piątek, 31 sierpnia 2012

opadly z lekka emocje.......

Nie wiem co znowu zle kliknelam ale, ciagle mi cos pisze na czerwono.Pewnie bledy jakie robie ,piszac staly,sie juz nie do zniesienia i ktos mi je poprawia.Ja jednak nie jestem w stanie sie z tym zmierzyc.Przynajmiej nie w tej chwili.Ja wiem iz,nieznosne sa moje bledy dla kogos kto jest esteta jezyka polskiego.Dla mnie juz jest chyba zapozno na literacki jezyk.Pisze jak mysle i czuje.Tak jakbym z wami,moi ewent.czytelnicy rozmawiala.Dobry,dla mnie bylby program ktory od razu poprawial by mi moje bledy.Musze sie dowiedziec czy cos takiego w internecie jest.Gdybym byla mlodsza napewno by to moje pisanie tak by nie wygladalo.Ale teraz ani ochoty ani sil juz na to nie mam.
Dosc o tym.Po wczorajszej euforii i radosci z odzyskania namiarow na rodzine na Ukrainie,przyszla chlodna refleksja.Czy trzeba bylo az,tyle lat czekac aby sie poznac.Ja myslalam ,ze jesli ja kogos bede obchodzila to on napisze a on myslal tak samo.Rezultat zmarnowane kilkadziesiat lat w blogiej nieswiadomosci losow bliskiej badz co badz rodziny.Szkoda mi bardzo tylko jednego ,ze moja mama nie doczekala tego lata.Ciagle mi mowila- a,napisz,zadzwon itd.Ja bylam glucha obojetna,mialam tyle zajec tyle spraw.Dopiero teraz na stare lata czuje jak wazna jest rodzina.Od wczoraj na facebooku ogladam piekne zdjecia i odczytuje posty o losach czlonkow tej galezi rodziny.Mam jeszcze tyle pytan?.Na wiele pewnie tez nie dostane odpowiedzi az,do czasu gdy dziwnym splotem okolicznosci ktos sie odezwie.Jest jeszcze rodzina drugiej siostry mamy,i trzeciej siostry,O ktorej losach wiem bardzo nie wiele.
Po obejrzeniu calej serii zdjec musze stwierdzic,ze moja rodzina zyjaca na Ukrainie jest rodzina ktora mozna sie poszczycic.Wszyscy pokonczyli wyzsze studia,maja dobre zawody i prace.I jak napisala mi ciocia ktora ma juz 86 lat cytuje za nia/wszyscy maja swoje maszyny i swoje kwartiry/i Dzieki Bogu dobrze sobie na to zapracowali.Wszyscy sa bardzo urodziwi,dobrze ubrani z usmiechem ,ale nie z takim amerykanskim -keep smile.Tylko naszym slowianskim.Przyjemnie popatrzec.Jedna z corek mojej kuzynki urodziwa dziewczyna wyemigrowala za mezem Hiszpanem do jego kraju.Mieszka w miescie Bilbao z synkiem i coreczka.Teraz na facebooku bedzie goracy czas dla naszej rodziny.Bedziemy ogladac ,sami tez publikowac,no i zobaczymy czy nasza mlodziez sie kiedys blizej pozna.Oby tak bylo!!!!
Dzisiaj Miedzynarodowy dzien Blogow i Blogierow.Bardzo lubie czytac blogi moich znajomych.Mam kilka ulubionych ,ale bardzo nie lubie jak niektorzy sie sila na bardzo nowoczesny jezyk,wielka oryginalnosc,podejmowanie takich tematow wydumanych ni z gruszki ni pietruszki.Najlepiej lubie te podroznicze z rzeczywiscie odbytych podrozy,z opisami dojazdu i samej podrozy,co jedli ,co pili,jak sie klocili,co kupowali,-takie prawdziwe  dokumenty z podrozy a nie przepisane z przewodnikow turystycznych Pascalla lub innych..Zegnam do jutra....cdn Hala.

czwartek, 30 sierpnia 2012

po latach..............

Po wielu ,wielu latach -bo prawie po pol wieku wstecz  spotyka mnie cos co nie pozwolilo mi wogole zasnac tej nocy.Na facebooku odnajduje mnie moja rodzina z Ukrainy.Kiedy tam bylam ,w odwiedzinach przed 53-laty razem z synkiem Januszkiem 10-letnim chlopczykiem i coreczka Basia-3 letnia nie spodziewalam sie ,ze to byl moj ostatni kontakt z bardzo bliska nam rodzina.Potem jeszcze byla u nich moja mama.Chyba byl to rok 1972.Rodzina o bliskim stopniu pokrewienstwa bo kuzynostwo w pierwszej linii.Dzieci siostry mojej mamy,i ich dzieci.Tak ulozyly sie moje losy ,ze calkowicie utrzcilismy z soba jakikolwiek kontakt.Ja zajeta praca,rodzina jakos malo myslalam o rodzinie -ktora byla tak daleko.Myslalam sobie przeciez jakby chcieli kontaktu ,to by oni napisali,zadzwonili ,chcieli kontaktu.Niestety, trzeba bylo az,tylu lat zeby otworzyc sie na rodzine.Splot roznych okolicznosci ,spowodowal ,ze sprobowalam kogos odnalezc.Pomyslalam sobie ,ze przeciez ktos z mlodych korzysta z internetu i przypadkiem natrafi na moj apel -aby poznac rodzine.Wszedzie gdzie moglam pisalam nazwiska mojej rodziny ktore znalam,myslac a nuz ktos to przeczyta i na to wpadnie.Po prawie dwoch latach -jest niespodzianka.Na facebooku jest wiadomosc od  Ganny Sharowskiej i zdjecie.Boze ,pomyslalam to nie moze byc prawda?Ale tez odrazu poznalam ze zdjecia zone mego ciotecznego brata Romcia -wesolego pogodnego czlowieka.Wtedy kiedy u nich bylam i jezeli mnie pamiec nie myli byly tam u nich cztery dziewczynki z ktorymi moje dzieci sie pieknie bawily.Oczywiscie moja pamiec wsteczna zostala wczoraj szybko uruchomiona i coraz wiecej faktow z tego pobytu zdazylo mi sie przypomniec.

Ganna ma juz 86 lub wiecej lat,pisze w jej imieniu ktoras z corek ktora posluguje sie komputerem.Zapytaly czy mam skypa.Niestety jakosdo tej pory nie widzialam potrzeby aby go instalowac.Chociaz moji znajomi z Niemiec mnie namawiali.Teraz jest to priorytet sprawa do zalatwienia jak najpilniej.Musze kupic zestaw sluchawkowy.Zainstalowanie nie bedzie chyba problemem.I wtedy sobie pogadamy.Choc przyznam sie do czegos.Nie za bardzo lubie gadac przez telefon.Jakos tak trudno mi zebrac mysli szybko.Wole pisac.Jakos latwiej mi formulowac swoje mysli -piszac.Dzisiaj juz troche ochlonelam.Ale wczoraj przezylam taka euforie,taki natlok mysli ,ze o snie nie moglo byc mowy.Jestem niewyspana ,ale ciagle pelna sil,aby podzielic sie z Wami ewent. czytelnikami mego postu moja radoscia.Nie wiem jak i w jaki sposob rodzina wpadla na moj trop,czy to moje poszukiwanie okazalo sie strzalem w dziesiatke.Ale mysle ,ze moja znajomosc z urocza Tetiana Maksimienko ktora pochodzi zLwowa i jest moja znajoma na facebooku tez sie do tego przyczynila.VIVAT INTERNET -VIVAT FACEBOOK...........cdn.Halina

wtorek, 28 sierpnia 2012

czy musze sie czegos ciagle uczyc.............

Wychodzi na to ,ze niestety cale zycie musimy sie czegos uczyc i jak mowi stare porzekadlo "glupi umrzemy".Tak to niestety jest.Myslalam ,ze wiele spraw juz mam w zyciu kolokwialnie mowiac "obcykanych" a to jest wierutna bzdura.Postep we wszystkich dziedzinach zycia jest takduzy,ze nadazyc za wszystkim jest wprost niemozliwe.Te nowe technologie,te wszystkie coraz lepsze madrzejsze komputery,komorki,smartfony i inne coraz wymyslniejsze zabaweczki-gadzety wymuszaja na nas ciagly bieg do przodu.My ktorzy przezylismy juz prawie 2/3 wieku musimy jakos w tym wszystkim sie odnalezc.Nie ma dla nas taryfy ulgowej.Mlodzi nie maja czasu aby nas prowadzic za reke.Ale co robic kiedy,nam zaczyna bardzo dobrze funkcjonowac pamiec wsteczna ,a z pamiecia ogolna biezaca sa klopoty.Ostatnio opowiadal mi moj maz,jaki przezyl horror bedac w banku.Nijak nie mogl sobie przypomniec ostatniej cyfry PIN.Nie dawno go zmienial.Pamietal owszem dobrze ale,stary.Usiadl na laweczce i siedzial z 30 minut az ,odpowiednia klapka w mozgu zaskoczyla i Eureka jest.Bylo wiec smiesznie i smutno.

Ja usilowalam dzisiaj wgrac do bloga zdjecie.Wszystko jest niby proste a,jednak ??? nie dalam sobie rady .Albo ze mnie taka "tumanica"albo? No!nie wiem co albo?Ciagle mi sie to moje piekne zdjecie obracalo do gory nogami.Dzisiaj jeszcze raz sprobuje.Zdjecie jest zrobione przed Biblioteka Miejska w Rydultowach w moim miasteczku rodzinnym.Moim towarzyszem na laweczce jest postac-pomnikowa Henryk Mikolaj Gorecki swiatowej slawy kompozytor chluba tych stron.Zdjecie robione komorka.Niestety i ja i moj syn zapomnielismy w podroz zabrac aparat foto.Ja myslalam ,ze wezmie on a on,ze ja.Gapowe sie placi .Te kilka zdjec wykonanych komorka  musi nam pozostac po tej naszej szalonej kilku godzinnej eskapadzie.Wogole to na zdrowy rozum to nie mialo sie prawa udac a,jednak sie udalo bez wiekszych strat.Troche osob sie co prawda na mnie obrazilo ,ale coz robic,zeby wszyscy byli zadowoleni musi byc na to czas a w moim przypadku go nie bylo.Napisze Wam teraz jak para starszych ludzi trzymajac sie za rece sobie spacerowala.Zapytano ich jak z soba wytrzymali ponad 50 lat.Odpowiedz jest prosta:Mysmy sie urodzili w czasach kiedy sie cos zepsulo to sie naprawialo i naprawialo a teraz niczego sie nie naprawia tylko wyrzuca do kosza i na smietnik.Subtelna roznica a,jednak.Moge sie podpisac pod tym stwierdzeniem obiema rekami. Ale tak wogole ,to musimy mimo wieku ciagle sie uczyc czego i sobie i Wam serdecznie zycze.Damy rade............cdn Hala

niedziela, 26 sierpnia 2012

nie do wiary.........

Wczoraj mojemu mezowi przydarzyla sie rzecz trudna do uwierzenia.Na schodach na ganku znajdowal spora ilosc smieci-zaschniete galazki,kawalki lisci,mech.Byl dosc silny wiatr i pomyslal ,ze to z drzew tak nawialo smieci.Wiec je posprzatal.Po kilku godzinach patrzy a tu znowu nawialo smieci.Zadarl glowe do gory i patrzy-to kilka srok rozpoczelo sprzatanie rynien i wywalanie z nich smieci.Robily to pewnie w poszukiwaniu pedrakow,zrobily jednoczesnie dobra robote oczyscily pieknie rynny.Sroki w ilosci kilkunastu sztuk sa naszymi stalymi bywalcami.To bardzo smieszne wesole ptaki.Wcale sie nie boja ludzi.Czesto siadaja blisko czlowieka ,i z zaciekawieniem przygladaja sie nam,i  naszej pracy.

Na tarasie juz dojrzewaja pierwsze winogrona,ciemne bardzo smaczne.Nie sa to jakies winogrona specjalnego gatunku ale,bardzo cenne,bo pozyskane z takich malych patyczkow,z winogron ktore rosna na dzikiej dzialce kolo nas.Kiedys byla to dzialka uprawiana przez wlascicieli.Rosnie tam takze piekny orzech,ktory w tym roku szczegolnie pieknie obrodzil.Wszystko to rosnie w takiej gestwinie traw,i drzewek i krzewow samosiejek,ze wyglada to jak tropikalny las,nie do przebycia.Tak wogole to cala okolica naszego domu,jest jakby polaczeniem stepu i buszu.Wszystko rosnie na dziko.Nie rozumiem wogole tej polityki rolnej w UE .Dlaczego tyle terenow jest nie zagospodarowywanych.Wszystko czeka na ewent. nabywcow,podzielone na dzialki budowlane,tylko tych nabywcow nie ma.Polityka kredytowa,i ogolny kryzys nie nastraja optymistycznie.Przyroda jednak nie czeka,wszystkie gatunki rosna na dziko i jest jak jest-stepy i busz lesny w Bramkach.Taki to miejscowy koloryt,tej ziemi.Pewnie ja,juz nie doczekam zmiany tej sytuacji.Czytalam gdzies ,ze niedaleko od nas w okolicach Grodziska ma powstac Wielki Europejski Park Rozrywki na miare Francuskiego Disney Landu.Ale poki co ,zyjemy wsrod bujnie rosnacej roslinnosci ktorej na pewno nam zazdroszcza zyjacy w betonowych pustyniach...........cdn...Hala

środa, 22 sierpnia 2012

trudna noc...........

Kazdego dnia zastanawiam sie jaka bedzie noc przedemna?Czy spokojnie wyciszona zasne i obudze sie rano?Czy sie wybije ze snu?I pokilku godzinnym przewracaniu sie na lozku,wstane i zaczne cos czytac?Czy bol nocny ktory niestety typowy jest dla mojej choroby nie pozwoli mi spokojnie oddac sie w ramiona Morfeusza ?Pytan wiele a odpowiedzi nie ma jednej jednoznacznej.Jedna wielka niewiadoma.

Wczoraj po meczacym dniu,po zazyciu lekarstw polozylam sie dosc wczesnie spac.Zasnelam bardzo szybko o godz.21.30.Kiedy wydawalo mi sie ,ze spalam juz bardzo dlugo zostalam obudzona przez wnuka ktory wrocil z Warszawy.Spojrzalam na zegarek w komorce i nie wierzylam wlasnym oczom.Byla dopiero godz .22.40 a ja juz sie wyspalam.Za kilka minut uslyszalam jakies glosy,nastepnie zostala wlaczona muzyka srednio glosno.Rodzaj tej muzyki mozna porownac do sportow ekstremalnych- sa fajne,ciekawe tylko nie kazdy taki sport jest w stanie wytrzymac i go uprawiac.Ja niestety slysze tylko jedno wielkie bum,bum.Ale spokojnie sobie lezalam czekajac na rozwoj wydarzen.Gdzies kolo godziny 1-szej nie wytrzymalam,wstalam i wlaczylam telewizor.Dom jest niestety bardzo akustyczny.Dzwiek roznosi sie ochoczo.Jest malo mebli ktore by wyciszaly dom.Kiedy cala aparatura prawie profesjonalna dyskotekowa jest na dole wlaczona to cala gora domu jest na dyskotece.Z tym ,ze melodii sie nie slyszy a,tylko rytm wybijany przez/nie wiem jak to sie fachowo nazywa/ustrojstwo ktore wybija ten rytm.

