czwartek, 31 stycznia 2013

Konkurs na Bloga Roku 2012

Wszystkim ktorzy glosowali na moj blog serdecznie dziekuje.W mojej kategorii zeby sie dostac do pierwszej dziesiatki trzeba bylo miec minimum 350 glosow.To dla mnie bylo nieosiagalne.Jeszcze raz dziekuje.Dostala sie za to moja znajoma Marysia Waclawek ktorej serdecznie gratuluje.Bardzo tez prosze zeby sie nie smucila druga moja dobra znajoma pani Ania Malinka to jej pseudonim.Jest swietna i napewno bedzie miala duzo czytelnikow swoich pieknych blogow.Pozdrawiam serdecznie.

Jesli warto cos zrobic,warto tez zrobic to marnie...........J

Dzisiaj z lekka nerwowy dzien.Rozstrzygniecie SMS -owego glosowania w konkursie na Bloga Roku 2012.Poniewaz od poczatku wiedzialam,ze jestem poza konkursem wogole nie interesowalam sie co dzieje sie w sprawie kulek przy blogu.Kulki to ilosc glosujacych na poszczegolne blogi SMS-ami.Ale co jakis czas o swoich miejscach w tym konkursie powiadamialy nas na facebooku nasze znajome-Marysia Waclawek i Ania o pseudonimie Malina.Kibicowalam obu i postaralam sie o kilka SMSow.Obie bardzo zdolne dziewczyny ,pieknie piszace,utalentowane.Robia wspaniale zdjecia,ich blogi nikogo nie pozostawiaja obojetnymi a jednoczesnie nie silace sie na oryginalnosc w jezyku i formie.I to mi sie wlasnie podoba-prostota to jest to.No !ale nie ja o tym decyduje.Jakas godzine temu Marysia Waclawek podala na facebooku,ze weszla do scislego finalu na 10 miejscu.Bardzo sie ciesze,ze sie udalo.O pozostalych znajomych na ktore glosowalam ,jeszcze nic nie wiem.Ale mysle ,ze/to jest moje zdanie odrebne w tym temacie/powinni wymyslic jakas inna formule na kwalifikacje do Konkursu.Bo z tymi SMS-ami,choc wiem ,ze dochod ma byc naszczytny cel to jest trudna sprawa kiedy sie jest nie tak mocno popularnym a,blog takiej osoby moze byc bardzo wartosciowy i zaslugiwac na odkrycie.Sama odwaga,zeby sie zarejestrowac do konkursu ,jest juz jakby wygrana z wlasnymi slabosciami i zahamowaniami.Bo przeciez nigdy nie mozna w 100% wszystkiego przewidziec.Od dluzszego juz czasu czytam bloga Katarzyny Zielinskiej.Jest bardzo fajna aktorka.Pieknie spiewa.Jej wykonanie piosenek w jezyku jidisz bylo bardzo wysoko ocenione przez znawcow.Takze spektakl "Berlin 5-ta rano"ktory na plycie dvd obejrzalam,jest po prostu fascynujacy.Ostatnio tylko denerwuje mnie jej gra w serialu "Barwy szczescia" .Dramatyzm to nie jest jej bajka.Zdecydowanie jest lepsza w rolach,gdzie moze wykazac swoje umiejetnosci wokalne.Katarzyna Zielinska jest jednym z jurorow tego naszego Konkursu-mysle ,ze sprawiedliwie oceni blogi ktore bedzie czytala.

Dzisiaj pogoda w Bramkach szalona.Snieg prawie juz zniknal zostaly tylko gdzieniegdzie takie biale laty.Zadziwiajace,jak szybko ziemia wchlonela ten snieg.Pomogl chyba wiatr ktory u nas duje i duje.Ale teraz kiedy pisze te slowa wyjrzalo slonce.Temperatura +5 C.to dobrze bo troche zaoszczedzimy na ogrzewaniu.W Sejmie awantura w sprawie obsadzenia stanowiska  marszalka.Chyba juz nigdy nie bedzie spokoju.Ciagl cos nowego wywlekaja.A to strasza tym wszech mocnym kryzysem.A przeciez od dawna wiadomo kto za tym wszystkim stoi.Finansjera zWall Street,i te wszystkie instytucje finansowe,ktore takchetnie garna sie do pomagania zadluzonym krajom.Faktycznie je jeszcze bardziej je pograzaja,zadluzaja i uzalezniaja od siebie.Casus Islandii na ktorej polozono juz krzyzyk dobitnie o tym swiadczy.Wyszla sama z kryzysu ,poniewaz odrzucila pomoc swiatowej finansjery.Malo tego rozpedzila to cale miedzynarodowe towarzystwo,oczyscila swoj system bankowy,i sama stanela na nogi.U nas nawet na ten temat nasi nie wspomnieli -bo i po co?Lepiej uzalezniac nasz kraj od wszystkiego i wszystkich ,a nuz sie bedzie mozna zalapac na jakies dobry stolek w Swiatowej Finansjerze.To sobie ponarzekalam............cdn.Hala/choc malo sie na tym znam/

środa, 30 stycznia 2013

Rozne takie roznosci........sarenki w Bramkach.....


Dzisiaj wykazalam maksymalna cierpliwosc.Ale sie zaparlam ,ze pokaze Wam chociaz troche/kiepskie sa te zdjecia z komorki/Kilka z tych zdjec wykonanych z mojego okna.Z tego co probowalam przekazac zapisalo sie jedno.Ale dobre i to.Ja sie ciesze,zreszta mnie do szczescia nie wiele trzeba.Dzisiaj sluchalam od rana w Jedynce wspanialej audycji.Uczta duchowa,dla serca i czego sobie tam mozna zyczyc.Bylo o muzyce filmowej,i zilustrowana byla ta audycja pieknymi nagraniami wlasnie muzyki filmowej.Czy pamietacie jakies filmy i piekna muzyke z tych filmow ?Ja mam swoje ulubione i tak naprawde moglabym ich sluchac na okraglo.Szczegolne miejsce w mojej pamieci ma piekna kolysanka z filmu Rosmarys baby.Bardzo tez lubie muzyke z filmu"Doktor Ziwago"Mam ten film w domu i kiedy jest mi juz bardzo smutno to sobie go ogladam,ale teraz juz glownie podziwiam muzyke -poprostu przepiekna.Poniewaz dzisiaj mija 12 rocznica smierci naszego wybitnego aktora Edmunda Fettinga.Znany z wielu wybitnych kreacji teatralnych i filmowych.Mniej byl znany jego talent wokalny.Pieknie wykonal piekna piosenke tytulowa pt."Deszcze niespokojne" z filmu "Czterech pancernych i pies".I tu znowu mnie zlapaly wspomnienia.Kiedy moje dzieci w latach 1968-1970 dobrze sie bawily,byla to napewno zabawa w pancernych.Synek moj dostal od meza prawdziwy wojskowy helmofon i wszystkie dziecie przychodzily sie do nas bawic wlasnie w pancernych.Dziewczynki byly Marusiami.Corka moja to wogole byla zakochana w tym filmie.Do tej pory a liczy sobie juz troche wiosen kiedy nadawana jest powtorka ona film o pancernych oglada.Smieszne,ale to jest dla nich takie fajne wspomnienie z dziecinstwa,zupelnie bezstroskiego dziecinstwa.Najfajniejsze zabawy byly w naszym mieszkaniu.Mielismy  mieszkanie male ale,dzieci uwielbialy do nas przychodzic.W tym roku bylo spotkanie w Sandomierzu i spotkala sie cala gromadka pancerniakow i Lidek z Marusiami i wszyscy z rozrzewnieniem wspominali jak to nasza szafa byla czolgiem.Ja pozwalalam im wlasciwie na bezstresowa zabawe.Wiedzialam ,ze niedlugo sie wyprowadze i nie specjalnie szalalam z wystrojem mieszkania.Mieli pelna swobode.Pomylilam sie wczesniej-spotkanie bylo w ubieglym roku.Tak to jest czasem sie czas i miejsce wspomnien myla.Moze ktos z moich blogowych przyjaciol napisze cos jaka filmowa muzyke pamieta ?Bede bardzo rada.........cdn.Hala

wtorek, 29 stycznia 2013

Nie daje za wygrana.........

Jestem, Jestem.........

Dzisiaj w Bramkach byl do godziny 13-tej bardzo ladny dzien.Swiecilo sloneczko i topil sie snieg.Szczegolnie z dachu spadaly cale lawiny.Najgorzejbylo dzisiaj w nocy,kiedy zdawalo sie ,ze jakas bomba uderzyla w nasz dom.Taki byl rumor.Kilka razy mnie obudzilo takie spadanie sniegu a Pusia ciezko byla przestraszona..Dzisiaj opanowalam trudna dla mnie sztuke przesylania zdjec z telefonu do komputera.Juz to kiedys robilam ale,zupelnie zapomnialam.Wszedzie pisza kabelek USB wetknac w jedna dziurke komputera i druga w telefonie.I konia z rzedem jak to tak zadziala.Jest do tego potrzebny specjalny program ,i rozne inne hocki klocki.Czesto przy tym komputer dlugo nie moze znalezc telefonu komorkowego jako urzadzenia do przesylu.Jest z tym cala zabawa.Ja niestety mam duzo zdjec robionych wlasnie telefonem,sa raczej kiepskie ale doskonale sluza jako dokumentacje ulotnych chwil w moim zyciu.Bo telefon mam zawsze pod reka.I jak sie dzieje cos ciekawego to se pstrykam.Moje kolezanki blogowe publikuja tak piekne zdjecia wykonane tak profesjonalnie,ze moje pstrykanie to taki "maly pikus"Ale sie tego nie wstydze,a wogole to ta moja nieudolnosc w sprawach komputerowych,wcale mnie nie peszy.Sa ludzie bardzo zdolni i mniej zdolni ktorzy tez chca korzystac z dobrodziejstw wspolczesnej techniki.Najbardziej sie ciesze ,ze wogole cos na tych fotkach widac.A Pusia jest bardzo fotogeniczna.Ostatnio zrobilam jej pstryka  w sytuacji w ktorej powinna byc bardzo skarcona.Nakrylam do stolu i wyszlam z mezem do kuchni a ona zobaczyla nakryty stol i hop juz byla gosciem.Wiec szybko do kieszeni i pstryk ,pstryk..Kto mi powie ,ze telefon nie jest fajnym narzedziem do zapamietania takich ulotnych chwil.Pusia juz ma dwa i pol roku.Jest juz duza kocica.Znamy juz jej rozne dziwne zwyczaje i mamy z nia sto pociech.Teraz pasjonuje tez mnie i mego meza maly kotek Rudzik.Codziennie rano melduje sie na sniadanie ,ale chyba by sie nie dal zlapac.Zabieram sie teraz do pokazania kilku fotek.

Jestem,jestem.......

niedziela, 27 stycznia 2013

Leniwa niedziela.........

Tytul mego postu to tytul wspanialego bloku audycji Programu Radiowego Jedynki.Emitowanego zawsze w niedziele.Namietnie tego slucham.Jest tam dla kazdego cos dobrego,cos milego.Wspaniala muzyka,wrazliwa.nowoczesna,z dawnych lat.Wywiady,rozmowy interesujace,z ciekawymi osobami z swiata kultury.Jednym slowem nie mozna sie nudzic.Jeszcze jedno ja potrafie sluchac radia i pisac do Was.Moze sie czasem troche w zwiazku z tym myle.Ale co tam ja tak bardzo lubie.Dzisiaj w Bramkach piekna zimowa pogoda.Mrozna -10C.Maz od rana oglada z atlasem ptaszki/nowe hobby/.Kolo domu chodzasobie piekne dorodne bazanty krolewskie.Jest ich 5 sztuk.W nocy spia na drzewach bardzo wysoko.W dzien racza sie pozywieniem ktore im teraz w czasie mrozow dostarczamy.Z kotkow malych ostal sie tylko jeden "rudzik"tak go nazwalam.Jest bardzo cwany.Teraz rano przychodzi do nas na sniadanie.Chcielismy go wziac do nas ale,jest nieufny nie daje sie zlapac.Zjada i ucieka.Ale dopiero teraz uzmyslowilam sobie jaka determinacje wykazala nasza Pusia ,kiedy chciala przyjsc do nas i zamiszkac z nami.W zaden sposob sie nie dala odgonic.Nawet naszych groznych psow sie nie przestraszyla jak ja moz chcial pogonic.Ona tu bedzie i juz.To bylo jej zalozenie.Nie wiem ale dalej mam nieodparte wrazenie ,ze ona zjawila sie u nas z jakas misja.......Wszak przyszla do nas ,z cmentarza na ktorym ma mogile moja mama.Nikt jej nie szukal a byla przeciez polrocznym kociaczkiem.Bardzo to dziwne.Jak sadzicie?.

W Warszawie odbywaja sie uroczystosci pogrzebowe Prymasa Jozefa Glempa.Wczoraj w radiu sluchala wypowiedzi roznych osob na jego temat i jego osobistych wypowiedzi na rozne tematy.I przyznam sie szczerze ,ze wreszcie zrozumialam-jakim bolem dla niego byla cala sprawa ks,Popieluszki.Ja mialam ogromny zal do wladz koscielnych ,ze nie potrafili uchronic mlodego ksiedza od takiego losu jaki go spotkal.Myslalam sobie ,ze mogli go wyslac na studia do Watykanu ,blizej Papieza.Zal mi bylo bardzo kiedy w autobusie 122 jadac spotkalam jego matke,starowinke.Jedna z pan ktore z nia jechaly do Kosciola Sw,Stanislawa Kostki na jego grob powiedziala mi ze to matka ksiedza.Podeszlam do niej i uscisnelam jej rece a ona mi pozyczyla duzo zdrowia.Myslam sobie ,ze mozna go bylo uchronic od tego strasznego losu ktory go spotkal.To byla mloda rozpalona glowa.Prymas Glemp powiedzial w jednym z wywiadow ,ze nie mial swiadomosci ,ze tak zle sie moze stac i to ,ze nie mogl temu zapobiec to jego wielki bol i zal na cala reszte zycia.Ciezko mu chyba bylo zyc po tym wszystkim.Byl jednym z wielu naszych Wielkich Polakow ktorzy tak licznie od nas odchodza.Taki teraz nastal czas.............Odchodza nasze najwieksze autorytety.

Konkurs w ktorym uczestnicze,nie jest dla mnie jakas wielka nobilitacja i zaszczytem.W mojej kategorii jest wiele tak dobrych blogow,ze ja nie mam do nich zadnego startu.Ale jednak chyba zachecona wyroznieniem w konkursie "Moja Szwajcaria" zglosilam swojego bloga.Wlascwie sama tego nie zrobilm,ale nie bede tego opisywac.Bo i po co?W kazdym badz razie startuje,tak troche wbrew swojej woli.Trzymam za to kciuki za moje sympatyczne blogowe znajome.Oby im sie powiodlo jak najlepiej.Pozdrawiam  serdecznie zyczac dalszej leniwej niedzieli.........cdn. Hala

Dziekuje za dotychczasowe wsparcie.........

Moi Drodzy! Serdecznie dziekuje za dotychczasowe wsparcie.Z jednego telefonu mozna wyslac tylko 1 SMS-a Mozna glosowac do 31.01.2012 godz 12-ta.Adres do glosowania 7122 tresc A00168.Z wdziecznoscia Hala

piątek, 25 stycznia 2013

Zaproszenie......

Zapraszam wszystkich mi zyczliwych czytelnikow mojego bloga do zaglosowania na moj blog.Trzeba wyslac SMS na 7122 o tresci A00168/przyjdzie potwierdzenie wyslania/Koszt 1.22 na szczytny cel/To jest konkurs na blog roku 2012.Szanse mam male ,bo jest bardzo duza konkurencja.Ale juz sam udzial poparty Waszymi glosami jest dla mnie bardzo wazny.Z gory dziekuje.Hala

czwartek, 24 stycznia 2013

Dziwny jest ten swiat............

Slowa pieknej piosenki,wlasciwie songu Czeslawa Niemena przyszly mi na mysl kiedy postanowlam jednak ,dzisiaj cos napisac.Takie dziwne sie sprawy dzieja wokol nas,ze az czasami robi sie strasznie.Dziennikarze w pogoni za sensacja "newsami" nie uszanuja nikogo.Opisuja takie rozne wrecz intymne sprawy dotyczace znanych osob ,calkiem bezkarnie.Celuja w tym nasze dwa czolowe tabloidy "Fakt" i "Super Express".Przyznam sie ,ze i ja kiedys namietnie je czytalam.Odkad przeprowadzilam sie do Bramek i trudno byloby mi codziennie  kupowac te gazety,odzwyczailam sie calkiem od tych pseudo sensacji.Jest to tez jeden z wielu pozytywow naszego zamieszkania tu na wsi w Bramkach.Wlasciwie tak naprawde sa same pozytywy.Spokoj,cisza,staly kontakt z naszymi bracmi mniejszymi,przebywanie w pieknym otoczeniu.Akurat nasz dom i naszego sasiada Pana W.jest ostatnim w nomen omen pieknie nazwanej uliczce.Bajeczna bo taka nazwe nosi nasza uliczka.I tylko do nas i do sasiada czasem jakis samochod przyjedzie.Jesli chodzi o opieke zdrowotna na ktora tak wszyscy narzekaja -my mozemy sie tylko cieszyc i byc dumni ,ze tak wspaniale sie tu nami nasi lekarze i pielegniarka zaopiekowali.Teraz kiedy spadl duzy snieg ,nasza uliczka zostala pieknie oczyszczona przez duzy plug juz dwa razy.Sa 3 dosc dobrze zaopatrzone sklepy spozywcze.Jesli czegos nie ma ,personel zapisuje i za kilka dni juz jest.Pelen komfort i luksus.Przy parafii pod wezwaniem Sw.Maksymiliana Kolbe istnieje prezny osrodek Caritas ktory prowadzi tak rozlegla dzialalnosc,wsrod spolecznosci miejscowej,ze nie ma sie czego wstydzic.Im sie bardzo chce chciec.U nich wszyscy ktorzy potrzebuja uzyskuja pomoc.Patronuje im i pomaga jak moze nasz wspanialy proboszcz.Polecam wszystkim ktorzy to czytaja spacerek na strone  www.Moje Bramki.pl tam tez mozna poczytac co sie u nas w tych Bramkach dzieje.Bardzo mnie osobiscie podoba sie wspaniala dzielna mama naszego proboszcza.Jej dobre serce i zainteresowanie ludzmi sama odczulam swego czasu.Dobrze jest mieszkac w tych Bramkach.Zeby nie bylo tylko tak laurkowo.Byc moze ,ze sa jakies problemy dotyczace mieszkancow ale,ja ich nie mam i oby tak bylo zawsze.Dzisiaj pada caly dzien gesty snieg.Ale sie nie boje ,ze nas zasypie-bedzie dobrze.Caly czas  radio program I-szy podaje rozne wiadomosci z sejmu.Sa bardzo dziwne sprzeczne z soba komunikaty wzajemnie sie wykluczajace.Cale nasze polskie piekielko.Dzisiaj glosuja ustawy o zwiazkach partnerskich.Ciekawam jakie macie zdanie moi drodzy na ten temat? No! wlasnie "dziwny jest ten swiat" Pozdrawiam serdecznie........cdn Hala.......

środa, 23 stycznia 2013

Nie straszna zadna zima........

Od kilku dni pogoda prawdziwie zimowa czyli snieg i mroz.Pokrywa sniezna juz dosyc gleboka.Dlaczego na to zwracam uwage?Dlatego ,ze wczoraj z wielkim podziwem obserwowalam z mojego okna piekne zdarzenie,nie codzienne.Pod nasz dom przyszla wspaniala wycieczka,skladajaca sie z 9 dorodnych saren i 2 -ch maluszkow /nie,wiem czy to byly sanki czy male koziolki/Odstawily piekny taneczny wystep.Brodzily w glebokim sniegu i radosnie skakaly.Ewidentnie byly na "gigancie"Wcale nie szukaly pozywienia.Tylko patrzyly w nasze okna.Potem uformowaly sie w szereg i elegancko sie oddalily w kierunku Puszczy Kampinoskiej.Cala wizyta trwala okolo godziny i byla dla mnie wielka radoscia.Pusia nie dala sie odciagnac od okna,byla zachwycona taka wizyta.Nawet nasze psy pouczone przez mego meza ,ze nie wolno ich ploszyc szczekajac potrafily sie elegancko zachowac.Bylam bardzo zadziwiona iloscia tych pieknych zwierzat i godzina popoludniowa.Kiedy przeciez chodza po ulicach ludzie ,jezdza samochody,a one tak beztrosko udaly sie na wycieczke.Ja wiem ,ze takie moje opisy zmego zycia sa bardzo banalne,ale przeciez wlasciwie,moje zycie jest wlasnie bardzo banalne.Zalowalam tylko ,ze nie mialam aparatu dobrego zeby zrobic zdjecia.Zrobilam tylko kilka zdjec komorka ale,ze to jednak jest dosc wysoko/dom jest na gorce/i pierwsze pietro i odlegosc tez okolo 50 metrow .Wiec malo widac na tych zdjeciach.I jest wielki zal..Sarny pieknie skacza na kilka metrow .Daja susy.Gorzej bylo z tymi malymi.Piekny byl to widok -niezapomniany.

Dzisiaj Polskie Radio podalo taka informacje iz,W.Putin postanowil osobiscie sprawowac nadzor nad tzw.sledztwem Smolenskim.Podobno powiedzial ,ze ma juz dosyc spekulacji nad ta sprawa.Od tej pory miejmy nadzieje,cale sledztwo ruszy z miejsca i sprawa znajdzie swoj final.Mysle ,ze jako szef wielkiego mocarstwa nie pozwoli sobie na zaniedbania i bedzie dazyc do tego aby cala sprawe wyjasnic.Czy tak bedzie naprawde ,pokaze zycie.Czy wreszcie ucichna te rozne spekulacje a moze wrecz przeciwnie rozgorzeja na nowo.Fakt jest jeden ,ze uplynelo juz tak duzo czasu i nikt juz teraz nad tym wszystkim nie panuje.Ale badzmy dobrej mysli i czekajmy na final.Bo juz jest na to wielki czas.Wczoraj ogladalam w tv program express reporterow prowadzony przez Michala Olszanskiego i postanowilam wyslac SMS na plebiscyt Tele Kamery 2013 wlasnie na niego.To swietny dziennikarz o wielkiej kulturze osobistej.Jego program jest zawsze ciekawy i traktuje o sprawach waznych, ludzkich.Czesto udaje mu sie  sprawic ,ze po jego programie losy jego bohaterow zmieniaja sie na lepsze. W tej chwili znowu zaczal padac snieg.Oj!sniezna w tym roku jest zima.Ale to dobrze bo przynajmiej nie bedzie wiosna takiej suszy.Tylko kiedy tozacznie topniec moze sie pojawic w piwnicach naszego domu woda.W ub.roku mielismy w piwnicy prawie 70 cm,wody i byl z tym wielki klopot.Martwie sie juz tym.Ale maz moj zrobil takie kanaly odprowadzajace wode z okolicy domu i w ubieglym roku zdaly egzamin i woda uciekla.Takie to zwykle sprawy zaprzataja moja glowe -ot banaly.........cdn....Hala.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Znalazlam bardzo stare mojej babci i dziadka z Slaska z ub.wieku lata 70-te

Cos spapralismy-cos zawalilismy............mamy poczucie winy.

Dzisiaj tak troche aby,sie zastanowic!.Czym wlasciwie jest poczucie winy.Mnie kojarzy sie ze wstydem,jesli przekroczymy normy moralne ogolnie przyjete.Moze tez,byc lekiem,zalem,gniewemna samego siebie,niepokojem.Zrobilismy cos nie tak,zachowalismy sie niewlasciwie,powiedzielismy za duzo przykrych slow,i teraz mamy moralnego "kaca"Poczucie winy moze byc naszym sprzymiezencem,ale moze tez bycnaszym najwiekszym wrogiem.Wiemy,ze cos spapralismy,komus wyrzadzilismy krzywde,wpuscilismy zlo do naszego zycia i teraz wszystko zalezy od tego co z ta wiedza zrobimy.Poczucie winy pomaga nam wiec dostrzec nasze niedoskonalosci.Ale tezpracowac nad soba aby w przyszlosci unikacpodobnych "wpadek"Gorzej jest wtedy,kiedy nie mamy wyrzutow sumienia,zalu,skruchy i nie mamy checi do naprawienia naszego zachowania.Swiadczy to juz niestety,niedobrze o nas.Ale takze moze byc zle kiedy stawiamy sobie wysokie wymagania moralne,ktorych nie jestesmy w stanie osiagnac.Potem karzemy siebie za to,narzekamy i jestesmy z siebie niezadowoleniTakie podejscie do zycia odbija sie na naszym poczuciu wartosci..Mowimy sobie wtedy"nic sie juz juz nie da zrobic","znowu nawalilam","jestem beznadziejna".Zamiast mobilizowac sie do naprawienia szkody,zadosuczynienia,"odpuszczamy"-wycofujemy sie.A sprawa pozostaje jakby nie zalatwiona.I przez dlugie lata ,zajmuje nas i ciagle jest ta zadra w naszej psychice.Ja sam nie raz mialam mialam podobne odczucia i wierzcie mi nie latwo jest z tym zyc.Wszystkie sytuacje w ktorych czujemy iz,nie zachowalismy sie wlasciwie,uwazam,nalezy wyjasniacod razu na goraco i juz nie wracac w ta strone.Po co nam poczucie winy,ze cos spapralismy.Przeciez to tylko od nas samych zalezy jak uloza sie nasze stosunki z rodzina,znajomymi,przyjaciolmi i oby byly jak najlepsze.Wazne to jest na gruncie prywatnym i analogicznie w swiecie polityki na co juz niestety zbyt wielkiego wplywu nie mamy.

Dzisiaj mamy Dzien Babci i Dziadka.Piekne Swieto.Z rozrzewnieniem wspominam te wspaniale imprezy w szkole i w przedszkolu moich wnukow.Te laurki,wystepy.Na zawsze te chwile zostaly w mojej pamieci.Teraz kiedy,dorosli juz panowie zapominaja o tym swiecie -wystarczy sobie przypomniec tamte chwile i juz jest dobrze.Ja moja babcie i dziadka ze strony mojej mamy widzialam,tylko dwa razy.Kiedy bylam niemowlakiem i kiedy bylam juz nastolatka.Byli biedni mieszkali na Ukrainie.Pamietam jak w roku 1957 tam pojechalam z moja mama.Jakim wielkim swietem bylo wypicie przywiezionej przez nas filizanki prawdziwej kawy wlasnie w swieto babci 20 stycznia.Zawsze mi sie ten dzien bedzie z tym kojarzyl.Mowili ,ze od przed wojny nie pili takiej kawy.Druga babcia i dziadek ze strony ojca mieszkali na Slasku.Mieszkalismy w jednym domu i kontakt z nimi mialam bardzo dobry.Kochali mnie choc,bylam tylko corka syna.Na Slasku bardzo wazne sa corki i ich dzieci.Syn ma sie wyksztalcic i isc w swiat.Kiedy wyszlam za maz ,kontakt z nimi kiedy przyjezdzalam do mego domu rodzinnego z moimi juz dziecmi,byl wspanialy.Potem kiedy mama sie wyprowadzila do blokow zawsze przychodzili do nas kiedy przyjechalam do mamy.Dostawali czasem paczki od braci dziadka z Ameryki.I kiedys babcia przyszla do mnie ubrana w cztery bluzki i dwa sweterki.Wyniosla je z paczki po kryjomu ,zeby corkom nie byla zazdrosc.Ja mysle ,ze tylko ona tak myslala,ze beda zazdrosne.Pierwsze spodnie Wranglery kupil sobie moj synek za dolary ktore mu babcia podarowala po kryjomu.Kiedy odchodzila w szpitalu bylam przy niej/akurat przyjechalam do mamy/.Bardzo cierpiala.Wczesniej zmarl dziadek.Spadl z schodow w wlasnym domu i smiertelnie sie potlukl.Zawsze mowilismy ,ze te schody sa niebezpieczne ,ale na mowieniu sie skonczylo.Oj!Znowu mnie naszly wspomnienia-wybaczcie........cdn.....Hala

piątek, 18 stycznia 2013

Dotyczy poprzedniego postu.......

Niestety nie udalo sie daje namiar na piosenke o "wodzionce" www.youtube.com/watch?.c=ZGhB3-nANBI

Najwieksza sztuka,jest smiac sie zawsze i wszedzie..............

......i kto ta umiejetnosc posiadzie bedzie najszczesliwszym czlowiekiem.Mialam dzisiaj nie pisac.Ale zinspirowala mnie do pisania sytuacja domowa.Po swietach bylismy wszyscy bardzo przejedzeni pysznosciami swiatecznymi.Ja dzisiaj juz od rana szukalam w myslach co by tu ugotowac.I nagle olsnienie  -zupa wodzionka.Kto nie jest slazakiem lub nie byl na Slasku napewno nie wie o czym mowie.Poniewaz panuje grypa a do tej zupy uzywa sie duzo czosnku/naturalny antybiotyk/ nie wahalam sie ani chwili.Poniewaz ta zupa towarzyszyla mi przez cale dziecinstwo i cale mlode lata-mam do niej szczegolny sentyment cos na wzor -raju utraconego.Troche to gornolotnie zabrzmialo.Ale tak jest.W Wikipedii przeczytalam ,ze ta zupa powstala z biedy.Owszem,napewno.Ale teraz kiedy nie ma juz miejsca w mojej rodzinie na biede ,tez ja chetnie spozywamy.Ja pamietam czasy kiedy,naprawde w moim domu bylo biednie ,ale zawsze nas ratowaly dwie zupy - zupa nylonowa/byla cytowana przez moderatorow Onetu za moim udzialem na caly kraj-jako smaki dziecinstwa/i zupa wodzionka o ktorej pozwolilam sobie dzisiaj pisac..Moj dziadek nie wyobrazal sobie zycia bez wodzionki.Mimo ,ze pracowal na kopalni jadl ja chetnie a przeciez potrzebowal kalorii do ciezkiej pracy.Moja Mama kiedy ja karmilam roznymi smakolykami czesto prosila mnie ugotuj mi wodzionki i zawsze ja jadla ze smakiem.Takze nasz wybitny rezyser Kazimierz Kutz z rozrzewnieniem wspominal smak tej bardzo prostej zupy.Gotuje sie to bardzo prosto.Bierze sie dobry wiejski chleb kroi w kostke drobna.Gotujemy wode,zalewamy ten chleb i dajemy czosnek 2 zabki na talerz.Do tego do smaku pieprz,magi,sol i na koniec najlepiej smalec z skwarkami.Ale moze byc tez maslo.I zyczymy sobie smacznego.Moj wnuczek kiedy byl w gorach w Wisle jadl wodzionke z kminkiem.Kiedy wrocil i jadl zupe wodzionke strofowal mnie -nie dalas babciu kminu -daj kmin tak wolal.Dzisiaj tez nie bylo kminu ale,bardzo smacznie sobie zjedlismy.Poniewaz dzisiaj jest piatek na sniadanie byl dorsz z wczorajszego obiadu na zimno z chrzanem.Nie rozumiem tylko dlaczego ryby u nas sa takie drogie.Kosztuje kg.dorsza tyle co schab.Przeciez jestesmy krajem z dostepem do morza.Ale to juz pewnie wkroczyla w to polityka Unii i jej nakazy ilosci polowow i struktury polowow.

Na koncu mego postu chcialabym podziekowac mojej znajomej milej"azalii"to taki uroczy kwiatek i osoba o takim nicku tez bardzo sympatyczna.Ona dobrze wie o co chodzi i niech tak zostanie.Mysle ,ze moja wdziecznosc bedzie dla niej nagroda.Chcialabym tez opublikowac krotki filmik nagrany przez Slazakow.Specyficzny szorstki humor ktory prezentuja w tym filmie spiewajacy ,tak zawziecie o najlepszej z zup mnie bardzo rozczula.Ciekawam czy mi sie uda trudna sztuka prezentacji tego filmiku.Na razie koncze pisanie i zabieram sie do dziela.cdn........hala

czwartek, 17 stycznia 2013

Dobre rady........

Kiedy opisalam moje potyczki z publikowaniem zdjec na blogu otrzymalam od moich wspanialych znajomych wiele pomocnych mi wskazowek.Nie da sie ukryc,ze sobie nie radze z wieloma komputerowymi zadaniami.Zmiana programu na moim blogu,jest dla mnie bardzo bolesna.Pocieszam sie tylko ,ze nie tylko ja mam  takie klopoty.Niektorych rzeczy z obslugi komputera nauczylam sie metoda prob i bledow.Troche poczytalam.Ale niestety z niektorymi sobie nie radze.Wczoraj rozpierala mnie duma,bo udalo mi sie zaprojektowac i wydrukowac na papierze fotograficznym taki kolaz utworzony z malych reprodukcji moich obrazkow ktore narysowalam i namalowalam w czasie kilku minionych lat.Pieknie i kolorowo mi to wyszlo.Niestety ,nie da sie tego opublikowac gdyz na blogu da sie opublikowac tylkorzeczy male .-1Mb.Ciesze sie bardzo ,ze mam w internecie takie wspaniale grono znajomych,ktorzy zywo reaguja na moje klopoty.Sa moja wielka podpora.Dzisiaj w Bramkach zimowo.Noc przeszla nam bardzo nerwowo.Gdzies okolo 1-szej w nocy nasze psy zrobily okropny raban.Szczekaly donosnie jakby chcialy udowodnic nam,ze jesc nie dostaja za darmo.Powodem ich zachowan byly sarenki ktore przyszly za pozywieniem na pole ktore graniczy z naszym plotem.Dawno ich nie bylo u nas.Ale kiedy sie wybilam ze snu juz pozniej dlugo nie moglam zasnac.Tak to jest.Jak czlowiek byl mlody przykladal glowe do poduszki i juz spal a teraz,tysiace mysli sie zaraz klebi w glowie i sen gdzies sobie odchodzi.Poniewaz moja choroba  ma charakter cykliczny,raz jest znosnie ,raz nie do wytrzymania,wiec sen jest niezbedny do zregenerowania sil i czasem po takiej halasliwej nocy jest trudno.Ale pewnie juz jestescie,mocno znudzeni  to sprobuje wstawic obrazek scisle wg,instrukcji milej p.Grazynki .Na tym chyba zakoncze moje dzisiejsze potyczki z trudna materia......cdn.Hala

środa, 16 stycznia 2013

Nie zalowac tego co bylo -nie bac sie tego co bedzie........

Dzisiejszy dzien smutny,jest odwilz .Ale jednoczesnie pada bardzo mokry snieg.Z naszego dachu spadaja lawiny sniegu.Dobrze skonstruowany jest nasz dach Snieg topniejac zsuwa sie z niego lawinowo,nie zalega.Pusia dzisiaj jakas niespokojna,byc moze wynika to z tego ,ze martwi sie nieobecnoscia jej idola -mego meza.Rano kiedy szykowal sie do wyjazdu do Warszawy ,caly czas mu towarzyszyla,patrzyla mu w oczy i sledzila kazdy jego ruch.Az, czasem ogarnia czlowieka jakis niepokoj,przed jej spojrzeniami..To jest zadziwiajace-jak bardzo roznia sie kotki od psow.Nasze dwa psy szczesliwe,bo wrocila ich ukochana pani -moja corka Basia.Kiedy jej nie ma toleruja nas ,ale kiedy ona wraca sa w pelni szczescia.Sara jest chora ma silny reumatyzm i kiedy jest odwilz ja bardzo boli.Ma klopoty z poruszaniem sie.Nie wiele na to juz mozna poradzic,mozna tylko ulzyc jej cierpieniu na biezaco.W tejchwili podano w Programie I PR wiadomosc o pewnym psie ktory gdy zmarla jego pani uczestniczyl w uroczystosciach pogrzebowych w kosciele.I tak sie do tego przyzwyczail,ze sobie wybral kosciol za miejsce do zycia po stracie swgo domu.Wszyscy parafianie o niego dbaja ,ale on nie chce pojsc do nikogo do domu.Kosciol jest jego nowym domem.Uczestniczy w kazdej uroczystosci jakie sie odbywaja w kosciele i nikogo juz nie dziwi jego obecnosc na mszach ,chrzinach,slubach i pogrzebach.Gdyby taka wiernosc byla wsrod ludzi -swiat bylby piekny,wprost idealny.Napisalam w tytule mego postu-nie zalowac tego co bylo-nie bac sie tego co bedzie.Bedzie to wymagalo  odemnie zelaznej konsekwencji i uporu,ale mysle ,ze dam rade..Uporu mi nie brakuje a konsekwencje w dzialaniu zawsze mozna poprawic.Moim marzeniem jest zeby wszystko w tym calym internecie samej sobie umiec dobrze zrobic.Zebym ciagle nie musiala nikogo prosic o pomoc.Wiem ,ze jest to prawie niemozliwe ale wiem tez wiele rzeczy niemozliwych,moze sie stac faktem.Mam jeszcze kilka spraw ktorych na chwile biezaca nie potrafie zrobic ale pomalu ,pomalu moze sie uda.Juz szesc razy probowalam zamiescic obrazek w tym poscie.Niestety jak do tej pory mi sie nie udalo.Sprobuje jeszcze raz,ale to juz bedzie chyba ostatni raz.Niestety i tym razem sie nie udalo.Koncze za tym ....cdn.....Hala

wtorek, 15 stycznia 2013

Moja cierpliwosc dobiega konca................

 Jesli ja musze stracic okolo godziny ,zeby wogole zaczac pisac mojego posta to przepraszam bardzo ,chyba cos jest nie halo.Byc moze iz,wina jest  obopolna ,ale jesli zwracam sie do pomocy administracji bloga ktos powinien mi cos odpisac chocby tylko wez sie babo odczep,lub,zejest to moja wina.Jednak mysle ,ze kiedy inne programy chodza mi prawidlowo, moja wina nie jest juz taka oczywista.Chcialam zamiescic zdjecie mojego obrazka -stracilam godzine i nic z tego.Kiedy juz sie wydawalo ,ze juz jest dobrze wyskakiwal "blad na stronie" lub po prostu wszystko sie zawieszalo.......Okazuje sie ,ze opor materii nie ma konca.Jest to po prostu jeden wielki koszmar nie do przeskoczenia.Gdzies wszystko ginie.W tej chwioili wydawalo mi sie ,ze juz sie obrazek zapisze.Zostalo tylko puste miejsce a sama obrazek sie nie pokazal.Fajnie prawda?.W Bramkach piekna zima .W nocy spadlo duzo sniegu.Nie ma juz niestety kotkow,malych sierotek.Jednego zjadly walesajace sie psy.Jeden zostal podobno zabrany przez kogos do leczenia.Najladniejszy ,najzdrowszy zostal znaleziony martwy w takiej budzie po psach gdzie sie schronil.Bardzo zalowalam ,ze nie zabral go maz do naszego domu.Wczoraj zaginal ostatni z czworki malych kotkow.Tez nie wiadomo co sie stalo.Poniewaz od kilku lat pisze dla siebie samej codziennik,wczoraj zajrzalam pod ta sama date ico tam napisalam rok temu.Pogoda taka sama .Na zmiane plucha i mroz.Nie jest to zdrowa sytuacja.Ale gorsze rzeczy juz przezylismy i dalismy rade.

Wczoraj bylo takie wstepne posumowanie wynikow grania WOSP przez Jurka Owsiaka. Tradycyjnie juz zachrypniety ale przeszczesliwyJ.Owsiak powiedzial ,ze znowu sie udalo.Sukces nie zaprzeczalny.Maz moj w niedziele poszedl do kosciola uzbrojony w kase dla Orkiestry.Niestety w Bramkach nie zbierano nigdzie pieniazkow.Wiec pozostaly nam tylko SMS.Jednej rzeczy w tym nie pojmuje ? Dlaczego kosciol ma tyle zastrzezen do Orkiestry..Przecie cel i kosciola i Orkiestry jest ten sam.Moze to tylko zazdrosc ?Moze chodzi o zupelnie co innego?Az,boje sie pomyslec.To,ze w tym roku postanowiono zwrocic uwage na ludzi starszych,i wspomoc polska geriatrie,uwazam za bardzo wazna sprawe.Wieloletnie zaniedbania,trzeba naprawic.Mam nadzieje ,ze ofiarnosc naszego spoleczenstwa nie pojdzie w tym wzgledzie na darmo i po magazynach szpitalnych nie beda sie poniewieraly sprzety i urzadzenia zakupione przez WOSP.Bo i tak sie zdarzalo..Ale co by nie mowic wspaniala jest ta orkiestra Swiatecznej Pomocy.Oby tylko J.Owsiakowi dalej dopisywalo zdrowie i mogl nas witac swoim Sie ma za rok.Lata leca a on jest taki sam.Niespozyta energia i wiara w slusznosc swego postepowania to wielka sila naszego Frontmena Dobroczynnosci..Podejrzalam poczatek mego postu i jednak sie ten obrazek pokazal.Ciesze sie .To takie proby akwareli.Wogole to jest taki problem ,ze moje najladniejsze obrazki maja wiecej MB a tylko wolno do 1 MB publikowac.Podobno mozna to jakos obejsc ale, ja nie umiem.Chyba ,ze ktos z moich przyjaciol mi pomoze i krok po kroku wyjasni jak to zrobic.Bede bardzo wdzieczna.Pozdrawiam serdecznie....cdn....Hala

niedziela, 13 stycznia 2013

Pamietna data 13 stycznia...........

