedzie pamiatka z pierwszego sniegu.Dzisiaj moj maz powiedzial mi ,ze juz ze mna nie moze wytrzymac.Powiedzial mi ,jak sie mowi na slasku-ze jestem strasznie"zmierzla baba".Inaczej mowiac wielka maruda.Przyznaje .ze jest to szczera prawda.Tak sie jakos teraz szybko denerwuje,wszystko mi potrafi przeszkadzac,-mysle ,ze to poprostu nastapilo zmeczenie materialu.Monotonia codziennych dni,powtarzanie rutynowych czynnosci,wierzcie mi potrafi zmeczyc.No i ta codzienna rutyna.Co to takiego.Jutro o tym musze napisac.cdn.....Hala.

piątek, 26 października 2012

Czy musimy byc zawsze mlodzi,piekni zadowoleni?..................

Ostatnio coraz czesciej obserwujemy,ogolny ped do wiecznej mlodosci.Zapanowal wrecz kult mlodosci.Wprost nie wypada byc starym,niedoleznym,chorym.Wszyscy mamy byc mlodzi,piekni,zawsze bardzo zadowoleni tacy cali "happy".Nawet by mi sie to podobalo ale po glebszym zastanowieniu sie,widze ,ze niestety kazdy okres zycia czlowieka musi w naszym zyciu znalezc swoje miejsce.Zawsze trzeba wiedziec,kiedy konczy sie jakis etap w naszym zyciu.W jakim miejscu jestesmy.Jesli chcemy uparcie trwac w nim dluzej niz to konieczne,,tracimy radosc i sens tego co przed nami.Przeciez to co przed nami moze byc rownie wspaniale jak to co za nami.Bylismy mlodzi,piekni,do nas nalezal caly swiat.Myslelismy ,ze zawsze tak bedzie.Kiedy zdalam sobie po raz pierwszy sprawe ,ze mam mlodosc juz za soba?Otoz bardzo prozaicznie-kiedy przystojny mlodzian ustapil mi miejsca w tramwaju abym usiadla./Wtedy jeszcze mlodzi ustepowali miejsca siedzace/Takie to byly czasy.Ja wtedy zrozumialam ,ze juz cos sie zmienilo,nastal nowy etap mojego zycia.Potem juz bylo coraz gorzej.Trzeba bylo zmienic swoj styl ubierania,to nie pasowalo,to juz bylo za wystrzalowe,to nie wypadalo itd...Wszystkie media trabily -kup ten krem -jestes tego warta.Rob to rob tamto aby zachowac wieczna mlodosc.Teraz kiedy patrze w tv jak wygladaja moje rowiesnice znane aktorki,zastanawiam sie ile niektore z nich odwiedzily dermatologow,kosmetologow ,chirurgow plastycznych.Niektore nie poddaja sie temu ogolnemu terroryzmowi.Mocne slowo ale sytuacja tego wymaga.Sa naturalne w swej urodzie ,polegaja na wlasnych genach i sa piekne.Ale ogolny trend jest taki jak pisalam na poczatku mego postu.Mamy bycMLODE nie duchem,sercem bo tego nie widac odrazu,ale naciagnieta twarza i wydetymi ustami.Najbardziej jestem jednak zbulwersowana faktem ,ze nie ma w tej chwili zadnego czasopisma ktore pokazywalo by trendy mody dla ludzi w przedziale wieku 55 -75.Przeciez my tez chcemy wiedziec jak modnie sie ubrac,jakie nosic dodatki.Najczesciej dzialamy na wlasne wyczucie .Ale jaka frajde sprawil by nam np.miesiecznik o modzie dla nas ludzi starszych/przepraszam seniorow/tak teraz mamy mowic.Wkurza mnie tez bardzo kiedy kremy reklamuje piekna mloda kobieta bez zmarszczek i opowiada jak szybko pozbyla sie zmarszczek ktorych nigdy nie miala.Starsi ludzie moga co najwyzej reklamowac pigulki,i srodki przeczyszczajace,czy srodki do mocowania protez zebowych.Chcialoby sie wtedy powiedziec ,ze swiat zwariowal.Otoz jest to najprawdziwsza prawda swiat naprawde zwariowal..Mam dosiebie pretensje ,ze zbyt plytko potraktowalam ten temat.Ale postaram sie jeszcze do tego wrocic w niedlugim czasie.

Teraz troche co sie u nas dzieje.Jestesmy zasypani liscmi jest wszedzie pieknie zloto.Nasz stary drzewostan wyprodukowal taka ilosc lisci ,ze nie zle moglibysmy sie nimi ogrzac gdybysmy mieli taki piec.Mysle ,ze tu w Bramkach wiele ludzi pali rozne rzeczy bo zapaszek ktory sie snuje wieczorami i rankiem jest lekko mowiac ,niezbyt przyjemny.Pogoda piekna sloneczna ,ale jest juz chlodno.Ciesze sie bardzo ,ze w czasie tych Swiat odwiedza nas nasi bliscy.Po opowiadaja o swoich wojazach i mimo smutnych swiat  nam bedzie troche weselej.   cdn....Hala

czwartek, 25 października 2012

No co sie dzieje z 6 zdjec zapisaly sie dwa???????

troche zdjec mojej mamy

c.d.o tych co odeszli.........

Wiem ,ze taka jest kolej rzeczy-jedni z bliskich od nas na zawsze  odchodza ,inni sa daleko i tez juz nigdy sie z nimi nie zobaczymy.Bardzo dobrze jednak zapamietalam odejscie jeszcze dwoch czlonkow mojej rodziny.Moja cioteczna siostra Jozia z Lwowa.Byla to osoba bardzo szanowana w rodzinie.Dobrze wyksztalcona,pracowala na dobrym stanowisku .Kiedy bylam po raz pierwszy we Lwowie poznalam ja i bardzo sie polubilysmy.Byla odemnie kilka lat starsza.Miala dwoje dzieci- coreczke Lube i synka Igora.Niestety ciezko zachorowala na nowotwor piersi i niedlugo potem odeszla do lepszego swiata.Kiedy bylam znowu we Lwowie moglam tylko odwiedzic na Cmentarzu Lyczakowskim jej mogile..Teraz po wielu ,wielu latach kiedy zobaczylam zdjecia  jej dzieci -Luby i Igora nie moglam wyjsc z podziwu.Wspaniali ludzie,wyrosli z tych malych dzieci.Bardzo urodziwi,dobrze wyksztalceni.Maja juz swoje dzieci.Ja moge sie tylko,cieszyc i byc dumna z takiej rodziny.Nie bede opisywac wszystkich czlonkow mojej rodziny-niech spoczywaja w pokoju.Wspomne jeszcze mojego ziecia Pawla..Byl mlody o wiele za mlody aby nas pozegnac.Nie chcial sie leczyc a,kiedy podjal sie leczenia bylo juz niestety za pozno.W te pochmurne listopadowe dni,musialam oddac sie takim smutnym wspomnieniom -taka mialam potrzebe.Niech wszyscy moi bliscy wiedza ,ze o kazdym mam cieple wspomnienie w moim sercu.

Wielu ludzi ktorych poznalam w calym swoim zyciu,pozegnalam.Niektorych odprowadzilam w ceremonii pogrzebowej.O niektorych sie dowiedzialam,ze nie ma ich juz w naszym swiecie i tych zal mi  jest najbardziej.Teraz po wielu latach musze sobie niektorych z nich przypomniec,wszak byli kiedys dla mnie bardzo wazni:

Franciszek Kempka-Mistrz Swiata w szybownictwie.Wspanialy sportowiec ,piekny przystojny mezszczyzna.Byl mezem jednej z moja rodzina zaprzyjaznionej osoby.Prawie jak rodzina.Chwile ktore z soba spedzilismy naleza do  niezapomnianych.Na zawsze  zaistnial w moim sercu i mojej rodziny.Odszedl mlodo o wiele za mlodo.Pozostaly nam tylko wspomnienia-dobre wspomnienia. Jego imieniem nazwano w Bielsku-Bialej Zespol Szkol jakze bylam wtedy dumna gdy przeczytalam o tym wiadomosc.Niech spoczywa w pokoju.......

Witold Tomaszewski - zeglarz,dziennikarz-nasz dyrektor w MDK -u.Byl bardzo lubiany.Dobrze wychowany jednym slowem czlowiek z klasa.Nie pozwolil sobie nigdy na nieetyczne zachowanie w stosunku do podleglego mu zespolu.Zawsze staral sie w kazdym czlowieku widziec dobro.Nigdy nikogo nie obrazil.Dyrektorowanie nie bylo jego najmilszym zajeciem.Poswiecil sie pracy z mlodzieza niepelnosprawna.Kiedy  odszedl od nas czesto spotykalam go i ucinalam sobie z nim pogawedke kiedy na terenie Instytutu prowadzi zajecia z mlodzieza.Prowadzil wspaniale rejsy z ta mlodzieza po morzach i oceanach.Mial ksywe zeglarska "Dyzio" i tak go srodowisko zapamietalo.Nie wiem czy komus tam wysoko byl bardzo potrzebny?Pojechal na Swiatowy Kongres osob pracujacych na rzecz osob niepelnosprawnych.Jako Polski delegat do dalekiego Rio de Janeiro i tam zginal tragicznie w jakims banalnym wypadku.Nie znam dokladnych szczegolow co i jak sie stalo.Mial tylko 56 lat.Do tej pory go widze jak chodzil po korytarzu naszego MDK.Kiedy sie wchodzilo do jego gabinetu natychmiast sie zrywal i na stojaco zapraszal  ,aby usiasc.Ubieral sie zawsze w szare eleganckie spodnie i granatowa  marynarke.Taki zeglarski paradny stroj.Wiem ,ze mial jedna corke.Chyba byl to dla niej ogromny cios -kiedy odszedl.Czlowiek ktory tyle dobrego zrobil dla tej mlodziezy musial ja opuscic.              Bede go zawsze serdecznie wspominac.                                                                       Mieczyslaw Stelmasik-moj serdeczny przyjaciel z lat pracy w MDK.O nim napisalam juz przy okazji wpisu o przyjacielach z mego zycia.

Aleksander Gediga-moj szkolny kolega.Byl wspanialym siatkarzem z lat kiedy Polska siatkowka byla najlepsza na swiecie.Uczestnik wielu waznych zawodow -olimpijczyk i trener.Byl fajnym kolega.Kiedy po latach potrzebowalam drobnej pomocy nie musialam go wcale prosic .Sam sprawe zalatwil.Nie wiem co bylo przyczyna jego odejscia ale byl o wiele za mlody zeby nas zostawiac.                                                     Trzy wspaniale nasze kolezanki.Dwie byly odemnie duzo mlodsze.Jedna troche mlodsza /bodajze dwa lata/Razem pracowalysmy w MDK.

Elzbieta Woch dobra moja kolezanka.Przepiekna kobieta.Wysoka,przystojna.Miala wyksztalcenie muzyczne.Pieknie grala na pianinie.Zawsze mnie rozczulala kiedy mnie strofowala :mowila -nie smiej sie tak mocno.Pouczala mnie jak panowac nad mimika twarzy aby nie przysparzac sobie zmarszczek.Kiedy zachorowala a bylo to kiedy miala dopiero 55 lat,nie bylo dla niej ratunku.Miala rodzine na Zachodzie wszyscy starali sie jej pomoc -niestety nie dali rady.Odeszla i tam gra pewnie juz komu innemu tak pieknie jak potrafi

Ania Gromadka -Subdysiak .Ona i jej kolezanka Ela Woch byly takie papuzki nierozlaczki.Ania mlodsza o cale 15 lat .Razem prowadzily wiele lat zajecia z dziecmi.Ania miala troje dzieci jeszcze w wieku szkolnym.Kiedy w rok po smierci Eli zachorowala Ania.Los byl dla niej okrutny.Choroba tak sie rozwinela ze nie bylo juz dla niej ratunku.Bardzo nam bylo przykro.Ja do tej pory nie potrafie sobie wytlumaczyc dlaczego tak byc musialo?.

Krysia Karonska,to tez jedna z moich duzo mlodszych odemnie  kolezanek.Dziewczyna bardzo poukladana ,obowiazkowa,wartosciowy czlowiek.Mialo dwoje dzieci syna i corke.Kiedy zachorowala lekarze byli bezradni .    Nie miala jeszcze  50 lat.Czesto sie zastanawialam czy to tylko u nas w MDK tyle ludzi tak mlodo umarlo? Jeszce o jednej dziewczynie musze choc kilka slow napisac.

Basia juz nie pamietam jej nazwiska.Wyszla za maz za jednego z naszych pracownikow fizycznych.Sama miala wyzsze wyksztalcenie.Byla bardzo ladna dojrzala kobieta.Nie mogla miec dzieci.Postanowili ,ze dadza nowy dom dziecku z Domu Dziecka.Procedura adopcyjna trwala bardzo dlugo.Wreszcie po dlugich staraniach byli razem.Ich szczescie nie trwalo jednak dlugo.Wyjechali do swego domku nad zalewem.Spacerujaca po polach Basie uzadlila pszczola.Zanim tam nad jezioro przyjechalo pogotowie Basia juz nie zyla.Jej maz i maly synek z Domu Dziecka zostali sami.Tego juz sobie do tej pory nie moge wytlumaczyc.Po co i komu to bylo potrzebne i dlaczego los bywa tak okrutny........c.d.nastapi Hala

 

 

 

 

 

 

 

środa, 24 października 2012

c.d.O tych co odeszli................