Postanowilam sie skupic na programie tv.I tu niespodzianka-film fabularny produkcji polskiej.Patrze szybko do programu zaczal sie wg.programu o godz.0.40 ma tytul"Musisz zyc" jest z roku 1997 w rez.Konrada Szolajskiego -dramat obyczajowy.Jesli byl jakis poslizg minutowy w programie,co sie przeciez czesto zdarza,idzie juz od co najmiej 15 minut.Ogladam film w obsadzie czolowych polskich aktorow z p.Piotrem Fronczewskim na czele.W glownej roli mlodziutki ktorys z mlodych Klatow.Nie rozpoznaje ktory to z nich /obsada glownych rol byla na poczatku filmu/Ale ,ze znalam ich wszystkich trzech ,ktory to z nich nie jest takie wazne.Poznalam ich kiedy byli malymi chlopcami i przychodzili z swoja mama na zajecia kolka teatralnego w Domu Kultury.Bardzo energetyczni chlopcy rozsadzali swoja energia caly Dom Kultury.Wszedzie ich bylo pelno.Czasem zeby ich uspokoic dostawali kredki i blok rysunkowy.Ale nie za bardzo to lubieli.Ich mama wielka entuzjastka  teatru-animatorka kultury,prowadzila zajecia teatralne i tam zarazala ich swoja miloscia do teatru,filmu.I wlasnie jeden z nich zagral w tym nocnym ogladanym przezemnie filmie.Zagral fantastycznie,wrecz brawurowo trudna role mlodego chlopca coraz bardziej wciagnietego w okropny nalog narkotyczny.Walka jego ojca/P.Fronczewski w tej roli/aby wyrwac swego syna z okrutnego nalogu godna podziwu ,ale niestety przegrana.Film ten powinien byc obowiazkowo wyswietlany mlodziezy gimnazjalnej,ja uwazam ,ze raz w tygodniu,aby wbic tym mlodym glowom - co to jest narkomania.Film wyswietlany winien byc w najlepszej porze ogladalnosci i nie jednokrotnie powtarzany jak mantre.Moze jakis skutek by odniosl.Ja uwazam ,ze jest to film wybitny i porusza tak wazny problem,ze wyswietlanie go po polnocy jest calkowicie pozbawione sensu.Pada tam takie zdanie ,ze na 100 uzaleznionych z nalogu wychodzi raptem 2 osoby.Wiec kiedy jeszcze jest czas nalezy mlodym ludziom pokazywac,takie filmy.Moze bedzie przez to mozna ocalic jeszcze druga pare mlodych ludzi.Tak, wogole to jestem zadowolona,ze mimo nie przespanej spokojnie nocy,nie byl to czas stracony.........cdn Hala

wtorek, 21 sierpnia 2012

dzien jak co dzien.........

Wczoraj wkolo nas przetoczyly sie burze.Wszystko obserwowalam przez okno.To taki maly dramatyczny spektakl.Wichura ,w oddali wyladowania-blyskawice,grzmoty ,i na koncu ozywczy deszcz-bardzo potrzebny gdyz byla juz wielka susza.Te duze stare drzewa potrzebuja bardzo duzo wody.Sa coraz wieksze,potezniejsze.Nie wiem jakie maja drzewa przyrosty wg,botanikow ale,nasze maja je na pewno rekordowe.Ta duza masa zieleni jaka w tym roku wytworzyly na jesieni zamieni sie w suche liscie.Oj!bedzie co robic.Ale teraz jest pieknie.Obok nas jest pole podzielone na dzialki budowlane.Na razie rosnie na nim polska mimoza czyli nawloc pospolita w zoltym kolorze.Piekne to pole.Mysle ,ze jesli tego nikt nie skosi na drugi rok bedzie to gaszcz nie do przejscia.Wczoraj byli pracownicy zajmujacy sie konserwacja transformatorow elektrycznych,wycinali galezie ktore z drzew rosnacych blisko trnsformatora wrastaly w niego.Pieknie pracowali.Oj!zmienily sie czasy-teraz kazdy szanuje swoja prace jak ja ma -to widac.

2 wrzesnia w niedziele Swieto Plonow Bramki 2012.Nawet w internecie na portalu Bramki utworzono wydarzenie.Bo to wielka radosc dla naszego miejsca zamieszkania .Minal rok -dzieki Bogu obylo sie bez wiekszych klesk zywiolowych,wszystko co mialo urosnac uroslo.Wies sie pieknie rozwija przybywa nowych domow i nowych mieszkancow.Dozynki zapowiadaja sie bardzo hucznie.Ja w tym roku sie wybieram zachecona przez milego administratora strony Nasze Bramki.com.Szczegolnie sie ciesze na wystep zespolu spiewajacego lwowskie piosenki.Zawsze to jakis sentyment do naszych dawnych stron.Mam nadzieje ,ze moj general bedzie mi dzielnie towarzyszyl.To bedzie moje pierwsze zapoznanie sie z spolecznoscia Bramek.Burmistrza Gminy juz poznalam przy okazji nadania nam medali,proboszcza tez.Teraz przyszla kolej na poznanie szerszego grona Bramkowiczow.Ciesze sie na to spotkanie.Wlasnie w tej chwili o godz.13-tej zabily dzwony koscielne a dzwiek maja bardzo ladny,-widocznie jest jakis pogrzeb.Znowu ktos nas pozegnal.I tak to zycie sie przeplata........cdn.Hala

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

cd.spotkalam.............

Jeszcze kilka dni i zatra sie w mojej pamieci wspomnienia  z ostatnich dni pobytu w moim rodzinnym miescie.Kiedy wszyscy usiedli za stolem ,i rozejrzalam sie po sali -zobaczylam spora gromadke kolezanek i kolegow.Mimo ,ze wielu z nich juz z nami nie bylo,tych co zostali jest dosc sporo.Jakby nie bylo to juz jest 56 lat od ostatniego dzwonka w szkole.Spotkanie pieknie rozpoczela nasza klasowa mistrz ceremonii.Janeczka to wielka smieszka ,zawsze pogodna wesola zaraza swoim usmiechem nawet najwiekszych ponurakow.Jest przy tym jednak bardzo konkretna rzeczowa.Poniewaz kilka miesiecy temu pozegnalismy jednego z kolegow ksiedza Czeslawa uczcilismy minuta ciszy jego osobe.Zapadla tez decyzja.Ci ktorzy nie byli na pogrzebie pojada na cmentarz oddac mu hold.Mam na mysli sporzadzenie takiej malej biografii wszystkich naszych kolezanek i kolegow i tam wtedy opisze jaka piekna droge zyciowa mial nasz kolega Czeslaw.Mysle ,ze uda mi sie dozyc do nastepnego spotkania za rok i wtedy sie zapoznamy z naszym "who is who".Moj syn kiedy przygladal sie naszemu spotkaniu -powiedzial mi ,ze uderzyla go wielka spontanicznosc wszystkich bez wyjatku.Ja tez czulam sie taka podniecona ,ze wogole nie potrafilam kontrolowac swego zachowania.Ja sie po prostu bardzo cieszylam i na nic nie patrzylam.Serdecznie sie wysciskalam z moimi  kolezankami i kolegami,tak jakby nie minelo wiecej niz pol wieku.Ale bylysmy z Janeczka troche zmartwione ,ze nie bylo kolegi Wlodka U.Martwilysmy sie o niego,telefon nie odpowiadal.Znajac jego ostatnie wyczyny z drabina zastanawialysmy sie co tez jest powodem jego nieobecnosci. I nagle jest pojawil sie z rozwianym artystycznie wlosem elegancki pan.Nasz Wlodek.Mial wejscie nie ma co!.

Po chwili cale rozgadane towarzystwo zaczelo sobie przypominac,rozne fakty z zycia klasy i szkoly.Wlodek przygotowal piekne karty pamiatkowe  z przepieknym tekstem w gwarze slaskiej o ktorego odczytanie poproszono nasze kolezanki i kolegow.Pieknie to wszysko czytali i dostali same piatkiOj! ciezko bylo zapanowac nad nami naszejmistrzyni ceremonii.Ciagle nas upominala,ale tak bardzo serdecznie.Wszyscy  sie bardzo cieszyli.Pamiatkowe karty mialy tez swietne zdjecia Rydultow i dla mnie w rogu zdjecie mego domu rodzinnego z Rydultow.Zdjecie wykonane przez Wlodka z mala dedykacja dla mnie.Bardzo mnie tym zdjeciem rozczulil.Moje emocje siegnely zenitu.Tego sie nie spodziewalam.

Podano kawe,herbate i eleganckie b.smaczne ciastka.Moj syn pojechal szukac chleba i slaskiego kolocza.Cale towarzystwo oddalo sie milej rozmowie.Przyznam sie ,ze napewno gdybym nie ogladala wczesniej zdjec nie poznalabym wielu osob.Dziewczyny z zagranicy z Niemiec byly juz wczesniej ze mna  kontakcie wiec je znalam z foto.Nasza chlube klasy Lilke Z. tez poznalam sledzilam jej wspaniala droge naukowa w kraju i zagranica od wielu lat.Terenie B.tez poznalam na zdjeciach z spotkania z Brennej.Kilka dziewczyn mowilo mi ,ze jestem bardzo podobna do mojej mamy i ,ze czesto rozmawialy z moja mama kiedy jeszcze mieszkala w Rydultowach.To wszystko i te mile slowa skierowywane do mnie powodowaly ,ze moje nogi stawaly sie corazmniej mi posluszne/choc nafaszerowana bylam lekami/.Glos gdzies grzazl w gardle i robilo mi sie bardzo lzawo.

Poniewaz jechano na cmentarz ja musialam sie juz pozegnac .My tez niedlugo wyjezdzalismy do Warszawy.Dopiero sie witalam a juz sie trzeba bylo zegnac,ale tak niestety zycie jest okrutne-nie ma zmiluj.Syn musial byc 17.08 w pracy i to w dobrej formie.Po drodze odwiedzilismy jeszcze Grzesia C..Byly jego urodziny.Mieszka na codzien z zona moja kolezanka w Niemczech a lato spedzaja w Polsce.Maja w Rybniku dom ktory odwiedzilismy .Ale tez byla to bardzo krotka wizyta. Syn moj zadowolony kupil dwa duze chleby z znanej piekarni i slaskie koloczyki z posypka.Bardzo sie cieszylismy i do domu.

GPS teraz poprowadzil nas trasa tzw.Gierkowka ale,ze jest on w przebudowie powrot byl fatalny.Tiry ktore calymi kolumnami jechaly dwu pasmowka nie daly sie zupelnie wyprzedzic i dopiero o 22-giej z minutami bylismy w domu.Moj general szczesliwy ,ze wszystko sie dobrze skonczylo wreszcie sie porzadnie wyspal.Przyznam sie ,ze ja tez.Ale tego ,ze przezylam takie mile chwile nikt mi nie jest w stanie odebrac no ido nastepnego roku .Juz sie ciesze...........cdn....Hala

niedziela, 19 sierpnia 2012

c.d.bylam,widzialam,spotkalam...................

Po kolacji u przemilej znajomej i zalatwieniu noclegu/musze wyjasnic nocleg mielismy juz wczesniej zalatwiony w Pszowie ale, ze byl to pokoj bez lazienki zrezygnowalismy z tego miejsca/pojechalismy do Dworku nad stawem na granicy Pszowa i Wodzislawia.Miejsce przepiekne.Hotelik bardzo elegancki.Ale za chwile okazalo sie,ze trwajace wesele nie pozwoli nam spac do 4-tej rano.Ja bylam nawet zadowolona bo po drodze odebralam w Domu Goscinnym wypozyczone mi na jedna noc dwie dosc grube ksiazki."Zarys dziejow Rydultow"p.Matuszczyk Kotulskiej i Zbior opowiesci o Rydultowach p.A.Wieczorek.Mialam sie wiec czym zajac.Syn jako jeszcze dosc mlody czlowiek zasnal i tylko czasem kiedy orkiestra weselna dawala czadu sie przebudzal.Ksiazki tak naprawde tylko przejrzalam,interesujace mnie fragmenty przeczytalam dokladniej.Bardzo bylam ucieszona ,ze wspaniale panie z biblioteki miejskiej w Rydultowach pamietaly o mnie.

O godz 9-tej zjedlismy sniadanie pieknie nam podane.Byly frankfuterki ale, te w Warszawie nie umywaja sie do smaku nam podanych.Byly przepyszne a ,chleb to poezja.Okolo 10.30 bylismy w Pszowie w Bazylice.Obraz byl odsloniety.Ciekawa jest historia obrazu Matki Boskiej Usmiechnietej kiedys o tym na blogu napisze bo warto.Po modlitwie w miejscu kultu pojechalismy do Rydultow na cmentarz,odwiedzic zmarlych dziadkow i ciocie,kuzynow,kuzynki........Ja o dziwo w zupelnie dobrej kondycji przeszlam szmat drogi.Syn nie mogl wyjsc z podziwu.Marzyl nam sie zakup chleba wspanialego duzego bochna z piekarni taki jak jedlismy dawno dawno temu.Chcielismy tez kupic slaski kolocz.Niestety bylo to trudne.Pojechalismy wiec do biblioteki oddac ksiazki.Biblioteka ma teraz wspaniale miejsce.Z kazdego miejsca w Rydultowach jest prawie taka sama odleglosc do biblioteki.Miesci sie w przedwojennym budynku po dawnej szkole nr.1.Przed budynkiem na laweczce spoczywa sobie slawny czlowiek tej ziemi Henryk Mikolaj Gorecki w postaci rzezby z metalu naturalnej wielkosci z nutami w reku.Zrobilam sobie zdjecie ktore kiedys pokaze.Bylismy tez zobaczyc moj dom rodzinny.Dom jest teraz przez spadkobiorcow ktorzy mieszkaja w Niemczech wynajmowany jakiejs rodzinie.Zostalismy milo przyjeci,porozmawialismy o dawnych czasach i sie pozegnalismy.Poniewaz zblizala sie juz godz.13-ta udalismy sie do miejsca spotkania.Dom Goscinny w Rydultowach to nowo wybudowane piekne miejsce z miejscami hotelowymi 13 pokoji-troche malo.Piekne sale przestronne  i bardzo ladnie udekorowane i wyposazone elegancko.

Jeszcze teraz kiedy pisze te slowa nie potrafie sobie przypomniec dokladnie,jak wygladalo nasze pierwsze powitanie.Wiem,ze juz przed budynkiem sie z kims witalam z wielka radoscia.Radosci nie bylo konca.Wiele osob nie rozpoznawalam wcale ,ale  mistrz ceremonii Janeczka oglosila wszystkim : to jest Halina W.pamietacie ja ?.Pamietali i chetnie sie witali bardzo serdecznie jakby tych lat za nami wcale nie bylo.Wiele osob mialo kontakt z moja mama.Ale wszyscy zgodnie mowili ,ze jestem bardzo do niej podobna. Dalsze wrazenia opisze w nastepnym poscie......cdn.....Hala

bylam,widzialam...............

Moji Kochani!Poniewaz jestem jeszcze pod wielkim wrazeniem podrozy ktora kilka dni temu odbylam -moja wypowiedz bedzie z lekka mowiac bardzo chaotyczna.Jeszcze wielkie uderzenie adrenaliny sie nie uspokoilo.Caly czas jestem jeszcze w wielkiej euforii ktora towarzyszyla mi w ostatnich dniach.Pomalu jednak zaczelam sobie przypominac minuty i godziny mojej-wielkiej eskapady.Wypada chyba zaczac od poczatku;Kiedy na profilu zobaczylam skierowane do mnie zaproszenie na spotkanie rocznikowe bardzo sie ucieszylam.Boze ! myslalam -jak to bedzie?Ja po tylu latach spotkam kolezanki i kolegow z swojej klasy.Kogo poznam ?a kto mnie pozna?.Ale co do jednej rzeczy nie mialam zadnej watpliwosci-musze tam pojechac.Latwo powiedziec ale,gorzej uczynic.Rozpoczynam wielkie planowanie.Najpierw rozmowa z synem -czy nas z mezem zawiezie?.Potem rozmowa z mezem-niestety czuje sie bardzo slabo i nie pisze sie na taki wyjazd.Ale ja juz w radosci napisalam do rodziny do Bielska ,ze do nich przyjedziemy.Wiec odwoluje.Syn dowiaduje sie ,ze 17-tego musi byc w pracy wiec nie ma zmiluj.Wyjazd nie dojdzie do skutku.Smutno mi bylo bardzo,ale co robic jak sie jest zalezny od innych.

14.08. poznym wieczorem telefon od syna-szykuj sie matka jedziemy jutro o 12-tej.Tylko nie marudz ,ze tylko na kilka godzin,szykuj sie i juz.Wpadam w stan euforyczny,w co sie ubrac itd.Po zazyciu tabletek jednak zasypiam.Rano koncze pakowanie i czekam.Punktualnie o godz.12-tej w dniu 15.08 juz jest moj syn.Zegnam sie z mezem i kotem Pusia.Maz upomina syna-pilnuj matki zeby sie gdzie nie przewrocila i jedziemy.Wlaczamy GPS i prowadzeni magnetycznym glosem p.Holowczyca mijamy kolejne ulice aby wyjechac na autostrade.Jedziemy prowadzeni trasa ktora jeszcze nigdy nie jechalam i jest bardzo dobrze.Maly ruch /wszak to swieto/.Po dwoch godzinach stajemy ,aby rozprostowac nogi.Z uwagi na moje schorzenie jest to konieczne.Kule do reki i przymusowy spacer.Jedziemy na razie na Konin i potem bedziemy skrecac na Gliwice i omijajac newralgiczne miejsca  posuwamy sie do celu.Celem jest Pszow.W ktorym koniecznie chce sie poklonic cudownemu obrazowi Matki Boskiej Usmiechnietej.Tam kiedy sie dzialo cos zlego w moim zyciu ,zawsze moglam oczekiwac pomocy.Obraz znajduje sie w Bazylice Sanktuarium w Pszowie..Pod Bazylika oczekuje nas moja internetowa kolezanka.Teraz poznajemy sie w realu.I o dziwo czujemy sie jak stare znajome.Taka to jest potega internetu.Jestesmy jednak o kilka chwil za pozno.Jest godz.19-ta i obraz ubrany juz jest w sukienke.Obiecujemy sobie jutro z samego rana przyjechac,aby zobaczyc obraz w calej krasie.Mila Jutka zabiera nas do siebie na kolacje i zalatwiamy sobie nocleg.Bardzo blisko w pieknym dworku nad stawem na granicy Pszowa i Wodzislawia. ......cdn......Hala

wtorek, 14 sierpnia 2012

Musze uwazac........

Teraz kiedy przeczytalam,swoja wypowiedz z wczorajszego dnia,zobaczylam ile slow i liter,po prostu zjadlam.Musze dolozyc wiekszej starannosci.Na wytlumaczenie mam jedno,pisze od razu na czysto a poza tym mam pewne niedostatki w wyksztalceniu.Pracuje nad tym ,ale jak wiecie w pewnym wieku ,nie jest to prosta sprawa.Wybaczcie mi jak mozecie,a jak nie to trudno.

Wiosna i lato nam sie postarzalo.Czujemy w powietrzu juz niecierpliwy oddech jesieni.Choc kalendarzowo to pelnia lata.Na drzewach bzu i jasminu stercza pordzewiale kikuty kwiatow.Liscie klonow dostaja jasne obwodki,znak ,ze beda sie przebarwiac.Na duzych drzewach wsrod bujnej zieleni ,mozemy dojrzec male galazki z uschnietym listkami.W naszym lesnym zakatku kwitna jeszcze bujnie poziomki.W miejscu gdzie "general" wysypal troche ogonkow po pieczarkach wyrosly bardzo urodziwe pieczarki w ilosci 2 sztuk.Ale byla radocha."General" pekal z dumy.W tym tygodniu trzeba bedzie wykopac i przesadzic piwonie.One lubia slonce ,a byly posadzone w zlym miejscu.To bardzo kaprysne kwiaty ale bardzo piekne.Takie dostojne,okazale.Posadze je w miejscu ktore nazywamy"naszym klombem" tzn.generala i moim.Jest to miejsce bardzo reprezentacyjne kolo schodow wejsciowych.Rosna tam,juz funkie cala kolekcja i mlodziutka hortensja.Hortensja miala jeden kwiat w kolorze blekitnym.Bo ziemia jest kwasna przez rozsypany torf.Troche zniszczyly sie funkie przez grad ktory kilka dni temu walil z nieba,w duzych ilosciach.Dzisiaj w Bramkach mamy zaledwie 14 stopni. i wieje duzy wiatr potegujac uczucie chlodu.Pan W nasz przemily sasiad ma nowych lokatorow.Sa to dwie sympatyczne dziewczyny z Ukrainy ktore pracuja w Bramkach.Jest mu przez to wesolo ,ma z kim posiedziec na laweczce i pogadac.Imponujace sa jego kwiaty,pieknie rosna dogladane przez mistrza p.W.Podobno w zapowiedziach mamy miec jeszcze upalne lato.Moze nie byc upalne ,ale tak 23-24 stopni by sie przydalo czego i wam i sobie zycze......cdn.Hala

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Emocje olimpijskie za nami........

Emocje Olimpijskie juz nami.Ciesza sie z medali zwyciezcy,pokonani licza ,ze za 4lata oni beda zwyciezcami w goracym RIO.Kibice tez sa podobnego zdania.Byli wsrod nich takze,krolowie i ksiazeta z wielkich europejskich dworow.Na czas igrzysk zapomnieli o etykiecie  dworskiej.Porzucili eleganckie stroje,bizuterie i sportowo ubrani,czesto w strojach swoich druzyn narodowych mocno dopingowali swoich zawodnikow.Razem z swoimi rodzinami,glosno wyrazali swoj entuzjazm.Robili sobie zdjecia,byli na trybumach kazdego dnia.Przychodzili ogladac nie tylko swoich zawodnikow,ale i innych panstw uczestniczacych w Turnieju Olimpijskim.Ja widzialam kiedy byl mecz w badmintona Polska -Korea  jak ksiaze Karol/co prawda pod krawatem/entuzjastycznie bil brawa  kiedy Polska zdobywala punkty.Fajnie bylo patrzec jak Kate zona ksiecia Williama rzucala sie z radosci na szyje swemu malzonkowi.Byli tacy szczesliwi kiedy Anglicy odnosili sukcesy.Krolowa jednak nie mogla sobie pozwolic na odrzucenie etykiety.Jednak bardzo humorystyczne bylo kiedy w wiosce Olimpijskiej witali ja sportowcy mierzacy okolo dwoch metrow.Teraz oni patrzyli na Krolowa z gory - o zgrozo.Te dwa tygodnie tak szybko minely ,ale sa niezapomniane .Kazdy z nas za kims swoim wybranym kibicowal i albo bardzo sie cieszyl ,albo zakosztowal goryczy porazki.Ja moim bardzo skromnym zdaniem sie ciesze,ze zdobylismy az,10 medali.Bo dla mnie przyslowiowa szklanka jest zawsze pelna.Pewnie teraz bedziemy przezywac okres rozliczen,analiz,rodzierania szat.Wszyscy beda bardzo madrze mowic co bylo przyczyna kleski-a to to a,to tamto......W koncu zapanuje spokoj bo znow beda nowe newsy i nowe sprawy.

