sobota, 28 września 2013

Smak łez-pożegnanie.........

Ten kto nie poczuł smaku swoich łez-nie jest prawdziwym czlowiekiem.Tak ,kiedyś powiedział któryś z pisarzy.Ja dzisiaj,poczułam smak swoich lez w nadmiarze.Po  dwoch dniach ,męczacych snow.kiedy byłam nieomal pewna ,ze cos złego się musi wydarzyć.Dzisiaj  okazało sie,że mam sny prorocze.4 września napisałam post o mojej wspaniałej przyjaciołce  Krystynie i naszej przyjażni przez prawie 50 lat.Przyjazni momentami bardzo intensywnej,ale tez szorstkiej..Dzisiaj dowiedziałam się iz, moja Krysia zmarla. Jest to dla mnie wielki cios.Tak bardzo pragnelam się z nią jeszcze zobaczyć.Wydawało mi się,że na wszystko jeszcze mam czas.Jak bardzo się myliłam.Juz w moim wieku nie wolno niczego odkładać na pozniej.Bo tego -"pózniej" może już nie być.Pożegnałyśmy się wtedy,kiedy na początku września do niej dzwoniłam.Pozniej dzwoniłam ale, mąż powiedział mi że spi,ale że czuje się jakby odrobinę lepiej.Pozniej kiedy dzwoniłam już nikt nie odbierał słuchawki.Dzisiaj zadzwonilam do corki i ziec przekazał mi tą smutna wiadomosc.Zmarla w domu.Miała bardzo kochanego męża,ktory się nią opiekował.W mojej pamięci pozostanie  jako radosna,piękna kobieta.Byla bardzo mloda duchem.Kochała życie.Ileż wspolnych eskapad razem przeżylyśmy.Kiedy byłyśmy młode,potrafilyśmy godzinami z sobą rozmawiać.Kiedy się ze mną telefonicznie żegnała,plakala i życzyla mi wszystkiego dobrego.Ona jedna tak naprawdę mnie rozumiala.Teraz już nie mam nikogo,komu bym mogła sie zwierzyc tak zwyczajnie po babsku.Odchodzi cały moj świat.Musiałam to napisac te kilka słow -taką miałam potrzebę.Spij spokojnie Krysiu.Kiedys w rozmowie powiedziała mi ,że bardzo sie boji smierci.Ale ja myślę,że udręczona bolem i cierpieniem wreszcie znalazła ukojenie.Spoczywaj w pokoju moja Krysiu!   Hala

sobota, 21 września 2013

O czym pisałam dwa lata temu.......

Zajrzałam dzisiaj do postow, z przed dwóch lat. Lato roku 2011 było deszczowe,zimne i wietrzne. W tym roku lato było ciepłe,nawet gorące.Ale tak samo jak w roku 2011 szybko przyszla do nas jesień. Zrobiło się chłodno,deszczowo. Kiedy podawano informację o protestujących w Warszawie ludziach pracy i fatalnej wtedy pogodzie,zastanawiałam się ilu tych ludzi będzie  musiało pójśc na L-4 bo zwyczajnie się pochorują. Ja to sobie tak myśle,że młodzi ludzie  odbierają to wszystko co się dzieje w naszym kraju zbyt jednostronnie.Obecna władza jest "be"ale,ta co będzie napewno ,bedzie "super".Niestety,tak nie będzie. Nie ma się co łudzić. Kiedy słuchamy ,kandydatów do władzy w ich przedwyborczych wystapieniach,jestem pełna obaw,że nie o to chodziło wtedy tym,którzy  obalali  tamten system. Nie o taką Polskę im chodziło. Ale demokracja jest trudna. My się jeszcze jej nie nauczyliśmy.Musi upłynąć wiecej czasu.Brak nam także empatii do naszych sąsiadów.Owszem nie chcemy złych stosunkow. Ale z opowiedzeniem się po stronie niektorych sąsiadow mamy opory i nie jest to takie jednoznaczne i oczywiste.Ostatnio kilkakrotnie ,w radiu słuchałam piosenk w wykonaniu zespołu Enej. Bardzo mi sie podoba ,linia melodyczna w ich utworach.Jest to mieszanina stylow bałkansko-ukrainskiego -folkowa. Frontmeni -jest ich dwoch.Opowiadali że muzyka ukrainska i jej charakterystyczny klimat był stale  obecny w ich domach rodzinnych.Ja myslę,ze mlodzi  ludzie którzy grają i słuchają muzyki powinni sobie uświadamiać ,że nie trzeba uciekać od własnych korzeni i ich się wstydzić.Oni ,mam na mysli zespoł Enej połaczyli dwie kultury.Kiedyś w jakims wywiadzie lider Zespołu powiedział ,że to że słuchał ich Bregović /grali jako suport przed jego występem/było dla nich ogromnym wyroznieniem.Ja osobiście bardzo im kibicuję.Chociażby dlatego ,że nasi dziadkowie pochodzą z tych samych stron z pod Lwowa.Melodie ich piosenek mają bardzo podobne brzmienie do tych ktore nuciła moja mama..Oby tylko nie byli przebojem kilku sezonow.Własciwie to radio gra tylko ich trzy utwory a,przeciez oni wydali już trzy płyty,niedługo ma być czwarta.Czego im serdecznie zyczę.Pozdrawiam moich czytelników....cdn....Hala

