poniedziałek, 19 grudnia 2011

zyczenia..........

Z okazji Swiat wszyscy spiesza zlozyc zyczenia.Dawniej kiedy internet nie byl taki powszechny,w moim domu w ostatnia niedziele przed Swietami siadalam do pisania kartek.Bardzo tego rytualu przestrzegala moja sw.p. mama.Miala sporo znajomych,wiec bylo do kogo pisac.Przyznam sie strzeze ze nie bardzo,to lubilam ,ale zeby tradycji stalo sie zadosc-pisalam.Potem bylo oczekiwanie na odzew z drugiej strony.Jaka byla radosc kiedy napisal ktos z rodziny kto dawno sie nie odzywal.Czasem byly kartki od znajomych ktorych wogole sie nie spodziewalismy.Teraz potezne medium jakim jest internet zaskakuje nas iz,odzywaja sie ludzie ktorzy caly rok sie nie odzywali.Ja bardzo lubie takie niespodziewane zyczenia.Dzisiaj bylam mile zaskoczona pieknymi zyczeniami ktore nadeszly az z Stanow Zjednoczonych.Znajomi z Facebooka tez pieknie nawzajem sobie zycza.NaNaszej Klasie ludzie przescigaja sie kto przesle ladniejsze oryginalniejsze zyczenia.Jak widac tradycja w narodzie nie ginie.Owszem,jest latwiej "klik,klik"i juz poszlo.Ja jednak uwazam ,ze kartka to jest kartka.Recznie napisana ma dla mnie ogromna wartosc,ale jajuz z racji swego wieku jestem troche staroswiecka. W zwiazku z tym iz,juz kilka dni do Swiat ja zycze wszystkim zagladajacym na mego bloga ZDROWIA!!! bo tylko ono jest wazne reszta jest do zdobycia jak sie czlowiek postara.ZDROWIA wiadomo za zadne pieniadze nie kupisz.Wiec tymi zyczeniami koncze pisanie w tym roku.W Nowym Roku tez zycze ZDROWIA i jeszcze odrobiny szczescia,bo tez jest bardzo potrzebne.Napisze 2 stycznia 2012 roku.Hala.cdn.

sobota, 17 grudnia 2011

rocznice........

Wiem ze sa rodziny ktore kazda rocznice zawarcia malzenstwa obchodza bardzo uroczyscie.Celebruja wszystkie uroczystosci.Imieniny,urodziny,czlonkow rodziny to zawsze okazja do zabawy.Niestety w mojej rodzinie z tym jest raczej kiepsko.Malo kto pamieta o rocznicach slubu.Zapominaja o urodzinach,imieninach.Wiecznie zalatani,zapracowani nie maja do tego glowy.Boleje nad tym,uwazam ze,dobre obyczaje ktore nakazuja nam pamietac o pewnych sprawach sa w calkowitym zaniku.Moze to jest nasza wina-starszego pokolenia to chyba my jakos nie wpoilismy mlodym pewnych zasad.Chyba to my zaniedbalismy uroczysta oprawe rodzinnych uroczystosci.Tlumaczenie sie brakiem czasu,czy choroba nie jest zbyt powazne.Przeciez kto mial mlodych nauczyc,jak nie my rodzice-starsze pokolenie.W mojej rodzinie to sie jakos tak dziwnie stalo.Do czasu kiedy mialam sily i srodki celebrowalam wszystkie uroczystosci.Bylo zawsze duzo gosci.Byly obchodzone imieniny,urodziny,dzien babci,dzien dziadka,dzienmatki,dzien dziecka.Kiedy na skutek klopotow w pracy ,i choroby sobie odpuscilam nikt nie przejal paleczki po mnie,nikt juz nic nie pamietal.Kiedy zyla jeszcze moja mama,jakze przykro mi bylo kiedy odwiedzajacy nas goscie zapominali o malym drobiazdzku dla niej.Nie mowiac juz o kwiatach dla niej seniorki rodu.Zyla wszak 95 lat.Przeciez drobny upominek na przywitanie to nic drogiego a,jaka radosc.Pamietam jaka radosc sprawil mojej mamie moj maz kiedy na jedne urodziny kupil jej przepiekne czerwone roze.Cieszyla sie i plakala z radosci.Nie skapmy naszym bliznim okazywania im dobrych uczuc..Nawet te skromne drobiazgi,potrafia ubogacic nasze relacje z rodzina.Przeciez na nasze zycie i jego jakosc skladaja sie wlasnie drobiazgi.Wobec zblizajacych sie szybkimi krokami Swietami badzmi hojni dla naszych bliznich.Nie mam na mysli drogich prezentow -dobre slowo,czas poswiecony na rozmowe,mile gesty,usmiech i jakis drobiazdzek kupiony z mysla o nich.Tegonie mozemy w Swieta skapic nikomu i tego sie trzymajmy.Otworzmy nasze serca...... czego sobie i Wam czytelnikom zycze cdn.Halina

