niedziela, 28 kwietnia 2013

Jest taka szkoła.............

Kilka dni temu w mojej rodzinnej miejscowości Rydułtowy odbyły się trzy jubileusze w szkole  im.Noblistow Polskich.Mianowicie Jubileusz 75-lecia powstania szkoły,65 lecie powstania Liceum Ogólnokształcacego i 5 lecie nadania szkole zaszczytnego miana Noblistow Polskich.Szkoła została wybudowana na tzw. Skale dość wysokim wzniesieniu w stosunku do reszty miasteczka.Było to w roku 1938  przed samą wojną.Szkoła była wtedy szczytem nowoczesnej architektury.Piękne przestronne klasy.szerokie korytarze,łazienki i duza nowoczesna jak na tamte czasy sala gimnastyczna tworzyły piękna całość.Do niej tuż po wojnie zostalam zapisana do  pierwszej klasy.Miałam 6 lat skonczone w czerwcu a we wrzesniu rozpoczelam naukę.Najpierw była to szkola podstawowa a od roku 1948 Liceum Ogolnoksztalcace.System Oswiaty nie robil nikomu problemu z zapisaniem dziecka do szkoly w wieku 6 lat/smieszy mnie bardzo dyskusja na ten temat obecnie/.Chodzilo sie do Szkoly podstawowej 7 lat.Potem był egzamin do Liceum i dwa lata pozniej była mała matura i za nastepne dwa lata duża matura.Szkoiłe naszą ukończyło wiele znamienitych postaci  z swiata naukowego,kulturalnego,politycznego i wszelakich nauk.Nie wiem ,być moze ,ze jest już opracowana jakaś piekna monografia dotyczaca absolwentów naszej Szkoły.Jeśli nie ma to ktoś powinien to opracować,tak mysle.Ja tu w tym miejscu ,mam zamiar opisać moją wspaniała klasę która  edukację w tej szkole ukonczyła 56 lat temu.Do tego zainspirowało mnie otrzymane kilka dni temu zaproszenie rocznikowe.Byłam bardzo wzruszona.W ub.roku miałam zaszczyt być kilka godzin spotkaniu.Teraz obiecuję sobie pobyt dużo dłuzszy.Ale jak wyjdzie to się okaże .Człowiek planuje a,życie pisze swoje scenariusze.Z naszej klasy kolezanki i koledzy wyrośli na tzw.porzadnych obywateli.Pokonczyli studia.Załozyli rodziny.Pracowali na róznych czasem bardzo wysokich stanowiskach.Jednym słowem spełnili się w życiu.Moja pamieć często wraca do lat szkoly.Dokladnie pamietam kilka róznych zabawnych wydarzeń.Oj! nie byliśmy znowu tacy calkiem święci.Jednego czego wtedy nie było to destrukcyjnych działań takiej samo destrukcji w postaci różnych srodkow odurzajacych.Mielismy  różne zainteresowania.Ale bylismy wolni.Nie było takiej presji posiadania coraz to nowych zabaweczek-gadżetów.Odbywały się rózne imprezy w szkole.Braliśmy udział w roznych zawodach sportowych i imprezach w nowo otwartym Pałacu Młodzieży w Katowicach.Szkoła organizowała w roku kilka razy wycieczki w rożne ciekawe miejsca,Stać było na wycieczke każde dziecko.co teraz jest zupełnie nieosiągalne.Więc strasznie mnie irytują stwierdzenia,że za "komuny" jak potocznie mowia,było wszystko złe.Teraz młodzież ma kluby,aw nich narkotyki i alkohol.My mieliśmy zabawy szkolne,i festyny z tancami.I jakos sie potrafiliśmy się bawić.Poznawaliśmy się.zakochiwaliśmy się.Jeśli by ktoś porownał ilośc samobojstw wśrod mlodych ludzi wtedy a teraz-daję głowę,że dałoby to duzo do myslenia.Wiem ze w tym poście co nieco przynudzam i nikt z młodych nie przeczyta tego z zaciekawieniem.Obejrzałam kilka dni temu film na dvd o tytule "U stóp Szarloty".Otrzymałam go od swoich przyjacioł z Rydułtow.Film został nakręcony  z udziałem środków unijnych,ZHP Slaskiej Choragwi,Narodowej Strategii Spojności, przez młodych pasjonatow w rezyserii Boguslawa Porwoła wg.scenariusza społki kolegówH.Komarek,B.Porwoł i Ryszarda Tkocza.Film ten opowiada historie młodego człowieka ktory w szkolew Warszawie zetknął się z narkotykami ,i w celu poprawy zostaje wysłany do Sląskiej rodziny własnie do Rydułtow.Zmagania młodego człowieka  z zupełnie innym srodowiskiem niż warszawskie,jest klamra spinajaca problemy.Nie graja zadni zawodowi aktorzy,ale niektorzy sa prawie tak dobrzy jak zawodowcy.W filmie znajduje się wiele scen pokazujacych nasze slaskie zwyczaje i obrzedy.Piekne wzruszajace sceny.Pod wplywem  slaskiej rodziny chlopak zmienia calkowicie swoje zachowanie.Juz wcale nie chce jechac z powrotem do Warszawy.A gdy dopada go zakochanie  przepada z kretesem.Jest juz prawie slazakiem.Bardzo piekny film.Oczywiscie filmowcy moga mic do tego obrazu zastrzezenia.Ja jednak uwazam ,ze ten film powinien byc wyswietlany na lekcjach wychowawczych w gimnazjach calego kraju.A tytulowa Szarlota to olbrzymia halda  -najwieksza w Europie.Juz zalesiona,jest uwielbianym przez miejscowa mlodziez miejscem dumania i wszelakich przemyslen........cdn...Hala.

piątek, 26 kwietnia 2013

Potrzeba samotnosci..........

Wielu z nas traktuje czas spedzony w samotności tak,jakby to byl luksus,a nie tworcza potrzeba.Dlaczego podjęłam ten temat?.Kilka ostatnich dni spędziłam w łózku ,nękana cięzkim przeziebieniem.Przyznam się ,że wyjątkowo zlośliwy wirus bardzo mi dokuczył.Tak,ze śmiem stwierdzić iż,od lat  tak fatalnie się nie czułam.I tylko to ,że mogłam spokojnie w samotnosci oddać sie chorobie przywrociło mi lepsze samopoczucie.Nie wiem ,tak naprawdę ale wydaje mi się,że małe chwile samotności potrzebne są każdemu z nas.Artysta wie,ze musi być sam by tworzyć,pisarz aby popracować tworczo myśleniem,muzyk by komponować.Problemem jest umiejetność wyciszenia się w trakcie swojej aktywnosci.Szukanie samotności-cennego czasu tylko naszego,spędzonego bez rodziny i przyjaciół- może wydawać się nieco samolubne.Ale nie jest.Samotnośc nasza wlasna jest nam bardzo konieczna,abyśmy  się mogli harmonijnie rozwijać.Jest jak sen i pokarm dla naszych ciał.Może się wam wydać nieco kontrowersyjne takie stwierdzenie.Wierzcie mi -wypróbowałam na sobie.Przez kilka lat metodą prób i blędow probowałam znajdowac sobie czas na moje chwile samotnosci.Czasem udawalo mi sie,przeznaczac dla siebie czas  rano kiedy wszyscy domownicy wyszli juz do pracy.Czasem dalo sie spokojnie w samotnosci przemyslec caly dzien,poznym wieczorem kiedy wszyscy juz poszli spac.Dla mnie jednak, najlepszym sposobem na wyciszenie okazał się czas kiedy mogłam wziaśc kąpiel kiedy nikogo nie było w domu.Aromatyczna kapiel w całkowitej ciszy i samotnosci to moj sposob.Wiem,że kazdy z nas ma wiele różnych sposobów na uzyskanie wewnetrznej rownowagi.Ci z nas ktorzy ,nie spedzają regularnie czasu w samotności,aby wypoczac i powrocić do zdrowia,mają duze szanse aby zaczac cierpieć na tzw."wyniszczajacy syndrom braku samotnosci".Objawami są narastająca złosć,zmienne nastroje,chroniczne ,zmeczenie,depresja.Przypomina Wam to cos?.Brzmi groznie.Bo to jest grozne.Cierpiący przechodzą każdy dzień jakby zawieszeni w prozni,w irytacji a wieczorem zapadaja w sen ktory nie przynosi im wypoczynku.Najmniejsze niepowodzenie przynosi łzy i słosc.Zaczynają się wtedy choroby fizyczne ,ciagnące sie długo i nękajace nas raz po razie.Musimy sobie pozwolic na czas psychicznego odpoczynku.Niestety dla wielu z nas jest to mozliwe dopiero w czasie choroby.Potrzeba bycia w samotnosci kiedy "nas nie ma" i kiedy nikt od nas nic nie chce jest bardzo duza u wspolczesnie zapedzonych ludzi.Musimy apeluje o to -zaaplikowac sobie kurację "bycia w samotnosci"chociaż na kilka chwil w ciagu dnia,tygodnia.Pomyslec o sobie.Byc dobrym dla siebie.Mysle ,że moje przemyślenia na temat chwil samotności w naszym zyciu,zainspirują nas do  tego dobroczynnego dla naszej psychiki działania.A, wiec odpoczywajmy w samotności...........cdn.Hala.

czwartek, 25 kwietnia 2013

Przykre,ale prawdziwe.............

