poniedziałek, 19 grudnia 2011

zyczenia..........

Z okazji Swiat wszyscy spiesza zlozyc zyczenia.Dawniej kiedy internet nie byl taki powszechny,w moim domu w ostatnia niedziele przed Swietami siadalam do pisania kartek.Bardzo tego rytualu przestrzegala moja sw.p. mama.Miala sporo znajomych,wiec bylo do kogo pisac.Przyznam sie strzeze ze nie bardzo,to lubilam ,ale zeby tradycji stalo sie zadosc-pisalam.Potem bylo oczekiwanie na odzew z drugiej strony.Jaka byla radosc kiedy napisal ktos z rodziny kto dawno sie nie odzywal.Czasem byly kartki od znajomych ktorych wogole sie nie spodziewalismy.Teraz potezne medium jakim jest internet zaskakuje nas iz,odzywaja sie ludzie ktorzy caly rok sie nie odzywali.Ja bardzo lubie takie niespodziewane zyczenia.Dzisiaj bylam mile zaskoczona pieknymi zyczeniami ktore nadeszly az z Stanow Zjednoczonych.Znajomi z Facebooka tez pieknie nawzajem sobie zycza.NaNaszej Klasie ludzie przescigaja sie kto przesle ladniejsze oryginalniejsze zyczenia.Jak widac tradycja w narodzie nie ginie.Owszem,jest latwiej "klik,klik"i juz poszlo.Ja jednak uwazam ,ze kartka to jest kartka.Recznie napisana ma dla mnie ogromna wartosc,ale jajuz z racji swego wieku jestem troche staroswiecka. W zwiazku z tym iz,juz kilka dni do Swiat ja zycze wszystkim zagladajacym na mego bloga ZDROWIA!!! bo tylko ono jest wazne reszta jest do zdobycia jak sie czlowiek postara.ZDROWIA wiadomo za zadne pieniadze nie kupisz.Wiec tymi zyczeniami koncze pisanie w tym roku.W Nowym Roku tez zycze ZDROWIA i jeszcze odrobiny szczescia,bo tez jest bardzo potrzebne.Napisze 2 stycznia 2012 roku.Hala.cdn.

sobota, 17 grudnia 2011

rocznice........

Wiem ze sa rodziny ktore kazda rocznice zawarcia malzenstwa obchodza bardzo uroczyscie.Celebruja wszystkie uroczystosci.Imieniny,urodziny,czlonkow rodziny to zawsze okazja do zabawy.Niestety w mojej rodzinie z tym jest raczej kiepsko.Malo kto pamieta o rocznicach slubu.Zapominaja o urodzinach,imieninach.Wiecznie zalatani,zapracowani nie maja do tego glowy.Boleje nad tym,uwazam ze,dobre obyczaje ktore nakazuja nam pamietac o pewnych sprawach sa w calkowitym zaniku.Moze to jest nasza wina-starszego pokolenia to chyba my jakos nie wpoilismy mlodym pewnych zasad.Chyba to my zaniedbalismy uroczysta oprawe rodzinnych uroczystosci.Tlumaczenie sie brakiem czasu,czy choroba nie jest zbyt powazne.Przeciez kto mial mlodych nauczyc,jak nie my rodzice-starsze pokolenie.W mojej rodzinie to sie jakos tak dziwnie stalo.Do czasu kiedy mialam sily i srodki celebrowalam wszystkie uroczystosci.Bylo zawsze duzo gosci.Byly obchodzone imieniny,urodziny,dzien babci,dzien dziadka,dzienmatki,dzien dziecka.Kiedy na skutek klopotow w pracy ,i choroby sobie odpuscilam nikt nie przejal paleczki po mnie,nikt juz nic nie pamietal.Kiedy zyla jeszcze moja mama,jakze przykro mi bylo kiedy odwiedzajacy nas goscie zapominali o malym drobiazdzku dla niej.Nie mowiac juz o kwiatach dla niej seniorki rodu.Zyla wszak 95 lat.Przeciez drobny upominek na przywitanie to nic drogiego a,jaka radosc.Pamietam jaka radosc sprawil mojej mamie moj maz kiedy na jedne urodziny kupil jej przepiekne czerwone roze.Cieszyla sie i plakala z radosci.Nie skapmy naszym bliznim okazywania im dobrych uczuc..Nawet te skromne drobiazgi,potrafia ubogacic nasze relacje z rodzina.Przeciez na nasze zycie i jego jakosc skladaja sie wlasnie drobiazgi.Wobec zblizajacych sie szybkimi krokami Swietami badzmi hojni dla naszych bliznich.Nie mam na mysli drogich prezentow -dobre slowo,czas poswiecony na rozmowe,mile gesty,usmiech i jakis drobiazdzek kupiony z mysla o nich.Tegonie mozemy w Swieta skapic nikomu i tego sie trzymajmy.Otworzmy nasze serca...... czego sobie i Wam czytelnikom zycze cdn.Halina

czwartek, 15 grudnia 2011

o swietach..............

Kiedy zbliza sie grudzien,jestem cala w stanie napecia nerwowego.Kiedy moje wnuki byly male,swieta byly bardzo radosne,wesole.Dzieci sie cieszyly z prezentow.Mialy rozesmiane buzie.My chetnie kupowalismy prezenty.Radosc byla obopolna.Kiedy wnuki urosly,swieta stracily swoja magie.Juz nie bardzo wiedzielismy,jaki prezent ich ucieszy,co sprawi im radosc.Wszechwladna komercja zagoscila na dobre w naszych domach.Nastapil kult pieniedzy.Wszystko przestalo cieszyc.Nachalne reklamy juz od listopada atakowaly nasze zmysly.Lepiej dac kazdemu pieniadze niech sobie kazdy kupi sam wymarzony prezent.Gdzie tu niespodzianka,radosc,urok czekania na rozpakowanie prezentow.Wszystko to zginelo-tego juz nie ma.Nastaly inne czasy,ale czy lepsze?.Od kilku lat swieta w moim domu sa bez uroku.W ubieglym roku, z rodzina syna i z nim nie przelamalismy sie oplatkiem.Przyjechali oczywiscie bardzo spoznieni,i bardzo szybko musieli jechac dalej.Do rodziny przyszlej synowej,do wujka,ciotecznej siostry itd.Zabawili chwilke i tyle ich widzielismy.Nawet tak naprawde ,nie bylo czasu na spokojne zlozenie sobie zyczen.Byli jak obcy kolednicy ktorzy odwiedzaja obce sobie domy.Swieta nasze byly bardzo rodzinne siedzielismy dlugo az do pasterki.Cieszylismy sie soba.Omawialismy wydarzenia minionego roku.Bawilismy sie z dziecmi.Gralismy koledy na pianinie./pianina juz tez nie ma/U mojego syna w domu nie bylam juz 10 lat.Nie wiem jak mieszka jak po remoncie wyglada jego dom.Troche mi smutno ,ale wiem ze i ja tu nie jestem bez winy.W tym roku ma byc wigilia u mojego syna.Troche sie tego obawiam.Jak to wszystko przezyje.Czy ich oczekiwania,co do naszej wizyty nie beda wysokie a,my im nie bedziemy mogli sprostac.Dlatego bardzo teraz nie lubie Swiat.Ja juz nie rozumiem tego Swiata,jest mi coraz bardziej obcy.Byc moze kiedy pojawia sie w naszej rodzinie male dzieci bedzie inny klimat.Obym tego jeszcze doczekala. cdn.Hala.

wtorek, 13 grudnia 2011

Jeszcze raz wracam...........

Wracam jeszcze raz do wspomnien z stanu wojennego.Pisalam juz na ten temat 10.12 i 11.12.Byly to zapiski wspomnienia widziane oczami zwyklej osoby bez zadnego politycznego spojrzenia na sprawe.Jest to spojrzenie niepelne ubogie w wazne politycznie tematy.Dzisiaj wszystkie media podkreslaja jak trudny byl to czas 30 lat temu.Ile polakow bylo wtedy mocno poszkodowanych.Trudny byl to czas dla naszej ojczyzny.Czy slusznie wtedy postapil general Jaruzelski?Wiemy juz teraz z roznych opracowan ,ze niekoniecznie tak trzeba bylo postapic.Ale ja wiem ze jeszcze dlugie lata historycy beda sie na ten temat spierac,dyskutowac.Oby jednak wyniknal z tego jakis sensowny consensus,z pozytkiem dla nas i potomnosci.Moje wspomnienia sa osobiste proste,zyciowe z mojej rodziny.Mysle jednak ze,tez bardzo wazne.Pogoda dzisiaj u nas przepiekna.Cieszymy sie ze tak lagodnie obchodzi sie z nami pogoda-wiadomo tansze jest ogrzewanie domu i wszystkie inne koszty.Bardzo bym chciala aby,ten rok skonczyl sie dla nas,bez zadnych ciezkich dramatycznych wydarzen.Dosyc juz ich bylo w tym roku-limit sie mysle juz wyczerpal.cdn.Hala

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Benefis aktora........

Wszystkie media zamiescily informacje o benefisie aktora Daniela Olbrychskiego.Bardzo sie zdziwilam ze to juz 50 lat,jego pracy artystycznej.Pol wieku pracy na scenach teatrow ,i planach filmowych calego swiata.Ja chce napisac o jego jednej z pierwszych rol.Bylo to w Sandomierzu,-wczesne lata 60-te ub.wieku.W pieknych plenerach Sandomierza rezyser Andrzej Wajda kreci film "Popioly".Jedna z rol powierzyl mlodemu aktorowi Danielowi Olbrychskiemu.Poniewaz zolnierzom i oficerom naszej jednostki rezyser A.Wajda powierzyl wazne dla filmu role wojsk napoleonskich my rodziny tlumnie przybylismy na plan,aby ogladac krecenie filmu.Widzielismy jak trudna to praca i rezysera i aktorow.Kiedy wojska napoleonskie szly do ataku,za Wisla powinny wybuchnacsalwy armatnie i ukazac sie dym.Dubli bylo co niemiara.Ciagle bylo cos nie tak To za wczesnie to za pozno.Powtarzaniom scen nie bylo konca.Bardzo sie rezyser denerwowal,i na aktorow i na ekipy techniczne.Pod kosciolem na slomie odpoczywal mlody aktor Daniel.Moj synek zagadnal go o konia na ktorym jezdzil w filmie ,chwile z nami porozmawial,jeszcze wtedy nic nie wzkazywalo,ze tak pieknie rozwinie sie jego aktorska kariera.Po kilku dniach zakonczenie prac na planie filmowym i tradycyjny bankiet w Garnizonowym Klubie Oficerskim i ja tam bylam miod i wino pilam...........

Dzisiaj w Bramkach ladna pogoda.Sloneczko i nie bardzo zimno.Nasza Pusie znowu pogonily psy na duze drzewo,siedziala tam dosyc dlugo,my jej szukalismy,po kilku godzinach jak zglodniala wrocila do domu.Taka z niej alpinistka.Moja znajoma pani z internetu ktora prowadzi ciekawa dzialalnosc i blogowa i biezace dokumentowanie srodowiska  bardzo mnie zaskakuje swoja tworczoscia.Dzieki niej poznaje ciekawe srodowiska,przyrodnicze,krajoznawcze.Zdaje mi se czasem jakbym w tych miejscach byla razem z nia i razem z nia zwiedzala te wszystkie ciekawe miejsca,rzeczy i ludzi.Dzieki takim pasjonatom my ludzie nie mogacy bezposrednio uczestniczyc w tych wydarzeniach mamy namiastke uczestnictwa w roznych wydarzeniach./troche tak pisze-maslo maslane/cdn.Hala

niedziela, 11 grudnia 2011

ciag dalszy........

O jeszcze jednym ograniczeniu w stanie wojennym.Godzina policyjna.My mielismy bardzo utrudnione poruszanie sie wieczorami,gdyz bardzo blisko nieomal po sasiedzku,mieszkalismy z gen.Jaruzelskim.Osiedle tez bylo pod szczegolna ochrona dlatego ze mieszkalo na nim duzo rodzin wojskowych.Corka p.Generala chodzila do naszej zwyklej osiedlowej szkoly.Ochrona miala duzo roboty ciagle szukajac Monisi ktora chetnie bawila sie z kolezankami i kolegami z naszego osiedla.Ta wieczorna szybka obecnosc w domu mnie osobiscie sie podobala.Moja wyluzowana nastolatka i syn troche musieli ukrocic zycie towarzyskie.Wyszlo im to na dobre.Ogolnie jednak nie byly to mile lata lekko mowiac i tak naprawde w zyciu juz nigdy bym nie chciala aby cos takiego mialo sie powtorzyc.Teraz kiedy general jest juz blizej tego innego swiata do ktorego zmierza trzeba dac spokoj roztrzasaniu wszystkiego znowu na nowo.Nic to juz nieda.On swoja cene juz za to wszystko zaplacil.Tak naprawde to byly stracone lata.Teraz brakuje tych kilku lat rozwoju naszej ojczyzny i juz chyba tego nigdy nie nadrobimy.Przeszlo, minelo -finito.Myslmy o przyszlosci walczmy aby,byla jak najlepsza.I juz nie ogladajmy sie ciagle do tylu.To by bylo moje podsumowanie trudnego okresu naszej pieknej ojczyzny

test naprawy......

Sprawdzam komputer po lekkiej naprawie.

obiecalam-wiec pisze.............

Juz raz napisalam i jakims dziwnym trafem kiedy przycisnelam przycisk"publikuj" wszystko jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki zniklo-po prostu.Zaczynam drugi raz.Nie wiem co sie dzieje? Czarna magia.Stan wojenny trwa nadal.Chodzimy do pracy,uczymy sie,ale entuzjazmu w sobie nie potrafimy wykrzesac.Wszystkie niedogodnosci stanu  wojennego dotycza nas  rodziny wojskowe w tym samym stopniu co rodziny  cywilne.Mnie osobiscie ogromnie smieszyla sprawa tzw."rozmow kontrolowanych"Mielismy dwa telefony linie wojskowa i cywilna i oba byly zawziecie kontrolowane.Kiedys z kolezanka z pracy  krytykowalysmy naszego dyrektora i nagle wlacza sie ktos z centrali i smiejac sie mowi"to Panie nie wiedza ze kazdy Dyrektor to Bog iCar w jednej osobie"Parsknelysmy na to smiechem,ale mile to nie bylo.Potezne kolejki w naszym sklepie zajmuja duzo czasu.Kiedy przychodzi kawa kolejka jest ogromna.Jest ciezko.Maz moj choruje.Ciagle kontrolowany jest przez swoje wladze czy rzeczywiscie jest chory.Wlasnie by sie przydal aby kontrolowac robotnikow wyladuwujacych wegiel z wagonow.To jakas paranoja..Partyjni pseudo koledzy nachodza nas w domu i agituja do pracy w kontroli wladz cywilnych-teraz rzadza wladze wojskowe.Maz idzie do szpitala.Jest badany diagnozowany i zapada decyzja -emerytura.Sklada legitymacje partyjna.Okres w ktory maz idzie na emeryture jest bardzo niekorzystny finansowo.Odczuwamy to bardzo bolesnie na wysokosci emerytury przez cale dalsze zycie.Ale cos za cos.Albo swiety spokoj albo pieniadze.Wybieramy to pierwsze.Jakos sobie damy rade.Nagle dostajemy paczke od znajomej z Niemiec.Artykuly zywnosciowe i smakolyki ,kawa,herbata i prawdziwe czekolady.Wyroby czekoladopodobne na kartki zupelnie mi nie przypadly do gustu.Dziele sie tymi prezentami z moja mama,odrazu jej wysylam paczke.Skad te paczki?Wszyscy Niemcy ktorzy mieli jakas firme zwolnieni zostali z podatku jesli wyslali  paczke do biednych glodujacych polakow.Takze od ludzi poznanych przez naszego syna na winobraniu -dostajemy paczki.Sa to artykuly zywnosciowe,dziele sie ze znajomymi tymi dobrami.Mama moja w tym czasie ulega wypadkowi ma zlamana reke  .W kolejce po kawe zlamano jej reke.Byl ogromny napor przy otwarciu sklepu .Na Slasku ludzie sa bardzo niecierpliwi.Ciezko pracuja i sa bardziej wyczerpani.

Cos mi znowu komputer szwankuje przerywam pisanie cdn.Hala

sobota, 10 grudnia 2011

wspomnienia o staniewojennym...........

Dnia 13.12 mija kolejna rocznica stanu wojennego.Juz tyle lat minelo a w mediach caly czas -dyskusja .Czy byl on potrzebny? Co dal polakom?Czy byl wielkim zlem dla naszych rodakow itd.Roznej masci redaktorzy glownie mlodzi ludzie wypowiadaja sie autorytatywnie na ten temat.Ci i zlewa i prawa.Co oni wlasciwie wiedza?Mlodzi ludzie ktorzy wtedy byli dziecmi lub ich jeszcze wogole nie bylo zabieraja glos i osadzaja autorow stanu wojennego od czci i wiary.Postanowilam wiec zabrac glos na ten wazny dla mnie i mojej rodziny temat.Dla mnie osobiscie i mej rodziny byl to dzien ktory odwrocil w mojej rodzinie wszystko o 180 stopni.Moj syn na przekor wszystkim po pobycie w wakacje za granica w Belgi ,Francji Niemczech i zakosztowaniu luksusu/wtedy u nas nie bylo niczego/postanowil odmienic swoje zycie .Za przykladem mego brata przyrodniego i jego rodziny pragnal wyjechac do Niemiec i tam pozostac.Ze wzgl. na pochodzenie z dziada pradziada nie mial by z tym wiekszych problemow.Poniewaz oddal paszport do owizowania do Ambasady Niemieckiej 10 grudnia mial termin jego odbioru 14.grudnia.Rankiem 13 grudnia byla juz inna rzeczywistosc.Pod blokiem stay zaparkowane dwa czolgi jako ze bylo to osiedle gdzie mieszkala kadra wojskowa roznych Warszawskich instytucji wojskowych.Do Ambasady Niemieckiej niestety,dostac sie nie bylo mozna.Syn moj byl wtedy studentem 3 roku AWF.Zal mi bylo bardzo  ze chce wyjechac nie konczac studiow.Ale taka podjal decyzje.Zycie jednak inaczej ustawilo jego los.Jaka ja bylam szczesliwa ze tak sie stalo.Uznal to zrzadzenie losu jako palec Bozy i odstapil jak nam powiedzial"na razie " od tego wyjazdu.Tak wiec wprowadzenie stanu wojennego mialo w mojej rodzinie raczej skutek pozytywny.W pracy jako zona oficera nie mialam lekkiego zycia.Ciagle milkly rozmowy kiedy wchodzilam,lub zmieniano szybko temat rozmow.Rozgoraczkowane glowy moich kolezanek i kolegow bardzo przezywaly ta sytuacje.Ja tez wcale nie mialam lekko.Maz postanowil sie nie angazowac w zadne dzialania do ktorych go starano sie zmusic/komisarzowanie w cywilnych instytucjach fabrykach itd./Po prostu jego stan zdrowia bardzo sie pogorszyl i musial przejsc na rente chorobowa a,po niej na wczesniejsza emeryture.,w stopniu pplk.Teraz skupilismy sie na jego leczeniu.Nie bylo wcale tak latwo .Wszystkiego brakowalo Podobno istnialy sklepy jakies specjalne ,ale my nie mielismy o nich zadnych wiadomosci.Zycie nasze podlegalo takim samym ograniczeniom jak wiekszosci ludzi.Dotyczyly nas wszystkie rygory stanu wojennego.Wogole to jak siegne pamiecia nigdy  zaden minister Obrony Narodowej nie wyroznial oficerow i nie ulatwial im specjalnie zycia.Sprawdzala sie zasada ze "szewc bez butow chodzi".Latem 1982 roku moj syn chcial bardzo wyjechac na winobranie do Francji.Nie mogl dostac paszportu.Poszlismy nawet ja z mezem na rozmowe do MSW w tej sprawie ale nic nie wskoralismy.Maz jako oficer reczyl za syna.Niestety na prozno.Dopiero kolezanka ,ktora miala kolezanke w Biurze paszportow  zalatwila iz,syn odebral paszport bez wiekszych problemow.Takie to byly czasy.Syn wyjechal na winobranie i spokojnie wrocil samolotem do Polski z Paryza.Lecial na bilet kogos kto juz zostal w Paryzu.Jakby byla jakas katastrofa nawet bysmy nie wiedzieli ze tym samolotem lecial nasz syn.Byl bardzo zadowolony.Zarobil troche pieniedzy i przywiozl dla nas prezenty glownie zywnosciowe.Jaka ja bylam przeszczesliwa ze,moj syn skonczy studia.Moj brat i bratowa narazie nie mogli sie z nami kontaktowac.Byli w tzw.obozach przejsciowych przesiedlenczych.Na razie koncze ,ale wroce jeszcze do tego tematu w nastepnym poscie.

wtorek, 6 grudnia 2011

Po swiecie................

Na drugi dzien po Barborce dowiedzielismy sie z mediow,ktoi kiedy uczcil gorniczy trud.Rozne byly komentarze padaly zarzuty i z lewa i z prawa.Jedno mi sie osobiscie nie podobalo.Pan prezes Kaczynski kiedy jego wywiad mu doniosl ze do gornikow na Slask premier sie nie wybiera,szybko tam pojechal.Glosil jak zwykle swoje tyrady pelne nienawisci do rzadzacych.Nie rozumiem,wogole poczynan pana Prezesa.Dlaczego przybral on pozecalkowitej negacji tego co robi rzadzaca wladza.Z jaka zloscia ,nienawiscia i zaciekloscia wyglasza krytyke ,poczynan rzeadu.Przeciez kiedy byl premierem,tez nie lubil kiedy go bezpardonowo krytykowano.Sam wie dobrze,ze nie jest latwo wszystkim dogodzic.Moze jednak juz o tym zapomnial.Wogole ,jego twarz,zaciekla wroga zdradza jego wielki problem.Brak przez niego akceptacji dla wszystkich ,myslacych inaczej i braku tolerancji dla innych ludzi.On,wg. mnie wogole jest pozbawiony empatii na drugiego czlowieka.Jemu samemu jest chyba ,przez to zyc bardzo smutno.....Dzisiaj w Bramkach piekna pogoda ,ale jest dosyc zimno.Trawa jednak zaczela sie bardzo pieknie zielenic i rosnac.Jak tak dalej pojdzie to bedziemy ja jeszcze raz kosic.Ja chyba zartuje bo od zimy jednak nie ma odwrotu ,bedzie co ma byc.Ogolnie spokojnie.Tak naprawde to cierpie na syndrom wypalenia.Nie chce mi sie nic ani pisac ,ani czytac ,ani zyc.Tyle sobie obiecywalam robic w dlugie jesienne wieczory, a tu ledwo zyje.Juz i czekolada nie pomaga.Mam szanse tylko na powiekszenie swoich gabarytow.Wszystkie rady ,sprowadzaja sie do tego zeby cos ,robic ale kiedy mnie sie nie chce nic .....to co mam robic?Spac tez nie moge.Moze to jest taka sezonowa depresja ktora mnie dopadla?.Moze ktos z blogowiczow cos do mnie na ten temat napisze? Bardzo prosze Czekam Halina cdn.

sobota, 3 grudnia 2011

Barborka.............

Jutro Barborka swieto ludzi ciezkiej pracy.Nie tylko Slazacy swietuja w to Swieto.Takze w Warszawie ci co kopia,tunel pod metro to tez gornicy.Tylko ze,Ci troche czysciej wygladaja jak wyjezdzaja na powierzchnie.Wychowalam sie przy kopalni,prawie cala moja rodzina miala zwiazek z kopalnia.To byla w naszym miasteczku jedyna nasza zywicielka.Krajobraz w jakim zylismy tez zdeterminowala,kopalnia Jej haldy otaczaly z kazdej strony moj rodzinny dom.Jedna z nich teraz nazwana Charlotta towarzyszyla mi co dzien w czasie sniadania.Okna mojej kuchni wychodzily prosto na halde.Nawet zaslaniala niebo.Byla potezna.Jest podobno najwyzsza w Europie"holda"Kopalnia to tez placz i lzy kiedy zabierala z mej rodziny kochane osoby.Dwie osoby bardzo mi bliskie zginely na kopalni ,mlode pelne checi zycia. Moja mama tez dlugie 20 lat przepracowala na kopalni.Co,prawda na powierzchni w tzw.pluczce,ale to tez byla praca bezposrednio przy weglu.Praca ciezka.Teraz juz zadne kobiety tam nie pracuja.Dzien Barborki zapamietalam z dziecinstwa i wczesnej mlodosci jako wesoly dzien.Zawsze mam dostala jakas nagrode i mogla kupic cos lepszego do jedzenia.Rano 4 grudnia budzila nas orkiestra kopalniana.Maszerowali pieknie ubrani w tradycyjne mundury i czapki z pioropuszami,grali wesole marsze i slaskie piosenki.Byli na kazdej ulicy .Odwiedzali wszystkich.Mieszkalismy niedaleko szpitala wiec widzialam jak grali dla chorych,na placu przy szpitalu.Po poludniu bylo czasem spotkanie w salach domu kultury,a wieczorem dla mlodych zabawa.Teraz organizowane sa tzw.karczmy piwne.Wiadomo kazdy gornik musi od czasu do czasu przeplukac do brze gardlo.U mnie w domu tez mamy Barbare i tez chyba troche poswietujemy.Wtedy kiedy jeszcze wegiel byl naszym najwiekszym skarbem,bardzo duzo sie w ten dzien mowilo o gornikach,odbywaly sie rozne imprezy okolicznosciowe z wielka pompa i parada.Teraz duzo sie zmienilo ,nie ma juz kultu gornika,ale ci co znaja ta prace dalej bardzo sobie ja cenia.cdn.Hala

piątek, 2 grudnia 2011

Smutno mi.............

Znowu dzien bardzo smutny.Ni wiem jak ja przetrwam ten czas jesieni i zimy.Ciagle mnie dopadaja mniejsze i wieksze smuteczki.Corka moja pojechala dzisiaj na pogrzeb malego chlopczyka Jacusia synka naszych znajomych z Warszawy.Byl kilkakrotnie operowany.Mial bardzo chore serduszko ,ale leczenie sie nie powiodlo..Potem przez okno maz wypatrzyl z daleka w polu,atak malego bialego kundelka na duza sarne.Sarna kilkakrotnie wieksza od pieska.ratowala sie ucieczka ogromnymi susami przez cale kilkahektarowe pole.Piesek nie dawal za wygrana,pedzil za sarna az,do lasu.Kiedy zniknela w lesie ,kolo naszego domu,piesek sie wrocilw strone z ktorej przyszedl.Maly niewinnie wygladajacy kundelek,a taki zabijaka.Wczoraj byly kolo naszego domu,3 te sarny.Wiec nie wiem gdzie byla dzisiaj reszta tego towarzystwa.Zrobilo sie ciemno i nie wiemy jak sobie ta sarenka dalej poradzila,czy dolaczyla do swego towarzystwa?Jednym slowem wszyscy w przyrodzie sie ciagle zwalczaja.Jest twarda walka o byt.Nasze psy dzisiaj caly dzien oczekuja swojej Pani.Tak za nia tesknia .Jak Pani wraca dostaja amoku.Kotek Pusia jakas taka smutna snuje sie po domu.Udziela sie jej moj smutek.Chyba zjem sobie wieczorem kawalek czekolady to mi sie poprawi.Podobno czekolada powoduje wydzielanie sie hormonu szczescia.Musze to dzisiaj wyprobowac.cdn.Hala

czwartek, 1 grudnia 2011

T-jak talizman...............

Kazdy z nas ma jakis przedmiot ktory jest dla niego bardzo wazny.Pieczolowicie go przechowuje,dba o niego.Mysli  o nim bardzo cieplo.Ja tez mam jedna rzecz,ktorej nigdy bym nie chciala zgubic.Nie jest to zaden wartosciowy przedmiot,ale dla mnie ma ogromna wartosc glownie sentymentalna.Jest to taka skromna plastikowa broszka ktora nosila moja mama.Zaden klejnot.Nigdy nie bylo jej stac by sobie dla siebie cos cennego kupic.Od kogos dostala ta broszke.Czesto ja nosila i to byla jej jedyna bizuteria przez dlugie lata.Kiedy odeszla ja wsrod jej rzeczy ja znalazlam i bardzo mnie jej wyglad wzruszyl.Jest dla mnie bardzo cenna pamiatka.Z alfabetu teraz litera "T".Na litere T jest imie dla mnie bardzo mile "Teresa".W moim zyciu dwie osoby o tym imieniu byly dla mnie bardzo wazne.Jedna z nich to przyrodnia siostra mego meza.Kiedy my bralismy slub ,ona byla malutkim dzieckiem.Pozniej jakos bardzo sie od siebie oddalilismy.Mielismy slaby kontakt z soba.Ot ,tak doraznie od czasu do czasu sie spotykalismy.Wiedzielismy o sobie mniej wiecej.I to bylo wszystko.Terenia bedac malym dzieckiem ciezko zachorowala,co nie pozostalo bez wplywu na jej kondycje i zdrowie.Cale zycie borykala sie z ogromnymi problemami zdrowotnymi.Mimo to bedac ambitna madra dziewczynka skonczyla srednia szkole i zdobyla dobry zawod.Ja dopiero teraz po tylu latach zdalam sobie sprawe z tego jak jej bylo ciezko.Teraz dzieki internetowi nawiazalysmy serdeczny kontakt.Poprawily sie nasze relacje rodzinne.Wiemy o sobie coraz wiecej i wspolnie przezywamy rodzinne problemy.Ja wreszcie poczulam sie tak jakbym miala mlodsza siostre ktorej nigdy nie mialam.Chociaz mieszkamy daleko od siebie jestesmy razem.Druga Teresa w moim zyciu to kolezanka z ktora pracowalamBylysmy bardzo zaprzyjaznione.Pomogla mi nieraz,i ja jej tez.Wspieralysmy sie w trudnych chwilach.Potem kiedy ona zmienila prace ,zalozyla swoja firme,nasz kontakt sie urwal.Czyli tak to jest Jedno sie konczy a drugie zaczyna.Zycie nie znosi prozni.Mam teraz znowu swoja Tereske i bardzo sie ciesze.Dzisiaj w Bramkach bylo bardzo brzydko.Caly dzien wisial smog.To efekt palenia w piecach byle czym.Ale niestety z tym sie nie da walczyc.To jest walka z wiatrakami.Banalne ,ale prawdziwe.Dowiedzialam sie jednak bardzo fajnej rzeczy.Gmina Blonie przystepuje do zalozenia szeroko pasmowego internetu.Moze za kilka lat nie bedziemy juz miec problemow z laczeniem sie z swiatem.cdn.Hala

wtorek, 29 listopada 2011

Nastepne litery alfabetu od konca...............

Dzisiaj w Bramkach zimno.W nocy byl mroz -5C Wszedzie bialo,ale sniegu nie ma.W ub.roku juz byl o tej porze.Teraz kiedy pisze jest sloneczko i wyraznie cieplej.Pobuszowalam troche w internecie i na NK zobaczylam fajne zdjecia szkolne zamieszczone przez kolezanke z mojej klasy.Przeciez to 55 lat temu ,az sie nie chce wierzyc.Jednak zdjecia to trwala pamiatka .Nie jestem zwolenniczka trzymania zdjec w komputerze.Nie ma to jak zdjecie na papierze.Teraz znowu nowa litera mojego alfabetu-W. Moje nazwisko rodowe zaczyna sie na literze W .Jest w internecie duzy zbior ludzi znajomych o moim nazwisku rodowym.Jest to bardzo popularne nazwisko na Slasku i w Niemczech.Wierze iz,napewno mam gdzies bliskie kuzynki i kuzynow o ktorych nic nie wiem.Oni tez nas niestety nie znaja.Dziadek ojciec mojego ojca mial 3 braci ktorzy zyli gdzies w Stanach i Niemczech.Ich dzieci to moi kuzyni w prostej lini.Bardzo bym chciala ich byla kiedys poznac.Jak zyla babcia to jakis kontakt utrzymywala.Ale po jej smierci nikt juz sie nie interesowal dalsza rodzina.Litera U mego alfabetu kojarzy mi sie  z slowem -urodzaj.Urodzaj to ja mialam pewnego roku na mojej dzialce.Byly piekne ,zolte miesiste morele,brzoskwinie,jablka czerwoniutkie zimowe,sliwki biale i kolorowe i cud miod gruszki.To bylo tylko jeden raz na pozegnanie kiedy zapadla decyzja o sprzedazy dzialki w nastepnym roku.Tak sie ze mna zegnaly wszystkie drzewa,zeby mi bylo zal.I bylo zal jak cholera.Zlamalam kregoslup i niemozliwym bylo utrzymywanie tej dzialki.Jeszce na U-przypominam sobie moje cudowne kolezanki .Byly to dwie przystojne dziewczyny o imieniu URSZULA.Obie wysokie,ladne kobiety.Kobiety sukcesu.U-jak UPOR. Oj,tego zaluje najbardziej.Ze nie wykazalam wiecej uporu,w dazeniu do tego czego pragnelam najbardziej.Upor w dazeniu do celu to gwarancja powodzeniaTego mi niestety cale zycie brakowalo i brakuje do tej pory.Mam nadzieje ze choc ten ALFABET skoncze,-to juz bedzie  wtedy uparty sukces z mej strony.cdn.Hala

poniedziałek, 28 listopada 2011

ale wialo..........

 

spotkala nas dziwna historia.Nad Bramkami przeszedl huraganowy wiatr.Dulo niemilosiernie.Na posesji bylo bardzo jeszce duzo lisci z drzew ktorych juz nie mial kto sprzatac.Wszystkim sie juz znudzila ta syzyfowa praca.Dzisiejszej nocy przyroda zalatwila to za nas.Wszystkie liscie wywialo w rozne zakamarki ogrodu.Z tamtad latwo juz je bedzie uprzatnac.Na trawie juz nie ma lisci.Jest uprzatniete.Tak ,to przyroda pomogla leniom."Z" to kolejna litera mojego alfabetu N a "z" rozpoczyna sie znane wszystkim slowo -zazdrosc-zawisc.Zazdrosc jest uczuciem ktore potrafi do cna zawladnac czlowiekiem.Kazdym bez wyjatku.Nie zdajemy sobie czasem sprawy,jak silne bywa w nas uczucie zazdrosci.Myslimy ze jestesmy od tego wolni.Nic z tego ono jest w nas ,i tylko od nas zalezy jak sobie z tym uczuciem potrafimy  dac rady.Mozna byc zazdrosnym o rozne rzeczy ,i male i duze.Mozemy byc zazdrosni o to,ze sa ludzie ladniejsi,bogatsi,zdrowsi.I kiedy zazdroscimy takich zwyklych rzeczy nasze zycie jest bardzo smutne.Ciagle jestesmy wtedy nie zadowoleni z wszystkiego.Zdaje sie nam iz,wszyscy zyja lepiej odnas.Ale,jakos nie zastanawiamy sie iz,to moze byc nasza wina,ze to my czegos nie do pilnowalismy,za malo sami niezadbalismy aby,zylo sie nam lepiej dostatniej.Myslimy ze to jacys"ONi"nam w przeszlosci przeszkadzali i przez nich jest jak jest.To wcale nie prawda.Winni jestesmy niestety my sami.ZAZDROSC Ja niestety nie jestem wolna od tego uczucia:mam kilka spraw ktorych zazdroszcze moim bliskim i roznym ludziom.Przede wszystkim zazdroszcze ludziommozliwosci zwiedzania swiata.Ogladania tych pieknych miejsc na calym swiecie-wszystkich cudow swiata.Tego im nikt nigdy nie zabierze.To juz na zawsze,zostanie w ich sercach,oczach,pamieci.Beda mogli kiedy zamkna oczy,przesuwac jak w kalejdoskopie obrazki z tych wszystkich miejsc w ktorych byli.Marzylam kiedys iz,moze ktores z moich dzieci  bedzie mieszkac za granica i ja bede go odwiedzac.Mimo realnych mozliwosci  nie zdecydowali sie na zamieszkanie w innym kraju.Moje podroze tez ograniczyly sie do Polski.Bylam tez na Ukrainie i w dawnych Demoludach.Teraz juz na podroze jest za pozno.Choc moglabym teoretycznie pojechac wszedzie.Zazdroszcze tez ludziom asertywnosci.Umiejetnosci mowienia "nie" kiedy sprawa jest dla mnie niekorzystna.Ja tego nigdy nie umialam i brnelam w slepe zaulki.Ciagle sie wplatywalam w w jakies nie korzystne dla mnie historie.Chcialam byc dobra dla wszystkich,ale nic to nie dawalo.Nie bylam przez to ani bardziej lubiana,ani mocniej kochana.Ot,byla sobie Halinka,Pani Halinka, mama Halinka,babcia Halinka ale, bez niej tez byloby rownie dobrze.Jest to jednak wylacznie moja wina i ja to dobrze odczulam na wlasnej skorze.ZAZDROSNA bylam takze kiedy dzieci moich znajomych  osiagaly wieksze sukcesy od moich dzieci.Byla to jak teraz po latach widze skrajna glupota.Zazdroscilam i zazdroszcze dalej talentow artystycznych u ludzi.Ja tez rozbudzalam w sobie rozne manualne umiejetnosci.Niestety nie zostalam wyposazona przez tego Njwyzszego w wielkie talenty i moglam sie tylko ciezka praca czegos  nauczyc.Malowalam,rysowalam,owszem nawet sie podobalo.Gralam na pianinie ,robilam ciekawe zdjecia  itd. Pozostaje mi tylko jedno stwierdzenie"Chcialaby dusza do raju ,tylko ten raj"ciut za daleko"Zostalam tak wyposazona  na zycie przez tych ktorzy mnie uksztaltowali  i tego Najwyzszego ze nie ma zmiluj.Taka "karma".Pod koniec dnia odwiedzily nas dwie sarenki przedefilowaly przed nami i poszly sie pokarmic ,zielona ozimina ktora rosnie niedaleko nas.One dwie zawsze chodza razem.Maja teraz kolor ziemi ochronny ,nie sa rude jak na wiosne.Juz sie balam ze zginely,ale daly sobie rade.Sa piekne ,duze.I to by dzisiaj bylo na tyle........ Hala

niedziela, 27 listopada 2011

Alfabet od konca.....

Wszyscy ktorzy pisza swoj alfabet rozpoczynaja od litery A.Ja  jednak mysle ze latwiej mi bedzie rozpoczac od konca.Dlaczego? nie umiem tego sprecyzowac ,ale tak pomyslalam .Podobno internet ma do siebie ,ze wszyscy  w nim chca byc lepsi,madrzejsi. Nie chca pokazywac swoich wad,zlych cech charakteru.Mysle ze tak jest.Kazdy czlowiek chcialby aby dobrze o nim myslecWobec tego mysle ze moge zaczac pisac moj alfabet-od konca .Ostatnia litera alfabetu jest litera Z.Z jak zal.Otoz zaluje wielu rzeczy ale,najbardziej mlodosci.Kiedy czlowiek jest mlody nie zdaje sobie sprawy jaki to jest piekny czas w jego zyciu.Chcialby szybko byc doroslym,prowadzic samodzielne zycie.Ma marzenia o wznioslych celach,rzeczach.Wydaje mu sie ze kiedy juz bedzie samodzielny,bedzie mogl robic wszystko bez ograniczen.Wszedzie byc wszystko kupic,miec.Jest to po prostu nieprawda.Kazdy czs w zyciu czlowieka niesie z soba ograniczenia.Tego nie mozna,to nie wypada,to za pozno,to za wczesnie i.t.d..Ale bedac mlodym ,tego niestety nie rozumiemy.Zal mi tez czasu tek beznadziejnie zmarnotrawionego na glupie rozmowy,dyskusje,klotnie ktore nic nie dawaly dobrego dla sprawy o ktore szlo.Trzeba mi bylo wogole nie zwracac uwagi na rzeczy nieistotne,blache.Cieszyc sie zyciem,zdrowiem,obecnoscia wokol siebie bliskich.Samemu pokazywac im mila twarz a,nie wiecznie zgorzkniala i niezadowolona.Ale aby to zrozumiec musialam przejsc  dluga droge.Bolesna pelna upokorzen i lekow.Dbalam o sprawy istotne dla mnie ,jakies glupie szczegoly ,a okazywalo sie pozniej ze byly to sprawy nie warte"funta klakow".Zal ze tak pozno to zrozumialam.I to by byla pierwsza litera mojego"Alfabetu". c.d.n.Hala

sobota, 26 listopada 2011

Poznajmy sie-na nowo................

Im dluzej z soba zyjemy,tym mniej wiemy o sobie  nawzajem.Jest to jeden z paradoksow naszego zycia.Na poczatku naszego wspolnego zycia jestesmy wyczuleni na wszystko, co dootyczy Jej lub Jego.Nie jest wiec dla nas tajemnica ze nasz ukochany nie znosi jakiejs zupy,lub rodzynek w ciescie.Nie znosi np.w TV Kuby Wojewodzkiego/wylacza wtedy telewizor/Wiemy jakie czyta ksiazki,prase co go bawi i smieszy.Po 15 czy 30 latach zapytani o upodobania naszej polowy czesto trafiamy jak kula w plot.Jakos nie zauwazylismy zmian jakie w nas zaszly przez ten czas.To niestety bardzo czesta przypadlosc.Do naszego zycia wkradla sie rutyna.Ale moze szkoda naszego zycia.Warto chyba czasem zapytac partnera:co tam ciekawego czytasz?Spojrzec przez ramie czego szuka w Googleach .Zainteresowac sie jego zdrowiem.Posluchac jego wspomnien z dziecinstwa .Nawet gdyby to juz bylo powtarzane n-ty raz.Przywolac wspolne wspomnienia z wakacji ,wyjazdow.Przywolac zabawne historie rodzinne i po razy ktorys z rzedu zapytac o jakis epizod z jego ,jej ,zycia.Wogole wiecej z soba rozmawiac.W pewnym wieku /swoim,malzenskim/za duzo milczymy.Wydaje nam sie ze juz wszystko  co bylo do powiedzenia zostalo powiedziane,a to wcale nieprawda.Bardzo potem gdy ktoregos z nas ubywa bolejemy nad tym-ze tyle rzeczy mu jeszcze nie powiedzialam,a moglam czy moglem.Tak sobie mysle ,ze gdyby wszyscy /nie wylaczajac naszych politykow/uwazniej sie wysluchiwali swiat bylby bardziej przyjazny i latwiej by nam bylo w nim zyc.Zainteresowanie zyciem drugiej osoby utrwala uczucie,a czasem pozwala  rozniecic je na nowo.Teraz musze napisac o odwiedzajacych nas juz drugi rok ptaszkach.Prosty karmnik zrobiony z 5-cio litrowej kwadratowej butelki na wode mineralna okazal sie byc wspanialym wynalazkiem.Wycinamy otwor  prostokatny zaginamy folie,i piekne wejscie gotowe.Ptaki sa ciekawe ,kiedy butelka jest przezroczysta z zaciekawieniem patrza co jest w domu.Mielimy orzeszki i wysypujemy w karmniku.Wszystkie zeszloroczne ptaszki juz byly sie pokazac.Jeden z nich szczegolny zarlok kiedy w chodzi do karmnika rozposciera skrzydla i nikogo nie dopuszcza.Obserwacje nam i Pusi ulatwia to ze karmnik jest przezroczysty.Mozna godzinami obserwowac zabawy ptaszkow.Jest to bardzo fajna zabawa  idla kota i dla nas wszak juz coraz bardziej dziecinniejemy.Dzisiaj w Bramkach pogoda dziwna raczej wiosenna  i tylko liscie ktorych jest wszedzie bardzo duzo,przypominaja nam,iz jest to pozna jesien.Ale jeszcze przed nami zima i trzeba o niej pamietac.cdn.Hala

środa, 23 listopada 2011

Co nowego...........

Niestety swiat wokol mnie zupelnie zamarl w bezruchu.Nic sie nie dzieje.Pogoda jak na koniec listopada bardzo ladna.Zajrzalam do mojego dziennikai w ub,roku 23.listopada tak pisalam:Pogoda pochmurna deszczowa.Wnocy musial padac duzy deszcz .Tu jest teren troche gliniasty wiec tworza sie kaluze i rozlewiska.Jest duzy wiatr.Prosze zobaczyc jak inaczej jest w tym roku.Wogole nie ma wiatru a,deszczu nie bylo juz chyba 3 tygodnie.Jest bardzo sucho I jeszcze 25.listopada 2010 roku spadl pierwszy snieg u nas w Bramkach.W tym roku raczej sie  nie zanosi na taka rychla zime.Ale pozyjemy,zobaczymy.W Bramkach powstal nowy sklep.Powstal w wyniku rozbudowy malego sklepiku.Jest ladny przestronny.Widac ze wlasciele sie rozwijaja.To mlodzi bardzo sympatyczni ludzie.Cala nadzieja w mlodych ze beda potrafili zmienic nasz kraj na lepsze.Trzeba im tylko pomoc,ulatwic.Mamy wiec w naszych Bramkach w bliskiej od siebie odleglosci 3 dobrze zaopatrzone sklepy.Czynne takze w niedziele.Mimo ze naszemu proboszczowi sie to napewno za bardzo nie podoba.Drzewa juz prawie wszystkie sa gole.Za to jest duzo lisci pod drzewami.Przylecialy takie piekne kolorowe sojki one zbieraja zoledzie na zapasy zimowe.Martwimy sie bo zginely albo gdzies sie wyprowadzily sarenki,zajaczki.Jakas taka pustka zrobila sie wokol nas.Jest juz szaro .Kolor ciemno brazowy-gdzieniegdzie tylko cos zielonego.Malo tu rosnie iglakow,a nasze jeszcze male.Nasz sasiad krzata sie od rana ,stale ma cos do roboty.I to by bylo na tyle.cdn.Hala

piątek, 18 listopada 2011

Goracy temat............

Expose Premiera jest wywolanym na dzisiaj tematem do dyskusji.Pozwole sobie dolaczyc moj skromny glos do tego goracego jak kartofel  wyjety z ogniska - tematu.Poniewaz uwazam ze nasz Premier jest wlasciwym czlowiekiem na wlasciwym stanowisku,zgadzam sie w calej rozciaglosci ,z glownymi tezami jego wystapienia.Zycie i tak zweryfikuje warunki w jakich nowemu rzadowi przyjdzie rzadzic.Bardzo bym jednak pragnela ,aby  nie bylo w tej nowej kadencji takiego spietrzenia roznych nieszczesc,klesk zywiolowych i katastrof jakie nekaly rzad z premierem Tuskiem na czele w pierwszej kadencji.Wiecej szczescia zycze Panu Premierowi.Premier Tusk  i tak sobie fantastycznie z wszystkim poradzil.Podoba mi sie dbalosc o ustawienie wlasciwych proporcji w pomocy kierowanej do ludzi.Nie moze byc tak jak do tej pory ,ze bogaci staja sie coraz bogatsi a biedni coraz bardziej ubodzy.Takze waloryzacje emerytury w obecnej postaci byly bardzo krzywdzace dla ludzi o nizszych emeryturach.Procentowo ustalane podwyzki emerytur byly naprawde spolecznie nie do przyjecia.Jesli jest czegos malo ,dzielmy to chociaz sprawiedliwie.Ja przezylam w swoim zyciu okres kiedy nie mozna bylo kupic masla dla dziecka/margaryn zastepujacych maslo jeszcze w Polsce nieznano/i wtedy ekspedientka dzielila kostke 250 gr. na 8 czesci.Mlodzi juz tego nie znaja a starsi nie pamietaja ,albo juz nie chca pamietac.Sumujac ,pragnelabym dozyc konca kadencji tego Rzadu i Premiera i moc powiedziec -szczesliwie nam sie udalo.Jest to moje ciche marzenie.Nie bedzie oczywiscie lekko ,ale kto powiedzial ze w zyciu ma byc lekko.Oby tylko wszystkim dopisalo zdrowie i chec do pracy ,a bedzie dobrze.Musi byc nie ma innej opcji.Tak mi dopomoz Bog slubowali niektorzy czlonkowie rzadu.I mysle ze nasz Prezydent tez zrobi wszystko.aby z calych swoich sil wesprzec ten rzad.I mam nadzieje ze beda w wielkiej zgodzie ustalac czasem nawet bardzo trudne sprawy.Hala cdn.

środa, 16 listopada 2011

srodek tygodnia...........

Doszlam do wniosku ,ze moje pisanie w bloogu bylo ostatnio,bardzo monotematyczne.Pisalam co mnie boli,jak boli ,o lekarzach i wizytach u nich .I tak w kolko.Pora z tym skonczyc.Uzalanie sie nad soba nic nie daje ,poglebia tylko frustracje ,i zlosc na wszystko i na wszystkich.Jak juz kiedys pisalam - w TV programie drugim nadaja teraz bardzo pasjonujacy serial o tytule "egzamin z zycia".Tylko pora emisji jest szokujaca 5.55 rano.Jest to serial o mlodych fajnych ludziach ich wyborach zyciowych,problemach powaznych i mniej powaznych.Tylko ta pora emisji.Kto z mlodych ludzi o tej porze oglada TV?Chyba ze sobie nagrywaja,ale nie wydaje mi sie.Ja jednak nastawiam budzik i skwapliwie ogladam.Powodow jest kilka.Kiedy przed laty byla jego premiera ja nie mialam zupelnie czasu go ogladac.Powodem najwazniejszym dla mnie jest gra wspanialych aktorow takich jak chocby Anna Seniuk,Jan Nowicki obok mlodych nieznanych jeszcze wtedy mlodych aktorow.Jak przyjemnie jest teraz ogladac jak zaczynali swoje aktorstwo.Jak sie rozwineli i co z nich kolokwialnie mowiac wyroslo.Ostatnie dwa odcinki pod wzgl.artystycznym powalily mnie na kolana.Zagral mlody ukrainski tancerz Zora Koroljew i mlodziutka zaczynajaca gre Patricia Kazadii.Och jak oni pieknie tanczyli.Pani Zofia Kucowna w roli babci,tez wyraznie podniosla range obsady.Nie wiem czy w tej TV liczy sie tylko komercja. Filmy z gatunku-"zabili go i uciekl" nadawane sa w najlepszym czasie antenowym.Ale chociaz mowi sie ze "jedna jaskolka nie czyni wiosny" cos poprawilo od jesieni.Wrocil dlugo oczekiwany Poniedzialkowy teatr TV .Wspanialy jest tez cykl reportazy,filmow krotkometrazowych,dokumentalnych  w cyklu:Polska bez fikcji.Ogladam te filmy codziennie.Sa to perelki dokumentu.Kazdy znajdzie w nich cos dla siebie.I bylabym zapomniala cykl"Swiat bez fikcji" tez jest godny zauwazenia. Tak ze troche ambitniejszych programow sie pojawilo.Aby do jutra do 5.55 ogladam nowy odcinek mojego serialu.c.dn.Hala             

 

gogladac

poniedziałek, 14 listopada 2011

dobra wizyta......

Wczoraj okolo godz 14 nadszedl kres mojej wytrzymalosci na bol.Poprosilam corke aby,zawiozla mnie do jakiegos lekarza ,bo juz zadne smorowidla i srodki przeciw bolowe nie skutkowaly.Balam sie nastepnej nocy/juz trzeciej z rzedu/z bolem.O godz 16-tej pojechalismy do Blonia na dyzur doraznej pomocy lekarskiej.I tu szok.Pusto zadnego tlumu pacjentow.Po kilku minutach przychodzi lekarz i prosi do gabinetu.Mlody lekarz ,bardzo spokojny zrownowazony,pozwalajacy na wypowiedzenie sie pacjenta co do bolu i charakteru bolu.Sympatyczny lekarz z dobrym podejsciem do zestresowanego pacjenta.Konkretny rzeczowy.Po zbadaniu ordynuje zastrzyk przynoszacy nieomalze natychmiastowa ulge.Poniewaz choruje na refluks i chorobe wrzodowa zoladka nie moge brac lekow doustnie bierze to pod uwage.Jestem przeszczesliwa ze dalam sie namowic corce na ta wizyte.No i wladzom Gminy Blonie iz,tak pieknie rozwiazali problem doraznej pomocy.Byc moze nie zawsze jest tak luzno,tak malo pacjentow.Ale jest na dyzurze kilku lekarzy wiec tloku napewno nie ma.Jest to pomoc dorazna,ale jakze wazna w silnym bolu.W tym samym budynku jest calodobowa apteka,wiec wykupujemy leki i wracamy do domu.Dzis po 2 zastrzykach jakos przetrwalam w lepszej kondycji noc,i zeby sobie troche odwrocic uwage napisalam te slowa.Pogoda jest juz taka pozno jesienna .Aby wytrzymac do gwiazdki.Pozdrawiam wszystkich Hala cdn........

sobota, 12 listopada 2011

Po swiecie........

Bardzo sie zdenerwowalam ogladajac zdjecia filmowe z zajsc w Warszawie.To okropne,jak mozna cos takiego robic.Ludzie mlodzi nie zdaja sobie zupelnie sprawy z tego,ze przez takie zachowanie niszcza samych siebie.Doprowadzaja swoje zycie do totalnej destrukcji,niszczac wszystko po drodze.Nikt przeciez od nikogo nie wymaga zeby,miec takie same poglady.Mozna sie spierac,ale konstruktywnie,dyskutowac,ba nawet demonstrowac,ale po co za soba siac zgroze i zniszczenie.Nie ma u nas w naszym narodzie,jednosci -trudno.Ale po co niszczyc to co wspolnymi silami caly narod zdobyl.Wszedzie na calym swieciemlodzi ludzie wszystko kontestuja,wszystko im sie nie podoba.Moze nalezaloby wiecej mlodych ludzi dopuscic do rzadzenia,powierzyc im bardziej odpowiedzialne stanowiska.Zobaczyli by wtedy jaka to sztuka to cale rzadzenie.Mlodzi sa niecierpliwi,oni niechca taka jak my czekac na wszystko dziesiatki lat.Oni chca zyc dobrze,dostatnio tu i teraz-natychmiast.Potrafia pracowac sa dobrzy w wielu dziedzinach,ale trzeba im to umozliwic,pomoc.Musza widziec przed soba przyszlosc,perspektywy.Kto ma im to umozliwic ? Narazie brak odpowiedzi na to pytanie . Dzisiaj w nocy obudzil mnie potworny bol prawej nogi /tej niby zdrowej/.Mysle ze wczoraj nieostroznie  wchodzilam na rower do cwiczen i cos mi tam wyskoczylo i daje ucisk na jakis nerw.Nie moge dac kroku bez dwoch kul.Boli jak diabli.Obawiam sie ze to grubsza sprawa.Na razie nalykalam sie proszkow przeciw bolowych i probuje sobie odwrocic uwage.Ale nie wiele mi to pomaga.Noga boli i dretwieje.Jestem juz wykonczona ,ciagle cos mnie dopada.Och! Kochane zdrowie jak trzeba cie cenic........Dzisiaj na swoim profilu na NK nasza wspolna kolezanka i kolega zamiescili szereg zdjec z pieknej rocznicy 50 lecia zawarcia malzenstwa.To powinny ogladac mlode pary,dopiero rozpoczynajace swoje malzenstwa,i brac przyklad jak dzielnie i trwale mozna przezyc razem 50 lat.Piekne zdjecia.Bardzo osobiste.Ci ktorzy zyja godnie ,uczciwie wcale nie musz chronic swojej prywatnosci.Oni nie maja nic do ukrycia.Sa po prostu szczesliwi i tym sie dziela z innymi.Czy sie to komu podoba czy nie.Pozdrawiam Hala cdn.                                     

czwartek, 10 listopada 2011

Dzisiaj krotko............

Dzisiaj bardzo krotko.Dzien moj byl bardzo spokojny.Pogoda bardzo mglista.Prawie nic nie bylo widac.Caly nasz ogrod utonal w lisciach ktore spadly juz prawie wszystkie z drzew..Jest taki dywan co najmiej pol metra wysokosci i jutro bierzemy sie za robote.Ja jestem od dostarczania papu a reszta zajmuje sie pracami wymagajacymi madrego zaplanowania.Tak  powiedzial nasz "general".Chcac byc z nim w dobrych stosunkach trzeba go pilnie sluchac.Dzisiaj przylecialy do nas piekne sikorki.Na balustradzie jest przymocowany karmnik.Obsrwowalam takie smieszne zdarzenie.Do karmnika wpadly 3 listki dosc duze z drzewa.Przyleciala sikorka i najpierw wyrzucila jeden listek,potem drugi i potem trzeci.Wdziobie je wynosila.Dopiero potem zabrala sie za orzeszki.Pusia bardzo sie denerwowala.Chciala te ptaszki gonic.Po poludniu z kolei ona splatala nam figla.Latala po lesie ledwie ja bylo widac w tych lisciach.Jak przyszedl kocurek,ktory niestety popadl w nielaske,Pusia uciekla na drzewo bardzo duze.Bylo juz dosyc ciemno ,bala sie zejsc.Ale jakos dala sie naklonic przez meza i pomalu,najpierw skaczac na nizsze drzewo tylem zlazla z tego drzewa.Taka to alpinistka z niej.Musial jej swiecic latarka.Ale zobaczyla swego kocurka i juz znowu chciala uciec,ale maz go ostro pogonil i wzial ja na rece i przyniosl do domu.Jak na "generala"przystalo zadanie zostalo wykonane solidnie.Teraz alpinistka spi jak zabita pod kaloryferem i grzeje swoja pupe i lapki.Jutro bardzo dla Polakow wazne Swieto.Kazda rodzina bedzie chciala to Swieto uczcic po swojemu i dobrze.Szkoda tylko ze zapowiadaja na jutro tyle roznych manifestacji.Powinne byc fajne festyny,radosc,pokazy,rekonstrukcje historyczne bez zadymy.No! ale coz robic niektorzy nie potrafia inaczej.PozdrawiamHala cdn.

środa, 9 listopada 2011

Jakos udalo sie przezyc...........

Wczoraj bylam w Warszawie na wizycie lekarskiej.Musze chociaz kilka refleksji na ten temat napisac.Na wizyte u ortopedy zapisana bylam juz kilka tygodni temu.Mila pani rejestratorka zapisala mnie do poradni przyszpitalnej,poniewaz w tym szpitalu 1.5 roku temu przeszlam operacje zespolenia do szpikowego nogi po zlamaniu.Kiedy przyjechalismy do szpitala i przychodni w halu klebil sie juz tlum ludzi oczekujacych na wizyte lekarska.Nie ma zadnych numerkow,jest tylko podany czas od godz.10-12-tej w kolejnosci przybycia.Bylismy o godz.9-tej i juz bylam 12-ta w kolejce.Kiedy wreszcie  okolo godz 11-tej znalazlam sie w gabinecie lekarskim spotkala mnie nieprzyjemna stresujaca sytuacja.Otoz okazalo,sie ze zostalam zle zapisana.Po roku od operacji winnam sie juz leczyc u ortopedy w zyklej przychodni a nie w przyszpitalnej.Po bardzo nieprzyjemnym pouczaniu przez Pana doktora i wtorujaca mu pielegniarke istoty mej "zbrodni" laskawie Pan doktor zgodzil sie mnie przyjac.Ewidentnie Pani rejestratorka cos nawalila.Bo ja jej telefonicznie wyjasnilam ze operacja byla juz 1.5 roku temu.Nastepnie zostalam skierowana na rtg.stawow biodrowych.Tam znowu nalezalo zajac kolejke.Po rtg z dyskietka znowu do lekarza po oczekiwaniu w nastepnej kolejce.O godz 12.30 jestem znowu przed obliczem bardzo juz zdenerwowanego Pana doktora.Teraz znowu dalszy ciag pouczen.Moja choroba jest tu najmiej wazna.Dowiaduje sie ,ze zespolenia nie musze usuwac,a ze boli to trzeba brac srodki przeciw bolowe i juz.Potem Pan doktor dosc dlugo nie mogl wyswietlic w komputerze mojego zdjecia,az wreszcie mruknal -obydwa stawy biodrowe zrypane do wymiany.I to bylo wszystko-pieknie podziekowalam za mila wizyte i udalam sie do domu.Bylam pod opieka mojego przystojnego,fajnego wnuka ktory pieknie sie mna zaopiekowal i dowiozl z powrotem szczesliwie do domu.I to jakos oslodzilo moje koszmarne przezycia z wizyty lekarskiej.Nawiasem mowiac to pamietalam tego Pana doktora jeszcze z szpitala.Jest on zastepca ordynatora ortopedii i zawsze dosc arogancko odnosil sie do chorych.Golym okiem dalo sie zauwazyc ktora z pacjentek,miala za soba wizyte w jego prywatnym gabinecie.Nie wiem,jak i dlaczego utrzymuje sie fikcje w tym niby bezplatnym leczeniu.Moze i sa lekarze postepujacy etycznie i z uwrazliwieniem na chorego,ale jest ich tak malo,ze gina w tej ogolnej mizerii i miernocie naszej"sluzby zdrowia"Podobno sie tlumacza ze za malo zarabiaja,i dlatego musza pracowac na kilku etatach.Sa przemeczeni,i to glownie dlatego ze ciagle musza zdobywac nowe dobra materialne.Lepszy samochod,nowy dom,ciekawe wyjazdy zagraniczne,i zawsze jest cos nowego do zdobycia.Ale zeby nie wiem ile by nie zarabiali to i tak zawsze bedzie malo.Bo zawsze mozna zmienic samochod na nowszy model,zegarek na bardziej firmowy itd. Ja juz kiedys o tym w swoim blogu pisalam,ze kazdy kandydat na medycyne powinien obowiazkowo przepracowac co najmiej 1 rok jako pomoc-sanitariusz na ciezkich odddzialach.Opieki paliatywnej,neurologii,ortopedii,onkologii ipo takim stazu jesli dalej bedzie chcial byc lekarzem to napewno,bedzie to lekarz ktory zna blaski i cienie tego zawodu.Przeciez nikt nikogo nie zmusza do wyboru kierunku studiow.Jego byl taki wybor przed laty,skladal przysiege Hipokratesa i powininien sie do tego stosowac mimo wszystko.Ale to chyba wszystko co tu pisze,to tylko moje pobozne zyczenia.I natym koncze moj reportaz z kontaktow z bialymi fartuchami.Oby w moim zyciu bylo ich jak najmniej.Hala cdn.

sobota, 5 listopada 2011

jednak jestem......

Mialam zakonczyc ta swoja pisanine.Ale jednak to prawda ze internet bardzo wciaga.Jakos tak mi czegos brakowalo.Przeczytalam blogi roznych ludzi i stwierdzilam,ze moje pisanie jest bardzo ubogie .Nic sie ciekawego nie dzieje,czym moglabym kogos zainteresowac,zadziwic,ale ja to lubie .Pisze przeciez to o czym mysle,co przezywam.Moze bym chciala ,aby moje zycie obfitowalo w roznego rodzaju atrakcje,ale jak sie nie ma co sie lubi to sie lubi co sie ma/tak sie potocznie mowi/Dzisiaj w Naszych Bramkach byla caly dzien piekna pogoda.Sloneczko,dosyc cieplo i slaby wiatr.Nasza kotka Pusia cala zaaferowana siedziala na oknie na parapecie i obserwowala spadajace liscie z drzew.Bardzo jej sie to podobalo.Chciala je zlapac.Potrafila tak pol dnia sie tym zajmowac.Mysle ze jej romans z piekny czarnym kocurkiem sie skonczyl bo jakos wcale nie chciala wyjsc na spacer.No coz wszystko sie kiedys konczy.Mnie natomiast spotkala wielka przyjemnosc.W poczcie dostalam wspanialy list od mego szkolnego kolegi/to juz 55 lat jak dzielilismy lawke w klasie liceum/Opisuje mi i przesyla mi zdjecia z miejsc mego dziecinstwa i mlodosci.Pisze piekna slaska gwara rozne opowiesci o "downych czasach".Mial wypadek ,potlukl sie solennie,ale na cale szczescie nic mu sie nie stalo powaznego.Teraz ma wiecej czasu,wiec opisuje po slasku nowa rzeczywistosc.Swiat ktorego juz nie ma.Musze sie przyznac ze zainteresowalam sie bardzo pewna sprawa.Napisal do mnie redaktor malej oficyny wydawniczej z reklama.Chodzi o wydawanie nisko nakladowych albumow wspomnieniowych prywatnych.Oferuja redakcje/calkowite przygotowanie do publikacji/ w cenie okolo 2-3 tysiecy zlotych za naklad okolo 50 egzemplarzy.Bardzo to fajna sprawa -takie ocalenie od zapomnienia.Byc moze jak Bog da w przyszlym roku sie do tego przymierze.Tak ze plany mam dosyc ciekawe,ale czy cos z tego wyjdzie.To chyba mozna tylko powiedziec pozyjemy zobaczymy.......Zapowiedzieli znowu dzisiaj w telewizji ze w poniedzialek bedzie bardzo ciekawy spektaklTV.pt."Kontrym".Spektakl sensacja polityczna z udzialem wspanialych aktorow:Jana Frycza,RendbadaKlynstra,An drzeja Grabowskiego.Bede napewno ogladac.Do czego serdecznie namawiam.cdn.Hala

czwartek, 3 listopada 2011

Wszystko przemija..........,tak i te

Minely juz tegoroczne Swieta Pamieci.Dni spokojne pelne refleksji i zadumy.Pamietac jednak o dniu 1 listopada2011 rokubedziemy zawsze za sprawa cudownego uratowania pelnego samolotu pasazerow z zaloga od nieuniknionej zdawalo by sie,katastrofy.Wszystko skonczylo sie dobrze,ale mysle ze jeszcze dlugo wszystkie media zamieszczac beda informacje,i omowienia tego wypadku.Analizy fachowe i niefachowe,wielu znawcow temetu bedzie sie wypowiadac,a potem zapadnie cisza.I tylko przy nastepnym jakims tragicznym zdarzeniu z udzialem samolotu/oby to sie nigdy nie wydarzylo/znowu sobie media o tym przypomna.Tak wlasnie wszystko przemija.Ucieka z naszej pamieci.Teraz przy nieograniczonych mozliwosciach internetu swiat bardzo szybko sie o wszystkim dowiaduje,ale tez bardzo szybko zapomina i wszystko przechodzi do historii.Ja osobiscie nie bardzo sie zgadzamz tym wspominaniem w okolicach 1 listopada tych ktorzy nas opuscili i to w dodatku z dostojna powaga i smutkiem.Ja pamietam ich codziennieTakze,co mnie w nich smieszylo,a przedewszystkim bylo madre.Nie zrobilabym biesiady na grobie jak robia to cyganie.Ale bardzo sie cieszylam kiedy p-po cmentarzu rodzina przyszla na obiad i wtedy wspomnieniom o naszych bliskich nie bylo konca.Bylo w tych wspomnieniach cos bardzo cieplego,wzruszajacego i ludzkiegocdn.Hala

środa, 2 listopada 2011

Dzien Zaduszny..........

Dzien Zaduszny to bardzo wazny dzien dla katolikow.Nie jest juz swietem wolnym od pracy,ale ranga tego dnia wsrod rodzin katolickich wcale nie zmalala.W dniu tym nasze mysli zwrocone sa na wszystkich zmarlych,wspominamy ich wszystkich,znanych i nieznanych,ich zycie ,ich kleski i radosci.Modlimy sie zarliwie,aby tam po drugiej juz stronie doznali wiecznego spokoju.Tak jak,i wczoraj zapalamy na ich mogilach znicze.Na tych nam dostepnych i myslimy z zalem o tych mogilach naszych  krewnych na ktorych juz nikt niczego nie zapali.Symbolicznie wiec zapalamy zawsze jeden znicz z mysla o tych ,mogilach daleko od nas.Moja babcia i dziadek ze strony mojej matki,jej trzy siostry ich dzieci,spoczywaja na cmentarzu na Ukrainie w miejscowosci Bobrka 30 km za Lwowem w kierunku poludniowym.Ja juz ich nigdy teraz nie bede mogla odwiedzic,zapalic znicz na ich mogilach.Wczoraj w internecie zobaczylam portal z roznymi nekropoliami z calego swiata.I wyobrazcie sobie zobaczylam tez cmentarz z miasteczka na Ukrainie Bobrka.Jakze sie ucieszylam Bylo tylko kilka zdjec.Ale dla mnie to wielka niespodzianka,i radosc ogromna.Chociaz symbolicznie moglam odwiedzic swoich bliskich.Takze dostalam wiele zdjec mogil moich bliskich w kraju,z wielu cmentarzy,zadbali o to Ci co tam zostali.Chwala im za to.Dzieki internetowi niemozliwe stalo sie mozliwe.Ja tez wczoraj zostalam zawieziona przez mego wnuka na cmentarz miejscowy gdzie odwiedzilam moja Sw.pamieci Mame i Ziecia.Bylo na tym malym cmentarzu wielu ludzi.W Polsce bardzo kultywowana jest pamiec o zmarlych-potrafimy pamietac.Czasem ta nasza dobra pamiec przeszkadza w isciu do przodu.No ale coz tak juz mamy.Sensacja dnia bylo ladowanie na brzuchu samolotu Boening 767.Oni sie po prostu urodzili wszyscy po raz drugi .i pasazerowie i dzielna zaloga.Nasi piloci zawsze byli najlepsi na swiecie i tym wspanialym ladowaniem nasz pilot potwierdzil swoja klase.Tak ze cudowne dziewczyny stewardesy pokazaly co potrafia.Opanowac 200 kilka osob i nie wpasc samemu w panike ,to nie byle co.Smutny byl ten 1 listopada,ale jakze wspaniale sie zakonczyl.cdn.Hala

poniedziałek, 31 października 2011

Pamietamy tych co odeszli........

Dzisiaj nawet pogoda dostroila sie na smutno.Chociaz nie powinna.Bo jakze inaczej mysli sie o bliskich ktorzy odeszli w piekny sloneczny dzien.Jest wtedy jakos tak weselej na duszy i sercu.No,coz nie wszystko moze byc w zyciu jak bysmy chcieli.Wczoraj odwiedzila nas rodzina.Poniewaz maja wiele grobow do odwiedzenia zaczeli juz wczoraj.Bylo bardzo milo.Powspominalismy naszych bliskich i w milej atmosferze zakonczya sie niedziela.Pogoda byla wczoraj bardzo ladna.Swiecilo slonce i bylo dosyc cieplo.Smutno mi bylo tylko jak pomyslalam o tych wielu opuszczonych grobach.Moja rodzina jest tez rozrzucona po calym swiecie i nie sposob jest zapalic kazdemu swieczke pamieci.Mysle jednak ze mozna dobrym wspomnieniem ,przywolaniem pamieci o tej osobie zastapic pobyt na jej mogile.Wszak 1 listopada to Swieto Pamieci o tych co odeszli.Wiele osob z swiata kultury,w tym roku sie z nami pozegnalo.Mieli jeszcze mnostwo planow i marzen,ale nie zdazyli ich zrealizowac.Stworzyli jednak wiele niezapomnianych rol i filmow.Dzieki nim pozostana na zawsze w naszych sercach.Wspominam niezapomniana mame Anke z serialu Rodzina Zastepcza .Aktorke Gabriele Kownacka.Ciezka choroba ktorej nie udalo sie pokonac zabrala ja od nas.Krzysztof Kolberger aktor o niesamowitym glosie tez nas w tym roku opuscil.Wspomne takze aktora Edwarda Zentare ktorego zycie przerwala psychiczna chwila slabosci.Sam o sobie mowil.:fizycznie jestem silny jak tur,ale psychicznie ,niestety slaby....Sila charakteru wyroznial sie jeden z tworcow polskiej szkoly filmowej rezyser Janusz Morgenstern.Jego filmy na dlugo zapadaly w nasza pamiec.Tez nas w tym roku pozegnal.W tym roku pozegnalismy tez dwoje wielkich zagranicznych aktorow-Elisabeth Taylor i slynnego porucznika Colombo -Petera Falka.Nie wymieniam wszystkich ktorzy nas opuscili,ale wspominam wszystkich w swojej pamieci zyczliwie i z wielkim zalem.Szczegolnie tych ktorym zycie nie wyszlo,ajest ich dosyc sporo.Wdniu 1 listopada wspomnijmywszystkich zmarlych,nie tylko tych ktorzy odeszli w chwale ,ale tez tych zapomnianych ktorzy nie bardzo radzili sobie z zyciem doczesnym.Byc moze poradza sobie lepiej w tym -lepszym swiecie.... cdn.Hala

czwartek, 27 października 2011

nowe stare Swieta.........

Juz od kilu dni w TV i innych mediach slyszymy ze zbliza sie Swieto Halloween.Od kilku lat pragniemy z wszelkich sil dorownac Europie ba,calemu Swiatu w celebrowaniu.obchodzeniu uroczyscie roznych Swiat.Ja Swieto Halloween doskonale pamietam z swych mlodych lat.Kiedy bylam dzieckiem w przeddzien Wszystkich Swietych bralismy dynie i robilismy w niej rozne wzory.Do srodka mocowalismy swiece i wieszalismy je na sztachetach  na plotach wokol posesji.Sami przebieralismy sie w smierc i diably i ruszalismy odwiedzac roznych znajomych.Mielismy przygotowane rozne wierszyki  i melodie na te okolicznosc.Za takie odwiedziny czestowano nas slodyczami.Slodycze byly wspaniale.Juz nigdy nie smakowaly tak bosko "krowki" jak wtedy.Kazdy swoje slodycze ktore dostal oddawal do wspolnej puli i po imprezie dzielilismy sie po rowno.Poniewaz byly to wczesne lata piecdziesiate ub.wieku.Mozna rzec ze tradycja swieta przetrwala z dosc dluga przerwa pol wieku z okladem.Z tego wynika ze jednak dla polakow nie jest to Swieto nowe tylko po latach udanie wskrzeszone.Na przeciw mego domu w oficynie mieszkala stara bardzo kobieta.Nazywala sie p.Kyrkula.Nie miala zadnej rodziny.Byla tajemnicza bardzo osoba-czarownica mozna tak powiedziec.Miala wiedze tajemna i wygladala tez bardzo tajemniczo.Jej wszystkie wrozby zawsze sie sprawdzaly.Znala wszystkie przepowiednie krolowej Saby i umiala je wspaniale interpretowac.Pamietam dobrze ta o tym :ze nadejdzie taki czas ze kobiety beda sie nosic po mesku,a obuwie nosic z obcasami jak olowki.Cala gromadka dzieciakow lubilismy u niej przebywac.Miala taki duzy piec kaflowy na ktory siadalismy a ona nam snula swoje opowiesci.Wszystkie  zabawy konczyly sie u niej.Bardzo pilnowala aby przestrzegano roznych tradycji zwiazanych z porami roku,Swietami i uroczystosciami.Pilnowala wlasciwej oprawy uroczystosci nap."polter abend" tj .wieczor panienski,szkuboczki pierza,wielkanocnego obyczaju rannej kapieli w strumyku ktory plynal kolo naszych domow.Wtedy byl bardzo czysty.Teraz go juz wogole nie ma.Wiele juz zapomnialam ,ale troche jeszcze w pamieci zostalo i z tym sie chcialam podzielic Hala cdn.

środa, 26 października 2011

Znowu o kotku.........

  Wczoraj nasza kotka weszla na duze drzewo debowe kolo naszego domu.Doszla na sam szczyt bo zobaczyla tam opuszczone przez ptaszki gniazdo.Weszla do tego gniazda i tylko lebek jej wystawal.Siedziala sobie i patrzyla na nas z wysokosci okolo 12 metrow.Mysle ze nawet sie tam slodko zdrzemnela,bo akurat swiecilo slonce.Ale,ja jak mi maz o tym powiedzial ,szalalam ze strachu o nia.Zaczelismy ja wolac i maz stal pod drzewem i zachecal ja do zejscia.Po dluzszym czasie doszla do wniosku ze trzeba zejsc,przeskoczyla na nizej polozona brzoze i tylem obejmujac drzewo lapkami slicznie zeszla.Podeszla do meza i wskoczyla mu do gory na rece.Ma taki zwyczaj,kiedy idzie kolo drzwi,gdzie mieszkaja psy ,zeby ja wziac na rece i przeniesc w bezpieczne miejsce.Mimo,ze jest taka odwazna psow,sie jednak boi.Psy raczej udaja ze jej nie widza.I tak zyja sobie razem w jednym domku.Na zdjeciach niestety kiepskiej jakosci bo z komorki caly nasz zwierzyniec.

wtorek, 25 października 2011

to nie tak mialo byc...........

Przepraszam,ale chcialam zeby ewent.czytelnicy mojego bloga wiedzieli miej wiecej jak wygladam.Zawsze to lepiej wiedziec kto jest kto.Myslalam ze zdjecie bedzie male  i nie bedzie widac wszystkich niedoskonalosci mojej juz mocno nadszarpnietej zebem czasu urody.Poniewaz nie bardzo wiem jak sobie poradzic ze zdjeciami.musi byc tak "saute".Mysle ze mi to wybaczycie?Dobranoc na dzisiaj cdn.Hala

Brak tytułu

  

Troche o mnie........

Chcialam napisac dzisiaj  o moim dniu codziennym.Ale wpierw jeszcze mala uwaga do wczorajszego "goracego tamatu".Jest tu w moich Bramkach DPS dla ludzi z klopotami i defektami intelektualnymi.Miesci sie w pieknym budynku /prawie palacu/okolony pieknym parkiem i terenami rekreacyjnymi.Jest w nim 170 pensjonariuszy.Jest tam bardzo ladnie.Warunki zyciowe i bytowe bardzo dobre.Powiedzialabym komfortowe.Wiem bo znam osobe ktora tam pracuje.Takze punkt wyborczy dla Bramek jest w tym domu i ogladalam piekny park.Zreszta na stronie www.dps Bramki mozna to wszystko przeczytac i obejrzec.Roznej masci malkontentom radzilabym popatrzec jak wyglada opieka nad ludzmi chorymi w DPS i w nie jednym domu.Wnioski nasuwaja sie same.Wczoraj w swoim wlasnym domu przezywalam niezwykle doznania kulturalne.Otoz tv zdecydowala sie na Teatr TV na zywo.Raz w miesiacu ma sie odbywac premiera teatralna.Wczoraj byla pierwsza premiera po latach,wskrzeszonego teatru TV.Wybrano spektakl "Boska".Grany jest on przez kilka sezonow przez teatr Polonia z Warszawy.Ja przygotowalam sie na spektakl bardzo starannie.Kazalam sie memu mezowi przyzwoicie ubrac,sama tez sie elegancko ubralam.Punktualnie o 20 tej usiedlismy przy dobrej herbacie i malym co nie co na fotelach czekajac na spektakl.Maz moj co prawdy pukal sie,dobitnie w czolo pokazujac,ze ja chyba sfiksowalam.Ale sie jednak grzecznie podporzadkowal.O 20,20 spektakl sie rozpoczal.Telewizor nasz jest dosc duzy,wiec wrazenie bylo pelne .Zrobilam nawet kilka zdjec komorka.Dobrze ze na widowni umownej w tv byli widzowie.To potegowalo wrazenie,iz jest sie tam tez na tej widowni.Obsada sztuki wspaniala z wspaniala p.Krystyny Jandy kreacja.Byla w doskonalej formie mowiac kolokwialnie -grala jak z nut.Partnerowali jej znani i lubiani aktorzy.Calosc byla naprawde wspaniala ,jak przystalo na premiere  wskrzeszonego po latach teatu TV.Dyrektor Rady TV p.Juliusz Braun przyrzekl ze kazdym miesiacu premiery beda rownie interesujace.Musze jeszcze napisac o rownie wspanialej sprawie.Otoz cykl filmow dokumentalnych w "dwojce" o  godz.19-tej do 20 tej to same perelki.Boze ! jak to sie oglada. Polecam kazdemu zamiast /kazdy chyba wie co mam na mysli/.Takze filmy Andrzeja Fidyka w "jedynce".To warto ogladac.Na razie koncze cdn.Hala

poniedziałek, 24 października 2011

goracy temat.......

Redakcja bloog wywolala''goracy temat".Sprawa oddania dziecka chorego przez rodzine do domu opieki.Trudnosci w sprawowaniu opieki nad chorym,niemozliwosc rehabilitacji zmuszaja niejednokrotnie rodzine do oddania pod opieke do wyspecjalizowanych osrodkow.Moim skromnym zdaniem potepianie rodziny za taka postawe jest bardzo krzywdzace.Czasem jest to wyjscie najlepsze z mozliwych.Poniewaz w mojej rodzinie zaistniala taka sytuacja,moge spokojnie zabrac glos w tej sprawie.Dawno,dawno temu,prawie pol wieku wstecz zaistniala taka sytuacja.Opieke nad chora dziewczynka sprawowala jej druga matka .Wyszla za maz za wdowca z chora dziewczynka.Sama w krotkim czasie stala sie matka czterech malych dziewczynek.Chora dziewczynka wchodzila w trudny wiek dojrzewania,uciekala z domu ,nie sposob jej bylo upilnowac.Praca zawodowa,opieka nad malymi coreczkami wypelnialy jej caly czas.Przy ktorejs z rzedu ucieczce starszej dziewczynki zapada decyzja o umieszczeniu jej w domu opieki dla niesprawnych intelektualnie.Matka zalatwia jej rente i oddaje pod opieke DPS.To wspanialy dom prowadzony przez cudowne siostry Boromeuszki.Kilkakrotnie bylam i odwiedzalam tam osobe z moje rodziny.To co tam zobaczylam przechodzi wszelkie wyobrazenia.Chore sa wspaniale zaopiekowane.Maja wspaniale warunki pobytu.Na kazdym kroku widac dbalosc o ich potrzeby zarowno w sferze potrzeb zyciowych jak i intelektualnych.Tam jest tak czysto,ze mozna by "jesc z podlogi" jak sie to mowi. Sa organizowane wycieczki,Korzystaja z kultury w szeroko rozumianym zakresie.Musi byc dobrze skoro nasza dziewczyna z wielkimdefektem ortopedycznym i umyslowym konczy wlasnie 77 lat.Ze zdjecia spoglada zadowolona z zycia  starsza Pani.W domu swoim napewno by tak nie miala.Pewnie by juz nie zyla.Jest odwiedzana ,ma zdjecia swoich bliskich.Jej swiat to ten ktory zna w ktorym zyje,ktory sie nia przez tyle lat tak ofiarnie opiekowal.Tak,ze bardza sa potrzebne takie miejsca.Nie wiem ,jak jest gdzie indziej.Ale tu w  Michalkowicach na Slasku widzimy na kazdym kroku slaska solidnosc ludzi opiekujacymi sie tymi bardzo pokrzywdzonymi przez los ludzmi.Oby bylo tak wszedzie.To nie jest na pokaz,przeciez nigdy nie wiedza kiedy przyjedzie ktos z rodziny chorego,Nie ma jakis oficjalnych terminow odwiedzin.Jestem dumna z nich i wszedzie gdzie moge opowiadam o tym cudownym domu.cd.Hala

niedziela, 23 października 2011

Musze sprobowac..........

Musze sprobowac zmienic wyglad mojego bloga.To co mi teraz wyszlo mi sie wcale nie podoba.Chce tak zrobic zeby mi sie podobalo i zebym byla zadowolona.Moze mi sie uda.Maz moj udal sie dzisiaj do kosciola bardzo wzburzony.Postanowil , ze trzeba z ksiedzem powaznie porozmawiac.Temat-ekologia w naszej wsi.Kolo naszego domu jest dziki las ogromna posesja calkowicie juz zalesiona zarosnieta zupelnie.Co nie przeszkadza przyjezdnym i co poniektorym mieszkancom , na wysypywanie tam roznych smieci.Utworzyl sie juz dosc duzy smietnik.W tej chwili nie tak bardzo widoczny/przez roslinnosc/ale za kilka miesiecy ukaze sie koszmarny widok.Poniewaz ksiadz na wsi ma wladze prawie absolutna ,moze przemowi do sluchu ludziom,aby nie zasmiecali  naszego srodowiska.Gmina jest niejako w porzadku.Zostal zorganizowany wywoz smieci.Raz w m-cu za darmo zabieraja smieci takie jak,plastiki,szklo i metalowe odpady skladowane do specjalnych workow ktore daje gmina.Po za tym kazda posesja winna miec swoj wlasny pojemnik ktory juz sama oplaca.Ale niestety latwiej jest wyniesc do pobliskiego lasu..Takze palenie smieci jest nagminne.Nawet latem palono ogniska aby palic smieci.Przeciez to jest nasze srodowisko my tu zyjemy,placimy podatki.Dlaczego niszczymy sami siebie?A tak nomen omen -ulica przy ktorej tworzy sie ten smietnik nosi wdzieczna nazwe Bajeczna.Ja jednak widze ze nasze spoleczenstwo bardzo opornie odnosi sie do ekologii,nie wiem ale,to ze jest tak duza ilosc jednorazowych opakowan to tez jest tego przyczyna.Bardzo sie martwie co bedzie z nami za kilka lat,jak sie wszyscy nie opamietaja.Probowalam juz zainteresowac sprawa  tego smietnika przez strone www.Bramki,ale widocznie jest ona bardzo skomplikowana.Mnie sie wydaje ze,jesli by wlasciciel tej posesji zostal pod grozba kary administracyjnej zobowiazany do zajecia sie ta sprawa,musial by sie tym zajac.Ale to moze sa tylko moje pobozne zyczenia,Nasze okno sa dosyc wysoko posadowione i dobrze widze ,kto wnosi te smiecie do tego lasu,a ze nie moge chodzic ,to jestem ciagle w domu i wszystko widze.Nie bede donosic na sasiadow,ale mysle ze jesli nasz proboszcz ich ladnie na kazaniu poprosi to jego prosbe ladnie spelnia i bedzie "wilk syty i owca cala"

sobota, 22 października 2011

Klikalam i klikalam.......

Znowu jakas glupote zrobilam.Chcialam cos poprawic a zrobilam tylko gorzej.To zdjecie jeza z kotem nie powinno tam byc,ale nie wiem jak to skasowac.Wybaczcie mi te rozne glupoty ktore robie z braku wiedzy.Ale metoda prob i bledow jakos sie chyba poprawie.Na razie koncze bo juz mam zwyczajnie na dzisiaj dosyc.Hala cdn.

w ta sobote......

  W ta sobote postanowilam rozpakowac ostatnie 3 pudla ktore leza jeszcze nie rozpakowane przez 1,5 roku.Jakos nigdy sie nie moglam do tego zabrac.Sa w nich rzeczy ktorych niestety juz nie uzywam.Przybory malarskie,pedzle,farby,plotna,papier do akwareli i pasteli,kredki,pastele,ramki.No i moje prace z okresu kiedy jeszcze sie ludzilam iz,jakis tam talent posiadam.Otoz ,teraz juz wiem ze " szkoda czasu i atlasu",nic z tego nie bedzie.Probowalam sie uczyc z podrecznikow roznych,internetu,filmow dvd,ale uwazam ze byl to niestety przerost checi nad realnymi mozliwosciami.Owszem,bardzo lubie sie relaksowac rysujac,ale jest na bardzo slabym poziomie.Przykre no coz?Ten najwyzszy dala checi a,poskapil talentu.Moja Mama jednak wielka moja fanka i kilka rzeczy oprawila i teraz zdobia moj pokoj.Ale,czy zdobia?smiem w to watpic.Nie mam jednak odwagi ich zniszczyc i tak sobie wisza.Kiedys zamieszcze je na moim blogu w formie zdjec.Dzisiaj mielismy ciekawe wydarzenie .Okolo godz 13.30 nad naszym domem bardzo niziutko przelatywal maly helikopter i okrazyl kilka razy nasz dom.Balismy sie ze uderzy w maszt lini przesylowej telefonii komorkowej,ktory jest niedaleko.Lecial tak bardzo nisko.Mysle ze moze robili zdjecia tego stepu ktory jest wokol nas.Drzewa wygladaja teraz urokliwie-sa takie pelne slonca.To ten zloty kolor lisci daje takie wrazenie.,jakby bylo w nich zaklete slonce.Rano tez bylo wesolo bo ciagle byly przerwy w dostawie pradu.Kilka razy musialam sie na nowo logowac.W miescie sie to raczej nie zdarza.To sa uroki wsi.Poniewaz dostalismy od sasiadow dobre jablka nasmazylambardzo dobrych racuszkow na jogurcie.Nie wiedzialam ze na jogurcie sa takie smaczne  i pozywne.Zawsze robilam na kefirze.Czlowiek do starosci sie uczy  i niestety glupi umrze.cdn.hala

piątek, 21 października 2011

Nauka wstawiania obrazkow.........

Postanowilam dzisiaj ze wszystkich swoich sil nauczyc sie zamieszczania na swoim blogu roznych zdjec.To bylo straszne nie moglam pojac jak to zrobic.Niby jest to proste ,a mnie sprawilo ogromna trudnosc.Zobaczcie moje proby.Teraz skad te zdjecia.Otoz kiedy do naszego domu trafila Pusia byl u nas jez malutki.Musielismy go przed zima doprowadzic do wagi co najmiej 600 gr zeby przezyl hobernacje.Ogromnie zaciekawiona byla nim Pusia,ale zachowywali sie wzgledem siebie bardzo grzecznie.Jeza przed zima ub,roku wypuscilismy do lasu a Pusia zostala w naszym domku i umila nam zycie.Hala.cdn

Jeszcze o internecie........

      Dzisiaj przeczytalam duzy artykul jednej z dziennikarek na temat nowego uzaleznienia.Jest nim podobno uzaleznienie od bardzo popularnego portalu spolecznosciowego Facebooku.Nie bardzo rozumiem dlaczego,mialo by byc to uzaleznienie takie grozne.Przeciez ,od czego tam sie mozna uzaleznic?Ludzie pisza  o sobie,co ich interesuje,co czytaja,co ich bawi.Publikuja swoje zdjecia,swoich dzieci,i jest to ogolnie tak rodzinnie.Ludzie sie poznaja,nie wazne gdzie w tej chwili mieszkaja ,czy w Polsce czy w Ameryce.Rozmowy,komentarze,bardzo ich do siebie zblizaja.Po internecie kraza jednak,niepokojace artykuly o tym,ze portale spolecznosciowe niszcza zycie towarzyskie i uczuciowe,uzalezniaja,upraszczaja myslenie.Mysle ze jednak nie nalezy demonizowac serwisow spolecznosciowych-uzaleznic sie mozna od wszystkiego,to kwestia sily woli.Problemem sa nie portale spolecznosciowe,ale raczej to,ze u nas nie uczy sie dbania o zdrowie psychiczne.Dbanie o higiene,mycie zebow tak,ale higiena psychiczna jeszcze nie.Jesli zapomnimy ze kontakt osobisty z druga osoba jest rownie wazny jak kontakt wirtualny mozemy sie stac smutnymi samotnymi ludzmi.Tak ze tak ogolnie we wszystkim nalezy zachowac umiar i zdrowy rozsadek.Bardzo trzeba by bylo sie zmartwic dopiero wtedy kiedy siedzac w kawiarni,zaczniemy rozwazac kradziez laptopa siedzacego obok biznesmena,zeby sprawdzic,czy ktos nie zostawil nam wiadomosci na portalu..........Hala cdn.

czwartek, 20 października 2011

skowronki i sowy..........

Dzisiejszy dzien juz bardzo powaznie jesiennie nas potraktowal.Jest zimno,ponuro,wietrznie,nic dodac,nic ujac poprostu jesien w calej krasie.Ostatnio zainteresowal mnie problem koogzystencji ludzi,o odmiennychcodziennych zachowaniach.Wiadomo ze sa ludzie "skowronki" i "sowy".Ci pierwsi wczesnie klada sie spac,rano staja skoro swit.Ci drudzy klada sie spac bardzo pozno ,za to rano lubia dluzej pospac.Ich dzien nie rozpoczyna sie wczesniej niz o godz.12-13-tej w poludnie.Wieczorem kiedy "skowronki" ida spac "sowy" sie dopiero na dobre rozkrecaja.W naszym domu jest 2 na 2 .Po rowno.Wydawaloby sie ze remis to w sam raz.Niestety ,czasem sie to zmienia za sprawa goscia tez "sowy".Jest wtedy trudno.Dom jest bardzo akustyczny,slabo wyciszony.Wszystkie dzwieki przenosza sie na rozne strony i nawet chyba sie zwielokratniaja.Zastanawia mnie jedna sprawa od czego to na mily Bog zalezy,ze ktos ma taki tryb zycia ,a,anie inny.Czy to zalezy od nas samych?Czy mozna to w sobie zmienic?Caly Swiat funkcjonuje o okreslonych godzinach i porach dnia.Dlaczego jedni moga sobie spokojnie rano wstawac ,a drudzy mimo ze bardzo by chcieli,nie sa w stanie wstac przed godz.12-ta?.Za to noc jest ich.Wtedy graja glosna muzyke,sa ozywieni,po prostu zyja na wysokich obrotach.Jak sobie przypominam to w mlodych latach tez lubilam rano sobie pospac.Czyzby to byl przywilej mlodosci?Kiedy pracowalam codziennie wstawalam o godz 5-tej rano,bo gotowalam swojej rodzinie obiad.Dla nich nie istnialy zadne stolowki.Gotowalam potrawy ktore latwo bylo odgrzac jak wracali z swoich zajec po domem/nie bylo jeszcze wtedy -mikrofali/.Pamietam ze bylam ciagle spragniona snu.Skutek tych lat przyzwyczajen do rannego wstawania jednak pozostal we mnie do dzis.Teraz kiedy moglabym dluzej wieczorem posiedziec,a rano dluzej pospac jest to poprostu niemozliwe.Budze sie skoro swit.Ma to ,ale obecnie swoje dobre strony.Otoz TV emituje teraz o godz.5.50 w programie drugim serial ktory ja moim skromnym zdaniem uwazam za serial wszech czasow.Jest to serial o tytule "egzamin z zycia".Jakos ta nasza  widownia go nie docenila i przeszedl przez tv bez ochow i achow.Jest bardzo madrym pouczajacym serialem.O zyciowych wyborach mlodych ludzi,pokonywaniu przeszkod,.Graja w nim swietni aktorzy starszego i mlodszego pokolenia.Same tuzy aktorskiego swiata.Wydaje mi sie ze serial ten powinien byc lektura obowiazkowa dla mlodych ludzi o przedziale wiekowym 16- do kilkudziesieciu lat.Tak,nie myle sie.Wszyscy go powinni ogladac i brac sobie do serca ich problemy bo sa ponad czasowe i uniwersalne.Moze sa wnim jakies niedoskonalosci warsztatu filmowego-ja sie poprostu na tym nie znam,ale lubie go ogladac i przezywac problemy jego bohaterow.Mimo tak wczesnej pory emisji/nawiasem mowiac to juz jest wybitna zlosliwosc ze strony  TV/Polecam Hala cdn........Oj bylabym znowu zapomniala _co do jesieni to kostka czekolady dobrej gorzkiej,tez bardzo pomaga przetrwac ta trudna pore roku.

środa, 19 października 2011

Jak oswoic jesien i ja przetrwac............

Rozpoczela sie bardzo trudna pora roku.Od czasow starozytnych wrzesien byl uwazany za poczatek,nowego roku ,czas refleksji i postanowien..W odroznieniu od postanowien noworocznych jesienne postanowienia maja inny charakter.Wydaje mi sie ze styczniowe postanowienia dotycza naszej woli,wrzesniowe zas naszych prawdziwych potrzeb,tego czego pragniesz najbardziej lub mniej w swoim zyciu,bys mogla to pokochac i uznac konieczne.Moga byc one proste.Np.postanowienie codziennego spaceru bez wzgl.na pogode.Przeczytanie przez okres jesieni ksiazek ktore dawno temu kupilismy,anie przeczytalismy do tej pory.Czestsza rozmowe z dziecmi lub z rodzicami.Uporzadkowanie rodzinnej kroniki wydarzen i wielu innych rzeczy ktore mozemy zrobic w dlugie jesienne wieczory.Piekno postanowien jesiennych polega na tym,ze nikt nie wie,ze je czynimi.Jesienne postanowienia nie wymagaja decia w rogi,konfetti i szampana.Wrzesniowe postanowienia prosza,bysmy byly otwarte na pozytywne zmiany-wszak jesien przechodzi w zime,zima w wiosne,wiosna w lato,a lato znowu w jesien-tak zmiany wciagu roku sie tocza.I my tez sie zmieniamy,ruchem tak szybkim,ze nie czujemy go wcale........Jedno jest jednak bezsprzecznie potrzebne,aby przetrwac jesien.To swiatlo-warunek niezbedny.Dobra lampa z lagodnym cieplym swiatlem,obok niej ulubiony fotel.I mozemy juz stawic czolo tej depresyjnej porze roku.Do tego moj od lat wyprobowany ,sposob-domowa nalewka.Taki maly kieliszek 25 mg.a jak poprawia nastroj.Nalewke robie przez cale lato.Wszystkie owoce jakie sie ukazuja przez kolejne miesiace lata wsypuje do sloja z cukrem.Zaczynamy od truskawek a konczymy na pigwie -po garsce kazdego owocu.W miedzy czasie hartujemy nalewke wlewajac do niej po kieliszku wodki czystej zoladkowej.To sie wszystko pieknie maceruje i powstaje taka ratafia.Na koncu dla dodania procentow wlewamy cwiartke dobrego spirytusu.Po tych kilku miesiacach mamy pachnaca nalewke.A i "pijane wisnie"tez  umilaja nam jesienne dlugie wieczory.Tak walcze z depresyjna pora roku.Aby przezyc do Swiat Bozego Narodzenia.Po Swietach zaczyna przybywac dnia i jest juz coraz lepiej.Czekamy na wiosne i tak sie to toczy.W te dlugie jesienne wieczory czesto wracam do czasu,kiedy jeszcze pracowalam.Wtedy zupelnie,nie zauwazalam biegu por roku.Ciagle praca ,dom,dom,praca,czas tak szybko uciekal.Ciagle tylko marzylam o czasie emerytury ,czego ja nie zobacze,gdzie nie pojade,czego nie przeczytam.Jednak przyszla choroba ,zly dla mnie czas i los.I marzenia diabli wzieli.Ale jednak jestem i walcze i probuje sie nie poddawac zlemu i tej depresyjnej jesieni.Czego sobie zycze i Wam zblakanym na moim blogu.Hala cdn.

niedziela, 16 października 2011

niedziela wieczor.........

Wydawalo mi sie ze nie mam dzisiaj,o czym napisac.Jednak po obejrzeniu dzienniku w tvPolsat postanowilam sie podzielic z moja radoscia.Otoz od jakiegos czasu z  CNN wiedzialam ,ze moj ulubiony byly prezydent Bill Clinton jest chory.Dzisiaj  zobaczylam go w dobrej formie/po operacji bypassow/na uroczystosci z okazji 10 lat jego fundacji promujacej "zdrowy styl zycia i odzywiania".Jednoczesnie obchodzil urodziny 65 lat swgo zycia.Jest w doskonalej formie,pogodny,pelen werwy.Jego usmiech jest w dalszym ciagu pelen uroku,a przy nim wiernie mu towarzyszaca zona Hillary i corka Chelsea..Spiewala szokujaca Lady Gaga wystylizowana na Merlin Monroe.Tez spiewala dla prezydenta,ale jaka to byla inna jakosc.No-coz inne juz sa czasy.Bill Clinton jest teraz weganem a,ktos kto sledzil jego zycie wie ,ze bardzo lubil zjesc soczystego steka i hamburgera.Teraz promuje i stosuje zdrowy styl zycia,wspaniale wyglada ,i cieszy sie zyciem oby jak najdluzej.Ja juz kiedys pisalam ,ze przeczytalam wszystko o nim co bylo dostepne w jezyku polskim na jego temat.To byl moj idol.Mimo roznych perypetii malzenskich potrafil sie pieknie porozumiec,z swoja zona.Sztuke kompromisu opanowali oboje do perfekcji i chwala im za to.Wspaniali ludzie.Bardzo sie ciesze ze moglam to dzisiaj napisac, i mysle ,ze niektorzy z Was ktorzy trafiacie na mego bloga tez podzielacie moje zdanie.I to by dzisiaj bylo na tyle.Hala cdn.

sobota, 15 października 2011

Sobota bardzo spokojna...............

Poniewaz dzisiaj,poczulam sie dosc dobrze postanowilam jednakcos napisac.Bardzo mnie zeelektryzowala wiadomosc ,iz marszalkiem sejmu ma byc,obecna minister zdrowia p.Ewa Kopacz.Podano tez ze dwoch wice marszalkow to beda kobiety.Bardzo  podobaja mi sie te przymiarki do najwazniejszych stanowisk w naszym panstwie.Wiadomo ,ze kobiety sa bardziej systematyczne,predzej potrafia zapanowac nad sterta dokumentow.Moze teraz wreszcie slawna zamrazarka ustaw,czekajacych na przedlozenie do rozpatrzenia przez sejm bedzie rozmrozona i procedowanie ustaw bedzie sieodbywalo duzo szybciej,niz do tej pory.Pani Ewa Kopacz to osoba bardzo zaangazowana w to co robi.Mysle ze bedzie dobrym marszalkiem sejmu.Martwie sie tylko jak tobedzie z tym ministerstwem zdrowia.Jest to resort ktory rzadzi sie swoimi prawami.Nie jest to latwe zarzadzac czyms,co juz na starcie jest prawie niewykonalne.Wieloletnie zaniedbania i niedoinwestowanie msci sie teraz okrutnie.Owszem,sa szpitale ktore sobie dobrze radza w tych realiach,ale to sa tylko nieliczne chwalebne wyjatki.Kazdy z nas ma swoje przemyslenia na temat sluzby zdrowia,przeciez kazdy z nas jest czy predzej ,czy pozniej pacjentem i sam na wlasnej skorze odczuwa jaka jest kondycja naszej sluzby zdrowia.Pobozne zyczenia nic nie daja.Moze nowy minister, cos da rade zrobic.? Pozyjemy,zobaczymy.Dzisiaj mielismy przezycie nasz sasiad p.W.ma piekne kury i koguta.Cale stadko sobie spaceruje po pieknym wybiegu.Piesek tez ma swoj wybieg.Poniewaz Pana W. dzisiaj dlugo nie bylo w domu.Piesek znudzony,a moze glodny  postanowil sobie ze sam o siebie zadba.Wskoczyl przez plot do kurek i okropnie je poturbowal.Dwie kurki stracily zycie,a PanW bedzie na niedzielny obiad jadl rosol.Nie mam,tylko pewnosci,czy bedzie mu smakowal ten rosol.Tak to przygoda z kurkami urozmaicila nam sobote.Dzisiaj tez przez lornetke obserwowalamjak nasz kot poluje /tylko nie zobaczylam na co/.Stala jakies 30 minut w jednym miejscu w jednej pozycji i prezyla sie do skoku.Wreszcie dala susa,skoczyla ,ale nie mozna bylo dojrzec na co tak polowala.To jest kot prawie dziki,ale udomowiony.Psy mialy dzisiaj frajde,byly na spacerze z moim mezem.Mialy juz dosc swego podworka i bardzo dumnie spacerowaly.Jakie byly zadowolone.Joris ,co i rusz lizal meza z radosci i wdziecznosci po rekach.Jego nigdy na spacer corka nie zabierala,bo byl podobno niegrzeczny i sie nie sluchal.Stal za plotem i plakal z zalu.Ale maz mu wytlumaczyl/jest pelen dumy z siebie/ ze jak sie bedzie grzecznie zachowywal to tez pojdzie na spacer.Zdal egzamin i teraz juz chodzi razem z Sara na spacery.Nasz "domowy general" peka z dumy i wszyscy sa zadowoleni.Mila byla ta sobota...Hala cdn.

czwartek, 13 października 2011

Wielka wrzawa..............

W mediach rozpetala sie wielka wrzawa.Wszyscy ,i zlewa i prawa snuja domysly,spekulacje na temat powolania nowe rzadu.Kto zacz i jak,kto z kim,a kto z innym.I tak sobie wszyscy gdybaja.Madre "gadajace glowy "sie  wypowiadaja,a czas nieublaganie ucieka.Tego czego nie zrobia dzisiaj,na to moze byc juz jutro za pozno.Bierzcie sie wszyscy do roboty,wszak zaraz beda Swieta Bozego Narodzenia.Wtedy nadchodzi taki czas,ze co bys chcial zalatwic wszedzie slyszysz-po Swietach....po Swietach.....Zlapalam jakiegos mega wirusa.Od niedzieli meczy mnie wodnisty katar,boli glowa,kicham jak najeta.Nie mam temperatury,tylko oslabienie 35.8CAle czuje sie fatalnie .Uwazam ze taka infekcja to straszna rzecz.Niby nic wielkiego a,potrafi dokumentnie uprzykrzyc zycie.Tyle jest na to roznych lekow a i tak katar nie leczony trwa 7 dni a leczony tylko tydzien.Wiec poki co,odwracam sobie uwage od dolegliwosci,zajmujac sie roznymi rzeczami potrzebnymi i niepotrzebnymi i jakos moze to przetrwam.Pogoda i ciagle wiejacy wiatr tez mi nie dodaja optymizmu.Obrazilam sie na wszystko i na wszystkich.Mam poteznego "dola".Moze ktos cos do mnie napisze z zablakanych na moim blogu czytelnikow i sprobuje mnie pocieszyc.Czekam na Was moje kochane.Hala cdn.

środa, 12 października 2011

Okropnie wieje........

Pogoda bardzo wietrzna.Konary olbrzymich drzew kolysza sie intensywnie,zrzucaja liscie ktore juz zmienily kolor.Cale podworko juz jest zaslane liscmi i tak,az do mrozu i sniegu.Slonsczko bardzo dzisiaj ladnie swieci,ale jest dosyc chlodno.Nie ma juz odwrotu,mamy pelna jesien.Ja musze zaslaniac w swoim pokoju zaluzje,zeby nie ogladac tego intensywne kolysania sie drzew.Nie wiem czy to jakas fobia ,ale nie znosze wiatru.Mam wtedy bardzo zle mysli,az czasem sie boje ,za cos ze mna nie "halo".Czytalam dzisiaj w necie felietony pewnej internautki www.spoko senior.Pieknie pisze o problemach osob starszych .Jest wielka optymistka,ma duzo pomyslow,jest bardzo czynna w srodowisku seniorow.Motywuje towarzystwo do dzialania,walczy z e-wykluczeniem osob starszych.Bardzo mi sie podoba jej stosunek do zycia.Tylko ze ja zdaje sobie sprawe ze to nie zawsze jest mozliwe.Przychodza czasem takie "psie dni" ze nic nie wychodzi,i jest ogolnie do kitu.I wlasnie wtedy umiejetnosc pozbierania sie odparcia ataku smutku i zlych mysli,jest bardzo potrzebna.Wtedy jest bardzo potrzebna taka p.Basia z jej felietonem i juz robi sie czlowiekowi lepiej.Ostatni felieton p.Basi to temat rzeka-marzenia.Wszyscy je mamy i mlodzi i starzy bo bez nich/tych marzen/zycie by bylo nie do zniesienia.Wiec pielegnujmy w sobie marzenia i w miare mozliwosci jeszcze je realizujmy.Czego sobie i Wam serdecznie zycze Hala cdn.

wtorek, 11 października 2011

co jeszcze w internecie.............

Poprzednio opisalam moja przygode z portalem NK.Teraz troche o Facebooku na ktorym tez mam swoj profil.Spotkalam tam tez duzo roznych znajomych,troche z rodziny ,troche z dawnych lat.W sumie jest to takie miejsce ze ciagle cos dzieje.Poznaje czlowiek coraz to roznych ludzi,nawiazuje znajomosci .Ja glownie sledze rozne poczynania mojej bratanicy ktora wyjechala z rodzinnych Niemiec do Ameryki do Atlanty.Przy okazji zwiedza cala Ameryke .Robi piekne zdjecia ktore zamieszcza na Facebooku.Ogladam tez rozne rzeczy zamieszczane przez wspaniala p.Marie ktora pisze cudownego bloga pt."Skarby zony Dziadka".Do tej pory nie wiem jaki cel ma klikniecie w "to lubie".Ale jak mi sie cos podoba  to tez w to klikam.Czytam tez o swoim miescie rodzinnym i wsi w ktorej obecnie mieszkam.Poznalam tez przesympatyczna Pania z Sandomierza niestety,od dluzszego czasu zamilkla.Nie ma jej na Facebooku.Ogladam wspaniale zdjecia zamieszczane przez wspanialych mlodych ludzi przyjaciol moich wnukow. Tak nawiasem mowiac-wcale nie zdziwilam sie ze p.Palikot i jego Partia odniosla taki sukces.On jest bardzo popularny wsrod wyksztalconych mlodych ludzi.W rozmowach przed wyborami zapowiadali ze beda na niego glosowac.Mlodzi jeszcze niczego nie maja do stracenia,sa przebojowi .odwazni,ich wybory zyciowe sa proste bezkompromisowe.W domu u nas male zmartwienie.Nasz sliczny kotek Pusia jest jakas chora.Wcale nie interesuje jej wyjscie na dwor.Chowa sie w rozne dziwne miejsca i trzyma sie kurczowo domu.Nie daja sie wcale wyprowadzac na dwor.Najlepiej jej jest pod lampa ktoraja ogrzewa.Koty uwielbiaja ciepelko i wygrzewanie w sloncu.Lampa solux to jak slonce.I jest jej dobrze .Maz mowil mi ze  przedwczoraj stala na ganku i patrzyla na dwa czarne koty ktore ja odwiedzily,ale nie kwapila sie isc do nich.Widocznie ma juz dosc tych zalotow.Zreszta pogoda tez nie zacheca do eskapad.Jest zimno,wietrznie lepiej sie trzymac domu tak ciezko zdobytego.Codziennie od poniedzialku do piatku w tv ogladam filmy krotkometrazowe ppoludniu.Sa to filmy nakrecone przez mlodych rezyserow,studentow szkoly filmowej.Rezyserem prowadzacym to przedsiewziecie jest mlody rezyser Jacek Blawut.Filmy te sa wg.mnie fenomenalne .Sa proste,pieknie opowiadaja o naszym kraju spoleczenstwie,o zyciu i zwyklym szarym czlowieku.Poznajemy swiat jak gdyby od podszewki,od srodka.Wczoraj zachwycil mnie reportaz o mlodym poloniscie bezrobotnym ktory zostal rachmistrzem spisowym w swoim rodzinnym malym miasteczku.Ludzie ktorych odwiedzal w sprawie spisu otwierali sie przed nim jak starzy znajomi.Widac bylo jaka starsi ludzie maja potrzebe rozmowy,opowiedzenia przed kims o swoich problemach o swoim trudnym zyciu.Doskonle ten problem znam z autopsji.Ja tez w latach 60 tych ub.wieku bylam rachmistrzem spisowym.Spisywalam ludzi w domach tej czesci Sandomierza ktora w ub.roku ulegla zalaniu przez Wisle.Ile oni mi opowiadali przy tej okazji so swoich rodzinnych sprawach.Jak sie przedemna otwierali,a przeciez bylam obca osoba i wogole mnie nie znali.W Sandomierzu budowala sie wtedy nowoczesna Huta Szkla Okiennego.Budowali ja Amerykanscy technolodzy i inzynierowie.Powstalo tam wtedy duze osiedle mieszkaniowe dla kadry Huty.To bylo na tym brzegu Sandomierza ktory teraz tak mocno ucierpial.Nie pamietam dokladnej daty tych wydarzen/kiedy bralamudzial w tym spisie,ale pamietam ze zarobilam wtedy swoje pierwsze od dlugiego czasu pieniadze /cale 200 zlotych.To bylo cos.Przeciez nie pracowalam,tylko zajmowalam sie dziecmi ,a meza ciagle nie bylo.Polecam ogladanie w dwojce tv .tych filmow sa bardzo ciekawe.Przepraszam ze czasem tak bez ladu i skladu pisze,ale to dlatego ze nic nie pisze na brudno.Pisze od razu na czysto i natlok mysli mi nie pozwala na zastanawianie sie nad poprawnoscia formy.Wybaczcie mi drodzy ewnt.czytelnicy moje grafomanstwo.Nie umiem ,ale bardzo chce pisac.cdn.Hala

poniedziałek, 10 października 2011

po.............

Dzisiaj obudzilismy sie w troche innej rzeczywistosci .Niby wtej samej,a jednak w innej.Kredyt zaufania ktorym obdarzylismy naszych reprezentantow nie moze zostac zmarnowany.Uwaznie bedziemy sie jako narod przygladac ich poczynaniom.Musza sie ostro brac do roboty.Nie ma juz czasu.Polska wreszcie musi dogonic stara Europe.Dbac aby nie marnowala sie inwencja i przedsiebiorczosc,naszych mlodych.Ulatwiac i pomagac aby mlodzi ludzie nie musieli uciekac za granice,aby sie moc ustawic w zyciu i znalezc dla siebie swoje miejsce.Mamy  troche dziwny podzial miejsc w parlamencie,ale mozna to dobrze rozegrac,wejsc w koalicje ze sprawdzonym koalicjantem i dalejrzadzic z pozytkiem dla naszego narodu.Wymaga to jednak,moim skromnym zdaniem duzo rozwagi i odpowiedzialnosci.Nie mozna popelniac bledow z minionych lat.Mysle ze trzeba tez uszanowac opozycje.Moze sie ona czasem okazac nieoczekiwanym sojusznikiem w waznych sprawach.Przeciez i im i nam chodzi o to samo,aby:Polska rosla w sile i byla bogata".Mysle nie bedzie juz teraz takich kataklizmow i katastrof.Limit sie juz wyczerpal.Jestem szarym czlowiekiem ,ale na pierwszy ogien zastanowilabym sie nad zmniejszeniem wydatkow budzetowych.Trzeba poskromic wydatki reprezentacyjne ,nowe samochody,karty kredytowe dla urzednikow wyzszego szczebla.Chca byc reprezentantami narodu musza tez ponosic okreslone wydatki.Pensje maja nie zle to po co ich jeszcze dodatkowo nagradzac.Reprezentant narodu to jest ogromny zaszczyt ,trzeba zyc godnie,i powaznie podchodzic do swoich obowiazkow.Tego sobie i naszym poslom zyczy zwykla szara polka.To by bylo na tyle moj glos na goracy temat.........cdnHala

niedziela, 9 października 2011

moj internet ,a w nim.........

Musze troszke sie podzielic z tymi ktorzy zagladaja na mojego bloga,co ja robie w tym internecie i czego sie juz nauczylam.Wlasciwie to ,tak naprawde,mam ogromne braki w wiedzy.Corka moja jest bardzo nerwowa osoba ,mowi mi zawsze zastanow sie,pomysl,sama do tego dojdz.Ja jako dosyc ambitna osoba ,nie lubie sie nikogo o nic prosic.I jest jak ,jest czyli dosc kiepsko.Mam podrecznik dla seniorow wydany przez Gazete Wyborcza,ale jakos tak mi trudno praktycznie pewne rzeczy,zrozumiec.Pierwszym moim krokiem bylo zapisanie sie i odnalezienie kkolezanek i kolegow z Szkoly Podst i Sredniej na Naszej Klasie.Bylo to nawet dosc latwe,metoda prob i bledow zostalam czlonkiem spolecznosci tego portalu spolecznosciowego.Odnalazlam po bez mala 55 latach swoje kolezanki i kolegow.Jak ja sie z tego cieszylam.Bylam dumna kiedy sie do mnie odezwali i zechcieli byc moimi znajomymi.Nawiazalam tez kontakt z rodzina z zagranicy z ktora kontakty calkowicie zamarly,a teraz sie odnowily.Z mojej obserwacji musze powiedziec ,ze niestety teraz na chwile obecna  portal NK umiera sila naturalna.Wiele ludzi juz nie bawia ,te zabawy,zdjecia,komentarze.Przesylanie sobie ciekawych rzeczy z internetu itd.To juz nie jest "trendy".Cala dzialalnosc uprawiaja jeszcze ludzie tacy jak ja.Emeryci,ludzie bardzo mlodzi,chorzy,i majacy duzo czasu wolnego.No i hobbysci -liczna ich rzesza trzyma jeszce w garsci ta NK.Ja nauczylam sie przekazywac zdjecia z komorki swojej do galerii zdjec na NK.Takze juz umiem przesylac rozne teksty i nagrania.Lubie z niektorymi osobami wymienic korespondencje,wiedziec co sie u nich dzieje.Poznalam tez niektore dosc zagadkowe osoby,pisze sobie z nimi,ale nie mam pojecia kto to dokladnie jest.Wierze w ich czyste intencje i jak do tej pory sie nie zawiodlam.Grono moich znajomych jest jeszcze nieliczne ,ale sprawdzone.Niezwykle jest ze mozna buszowac i odna wiac stare znajomosci.Mysle ze jeszce jakis czas ten portal bedzie istnial.Oby jak najdluzej.Jutro napisze o moich dalszych krokach w internecie Hala cdn.

sobota, 8 października 2011

Wreszcie..........

Nareszcie,wreszcie jest spokoj.Cisza wyborcza .Bardzo mi sie to podoba.Ta wrzawa rozpetana przez kandydatow na "wszystkich Swietych" w tym kraju juz byla nie do zniesienia.Niektorzy zachowywali sie jak nie przymierzajac ta "baba z magla" co to mowila-jedna pani drugiej pani wsadzila do d....y grabie.Koniec spokoj cisza.Jutro idziemy wyrazic swoje poparcie wg.wlasnego sumienia i wiedzy.Jestesmy Polakami i calemu Swiatu winnismy pokazac ze jestesmy madrym narodem,i potrfimy dokonac madrego wyboru ponad podzialami.Pogoda jest fatalna przynajmiej tu u nas w naszych Bramkach i frekwencja moze byc kiepska.Przecie starsi ludzie moga miec trudnosci z dostaniem sie do oddalonego o kilka kilometrow lokalu wyborczego.Trzeba im pomoc.Proponuje ,aby kazdy kto jedzie samochodem zabral jednego starszego sasiada z soba.Razem zawsze razniej.Wczoraj jeden starszy pan podjechal pod nasz dom na rowerze i widzac mego meza na podworku zaproponowal mu sprzedaz miesa sarniego.Maz moj myslalam ze dostanie zawalu.Odrazu pomyslal ze ta ktoras z tych sarenek zlapali we wnyki ci pobozni katolicy.Chodza co niedziele do kosciola a robia takie rzeczy.Przeciez w tej duzej stepowej trawie latwo bylo zlapac te sarenki.Strasznie nas to zdenerwowalo.Maz odpowiedzial mu zeby sobie poszedl bo go poszczuje psami.Patrzymy z okna juz drugi dzien i nie ma naszych sarenek.Cos sie z nimi stalo.Straszne-prawda.Taka jest ta nasza polska mentalnosc i rozumienie swiata.cdn.Hala

piątek, 7 października 2011

Co czytam.......

Dawno,dawno temu,moja najlepsza rozrywka bylo czytanie.Czytalam tak naprawde wszystko co mi wpadlo w rece.Kiedy bylam jeszcze uczennica liceum moimi ulubionymi lekturami byly ksiazki o tematyce podrozniczej Budrewicz,Fidler,czasopisma -Poznaj Swiat.Pozniej zaczelam czytac duzo fantastyki.Byly to glownie pozycje radzieckich autorow o podrozach kosmicznych.Jak ja sie tym pasjonowalam,wydawalo mi sie ,ze kiedy juz zdobeda ten kosmos,to swiat bedzie u naszych stop.Nie moglam sie doczekac ,kiedy to wszystko bedzie na prawde.Potem byl Lem i jego fantastyczne spojrzenie na swiat.On byl wspanialym wizjonerem.Widzial to czego inni jeszcze wtedy nie widzieli.Przeczytalam wszystko co napisal  do lat 70-tych ub.wieku.Potem zaczytywalam sie w literaturze napisanej przez wybitnych pisarzy calego swiata.Bardzo lubilam pisarzy skandynawskich,amerykanskich ,angielskich.Czytalam wszystko z tzw.polek nowosci w bibliotece.Zawsze ,gdzie bym nie mieszkala.najpierw musialam poznac droge do biblioteki i odrazu sie do niej zapisac.W Sandomierzu biblioteka miescila sie na pieknym Sandomierskim rynku.Teraz czesto widze  w filmie "Ojciec Mateusz" ten dom.Teraz jest tam poczta.Bibliotekarka byla sedziwa Pani Stasia.Ona odkrywala przedemna swiat wspolczesnej literatury swiatowej.Ciagle sie zastanawialam kiedy ona miala czas czytac te wszystkie nowosci zeby moc je potem polecac czytelnikom.Poznala moj gust i idealnie w niego trafiala.Bardzo duzo wtedy czytalam.Jak to bylo ze mialam na to czas,jest to dla mnie do tej pory zagadka.Czyzby doba biegla jakos wolniej niz teraz?Jest to dla mnie ciagle  wielka tajemnica.Poniewaz swojego bloga pisze online.Nie pisze na brudno odrazu pisze na czysto.bardzo boleje nad jego forma i trescia.Musze nad tym popracowac.Ksiazki  lubilam tez kupowac,ale poniewaz moje srodki finansowe byly ograniczone,jesli juz cos kupowalam ,to cos dobrego,wartosciowego.I tak powstala moja skromna osobista biblioteka.Obecnie postanowilam przeczytac wszystkie wydane w Polsce powiesci romanse Daniell Steeel.Mam prawie wszystkie i poza kilkoma z nich wogole ich nie czytalam.Bo mnie bardzo kiedys nudzily.Nie wiem jak mi bedzie szlo,ale po przeczytaniu 4 powiesci juz troche wymiekam.Wole pamietniki,listy znanych osob,literature faktu,wspomnienia.Byl czas mego azycia ze nic nie czytalam.Nie potrafilam sie skupic na zadnej ksiazce.Byly to lata od roku 2000 do 2008 roku.Cala swoja uwage skupialam w tym czasie na opiece nad chora mama,dzialka i buszowaniu po lumpeksach,szmateksach czy jak tam kto woli nazywac te wspaniale "domy mody".To byl okres jak przerwa w zyciorysie.Teraz chwilami kiedy wracam do tamtych lat,nie chce mi sie wierzyc ze ja tak moglam postepowac.Jednak tak bylo.Teraz jestem jakby po przejsciu strasznej smiertelnej choroby.Ale nie umarlam.I chociaz mocno okaleczona wrocilam do normalnego zycia i bardzo sie nim ciesze i oby tak dalej czego i Wam zagladajacym na mego bloga serdecznie zycze.Hala cdn.

czwartek, 6 października 2011

Jakos tak uciekaja dnie............

Kilka dni przecieklo mi jak woda przez palce.W niedziele mialam spotkanie rodzinne na obiedzie.Byla cala rodzina.Jestesmy mala rodzina.Niestety wiele osob z rodziny juz ubylo i jest nas poprostu bardzo malo.Ale bylo bardzo wesolo gdyz przybyla do rodziny nowa osoba.Mila i sympatyczna mloda zona mego najstarszego wnuka.Swietna dziewczyna,bardzo poukladana,nie wymadrzajaca sie wogole,taka jak to sie kiedys mowilo"do rozanca i do tanca".Nawet moj syn ktory zawsze gonil towarzystwo do domu tym razem spokojnie siedzial przy stole.Byl tradycyjny slaski obiad,podwieczorek i kolacja.Wszystko ladnie zjedli i  jeszcze jeden z wnukow poprosil na wynos.Powiedzial mi ze w kotletach schabowych mam absolutne mistrzostwo swiata.Smialam sie ze to chyba zasluga tego iz kazdy kotlet panierowany jest w swiezo utartej bulce i smazony kazdy osobno na swiezym tluszczu.Na koniec sterta kotletow oblozona jest swiezym maselkiem i obsypana zielona pietruszka.I tak czeka na podanie.Duzo z soba porozmawialismy i ja mimo zmeczenia bylam przeszczesliwa.Zalowalam tylko ze reszta dalszej rodziny mieszka tak daleko od nas i nie bardzo jest sie jak spotykac.Zblizaja sie wybory.Wazne wydarzenie dla kazdego Polaka.Do nas nalezy madry wybor.Sytuacja finansowa naszego panstwa jest bardzo skomplikowana i zlozona.I niestety z pustego i Salomon nie naleje.Nikt nowy ktory przyjdzie nawet obiecujac nam zlote gory,nie da rady radykalnie zmienic naszej sytuacji.Trzeba poprawic co sie da,ale zmieniac wszystko i potepiac poprzednie rzady jest czysta glupota.Tylko ludzie nie myslacy,perspektywicznie chcieli by calkowitej zmiany.Znowu zmiany ludzi i zwiazane z tym koszty sa to tylko takie mrzonki ludzi i nadzieje bez podstaw.Ugruntowana nasza pozycja w Swiecie jako kraj ludzi przedsiebiorczych,zdolnych ,mlodych daje nadzieje ,iz bedziemy sie coraz lepiej rozwijac.Ja juz pewnie nie doczekam,ze poprawi sie poziom zycia przecietnego Polaka ,ale duzo mozna poprawic jak sie chce.Ten rzad ktory odchodzi  musial sie zmierzyc z takimi strasznymi kataklizmami,katastrofami jak zaden poprzedni rzad.I dali rady.Mysle ze i dalej mogli by spokojnie juz majac dosc duze doswiadczenie pchac ten "wozek".Uwazam ze 4 lata to bardzo krotki czas na poprawe sytuacji w roznych dziedzinach zycia spolecznego.To zaledwie rozejrzenie sie w temacie.Teraz nastepne 4 lata bylyby lepiej wykorzystane z pozytkiem dla nas wszystkich.Po co na nowo robic szyldy,pieczatki,urzadzac nowe gabinety itd.Opozycja winna wspomoc pozytywne dzialania rzadu ,nie tylko krytykowac,wtedy bedzie consensus w wielu waznych sprawach,a przeciez o to tylko wszystkim chodzi.Mam racje?Napiszcie co o tym sadzicie???.Hala cdn.

czwartek, 29 września 2011

Czy jeszcze zdaze...........

Dzisiaj okolo godziny 10-tej wielka radosc.Po dosc dla mnie dlugiej bo kilkunasto dniowej nieobecnosci  na polu pokazaly sie piekne sarenki.Byly 3 duze okazale,o ciemniejszym ubarwieniu niz przedtem.Mysle ze ta zmiana ubarwienia to na czesc jesieni.Sa przez ten ciemniejszy kolor mniej widoczne.Teraz bylam gora.Wczoraj maz zrobil mi prezent i bedac w Warszawie kupil mi fajna lornetke.Bardzo go meczylam o ten zakup.Ale ciagle zapominal.I dzisiaj zebym miala co ogladac pokazaly sie sarenki.Obejrzalam je sobie dokladnie.Bardzo wyrosly te panny przez lato.Dzien dzisiaj piekny.Slonce i bardzo slaby wiaterek.Jest tez calkiem znosna temperatura.Poniewaz dzisiaj moj maz jest solenizantem imieninowym,uznalismy,iz przyroda tak pieknie postanowila uswietnic ten dzien.Jest milo.Telefony od znajomych z zyczeniami,bardzo sympatyczne/tylko ze wykrusza sie nam juz nasza "stara gwardia"/jest nas coraz mniej. Na niedziele postanowilam zaprosic cala moja rodzine na uroczysty obiad.Syn odrazu poprosil o slaski obiad ,aby jego synowa mogla skosztowac slynne slaskie rolady,kluski slaskie i modro kapusta.Wiem ze nie wszyscy musza takie menu polubic,ale skosztowac /moze raz w zyciu/ nie zaszkodzi najmlodszemu pokoleniu naszej rodziny.Ciesze sie bardzo z tego spotkania.Oby tylko sie wszystko udalo.Pusia jeszcze cale dnie spedza na polu.Spotyka sie z swoim kocurkiemi punktualnie o 18.30 sie zegnaja i Pusia przychodzi do domu spac.Kiedy bylo chlodno bardzo lubila zeby ja ogrzewac lampa solux i slodko zasypia na swoim fotelu.Takie to banalne sprawy opisuje na moim blogu.Mysle ze to jakos tak nie bardzo interesuje  wielu czytelnikow takie nic nie znaczace banaly.Ale one sa od serca dla pokrzepienia serc w tym wiecznie zapedzonym zyciu jakie jest udzialem wielu ludzi.Ja naprzyklad codziennie uczestnicze kiedy jest slonce w puszczaniu zajaczkow.Pusia je lapie skacze,ja sie zasmiewam i jest nam bosko.Moze to i prawda ze czlowiek na starosc bardzo dziecinnieje.Ciesza go zupelnie proste rzeczy,lapie dystans do spraw powaznych.Mnie to sie jednak bardzo podoba.Oby tak dalej........cdn.Hala