Jak byla moja Mama?.Byla ladna kobieta ,pelna uroku.Lubila sie smiac cieszyc zyciem,byla w zasadzie optymistka.Mimo tylu roznych przeciwnosci losu i traumatycznych przezyc wojennych potrafila sie wszystkim pieknie cieszyc.Byla nerwowa,szybko wybuchala ale po kilku minutach juz nie bylo sprawy.Byla wymagajaca ale najwiecej tak naprawde wymagala od siebie.Zaradna,bardzo pracowita.Oj! dlugo bym mogla wychwalac zalety mojej mamy.Najlepiej juz w bardzo swoim zaawansowanym wieku lubila obdzielac mlodszych czlonkow rodziny kopertami z zalacznikami.Kochala bardzo swoje wnuki ,ale najbardziej kochala prawnuki i male dzieci.Tam gdzie mieszkala na Slasku wszystkie dzieci wiedzialy ,ze u niej zawsze dostana cukierka.Sprawialo jej ogromna radosc kiedy mogla patrzec na male dzieci.Po odejsciu ojca nigdy juz nie ulozyla sobie osobistego zycia.Mowila zawsze ,ze najwazniejszym jej mezszczyzna jest jej wnuk a moj syn.Kiedy Bog obdarowal nas 3-ma wnukami/dla niej prawnuki/plci meskiej radosci nie bylo koncaOni byli najwazniejsi.Wlasnie 4 listopada p[rzypadaja jej urodziny.Wszyscy bedziemy ja serdecznie wspominac,zrobie dobry slaski rodzinny obiad.Tylko niestety kopert juz nie bedzie.Ale bedziemy sie smiac i wspominac nasza mame.

Kiedy przygotowywalam sie do pisania tych wspomnien,zdalam sobie sprawe ,ze moja rodzina jest juz prawie cala po tej drugiej podobno lepszej stronie.....Nas tu zostala juz garstka.Przy okazji Dnia Zadusznych wspominalo sie w mojej rodzinie szczegolnie cieplo tych ktorzy odeszli bardzo mlodo.Mysle ,ze zupelnie slusznie.Wiadomo ,ze taka jest kolej rzeczy ,ze musimy opuscic ten swiat bedac w zaawansowanym wieku.Ale ci mlodzi wzbudzali w nas okrutny zal.Pytalismy sie dlaczego? Odpowiedz byla jedna bo Bog tak chcial.Moja kolezanka z pracy kiedy kiedys rozpaczalam po smierci jednej z naszych mlodszych kolezanek/byla bardzo wierzaca/ powiedzial tak-a co Pani mysli Pani Halinko ,ze Pan Bog tam potrzebuje samych staruchow?Tam tez potrzeba mlodych.Bardzo mnie tym rozbawila i jednoczesnie kazalo mi sie zastanowic nad istota rzeczy........Najmlodszymi ktorzy odeszli z mojej rodziny byli dwaj wspaniali mlodzi ludzie.Byli moimi ciotecznymi bracmi.Obaj byli pilotami.Wpierwszych dniach wojny jako slazacy wcieleni zostali do Werhmachtu.I w pierwszych dzialaniach wojennych,stracili zycie.Ich samoloty zostaly zestrzelone i splonely wraz z nimi.Pozostaly tylko niektore osobiste drobiazgi ktore skrupulatni Niemcy odeslali rodzinom.Dwaj mlodzi zapalency lotnictwa-ogromnym wysilkiem finansowym rodzin wyszkoleni,musieli tak bezsensownie rozstac sie z zyciem.Pamietam tez bardzo moja mala kuzynke .Miala dopiero 3 lata kiedy zachorowala na nowotwor ,jeden z najbardziej agresywnych-limfo sarcoma.To bylo nad wyraz rozwiniete dziecko.Mowila pieknie mozna z nia bylo rozmawiac jak z doroslym.Wtedy w Gliwicach powstawal dopiero Instytut Onkologii.Jeden z profesorow podjal sie jej leczenia,ale wyjezdzal do Stanow i po powrocie jesli jeszcze bedzie zyla sprobuje je pomoc.Zmarla w dzien jego powrotu.Przyslal telegram zeby sie z dzieckiem zglosic ale ona rano tego dnia odeszla.Ja ja zapamietalam kiedy przed choroba przyszla mi pokazac jakie piekne dostala majteczki -ciociu zobacz jakie mam fajne majtki z firankami.Bardzo ja wwszyscy oplakalismy.Mamy tez w rodzinie dwie smierci gornikow na posterunkach gorniczych.Obaj mlodzi -i ojciec i jego syn.To byla dla mojej rodziny ogromna tragedia.Ten mlodszy zginal na kopalni na przodku .Byl sztygarem.Byl on ukochanym pupilkiem naszej wspolnej cioci Maryjki.Ona jakos tak sie dziwnie po jego smierci zachowywala.Zaraz po pogrzebie byly Swieta  i Wigilia.Po Wigilii wszyscy smutni troche rozmawialismy,i ona odeszla od stolu i poszla do drugiego pokoju sie polozyc.Po chwili okazalo sie ,ze jej juz z nami nie ma.Poniewaz byla osoba zdrowa i stosunkowo mloda musieli zrobic sekcje zwlok.Okazalo sie ,ze z zalu,peklo jej serce i dolaczyla do swego ukochanego siostrzenca.Mowili ,ze to dlatego ,ze tlumila w sobie zal za zmarlym siostrzencem.......cdn........Hala

wtorek, 23 października 2012

Wspomnienia o tych co odeszli................

Za kilka dni Wszystkich Swietych i Dzien Zaduszny.u nas w naszej ojczyznie Swieta te obchodzimy szczegolnie uroczyscie.Sa to dnie kiedy szczegolnie pamietamy tych ktorych juz nie ma z nami.Jest to tez czas zadumy,refleksji nad przemijaniem.Wspominamy naszych bliskich z rodziny.Pamietamy takze o bliskich i dalszych znajomych ktorzy znalezli miejsce w naszej pamieci.Przypominamy sobie ich droge zyciowa ,ich dokonania,kim byli i co po sobie zostawili w naszej wdziecznej pamieci.Pamiec jest bardzo ulotna i subiektywna.Kazdy inaczej zapamietuje,kazdy inaczej wspomina te same zdarzenia czy fakty..Moje wspomnienia o tych co odeszli sa tylko moje wlasne-ja tak postrzegalam te osoby i tak ich wspominam.Mam wielka nadzieje ,ze nikogo nie za nudze ,ze sobie tak troszke powspominam.Przez moje zycie /mamjuz troche lat na koncie/przeszlo wiele ciekawych znaczacych osob.Czasem mialam z nimi blizszy kontakt ,czasem dalszy ,ale wszystkich zawsze bede cieplo wspominac i wlasnie im wszystkim pragne poswiecic moje zaduszkowe wspominki.Moje bardzo osobiste wspomnienie moge poswiecic mojej najukochanszej Mamie.Nie wiem nawet jakimi slowami moglabym tak naprawde opisac tak cudowna istote jaka byla moja Mama.Zyla dlugo bo 95 lat.Odeszla tak jak zyla skromnie prawie bezszelestnie.Wieczorem kolo godziny 21 na migi pokazala mi ,ze mam ja koniecznie uczesac.Miala dosc dlugie wlosy ktore czesala w koczka babuni.Ja nie bardzo chcialam jej posluchac mowiac ,ze jest juz wieczor po co sie na noc czesac.Ona patrzyla w dal swoimi juz bardzo slabo widzacymi oczami,ciagle poprawial sobie kolnierzyk nocnej koszuli.Teraz wiem -poprostu szykowala sie na wielkie wyjscie.Uczesalam ja jednak przytulilam ucalowalam,i zyczac dobrej nocy wyszlam z jej pokoju.Bylam zmeczona i po 22-giej zasnelam.Mama odeszla tej nocy okolo godz 2 -giej.Spokojnie w snie..Maz w nocy idac do toalety zawsze do niej zagladal i zobaczyl,ze spi na siedzaco i wtedy zobaczyl,ze jej  juz tak naprawde nie ma z nami.

