czwartek, 18 października 2012

Ach ,ta jesien.............

Jak juz wczesniej pisalam,jesien dla mnie jest bardzo trudna pora roku.Malo slonca,czeste zmiany pogody,wiatry nie nastrajaja mnie zbyt optymistycznie.Ale zawsze pocieszam sie,ze nie trwa to dlugo,aby przezyc do Swiat Bozego Narodzenia a potem to juz przybywa dnia na "barani skok" i juz jest nam duzo lepiej.Ostatnie dni jednak byly dla mnie bardzo trudne.Zmagalam sie z problemami zdrowotnymi i nijak nie moglam sie jakos wykaraskac z apatii i smutnych mysli.Martwilam sie swoim "generalem" ktory tez nie mial najlepszego nastroju.Wczoraj jednak pewne zdarzenie kazalo nam przestac sie nad soba uzalac-wszak jestesmy bardzo potrzebni naszym zwierzakom.Bo co one by zrobily bez nas.?Nasza kotka Pusia ma na wsi w Bramkach wielkiego adoratora.Przychodzi do niej duzy czarny kocur o imponujacej posturze.Goni ja zawziecie.Pusia ratuje sie ucieczka na drzewa.On wtedy wygodnie usadawia sie u podnoza i czeka .Pusia wisi na  drzewie.Nie wie co ma robic?.Drzewa duze stare deby ciezko jej sie po nich wspinac.Wczoraj dlugo jej wieczorem nie bylo.Maz wyszedl jej szukac.W glebi ogrodu jest stara ziemianka.Na niej pod drzewem zobie siedzial ten kocur.Maz spojrzal w gore i zamarl z wrazenia.Na samej gorze na olbrzymim debie siedziala Pusia .Wlasciwie wisiala bedac juz zupelnie bez sil.Pogonil tego kocura ,ale ten sie wcale nie bal i ani myslal uciekac.Dopiero po chwili sie ruszyl.Wtedy pomalu pomalutku biedna Pusia zaczela schodzic.Byla tak wyczerpana ,ze nie miala sily isc.Maz wzial ja na rece.Na schodach ja puscil to bedac o jeden schodek wyzej odwracala sie i dawala mezowi buzi i cos swoja mowa tlumaczyla.Bardzo bolaly ja lapki,lizala je i lizala i nawet juz nigdzie nie skakala tylko spokojnie poszla spac.I jak tu myslec o swoich depresjach,zlych nastrojach jak jestesmy potrzebni naszym braciom mniejszym.Psy nasze Joris i Sara tez sa pod nasza opieka kiedy corka jest przez kilka dni nie obecna.One sa bardzo grzeczne .Uznaja "generalska wladze"wogole sie nie buntuja sa karne i zdyscyplinowane.Maz wyprowadza Sare na spacer poza obejscie.Ona pieknie chodzi na smyczy.Joris nie umie.Nie nauczyl sie.Dzisiaj jest bardzo ladny dzien.Dosyc cieplo ,slonce i co najwazniejsze bezwietrznie.Ja  tez dzisiaj poczulam sie lepiej i wyszlam do ogrodu z swymi przyjaciolkami kulami.Pospacerowalam troche ,chcialam zrobic kilka fotek ale,nie bardzo mi sie to udaje,bo bardzo drza mi dlonie.Czekam na wizyte u lekarza neurologa,moze mi cos na to  poradzi.Uprzatnelam swoja biblioteke i okazalo sie ,ze 50 % ksiazek jest jeszcze do przeczytania.Wiec rozpoczelam czytanie od wspanialej sagi rodzinnej amerykanskiego autora Howarda Fasta..Cztery tomy-1.Imigranci 2.Drugie pokolenie 3.Elita4.Dziedzictwo.Jest to dzielo o ludziach ktorzy zbudowali Ameryke.O ludziach czynu i interesu,bogatych i biednych,szalonych  i opetanych zadza wladzy i pieniadza.Teraz kiedy walka miedzy dwoma kandydatami na Prezydenta USA rozgorzala na dobre,ciekawie bedzie poznac to amerykanskie spoleczenstwo niejako od podszewki.Zrozumiec chodz troche jak z biednych emigrantow z calego swiata,powstalo nowe spoleczenstwo.Jak zmieniala sie ich mentalnosc i oczekiwania.Napisze Wam po przeczytaniu jakie odnioslam wrazenia po lekturze tej wspanialej sagi rodzinnej.Teraz  pozdrawiam wszystkich co do mnie zagladaja badzcie zdrowi........cdn.Hala

Brak komentarzy: