poniedziałek, 7 stycznia 2013

Tytul mojego wpisu mysle ,ze trafnie opisze to o czym bede dzisiaj pisala.Wszystko ma swoja cene ale ,szczegolnie bezcenne jest nasze zdrowie.Kazdy kto z racji swego zawodu zajmuje sie naszym zdrowiem tez, ma swoja cene.Nie mam tu na mysli zadan pracownikow medycznych do dodatkowej zaplaty.Mysle ,o tym jaka cene ponosza Ci ktorzy sie nami opiekuja i nas lecza w razie choroby.Nie chodzi o sprawy materialne,ale o ich psychike.Dzien w dzien ich psychika jest obciazona w trudny do zrozumienia czasem sposob.Skadinad ,wiadomo jak bardzo kruchy to element konstrukcji kazdego czlowieka-psychika,wytrzymalosc na stresy i umiejetnosc dobrego sobie radzenia w sytuacjach ekstremalnych,ktorych w zawodach medycznych nigdy nie brakuje.Teraz kiedy przez ,wszystkie media przetacza sie dyskusja nad kondycja naszej sluzby zdrowia nalezaloby tez, wziasc po uwage druga strone medalu i jej odczucia z pozycji zwyklych ludzi ktorzy maja to nieszczescie byc lekarzami,pielegniarkami..........To sa tylko ludziez wszystkimi ulomnosciami przyslugujacymi rodzajowi ludzkiemu,i niestety nie zawsze z umiejetnosciami radzenia sobie w trudnych sytuacjach.W calym swoim dosc dlugim zyciu przezylam juz wiele roznych sytuacji na lini pacjent-lekarz.Nie zwsze bylo to mile dla mnie spotkanie,bo wiadomo kiedy sie jest cierpiacym to caly swiat zdaje sie byc wrogiem.We wczesnej mlodosci poniewaz duzo chorowalam,mialam z lekarzami ciagly kontakt.Ale w mojej rodzinie,mielismy lekarza domowego ktory leczyl wszystkich i malych i duzych,byl na kazde zawolanie.Wspaniale wtedy funkcjonowala instytucja lekarza domowego.Lekarzem byl nasz bliski sasiad i opieka z jego strony byla  wprost modelowa..Okres kiedy po wyjsciu za maz wyjechalam do Polski/tak nie przejezyczylam sie/dla Slazakow miejsca po za Slaskiem to byla Polska-moje kontakty z medykami byly wprost,szczegolnie w Sandomierzu takie jakie sobie tylko mozna bylo wymarzyc.Nasz lekarz wojskowy sprawowal nad nami opieke w sposob fantastyczny.Szczegolnie kiedy zostal wsparty  na rok przez mlodego lekarza  dr.Zbigniewa Relige/to ten sam ktory pozniej stal sie slawnym kardiochirurgiem/.To byl wspanialy tandem.Byli naszymi lekarzami.Po wyjezdzie dr.Religii do Warszawy przyszedl na jego miejsce dr.Lukasieiwcz .Bardzo troskliwy i kompetentny lekarz.o specjalizacji ginekologia co bardzo sie przydalo,gdyz bylismy mlodymi malzenstwami i rodzily nam sie dzieci.Jesli potrzebny byl specjalista to w Lublinie w Wojskowej Klinice tez mielismy zapewniona pomoc.Nie wiem jak to wszystko dzialalo ,ale nie bylo zadnych koszmarnych kolejek.Zapisow na dlugie tygodnie,na odlegle terminy....itp.....Korzystalismy takze z cywilnej sluzby zdrowia,szpitala Rejonowego w Sandomierzu,zawsze bylismy mile widzianymi pacjentami.Co niestety teraz,nie jest juz takie oczywiste.W Warszawie poszlam do pracy jako rejestratorka w Przychodni Rejonowej w Srodmiesciu .Pracowalam przez 6 lat.Poznalam wielu dobrych madrych dobrych lekarzy,ale tez i takich ktorzy nigdy nie powinni zostac lekarzami a niestety byli nimi.Co odbijalo sie bardzo niekorzystnie na ogolnym postrzeganiu sluzby zdrowia.I tak jest do tej pory i jak pisalam na poczatku tego postu ich psychika nie nadazala nad stresem ktory niesie praca w sluzbie zdrowia.Ostatnio kilka lat temu przezylam fatalny wypadek i moje kontakty z medykami,byly bardzo czeste i po prostu przykre.Teraz staram sie jak ognia unikac kontaktow z sluzba zdrowia bo mysle ,ze /nie wiem czy slusznie/gdby lekarze potrafili wszystko wyleczyc to sami by nie umierali.Niestety,kiedy patrze na klepsydry pelno w nich ostatnich pozegnan wlasnie lekarzy i pracownikow zawodow medycznych.Jedno tez jest dla mnie pewne,ze nie ma co prowadzic intensywnej terapii medycznej kiedy czlowiek ma juz swoje lata.Trzeba potrafic i zrozumiec ,ze kazdy wiek ma swoje prawa.Trzeba o siebie dbac,zdrowo sie odzywiac,miec marzenia,kochac a wszystko samo sie ulozy.Ja borykam sie od kilku lat z przypadloscia ktora jest szum intensywny w jednym uchu.Jest to szum wodospadu,gotowanie sie wody,swist parowozu parowego,gwizd.Wlaczylo mi sie to kilka lat temu w czasie urazu akustycznego.Bylam na leczeniu w Klinice Wojskowego Instytutu Medycznego,w Centrum Leczenia sluchu w Kajetanach.Odbylam cala serie 15 zabiegow w komorze hiperbarycznej.I co i nic.Zadnego rezultatu nikt niejest w stanie mi pomoc.Dalam sobie spokoj .Przyzwyczailam sie juz do tego ,ze cos i ktos mieszka w tym moim uchu i musze sie nauczyc z tym zyc i zyje poki co jakos.Czasem tylko nie daje rady i wtedy czytam jakie sa postepy na swiecie w leczeniu takiej choroby i bardzo wtedy zaluje ,ze urodzilam sie tak wczesnie.     cdn.....Hala.

Brak komentarzy: