poniedziałek, 30 kwietnia 2012

c.d.zwierzaki mego zycia................

Lekarze i psycholodzy twierdza ,ze opiekowanie sie,kochanie i spedzanie czasu ze zwierzetami,bardzo dobrze wplywa na nasze zdrowie i samopoczucie.Pies z wygladu prawie labrador -nasz Tobi byl z nami 14 lat.Byl pelnoprawnym czlonkiem naszej rodziny.Przez te wszystkie lata,kiedy by z nami dostarczyl nam tyle radosci i wzruszen,ze trudno mi nawet teraz to wszystko zebrac i opisac.Byl caly czarny,mial piekna blyszczaca siersc i dlugie uszy.Wszystkich nas bardzo kochal i kiedy tylko mogl to nam swoja milosc okazywal.Psy kochaja nas bezwarunkowo.Nasze wady i przewinienia nie przeszkadzaja im,dopoki czujemy sie dobrze w ich towarzystwie.Kiedys kiedy pojechalismy nad morze na wczasy namiotowe do Rogowa/wybrane ze wzgl.na niego/potrafil tak sie zachowywac ,ze niedlugo stala sie ulubiencem calego miasteczka namiotowego.Potrafil tez spiewac.Kiedys nasza corka bawiac sie rura z odkurzacza pokazala mu ,jakie dzwieki wydobywa .On szybko pojal o co chodzi i tez pieknie zawodzil..Pieknie tez plywal ,skakal do wody z wysokiego brzegu.Kochal morze.Jezdzilismy z nim na plaze na poligonie wojskowym w Mrzezynie tam mial pelna swobode.Nikomu nie przeszkadzal i jemu tez nikt nie przeszkadzal.Byl to jednak czas inny niz teraz.Niedostepne byly te wszystkie puszki,Pedigrii i inne wynalazki.Trzeba bylo zawsze pamietac o jedzeniu dla psa.Byly z tym tez klopoty.przeciez na psy nie przyslugiwala kartka zywnosciowa.Jednak jakos sobie radzilismy.Kiedys ,bardzo rozbolal mnie zab ,musialam jakos dotrwac do rana.Tobi cala noc wspolczujaco na mnie patrzyl,lizal po rekach,towarzyszyl mi w moim bolu.Powitania to byl caly spektakl.Szalal ,tak nas wszystkich wital kiedy wracalismy do domu.Kiedy zmienilismy mieszkanie,w pierwsza noc uciekl i pobiegl na stare miejsce.Dobrze ,ze nasza sasiadka wiedziala gdzie teraz mieszkamy i go przyprowadzila.Z dziecmi pieknie sie bawil,mogly robic z nim co tylko chcialy.Byl bardzo cierpliwy.Kiedy sam cierpial,tez godnie to znosil.Lekarz na pytanie czy potrafi go wyleczyc uczciwie,powiedzial,ze Tobi nie ma szans.Zostal uspiony,nie cierpial.Bylo mi po jego odejsciu bardzo smutno i powiedzialam ,ze juz nigdy wiecej zadnego zwierzaka w naszym domu.Jakze sie wtedy mylilam.Zmienilo sie to w Bramkach za sprawa malej kotki Pusi,ale to juz temat na odrebne opowiadanie.cdn............

niedziela, 29 kwietnia 2012

c.d moje wspomnienia-o zwierzakach w moim domu.

Kiedy zamieszkalismy w Sandomierzu maz dostal od kogos za znajomych malego ratlerka.Taka miniature sarenki .Byla ruda i bardzo malutka.Dzieci bardzo sie cieszyly,ale niedlugo dostalismy wiadomosc o otrzymaniu mieszkania w Warszawie.Nie wiedzielismy jak sobie poradzimy z pieskiem w nowym miejscu.Jedna z moich kolezanek akurat konczyla budowe domu i zaproponowala nam,ze chetnie zabierze tego pieska do siebie..Wiec zostawilismy go w Sandomierzu w dobrych rekach.Kiedy po 2-ch latach odwiedzilismy naszych znajomych.Suczka nas rozpoznala.Radosci jaka okazala na nasz widok nie bylo konca.Wprawilo to gospodarzy w stres.Obecna jej Pani byla bardzo zawiedziona-mowila nawet  -jak tak moze byc to ja ja rozpieszczam pije ,z pieknej porcelany,spi w moim lozku.A ona niewdzieczna dostaje na wasz widok malpiego rozumu.Jest cos takiego w tych zwierzakach,ze chyba nigdy nie zapominaja dobrych rzeczy,ale wydaje mi sie ,ze rowniez szybko nie zapominaja doznanych krzywd.W Warszawie po kilku latach znowu maz,od kogos przyniosl mala suczke bardzo smieszna ,niezbyt urodziwa wielorasowa kundelke o wielkim sercu.Miala imie Kropka.To byla istota jakby nie z tego swiata.Wszystko rozumiala co sie do niej mowilo.Nawet potrafila prowadzic rozmowe wydajac w odpowiedzi swoje dzwieki.Po kilku latach moja corka,wtedy wyluzowana nastolatka ,poszla z nia do kolezanki.Tam dopadl ja przystojny labrador.Urodzila dwoje mala suczke podobna do niej i pieska podobnego do ojca.Piesek zostal w domu a suczke syn zawiozl na aukcje organizowana przez telewizje.Zostala zaadoptowana i poszla w dobre rece.Pies dostal imie Tobi i byl u nas 14 lat.Jego matka Kropka niestety bardzo powaznie zachorowala i zostala na leczeniu w Instytucie Weterynarii.Maz z przejecia zostawil tam cala swoja pensje/akurat wracal z wyplata w kieszeni/na leczenie chorych zwierzat.Podobno nic sie juz nie dalo zrobic.Zostala uspiona.Tak sie czasem zastanawiam nad tym ,czy to jest luksus nie dostepny dla ludzi,ze mozna zwierzakom tak skracac cierpienia? To chyba dylemat nie do wyjasnienia......cdn....Hala

zwierzeta mego zycia...........

Wczoraj opisalam zycie pierwszego czworonoznego towarzysza mego zycia.Wszystko co opisalam o malej suczce Muszce wielorasowej/ale bardzo urodziwej/ ucieklo gdzies w kosmos.Wiadomo ,ze z kosmosu nie taka latwo cos sciagnac na ziemie .Trzeba sie niestety,pogodzic z strata i robic dobra mine do zlej gry.O ironio!Duzy napis -awaria naprawiona,jest troche nie na miejscu w tym czasie.Ale coz powiesili niech sobie wisi.Wracajac do mojej suczki Muszki.Kiedy ojciec ktory byl jej najlepszym,ukochanym panem postanowil odejsc z naszego domu,ona zostala ze mna i mama.Bardzo byla zawiedziona .Kazdy facet stal sie jej wrogiem.Rzucala sie i chciala gryzc wszystkich.Listonosz ktory kiedys wchodzil swobodnie do domu teraz nie mial prawa wstepu.Kazdy osobnik plci meskiej byl jej wrogiem.Pewnego razu kiedy wybiegla niespowiedzianie na ulice i poszarpala lydki i spodnie jednego z przechodni plci meskiej -mama podjela decyzje ,ze trzeba pieska oddac na wies do zaprzyjaznionych gospodarzy.Znala Muszka to miejsce bo niejednokrotnie tam byla z nami.Szlo sie okolo 5 km.ladna droga wsrod pol,i zagajnikow lesnych.W kilka dni po odprowadzeniu na miejsce,kiedy myslelismy,ze Muszka zrozumiala ,ze ma teraz inny dom w nocy,w czasie poteznej burzyuslyszelismy jej szczekanie i skowyt.Przyszla z powrotem do swojego domu.I co bylo robic?Zostala .Trzeba jej bylo tylko lepiej pilnowac.Kiedu urodzil sie moj synek,jej zazdrosc przybrala na sile.Chowala gdzies pieluszki i smoczki.Byla nieznosna posunela sie nawet do tego,ze wskoczyla do lozeczka synka i tam sie zalatwila ze zlosci.Mysle ,ze chciala nam przez to pokazac -kto tu rzadzi.Przyszlo lato.Pewnego dnia wybralysmy sie z mama i synkiem w wozeczku na wies do naszych gospodarzy.Muszka radosnie machajac i cieszac sie  biegla obok wozka.Przy przechodzeniu przez bardzo ruchliwa szose Katowice-Raciborz nie zachowalysmy pewnego bezpieczenstwa.Muszke potracil rozpedzony samochod/bylo tam ograniczenie szybkosci do 40 km/godz/kierowca tego nie przestrzegal,wiec tez i jakby nie mogl miec pretensji.My niestety tez.Muszka oddala zycie na moich rekach.Bardzo mi bylo smutno.Moja mama do konca swego zycia ciagle ja wspominala i mowila,ze nie moze jej zapomniec.Mam nadzieje ,ze kosmos juz ma dosyc tych naszych postow i ten zostanie.cdn.......Hala

czwartek, 26 kwietnia 2012

male radosci dnia powszedniego...........

Im jestem starsza tym wiecej,malych banalnych wrecz spraw,jest mi w stanie sprawic ogromna radosc.Kiedy rano wstaje ,spogladam za okno.I kiedy widze slonce i nie ma wiatru/brr bardzo nie lubie wiatru/juz mam dobry humor.Wiem,ze kiedy slonce zaglada do mego pokoju,juz bede mogla sprawic radosc mojej Pusi.Ona uwielbia ,zeby jej puszczac lusterkiem zajaczki.Tak rozpoczynam dzien.Codziennie o 7.25 ogladam w programie 2-gim tv powtorki serialu "Na dobre i na zle".W kazdym odcinku odkrywam cos nowego.Choc niektore odcinki kiedys ogladalam,dalej mi sprawiaja radosc,relaks ,na dobry poczatek dnia.Poniewaz musze  na 1.5 godz.przed sniadaniem polykac pewna pigulke ,sniadanie jem po filmie.W zaleznosci od humoru mego "generala" albo ja ,albo on ,robimy sniadanie.Czasem jak maz jest bardzo glodny je sam,czasem sniadanie jemy razem.Omawiamy wtedy razem, co ugotujemy sobie na obiad,i co nowego w domu a,przedewszystkim za oknem.Okna sa na cztery strony domu ,wiec obserwacja otaczajacego nas  jest ulatwiona.Zwierzaki -zajaczki,sarny,bazanty,rozne ciekawe ptaki absorbuja nas od samego rana.Teraz kiedy moja corka pracuje ,na mego meza spadl,obowiazek opieki nad naszymi czworonogami.I kotek Pusia i psy Joris i Sara lubia byc zaopiekowani.Trzeba sie z nimi choc pol godziny pobawic.Wtedy sa przeszczesliwe i mniej tesknia za swoja pania.Integracja psow i naszego kota przebiega bardzo opornie.Pusia moze by i chciala sie zaprzyjaznic ale ,pies Sara miala smutne doswiadczenie z corki kotem Zuska/juz odeszla do lepszego swiata/i nie daje sie do niej przekonac.Okolo godz 11.30 pijemy kawe i siadam do mojego zlodzieja czasu ,ale jednoczesnie zrodla mojej radosci do komputera.Sprawdzm poczte,odpowiadam na maile ,na ktore trzeba odpowiedziec i ogladam co nowego na facebooku i NK.Ciesze sie bardzo kiedy ogladam moje wnuki,choc wiem,ze nie za bardzo sa zachwyceni,tak to juz jest niestety.Ale sie tym nie martwie.Czasem o tej porze zaczynam pisac do mojego bloga.W miedzy czasie przygotowuje przy pomocy mego meza obiad.Jestem szczesliwa jesli moje dolegliwosci nie wymagaja polkniecia sporej ilosci srodkow przeciwbolowych,ale mam takie problemy na ktore nic nie pomaga i tak naprawde juz jako,tako nauczylam sie z tym zyc.Mam jednostronny intensywny szum wodospadu,wzburzonego morza w czasie sztormu w jednym uchu.Nie slysze na to ucho wogole innych dzwiekow poza tym szumem.Bylam juz leczona w Instytucie Patologii i Fizjologii Sluchu bez rezultatu.Po prostu - jak nie umiesz cos z tym zrobic to musisz to polubic.Jest mi czasem bardzo ciezko,szczegolnie kiedy kilka osob rozmawia,ja nie slysze,wtedy nic.Pozostaje mi tylko przytakiwac i mile sie usmiechac.Czasem jest zabawnie kiedy starsza Pani sie troche glupio usmiecha ,nie w tym momencie kiedy trzeba.Po obiedzie ogladam sobie zazwyczaj jakis film w komputerze polecam Iple i Iplex sa za darmo dosyc ciekawe filmy.Ja ktora kiedys lubilam dosyc ambitne kino,chodzilam do teatru Studio na wszystkie awangardowe sztuki.Teraz lubie glupie komedie romantyczne,kino rosyjskie,czeskie ,latino.Nie lubie filmow-amerykanskich strzelanek.Ogladam tez chetnie filmy Woddego Allena.To sa moje radosci.Wieczorem w naszej tv.ogladam jakis serial, poczytam jakas ksiazke/mam ich jeszcze duzo do przeczytania/.Czasem zdarzy sie jakas nie przewidziana wizyta,kogos z rodziny,ale jest to bardzo sporadycznie.Mlodzi sa teraz bardzo zapracowani,na nic nie maja czasu.Czasem jeszcze wieczorem popatrze na poczte w komputerze,pogadam przez telefon i klade sie spac.Czesto nie jem kolacji ,zeby lepiej i spokojniej spac.Mam wielki klopot bo cierpie tez na refluks zoladkowo-jelitowy i nie moge sie nigdy wczesniej polozyc jak 2-3 godzin po jedzeniu,mimo lekow.Takie to glupie choroby mnie mecza - nie smiertelne ale,bardzo dokuczliwe.Ja to sie nawet z nimi zaprzyjaznilam.Jak sie nie ma co sie lubi to sie lubi co sie ma.i to by bylo na tyle w temacie-patrz tytul........cdn.Hala

