niedziela, 30 września 2012

Wczorajszy dzien....

Wczorajszy dzien byl dla mnie w dwojnasob dniem wyjatkowo trudnym.Po pierwsze fatalna pogoda ,tzn.bylo tez slonce ale wiatr byl bardzo duzy a ja jak wiecie juz chyba wszyscy ,wiatru nie znosze .Jest to dla mnie wyjatkowo stresujaca  rzecz.Ja sie po prostu silnego wiatru boje.Byc moze jest to jakies moje psychiczne skrzywienie,ale ja tak mam i juz.

Druga sytuacja bylo stwierdzenie mego meza,ze lepiej byloby abym z nimi nie jechala na przyjecie do mojego syna,bo stanowie dla niego stresujaca sytuacje.Pouczam go i strofuje ,a to go denerwuje.Syn kiedy po nas przyjechal bardzo sie zdenerwowal na ojca za jego zachowanie w stosunku do mnie.Ja choc bylo mi troche przykro,tak naprawde sie cieszylam ,ze troche  spokojnie sobie posiedze w domu sama.Czasem czlowiekowi bardzo potrzebna jest taka cisza ,spokoj,samotnosc,aby nabrac dystansu do wielu spraw.Maz moj dwa razy w roku przezywa trudne chwile-trudne dla niego a jeszcze bardziej trudne dla nas wszystkich.Byc moze sa to objawy ,przemijajacej i chwilowej niedyspozycji psychicznej a,byc moze poczatki czegos powazniejszego.Ale poki co,trzeba z pokora przyjmowac wszystko co sie wmoim zyciu zdarza.Ja zawsze wierze,ze wzyciu wszystko jest PO COS.

Wczoraj kiedy patrzylam na tych ludzi ktorzy tak ufnie maszerowali pod sztandarami PIS i Solidarnosci mialam niodparte wrazenie ,ze historia znowu sie powtarza.Byc moze do swiadomosci naszych rzadzacych dotrze ,ze dialog spoleczny nie powinien byc rozwiazywany przez ulice a sa do tego znacznie lepsze miejsca.Przeciez zawsze mozna sie dogadac ale jak widac,niektorzy nie chca.Wola ulice.Jedno jest pewne ,ze nic sie nie osiagnie bo ulica nie jest miejscem dla powaznych dyskusji.Jest zle,panuje duze bezrobocie ,nastapilo wielkie rozwarstnienie spoleczne.Sa ludzie bardzo bogaci  i biedni.Srednia klasa spoleczenstwa dawala zarobic i sklepikarzom i bazarom.Takze taksowkarzom dawali zarobic tzw.sredniacy. Takich teraz nie ma .Bogaci stali sie jeszcze bogatsi a sredniacy calkiem zubozeli.Gdyby w tej chwili rozpisano by nowe wybory nic by one nie daly.Ale ci nasi rzadzacy jednak musza sie nad tym pochylic i po prostu ostro sie wziac do roboty.Nie znam sie na polityce ,ale wkurzaja mnie te jalowe dyskusje,bez konkretow.Wiem ,ze punkt widzenia zalezny jest od punktu siedzenia.Latwo jest mowic ale rzadzic jest duzo trudniej.Trzeba jednak zawsze miec na uwadze stare powiedzenie-ze zgoda buduje a niezgoda rujnuje.To wlasnie majac na uwadze zgodze sie poki co z moim mezem, i przygotuje mu dobra kolacje..........cdn.Hala

piątek, 28 września 2012

Czy potrafisz byc szczesliwa-wy?..........

Czy jestes szczesliwa-wy?Cz potrafisz to sobie uswiadomic?Wiekszosc z nas dobrze wie czego  potrzeba do szczescia naszym rodzicom,mezom,partnerom zyciowym,dzieciom.Ale kiedy usilujemy  sobie uswiadomic,co nam daje zadowolenie.Co wywoluje usmiech i blogie poczucie szczescia na naszej twarzy,nie bardzo potrafimy znalezc odpowiedz na to pytanie.Przeciez kazdy z nas ma wlasne spojrzenie na istote szczescia.Kazdego z nas zadawala co innego-kazdy ma swoja miare szczescia.Najczesciej jednak brakuje nam poczucia zadowolenia z zycia,jakie prowadzimy.Trudno byc ,szczesliwym kiedy nawet nie bardzo wiemy,co nas uszczesliwia.?Musimy sie jednak tego nauczyc.Cieszyc sie kazda chwila,ktora przyniesie nam zadowolenie,jest po prostu naszym obowiazkiem.Moga to byc zwykle banalne sprawy np.zdobycie nowego wspanialego przepisu na ciasto.Poglaskanie ocierajacego sieo nasze nogi kota.Piekne ulozenie kwiatow w wazonie.Zaparzenie sobie dobrej kawy lub herbaty.Sa to male przyjemnosci ktorymi sie mozemy cieszyc na codzien,ktorych jednak czesto wogole nie zauwazamy.Dajmy sie porwac nowym pomyslom.Nauczmy sie rozpoznawac nasze male chwile  szczescia i przezywac je na swoj wlasny,jedyny sposob.Jest takie zdanie ktore kiedys gdzies uslyszalam-Moze gdybysmy wiedzialy -kiedy jestesmy naprawde szczesliwe-wiedzialybysmy jak ZYC.Nasze szczescie nie jest kosztownym luksusem.Ale to my musimy chciec do niego dazyc.Prawdziwe szczescie osiagniemy wtedy,gdy potraktujemy ,je jako nasz najwazniejszy obowiazek.Wiem!trudno byc szczesliwym  czlowiekiem kiedy nie ma pracy i srodkow do zycia.Ale musimy nauczyc sie radosci z wielu malych spraw ktore nas spotykaja i ktorych doswiadczamy w naszym codziennym zyciu.Wlasnie te male sprawy kumuluja sie w naszej psychice i powoduja ,ze inaczej zaczynamy patrzec na to co nas otacza.Nie zalamujemy rak,tylko staramy sie sobie wytlumaczyc,-ze narazie jest zle ,ale juz niedlugo bedzie lepiej.Ja wiem ,ze takimi dobrymi radami wybrukowane jest pieklo.Wle wierzcie mi ja to wszystko doswiadczylam na swojej skorze.Najwiekszym moim autorytetem i przykladem w pozytywnym podejsciu do zycia,byla moja mama.Odeszla kiedy miala 95 lat.Ale tak jak ona potrafila sie wszystkim cieszyc-nikt z nas mlodych nie potrafil.Cieszylo ja absolutnie wszystko.Ciagle mnie strofowala,kiedy ja wielka cierpietnica,opowiadalam jej ze smutkiem o jakims swoim problemie.Ona do tematu szczescia podeszla niejako jako do wielkiego obowiazku.Chociaz nie raz nie bylo jej do smiechu,z powodow zdrowotnych,nigdy nas nie dolowala  i nie zameczala swoimi problemami.Odeszla tak jak zyla z usmiechem na twarzy w snie,godnie  z poczuciem spelnienia w swoim skad inad trudnym zyciu

Teraz kiedy jesien zblizyla sie juz,szybkimi krokami musimy starac sie jak najpogodniej przejsc ta trudna pore roku.Bo to i szaruga,wiatr,zimno,ale sa tez piekne jesienne dni i one pozwola nam przetrwac.Potem juz szybko bedzie Gwiazdka,i znowu bedzie wiosna.Dobrego doczekania wiosny ,z obowiazkowym szczesciem i optymizmem zycze tym ktorzy przeczytaja i sie nie znudza..........cdnHala

niedziela, 23 września 2012

zdrowie-duzo problemow..............

Ostatnie kilka dni bylo dla mnie dniami wymagajacymi,wielkiej cierpliwosci i hartu ducha.Chwilami nie moglam opanowac,swojej psychiki i po prostu sie zalamywalam.Myslalam ,ze sobie juz wogole nie poradze i bede zmuszona korzystac z pomocy lekarskiej.Pomocy ktora i tak by w moim przypadku niewiele zmienila.Jak zawsze bylaby to rozmowa ,ze sa sprawy i choroby -niby nie smiertelne ale,bardzo trudne nie poddajace sie latwo i majace czeste nawroty.Teraz nawroty z biegiem lat sa coraz czestsze i slabo poddaja sie leczeniu.I tak bedzie juz musialo byc.