To byly ulubione kwiatki mojej mamy.Dzisiaj w ten szczegolny dzien jeszcze raz dla Ciebie Mamo Twoje dla Ciebie najpiekniejsze kwiaty.Namalowane nieudolnie przezemnie ale,z wielkiej milosci..!3 stycznia przed 3 -ma laty odeszlas od nas w snie.Tak cicho jak zyla,odeszla od nas.Przez 10 lat w malym ciasnym mieszkaniu byla z nami na dobre i na zle.Razem z nami sie cieszyla i plakala.Bardzo sie jej ale,niepodobalo ,ze mieszkamy na 6 pietrze tak wysoko i tak daleko od ziemi..Ciagle mnie prosila ,ze chcialaby byc blizej ziemi.Kiedy ja kiedys zawiozlam na wozku do Centrum Handlowego na Bemowie powiedziala mi , ze doznala uczucia iz jeszcze zyje,bo myslala ,ze juz nie zyje.Miala  poczucie humoru,czesto na serdecznie potrafila rozbawic a,jej niektore powiedzonka przetrwaly w naszej pamieci do dzisiaj.Zycie miala bardzo skromne.We mnie pokladala wielkie nadzieje.Chciala,bym poszla na studia i byla wyksztalcona na dobrym stanowisku.Calkowicie nie spelnilam jej oczekiwan w tym wzgledzie.Ale kiedy pojawil sie na swiecie jej ukochany wnuk przebaczyla mi wszystko.Byla bardzo kochajaca swoje wnuki babcia.Jedyna jaka mialy moje wnuki.Ta drobna kobieta miala ogromne serce .Szczegolnie kochala  dzieci.Jestem pewna ,ze jesli bysmy,zapytali niektorych mlodych mieszkancow jej miasteczka o nia,szczerze by sie usmiechneli na jej wspomnienie.Kupowala cukierki,wafelki i rozdawala to malym umorusanym dzieciomz gorniczych rodzin.Dobrze znali adres gdzie mieszkala.Kiedy w 1952 zostala sama,postanowila ,ze sie nie podda.Ze da sobie rade.Poszla do ciezkiej pracy,choc miala przedwojenna mature /a bylo to bardzo duze wyksztalcenie jak na tamte czasy/.Stan nerwow powodowal u niej wielkie luki,nie mogla sie na niczym skupic.Tylko ciezka praca fizyczna pozwalal jej nie myslec o tym co ja spotkalo w zyciu.Zapominala wtedy o wszystkim.Nigdy juz ,nie zainteresowala sie zadnym mezszczyzna.Chociaz byla piekna seksowna kobieta i adoratorow miala wielu.Lecz nikomu juz nie potrafila zaufac.Byla czysta ,lubila porzadek czym mimo ,ze pochodzila z Polski jak to na Slasku o niej mowiono dorownywala pod kazdym wzgledem rodowitym slazaczkom.Tez czyscila okna co tydzien i sprzatala co tydzien tak jak ja sprzatam na swieta..Z tym troszke sie ze mna nie zgadzala i mialysmy z soba odmienne zdania.Rodzina byla dla niej najwazniejsza wartoscia.Swojej matce mimo ,ze nie zarabiala za duzo potrafila nawet na Ukraine przesylac przez Bank Pekao SA czeki finansowe.Zawsze pamietala o wszystkich urodzinach czlonkow rodziny.Musiala miec co roku kupionyswiezy kalendarzyk w ktorym wszystko sobie notowala..Mimo ,tego ,ze zostala sama utrzymywala dobre stosunki z rodzina swego meza.Szanowala jego rodzicow i mnie uczyla dla nich miec szacunek.Takze z siostrami ojca tez utrzymywala dobre stosunki.Robila to chyba dla mnie .Chciala zebym miala jakas rodzine.Zebym nie byla sama.W pracy  dawala z siebie wszystko.Byla przodownikiem pracy socjalistycznej.Przodowala w pracy na Odbudowe Warszawy.Byly to dniowki niedzielne.Pracowala na pluczce w kopalni.Jak ja nienawidzilam tej "glupiej Warszawy" ktora odbierala mi mame w niedziele.Kiedy pozniej po wielu latach zamieszkalam w Warszawie i mama nas odwiedzila ,pokazalam jej MDM ktory jej praca byl odnawiany z zniszczen wojennych.Jak wszyscy slazacy wielkie nadzieje pokladala w Edwardzie Gierku.Miala nadzieje ,ze on sprawi ,ze swiat bedzie lepszy.Pamietam jak szla z nami w pochodzie 1-szo majowym.Chciala Edwarda Gierka zobaczyc zywego.Smieszne ale prawdziwe.Kochana Mamo !Jesli tam gdzies mozesz to przeczytac-usmiechnij sie serdecznie.Pamietamy o Tobie!......cd.Hala

piątek, 11 stycznia 2013

Kiedy mam wszystkiego dosc.........

Biore wtedy do reki kredki akwarelowe/polecam bardzo dobre/lub jakis pedzel i farbki i sobie bazgrole moje bazgroty.Tak nazywam rezultat  tych sesji w czasie ktorych ja sie odstresowuje.Polecam rezultat murowany.Dlaczego to pokazuje Wam moi drodzy.?Bo ostatnio bardzo lubie sie bawic "czarna skrzynka"Nie ta z samolotu ale moja ktora zawiera bardzo madre urzadzenia .Postanowilamzeskanowac niektore z obrazkow-bazgrot i niektore pokazac.Ot,tak sobie.bo robie porzadki i wyrzucam zbedne papierzyska .A gdzie zajma malo miejsca?W komputerze.Bede po kolei je skanowac i wyrzucac.Im czlowiek starszy tym miej po sobie winien zostawic szpargalow,niepotrzebnych .Z komputera latwo je bedzie usunac.Przy kazdym blogu bede cos narysowanego pokazywac.I myslcie sobie co chcecie o moich pseudo dzielach bazgrotach .Ja nie bede sie tym martwic.Bo uwazam ,ze takie arcydziela sa lepsze niz kozetka u psychologa,za co jeszcze trzeba placic......cdn.Hala......

Nerwy,nerwy........


Pogoda dzisiaj ,nieciekawa.Nie moze sie ,zdecydowac czy chce jeszcze zimy ,czy juz szybko ucieka do wiosny.W domu atmosfera,dosyc nerwowa.Maz moj postanowil zajac sie na powaznie ,sprawa niewatpliwie,popelnionego bledu przy kolejnych zmianach w obliczeniach emerytury przy okazji corocznych waloryzacji.Kiedy juz kilka lat temu zwrocilam mu na to uwage ,ze cos ma zle naliczone zbyl mnie stwiedzeniem ,ze sie nie znam.Teraz dojrzal do zainteresowania sie sprawa kiedy znowu zobaczyl,jak niekorzystnie rozni sie jego emerytura od osob bedacych w takiej samej sytuacji/stopien,ilosc lat przepracowanych,itd/Ja tez dzisiaj bardzo sie sfrustrowalam kiedy,uslyszalam od pewnego dziennikarza radiowego zdanie- dlaczego sie tak denerwujemy ,ze jest zle.Bo przeciez jestesmy KRAJEM na DOROBKU i musimy dopiero do tego zeby bylo dobrze dojrzec.Przepraszam jak to jestesmy Krajem Na Dorobku.Przeciez jest tyle lat po wojnie.Juz nie jestesmy na dorobku,nam juz powinno sie zyc coraz lepiej.I ja mysle ,ze juz jest nam duzo lepiej co wacale nie znaczy ,ze wiele spraw dotyczacych naszego zycia nie jest postawionych na glowie.Poszczegolne grupy cwaniakow zawsze sobie znajda mozliwosc,zarabiania duzych pieniedzy /np.wykupywanie ziemi przez podstawione osoby tzw.slupy,afera hazardowa itp./Lubie sluchac radia szczegolnie programu I-szegoPR .Dowiaduje sie z niego wiele ciekawych rzeczy,poznaje opinie zapraszanych do radia politykow z roznej sceny politycznej.I musze powiedziec ,ze nasi politycy mysla tylko o sobie.Im wcale nie zalezy na tym ,zeby bylo lepiej,zeby nie bylo bezrobocia szczegolnie wsrod mlodych.Oni prace maja.Teraz kiedy caly swiat walczy z recesja jakakolwiek poprawa bedzie bardzo trudna.Jak do tej pory pokladam wielkie nadzieje w jednym polityku p.J.Piechocinskiemu.To polityk ktoremu sie jeszcze chce chciec.Ale boje sie,ze moze sie szybko wypalic w naszym polskim piekielku.Na razie jest pelen zapalu,i oby mu tego zapalu wystarczylo na dlugie lata.Przepraszam za te moje politykowanie ale ,to przeciez tez moj swiat.To co dzieje sie codziennie w moim zyciu nie jest mi obojetne.Tak sobie jednak ciagle mysle, ze nasza ojczyzna dla nas nie jest zbyt laskawa.Sluchajac dzisiaj wypowiedzi Jurka Owsiaka zdumialam sie jeszcze raz z jaka determinacja podchodzi on do tego co robi.Dzieki jego fundacji wiele dzieci ,zostalo przy rodzicach,zdrowych,wyleczonych.Nowoczesne operacje ktore byly mozliwe dzieki sprzetowi zakupionemu przez Fundacje J.Owsiaka to ewidentny sukces tej powszechnej zbiorki pieniedzy.W tym roku po raz pierwszy beda zbierane pieniadze na wspieranie potrzeb ludzi starszych.Mysle ,ze troszke pomoze to zwrocenie uwagi na ludzi starszych.Zeby to nie bylo tylko jednorazowe wydarzenie medialne.Zaniedbania w tej dziedzinie sa bardzo duze.Ale jak zawsze pozyjemy,zobaczymy.Musimy zmienic nasza swiadomosc a jest to bardzo trudne......cdn......Hala

czwartek, 10 stycznia 2013

Trudno pojac...........

Wczoraj piekna zimowa sceneria.Wszedzie bialo.Swiezy puch przykryl brzydkie suche trawy.Dzisiaj inna pora roku -pozna jesien.Trudno pojac ,ze w ciagu zaledwie kilku godzin,moze sie tak zmienic pogoda.Organizm tez tego pojac nie moze i manifestuje swoje niezadowolenie ,bolem glowy,zwiekszonymi bolami stawow i miesni.Wczoraj napisalam uwazam bardzo dobry post,i kiedy kliknelam opublikuj,wszystko jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki ucieklo w kosmos.Zupelnie zglupialam.Najgorsze ,ze nie wiem co sie dzieje.Czy jest to wina mojego komputera?Czy tez ktos testuje moja cierpliwosc.Od razu napisalam do pomocy admin. bloga lecz do tej pory nikt sie nie odezwal.Wiem ,ze wszystko co na swiecie darmowe jest byle jakie.Wiec jesli by Ci ktorzy prowadza te platformy blogowe uczciwie powiedzieli ,ze trzeba wnosic jakas odplatnosc,wiele osob by zaplacilo a,wiele by zrezygnowalo z pisania bloga.I bylo by po klopocie.Pisalam prawie godzine a,rezultat zaden.Wczoraj w programie I PR byly rozwazane i dyskutowane problemy sluzby zdrowia.Wiele bylo wypowiedzi ale wg,mnie jeden wniosek nasuwa sie sam.Mysle ,ze kiedy chodzi o chorobe tracimy wszyscy zdrowy rozsadek.Dalibysmy wszystko aby pomoc swemu bliskiemu,w chorobie i niestety personel medyczny zdaje sobie z tego sprawe.Ja z racji tego ,ze pracowalam w latach 1970-1977 w sluzbie zdrowia moge miec osad sytuacji i z pozycji pacjenta i personelu.Mysle jednak ,ze kiedy teraz wspolczesnie zapanowal taki ogromny kult pieniadza sprawy prawidlowych relacji na linii lekarz-pacjent, ulegly calkowitemu zalamaniu.Lekarze tlumacza sie ,ze dlatego ,ze w podstawowym miejscu pracy zarabiaja bardzo marnie zmuszeni sa gonic do kilku miejsc pracy aby godnie zarabiac.Ale podobno statystyki mowia zupelnie co innego.Jest takie opracowanie w ktorym podano ,ze lekarze w podstawowym miejscu pracy za 8 godzin dziennie zarabiaja okolo 5 tys.zlotych na etatach.Kontraktowi 10 tys,zlotych.Mysle ,ze to ,ze ktorys z lekarzy w prywatnym gabinecie przyjmujac chorego - ulatwia mu potem przyjecie do szpitala na leczenie czy operacje jest norma.Tak bylo juz dawno i jest caly czas.Kiedy ja bylam w szpitalu wojskowym,czesto slyszalam jak zony badylarzy oburzone byly na fakt iz,tyle pieniedzy wydaly na wizyty u dr,X a nie mogly sie dostac do szpitala wojskowego przez "uprawnione osoby" Chodzily o wojskowych i ich rodziny.Zaznaczam ,ze byly to lata 80 -te ub.wieku.Ale mysle ,ze w tym wzgl,nic sie nie zmienilo.Kiedy pare lat temu bylam na leczeniu w Instytucie Wojskowym przy Szaserow na sali 5 osobowej bylam tylko jedna pacjentka majaca zwiazek z wojskiem.Wszystkie panie ktore mialy operacje laryngologiczne byly pacjentkami panow doktorow z ich prywatnej praktyki lekarskiej lub w spoldzielniach lekarskich.Tak to sie kreci i smiem twierdzic,ze nigdy sie to nie zmieni.Wszystkie dyskusje ktore sie tocza zmierzaja do jednego w moim odczuciu.Jesli bedzie tylko platna pomoc lekarska to wtedy na zwyklej zasadzie handlowej-kto lepiej i taniej udzieli pomocy sprawy sie uspokoja.Oczywiscie cale sztaby tzw.organizatorow sluzby zdrowia nie beda potrzebne.Wiem ,ze jest to utopia a poki co musimy w tym egzystowac co jest i co bedzie.Ale ,ze jest Nowy Rok zycze wszystkim aby szerokim lukiem omijali przychodnie i szpitale,dobrze sie odzywiali i zdrowo zyli a,bedzie wszystko dobrze....... cdn.Hala

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Tytul mojego wpisu mysle ,ze trafnie opisze to o czym bede dzisiaj pisala.Wszystko ma swoja cene ale ,szczegolnie bezcenne jest nasze zdrowie.Kazdy kto z racji swego zawodu zajmuje sie naszym zdrowiem tez, ma swoja cene.Nie mam tu na mysli zadan pracownikow medycznych do dodatkowej zaplaty.Mysle ,o tym jaka cene ponosza Ci ktorzy sie nami opiekuja i nas lecza w razie choroby.Nie chodzi o sprawy materialne,ale o ich psychike.Dzien w dzien ich psychika jest obciazona w trudny do zrozumienia czasem sposob.Skadinad ,wiadomo jak bardzo kruchy to element konstrukcji kazdego czlowieka-psychika,wytrzymalosc na stresy i umiejetnosc dobrego sobie radzenia w sytuacjach ekstremalnych,ktorych w zawodach medycznych nigdy nie brakuje.Teraz kiedy przez ,wszystkie media przetacza sie dyskusja nad kondycja naszej sluzby zdrowia nalezaloby tez, wziasc po uwage druga strone medalu i jej odczucia z pozycji zwyklych ludzi ktorzy maja to nieszczescie byc lekarzami,pielegniarkami..........To sa tylko ludziez wszystkimi ulomnosciami przyslugujacymi rodzajowi ludzkiemu,i niestety nie zawsze z umiejetnosciami radzenia sobie w trudnych sytuacjach.W calym swoim dosc dlugim zyciu przezylam juz wiele roznych sytuacji na lini pacjent-lekarz.Nie zwsze bylo to mile dla mnie spotkanie,bo wiadomo kiedy sie jest cierpiacym to caly swiat zdaje sie byc wrogiem.We wczesnej mlodosci poniewaz duzo chorowalam,mialam z lekarzami ciagly kontakt.Ale w mojej rodzinie,mielismy lekarza domowego ktory leczyl wszystkich i malych i duzych,byl na kazde zawolanie.Wspaniale wtedy funkcjonowala instytucja lekarza domowego.Lekarzem byl nasz bliski sasiad i opieka z jego strony byla  wprost modelowa..Okres kiedy po wyjsciu za maz wyjechalam do Polski/tak nie przejezyczylam sie/dla Slazakow miejsca po za Slaskiem to byla Polska-moje kontakty z medykami byly wprost,szczegolnie w Sandomierzu takie jakie sobie tylko mozna bylo wymarzyc.Nasz lekarz wojskowy sprawowal nad nami opieke w sposob fantastyczny.Szczegolnie kiedy zostal wsparty  na rok przez mlodego lekarza  dr.Zbigniewa Relige/to ten sam ktory pozniej stal sie slawnym kardiochirurgiem/.To byl wspanialy tandem.Byli naszymi lekarzami.Po wyjezdzie dr.Religii do Warszawy przyszedl na jego miejsce dr.Lukasieiwcz .Bardzo troskliwy i kompetentny lekarz.o specjalizacji ginekologia co bardzo sie przydalo,gdyz bylismy mlodymi malzenstwami i rodzily nam sie dzieci.Jesli potrzebny byl specjalista to w Lublinie w Wojskowej Klinice tez mielismy zapewniona pomoc.Nie wiem jak to wszystko dzialalo ,ale nie bylo zadnych koszmarnych kolejek.Zapisow na dlugie tygodnie,na odlegle terminy....itp.....Korzystalismy takze z cywilnej sluzby zdrowia,szpitala Rejonowego w Sandomierzu,zawsze bylismy mile widzianymi pacjentami.Co niestety teraz,nie jest juz takie oczywiste.W Warszawie poszlam do pracy jako rejestratorka w Przychodni Rejonowej w Srodmiesciu .Pracowalam przez 6 lat.Poznalam wielu dobrych madrych dobrych lekarzy,ale tez i takich ktorzy nigdy nie powinni zostac lekarzami a niestety byli nimi.Co odbijalo sie bardzo niekorzystnie na ogolnym postrzeganiu sluzby zdrowia.I tak jest do tej pory i jak pisalam na poczatku tego postu ich psychika nie nadazala nad stresem ktory niesie praca w sluzbie zdrowia.Ostatnio kilka lat temu przezylam fatalny wypadek i moje kontakty z medykami,byly bardzo czeste i po prostu przykre.Teraz staram sie jak ognia unikac kontaktow z sluzba zdrowia bo mysle ,ze /nie wiem czy slusznie/gdby lekarze potrafili wszystko wyleczyc to sami by nie umierali.Niestety,kiedy patrze na klepsydry pelno w nich ostatnich pozegnan wlasnie lekarzy i pracownikow zawodow medycznych.Jedno tez jest dla mnie pewne,ze nie ma co prowadzic intensywnej terapii medycznej kiedy czlowiek ma juz swoje lata.Trzeba potrafic i zrozumiec ,ze kazdy wiek ma swoje prawa.Trzeba o siebie dbac,zdrowo sie odzywiac,miec marzenia,kochac a wszystko samo sie ulozy.Ja borykam sie od kilku lat z przypadloscia ktora jest szum intensywny w jednym uchu.Jest to szum wodospadu,gotowanie sie wody,swist parowozu parowego,gwizd.Wlaczylo mi sie to kilka lat temu w czasie urazu akustycznego.Bylam na leczeniu w Klinice Wojskowego Instytutu Medycznego,w Centrum Leczenia sluchu w Kajetanach.Odbylam cala serie 15 zabiegow w komorze hiperbarycznej.I co i nic.Zadnego rezultatu nikt niejest w stanie mi pomoc.Dalam sobie spokoj .Przyzwyczailam sie juz do tego ,ze cos i ktos mieszka w tym moim uchu i musze sie nauczyc z tym zyc i zyje poki co jakos.Czasem tylko nie daje rady i wtedy czytam jakie sa postepy na swiecie w leczeniu takiej choroby i bardzo wtedy zaluje ,ze urodzilam sie tak wczesnie.     cdn.....Hala.

sobota, 5 stycznia 2013

Luksus -kazdy inaczej to slowo rozumie............

Luksus- smiem stwierdzic ,ze kazdy z nas ma inne poczucie i zrozumienie tego slowa.Dla jednych luksusem jest np.ot po prostu -czysta woda/Afryka ,Strefa Gazy,Indie.A dla innych luksusem moze byc posiadanie drogiego samochodu,pieknej willi czy posiadanie jachtu.Mowi sie o niektorych pieknych kobietach ,ze sa to kobiety luksusowe.One ten luksus maja w sobie.Cale sa luksusowe -w gestach,mowie,ubiorze.Ja dobrze pamietam jedna z pan ,z Sandomierza .Miala piekny czerwony plaszcz .Trzeba bylo widziec jak ona go nosila .Wygladala w nim jak to sie potocznie mowi-jak tysiac dolarow.Kiedy pozniej kilka pan sprawila sobie ,tez takie czerwone plaszcze zadna w nim nie wygladala tak pieknie.To juz nie bylo to.To byly tylko nedzne imitacje tamtego czerwonego plaszcza..Dla mnie luksus nie jest /przynajmiej ja tak uwazam/zwiazany z bogactwem.Mozna miec jedna rzecz luksusowa ktora kazdy od razu u Ciebie zauwazy a u niektorych tego nie zobaczymy chocby byl caly w markowych ubraniach.Moim luksusem jest mozliwosc zycia,tak jak ja chce.Robienie tego co lubie,spedzanie czasu z ludzmi ktorych kocham i lubie.Kazda minuta mojego zycia jest luksusowa,bo spedzam ja tak jak chce.Jak do tego dojsc-najwazniejsze  uwazam jest ustalenie sobie priorytetow.Potem zredukowanie potrzeb.Zastanowienie sie nad tym czy rzeczywiscie to wszystko o co tak zabiegam jest mi koniecznie niezbedne.Wtedy bedzie juz calkiem latwo.Zareczam ,ze wszystkie poczujemy sie luksusowo.Ja wiem latwo mowic ,gorzej zrobic. Ale mozemy przeciez zaczac metoda malych kroczkow.Im jestem starsza tym mniej mam checi na  rozne zakupy.,ale niektore rzeczy luksusowe -slodycze mnie jeszcze bardzo kreca.Nie wiem dlaczego ,ale uwazam ,ze nie stac mnie na byle co,lepiej kupic jedna rzecz lepszej jakosci niz byle co w wiekszej ilosci.Czy tez jestem przez to luksusowa osoba.Nie ,napewno nie.Ale najwiekszym moimluksusem jest to ,-"ze juz nic nie musze" ale moge jak zechce.I to jest moj luksus.I tyle moich rozwazan na ten temat.A dlaczego podjelam ten temat.Otoz,w prezencie swiatecznym dostalam bardzo luksusowy krem i to mnie zainspirowalo do napisania tego postu.Szkoda tylko ,ze ten krem choc bardzo drogi i luksusowy,mnie juz nie wiele pomoze.A moze jednak?...........cdn Hala....

piątek, 4 stycznia 2013

Znowu wspomnienia i obietnice.............

Dzisiaj u nas w Bramkach pogoda nie ciekawa.Zimno wietrznie i tak bardzo smutno jakos.Sylwester i Nowy Rok witano w Bramkach bardzo uroczyscie.Dziala tu przy parafii bardzo sprawnie Caritas ktory w tym roku byl organizatorem zabawy Sylwestrowej.Byla to w zamierzeniu zabawa bezalkoholowa.Mam nadzieje ,ze sie udala.Z okien naszego domu widzialam jak wiele fajerwerkow rozblyskalo na placu przed miejscem zabawy.Troche tylko naszym zwierzakom nie podobaly sie te odglosy.Bardzo sie baly.Nie trwalo to jednak dlugo-mysle ,ze wszyscy mieli swiadomosc jak bardzo sie boja nasze zwierzaki.Nasze przywitanie Nowego Roku bylo bardzo spokojne.Moj maz poszedl przed polnoca do naszego sasiada pana W.i  z nim przywital Nowy Rok.Nasz sasiad  go zaprosil.Pozniej reszte sylwestrowej nocy  spedzilismy razem cieszac sie ,ze w jakim takim zdrowiu przezylismy,znowu jeden rok naszego zycia.Przeciez dla nas kazdy dzien jest darowanym nam dniem i trzeba sie kazdym dniem cieszyc.Przy okazji sylwestrowej nocy znowu wspomnienia .Bale w ktorych uczestniczylam mieszkajac w Sandomierzu byly balami takimi do wiecznego wdziecznego zapamietania.Bal u Lotnikow byl wydarzeniem towarzyskim calego Sandomierza .U lotnikow bawili sie wszyscy "wazni "Sandomierzanie.Bawila sie Palestra ,nauczyciele,medycy.Sala ogromna stolowka wojskowa przepieknie udekorowana robila wrazenie.Zony oficerow z obu jednostek saperow i lotnikow rywalizowaly juz dlugo przed balem na kreacje.Ja sama pamietam taki rok kiedy po suknie na sylwestra specjalnie jechalam do Warszawy na zakupy.W pawilonach prywatnych na rogu Marszalkowskiej i Swietokrzyskiej kupilam sobie przepiekna kreacje z bialej koronki wyszywana perelkami.Byla taka troche slubna ale przy moich ciemnych wlosach bylo mi w niej  bardzo ladnie.Pozniej przefarbowana na kolor purpurowy tez sie bardzo podobala.Jednego sylwestra bardzo dobrze zapamietalam.Bylam wtedy w ciazy z moja upragniona coreczka Basia.Dziwnie bylo mi smutno ,ze nie moge byc na balu.Maz mial sluzbe ,oficera dyzurnego a ja,bardzo nieszczesliwa siedzialam z synkiem w domu.Po 12-tej niespodzianka  moi przyjaciele z zyczeniami gremialnie sie zameldowali u mnie.I caly bal sie dalej odbywal u nas.Bylo super.Tym bardziej ,ze jedna z moich sasiadek tez byla w ciazy,ale jeszcze byla na balu w pieknej dlugiej sukni a jej maz w smokingu.Juz nie poszli z powrotem na bal tylko mi towarzyszyli.Cale zycie tego sylwestra pamietam.Corka moja przyszla na swiat 5 marca cala i zdrowa,czyli zyczenia moich przyjaciol byly szczere.Musze jeszcze raz  przypomniec wszystkim ktorzy czytaja mojego bloga iz,takiej atmosfery ciepla ,przyjazni i dobroci jak w Sandomierzu juz nigdy pozniej nie doswiadczylam.Te 12 lat mego zycia mimo roznych zyciowych przezyc byly moimi najlepszymi latami zycia.Moze to dlatego ,ze jeszcze wtedy "pieniadz" nie byl takim bozkiem cielesnym jak teraz i wlasciwie wszyscy bylismy mniej wiecej rowni.Wszyscy jednakowo borykalismy sie z roznymi trudnosciami ,ale sie bardzo lubilismy,pomagalismy sobie i zylismy jak w jednej wielkiej rodzinie.Zeby nie byc goloslowna,Kiedy Szkola Postawowa do ktorej uczeszczaly dzieci z naszego osiedla obchodzila 50 lecie przyjechaly z kazdej strony Polski nasze dzieciaki.Powazni biznesmeni,lekarze,pedagodzy ,artysci,dzialacze samorzadowi sedziowie wszyscy przyjechali do naszego Sandomierza aby przypomniec sobie swoje dziecinstwo i mlode lata..Stawili sie na haslo Sandomierz bardzo licznie.Mysle ,ze w kazdym sercu Sandomierzaka z tamtych lat zostala magia tego miejsca.

Teraz troche o obietnicach Noworocznych.Szczerze mowiac nie wiem,dlaczego akurat w sylwestra  czy Nowy Rok postanawiamy zmienic cos w naszym zyciu.Cezura daty jest bardzo umowna i w zasadzie kazdy czas  na zmiane na lepsze jest tak samo dobry.Wiec postanawiamy nie krzyczec na meza za nie wyrzucone smieci, miec wieksza tolerancje dla wad naszych bliznich,i takie tam rozne ich przypadlosci.Bedziemy bardziej  wyrozumiali dla naszych rzadzacych i bliznich.Ja zycze wszystkim madrych glebokich przemyslen o sobie i swiecie,zmiane na lepsze wokol nas i wnas.To sa moje zyczenia dla wszystkich ktorzy sa bezposrednio i posrednio uczestnikami mojego zycia.Serdecznie z Nowym Rokiem pozdrawiam wszystkich mieszkancow  Bramek ktore sa teraz moim miejscem na ziemi oby tak szczesliwym jak Sandomierz.Chociaz w Warszawie mieszkalam okragle 40 lat nie wspominam tego okresu mego zycia zbyt radosnie i juz tak niech pozostanie........cdn.Hala