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

wielki zal............

Przed chwila dowiedzialam sie, ze odszedl jeden z naszych znajomych -maz mojej kolezanki z szkolnych lat.Malo chorowal ,ale smiertelna choroba szybko dala znac o sobie.Wszystko bardzo szybko sie potoczylo.To tak jest to drzewo ktore skrzypi dlugo skrzypi- to wydawalo by sie bardzo zdrowe pada od jednego uderzenia siekiera.Zadne slowa nie potrafia oddac smutku po smierci kogos z najblizszej rodziny.Teraz w maju bedzie rocznica smierci naszego ziecia.Ja ,kiedy spogladam z swego okna na taras na jego ulubiony fotel,czasem mam wrazenie ,ze go tam widze.Szczegolnie wieczorem kiedy odbijaja sie swiatla.Kilka miesiecy pozniej odszedl jego ojciec.Juz byl bardzo chory i nawet nie byl na pogrzebie syna.Ja wiem,ze to jest niestety nie uniknione tak jest ten swiat stworzony,ale tak trudno sie z tym "status quo" pogodzic..........ja jeszcze nie moge sie pogodzic z tym ,ze coraz mniej moich znajomych,przyjaciol,czlonkow rodziny,jest  tu na tym lez padole razem z nami........cdn Hala

niedziela, 22 kwietnia 2012

c.d. klony kwitna........

To zdjecie kwitnacego klonu zrobilam w ub.roku.Zdjecie z komorki ,a wiec slabe.W tym roku za 2-3 dni zakwitna znowu klony ktore sie dziko posialy wzdluz naszego plotu z dzikim lasem.Jest duzy stary klon w tym lesie i on tak rozsiewa swoje nasiona jest bardzo plodny.Mamy darmowy zywoplot.Poniewaz jest to wzdluz polnocnej sciany domu i tak by tam nie chcialo nic rosnac,a klon sobie rosnie.W tym roku go od gory troche przytniemy to sie zagesci.Nie moge sie juz doczekac kiedy bedzie juz zielono i nie bedzie widac tego smietnika.Tylko jedno okno z kuchni i z klatki schodowej ma widok bezposredni  na ta czesc lasu gdzie ludzie wyrzucaja te smiecie.Zadne apele nie pomagaja.Brzozy maja juz listki bardzo mizerne.Lubaszka tez juz ma liscie ,pewnie zaraz zakwitnie.Wierzby szlachetne Hakuro pieknie juz sie zazielenily.Tez beda zaraz zmieniac barwe swoich lisci..Martwimy sie o orzecha czy nie zmarzl.Orzechy sa bardzo wrazliwe a,on jest mlody ma dopiero 4 lata.Juz w ub.roku mial kilka orzechow,czyli jest zdolny do owocowania.Dzisiaj jest znosna pogoda.Wczoraj maz kupil u naszego sasiada duzy bukiet zonkili.Pusia dlugo wachala.Maz rano polecial do corki z duzym bukietem,az sie jej oczy zaszklily na widok ojca z takim bukietem.Takie to jest to nasze zycie codzienne.I radosci i smutki sie z soba przeplataja jak u wszystkich.Tylko w tej naszej polityce dzieja sie takie glupie rzeczy ,ze strach pomyslec.Ale moze sie troche opamietaja.........czego szczegolnie zycze wszystkim bardzo wierzacym.Pamietacie takie porzekadlo"modli sie pod figura a ma diabla za skora"   ........cdn.Hala

klony kwitna........

  

sobota, 21 kwietnia 2012

po burzy..........

Po burzy nie zawsze jest pogoda ,ale dzisiaj jest.Jest pieknie ,swieci sloneczko i co najwazniejsze dla mnie nie ma wiatru -mojego wroga.Moja choroba niestety,coraz bardziej daje znac o sobie.Sa okresy wzgl.spokoju- coraz krotsze.Moja choroba ma podloze autoimunologiczne i walka z nia jest bardzo trudna.To tak jak walka z wiatrakami.Sa krotkie chwile remisji i nawroty z zdwojona sila.Rano potrzebuje okolo 45 minut na rozruch.Leki przeciw bolowe coraz mniej pomagaja.Leczenia niestety w moim wieku juz nie ma.Gdybym byla mlodsza moze mozna by bylo zastosowac leki nowej generacji -biologiczne lub terapie genowa.W moim przypadku jest to juz nie osiagalne.I znowu ktorys juz raz widze jak to zle,ze sie tak szybko urodzilam.Teraz kiedy w zasadzie wszedzie mozna podrozowac,zwiedzac swiat.Ja skazana jestem w niedalekiej przyszlosci na wozek i to jak dobrze pojdzie.Bo moze byc znacznie gorzej.Oj!! ale sobie ponarzekalam.Wierzcie mi ,ze nie lubie sie nad soba uzalac,ale dzisiaj moje wstawanie bylo dla mnie bardzo trudne.Mimo takiej pieknej pogody za oknem.U Pana W.naszego milego sasiada bocian ma nowe gniazdo.Ma wybudowane specjalne rusztowanie i tam posadowiony jest bociek.Poprzednio byl na pieknej daglezji ,ale teraz  sasiad udostepnil nam neostrade i jest tam maszt z kablem do nas na specjalnej sztycy.Jego domek i obejscie jest jak z bajki o krasnoludkach.Pan W. ciagle sie krzata,jak go przez kilka godzin nie widzimy ,juz sie o niego martwimy.Ma przeciez juz 78 lat.Pochowal zone,niedawno syna a mimo to nie utracil radosci zycia.Warto brac z niego przyklad i sie nie mazgajic.Dzisiaj jeden z dawnych kolegow meza tez plk.w stanie spoczynku zapalony internauta przyslal wyszperany gdzies w necie pokaz slajdow -roze z sentencjami o zyciu roznych madrych ludzi.Jest to jego wielkie hobby .Ciagle gdzies cos fajnego wyszpera i wysyla do znajomych.Lubie takie przesylki na swojej poczcie.I tak uplywaja mi dnie.Robie wszystko zeby sie nie poddawac swojej chorobie.Moj "general" tez ma problemy zdrowotne ,ale on jest z tych twardzieli ktorzy nigdy nie narzekaja.Fajnie miec taki charakter.No! i toby bylo dzisiaj na tyle........cdn Hala

piątek, 20 kwietnia 2012

pierwsza wiosenna burza.........

Nad naszymi Bramkami okolo godziny 14-tej przeszla prawdziwa wiosenna burza.Nie byla zbyt gwaltowna,ale deszcz byl calkiem spory i zrobilo sie dosyc cieplo.Byc moze ,ze ta pogoda sie wreszcie wyklaruje i bedzie wiosna nie tylko w kalendarzu.Teraz po deszczu kolor zielony powinien zdominowac szarosc naszego trawnika.Niestety jak sa dwa psy,o wielkim porzadku na trawnikach nie moze byc mowy.Maz dzisiaj postanowil sie przylozyc do pracy w ogrodzie.Ja gotowalam obiad.Dzisiaj mielismy krupnik i placki drozdzowe z jablkami.Bardzo dobre byly te placki.To juz ostatnie jablka z zeszlorocznych zbiorow.Takie pozegnanie z jablkami tej wiosny.Dzisiaj wraca moja corka.Juz sie nie moge doczekac.Smutno mi gdy jej nie ma w domu.Jakis ten dom taki pusty,bez zycia.Nawet "mlody" nie gra swojej muzy.Jakos dzisiaj nie moglismy spac i juz o4-tej rano wstalismy aby ogladac co sie dzieje wokol nas.Pieknie spiewaja ptaki.Zajace wyszly z swoimi malymi i hasaly jak szalone.Koguty spacerowaly po naszym podworku i donosnym glosem dawaly znac o swojej obecnosci.Potem przyszedl taki piekny rudy kot.Wygladal jak rys.Pusia jak go zobaczyla bardzo sie dobijala do drzwi ,aby ja wypuscic na dwor.No i poleciala .Ale spotkanie bylo dziwne.W odleglosci 2-3 metrow patrzyli na siebie i tyle.Pusia zobaczyla koguta bazanta i dawaj go gonic.On biedny wyskoczyl na drzewo i wolal ratunku.Ale nie odwazyla sie za nim wskoczyc na drzewo.Interweniowal "general" i Pusie pogonil do domu.Teraz sobie spi jak niewiniatko.To jej pora snu.Zadziwiajaco regularne ma swoje pory,snu i aktywnosci.Troche tylko rano za wczesnie wstaje,ale my sie tez juz przyzwyczajamy.Musze sie przyznac ,ze mimo iz,tyle lat mieszkalam w miescie juz sobie nie wyobrazam zycia w miescieKomputer moj jest blisko okna i w tej chwili dwa jelonki przyszly na obiad.Pan ktory zbiera tulipany ich nawet nie przestraszyl ,one sie niczego nie boja.Jedza sobie w najlepsze.Niebo jednak jest jeszcze calkowicie przykryte chmurami,pewnie to nie koniec jeszcze bedzie padac.

Wczoraj pani Aleksandra Jakubowska na swoim blogu zamiescila przedziwny fotomontaz.W ramie obrazu dama z lasiczka jest wklejone zdjecie ustylizowanego p.premiera Tuska trzymajacego w dloni lasiczke-malego p.Palikota.Smieszne to ,ale i bardzo smutne.Przynajmiej mnie sie tak wydaje.Natomiast na facebooku ktos zamiescil zdjecie p.Kaczynskiego z jego nowym kotkiem i podpisem dowcipnym.Takim z klasa.Bardzo to bylo fajne.Widac mozna kulturalnie sie posmiac.Im dluzej ogladam rozne rzeczy w internecie tym bardziej nie rozumiem mlodych ludzi.Im podobaja sie jakies takie wulgarne dowcipy,scenki prawie pornograficzne.Nie mowiac juz o komentarzach w ktorych sie roi od wulgaryzmow i epitetow.Taki styl ,taka moda....... cdn.Hala

czwartek, 19 kwietnia 2012

muzyka elektroniczna..............

Posluchalam wczoraj na jednym z portali dziwnej dla mnie muzyki.Bardzo chcialam zrozumiec co jest takiego w tej muzyce,ktora ,/ze tak sie kolokwialnie wyraze/zyskuje w naszym kraju wielu zwolennikow.Takze w klubach za granica jest bardzo popularna.DJ -calego swiata specjalizuja sie w tej muzyce.Odbywaja sie rozne festiwale,koncerty.Sa w niej rozne style,nurty rozniace sie miedzy soba.Poniewaz nie wiele sie na tej muzyce znam-moj glos napewno prawdziwego znawce moze tylko rozsmieszyc.Ale co mi tam! Utwor ktorego sluchalam /nie podam ani tytulu ,ani wykonawcy/wzbudzil we mnie mieszane uczucia.Byl niepokojacy,rozedrgany,ekstatyczny.Dzwieki jakby afrykanskiego pochodzenia.Bebny dobrze slyszalne,walace rytmiczny puls,i spiew jakis dziwny,jakby ktos sie znecal nad tymi spiewajacymi.Kiedy sie lepiej osluchalam,mialam wrazenie ,ze wszystko sie dzieje w ciemnych zakamarkach starych warszawskich dzielnic.Bylo to jak glosy z starych podworek "studni"Tam ktos krzyczy w milosnym uniesieniu,tam ktos wola pomocy,tam placza dzieci.To sie miesza jak w tyglu.W tle wolanie glosem kotki-sexy,sexy.......Mimo ze jest to muzyka rytmiczna,nie bardzo wiem jak mozna sie przy niej bawic.Chyba,ze rozwazac swoje byc albo nie byc,i zadawac sobie egzystencjalne pytania.Ale czy sie uzyska na te pytania odpowiedz?

Nie chce nikogo obrazac bo sie na tym zyczajnie nie znam.Ale dla mnie muzyka wytworzona sztucznie za pomoca roznego rodzaju mixerow dzwiekow,urzadzen elektronicznych,itp.aparatury nie jest muzyka.Ja juz wole muzyke z starych dobrze mi znanych instrumentow takich zwyklych nie plastikowych.Poniewaz w moim gronie rodzinnym mam zagorzalego zwolennika muzyki przetworzonej mechanicznie i elektronicznie,zabralam w tej sprawie moj glos-gloswiem wcale sie nie liczacy i niech juz tak zostanie........cdnHala

środa, 18 kwietnia 2012

sa anioly.........