Dzisiaj postanowiłam napisać  o sprawie która już od dłuższego czasu spędza mi sen z powiek.Ale od początku....Od kilku lat jesteśmi mieszkańcami  wsi Bramki gmina Blonie.Jesteśmy tu więc nowi .Być moze dlatego ,mogliśmy zobaczyć więcej niż stali juz mieszkancy.Mieszkamy na ul.Bajecznej po jej nieparzystej stronie.Ostani na ulicy jest nasz dom.Obok przed nami sasiadujemy z opuszczona działka,nieogrodzoną/i może tu jest pies pogrzebany./Kilka tygodni temu przed samymi Swiętami Wielkanocnymi działka została trochę uporzadkowana.Wycięto drzewa samosiejki i zostawiono na kilku stosach.Smieci ktore od lat wynosli okoliczni mieszkancy do tego lasku nie uprzatnięto.Po paru dniach ja z okna swojej kuchni patrzac zobaczyłam jak pani/z bardzo szanowanej rodziny w Bramkach/w biały dzień wynosiła z kubełkiem śmieci na tą posesję.Pół biedy jakby to były kuchenne smieci.Ale nie, to były rozne opakowania po artykułach spożywczych.Nie liczylam ile ale,nie ma dnia zeby ktoś nie wysypywal smieci albo wyrzucał całe siatki pełne roznych śmieci.Ale,mam takie wątpliwe szczescie,ze zawsze to widzę.Robią to ludzie mieszkajacy po parzystej stronie ulicy nomen omen Bajecznej.Myslę,ze jeśli by ta posesja była ogrodzona to może by się trochę ci wyrzucacze śmieci zastanowili.Bo to już byłaby ingerencja w cudze a na to są już odpowiednie paragrafy.Może teraz ta nowa ustawa smieciowa spowoduje ,z e nie będzie się już opłacało wyrzucac smieci do lasu na sasiedzkie posesje.Przykro jest patrzec na taki balagan przed oknami.Nie mowiac juz  o zapaszku ktory latem  z tamtad przychodzi.Maz moj ktoregos dnia poszedl i pozbieral szklo i plastiki bo przeciez raz w miesiacu gmina zabiera je od nas.Ale trzeba kupic worki za 6 zlotych.Boje sie tylko jednego,ze moze komus przyjsc do glowy ,zeby zrobic tu gminny smietnik lub jakas sortownie smieci lub spalarnie.Przeciez w naszym kraju wszystko jest mozliwe!Serdecznie pozdrawiam eleganckie panie z parzystej strony ul.Bajecznej i prosze nie wyrzucajcie tych swoich smieci gdzie popadnie.Prosze o podanie tej mojej prosby dalej az,dotrze to do zainteresowanych osob.Moze sie troche zawstydza.Serdecznie wszystkich pozdrawiam.....cdn...Hala.

sobota, 20 kwietnia 2013

Nie lubię się złościć..............

Nie lubie sie złościć.Niestety,czasem mi się to zdarza.przyznaję ze wstydem.Dreczą mnie potem wyrzuty sumienia,zwlaszcza kiedy domową burzę z piorunami wywołało jakieś głupstwo.Nie wiem,czy jest to głupstwo,ale mnie potrafi dokładnie wprawić w stan wnerwienia,kiedy wchodzę do łazienki po męzu i co widzę.Lustro duze prawie dokumentnie zachlapane,pastą czy mydłem do golenia.Niepodniesiona deska sedesowa,wszedzie porozrzucane mokre ręczniki.Kiedyś na poczatku małżenstwa nie przykladalam do tego wagi.Ale teraz,już nie potrafię spokojnie ,nie reagować.Denerwuję się i już.Czy ktokolwiek rozsądny chciałbyskrócić sobie życie lub zrujnować sobie zdrowie z powodu śladow pasty na lustrze?Chyba nie.Tymczasem wielu z nas jest ,na prostej drodze do tego. Obliczono,że ludzie,którzy zwykli robić z igły widły,pięciokrotnie częsciej chorują na serce niż te osoby,które traktują codzienne problemy z dystansem i humorem.Wwielu przypadkach-twierdzą tak lekarze istnieje bezpośrednia zależność,między złoszczeniem się a własnym zdrowiem.W rezultacie ludzie ktorzy cześciej się irytuja ,częsciej chorują i przedwcześnie umierają.Jak sobie radzić z irytacją?Nie ma chyba jednego dobrego sprawdzonego sposobu.Myslę,że dobre będzie spokojne przeanalizowanie sytuacji.Czy to twój problem czy jego?Zastanow  się,czy twoje gwałtowne reakcje są rzeczywiście powodowane trudnym do przyjęcia zachowaniem domownika.A moze wynikają raczej z twego złego humoru lub ze zdenerwowania mającego całkiem inne żrodło?/np.kłopoty w pracy/Co jest prawdziwa przyczyną starć?Moze nazywasz balaganiarstwem zwykłe roztargnienie.Byc może twoją niemiła cechą jest czepianie się drobiazgow,przesadna pedanteria?A może sprobuj o tym spokojnie porozmawiać.A może jesli rozmowy nie skutkują...... Sprobuj się z tym pogodzic.Przecież mąż nie chlapie na lustro celowo,nie zostawia podniesionej deski,zebi ci zrobić na złość.Powiedz sobie:"No cóż,tak jest że kocham już bardzo dużo lat tego pana ,ktory jest tak pochłonięty myślami,że zapomina czasem o moich prosbach.Czy wobec tego powinnam sie była z nim rozstać?Na pewno nie.Badania nad malżenstwami wykazały,że dla zrownoważenia skutków jednego nieprzyjemnego zgrzytu lub sprzeczki potrzebnych jest aż pięć pozytywnych gestow.Dotyczy to także relacji z innymi bliskimi osobami np.rodzeństwem.Podobno proporcja 5 do 1 jest tak precyzyjna,że na jej podstawie mozna przewidzieć,który związek będzie trwały a który zmierza do rozstania.Czy to znaczy ,że jeśli od czasu do czasu mowisz nieprzyjemną prawdę,twoje stosunki z bliską osobą są zagrożone?.Nie,ale dla rownowagi trzeba częściej chwalić ,uśmiechac się,okazywać czułość.Moje rady być może nie są dla młodych,.Ja jednak mam nadzieję,że są uniwersalne.Przeciez kiedyś jak sie coś popsulo to się naprawiało a nie wyrzucalo do śmieci........cdn....Hala

 

 

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Dlaczego ,mi się nie udało?

Zapytanie w tytule posta kieruję,w stronę bliżej dla mnie,nieodgadnionej waznej osoby która ma wpływ na to czy moje skromne zdjęcie znajdzie się w wlasciwym miejscu.Czyli konkretnie w moim poście.Być moze ,ze jest w tym moja wina.Ale zawsze postępuję tak samo ,i niekiedy się spokojnie udaje,a czasem nie.Zdjęcia ladują gdzies w galerii zamiast w poście.Bardzo mnie to martwi i po prostu podcina mi skrzydla.Ja już nie jestem w stanie znosić takiej porcji niepowodzen,jestem już zwyczajnie za bardzo niecierpliwa.I myślę ,że obok klikniecia w "opublikuj" powinna byc ikonka obok ,ze się udało zapisało.Kiedy podjadę do gory postu ,żeby zobaczyć iż wpis został opublikowany to często spotyka mnie,niespodzianka w postaci ,ze nic sie ni zapisało albo jest w szkicach.Być moze to jest tylko moja wina.Ale coż,trochę sobie ponarzekałam.Od kilku dni mamy wreszcie piękną wiosenną pogodę.Była już wiosenna burza z piorunami i tęczą.Moja internetowa znajoma w tym samym czasie tą tęczę miała u siebie w Gorzowie Wlkp.Ja zrobiłam zdjęcia komórką.Nic wielkiego ale, ja tylko tak mogę.Mam takie drżenie rąk,że utrzymanie aparatu fotograficznego w moich słabych dłoniach,jest po prostu zbyt trudne.Komórka jest mała więc ja sciskam w dłoni ile tylko mogę i co któreś zdjęcie się udaje.W najnowszym numerze tygodnika Angora jest zdjęcie pani Kwasniewskiej w kapieli.z Podpisem-Moja żona to najseksowniejsza kobieta na świecie i musi sobie zrobic zdjęcia na rozkładówkę do "Playboya" powiedział Aleksander  Kwasniewski na trzeżwo........Pieknie jeśli dla swego męża jego żona jest najseksowniejsza kobieta swiata.Ale już dla licznej "gawiedzi" niekoniecznie tak być musi.Pani Jolanta Kwasniewska jest istotnie piekna kobietą,atrakcyjną pod każdym wzgledem.Pamiętam jeszcze takie wspomnienie.Kiedy pan Aleksander Kwaśniewski był jeszcze ministrem sportu miał w naszym Domu Kultury/gdzie pracowalam/cykl spotkań z młodzieża.Kilka razy miałam przyjemnosc być swiadkiem jego rozmów z małżonką.Jak oni pieknie z sobą rozmawiali.Z jaka troską dopytywał sie jak czuje się ich mała wowczas Olenka.Przy takim troskliwym małzonku każda kobieta nie ma prawa się zestarzeć brzydko.Pani Jola zawsze była dobrze zaopiekowana przez jej małżonka a,że zawsze była urodziwa,to cały czas wygłada pieknie.Miłośc to najlepszy kosmetyk dla kobiety,gdy tego brakuje natura się poddaje.Gdyby jednak do wymarzonej przez Aleksandra Kwaśniewskiego sesji miało dojśc,jego małżonka i tak nie miałaby szans by być najstarszą damą na rozkładowce.Były juz starsze "playmate".Co do sensowności takich przedsiewziec każdy ma swoje zdanie i ciekawa jestem co Wy o tym sadzicie moi drodzy przyjaciele

piątek, 12 kwietnia 2013

zdjecia z Ukrainy............

Znalazłam wiosnę.....na Ukrainie...

,Dzisiaj dostałam fajne zdjęcia z okolic Lwowa wiosenne pierwsze kwoatki krokusy.U mnie w naszym ogrodku niestety jeszcze sie nic nie pokazało.Dzisiaj Swiatowy Dzień Czekolady.Kiedyś juz  pisałam jak ważna i dobra dla naszego zdrowia jest czekolada.Dzisiaj ponawiam apel-jedzmy czekoladę nie tylko od święta.To bardzo dobra dla naszego organizmusłodycz.Szczegolnie gorzka.Wzrasta nam wtedy hormon szczescia -serotonina jestesmy weselsi,mamy większą chęć do życia.Wspaniałe sa czekoladki belgijskie.Ich nadzienia i wykonanie to poezja smaków,róznorodnych.Czekolada  nasza z Wedla kiedyś jednak była lepsza w smaku.Teraz juz to nie ten smak.Ciągle mi czasem przypomina ten sławny wyrób czekolado-podobny z czasu wojennego w dodatku na kartki.Może to tak jest ze się długo wpamięci utrwala smak z dziecinstwa.Pamiętam takie kolonie w Gdańsku Wrzeszczu/bylam wtedy w 5-tej klasie/tam na targu można było kupić najrozniejsze czekolady/.Zrobili nam raz wycieczke na ten targ i moglismy sobie kupic czekolade.Unas takiej nie mozna bylo kupic.Kupilam dwie jedna z orzechami a druga taka twarda czarna.Przywiozlam do domu i w niedziele zjadlysmy z mama.Co to byla za uczta.Pelnia szczescia.Ja to tera często mowie -jakie to nie sprawiedliwe.Jak czlowiek byl mlody mogl jesc wszystko a nie bylo co a teraz kiedy jest wszystko znowu nie mozna jesc ale,z innych powodów.Ot paradoks naszego wieku.Bardzo chciałabym teraz być mloda,ale już co nie coś wiedzieć o życiu.Jest to jednak nie mozliwe i trzeba się tym cieszyć z tego co się ma.Dzisiaj posiałam sobie do skrzynek kwiatki gazanie ktore pozniej posadze na klombie.Tzn.sama nie posadze ale posiac posieje sama.Az,mnie korci  aby wreszcie cos nam zakwitło.Nasze krokusy gdzies poszly gleboko w ziemię i zjadły je chyba nornice.Bo tyle pare lat temu poadziłam a żaden się nie pokazał.Obejrzyjcie piekne wiosenne zdjęcia mojej kuzynki.Pozdrawiam wszystkic........cdn.Hala.

czwartek, 11 kwietnia 2013

Jak to było.........