czwartek, 15 grudnia 2011

o swietach..............

Kiedy zbliza sie grudzien,jestem cala w stanie napecia nerwowego.Kiedy moje wnuki byly male,swieta byly bardzo radosne,wesole.Dzieci sie cieszyly z prezentow.Mialy rozesmiane buzie.My chetnie kupowalismy prezenty.Radosc byla obopolna.Kiedy wnuki urosly,swieta stracily swoja magie.Juz nie bardzo wiedzielismy,jaki prezent ich ucieszy,co sprawi im radosc.Wszechwladna komercja zagoscila na dobre w naszych domach.Nastapil kult pieniedzy.Wszystko przestalo cieszyc.Nachalne reklamy juz od listopada atakowaly nasze zmysly.Lepiej dac kazdemu pieniadze niech sobie kazdy kupi sam wymarzony prezent.Gdzie tu niespodzianka,radosc,urok czekania na rozpakowanie prezentow.Wszystko to zginelo-tego juz nie ma.Nastaly inne czasy,ale czy lepsze?.Od kilku lat swieta w moim domu sa bez uroku.W ubieglym roku, z rodzina syna i z nim nie przelamalismy sie oplatkiem.Przyjechali oczywiscie bardzo spoznieni,i bardzo szybko musieli jechac dalej.Do rodziny przyszlej synowej,do wujka,ciotecznej siostry itd.Zabawili chwilke i tyle ich widzielismy.Nawet tak naprawde ,nie bylo czasu na spokojne zlozenie sobie zyczen.Byli jak obcy kolednicy ktorzy odwiedzaja obce sobie domy.Swieta nasze byly bardzo rodzinne siedzielismy dlugo az do pasterki.Cieszylismy sie soba.Omawialismy wydarzenia minionego roku.Bawilismy sie z dziecmi.Gralismy koledy na pianinie./pianina juz tez nie ma/U mojego syna w domu nie bylam juz 10 lat.Nie wiem jak mieszka jak po remoncie wyglada jego dom.Troche mi smutno ,ale wiem ze i ja tu nie jestem bez winy.W tym roku ma byc wigilia u mojego syna.Troche sie tego obawiam.Jak to wszystko przezyje.Czy ich oczekiwania,co do naszej wizyty nie beda wysokie a,my im nie bedziemy mogli sprostac.Dlatego bardzo teraz nie lubie Swiat.Ja juz nie rozumiem tego Swiata,jest mi coraz bardziej obcy.Byc moze kiedy pojawia sie w naszej rodzinie male dzieci bedzie inny klimat.Obym tego jeszcze doczekala. cdn.Hala.

wtorek, 13 grudnia 2011

Jeszcze raz wracam...........

Wracam jeszcze raz do wspomnien z stanu wojennego.Pisalam juz na ten temat 10.12 i 11.12.Byly to zapiski wspomnienia widziane oczami zwyklej osoby bez zadnego politycznego spojrzenia na sprawe.Jest to spojrzenie niepelne ubogie w wazne politycznie tematy.Dzisiaj wszystkie media podkreslaja jak trudny byl to czas 30 lat temu.Ile polakow bylo wtedy mocno poszkodowanych.Trudny byl to czas dla naszej ojczyzny.Czy slusznie wtedy postapil general Jaruzelski?Wiemy juz teraz z roznych opracowan ,ze niekoniecznie tak trzeba bylo postapic.Ale ja wiem ze jeszcze dlugie lata historycy beda sie na ten temat spierac,dyskutowac.Oby jednak wyniknal z tego jakis sensowny consensus,z pozytkiem dla nas i potomnosci.Moje wspomnienia sa osobiste proste,zyciowe z mojej rodziny.Mysle jednak ze,tez bardzo wazne.Pogoda dzisiaj u nas przepiekna.Cieszymy sie ze tak lagodnie obchodzi sie z nami pogoda-wiadomo tansze jest ogrzewanie domu i wszystkie inne koszty.Bardzo bym chciala aby,ten rok skonczyl sie dla nas,bez zadnych ciezkich dramatycznych wydarzen.Dosyc juz ich bylo w tym roku-limit sie mysle juz wyczerpal.cdn.Hala

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Benefis aktora........

Wszystkie media zamiescily informacje o benefisie aktora Daniela Olbrychskiego.Bardzo sie zdziwilam ze to juz 50 lat,jego pracy artystycznej.Pol wieku pracy na scenach teatrow ,i planach filmowych calego swiata.Ja chce napisac o jego jednej z pierwszych rol.Bylo to w Sandomierzu,-wczesne lata 60-te ub.wieku.W pieknych plenerach Sandomierza rezyser Andrzej Wajda kreci film "Popioly".Jedna z rol powierzyl mlodemu aktorowi Danielowi Olbrychskiemu.Poniewaz zolnierzom i oficerom naszej jednostki rezyser A.Wajda powierzyl wazne dla filmu role wojsk napoleonskich my rodziny tlumnie przybylismy na plan,aby ogladac krecenie filmu.Widzielismy jak trudna to praca i rezysera i aktorow.Kiedy wojska napoleonskie szly do ataku,za Wisla powinny wybuchnacsalwy armatnie i ukazac sie dym.Dubli bylo co niemiara.Ciagle bylo cos nie tak To za wczesnie to za pozno.Powtarzaniom scen nie bylo konca.Bardzo sie rezyser denerwowal,i na aktorow i na ekipy techniczne.Pod kosciolem na slomie odpoczywal mlody aktor Daniel.Moj synek zagadnal go o konia na ktorym jezdzil w filmie ,chwile z nami porozmawial,jeszcze wtedy nic nie wzkazywalo,ze tak pieknie rozwinie sie jego aktorska kariera.Po kilku dniach zakonczenie prac na planie filmowym i tradycyjny bankiet w Garnizonowym Klubie Oficerskim i ja tam bylam miod i wino pilam...........

Dzisiaj w Bramkach ladna pogoda.Sloneczko i nie bardzo zimno.Nasza Pusie znowu pogonily psy na duze drzewo,siedziala tam dosyc dlugo,my jej szukalismy,po kilku godzinach jak zglodniala wrocila do domu.Taka z niej alpinistka.Moja znajoma pani z internetu ktora prowadzi ciekawa dzialalnosc i blogowa i biezace dokumentowanie srodowiska  bardzo mnie zaskakuje swoja tworczoscia.Dzieki niej poznaje ciekawe srodowiska,przyrodnicze,krajoznawcze.Zdaje mi se czasem jakbym w tych miejscach byla razem z nia i razem z nia zwiedzala te wszystkie ciekawe miejsca,rzeczy i ludzi.Dzieki takim pasjonatom my ludzie nie mogacy bezposrednio uczestniczyc w tych wydarzeniach mamy namiastke uczestnictwa w roznych wydarzeniach./troche tak pisze-maslo maslane/cdn.Hala

niedziela, 11 grudnia 2011

ciag dalszy........

O jeszcze jednym ograniczeniu w stanie wojennym.Godzina policyjna.My mielismy bardzo utrudnione poruszanie sie wieczorami,gdyz bardzo blisko nieomal po sasiedzku,mieszkalismy z gen.Jaruzelskim.Osiedle tez bylo pod szczegolna ochrona dlatego ze mieszkalo na nim duzo rodzin wojskowych.Corka p.Generala chodzila do naszej zwyklej osiedlowej szkoly.Ochrona miala duzo roboty ciagle szukajac Monisi ktora chetnie bawila sie z kolezankami i kolegami z naszego osiedla.Ta wieczorna szybka obecnosc w domu mnie osobiscie sie podobala.Moja wyluzowana nastolatka i syn troche musieli ukrocic zycie towarzyskie.Wyszlo im to na dobre.Ogolnie jednak nie byly to mile lata lekko mowiac i tak naprawde w zyciu juz nigdy bym nie chciala aby cos takiego mialo sie powtorzyc.Teraz kiedy general jest juz blizej tego innego swiata do ktorego zmierza trzeba dac spokoj roztrzasaniu wszystkiego znowu na nowo.Nic to juz nieda.On swoja cene juz za to wszystko zaplacil.Tak naprawde to byly stracone lata.Teraz brakuje tych kilku lat rozwoju naszej ojczyzny i juz chyba tego nigdy nie nadrobimy.Przeszlo, minelo -finito.Myslmy o przyszlosci walczmy aby,byla jak najlepsza.I juz nie ogladajmy sie ciagle do tylu.To by bylo moje podsumowanie trudnego okresu naszej pieknej ojczyzny

test naprawy......

Sprawdzam komputer po lekkiej naprawie.

obiecalam-wiec pisze.............

Juz raz napisalam i jakims dziwnym trafem kiedy przycisnelam przycisk"publikuj" wszystko jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki zniklo-po prostu.Zaczynam drugi raz.Nie wiem co sie dzieje? Czarna magia.Stan wojenny trwa nadal.Chodzimy do pracy,uczymy sie,ale entuzjazmu w sobie nie potrafimy wykrzesac.Wszystkie niedogodnosci stanu  wojennego dotycza nas  rodziny wojskowe w tym samym stopniu co rodziny  cywilne.Mnie osobiscie ogromnie smieszyla sprawa tzw."rozmow kontrolowanych"Mielismy dwa telefony linie wojskowa i cywilna i oba byly zawziecie kontrolowane.Kiedys z kolezanka z pracy  krytykowalysmy naszego dyrektora i nagle wlacza sie ktos z centrali i smiejac sie mowi"to Panie nie wiedza ze kazdy Dyrektor to Bog iCar w jednej osobie"Parsknelysmy na to smiechem,ale mile to nie bylo.Potezne kolejki w naszym sklepie zajmuja duzo czasu.Kiedy przychodzi kawa kolejka jest ogromna.Jest ciezko.Maz moj choruje.Ciagle kontrolowany jest przez swoje wladze czy rzeczywiscie jest chory.Wlasnie by sie przydal aby kontrolowac robotnikow wyladuwujacych wegiel z wagonow.To jakas paranoja..Partyjni pseudo koledzy nachodza nas w domu i agituja do pracy w kontroli wladz cywilnych-teraz rzadza wladze wojskowe.Maz idzie do szpitala.Jest badany diagnozowany i zapada decyzja -emerytura.Sklada legitymacje partyjna.Okres w ktory maz idzie na emeryture jest bardzo niekorzystny finansowo.Odczuwamy to bardzo bolesnie na wysokosci emerytury przez cale dalsze zycie.Ale cos za cos.Albo swiety spokoj albo pieniadze.Wybieramy to pierwsze.Jakos sobie damy rade.Nagle dostajemy paczke od znajomej z Niemiec.Artykuly zywnosciowe i smakolyki ,kawa,herbata i prawdziwe czekolady.Wyroby czekoladopodobne na kartki zupelnie mi nie przypadly do gustu.Dziele sie tymi prezentami z moja mama,odrazu jej wysylam paczke.Skad te paczki?Wszyscy Niemcy ktorzy mieli jakas firme zwolnieni zostali z podatku jesli wyslali  paczke do biednych glodujacych polakow.Takze od ludzi poznanych przez naszego syna na winobraniu -dostajemy paczki.Sa to artykuly zywnosciowe,dziele sie ze znajomymi tymi dobrami.Mama moja w tym czasie ulega wypadkowi ma zlamana reke  .W kolejce po kawe zlamano jej reke.Byl ogromny napor przy otwarciu sklepu .Na Slasku ludzie sa bardzo niecierpliwi.Ciezko pracuja i sa bardziej wyczerpani.

Cos mi znowu komputer szwankuje przerywam pisanie cdn.Hala

sobota, 10 grudnia 2011

wspomnienia o staniewojennym...........

Dnia 13.12 mija kolejna rocznica stanu wojennego.Juz tyle lat minelo a w mediach caly czas -dyskusja .Czy byl on potrzebny? Co dal polakom?Czy byl wielkim zlem dla naszych rodakow itd.Roznej masci redaktorzy glownie mlodzi ludzie wypowiadaja sie autorytatywnie na ten temat.Ci i zlewa i prawa.Co oni wlasciwie wiedza?Mlodzi ludzie ktorzy wtedy byli dziecmi lub ich jeszcze wogole nie bylo zabieraja glos i osadzaja autorow stanu wojennego od czci i wiary.Postanowilam wiec zabrac glos na ten wazny dla mnie i mojej rodziny temat.Dla mnie osobiscie i mej rodziny byl to dzien ktory odwrocil w mojej rodzinie wszystko o 180 stopni.Moj syn na przekor wszystkim po pobycie w wakacje za granica w Belgi ,Francji Niemczech i zakosztowaniu luksusu/wtedy u nas nie bylo niczego/postanowil odmienic swoje zycie .Za przykladem mego brata przyrodniego i jego rodziny pragnal wyjechac do Niemiec i tam pozostac.Ze wzgl. na pochodzenie z dziada pradziada nie mial by z tym wiekszych problemow.Poniewaz oddal paszport do owizowania do Ambasady Niemieckiej 10 grudnia mial termin jego odbioru 14.grudnia.Rankiem 13 grudnia byla juz inna rzeczywistosc.Pod blokiem stay zaparkowane dwa czolgi jako ze bylo to osiedle gdzie mieszkala kadra wojskowa roznych Warszawskich instytucji wojskowych.Do Ambasady Niemieckiej niestety,dostac sie nie bylo mozna.Syn moj byl wtedy studentem 3 roku AWF.Zal mi bylo bardzo  ze chce wyjechac nie konczac studiow.Ale taka podjal decyzje.Zycie jednak inaczej ustawilo jego los.Jaka ja bylam szczesliwa ze tak sie stalo.Uznal to zrzadzenie losu jako palec Bozy i odstapil jak nam powiedzial"na razie " od tego wyjazdu.Tak wiec wprowadzenie stanu wojennego mialo w mojej rodzinie raczej skutek pozytywny.W pracy jako zona oficera nie mialam lekkiego zycia.Ciagle milkly rozmowy kiedy wchodzilam,lub zmieniano szybko temat rozmow.Rozgoraczkowane glowy moich kolezanek i kolegow bardzo przezywaly ta sytuacje.Ja tez wcale nie mialam lekko.Maz postanowil sie nie angazowac w zadne dzialania do ktorych go starano sie zmusic/komisarzowanie w cywilnych instytucjach fabrykach itd./Po prostu jego stan zdrowia bardzo sie pogorszyl i musial przejsc na rente chorobowa a,po niej na wczesniejsza emeryture.,w stopniu pplk.Teraz skupilismy sie na jego leczeniu.Nie bylo wcale tak latwo .Wszystkiego brakowalo Podobno istnialy sklepy jakies specjalne ,ale my nie mielismy o nich zadnych wiadomosci.Zycie nasze podlegalo takim samym ograniczeniom jak wiekszosci ludzi.Dotyczyly nas wszystkie rygory stanu wojennego.Wogole to jak siegne pamiecia nigdy  zaden minister Obrony Narodowej nie wyroznial oficerow i nie ulatwial im specjalnie zycia.Sprawdzala sie zasada ze "szewc bez butow chodzi".Latem 1982 roku moj syn chcial bardzo wyjechac na winobranie do Francji.Nie mogl dostac paszportu.Poszlismy nawet ja z mezem na rozmowe do MSW w tej sprawie ale nic nie wskoralismy.Maz jako oficer reczyl za syna.Niestety na prozno.Dopiero kolezanka ,ktora miala kolezanke w Biurze paszportow  zalatwila iz,syn odebral paszport bez wiekszych problemow.Takie to byly czasy.Syn wyjechal na winobranie i spokojnie wrocil samolotem do Polski z Paryza.Lecial na bilet kogos kto juz zostal w Paryzu.Jakby byla jakas katastrofa nawet bysmy nie wiedzieli ze tym samolotem lecial nasz syn.Byl bardzo zadowolony.Zarobil troche pieniedzy i przywiozl dla nas prezenty glownie zywnosciowe.Jaka ja bylam przeszczesliwa ze,moj syn skonczy studia.Moj brat i bratowa narazie nie mogli sie z nami kontaktowac.Byli w tzw.obozach przejsciowych przesiedlenczych.Na razie koncze ,ale wroce jeszcze do tego tematu w nastepnym poscie.