Gdy szukamy wlasciwej drogi,sensu i celu w zyciu z pomoca spiesza nam Anioly.To one pomagaja nam w naszym zyciu.Sa zawsze z nami .Sa naszymi opiekunami i lacznikami miedzy nami a Bogiem.Ja czasem na skutek trudnych doswiadczen zyciowych ,kiedy zalamywala sie moja wiara w Boga,nie potrafilam czasem sie modlic.Ale moja modlitwa do Aniola Stroza byla zawsze.Nawet w najtrudniejszych momentach mojego zycia,o Aniele Strozu nigdy nie zapominalam.Ta piekna modlitwa Aniele Boze strozu moj....... zawsze pomagala mi przetrwac.Musimy jednak pamietac,ze Anioly rozumieja tylko jeden jezyk -jezyk serca.Sa poslancamimiedzy nami a Bogiem,zanosza do niego nasze prosby i wstawiaja sie za nami.W roznych religiach inne sa wyobrazenia i oczekiwania na pomoc tych naszych Strozow naszego codziennego dnia.Sa Archaniolowie i Aniolowie a wszyscy razem sa w Orkiestrze Anielskiej Mocy.Ja osobiscie nie jeden raz uwierzylam w ich cudowna moc.To wlasnie Aniolom  zawdzieczamy obecnosc w naszym zyciu ,prawdziwych przyjaciol.Spotykaja nas czasem takie,ze wyjscie z nich bez pomocy innych ludzi byloby niemozliwe.Raz otrzymujemy pomoc,kiedy indziej sami jej udzielamy.Nauczmy sie rozpoznawac tych,ktorzy chwilowo znalezli sie w ciezkiej sytuacji.i nie  przechodzmy obok nich obojetnie.Zostawmy jednak tych,ktorzy tylko narzekaja i nic nie robia, zeby zmienic swoje dotychczasowe zycie.Nie manipulujmy ludzmi  ale i nie pozwalajmy by oni manipulowali nami.

Dzien 29 wrzesnia to dzien patrona Michala Archaniola.Jest to tez dzien imienin mojego meza Michala.Wspanialym patronem jest Archaniol Michal .Symbolizuje on Potege i Moc.Odpowiedzialny jest za tepienie zla,czuwa nad porzadkiem na ziemi i w przestworzach astralnych.Pelni role straznika i opiekuna sprawiedliwych.Mozemy go prosic o wszystko.Pomaga nam wsytuacjach zdawloby sie beznadziejnych.Jego opiece mozna powierzyc swoja droge zycia.Majac takiego patrona nic zlego moim Michalom/maz i wnuk/ sie stac nie moze.Archaniol Michal nad nimi czuwa......cdnHala

wtorek, 17 kwietnia 2012

co robimy na wiosne.............

Wiosna to taki czas w naszym zyciu ,ze z kazdym rokiem postanawiamy ,cos w sobie zmienic.Chcemy tak jak odradzajaca sie przyroda cos w sobie udoskonalic,zmienic,odnowic.Jednym slowem dokonac w sobie ,i na sobie liftingu.Ja co roku na wiosne przed Swietami Wielkanocnymi,sprzatam szafy a,ze jestem typem chomika co roku jest co wyrzucac.Wogole,to jest straszne ile w ciagu roku potrafimy zgromadzic rzeczy.Ja jestem w tym bardzo dobra.Teraz juz z racji tego ,ze nie chodze do sklepow troche sie poprawilo.Ale moimi sklepami sa pudla ktore przyjechaly za nami z W-wy.Teraz kiedy rozpakowuje kolejne pudlo/a jest ich jeszcze troche/czuje sie jakbym wlasnie weszla do sklepu.Najlepsza zabawe ma wtedy Pusia.Bardzo lubi wskakiwac do pudel i sie chowac..Czesto sie zastanawiam kiedy sie z tym wszystkim uporam,czy wystarczy mi mego czasu ktory jest mi dany przez opiekuna naszego losu ziemskiego.Boje sie ,ze mi go moze zabraknac.Wiele rzeczy przydalo by sie moze jeszcze komu innemu,ale nikt z rodziny nie ma czasu aby mi w tym pomoc.U naszego sasiada Pana W. znowu zamieszkala mloda para z Ukrainy.Wczoraj wyslalam meza /oczywiscie po uzgodnieniu z nimi/aby zaniosl im rzeczy do ubrania,porzadne,czyste ubrania.Nie wiem nawet czy sie podobaly?No -coz tak to jest.Ja kiedy otwarto na moje nieszczescie kolo mego domu w Warszawie sklepy "ciucho Diora" oszalalam.Codziennie rano musialam pojsc zobaczyc co nowego jest w sklepie po dostawie towaru.Dostawa towaru byla codziennie /to chyba byl taki chwyt reklamowy/Bylam uzalezniona od tego i napewno skonczylo by sie to duzo jeszcze gorzej,gdyby nie moj wypadek.Musialam zmienic swoje zycie o 180 stopni.Zaczac nowe zycie.Ale niestety pudla zostaly.Jeden sukces odnioslam w tym okresie.Kiedy kupilam dosc ladny portfelik z torebka na wage.Znalazlam w nim 60 szkockich funtow.Nikt w Polsce ich nie wymienia zaden bank.Dopiero moja corka kiedy pojechala do Hiszpanii mogla za te funty zjesc z znajomymi wystawna kolacje...

Przyszlo do nas zaproszenie na wreczenie medali  na 12 maja.Musze pomyslec o tym wco sie ubrac ,ajak wiadomo zadna kobieta nie wie w co sie ubrac,wiec i ja nie wiem.Ale znowu bedzie zabawa.Nawet majac tyle lat co ja nie jestem wolna od typowo babskich przypadlosci.Musze sie zmobilizowac i przystapic do dzialania .Wszak trzeba jakos wygladac,stosownie do tak wspanialej okolicznosci.Jest juz pozno kiedy pisze te slowa wiec tak troche bredze.....Dobranoc cdn.....Hala

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Pada,ciagle pada.......

Poniedzialek jest dniem ktory,nie bardzo jest radosny.Nie wiemy,co nam przyniesie nowy tydzien.Jak na razie zapowiada sie ,ze deszcz bardzo potrzeby na wiosne,pomoze naszej roslinnosci w starcie.U naszego sasiada Pana W. jest juz wszystko posprzatane i trawa juz pieknie odrasta.U nas niestety nie widac jeszcze ,wiosny.Po prostu mlodzi nie bardzo maja czas ,a ja tez  nie moge z innej juz przyczyny.Ale za to nasz skalniak wyglada bardzo ladnie.Dzisiaj bardzo zbulwersowala mnie w przegladzie prasy w programie "pytanie na sniadanie' informacja o marszach roznych organizacji i grup nacjonalistycznych.Czyzby w Polsce dochodzily do glosu rozne nacjonalistyczne dazenia?Boje sie,zeby  w naszym kraju nie stracono kontroli nad tymi dziwnymi akcjami.Podobno duzy artykul jest na ten temat w aktualnym numerze Przekroju.Kiedy bylam mloda osoba bardzo wazna to dla mnie byla gazeta.Wszystko w niej bylo.powazne artykuly polityczne,mniej powazne doniesienia o swiecie artystycznym,wspaniala satyra,moda,podroze .Jednym slowem roznorodna tematyka.Pozniej profil pisma bardzo sie zmienil.Jakos juz mnie malo ciekawil.Owszem od czasu do czasu kiedy Przekroj wpadal mi w rece,chetnie go zawsze czytalam.Teraz zagladam w internecie na ich strone i mam jako takie wyobrazenie o czym sie w nim pisze.

Kwiecien to wspanialy miesiac na spacery i to nawet w czasie  cieplego wiosennego deszcu ,jak i podczas pieknych slonecznych dni.Zapach budzacej sie ziemi i piekno Matki Natury,olsniewajacej kolorami, przypomina nam,jak wspaniale jest po prostu zyc. Co wtym miesiacu nalezy zrobic w domu ,aby przezyc proste radosci kwietnia? o tym napisze w dniu jutrzejszym mam nadzieje ,ze juz Onet naprawil swoje serwery i bedzie wszystko sie publikowalo bez klopotow........cdn Hala

sobota, 14 kwietnia 2012

przypadkiem.........

Pisze drugi raz w dzisiejszyn dniu.Przypadkiem wczoraj wlasnie w piatek 13 tego przy serfowaniu w internecie natrafilam na wspaniala strone pod tytulem My Bibrka Bibrka- city.Malo sie nie rozplakalam.Pieknie zredagowana strona, z wielka miloscia do tematu.Male  miasteczko na Ukrainie 35 km,na poludniowy zachod od Lwowa.pieknie opisane.Czasy dawne , czasy wspolczesne,historia,slawni ludzie pochodzacy z Bibrki/po polsku Bobrka/i duzo pieknych fotografii.Na jednej z nich rozpoznalam swoja ciocie-siostre mojej mamy.Bibrka ma bardzo ciekawa historie.Jest bardzo starym najmniejszym miasteczkiem.Ma duzo zabytkow.Strona jest prowadzona w jezyku ukrainskim,rosyjskim.Szkoda ,ze nie ma tlumaczenia na polski i angielski.Wiem,ze w Stanach i w Polsce zyje wielu potomkow ludzi ktorych korzenie siegaja do Bibrki.To ich ziemia ojczysta i maja do niej wielki sentyment.Chetnie mlodzi z tych rodzin poznali by historie ziemi ojczystej ich dziadow i pradziadow.Ja bylam juz bardzo dawno dwa razy na tej ziemi ojczystej mojej ukochanej mamy.BZa pierwszym razem bylam mloda 16 letnia dziewczyna.Zwiedzalam miasteczko.chodzilam na tance do domu kultury.Tam sie pierwszy raz zakochalam i przezylam pierwsze rozstanie.Byly to czasy ciezkie tuz po smierci Stalina.Ludzie byli nieufni,wszystkiego sie bali.Ale zyli,studiowali ,pracowali i mieli nadzieje na lepsze jutro.Zyla jeszcze wtedy moja babcia siwiutenka staruszka.Mieszkala w malym domku przy drodze na Lwow przed gorka na ktorej jest cmentarz. Z wielkim rozrzewnieniem ciagle wspominam to male miastecako.Mama opowiadala mi ze w miasteczku mieszkaly trzy narodowosci-ukraincy ,polacy,i zydzi.Zyli wszyscy bardzo zgodnie.Zakladali kooperatywy.Razem produkowali i razem sprzedawali swoje plony.Potem przybyla jeszcze jedna narodowosc -rosjanie.Kiedy ja bylam w Bibrce po raz drugi byl rok 1969.Miasteczko bylo raczej zaniedbane.Malo sie budowalo nowych domow.Ale bardzo podobal mi sie wtedy piekny stary parkdo ktorego chodzilam z moja mala coreczka.Babcia juz nie zyla.Z rodziny pozostalo tylko kilka rodzin.Po tym ostatnim moim tam pobyciejakos nasze stosunki rodzinne zamarly.Teraz bardzo chce je odnowic juz z mlodym pokoleniem mojej rodziny.Czy mi sie to uda czas pokaze.............cdn.Hala

Moze sie uda.........

Jest na Onecie jakas duza awaria i tylko od indywidualnego szczescia zalezy ,czy sie uda,czy nie cos napisac.Po kilkakrotnych probach jakos przez NK dostalam sie do blooga.To co sie dzieje teraz w sejmie te wszystkie awantury wokol wyjasnienia katastrofy Smolenskiej byly do przewidzenia ,wtedy 10.kwietnia 2010 lub krotko po tej dacie.No-coz polecialy by wtedy glowy waznych osob w naszym panstwie.Moze i nasz premier musialby  sie pozegnac z stanowiskiem,ale bylyby to rozstrzygniecia miedzynarodowych ekspertow do spraw badania wypadkow lotniczych nie zaleznych od naszego rzadu i rosyjskiego.Teraz wszyscy krzycza dlaczego takiej komisji nie bylo?No -wlasnie dlaczego?.Co stalo na przeszkodzie?Tego sie chyba nigdy nie dowiemy.Powolywanie teraz takiej Miedzynarodowej Komisji mija sie z celem.Jest juz po-"ptokach"

Teraz krotko co dzieje sie u nas.Na okolicznych polach pracuja traktory.Zieleni sie gniegdzie trawa.Wierzba Hakuro ma juz liscie Jest piekna kiedy sie przebarwia na bialo.Inne drzewa maja juz paczki.Ale jest jeszcze zimno,malo slonca i slabo sie wszysko budzi do zycia .Nasza kotka Pusia juz zaliczyla pierwsze alpinistyczne wyczyny.Jest bardzo szczupla ,i to jej pozwala zaliczac wejscia na duze drzewa mimo,ze jest po sterylizacji a podobne takie kotki traca swoja sprawnosc i bardzo tyja.Chodzi jak modelka i ma takie rozne smieszne przyzwyczajenia.Ulubiony jej fotel w moim pokoju jest tylko do jej dyspozycji.Nikomu nie wolno na niego siadac.Bo odrazu moze sie spodziewac ostrej reakcji z jej strony.Lubi tez psocic.Otwierac szafe z przesuwanymi drzwiami i robic tam porzadek na polkach.No ,ale dosyc o Pusi.Zakwitly pierwsze botaniczne tulipany,ale bardzo maja krotkie nozki.Takie karzelki .Pierwiosnki tez kwitna ,ale sa bardzo slabe.Potrzeba slonca i ciepla.Mamy na naszym obejsciu dwa piekne koguty bazanty i stado 5 kurek.Sa juz nasze.W nocy spia na naszych drzewach.W dzien biegaja ,wcale sie nie boja naszych psow ktore sa bardzo karne i wiedza ,ze nie wolno ich gonic.Maja solidny zakaz gonienia tego bazanciego stada.Bardzo sie sluchaja.Sa za to chwalone i nagradzane lepszymi kaskami.Jorisek nad zycie kocha moja corke .Trzeba widziec jak bardzo placze  kiedy ona gdzies wychodzi.Sara jest bardziej zrownowazona.Jest zreszta starsza.Byla ulubienica mojego nie zyjacego juz ziecia.Mysle ,ze jeszcze za nim czasem bardzo teskni.Zwierzeta sa bardzo madre tylko nie umieja mowic.Tak to pokrotce opisalam co dzieje sie u nas.Czekamy na lepsza pogode.............cdnHala

wtorek, 10 kwietnia 2012

wazny dzien,po swietach.......

Swieta,swieta i po swietach -tak mowimy potocznie w pierwszym dniu po dniach swiatecznych.Moderatorzy blogow na Onecie poddali do dyskusji temat nieudanych przez rodzine swiat.I odwieczny problem niezbyt dobrych stosunkow z tesciami a glownie z tesciowymi.Okazuje sie,ze przyczyna nieudanych swiat w naszych rodzinach jest nie umiejetnosc zapomnienia ,choc na te kilka swiatecznych dni ,naszych zali slusznych ,czy wyimaginowanych w naszej wyobrazni.Jesli juz nie potrafimy sobie odpuscic,to spedzmy swieta samotnie a,nie psujmy ich swoja kwasna mina.Ja wiem,ze jest to trudne ,ale nie niemozliwe.Wierzcie mi wiem o czym mowie.I to by bylo tyle w tym temacie..........A tak wogole to swieta byly w moim domu udane.Szkoda tylko ,ze ostatnio z zyczeniami bywa roznie,ale klade to na karb zycia w ogromnym pospiechu i zakreceniu.A potem juz nie pamietamy-skladalam te zyczenia czy nie?.No coz takie czasy.

Dzisiaj mija 2-ga rocznica katastrofy Smolenskiej.Znowu i z lewa  i z prawa padaja wzajemne pretensje co do wynikow sledztwa,zaniedban w tym wzgledzie.Dwa lata mija a temat wciaz jest aktualny,gdyz ciagle rozni ludzie  zabieraja glos.Wiedza lepiej,nie wierza w to co ustalily wszystkie wazne komisje.Oni wiedza lepiej.Dzisiaj przeczytalam komentarz-artykul redaktora L,Warzechy.I zastanawiam sie dlaczego skad inad madry dziennikarz pisze takie wg.mnie glupoty.Po co ?Czemu to ma sluzyc?Mysle ,ze jednak za ten artykul Pulitzera nie dostanie!.Ja kiedy wydarzyla sie ta katastrofa,czekalam na mego syna ktory mial przyjechac odebrac mnie z szpitala z Wloclawka po dluzszym leczeniu.Cala noc bardzo zle spalam.Snily mi sie jakies latajace helikoptery zionace ogniem z tylnych dysz.Dokladnie ten sen zapamietalam.Rano zaraz po 8-mej wlaczylam telewizor.Duzy ogromny ekran  na scianie w moim pokoju.I co zobaczylam- i nie wierzac swoim oczom przywolalam pielegniarke.Wrazenie bylo koszmarne,niepokoj tych ludzi ktorzy tam czekali na delegacje rzadowa.Straszne.Ten dzien kiedy po dlugim pobycie w szpitalu mialam sie cieszyc bylo mi niestety smutno.Ale caly czas myslalam ,ze natychmiast zostanie powolana duza miedzynarodowa komisja z udzialem wielu swiatowych ekspertow od badania wypadkow lotniczych.Wszak zginal tam polski najwyzszy zwierzchnik sil zbrojnych-prezydent kraju bedacego czlonkiem NATO.Grubo sie mylilam .Wszystkie te do tej pory powolane komisje /przepraszam ,ze bede troche wulgarna/ rzezbily w g....e.To nie bylo jak nalezalo zrobic.Ja prosta osoba nigdy nie pozwolilabym sobie na takie zaniedbanie.Wszak bylo wiadomo ,ze zgineli tam lludzie glownie z opozycji i wiadomo bylo,ze beda sie doszukiwac,spekulowac ,i dlugo wyjasniac sprawe po swojemu.Miedzynarodowa komisja oczywiscie z naszymi ekspertami i rosyjskimi uciela by te wszystkie nie potrzebne watpliwosci i spekulacje.Ale do tego trzeba bylo odwagi.Bano sie ,ze a nuz okaze sie ze nasz rzad byl winny tej katastrofie to lepiej wyprac brudy w swoim domu.Dlatego teraz trzeba znosic te wszystkie inwektywy i pomowienia.I bedzie tak dlugo,dlugo i nigdy sie nie skonczy.Trzeba to niestety znosic.Taka jest cena za jedno male niedoptrzenie wtedy 10 kwietnia 2010 roku cdn.....Hala

środa, 4 kwietnia 2012

za kilka dni Swieta.........