Teraz kiedy minelo juz ponad dwa lata ,potrafie juz na spokojnie mowic i pisac o niej.Ale teraz z biegiem lat coraz wiecej mam do siebie pretensji,ze nie tak sie zachowalam w stosunku do niej ,ze tu i owdzie ja bolesnie zawiodlam.Ale juz niestety nic z tym nie moge zrobic.Moge tylko zalowac,bardzo zalowac.Mysle ,ze choc troche moja dobra pamiec o niej i moja skrucha pomoga jej lepiej myslec o mnie tam w "tym lepszym"swiecie.Bardzo prosilam ja kiedy jeszcze byla z nami,a rozmawialysmy o smierci ,zeby mi dala znac jak tam jej sie zyje.Ale zadnych znakow jeszcze nie otrzymalam.Nigdy mi sie jeszcze nie przysnila.Cmentarz na ktorym spoczely jej doczesne szczatki jest niedaleko domu w ktorym mieszkamy i czesto jej mogile odwiedzamy.cdn.........Hala

Opowiesc o pewnym adresie...........

Dzisiaj zostalam zainspirowana do napisania tej opowiesci przez  wywiad zamieszczony w pewnym czasopismie z znanym i ostatnio niezwykle popularnym aktorem Tomaszem Karolakiem.Ten popularny i ceniony aktor o czym nie wszyscy chyba wiedza jest wlascicielem teatru ktory miesci sie w Warszawie przy ul.Konopnickiej 6.Teatr o nazwie "Imka" swa nazwe zawdziecza dawnej polskiej organizacji mlodziezowej o nazwie YMCA ktora wlasnie swa glowna siedzibe miala przy ul.Konopnickiej6.Kiedy w roku 1977 rozpoczelam swoja prace w MDK im.Wl.Broniewskiego przy ul.Lazienkowskiej 7 w starej ksiedze inwentarzowej  przy nazwie budynek byl adres Konopnicka 6.Podobno po wojnie tradycje po polskiej YMCA przejal wlasnie Mlodziezowy Dom Kultury.W budynku Przy ul.Konopnickiej 6 MDK mialo we wladaniu kilka znaczacych miejsc.Przedewszystkim basen kryty jak na tamte czasy bardzo nowoczesny,sale gimnastyczne ,hala do gier zespolowych z balkonem widokowym,sale tetralna gdzie miescil sie nieczynny juz teatr Buffo.,i kilka innych pomieszczen.Potem w latach 60-tych ub.wieku dokonano przedziwnej zamiany.Do budynku Przy ul.Konopnickiej 6 przeniesli harcerze z ulicy Lazienowskiej 7.Basen,sale gimnastyczne ,sale do gier zespolowych a kilkoma innymi pomieszczeniami jak i salateatralna pozostala we wladaniu MDK.Odbywaly sie tam rozne zajecia dla mlodziezy zapisanej do MDK.Harcerze caly budynek przejeli we wladanie i urzadzili tam Biura Glownej Komendy ZHP tzw Geka.Znalazla w tym budynku takze swe miejsce Harcerska Rozglosnia Radiowa i wiele instytucji ktore przysparzaly harcerzom nie bagatelnych dochodow.Sala teatralna wyposazana byla przez MDK.Zakupiono w koncowych latach 70 -tych ub.wieku nowa kurtyne przeciw pozarowa,nowe fotele na widowni,pianino koncertowe swiatowej klasy Steinway.Na sali teatralnej pracowalo wtedy z ramienia MDK/oplacanych przez MDK/dwoje pracownikow konserwatorow.Na basenie i salach pracowali tylko instruktorzy ,trenerzy ,i pracownicy -konserwatorzy z MDK.Pod koniec lat 80-tych ub.wieku Mdk zostalo zmuszone do oplacanie tzw.czynszu do GKZHP.W ksiedze kazano zmienic zapis z ul.Konopnickiej 6 na Lazienkowska 7.Okazalo sie wtedy ,ze owczesne wladze Dzielnicy Srodmiescie dogadaly sie z Harcerzami i i postanowiono o tym ,ze calosc jest wlasnoscia Harcerzy.Wtedy sie zaczelo.Najpierw wkroczyl.p.Jozefowicz i p.Stoklosa teatr Buffo zostal ich wlasnoscia .Tam gdzie miescila sie stolowka harcerska powstala restauracja sp.p.Kuronia Jacka.MDK mogl korzystac z sali teatralnej okazjonalnie za laskawa zgoda  obu Panow .Wszystko bylo bardzo elegancko zalatwione w zaciszu gabinetow.Teraz po kilku nastu latach od tamtych wydarzen -nie ma juz jedynej ogolnodostepnej plywalni w Srodmiesciu Warszawy-jest tam w niecce basenu teatr o wdziecznej nazwie Centralny Basen Artystyczny.Tam gdzie byly sale gimnastyczne jest teatr o ktorym pisalam na poczatku o nazwie IMKA pana Tomasza Karolaka.Nie wiem jak to wszystko teraz wyglada ,ale nawet nie bardzo sie do tego pale.Bardzo mi zal ,ze wszechwladna komercjazawladnela tym wspanialym miejscem.Na tym basenie trenowali nasi najwieksi plywacy pod okiem trenerow klasy Mistrzowskiej.Tu na naszych salach sportowych wychowaly sie setki sportowcow.Zasluzony klub MKS MDK byl kuznia wspanialych siatkarzy ,koszykarzy,gimnastykow.Kiedys jeszcze o tym napisze bo bardzo mnie boli ,ze wladze Dzielnicy tak szybko zrezygnowaly z udzialu w sporcie a poparly kulture.Niby tez dobrze a,jednak cos nie tak........cdn.Hala

niedziela, 21 października 2012

Czy warto sie martwic na zapas?

Ostatnio jestesmy bombardowani przez media i roznych specjalistow -psychologow aby myslec tylko i wylacznie pozytywnie.Pozytywne myslenie w kazdej sytuacji zyciowej ktora nas spotyka jest ogromnie wazne..Jednak czlowiek wiecznie uszczesliwiony bylby bezkrytyczny i nieostrozny a w konsekwencji bezbronny.Osoby z "glowa w chmurach"predzej czy pozniej bolesnie spadaja "z pieca na leb".Musimy umiec sie oswoic takze z uczuciami przykrymi,tym bardziej ze w drugiej polowie zycia ich przybywa.Musimy umiec sobie uzmyslowic pewne zagrozenia  emocjonalne w relacjach z naszym otoczeniem.Bo tak naprawde tylko dzieki przykrym uczuciom przetrwal gatunek ludzki.Jesli bysmy zostali pozbawieni zakonczen nerwowych sygnalizujacych nam nasze najmniejsze zadrepanie,wyginelibysmy przed tysiacami lat.Ja tak wlasnie mysle.Umiarkowane czarnowidztwo jest wg.mnie niezbedne.Lepiej wczesniej sie troche pomartwic,a jednak dzialac pozytywnie ,wtedy rezultat moze byc wprost rewelacyjny.Za miast unikac "zlych mysli" zastanowmy sie wczesniej co zrobimy gdy nas cos niedobrego spotka.Ja wiem ,ze przeczy to troche modnej ostatnio teorii "wiecznej szczesliwosci ' za wszelka cene.Mysle ,ze jednak daje sie to razem pogodzic.Moj przyklad z ta prosta zdawaloby sie sprawa jak przeniesienie bloga do innego systemu jest tu dobrym przykladem.To ze wczesniej niejako na zapas ,bardzo sie martwilam pomoglo mi przejsc te zmiany w miare bezbolesnie.Jak bardzo sie ciesze ,teraz kiedy okazalo sie ,ze moje zmartwienie bylo troche na wyrost.Jak dobrze teraz smakuje ten moj maly sukces.