czwartek, 19 września 2013

Miasto Rydułtowy -jakie jest teraz to moje,miasteczko?

Jedno z wielu jakie można,spotkać na Górnym Sląsku.Miasto przy kopalni KWK Rydułtowy-ktora długie lata ,była jedyną żywicielką mieszkańcow.Wszystko o moim miasteczku można przeczytać na Wikipedii i na stronie www.rydułtowy.plJa chcialabym tu w tym poście opisać kilka swoich wspomnień  z mego rodzinnego miasta.Co,prawda urodzilam się w Rybniku,ale już od marca 1945 roku mieszkaliśmy właśnie w Rydułtowach.Teraz z biegiem lat,coraz bardziej tęsknię za swoim miejscem.To swiat mojego dziecinstwa,młodości,radości i wielkiego smutku,bólu i płaczu.Mój dom rodzinny stoi w dalszym ciagu przy ulicy Krasinskiego 8.Nie wiem,kto jest teraz wlaścicielem tego domu.Ale,jest to niewazne.Wszystko przeszlo,minęło.  "to se ne wrati" jak mowią nasi południowi sąsiedzi. Kilka miejsc dla mnie kultowych,muszę opisać i jak bardzo się one zmieniły z upływem lat. Z okna mojej kuchni miałam widok na hałdę po ktorej pięły się wysoko male wagoniki. Jedne mozolnie wiozły ,w górę kamienie ,drugie szybko wracaly w dół.  Teraz hałda ma 137 metrow wysokości i jest najwyższą stożkowo usypaną sztucznie górą.W nocy jest bardzo daleko widoczna gdyż na jej zboczu zboczu lśni wspaniały neon jak w Hollywod- Szarlota.Taką ma nazwę ta sztuczna góra.Szkoda mi tylko,że nie znalazl się inwestor który by tam zainwestowal jak,zrobil to pewien biznesmen nad morzem ktory nazwal to miejsce doliną Szarloty.Nazwa naszej gory pochodzi z roku  2007 kiedy został rozpisany,konkurs na nazwę gory.Wywodzi się od nazwy kopalni z przed laty Charloten Grube.Była to nazwy od imienia jednej z corek wlaściciela kopalni.Kto od kogo zapożyczył nazwę nie mnie oceniać.Rydułtowy bardzo w ostatnich latach się zmieniły .Można powiedzieć ,że weszły w dorosły wiek ,zmężniały.Powstało wiele nowych miejsc dla młodych mieszkańcow miasteczka.Powstało wspaniałe Centrum Kultury z piękna sala widowiskową ,której nie powstydziło by się nawet duże miasto.Bogata oferta kulturalna zachęca do odwiedzania tego miejsca. Miejska Biblioteka Publiczna wreszcie otrzymała godna siedzibę i wspanialego patrona.Jest nim sławny syn tej ziemiHenryk Mikolaj Gorecki światowej sławy kompozytor.Piękny pomnik  jego postaci znalazl godne siebie miejsce.Tego w latach moich nie było.Ja do tej biblioteki biegałam w różne miejsca .W bibiotece pracuje wspaniały zespół  bardzo życzlich sobie ludzi.I muszę się pochwalić iż,też niejednokrotnie korzystałam z ich wielkiej życzliwości i otwartego serca.Jest też takie miejsce dla mnie kultowe.Jest to staw zwany Machnikowcem .Nie daleko mego domu.Pięknie utrzymany,zadbany.Tam kiedyś uczyłam się pływać .Była to taka zwykla glinianka.Teraz jest piękny rybny staw.Miejsce odpoczynku starszych mieszkanców.Od kilkunastu lat jest wydawany periodyk o nazwie "Kluka"Jest to miesięcznik  wspaniale redagowany przez kolegium skladajace się z rdzennych Rydułtowików/jak się nazwali/.Przyznają nawet nagrody "Rydultowika roku.Tego tez w moich latach nie było.Co roku odbywają się Dni Rydułtów.Na przelomie sierpnia i wrzesnia Od XXIII lat.Rynek Rydultowski zamienia sie wwielka estradę.Występują rożne wspaniale zagraniczne i nasze krajowe gwiazdy.My też w latach mojej młodosci w kinie Wawel którego już nie ma stykaliśmy się z wielka kulturą.Były koncerty i rozne imprezy.Tak ,że można powiedzieć iz, to moje miasteczko zawsze było z kulturą  zwiazane.Wiel zmian jeszce chciałam opisać ale,nie jestem w stanie w jednym poście wsystkiego zmieścic.Pisalam kiedyś o mojej szkole na Skale.Tytuł mego posta był"Jest taka szkola""Bardzo dużo zmieniło się wtym moim miasteczku.Wypiękniało ,dorosło i chwała jego włodarzom i mieszkancom.......cdn.Hala