Musze jeszcze kilka slow napisac o zakonczeniu Igrzysk.Bylo monumentalne,z takimi efektami artystycznymi ,ze zapieralo dech/przynajmiej moj/na miare XXI wieku.Jednak nie dotrwalam do konca ze wzgl.na pozna pore.Nie jestem jeszcze prawdziwa sowa.........cdn.Hala

 

niedziela, 12 sierpnia 2012

goracy temat - to mialy byc wakacje marzen...........

Wakacje marzen- czy to te organizowane samodzielnie,czy z biurem podrozy,czy wogole wakacje w marzeniach?Mysle ,ze tylko od nas samych zalezy czy beda udane i dlugo bedziemy je pamietac.Oczywiscie w tym roku na fali bankructw biur podrozy wszelakich,takie uogolnienie nie ma zbytniego sensu.Przeciez Ci ludzie ktorzy poniesli straty poniesli nie tylko strate materialna ale jeszcze zawalil sie ich swiat marzen.Niejednokrotnie niektorzy,po raz pierwszy mieli wyjechac na wycieczke marzen ,ciulali grosz do grosza  a,tu taki niefart.Swoja droga zastanawiajace jest dlaczego te bankructwa dzieja sie wlasnie w pelni sezonu urlopowego a nie w ciagu roku.Czy moze chodzi  oto,ze te wlasnie biura podrozy skrzetnie ukrywaja swoje aktywa w dobrych miejscach.O powrot wczasowiczow niech sie martwi kto inny,a kiedy sprawa przycichnie to sie zobaczy co i jak.Ciekawam ile biur podrozy ktore upadly w ub.roku reaktywowalo swoja dzialalnosc pod innymi nazwami?.Zadziwiajaca jest tolerancja wymiaru sprawiedliwosci dla roznej masci biznesmenow.Otwieraja firme za firma majac rozne grzeszki na sumieniu.Nikt nie zada od nich swiadectw o niekaralnosci.Zmieniaja sie tylko nazwy /coraz wymyslniejsze/a stoja za tym ci sami ludzie.Prowadza podwojne ksiegowosci jedna dla Urzedu Skarbowego,a druga dla siebie gleboko ukryta.

No ale,poki co cieszmy sie latem i tak jak w moim przypadku wspominajmy nasze pieknie przezyte wakacje.Jedne z wakacji ktore najmilej wspominam to nasze wczasy w Szklarskiej Porebie.Pojechalismy tam we czworke cala nasza rodzina.W osrodku WOjskowego Domu Wypoczynkowego istnialo wspaniale przedszkole dla malych dzieci ,zeby rodzice mogli uczestniczyc w wycieczkach.Wycieczki byly codziennie.Po poludniu juz zajmowalismy sie sami swoimi pociechami.W polowie turnusu przyjechali nasi znajomi z Legnicy ktorzy z nami mieszkali w Sandomierzu.Byli z nami caly dzien.Pojechalismy na Szrenice  kolejka krzeselkowa .Byla piekna pogoda i czegoz trzeba chciec wiecej.Bylismy nawet w jeden wieczor na wieczorze tanecznym w gospdzie "U szeryfa".Szeryf piekny mezszczyzna w kowbojskim kapeluszu pieknie nas ugoscil.W lokalu tym byla sciane wspomnien gdzie byly wpisy wszystkich bywalcow tego miejsca.Same znane nazwiska-aktorzy,muzycy,literaci,politycy tam bywali.To tam akurat dzien przed swoja tragiczna smiercia balowal Zbyszek Cybulski.Jego autograf tez tam byl.Klimatyczne miejsce.Po wczasach jeszcze odwiedzilismy naszych przyjaciol w Legnicy,ale to temat na zupelnie inne opowiadanie.Legnica i jej uroki musze o tym napisac.Poniewaz teraz nie wiele rodzin stac na wyjazd na wakacje,a jednak w czasie zamierzchlej komuny wszyscy ktorzy chcieli mogli raz w roku wyjechac na dwutygodniowy wypoczynek.Nie bylo to cos wielkiego to byl standard.Wojsko w latach szescdziesiatych i siedemdziesiatych bylo bardzo nisko uposazone/swiadcza o tym chocby wysokosc ich emerytur/.Owczesny Zwierzchnik Sil Zbrojnych Gen.Jaruzelski sam nie wiele dla siebie i rodziny potrzebowal,zyl skromnie,jezdzil na te same wczasy co jego kadra.To mu wystarczalo i uwazal ,ze nie trzeba dawac wojsku zadnych specjalnych przywileji.Moze mi w to nie bedziecie wierzyc ale do roku 1980 tak wlasnie bylo w wojsku.Wojskowe Osrodki niczym sie nie roznily od FWP ,moze tylko organizacja lepsza,ale to przeciez zalezy od ludzi.Dzieki temu ze wczasy byly dostepne zwiedzilam dokladnie wszystkie piekne miejsca w naszym kraju a,moje dzieci na koloniach i obozach tez byly kazdego roku.........cdn....Hala

sobota, 11 sierpnia 2012

co z tymi sowami.........

Wczoraj w tv jeden z dziennikarzy podjal sie takiej krotkiej analizy porazki naszych siatkarzy na Olimpiadzie.Padlo takie stwierdzenie ,ze gdyby te przegrane mecze fazy grupowej odbywaly sie w innych godzinach mialy by zupelnie inne wyniki a co za tym idzie dalszy przebieg turnieju bylby zupelnie inny.Cos chyba w tym bylo.Pierwszy przegrany mecz odbywal sie w godz.dla siatkarzy prawie wczesno porannych.Wtedy oni/mam na mysli przedpoludnie/klada sie dopiero na drugi bok.Kazdy z nich szereg lat mial treningi w godz.popoludniowych i wieczornych.Trenowali w MKS,SKS -a tam zajecia odbywaly sie dopiero w godz,pozno popoludniowych i wieczornych.Zanim docierali do domow byla juz w zasadzie noc.Mlodzi ludzie jak obserwuje ,nigdy za bardzo nie lubia wstawac wczesnie rano.Lubia sobie pomarudzic z wieczora,maja wtedy jakby wieksza werwe i ochote do roznych zajec.Zawsze sie zastawialam dlaczego mecze odbywaja sie  poznym wieczorem.Myslalam ,ze to ze wzgl.na kibicow.Ale tochyba nie o to tak,naprawde chodzilo.Mysle ,ze mlodzi ludzie ,/jesliby zrobic jakies badania/sa bez wyjatku sowami.Tu jeszcze wchodzi w gre poczucie obowiazku i wtedy kiedy musza wstaja rano,ale jest to okupione ogromnym wysilkiem z ich strony.

Ja sama kiedy pracowalam ,wstawalam bardzo wczesnym rankiem aby,ugotowac jakis obiad moim domownikom.Ale bardzo tego nie lubilam.Potem z uplywem lat sie przyzwyczailam i stalam sie z sowy skowronkiem "z koniecznosci".Teraz kiedy juz nie musze wczesnie wstawac,i tak nijak nie moge pospac dluzej rano.Chociaz nie- ostatnio zauwazylam lekka zmiane.Moja Pusia ostatnio o godz 5-tej rano domaga sie jedzenia takim donosnym miauczeniem,ze niestety  trzeba wstac.Wstaje wiec,zlorzeczac w duchu na swoj los i daje jej jesc.Ale teraz klade sie znowu do lozka i podsypiam do 8-mej.Co jeszcze nie tak dawno byloby u mnie nie mozliwe..Mam nadzieje ,ze znajda sie tacy "madrzy" ktorzy przeanalizuja ten problem.Lepiej na mily Bog nie robmy juz takich numerow naszym zawodnikom i ustalajmy godziny sensownie aby,i wilk i owca byly cale......cdn.Hala.

piątek, 10 sierpnia 2012

Przyslowia sa madroscia narodow.........

Jest takie powiedzenie:Jesli chcesz rozsmieszyc Pana Boga to powiedz mu o swoich planach.To powiedzenie,czesto przez ludzi powtarzane pasuje jak ulal do rzeczywistosci w jakiej zyjemy.Planowano iles tam medali,iles tam miejsc czwartych i co nic z tego nie wyszlo.Wygrali inni na ktorych tak,naprawde nikt nie stawial.Oni sami w swoje wygrane nie bardzo tez mogli uwierzyc.Ale dlatego radosc  z wygranej byla takim zaskoczeniem.Te dwie dziewczyny wioslarki -jak one sie cieszyly i wszystkim nam przy telewizorach sie to udzielilo.Niejedna lza sie polala kiedy jedna z nich powiedziala z lzami  w oczach ,ze dla niej to ten brazowy medal jest z szczerego zlota.Na wielkie podsumowanie przyjdzie czas po Igrzyskach.Ja nie znam sie na sporcie,ale pare swoich spostrzezen opisalam i troche zalu wylalam na papier.Zawsze to czlowiekowi lzej jak sie z kims podzieli.

U nas w Bramkach od kilku dni  pogoda taka wczesno wiosenna,jest slonce ale jest chlodno.Dzisiaj akurat nie ma duzego wiatru.Bo ostatnio wiatry bardzo nam dokuczaly.Burze ktory posialy tyle zniszczen szczesliwie nas ominely.Mysle ,ze teogromne drzewa ktore rosna wokol naszego domu troche hamuja te cale traby powietrzne.Mysle ,ze dawniej ludzie wiedzieli co robia kiedy sadzili wokol domu duze drzewa.Moze zle mysle? Po prostu nie wiem?

Ostatnio zabralam sie z wielkim zapalem do czytania ksiazek z swej dobrze zaopatrzonej biblioteki.Postanowilam ,ze musze po kolei przeczytac kazda ksiazke.Bo przeciez jesli juz sie nie zabiore do tego to moge zwyczajnie nie zdazyc.Kiedys bardzo lubilam odwiedzac ksiegarnie.Potem nalezalam do klubu "Swiata Ksiazek" i przybywalo mi roznych pozycji.Nie zawsze ambitnych dziel,ale tez i literatury lekkiej ,latwej i przyjemnej.Teraz kiedy jest internet mam mniej czasu ,ale codziennie przed snem musze poczytac kilka stron. Wczoraj moj wnuk ktory ma zamiar byc jednym z lepszych DJ naszego kraju/jest na najlepszej do  tego drodze/mial audycje w 4 programie Polskiego Radia.Ale dowiedzialam sie za pozno i nie slyszalam jak sobie poradzil.Wogole to zastanawiajacy jest fakt iz,cala trojka naszych wnukow ma inklinacje muzyczne.Graja i zajmuja sie muzyka i sa w tym dobrzy.Mysle .ze po swoim dziadku i jego rodzinie.Ich pradziadek mial brata znanego na calej Zywiecczyznie wielkiego muzykanta.Gral na wszystkim.Niestety zginal w koncowych dniach wojny.Ja tez troche gralam na pianinie,ale to slabe bylo to moje granie.Ale pamietam jedna gwiazdke u mojego syna,kiedy to moj maz usiadl do pianina i gral ze sluchu rozne kawalki.koledy a nawet probowal ze sluchu zagrac "Cztery pory roku"Vivaldiego w transkrypcji na fortepian.Gral pieknie i absolutnie nas zauroczyl.Ta gwiazdke wszyscy pamietaja lecz byla jednorazowa.Juz nigdy tego nie powtorzyl.Zreszta nie bylo by na czym zagrac.Fortepian ze starosci sie rozlecial i zostal wyrzucony..Tak,ze tak naprawde nie wiemy kto i jak rozdziela te talenty,ale wiemy ,ze troche sie talentow/moze nie talentow a predyspozycji/ naszej rodzinie dostalo......cdn...Hala

czwartek, 9 sierpnia 2012

Na Boga -to jest tylko sport...........

Stalo sie -padly nasze nadzieje.Mocno podsycane hurra optymizmem.Rozwialy sie jak mgla rankiem po mglistej nocy.Tylko ,ze wtedy jest zawsze nazajutrz piekna pogoda.Co bedzie teraz .Analizowanie kleski,szukanie winnych i takie tam rozne gdybania.Sport wlasnie dlatego jest taki piekny.wspanialy,ze jest zupelnie nieprzewidywalny.W duzych Turniejach jest wszystko mozliwe.Jeden dzien zalamania pociaga za soba cala lawine i pada wszystko.Jest jakis taki moment maly prawie niedostrzegalnyktory powoduje ,ze caly misternie ulozony plan i strategia peka jak pekniety balon.I juz nie jest mozliwe dalsze prowadzenie gry na najwyzszych obrotach.Cala Olimpiada byla potraktowana przez zawodnikow powaznie.Oni naprawde ,chcieli byc najlepsi-zdobywac medale,ale inni byli od nich jeszcze lepsi.Mieli bardziej odporna psychike,dobrze rozlozyli swoje sily.Swiat bardzo poszedl w sporcie do przodu.W naszym kraju coraz mniej jest mlodych ludzi uprawiajacych sport wyczynowo.Jest taka prawidlowosc,ze ze stu zawodnikow coraz trudniej jest wybrac jednego, niz z tysiaca nawet kilku.Na zajecia SKS-u w szkolach uczeszcza coraz mniej mlodziezy.Sport nie jest  w modzie.Tylko co cztery lata sobie o nim przypominamy i wtedy chcemy miec same sukcesy.To tak nie dziala.

Mysle ,ze bardzo powinnismy sie cieszyc z tych sukcesow ktore byly udzialem naszych zawodnikow .Porazki zas przekuc na sukces za 4 lata na nastepnej Olimpiadzie.Napewno im sie uda.Beda wszak glodni sukcesu po przezytej porazce.Jestem bardzo  smutna po porazce moich ulubionych siatkarzy,no ale co robic pilka jest okragla a siatka ma dwi strony............cdn.Hala

wtorek, 7 sierpnia 2012

Koniecznie trzeba obejrzec............

Wczoraj zmeczona bardzo upalem,postanowilam sie zrelaksowac.Moj wybor padl na obejrzenie polskiego filmu o wdziecznym tytule "Hania".Poniewaz film rezyserowal dobry rezyser J.Machulski -pewna bylam iz,obejrze komedie.Bardzo sie jednak mylilam.Film przepiekny,gleboki ,sklaniajacy do refleksji nad tym naszym rozpedzonym zyciem.Szczegolnie winni go obejrzec ludzie mlodzi,ktorzy robienie kariery ,uwazaja za priorytet zycia.Gubia po drodze to co najwazniejsze,fajna rodzine,milosc swoich najblizszych-staja sie po trochu jak roboty mechaniczne pozbawione uczuc.Tytulowa Hania to po prostu piekne drzewko.Ulubione przez malego bohatera filmu,ktory jest wychowankiem domu dziecka i na 3 dni Swiat Bozego Narodzenia trafia do mlodego malzenstwa.Maly aktor ktory gra ta role nazywa sie Maciej Stolarczyk.Brawurowo zagral role dziecka z Domu Dziecka.Widzialam go juz w innej roli w serialu "Codzienna 63" tez doskonale sobie z ta rola poradzil.Bardzo zdolne dziecko.Jeszcze nie raz mam nadzieje o nim uslyszymy.Film konczy sie bardzo smutno,ale jednak optymistycznie.Jak to mozliwe? Obejrzyjcie koniecznie film-zobaczycie jak to jest mozliwe.Film dostepny jest w komputerze na  www.iplex film za darmo.Polecam szczegolnie ludziom mlodym,aby mogli sie zastanowic nad swoimi wyborami zyciowymi.