Ostatnio wpadl mi do reki ciekawy artykul dotyczacy problemow zdrowotnych ale,z bardzo nowatorskim spojrzeniem na choroby.Przez wiele lat jemy cos, co bardzo lubimy,a mozeto zle wplywac na nasz organizm.Trudne do zdiagnozowania przez lekarzy przypadki sa czesto,konsekwencja nietolerancji pokarmowej.ktora np.nie ma nic wspolnego z alergia,a czesto jest z nia mylona.Proste wytlumaczenie nietolerancji pokarmowej brzmi-jest to utrata aktywnosci pewnych enzymow ktore maja za zadanie ,zamiane bialka na aminokwasy.Nie bede szczegolowo opisywac calej skomplikowanej chemicznejreakcji ktora zachodzi wtedy w naszym organizmie.Odsylam do fachowych na ten temat artykulow.Ale wtedy kiedy juz mamy nietolerancje pokarmowa dochodzi w naszym organizmie do AUTOAGRESJI,czyli do niszczenia przez organizm wlasnych tkanek np.tarczycy np,/choroba Hashimoto/,watroby,autoagresywne zapalenie watroby,RZS-autoagresywne zapalenie stawow,i inne choroby.Nietolerancja pokarmowa moze pojawic sie w kazdej chwili ,niezaleznie od wieku.Osoby cierpiace czesto szukaja pomocy u lekarzy a ci czesto bezradni rozkladaja rece i upatruja przyczyny schorzen w sferze psychicznej.

Szacunkowo ocenia sie ,ze nietolerancje pokarmowe wystepuja nawet u okolo 60% populacji a tylko w w przypadku 10% sa to rzeczywiste alergie.Charakterystyczne jest ,ze nietolerancja pokarmowa pojawia sie glownie u mieszkancow panstw wysoko rozwinietych.Wiaze sie to z spozywaniem zywnosci przetworzonej,biologicznie malo aktywnej,chemicznie konserwowanej i genetycznie modyfikowanej.

Jakie wiec produkty sa najczesciej nietolerowane?

Najczesciej na liscie ktora obejmuje okolo 150 produktow sa:Zboza z glutenem-gluten to mieszanka bialek w zbozach takich jak pszenica,zyto,jeczmien,

-jaja kurze/bialko i zoltko jaja/-bialko wystepuje czesciej jako alergen niz zoltko.

-mleko krowie i produkty mleczne

-orzechy wszystkie

- owoce morza i niektore ryby jak:pstrag,losos,tunczyk,morszczuk.

-drozdze-tu wystepuje takze reakcja na wlasne drozdze w jelitach/drozdzyco -grzybica typuAndida albicans/-

-warzywa psiankowate-pomidory,papryka,ziemniaki.

-cytrusy,

-soja

Obecnie w Polsce mozna juz wykonywac testy ktore potrafia z wielka dokladnoscia potwierdzic rozpoznanie nietolerancji pokarmowej.Mozna takze zakupic w aptece testy.Jest to nowosc i pewnie dosc drogie -ale czego nie robimy dla zdrowia.Kiedy wystukamy w google -testy na nietolerancje pokarmowa zobaczymy jak duzo jest tam informacji na ten temat.

Jesli juz wiemy czego nasz organizm nie jest w stanie tolerowac,musimy zmienic nasze zywienie

-wyeliminowac produkty na ktore nasz organizm zle reaguje.

-przestrzegac diety rotacyjnej i nie powtarzac tych samych pokarmow codziennie

-zastosowac inne proporcje w pozywieniu-z przewaga warzyw surowych,straczkowych,kasze roznego rodzaju.

-uwazac na slodycze.

Rozpoznanie i wykluczenie z zywienia pokarmowagresywnych zawsze powoduje powrot do zdrowia.Wykluczenie pokarmow,na ktore jest wysoka nadwrazliwosc organizmu,powinno trwac nawet przez kilka lat,poniewaz kazde ponowne przywrocenie ich do zywienia powoduje ,ze objawy chorobowe i dolegliwosci powracaja.Przy lagodniejszych reakcjach na pokarm mozna zastosowac tzw.diete rotacyjna,czyli spozywanie roznych pokarmow co kilka dni na zmiane.Ten sposob jedzenia zapobiega powstawaniu nowych nietolerancji pokarmowych.Nie wiem co na ten temat mieliby do powiedzenia dietetycy-wiadomo tyle pogladow ile pogladow.Nie przejezyczylam sie-tak jest kazdy ma swoj poglad na rozne sprawy.

Mysle ,ze w kazdym temacie i takze tym ktory poruszylam potrzebne jest zdrowo-rozsadkowe podejscie i wtedy bedzie wszystko w porzadku.

Dzisiaj w niedziele,pogoda w Bramkach bardzo wietrzna ,ale sloneczna .Z tym ,ze jest stosunkowo zimno.U mnie w domu tez bardzo wietrznie"general"dwa razy w roku jest w zlej formie psychicznej-szuka dziur w calym,ma obnizona tolerancje na sprawy na ktore niestety nie ma wplywu.Dzieje sie to zawsze wczesna wiosna i wczesna jesienia.Trzeba mu schodzic z drogi bo zadne  racjonalne argumenty nic nie daja.Mam nadzieje ,ze jakos przetrzymamy ten zly czas.Po burzy zawsze wychodzi slonce i mysle ,ze w naszym domu tez tak bedzie.........cdn....Hala

niedziela, 16 września 2012

O przyjazni -bo obiecalam...........