wtorek, 17 września 2013

Chyba, coś jest na rzeczy............

Wczoraj w prasie ,i innych mediach ukazała się bardzo enigmatyczna,lakoniczna informacja,dotycząca wielkiej afery AmberGold.Nie znam się zupełnie na wielkich finansach,bo jakbym się znala to byłabym bogata,a nie jestem.Ale zbulwersowała mnie bardzo taka informacja. Otóż podobno kilkadziesiąt,osób które mowiac kolokwialnie "umoczyly pieniądze" w tym eleganckim "banku nie banku" nie upomina się o rzadne pieniądze ktore stracili bo nie potrafią się wytlumaczyć zkąd u nich takie fortuny.Podobno przy tej okazji fiskus postanowił niektórych inwestorow tych fortun prześwietlić.Ale czy wszystkich?.Ciekawi mnie jaki był status społeczny tych inwestorów.Bo ,że nie byli to drobni ciułacze to już wiemy.Lokaty były duze bo i obietnice dotyczące procentow też były duże.Mnie zastanawia jeden fakt.Skąd biorą się takie instytucje parabankowe,firmy pożyczkowe.Przecież ,żeby zalożyć taki biznes  trzeba miec bardzo duże pieniądze.A może wcale nie trzeba?.Przecież te pożyczki są bardzo wysoko opodatkowane.Tzn.procent jest bardzo wysoki i kilka pożyczek  udzielonych na wysoki procent daje już poważny zysk.Banki z swoimi pożyczkami reklamuja się na wszystkie strony.Klienci jednak ida do parabankow bo tam latwiej uzyskają pieniądze.Dopiero potem jest płacz i łzy.Kiedy przychodzą panowie o wygolonych głowach  i egzekwują długi.Ja zyję już dostatecznie długo,żeby wiedzieć jak te sprawy wygladają.W latach 60-80 była instytucja ORS przez ktorą kupowało się wszystkie drozsze przedmioty do domu.Moja rodzina też z tego korzystała.Procent był niewielki bo 6% w skali roku.Kupowało się tak meble.Był też taki kredyt dla młodych małżenstw .Tu oprocentowanie było jeszcze mniejsze.Młodzi ludzie tak się wtedy meblowali korzystając z takiego kredytu.Jak to wszystko funkcjonowało .Przecież nie było róznych dotacji unijnych.Ja wiem -powie ktoś.Ale,państwo się zadlużyło.Ale się tez budowało.Pokażcie mi jeden budynek ktory teraz wybudowało nasze panstwo.Jesteśmy jeszcze bardziej jako państwo zadlużeni a wszystkie te piękne duze wiezowce nie należą do nas.Centra handlowe-to wszystko obcy kapitał. Ja rozumiem ,że we wspołczesnym świecie gdzie przepływ kapitałow jest nieograniczony niczym ,jest to normalne.Tylko dla mnie jest trochę smutne ,że w zasadzie to tylko ulice są nasze a kamienice już niekoniecznie.Glownie chodzi mi o miasta .Bo tu jest to bardziej widoczne.I jeśli pieniądze z lokat w Amber Gold do ktorych się nikt nie przyznaje będą skierowane do poważych fundacji,pomagającej chorym dzieciom będe bardzo usatysfakcjonowana i chciałabym się o tym dowiedzieć.Mialam pisać o zupełnie czym innym,ale tak mi wpadła ta informacja w ręce,ze musialam zająć stanowisko.Mam nadzieję ,że uznacie iż ,slusznie na ten temat napisałam.Pozdrawiam ....cdn.  Hala

środa, 11 września 2013

Jeszcze lato -a,już jesień.Dlaczego tak szybko mija lato?

Za szybko mija nam lato.Było w tym roku piękne,chwilami nawet bardzo gorące.Teraz nadchodzi szybkimi krokami jesień .Bardzo bym chciała aby było jeszcze ciepło.W domu zrobiło się już chłodno jest 20-21C Trzeba już zakladać ciepłe rzeczy na siebie.Gdzieniegdzie liście na drzewach już zmieniaja kolor.Najwcześniej żołkną klony i lipy.Brzozy też wcześniej zmieniają ,kolor liści.Ale nasze,piekne dęby długo pozostają zielone.W domu ,wielkie zmiany.Mamy drugiego kotka..Okazało się ,że jest to kotka.Nasza Pusia nie potrafi jej zaakceptować.Nie wiem co będzie dalej.Nie ma sposobu .Trzeba zostawić sprawę jej biegowi.Być może ,że cale lata się nie będą tolerowały i omijały szerokim łukiem.Ale bądżmy dobrej myśli - może nie będzie,az tak zle. Mała kotka jest bardzo ładna ,cała czarna.Zwawa zwinna,wniosla wiele życia do naszego domu.Umie się zabawic sama.Ale,w sumie to jak się tak zastanowić i takie małe stworzenie musi miec szczeście w życiu.Trafić ,na dobry dom.