W ubieglym tygodniu media obiegla informacja o 4 smiertelnych wypadkach na slaskich kopalniach.Zawsze kiedy ,slysze o wypadkach na kopalniach przypomina mi sie sytuacja z przed kilkudziesieciu lat.Wtedy zginal na kopalni Manifest Lipcowy moj mlodszy cioteczny brat.Razem sie wychowywalismy w jednym rodzinnym domu.Ojciec jego zginal w wypadku na kopalni.Mego ojca porwala pewna piekna pani.Oboje bylismy takimi polsierotami.Wspieralismy sie dzielnie,choc byla miedzy nami dosc duza roznica wieku.Artur bo tak  mial na imie,ukonczyl technikum Gornicze i studia na Politechnice Slaskiej na wydziale Gorniczym.Zostal pasowany na sztygara i rozpoczal prace jako sztygar na kopalni Manifest Lipcowy.Kiedy urodzila sie nasza upragniona coreczka zostal jej ojcem chrzestnym.Ozenil sie ,ale niestety nie mial jeszcze dziecka.W ta feralna noc  na dole trzeba bylo umiescic-posadowic kombajn na scianie aby fedrowac.Stary gornik mowil mu wtedy -Panie sztygarze to sie nie da w tym miejscu.Ale on -mloda goraca glowa nie sluchal i powiedzial-ja Wam pokaze ,ze sie da.Dalo sie,tylko,ze za chwile oderwal sie olbrzymi glaz i zmiazdzyl mu cala klatke piersiowa.Zginal na miejscu.Bardzo go cala rodzina oplakiwala.Tak to,sie dzieje kiedy brawura i brak rozsadku bierze gore w naszych wyborach.Ale ,niestety nie zawsze mozemy tego uniknac.Takie jest zycie.........cdn.Hala

sobota, 4 sierpnia 2012

Troche wiosny.........

            

Zwyciestwa i porazki.......

Nie rozumiem tych wszystkich komentarzy i utyskiwan dziennikarzy sportowych z powodu slabego jak do tej pory,dorobku medalowego naszych sportowcow.Pewnie zapewne latwiej jest komentowac sukces,radosc,ilosc medali i ich range.Ale to wlasnie jest w sporcie najpiekniejsze-ta nieprzewidywalnosc.Co  z tego ,ze sie planuje ilosc medali zlotych,srebrnych ,brazowych a zycie pokaze jest inaczej.

Mnie bardzo zmartwila historia Maji Wloszczowskiej.Nie chce nawet myslec co ta dziewczyna przezywala.4 lata morderczego treningu przed Olimpiada i taki pech.Mysle ,ze jednak juz chyba byl niepotrzebny tuz przed samym startem na Olimpiadzie taki forsowny trening.Ktos chyba byl nie roztropny.Wlasciwie to tak jak by jej ktos zabral 4 lata zycia .Bardzo jest mi jej zal.

Wczoraj kiedy ogladalam wreczanie medali dla naszych brazowych medalistek wioslarek poplakalam sie szczerze.Wspaniale dziewczyny.Wiem jak ciezka jest to konkurencja.Moja synowa tez uprawiala wioslarstwo wyczynowo i nieraz opowiadala mi jakie to trudne.Ile  roznych kontuzji mozna sie nabawic.I znowu po co byl ten forsowny trening w przededniu zawodow.Jedna z wioslarek musiala startowac z zalozona blokada przeciw bolowa i wszyscy widzielismy jak sie biedna sforsowala.Ale daly rady -skromne dziewczyny/nie malowane lale /a jakie dzielne.Taka mlodziez moze jeszcze cos zrobic w sporcie.Czekamy teraz na dalsze rozstrzygniecia medalowe.Oby nasi dziennikarze mieli moznosc piania z zachwytu.

Bardzo sie martwie o umysly tych ludzi ktorzy poszli pod pomnik na Powazkach ,aby wykrzykiwac swoje racje.Ani to nie bylo miejsce ,ani czas na demonstrowanie swego niezadowolenia.Czlowiek poto ma rozum ,zeby sie dostosowywac do czasu i miejsca w ktorym zyje.Swoja droga zastanawia mnie dlaczego u nas nie ma/skoro tak wszystko malpujemy z Zachodu/Hyde Parku.Tam by sie mogli nakrzyczec do woli,demonstrowac,okazywac swoje niezadowolenie.Wiem ,ze ciezko by bylo znalezc w Warszawie takie miejsce ale dla chcacego nic trudnego.Tak nas uczyli nasi rodzice.

Dzisiaj w Bramkach po wczorajszej burzy spokoj cisza..Nawet wiatru na ktory tak ciagle narzekam nie ma.Jest sielsko i anielsko-lato,lato!!! cdn....Hala

czwartek, 2 sierpnia 2012

Przeczytalam...........

Wczoraj skonczylam czytac ksiazke polskiej autorki Anny Wallenberg o tytule"Fajnie bylo,prawda Honey"Jest to opowiesc w pierwszej osobie autorki ktora  po stanie wojennym wyjechala do Stanow za praca.W Polsce byla pracownikiem naukowym,ale na skutek roznych okolicznosci musiala zrezygnowac z tej pracy.Zostala wiec w lepszym jak to sie wtedy zdawalo swiecie -gastarbeiterka.Imala sie roznych zajec od opieki nad dziecmi i starszymi osobami do sprzatania.Byla takze tzw,dama do towarzystwa i sprzataczka w zaleznosci od okolicznosci.Barwnie napisana powiesc.Akurat dzisiaj w "goracym temacie poruszony jest temat pracy dorywczej-za chlebem.Wiele dzisiaj slawnych juz ludzi zaczynalo od imania sie roznych zajec niekoniecznie zgodnych z wyksztalceniem.To byly czesto wybory z koniecznosci -przeciez z czegos trzeba bylo zyc.Kierunkiem zarobkowym byly w zasadzie wszystkie kraje swiata.Wszedzie gdzie mozna bylo zarobic jakies lepsze pieniadze byli nasi rodacy.To sie tak naprawde wcale nie zmienilo.Pomyslalam sobie wczoraj ,ze istnieje z tym zwiazany pewien problem o ktorym chyba nikt tak naprawde nie pomyslal.

Szczegolnie jesli chodzi o Stany problem jest bardzo widoczny.Bogatym rodzinom amerykanskim dzieci chowaja prawie bez wyjatki Polki.Mozna przyjac jako pewnik ,ze kazdy Amerykanin ktory w swym spoleczenstwie zajmie kiedys wysoka pozycje ma,mial lub bedzie mial polska opiekunke.

Pierwsze slyszane przez dzieci slowa sa w jez.polskim.Kolysanki,rymowanki,wyliczanki.Nawe slowo papu brzmi po polsku.Kolysanki spiewaja po polsku lub puszczaja nasze nagrania..

Nowe teorie psychologiczne nie pozostawiaja watpliwosci ,ze osobowosc dziecka ksztaltuje sie w wieku przedszkolnym i to co uslyszy i czego sie wtedy nauczy jest dla jego rozwoju decydujace.

Widzimy wiec iz,najsilniejsze lobby tego swiata ksztaltowane jest po polsku:to wlasnie polska niania pokazuje mu i objasnia jako pierwsza caly ten swiat i wprowadza go w zycie .Zapracowani rodzice  nie maja na to czasu.Jak widzimy przyszlosc swiata jest w rekach,tych kilkuset polskich kobiet ktore wyjechaly za chlebem do Stanow do Europy a nawet na Antypody.Po prostu jest w naszych rekach a,to cos znaczy.I szkoda ,ze asystent badz co badz kandydata na prezydenta mowi do gawiedzi ktora go nagabuje-pocalujcie mnie w d...e.Musiala byc ostra ta niania ktora mu zmieniala pieluchy.Dziennikarze tez powinni byli mu dac spokoj co nie? Biedaczyna tak sie zdenerwowal.Troche ironicznie i satyrycznie podeszlam do tematu ale mamy przeciez lato i kanikule......cdn.Hala