Wiele rzeczy jeszcze jest dla mnie trudnych,nie zrozumialych.Martwie sie,ale ide do przodu codziennie poznaje cos nowego.Juz teraz sie ciesze ile ciekawych rzeczy bede mogla zrobic na moim blogu.Choc z zalozenia moj blog mial spelniac role ,rozmowy samej z soba i  z moimi problemami,zycie jednak to troche zweryfikowalo.Dzisiaj jest piekna niedziela sloneczna po bardzo zamglonym poranku.Poniewaz za kilka dni bedziemy obchodzic Swieto Wszystkich Swietych postanowilam napisac kilka wpisow o tych co odeszli a wywarli na mnie niezapomniane wrazenia.Czytam takze opasle tomy sagi amerykanskiej Howarda Fasta i teraz kiedy kampania prezydencka w Ameryce siega zenitu lektura ta pomoze mi w zrozumieniu wspolczesnej Ameryki.Wspaniala literatura polecam wszystkim.Dzisiaj kiedy sen jakos nie nadchodzil czytalam...........cdn...Hala.

sobota, 20 października 2012

Caly czas testuje,probuje..........

To jest panorama miasteczka Bibrci na Ukrainie .To jest miasteczko rodzinne mojej ukochanej mamy.Moze gdzies tam z gory zerknie na swoje rodzinne miejsce na ziemi.Pozdrawiam sama to zdjecie zamiescilam z czego bardzo sie ciesze...........Hala cdn......

Nic nie rozumiem,dzialam intuicyjnie...................

Mam nadzieje ,ze jakos pomalu sie w tym wszystkim bede  mogla polapac.Na razie widze przed soba rozne ikonki.Niektore znam ,niektore sa mi zupelnie nieznane.Nie wiem jak je stosowac i to ,ze te slowa pisze jest juz czystym szalenstwem bo zupelnie nie wiem czy znalazlam sie w tym miejscu swiadomie czy w drodze szczesliwego przypadku..Jesli byl to szczesliwy przypadek ,to czy bede to mogla powtorzyc.Nie wiem po co jest "kokpit".Nazwy zapozyczone bodajze z samolotu co to oznacza ,ale mam nadzieje ,ze sie na ten temat gdzies doczytam.Na razie pisze i jest dobrze.Dzisiaj spotkala mnie mala sensacja.Corka mojego przyrodniego brata piekna dziewczyna miala wrocic 17.10 do Europy po poltora roku wojazy po USA.Dzisiaj na facebooku ukazala sie jej zmiana statusu.zamieszkania na Miami na Florydzie i zwiazek z pewnym mlodym czlowiekiem chyba pochodzenia meksykanskiego sadzac z nazwiska Cruz.Ogromnie mnie to zdziwilo -bylaby to niezwykle romantyczna historia.Pewnie za kilka dni sie dowiem co i jak ale poki co moge snuc tylko domysly.Dziewczyna bardzo piekna-majaca polskie korzenie napewno nie jednemu przystojniakowi zawrocila w glowie.Ale zeby tak diametrialnie zmieniac zyciowe plany w ostatniej chwili-powod musial byc dosc powazny.Patrycja miala ladowac 17,10 w Duseldorfie o godz.10 a tu taka niespodziwana zmana planow.No!coz zycie pisze rozne dziwne scenariusze.Mysle ,ze za kilka dni poznamy wyjasnienie tej badz co badz romantycznej historii.A ,ze panna i pan wielce oboje urodziwi,mam nadzieje ,ze bedzie wszystko dobrze.Teraz z dusza na ramieniu bede probowala ten post umiescic na moim blogu.Nie wiem tez jak bede mogla przesylac linki do moich przyjaciol na NK i Facebooku.Jak to zrobic ale pomalu........cdn.Hala

Mam nadzieje ze dam rade...........

Moi drodzy-nie wiem czy dam sobie rade w tym nowym systemie.Wszystko jest bardzo trudne.Mialam nadzieje ,ze bede prowadzona krok po kroku.Ale nic z tego .Trzeba bylo samemu "na czuja" cos robic.Mieli jednak racje ci blogowicze ktorzy tak mocno protestowali przeciw tej nowosci.Ja rozumiem iz,byla to tzw wyzsza,koniecznosc  i trzeba bylo przejsc na nowy system-ale kiedy dzisiaj zobaczylam napis aby ulepszyc swego bloga .Bylam dosc wystraszona.Mam bardzo mizerne pojecie o informatyce i wiedzialam ,ze czekaja mnie klopoty.Jednak czlowiek sie bardzo do wszystkiego przyzwyczaja i kazda nowosc trzeba najpierw przepracowac .Nie potrafie wogole ustawiac tych swoich wpisow ale mam nadzieje ,ze z biegiem czasu to sie u mnie zmieni.Dzisiaj byl wspanialy bardzo sloneczny dzien jesieni,humor mi dopisywal.Bylam nawet na spacerku.Wieczorem niespodzianka -przeniesienie bloga.Nie pokusilam sie na razie o zadne zmiany.Moze pozniej jak dobrze poznam nowy system i jego mozliwosci to sprobuje dokonac zmian.Na razie jest dalej fioletowa frezja i czarne tlo.I to by bylo na dzisiaj wszystko........cdn.Hala

czwartek, 18 października 2012

Ach ,ta jesien.............

Jak juz wczesniej pisalam,jesien dla mnie jest bardzo trudna pora roku.Malo slonca,czeste zmiany pogody,wiatry nie nastrajaja mnie zbyt optymistycznie.Ale zawsze pocieszam sie,ze nie trwa to dlugo,aby przezyc do Swiat Bozego Narodzenia a potem to juz przybywa dnia na "barani skok" i juz jest nam duzo lepiej.Ostatnie dni jednak byly dla mnie bardzo trudne.Zmagalam sie z problemami zdrowotnymi i nijak nie moglam sie jakos wykaraskac z apatii i smutnych mysli.Martwilam sie swoim "generalem" ktory tez nie mial najlepszego nastroju.Wczoraj jednak pewne zdarzenie kazalo nam przestac sie nad soba uzalac-wszak jestesmy bardzo potrzebni naszym zwierzakom.Bo co one by zrobily bez nas.?Nasza kotka Pusia ma na wsi w Bramkach wielkiego adoratora.Przychodzi do niej duzy czarny kocur o imponujacej posturze.Goni ja zawziecie.Pusia ratuje sie ucieczka na drzewa.On wtedy wygodnie usadawia sie u podnoza i czeka .Pusia wisi na  drzewie.Nie wie co ma robic?.Drzewa duze stare deby ciezko jej sie po nich wspinac.Wczoraj dlugo jej wieczorem nie bylo.Maz wyszedl jej szukac.W glebi ogrodu jest stara ziemianka.Na niej pod drzewem zobie siedzial ten kocur.Maz spojrzal w gore i zamarl z wrazenia.Na samej gorze na olbrzymim debie siedziala Pusia .Wlasciwie wisiala bedac juz zupelnie bez sil.Pogonil tego kocura ,ale ten sie wcale nie bal i ani myslal uciekac.Dopiero po chwili sie ruszyl.Wtedy pomalu pomalutku biedna Pusia zaczela schodzic.Byla tak wyczerpana ,ze nie miala sily isc.Maz wzial ja na rece.Na schodach ja puscil to bedac o jeden schodek wyzej odwracala sie i dawala mezowi buzi i cos swoja mowa tlumaczyla.Bardzo bolaly ja lapki,lizala je i lizala i nawet juz nigdzie nie skakala tylko spokojnie poszla spac.I jak tu myslec o swoich depresjach,zlych nastrojach jak jestesmy potrzebni naszym braciom mniejszym.Psy nasze Joris i Sara tez sa pod nasza opieka kiedy corka jest przez kilka dni nie obecna.One sa bardzo grzeczne .Uznaja "generalska wladze"wogole sie nie buntuja sa karne i zdyscyplinowane.Maz wyprowadza Sare na spacer poza obejscie.Ona pieknie chodzi na smyczy.Joris nie umie.Nie nauczyl sie.Dzisiaj jest bardzo ladny dzien.Dosyc cieplo ,slonce i co najwazniejsze bezwietrznie.Ja  tez dzisiaj poczulam sie lepiej i wyszlam do ogrodu z swymi przyjaciolkami kulami.Pospacerowalam troche ,chcialam zrobic kilka fotek ale,nie bardzo mi sie to udaje,bo bardzo drza mi dlonie.Czekam na wizyte u lekarza neurologa,moze mi cos na to  poradzi.Uprzatnelam swoja biblioteke i okazalo sie ,ze 50 % ksiazek jest jeszcze do przeczytania.Wiec rozpoczelam czytanie od wspanialej sagi rodzinnej amerykanskiego autora Howarda Fasta..Cztery tomy-1.Imigranci 2.Drugie pokolenie 3.Elita4.Dziedzictwo.Jest to dzielo o ludziach ktorzy zbudowali Ameryke.O ludziach czynu i interesu,bogatych i biednych,szalonych  i opetanych zadza wladzy i pieniadza.Teraz kiedy walka miedzy dwoma kandydatami na Prezydenta USA rozgorzala na dobre,ciekawie bedzie poznac to amerykanskie spoleczenstwo niejako od podszewki.Zrozumiec chodz troche jak z biednych emigrantow z calego swiata,powstalo nowe spoleczenstwo.Jak zmieniala sie ich mentalnosc i oczekiwania.Napisze Wam po przeczytaniu jakie odnioslam wrazenia po lekturze tej wspanialej sagi rodzinnej.Teraz  pozdrawiam wszystkich co do mnie zagladaja badzcie zdrowi........cdn.Hala

piątek, 12 października 2012

Zamglony poranek............

Kiedy rano po przebudzeniu podeszlam do okna,zobaczylam gesta mgle.Nic nie bylo widac.Z okna mojego pokoju ,nie widzialam nawet naszego orzecha ktory rosnie jakies 20 metrow od domu.Czyli mgla bardzo ograniczala widzialnoesc.Nagle uslyszalam dosc wyrazny odglos  zblizajacego sie samolotu,tylko byl to dzwiek bardziej intensywny w zasadzie takie buczenie bardzo glosne.Poniewaz niedaleko jest duzy slup stacji przekaznikowych,tv i telefonii komorkowych,balam sie ,ze na skutek mgly moze sie stac cos zlego.Ale od razu pomyslalam ,ze przeciez nie mozliwe jest zeby to mogl byc samolot,przeciez nikt o zdrowych zmyslach,nie mogl w taka pogode wypuscic  zadnego samolotu.Nad nami jest korytarz powietrzny,ale samoloty juz nad nami nabieraja wiekszej wysokosci.Po chwili wszystko ucichlo,tak nagle jak sie  pojawilo.Wlaczylam tv Info ale nic ciekawego,nie slyszalam.Mysle ,ze moglo to byc jedno ze zjawisk ktore nie potrafimy wytlumaczyc.Chcialam uslyszec w tej mgle samolot i go uslyszalam.

Teraz kiedy pisze te slowa jest piekny dzien,slonce i bezwietrznie.Wymarzony dzien na spacer i zrobienie kilku zdjec.Ale  w miedzy czasie przypomnialam sobie jaka mialam kiedys przygode z mgla.Mieszkalam wtedy w Sandomierzui tam mam mogile mego synka ,ktory niestety urodzil sie martwy na cmentarzu popularnie nazywanym na Krukowie.W pazdzierniku roku 1969 roku wybralam sie na cmentarz aby uprzatnac przed Wszystkimi Swietymi  mogile.Wybralam sie na przelaj przez pola,za Technikum Przetworstwa Owocowo-Warzywnego schodzilo sie troche w dol i potem znowu pod gore .Jak to w Sandomierzu cale miasto to gorki i doliny.Pogoda byla lekko mglista ale mialam nadzieje ,ze za chwile mgla sie calkowicie podniesie i bedzie slonce.Bardzo sie jednak mylilam.Kiedy bylam w polowie drogi i weszlam na nastepny pagorek,nagle ze wszystkich stron otoczyla mnie mgla gesta jak mleko.Nie widzialam dobrze swojej wyciagnietej reki.Bardzo sie wystraszylam.W jednej chwili balam sie zrobic krok,bo nie wiedzialam czy nie wpadne w jakas dziure.Dalej nie moglam sie ruszyc,krecilam sie caly czas w kolko.Moje zdenerwowanie potegowal fakt iz,wyszlam z domu  na gora dwie godziny,pozostawiajac dzieci  synka 10 letniego i corke  3 latka po opieka sasiadki,ktora miala potem isc do pracy.Doszlam jednak do wniosku ,ze nie ma sensu krecic sie w kolko po polach ,ale trzeba zaczekac az,mgla zacznie sie podnosic.Trwalo to dosc dlugo.Usiadlam na kamieniu i czekalam.Po jakiejs godzinie mgla sie zaczela powoli podnosic i moglam juz isc jako tako widzac przed soba droge.

Ale co sie wtedy najadlam strachu to moje.Drugi raz z taka mgla mialam przygode kiedy wiezlismy do nas moja mame ze Slaska na Swieta Bozego Narodzenia.Byla taka mgla ,ze moglismy jechac nie szybciej jak 20 km/godz.Syn moj byl wyczerpany nerwowo po tej podrozy.Mowil mi ,ze mial chwilami chec nacisnac pedal gazu bez wzgl.na konsekwencje.Ostatkiem sil sie jakos opanowal i dojechalismy szczesliwie do domu.Jak juz bylismy w domu,to z nerwow ,zjadl wszystkie ciastka  slawne"japanery" ktore mama wiozla ze Slaska dla wszystkich domownikow.Po prostu organizm wyczerpal cala glukoze przez adrenaline i  musial uzupelnic jej niedobor.Grunt ,ze wszystko skonczylo sie dobrze.Pozdrawiam serdecznie z mglistych Bramek   cdn.....Hala

środa, 10 października 2012

Co sie dzieje.......

Napisalam dosc dlugi post ktory w jakis magiczny sposob zniknal.Pisalam o moich  ziomkach Slazakach .O ich odrebnej tozsamosci,i trudnej pelnej nieporozumien historii, i roznych  mitach,ktore pokutuja w nasze swiadomosci,a ktore dotycza Slazakow.Nie wiem ,czy to co napisalam zniklo juz na zawsze, czy trwa juz przenoszenie naszych blogow do innego systemu.Uwazam ,ze jednak nalezalo by krok po kroku wyjasnic kazdemu jak wygladac bedzie to przenoszenie na inny system.Nie kazdy sie przeciez zna doskonale na informatyce .Przeczytalam wszystkie informacje dostepne mi na ten temat i albo jestem taka tepa ale zupelnie nic z tego nie rozumiem.Po za tym kiedy przeczytalam jakie jest nie zadowolenie  blogowiczow tymi zmianami ,bardzo sie zaniepokoilam.

Sama sobie bloga zalozylam i poszlo mi to bardzo latwo kierujac sie wskazowkami ktore otrzymywalam od administracji bloga.Nie mialam jakis szczegolnych wymagan.Blog moj traktowalam i traktuje jako wymiane pogladow na rozne biezace tematy dnia codziennego mojego zycia.Jako dyskusje o czym mysle ,co mi sie podoba a z czego jestem niezadowolona.Bardzo czesto ginely mi rozne moje wypowiedzi,byly awarie rozne klopoty ,ale ja ufnie  wierzylam ,ze wszystko sie w koncu unormuje.Teraz juz jestem jakos dziwnie niespokojna .Trwa to juz tak dlugo  i ja po prostu mowiac kolokwialnie -wymiekam.Do tego wszystkiego dolozyla sie jeszcze fantastycznie pogoda z wiatrem, uciazliwym i zimnem.Co z tego ,ze troche swieci slonce ,ale ja podparta dwiema kulami nie moge zrobic kroku bo boje sie ,ze mnie wiatr przewroci.Dzisiaj zostalam przez 12 godzin sama w duzym prawie 300 metrowym domu .No!nie bylam sama bo byly jeszcze dwa nasze psy i kotek Pusia.Ale ciagle slyszalam jakies niepokojace odglosy.Balam sie czy wiatr nie zrywa nam gdzies dachu.Okazalo sie ,ze to zoledzie w duzych ilosciach uderzajace w blaszany dach robia taki raban.Jest zimno w domu,jeszcze nie palimy gazem.Postanowilismy sie hartowac.Troche narzekam ja bo jestem zmarzluchem.Ale moja Pusia wie ,ze powinna mi ogrzewac nogi  i dosc chetnie to czyni.Ale tylko wtedy kiedy ma na to ochote.Tak to jest z kotami-robia tylko to na co maja ochote.Kota przymusic do niczego nie mozna.Ale i tak te nieliczne chwile dobroci z jej strony wprawiaja nas w wielki zachwyt i radosc..........cdn.hala

Co sie dzieje........

Napisalam i po publikuj wszystko ucieklo.

sobota, 6 października 2012

Madrosci Wschodu.........

Moim zamiarem,bylo napisanie moich spostrzezen na temat pieknego okresu w zyciu czlowieka,jakim jest stan w ktorym wlasciwie juz wszystko wolno.Stan ten to okres kiedy juz ,wszystko wiemy o zyciu,niczego sie tak naprawde nie boimy,przezylismy juz nie jedno i jakos sobie ze wszystkim lepiej,gorzej poradzilismy.Jestesmy jak to teraz pieknie nazwano SENIORAMI.Mamy sie cieszyc i zyc jak najprzyjemniej,nikomu nie wadzac.Byc pogodnymi ,aktywnymi,starszymi paniami i panami.Radzic sobie ze wszystkim jak najdluzej sami bo  przeciez nasi mlodzi ,sa tak zajeci ,ze do tego zeby sie nami interesowac i pomagac nie maja po prostu glowy.I wlasciwie chwala im za to.Bo zmusza i nie jako wymusza to na nas nasza aktywnosc,samodzielnosc.Ale jest to takze niestety okres kiedy wnaszej psychice zachodza rozne niekorzystne zmiany.Trudniej mnam zapanowac nad naszymi emocjami.

Znane nam z literatury Madrosci Wschodu opisuja nasze dolegliwosci i ich powiazania,miedzy emocjami a funkcjonowaniem naszych narzadow. i tak :

.-Gniew,agresja,zlosliwosc,pamietliwosc,nadpobudliwosc uszkadzaja watrobe i pecherzyk zolciowy.

.-Rozczulanie sie nad soba,obsesyjne przywiazanie do jakis mysli zabyrzaja prace sledziony i trzustki.

.-Zal,negatywne myslenie,pamietliwosc,melancholia, oslabiaja pluca oraz wplywaja na funkcjonowanie jelit.

.-Lek,strach,slaba wola,zle wplywaja na prace nerek.

.-Stany euforyczne,nadmierne pobudzenie emocjonalne oraz smutek dzialaja destrukcyjnie na serce.

Majac na uwadze ,ze bedac seniorem trudno jest nam zmieniac swoje przyzwyczajenia i nawyki,zeby moc dalej funkcjonowac musimy miec Madrosci Wschodu na uwadze i starac sie do tego stosowac eliminujac zle stany naszej osobowosci.

Na szczescie kazdy czlowiek niezaleznie od indywidualnej budowy,rozwoju intelektualnego i osobowosci jest w stanie pobudzic wlasna wole do zmian i przeorganizowania wlasnych zachowan.Wystarczy tylko chciec nad soba pracowac.Zle myslenie i melancholijne nastroje zastepowac dobrymi oraz logicznie analizowac przyczyny pojawienia sie emocji zlych,i przedewszystkim wierzyc ,ze to zacznie dzialac.I wtedy nasze zycie"starszaka" bedziemy mogli zaliczyc do niezwykle udanego okresu naszego zycia.Czego i Wam i sobie serdecznie zycze.Wszak wszyscy kiedys bedziecie "starszakami".....cdn.Hala

piątek, 5 października 2012

Reklamy...dlaczego nas denerwuja........

Reklama jest stara jak swiat.Kiedy ogladamy stare czasopisma  z lat dwudziestych ub.wieku widzimy jak wiele rzeczy wtedy reklamowano.Byly reklamy pasty do butow,reklamowano cukier.i rozne inne rzeczy.Potem przez jakis czas reklam nie bylo wogole.Ani w prasie,ani w radiu , nie mowiac juz o dopiero co raczkujacej wtedy telewizji.Przy drogach rosly drzewa.Teraz gesto jest od roznych banerow,reklam,plakatow.Reklama gleboko weszla w nasze zycie.Wszyscy sie reklamuja gdzie moga.Nawet zakochani obwieszczaja calemu swiatu swoja milosc przez ogromne banery reklamowe.Telewizja ,radio,internet to miejsce gdzie reklamy znajduja ogromne pole do popisu.Sa obecne w takiej ilosci ,ze czasami nawet niechce sie ogladac interesujacego filmu,na stacji ktora emituje co 15 minut filmu,15 minut reklamy.Niestety takie ,sa realia i tego nie unikniemy czy nam sie to podoba czy nie.