Dzisiaj rozpoczynaja się w Warszawie protesty  ludzi pracy przeciw  naszym rządzącym.Przez kilka dni ludzie mają protestować i demonstrować swoje niezadowolenie.Taka forma protestu używana jest przez cały świat.Przez wszystkie kraje demokratyczne ,niejednokrotnie przechodziły demonstracje i marsze w rożnych sprawach.Hasło:dość lekcewazenia społeczeństwa.To protest przeciw złemu prawu,i zmianom prawa,ktore ma obowiązywać w naszym kraju.Ja jednak moim skromnym zdaniem,opowiadam się za rozmowom i wspolnym dochodzeniu do consensusu na drodze rozmów  i dyskusji.Po za tym mamy ogromny liczebnie sejm i senat i tam powinno sie wszystko uzgadniać,a nie na ulicach.Jaka jest rola naszego sejmu i senatu skoro od nich wychodzą złe ustawy i rozporzadzenia.Ale to takie moje małe uwagi,które mi się,nasunęły na skutek bieżacych wydarzeń.Z wydarzeń światowych bardzo poruszona jestem sprawą Syrii.To taki piekny kraj ,a tak bezmyslnie niszczony.Kiedy patrzyłam w tv,na poszarzalą twarz,i posiwiałe nagle mocno włosy  Prezydenta Stanow.Baracka Obamy zobaczyłam jak ciężko przeżywa,on cała tą sytuację polityczną w Syrii.Chwała mu za rozsądek i umiarkowanie w tej sprawie.Kazda pochopnie wszczynan interwencja ma bardzo długofalowe nie do przewidzenia skutki.Rozwiązania  siłowe sa ostatecznościa a,tej należy ze wszystkich sil unikac.I znowu rozmowy,spotkania,są tu najlepsze.Ja wiem,ze piszę raczej nudnie i o sprawach oczywistych.Ale nawet te kilka osob ktore czytają moje posty,z którymi się dzielę swoimi spostrzezeniami sa w swoich srodowiskach czynnikami opiniotworczymi  i jesli podzielają moje poglądy,to już jest dobrze.....cdn.Hala

sobota, 7 września 2013

Mała radość,-czy napewno?.......

Po kilku dniach ,kiedy już byliśmy zmęczeni problemami z podrzutkami wreszcie coś pozytywnego.Kotek porzucony pod naszym domem którego wzieliśmy do domu ma się dobrze.Jest bardzo kontaktowy ,taki malutki mądrala.Od razu wiedział jak należy korzystać z kuwety.Je bardzo ładnie.Bawi się chetnie,piłeczkami,w zajączki .I bardzo lubi jedną podusię i fotel w moim pokoju.Kłopot jednak wielki byl z tym drugim podrzuconym kotkiem.Tak bardzo płakał siedząc na drzewie ,że serce krwawiło.Nie można było otworzyć okna,bo przerażający płacz był wielki.Po południu mój mąż,wyszedł zrezygnowany z domu-nie wiedział co robić.Wtedy kolo kotka ktory jakoś zszedł z drzewa,spotkał 3 panie z Ukrainy które w pobliżu naszej ulicy chyba pracuja.Opowiedział im całą historię kotka.Jedna z pań wzięla go na ręce,a on się ufnie przytulił.Powiedziały ,że chyba mu znajdą dobry dom.Trzeba wierzyć,że tak będzie.Ja wreszcie przestałam płakać i zażywać tabletki uspokajające.Nie ma jednak pelnego spokoju -nasza Pusia przeżywa w dalszym ciagu wielki stres.Nie ,chce zaakceptować małego kotka.Nie ,wiemy co będzie dalej.Martwi mnie to bardzo.Pusia ucieka z domu.Dzisiaj wrociła do domu i szukała go po pokojach a on sobie spał w łóżku.Już myślałam,że się zakolegują.Ale nic z tego,oboje się na siebie puszą.Panie,ktore zlitowały się nad tym drugim podrzutkiem bardzo nas  podniosły na duchu.Chciało mi się zaśpiewać piosenkę  la.la świat nie jest taki zły............I o to by było na dzisiaj wszystko.Szczegolnie pozdrawiam moich czytelników z Bramek.Szkoda tylko ,że to panie z Ukrainy pomogły.Ale pozytywne jest to ,ze zawsze mamy na kogo liczyć................cdn.Hala...

czwartek, 5 września 2013

Szanowni moi współmieszkańcy z wsi Bramki...Apel!!!..

Wczoraj w godzinach rannych pod naszą posesję podjechał na rowerze młody człowiek i z torby wyrzucił małego 3-miesięcznego pieska.Zabraliśmy go do domu.Jest konflikt z naszym kotkiem Pusią.Jakoś nie wiemy dlaczego nie chce go zaakceptować .Dzisiaj rano maż kiedy wyszedl z psami na spacer usłyszał wokolicy rowu melioracyjnego koci pisk.Ktos pod osłoną nocy wyrzucił kotka.Musiało to być w okolicy godziny 24-tej bo bardzo nasze psy ujadaly.Nie wiem jak w tak"pobożnej " wsi można coś takiego zrobić.Te koty miały swój dom bo odrazu potrafił ten kotek ktory przyszedł do nas korzystać z kuwety.Ponieważ wiem ,że niektorzy z mieszkancow Bramek czytają mojego bloga apeluję do was:Jesteśmy starymi już ludzmi,ja jestem kaleką,i nie możemy się już zaopiekować żadnymi kotami ani psami.Nie rozumiem skąd biorą sie te maluchy skoro gmina zafundowała bezpłatne kastracje zwierząt.Błagam zrozumcie,że tak się nie godzi by tak postępowali katolicy.Zwierzęta to nasi bracia mniejsi i ich llosy nie winny nam byc obojętne.Opiekujemy się w tej chwili dwoma psami i dwoma kotami i basta.Wiecej nie damy rady.Ja wiem,że niektorzy mieszkancy ul.Bajecznej swego czasu przygarniali niezliczoną ilosc kotów ,ale to się juz skonczyło.Trzeba jakoś rozsądnie podejść do niekontrolowanego rozmnażania się zwierzat.Idzie zima  i gdzie się te bidy podzieją.Przykro było patrzeć jak na ulicy można było spotkać kłebowisko kotów wzajemnie się grzejące i cieszące się z każdego przejeżdzającego samochodu bo z rury wydechowej szło ciepło.Blagam o zdrowy rozsądek.Licze na was,że się opamiętacie!Pozdrawiam serdecznie.......cdn.Halina Bulas

środa, 4 września 2013

Pół wieku przyjażni ,bardzo dla mnie ważnej..........

Wszyscy ktorzy coś znaczą w naszym życiu przychodzą i odchodzą.Ale przyjaciele są jak drogie kamienie w koronie naszego szcześcia.Musimy ich traktować jak nasze cenne skarby i mieć w naszym sercu.Wczoraj dotarła do mnie smutna wiadomość,o bardzo cięzkiej chorobie mojej przyjaciółki.Krystynę i jej męża Jasia poznałam prawie pół wieku temu.Mieszkalismy wtedy w Sandomierzu.Każdy przyjaciel to osobny świat,świat,ktorego nie ma,dopóki się nie pojawi.I tylko dzięki spotkaniu z nim rodzi się ten nowy świat.Swiat w ktorym jest duzo miejsca dla nas i naszych przyjaciół.Od samego początku naszej znajomości czułam i wiedziałam,że będzie ona dla mnie i mojej rodziny szczegolnie ważna.Starsi wiekiem odemnie ,o kilka lat byli dla mnie kimś w rodzaju starszego rodzeństwa.Krystyna piękna kobieta,dojrzała mama dwojga dzieci-syna i córki była dla mnie zakompleksionej jedynaczki wielkim autorytetem.Też,jedynaczka rozumiała mnie jak nikt inny.W tamtym Sandomierskim okresie mego życia miałam wiele koleżanek i kolegow.Zyliśmy jak w jednej wielkiej rodzinie.Bardzo się wszyscy lubiliśmy.Często się nieraz nad tym zastanawiałam dlaczego tak było?Ale nie potrafiłam sobie na to odpowiedzieć.Może to wlaśnie dlatego,że status nasz byl mniej wiecej rowny.Byliśmy tak jak Ci przyjaciele z"Ziemi Obiecanej".Zyliśmy w trudnych warunkach,ale sobie bardzo pomagaliśmy.Byliśmy jakoś tak w szczegolny sposób uwrażliwieni na problemy naszych sąsiadow,znajomych.Może ludzie byli wtedy lepsi?Nie wiem.Po przeniesieniu do Warszawy los tak chciał że znowu zamieszkaliśmy w jednym bloku.Nasza przyjażń to przyjażn dość trudna.Krystyna spokojna,rzeczowa ,konkretna,bardzo wyrozumiała dla moich szaleńczych pomysłów sprowadzała mnie często na ziemię.Ale też czasem dawała się namówić na jakieś wspolne szalenstwo.Wspominamy często nasz wyjazd do Drezna i Wrocławia.Bardzo by długo trzeba opisywać ten wyjazd.Była to szalona eskapada.Uczestniczyliśmy wzajemnie ,w różnych ważnych uroczystościach naszych rodzin jak śluby,wesela i  imieniny,urodziny.Kiedy kupiliśmy sobie działke w ogrodzie działkowym im też corka kupiła blisko nas działkę.Wtedy przez kilka lat,cieszyliśmy się sobą prawie każdy dzień.Kiedy wyprowadziliśmy się na Bemowo,Krysia mi powiedział jedno bardzo ważne zdanie;A ja,myslałam,ze się razem zestarzejemy-będziemy sobie razem chodzić do kościółka i bedziemy  razem.Niejednokrotnie żałowałam tej przeprowadzki i dalej żałuję.Jakże inaczej wyglądało by teraz moje zycie.Kiedy trzy lata temu uleglam wypadkowi i leżałam w szpitalu,Krystyna przyjechała do mnie do szpitala Bielanskiego.Wtedy widziałyśmy się po raz ostatni.