Szybkim krokiem zblizaja sie Swieta.W tym roku przypadaja one w m-cu kwietniu.Dla mnie kwiecien ,to taki aniol wsrod miesiecy.Nie wiem czy takie porownanie jest trafne ,ale tak ja mysle.Byc moze dlatego ,ze kwiecien jest tak bardzo sloneczny.Moze dlatego ,ze ziemia wdaje sie bardziej zielona.Albo ,ze znakiem rozpoznawczym tego miesiaca jest Zmartwychstanie.Czy wlasnie dlatego nasze dusze zaczynaja sie wznosic na wyzyny?Pora ciemnosci dobiega konca,czas Swiatla rosnie w sile.Dnie sa coraz dluzsze .Jest coraz cieplej.W ogrodach zakwitaja wszystkimi kolorami wiosny pierwwiosnki,bratki,fiolki,tulipany.Kazdy kwiat,roslina,galazka sa dowodami na rokroczne wiosenne odrodzenie sie zycia.Jaka radosc przynosi nam pojscie do ogrodu ,kiedy codziennie cos nowego sie dzieje.Tu pokazala sie zielona roslinna z cebulki posadzonej w ub.roku.Gdziej indziej zakwitl jakis dziwny kwiatek o ktorym juz zapomnielismy.Wszystko sie budzi do zycia.Dlatego Swieta Wielkiej Nocy sa takie radosne.Radosne sa wszystkie symbole tych Swiat.Te wspaniale pieknie malowane jajeczka,zolte kurczaczki,zielona rzezucha bardzo nam je ubarwiaja.Ja kiedy bylam dzieckiem bardzo cieszylam sie na przyjscie"zajaczka".W ogrodzie ukryte byly slodkie prezenty i trzeba je bylo odszukac.Byly to zawsze tylko slodycze.Ale do tradycji w moim domu rodzinnym  bylo,ze na Swieta Wielkanocne zawsze dostawalam cos nowego do ubrania.Moja mama bardzo o to dbala,choc bylo jej nie raz bardzo trudno sprostac tej tradycji.W Wielki Piatek i w Wielka Sobote kiedy sie szlo do kosciola trzeba bylo byc zawsze ladnie  ubranym.Pamietam jedne takie Swieta kiedy moja mama sprzedala swoj deputat weglowy i za talon kupila piekny samodzial na plaszczyk i dostalam na Wielkanoc nowy plaszcz.Kto teraz wie co to za tkanina ten samodzial? Ale to byl wtedy ostatni krzyk mody.W mojej pamieci jeszcze trzy razy,te wiosenne Swieta pozostawily trwaly slad.Swieta Wielkanocne w roku 1959.Zaledwie kilka dni po Swietach rodzi sie moj wspanialy syn.Cztery lata pozniej zaraz po Swietach przezywam wielka tragedie.Rodze martwego syna.Za to po siedmiu latach  przed samymi Swietami rodzi nam sie moja upragniona coreczka.Tak ,ze musze nie skromnie powiedziec moje zycie nabieralo sensu i przezyc wlasnie na wiosne w okolicy Swiat.Teraz na starosc,juz w okolicy Swiat nie przezywam takich ekscytujacych zdarzen.Jest spokoj,ale to,ze za oknem jest wiosna napawa mnie optymizmem i radoscia.Nie ma co sie smucic.Trzeba sie radowac i cieszyc z odradzajacego sie zycia.Choc jestesmy znowu o rok starsi,to nic ,ale za to jestesmy bardziej madrzy.HA! Ha! jak by to bylo dobrze jakby to byla prawda!Wszystko przed nami.........cdn.Hala

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

znajomi c.d.

Rok 1977 byl przelomowym roku w moim zyciu.Podnioslam swoje kwalifikacje zawodowe,i zmienilam prace.Trafilam w dobre miejsce.Praktycznie znowu trafilam na wspanialy ,zyczliwy zespol ludzi.Dyrekcja i kolezanki i koledzy,przyjeli mnie niezwykle serdecznie.Czasy sie zmienialy ,ludzie tez.Ale ogolnie dobry klimat pozostawal.Jako,ze miejscem mej pracy byla instytucja upowszechniania kultury.,moglam poznac wiele osob z swiata kultury,sportu.filmu.Bardzo to sobie cenilam.Lubilam poznawac nowych ludzi a szczegolnie ludzi z swiata filmu,estrady czy sportu tak calkiem prywatnie.Wczoraj kiedy porzadkowalam swoje  pudla z roznymi pamiatkami natknelam sie na kilka zdjec z okresu swojej pracy.Zrobilo mi sie jednak bardzo smutno,wiele osob juz  odeszlo do innego ,mam nadzieje lepszego swiata.Byli mlodsi odemnie lub rowni wiekiem.Nie wiem,dlaczego nas tak wczesnie opuscili.Czyzby tam tez trzeba,zoorganizowac zycie kulturalne-organizowac wystawy,wernisaze,spotkania,wystepy i zawody.Byc moze!W roku 1995 odeszlam na emeryture.I zmienilo sie w moim zyciu ,absolutnie wszystko.Potem jeszcze pracowalam dwa lata na 1/2 etatu w TP.I tu pracowalo mi sie bardzo dobrze .Do dzisiejszego dnia mam jeszcze fajne kontaktyz niektorymi osobami.Teraz podobno w roznych instytucjach,nie za bardzo panuje dobra atmosfera,panuje ostra rywalizacja,bezpardonowa  konkurencja miedzy pracownikami.Naprawde wtedy kiedy slysze te narzekania,ciesze sie ,ze tak wczesnie sie urodzilam i pracowalam ,i zylam jeszcze w dobrych czasach.

Od kilku dni w Bramkach mamy bardzo kiepska pogode.Przedewszystkim wieja huraganowe wiatry.Widac caly czas kolyszace sie mocno drzewa.Dla mnie jest to widok,bardzo przygnebiajacy.Stare bez listne deby,brzozy,lipy,okupuja teraz sroki ktore wyjadaja szkodniki drzew.Srok naszych jest 5 .Sa to sroki juz nasze  zaprzyjaznione ciagle urzedujace za naszymi oknami.Sa tez dwa jastrzebie ktore chyba lubia te nasze sroki i spokojnie sobie buduja gniazdo.Zimowe ptaszki juz sobie polecialy.Pusia jest bardzo zawiedziona ,ze ich nie ma.Dzisiaj moja corka przyszla do mnie na kawe z swoimi psami Jorisem i Sara.Joris to prawie labrador a Sara piekny owczarek niemiecki.Pusia oczywiscie nie byla w stanie pelnic gospodyni domu.Obrazila sie na Jorisa ktory wyjadl jej jedzenie z miski i schowala sie w najciemniejszy kat/za wersalke/Tam przesiedziala cala ich wizyte.Kiedy sobie poszli byla przeszczesliwa.Jak z tego widac ,chyba nigdy pies z kotem nie bedzie zyl w wielkiej przyjazni.Choc podobno sa od tej reguly wyjatki.Mam tylko nadzieje ,ze pogoda sie poprawi i w Swieta bedziemy mogli cieszyc sie piekna sloneczna pogoda czego sobie i Wam wszystkim zycze z calego serca.....cdn....Hala.