wtorek, 6 grudnia 2011

Po swiecie................

Na drugi dzien po Barborce dowiedzielismy sie z mediow,ktoi kiedy uczcil gorniczy trud.Rozne byly komentarze padaly zarzuty i z lewa i z prawa.Jedno mi sie osobiscie nie podobalo.Pan prezes Kaczynski kiedy jego wywiad mu doniosl ze do gornikow na Slask premier sie nie wybiera,szybko tam pojechal.Glosil jak zwykle swoje tyrady pelne nienawisci do rzadzacych.Nie rozumiem,wogole poczynan pana Prezesa.Dlaczego przybral on pozecalkowitej negacji tego co robi rzadzaca wladza.Z jaka zloscia ,nienawiscia i zaciekloscia wyglasza krytyke ,poczynan rzeadu.Przeciez kiedy byl premierem,tez nie lubil kiedy go bezpardonowo krytykowano.Sam wie dobrze,ze nie jest latwo wszystkim dogodzic.Moze jednak juz o tym zapomnial.Wogole ,jego twarz,zaciekla wroga zdradza jego wielki problem.Brak przez niego akceptacji dla wszystkich ,myslacych inaczej i braku tolerancji dla innych ludzi.On,wg. mnie wogole jest pozbawiony empatii na drugiego czlowieka.Jemu samemu jest chyba ,przez to zyc bardzo smutno.....Dzisiaj w Bramkach piekna pogoda ,ale jest dosyc zimno.Trawa jednak zaczela sie bardzo pieknie zielenic i rosnac.Jak tak dalej pojdzie to bedziemy ja jeszcze raz kosic.Ja chyba zartuje bo od zimy jednak nie ma odwrotu ,bedzie co ma byc.Ogolnie spokojnie.Tak naprawde to cierpie na syndrom wypalenia.Nie chce mi sie nic ani pisac ,ani czytac ,ani zyc.Tyle sobie obiecywalam robic w dlugie jesienne wieczory, a tu ledwo zyje.Juz i czekolada nie pomaga.Mam szanse tylko na powiekszenie swoich gabarytow.Wszystkie rady ,sprowadzaja sie do tego zeby cos ,robic ale kiedy mnie sie nie chce nic .....to co mam robic?Spac tez nie moge.Moze to jest taka sezonowa depresja ktora mnie dopadla?.Moze ktos z blogowiczow cos do mnie na ten temat napisze? Bardzo prosze Czekam Halina cdn.

sobota, 3 grudnia 2011

Barborka.............

Jutro Barborka swieto ludzi ciezkiej pracy.Nie tylko Slazacy swietuja w to Swieto.Takze w Warszawie ci co kopia,tunel pod metro to tez gornicy.Tylko ze,Ci troche czysciej wygladaja jak wyjezdzaja na powierzchnie.Wychowalam sie przy kopalni,prawie cala moja rodzina miala zwiazek z kopalnia.To byla w naszym miasteczku jedyna nasza zywicielka.Krajobraz w jakim zylismy tez zdeterminowala,kopalnia Jej haldy otaczaly z kazdej strony moj rodzinny dom.Jedna z nich teraz nazwana Charlotta towarzyszyla mi co dzien w czasie sniadania.Okna mojej kuchni wychodzily prosto na halde.Nawet zaslaniala niebo.Byla potezna.Jest podobno najwyzsza w Europie"holda"Kopalnia to tez placz i lzy kiedy zabierala z mej rodziny kochane osoby.Dwie osoby bardzo mi bliskie zginely na kopalni ,mlode pelne checi zycia. Moja mama tez dlugie 20 lat przepracowala na kopalni.Co,prawda na powierzchni w tzw.pluczce,ale to tez byla praca bezposrednio przy weglu.Praca ciezka.Teraz juz zadne kobiety tam nie pracuja.Dzien Barborki zapamietalam z dziecinstwa i wczesnej mlodosci jako wesoly dzien.Zawsze mam dostala jakas nagrode i mogla kupic cos lepszego do jedzenia.Rano 4 grudnia budzila nas orkiestra kopalniana.Maszerowali pieknie ubrani w tradycyjne mundury i czapki z pioropuszami,grali wesole marsze i slaskie piosenki.Byli na kazdej ulicy .Odwiedzali wszystkich.Mieszkalismy niedaleko szpitala wiec widzialam jak grali dla chorych,na placu przy szpitalu.Po poludniu bylo czasem spotkanie w salach domu kultury,a wieczorem dla mlodych zabawa.Teraz organizowane sa tzw.karczmy piwne.Wiadomo kazdy gornik musi od czasu do czasu przeplukac do brze gardlo.U mnie w domu tez mamy Barbare i tez chyba troche poswietujemy.Wtedy kiedy jeszcze wegiel byl naszym najwiekszym skarbem,bardzo duzo sie w ten dzien mowilo o gornikach,odbywaly sie rozne imprezy okolicznosciowe z wielka pompa i parada.Teraz duzo sie zmienilo ,nie ma juz kultu gornika,ale ci co znaja ta prace dalej bardzo sobie ja cenia.cdn.Hala

piątek, 2 grudnia 2011

Smutno mi.............

Znowu dzien bardzo smutny.Ni wiem jak ja przetrwam ten czas jesieni i zimy.Ciagle mnie dopadaja mniejsze i wieksze smuteczki.Corka moja pojechala dzisiaj na pogrzeb malego chlopczyka Jacusia synka naszych znajomych z Warszawy.Byl kilkakrotnie operowany.Mial bardzo chore serduszko ,ale leczenie sie nie powiodlo..Potem przez okno maz wypatrzyl z daleka w polu,atak malego bialego kundelka na duza sarne.Sarna kilkakrotnie wieksza od pieska.ratowala sie ucieczka ogromnymi susami przez cale kilkahektarowe pole.Piesek nie dawal za wygrana,pedzil za sarna az,do lasu.Kiedy zniknela w lesie ,kolo naszego domu,piesek sie wrocilw strone z ktorej przyszedl.Maly niewinnie wygladajacy kundelek,a taki zabijaka.Wczoraj byly kolo naszego domu,3 te sarny.Wiec nie wiem gdzie byla dzisiaj reszta tego towarzystwa.Zrobilo sie ciemno i nie wiemy jak sobie ta sarenka dalej poradzila,czy dolaczyla do swego towarzystwa?Jednym slowem wszyscy w przyrodzie sie ciagle zwalczaja.Jest twarda walka o byt.Nasze psy dzisiaj caly dzien oczekuja swojej Pani.Tak za nia tesknia .Jak Pani wraca dostaja amoku.Kotek Pusia jakas taka smutna snuje sie po domu.Udziela sie jej moj smutek.Chyba zjem sobie wieczorem kawalek czekolady to mi sie poprawi.Podobno czekolada powoduje wydzielanie sie hormonu szczescia.Musze to dzisiaj wyprobowac.cdn.Hala