Dalszy ciąg do poprzedniego wpisu..........

Coś niestety ,moj komputer szaleje.Wiec musze napisać ciag dalszy osobno.Zakończyłam na wizycie mojej przyjaciółki w szpitalu.Po wyjściu ze szpitala przeprowadziliśmy się do Bramek gdzie teraz mieszkamy.Bardzo chciałam aby,moi przyjaciele do nas przyjechali.Ale zawsze coś stało na przeszkodzie.W pierwszym roku ciężka choroba mojego zięcia,potem w następnym roku jego zgon.Kiedy już  bardzo chciałam aby nas odwiedzili.Córka chciała zebyśmy się jakoś ładniej urządzili.Chciała abyśmy ładniej urządzili gościnny pokój rozpakowali wreszcie wszystkie pudła.Teraz kiedy już się jako tako przygotowałam do przyjęcia długo oczekiwanych gości,mam wielkie obawy ,ze okrutny los już mi na to nie pozwoli.Ale caly czas mam nadzieję,ze jednak coś się odmieni i jeszcze zobaczę  uśmiechnietych Krysię i Jasia w progu naszego domu.Cały czas tylko kontakt telefoniczny musiał nam zastąpić nasze pogaduchy.Ja niestety nie lubię gadać długo przez telefon i bardzo mi brakuje tych naszych rozmow i wspomnień z lat radosnych.Zycie jak to zycie nie zawsze było radosne ale,zawsze wiedziałam ,że mam oparcie i kogoś kto mi dobrze życzy i nigdy mnie nie zawiodł.Bardzo załuję ,że trudno mi jest pojechać do moich przyjaciół.Ale coś będe musiała wymyślić ,zeby jednak zobaczyć Krystyne i Jasia.Wczoraj bardzo prosiłam Boga w modlitwie aby pozwolił mi jeszcze raz sie z nimi zobaczyć.Dzisiaj wydarzyło się u nas coś czego nie potrafię zrozumieć.Około godziny 11-tej pod słup ktory znajduje się tuz przy domu podjechalł młody człowiek i z torby dużej wyjąl małego czarnego kotka maleńkiego i zostawił szybko uciekając.Kotek odrazu za cel obrał naszą furtkę i chodniczkiem zasuwał prosto do domu.Maż chciał go odpedzic .Ale się nie dal. Pusia cała załamana.Kotek czuje się w domu bardzo dobrze a Pusia cala zirytowana.Nie wiem co z tego wyniknie.Kotek jest cały czarny.Najpierw się najadł.Potem napił wody wreszcie sie zalatwił w kuwecie.Nie wiemy czy to kotek czy kotka i ile sobie tygodni liczy życia .Wygląda na 3-4 miesiace.Szkoda ,że kotek nie miał kartki z informacją.Martwię się co zrobimy my dwaj starsi już ludzie z tym całym zwierzyńcem?......cdn.Hala