27 pazdziernika 2012 roku mamy pierwszy snieg i tak z małymi przerwami,mieliśmy przez 5 miesiecy z okladem.Szare smutne te zdjecia.Raz tylko w czasie tych miesiecy mielismy takie slonce z niebieskim niebem.Szczesliwa jestem,ze nareszcie cos sie zmienia.Dzisiaj rano była bardzo duza mgła.Widocznosc raptem byla na 4 metry.Potem troszke wyszlo sloneczko.Ale podniosla sie temperatura jest juz okolo 10C na plusie.Ja zastanawiam sie nad jednym wjakiej kondycji przezyly nasze roslinki.Trudno to w tej chwili na razie ocenic.Na razie patrzyłamdzisiaj,ze wszystko jeszcze spi.Kiedy ten pierwszy snieg spadł 27 pazdziernika jakos tak czulam ,ze bedzie to ostra i dluga zima.Silnych mrozow przez długi okres nie było.Ale za to ciągła się ta zima  przeokropnie.Nasza Pusia nas bardzo niepokoji.Jest osłabiona i bardzo słabo je.Moj maż dzisiaj jej kupił ładną wołowinkę.Ale tylko skosztowała.Jak tak dalej będzie trzeba bedzie ją zanieść do lekarza.I tak to w zyciu jest ciągle się cos niepokojącego przytrafia.Ja tez nie za bardzo dobrze się czuję.Czyzby mnie dopadło wiosenne zmęczenie?Po prostu brakuje słonca.Zaczyna sie okres silnych wiatrow w Bramkach.Tu wiosna ciagle wieja silne wiatry.Snieg to juz w zasadzie stopnial.Rowy melioracyjne maja malo wody.Czyli ten ogrom sniegu wchlonela ziemia.To dobrze bo juz byla strukturalna susza.Ale ja wam pisze dzisiaj same nie ciekawe rzeczy, i chyba na dzisiaj to bedzie koniec.Jeszcze po tych doniesieniach z mediow o matce ktora mordowala swoje dzieci nie moge dojsc do siebie.I jeszcze to ,ze tatus o tym nie wiedzial.I to ze,mamusia tak sobie mordowala dzieci i nikt o tym nie wiedzial.To mnie zupelnie dzisiaj psychicznie rozwalilo.Nie moge o tym przestac myslec,jesc,spac.Co sie z ludzmi dzieje.Czy to jeszcze sa ludzie?I z tym pytaniem pozostane.Bo inaczej przyjdzie czlowiekowi stracic reszte zmysłow ktore mu pozostały.Pozdrawiam wszystkich dobrych ludzi..........

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Nareszcie.........

Od dwóch dni mamy piękną sloneczną pogodę.Od rana cieszymy się, niebem o innym kolorze .Kolor szary ustąpił miejsca lekkiemu błekitowi.Nie zeby to zaraz było,włoskie niebo ,ale juz jest weselej.Teraz tylko trzeba trzymać kciuki,za wiosnę,zeby już byla nareszcie.Wczoraj przegrałam sobie  z komorki zdjecia do komputera i co zobaczylam?Same zimowe widoki z okien mego mieszkania.Mam okna na wszystkie cztery strony domu.Z kazdej strony jest co innego.Poniewaz pierwszy snieg i to odrazu duzy,spadł 27 pazdziernika 2012 roku  było tej zimy z małymi przerwami az 5 bitych miesięcy mamy już prawo być zmęczeni.Jeszcze na drzewach było dużo liści.Uwieczniłam to na kilku zdjęciach.Kiedy w roku 2010 po cięzkim wypadku wylądowalam w Szpitalu Rehabilitacyjnym w Włocławku  w m-cu marcu i kwietniu była zupełnie inna pogoda jak w tym roku.Było pięknie ,ciepło ,słonecznie.Można już było wychodzić na duzy taras.I tylko tragedia ktora miała miejsce 10 kwietnia w Smoleńsku  wprowadzila duże zdenerwowanie.Pamiętny to dla mnie bardzo był dzień.Czekałam na syna ktory miał mnie zabrac do domu do Warszawy.Ogładałam od rana telewizję i wszysto autentycznie zobaczylam.Jak oczekujący na delegację polską ludzie zdenerwowani nie wiedzieli co sie naprawdę stało.Ten niepokój,przerażenie w oczach.To są niezapomniane wrazenia-niestety nie pozytywne.Smutne,straszne.Ponieważ osobiście znałam dwie osoby z tych co tam zginęli mój smutek był więc bardzo osobisty.Jeden z uczestnikow tej pielgrzymki był moim sąsiadem,mieszkal na mojej klatce,w moim bloku.Spotykaliśmy się jako sasiedzi z bloku,a z żonątego pana byłam nawet zaprzyjazniona.Boję się że znowu za kilka dni będzie gorąca dyskusja o tych wydarzeniach.Czy te okropne wydarzenia cos zmieniły w naszym życiu?Mielismy się starac aby,te wydarzenia nas pozytywnie zmieniły,zjednoczyły.Niestety stało się inaczej.Boję się że to jeszcze nie koniec.Cała sprawa znowu na nowo odżyje i będziemy znowu epatowani róznymi sensacjami-tych co to wszystko wiedzą najlepiej,najprawdziwiej.


Muszę teraz napisac kilka slow o pieknym interesującym serialu który oglądamy w kazdy piątek wieczorem.Jest to serial "Anna German".Ogląda go prawie 7 milionow Polaków.To jednak malo w porównaniu z widownią rosyjską i ukrainską.Widownia w tych krajach ją po prostu kochała.Oni zawsze uważali ja za swoją piosenkarkę.Uwielbiali jej głos.Wydawali jej płyty w tysiącach egzemplarzy.Byli i są jej absolutnymi fanami.Ja jednak wiem,że każdy  zna jej życie i jej koleje losu.Ale bardzo się zdziwiłam,kiedy reżyser p.Waldemar Krzystek przepuścił taką niezgodną z prawdą historię.Wypadek Anny miał miejsce w nocy około godziny pierwszej .Wracali z koncertu 27.08.1967 roku gdzie Anna spiewała na koncercie podczas święta komunistycznej gazety "I"Unita" w Forli niedaleko słynnej Raveny.To nie było w słoneczny ranek jak sugeruje  serial.Renato był śpiący gdyż poprzednią noc spędził  w Szwajcarii, i jak powiedział Annie nie zmrużył oka od 24 godzin.Szczęscie mieli tylko w tym,że jechali bezpłatnym odcinkiem autostrady/Renato był bardzo oszczędny/I mieli szczescie ,ze ich szybko odnalezli.Jego szybciej ja Anne dużo pozniej..Wiem to bo czytałam wtedy kiedy to sie stało włoską gazete.Miałam swego czasu znajomą Włoszkę,która mi to wtedy pokazała i przetłumaczyła.Wiem,że na potrzeby filmu rozne rzeczy się zmienia.Ale to nic złego oczywiście.Tylko ta wypowiedz Anny w ostanim odcinku też była nieco dziwna.Na pytanie :jak udało sie jej wyjechać z ZSRR odpowiedziala,ze zyła w wolnym kraju i mogla wyjechać.Niekoniecznie tak wtedy było.Ale nie ma co gdybać.Film jest piękny a aktorka J.Moro to cała Anna .Ja byłam na jej jednym koncercie i widze bardzo uderzające podobienstwo.Nawet w ruchach ,drobnych gestach,czasami mam wrażenie że to Anna nagle jakimś cudem znalazła się wsrod nas.Nie wiem jakie macie wrazenia ogladajac ten film.Proszę podzielcie sie ze mna.Jestem bardzo ciekawa..........cdn.Hala

piątek, 5 kwietnia 2013

Czy lekiem może być życzliwosć?

Parafrazując  słowa piosenki-"Jest taki jeden skarb,dla wszystkich ludzi",chciałoby się zaśpiewać"jest taki jeden lek dla wszystkich ludzi........Lek którego prozno szukać w aptekach.Lek najtańszy z wszystkich a ,jest nim po prostu-życzliwość.Każdy z nas jest w tą substancje wyposażony na starcie.Tylko nie każdy chce po nią sięgać.A naprawdę warto.....Zwlaszcza  że działa ona korzystnie i na ofiarodawce i na obdarowywanego.I nie można jej nigdy przedawkować.Czy mamy w sobie życzliwość.Niestety bardzo czesto nam jej brakuje na codzień.Psioczymy,złorzeczymy,przeciwstawiamy się,strajkujemy,mamy za złe ,nie cieszymy się,że ktoś osiągnął sukces.Chyba że już nie wypada sie nie cieszyć z sukcesów naszych wybitnych sportowców.Np.Justyny Kowalczyk czy Kamila Stocha.To już byłoby w złym tonie.Mamy taki "dziwny zwyczaj" nieokazywania sympatii,podziwu dla sukcesu czy solidarności dla naszych zwykłych znajomych czy sąsiadow.Potrafimy z przekąsem powiedzieć-ale mu się udało,pofarcilo.Dotyczy to nawet bliskich relacji w rodzinach .Nie potrafimy się zwykle cieszyć i być po prostu dumnym z sukcesu ktory osiągnął ktoś z naszych bliskich.Znam kilka takich przykladow nawet z mojej najbliższej rodziny.Potrafię to oczywiście,wytłumaczyc zwykłą ludzką zazdrościa.Ale nawet przy odrobinie życzliwości to nie miało by miejsca.Jest wiec jak widzimy życzliwość po prostu niezbędna.Odrobina dobrej woli ,a świat będzie bardziej kolorowy.Kiedy bedziemy używać życzliwości ,średnia dlugość naszego życia znacznie się nam wydluży.Zmniejszą się tez przypadki zalania się żółcią z zazdrości..I kto to wie?Czy  wtedy nie bedzie nam lżej znosić kaprysy naszego klimatu.Może nawet powstanie ciekawa strona internetowa po tytulem"Zyczliwi na zawsze" lub coś w tym stylu.Więc postuluję aby życzliwośc nie była tylko od okazji do okazji  a tak na zawsze i żeby nikt nie tracil humoru słysząc  o cudzym sukcesie,a partie polityczne potrafiły być dla siebie bardziej łaskawe.Wszystkim moim czytelnikom życzę jak największej cierpliwości w pracy na sobą,i życzliwości dla siebie nawzajem.Nie jest to łatwe ,ale kto powiedział że ma byc łatwo - ma być trudno i oto właśnie chodzi.............cdn.Hala

środa, 3 kwietnia 2013

Wszyscy mamy dość!!!!!

Tak naprawde to juz wszyscy maja dość.Juz tak bardzo pragniemy byc doswietleni,ociepleni,a tu nic tylko pochmurnie i zimno.A jak jeszcze dochodzi do tego wiatr to juz czujemy sie jak na biegunie zimna.Dzisiaj jest kwiecien plecien bo przeplata troche zimy,troche zimy.I wcale sie nie zapowiada ,ze cos sie w najblizszych dniach zmieni.Wszyscy narzekaja,sa niezadowoleni.Ale tak naprawde jesli czegos nie potrafimy zmienic musimy to polubic.Pisalam Wam kiedys ze kolo mego domu jest taki dziki lasek.Robil sie tam taki malutki smietnik wioskowy w Bramkach.Az tu cztery dni przed Swietami sensacja.Przyjechalo dwoje mlodych ludzi i od switu do zmroku zaczeli porzadkowac teren.Bardzo sprawnie przeprowadzili wycinke drzewek samosiejek i pieknie uporzadkowane na stosiki czeka na odbiorcow.Pracowali non stop cztery dni .Nawet w Wielka Sobote do poludnia pracowali.Pieknie uporzadkowali teren ,zburzyli stara wiate stojaca na srodku dzialke.Okazalo sie ze dzialka jest bardzo rozlegla ladna.Ja widzialabym na niej piekny dom opieki dla dzieci lub doroslych .Naokolo piekne drzewa ,piekny park .Byloby gdzie spacerowac.Az,szkoda przeznaczac tak piekny teren na cos innego .Ale to tylko ja sobie tak glosno mysle.Mowili ci panowie ,ze ma byc przetarg na ten teren ale na jaka dzialalność nie wiedzieli.Zreszta,obojetnie co tam bedzie bedzie dobrze.Ale moze smietnik to nie koniecznie byloby dobrze.Myslalam,ze zaraz po Swietach cos sie zacznie dziac ale na razie jest cisza -nic sie nie dzieje.Nasza Pusia juz rozpoczela swoj sezon.Juz zaliczyla dwa wejscia na olbrzymie brzozy.Dobrze ,ze moj maz sie mnie nie posluchal i nie obcial jej pazurkow.W tej chwili godz.12-ta pada gesty snieg i jest pochmurnie.Martwie sie czy te wszystkie kwiatki ktore posialam na jesieni zdaza zakwitnac w tym roku.Moje kuzynki z Lwowa dostaly juz nasze zaproszenia i teraz beda sie staraly o wizy do nas.Tak ,ze w tym roku bede sie cieszyla dalsza rodzina ktora nas odwiedzi w Polsce.Bardzo sie na to spotkanie ciesze.Ja te wszystkie dziewczynki poznalam przed laty jako male dziewczynki a,teraz po latach dzieki internetowi facebookowi sie odnalazlysmy juz ja mocno starsza pani a one juz tez wspaniale mamy z swoimi dziecmi.Bardzo mnie zawsze moja mama o to prosila .Zeby nawiazac kontakt z tamta galezia rodziny.Zalezalo jej na tym,ale nigdy sie jakos nie skladalo.Teraz wreszcie sie spotkamy.Mama tam na"gorze" bedzie sie cieszyla.A my tu na dole bedziemy na ta okoliczność pić szampana.Zeby tylko byla pogoda i moje zdrowie bylo lepsze,bo ostatnio bardzo mi dokucza.Dziekuje tez wszystkim moim przyjaciolom za wspaniale zyczenia swiateczne.Byly one dla mnie wielka radoscia.Szczegolnie te od moich przyjaciol z bardzo dawnych lat,pozwolily mi przypomniec mlodosc i mloda i chmurna.......cdn....Hala.