czwartek, 1 grudnia 2011

T-jak talizman...............

Kazdy z nas ma jakis przedmiot ktory jest dla niego bardzo wazny.Pieczolowicie go przechowuje,dba o niego.Mysli  o nim bardzo cieplo.Ja tez mam jedna rzecz,ktorej nigdy bym nie chciala zgubic.Nie jest to zaden wartosciowy przedmiot,ale dla mnie ma ogromna wartosc glownie sentymentalna.Jest to taka skromna plastikowa broszka ktora nosila moja mama.Zaden klejnot.Nigdy nie bylo jej stac by sobie dla siebie cos cennego kupic.Od kogos dostala ta broszke.Czesto ja nosila i to byla jej jedyna bizuteria przez dlugie lata.Kiedy odeszla ja wsrod jej rzeczy ja znalazlam i bardzo mnie jej wyglad wzruszyl.Jest dla mnie bardzo cenna pamiatka.Z alfabetu teraz litera "T".Na litere T jest imie dla mnie bardzo mile "Teresa".W moim zyciu dwie osoby o tym imieniu byly dla mnie bardzo wazne.Jedna z nich to przyrodnia siostra mego meza.Kiedy my bralismy slub ,ona byla malutkim dzieckiem.Pozniej jakos bardzo sie od siebie oddalilismy.Mielismy slaby kontakt z soba.Ot ,tak doraznie od czasu do czasu sie spotykalismy.Wiedzielismy o sobie mniej wiecej.I to bylo wszystko.Terenia bedac malym dzieckiem ciezko zachorowala,co nie pozostalo bez wplywu na jej kondycje i zdrowie.Cale zycie borykala sie z ogromnymi problemami zdrowotnymi.Mimo to bedac ambitna madra dziewczynka skonczyla srednia szkole i zdobyla dobry zawod.Ja dopiero teraz po tylu latach zdalam sobie sprawe z tego jak jej bylo ciezko.Teraz dzieki internetowi nawiazalysmy serdeczny kontakt.Poprawily sie nasze relacje rodzinne.Wiemy o sobie coraz wiecej i wspolnie przezywamy rodzinne problemy.Ja wreszcie poczulam sie tak jakbym miala mlodsza siostre ktorej nigdy nie mialam.Chociaz mieszkamy daleko od siebie jestesmy razem.Druga Teresa w moim zyciu to kolezanka z ktora pracowalamBylysmy bardzo zaprzyjaznione.Pomogla mi nieraz,i ja jej tez.Wspieralysmy sie w trudnych chwilach.Potem kiedy ona zmienila prace ,zalozyla swoja firme,nasz kontakt sie urwal.Czyli tak to jest Jedno sie konczy a drugie zaczyna.Zycie nie znosi prozni.Mam teraz znowu swoja Tereske i bardzo sie ciesze.Dzisiaj w Bramkach bylo bardzo brzydko.Caly dzien wisial smog.To efekt palenia w piecach byle czym.Ale niestety z tym sie nie da walczyc.To jest walka z wiatrakami.Banalne ,ale prawdziwe.Dowiedzialam sie jednak bardzo fajnej rzeczy.Gmina Blonie przystepuje do zalozenia szeroko pasmowego internetu.Moze za kilka lat nie bedziemy juz miec problemow z laczeniem sie z swiatem.cdn.Hala