Mnie osobiscie bardzo denerwuja wszystkie reklamy w ktorych pokazuje sie seniorow reklamujacych srodki na wzdecia  i zaparcia.Kazdy z nas chyba pamieta dziarska staruszke hyzo pomykajaca na motorze ktora reklamowala jedna z stacji Statoil.To byla reklama z tych zabawnych slowa ktore tam wypowiadano przeniknely do mowy potocznej naszych rodakow.Ale juz starsza Pani ktora ktora zbolalym glosem zwierzala sie corce ,ze nie moze sie z nia zobaczyc ,bo przytrafilo sie jej-znowu -zaparcie wprawiala mnie  w zly humor.Albo siwowlosy mezszczyzna ktory dzieki srodkowi przeciwbolowemu mogl skorzystac z zycia  aby pojechac swoim starym samochodem do lasu.Jesli by chciec w minimalnym stopniu stosowac sie do reklam,nie moglibysmy sie  obejsc bez codziennej wizyty np. w aptece lub jakims markecie aby zakupic jakis nowy naj,naj lepszy produkt bo jestesmy tego warci.Ale juz zupelnie nie rozumiem przerywania filmu aby wyemitowac reklamy.Stosuja to stacje prywatne.Przeciez kazdy by zrozumial jesli by miedzy programami emitowali np.30 minut reklam i potem w czasie filmu dali by sobie juz spokoj.Czy moze aby nie dbaja w ten sposob o starszych telewidzach i te przerwy sa po to aby mogli skorzystac z toalety.Wiadomo przeciez od dawna ,ze starsi ludzie czesciej korzystaja z toalety.Ale to jest chyba lekka przesada.15 minut filmu i 15 minut reklamy.

Nie dajmy sie wiec zwariowac I tak na koniec-przyszla mi na mysl pewna reklama -kiedy tryskajacy  pewnoscia mlodzian trabil na stojacego przed nim mezszczyzne kolo siedemdziesiatki krzyczac-Trzeba miec fantazje dziadku!!!.Na co ow "dziadek" wrzucil wsteczny bieg i lekko uderzyl w samochod mlodzienca,otworzyl okno i ze stoickim spokojem powiedzial:Trzeba miec fantazje i pieniadze,synku!!!! W nastepnym poscie napisze o problemach ludzi starszych w naszym kraju-mysle ,ze kilka osob bedzie tym zainteresowanych......cdn.Hala

środa, 3 października 2012

Obfitosci jesieni.........

W jesieni tradycyjnie juz ,rozpoczynamy zbiory.Zbiory plonow warzyw,owocow,orzechow,winogron w tym roku zapowiadaja sie bardzo dobrze.Stoiska na bazarach az mienia sie w oczach od obfitosci wszelakiego dobra.Tylko ceny ,jakos nie daja nam odczuc tej obfitosci.Jest bardzo drogo a w wielu gospodarstwach domowych odczuwamy coraz wieksze klopoty finansowe.Szczegolnie tam,gdzie w rodzinie jest chory przewlekle ,nie jest wesolo.Leki sa bardzo drogie,a przeciez niektore leki sa obowiazkowe i bez nich ani rusz sie nie moze chory obejsc.Coz wiec robic? Musimy ratowac sie Boza Apteka.To wszystkie naturalne leki takie jak miedzy innymi-cebula,czosnek,ziola wszelakie pozwola nam przetrwac przez jesien i zime w jako takim zdrowiu.Sama ostatnio sie przekonalam ,ze sa skuteczne.Od dluzszego czasu meczyl mnie kaszel.Taki suchy bardzo nie przyjemny.Flegamina mi zupelnie nie pomagala.Dopiero kilkakrotne aplikacje soku z cebuli i czosnku uspokoily moje oskrzela.Popijalam tez taka herbatke -ziola plucne i poczulam sie zdecydowanie lepiej.Ja wiem jak ktos jest powaznie chory to takie leki z Bozej Apteki mu nie pomoga.Ale w razie drobnych dolegliwosci napewno pomoga.

Wczoraj moj maz zostal zaproszony na jablka do  jednego z ogrodow w Bramkach.Przyniosl jablka jak malowane ,dorodne czerwone,takie juz troche zimowe.Sam zerwal z drzewa.Sa takie piekne ,ze az szkoda je jesc.I bardzo smaczne.Stara odmiana i niczym nie pryskana!/jak w tej reklamie/.Dzisiaj poszedl do opuszczonego ogrodu na orzechy.Jest ich taka obfitosc i szkoda aby sie mialy zmarnowac.Nasza Pusia wszedzie mu towarzyszy .Chodzi za moim mezem jak pies.Smiesznie bardzo to wyglada bo jednak kot to nie pies.Na naszych olbrzymich drzewach juz wiele galezi sie przebarwia.Stwarza to wrazenie jakby sloneczko sie przebijalo przez galezie.Dzisiaj w Bramkach jest bardzo ladnie.Po rannych gestych mglachpo poludniu wyszlo slonce i nie ma wiatru-ktorego szczerze nie znosze.Na gorze nasz DJ Adam cwiczy do koncertu i jest mi bardzo dobrze.Kiedy pisze te slowa jest juz u nas poobiedzie.Dzisiaj byla zupa fasolowa,i nalesniki.Bardzo sie moj wnuk ucieszyl ,ze go poczestowalam.Jego mama jest w pracy caly dzien wiec obiadu nie ma.I tak juz polowa dnia zleciala.Ja wiem ,ze te banaly ktore tu wypisuje moga kazdego znudzic i przyprawic o bol glowy.Ale przeciez cale nasze zycie jest w zasadzie calkiem banalne.Tylko od czasu do czasu trafi sie jakas rewelacja ktora podniesie nam adrenaline i wtedy czujemy sie bosko.

Wczoraj pierwszy raz spotkalam sie na skype z moim przyjacielem ktory mieszka w Aachen Niemcy.To znaczy poniewaz ja nie mam kamerki internetowej on mnie nie widzial.Za to ja go fajnie i widzialam i slyszalam.To jest dla mnie rewelacja. Bardzo sie z tego cieszylam.Jeszcze teraz na stare lata moge korzystac z takich fajnych udogodnien.Musze szybko kupic sobie mikrofon i kamerke internetowa aby moc w pelni korzystac z wszystkich internetowych mozliwosci.Odnaleziona niedawno rodzina z Ukrainy tez sie czesto odzywa i jestem przeszczesliwa.Lubie pisac do rodziny mego meza do mojej dobrej duszy Tereni.Jej moge powierzyc wszyskie sekrety.Choc dzieli nas prawie 20 lat,wydaje mi sie ,ze rozmawiam z swoja rowiesnica.Z tym ,ze czasem to ja chyba troche przesadzam w relacjonowaniu i wciaganiu jej w moje domowe problemy.Ale jak do tej pory jest cierpliwa.Wam tez moi drodzy opowiadam czasem glupie nonsensowne rzeczy ale mam nadzieje na co bardzo licze ,ze mi wybaczycie.........cdn.Halina