Poniewaz kilka dni temu minela 15 -ta rocznica smierci mego wieloletniego przyjaciela pragne napisac o przyjazni wogole i mojej wieloletniej wielkiej przyjazni ktorej ja ,doswiadczylam w swoim zyciu.Wszystko ,co cenne,trzeba pielegnowac i chronic.Przyjazn takze.I jak w zadnej innej sprawie obowiazuje tu zasada wzajemnosci-by miec przyjaciol,trzeba umiec byc przyjacielem.Istota przyjazni jest dwustronnosc.I tak jak w milosci aktualne jest przyslowie"Bo w tym caly jest ambaras,zeby dwoje chcialo naraz".Czego oczekujemy od przyjazni?.Niemal wszyscy odpowiedza jednym tchem-uczciwosci,lojalnosci,wiernosci,zrozumienia,pomocy w potrzebie,bliskosci pogladow i postaw zyciowych.

Dla mnie jednak bardzo wazna jest sprawa  podobnego poczucia humoru i tego czy jest nam w naszym towarzystwie milo i czy umiemy sie razem bawic.Albo taka rzecz dla mnie bardzo wazna-przyjaciel to ktos,kto wie o Tobie wszystko i nie przestaje cie lubic.Czyli mam prawo byc w towarzystwie mego przyjaciela -soba ,spontaniczna,bezpieczna.Nierzadko oczekujemy od przyjaciol,wzmocnienia i pochwaly,badz tez wytkniecia naszych wad i bledow.Istnieje w nas silna potrzeba przegladania sie w cudzych oczach,ktore zyczliwie i ztroska moga zobaczyc wiecej lub inaczej nas samych i nasze zlozone sytuacje zyciowe.Nie mozna miec  za duzo przyjaciol.Mozna miec duzo znajomych.Niektorzy twierdza nawet, ze mozna miec jednego przyjaciela lub przyjaciolke i byc w jego oczach tym jedynym wyjatkowym.Jest okolo 5 sposobow na umacnianie przyjazni.Dr.Leszek Mellibruda wybitny psycholog podaje taka kwalifikacje dobrej przyjazni.Po pierwsze-kontakt i chec podtrzymywania kontaktu.Po drugie -tajemnica ktora nas laczy.Wiemy o sobie duzo rzeczy,ktorymi niekoniecznie lubimy sie dzielic z calym swiatem.Przyklad- moje chrapanie itp,.Po trzecie- wzajemna komunikacja.Z przyjacielem zwykle rozmawiamy troche inaczej,zadajemy wiecej pytan,jestesmy zainteresowani jego stanem zdrowia,jego sprawami zyciowymi ,i jego rodziny.Po czwarte- mamywspolne wspomnienia i te trudne i te cudowne.Wspomnienia daja nam poczucie ciaglosci naszego zycia i wzmacniaja nasze mentalne korzenie.Po piate- wzajemny szacunek i uznanie.

Czy mozliwa jest przyjazn miedzy kobieta a mezszczyzna.Wszak istnieje tu swoisty konflikt interesow.Zawsze ktos mentalnie ma z tym problem.Ja uwazam ,ze tak .Choc wiem ,ze wiele ludzi ma z tym wielki problem.

Wiele lat temu kiedy zmienilam prace.Znalazlam sie w nowym srodowisku -ludzi ktorzy sie dobrze znali,byli z soba mocno zaprzyjaznieni.Ja bylam takim troche dziwadlem ktore przyszlo do nich i bardzo pragnelo ich akceptacji .Wtedy sluzbowo najwiecej kontaktow mialam poza dyrekcja z jednym z pracownikow dzialu Imprez.Organizowalismy akurat wernisaz i wystawe w Starej Kordegardzie w Lazienkach Krolewskich.Kolega byl panem  wwieku kilka lat starszy odemnie.Byl historykiem sztuki z wyksztalcenia.Pomogl mi wejsc w nowe mi srodowisko a ,ze byl bardzo zaprzyjazniony z dyrekcja i reszta pracownikow otworzyl mi plynne wejscie .Byl z poczatku moim dobrym duchem,o wszystko moglam go pytac ,zawsze mial dla mnie czas i tak pomalu zaczela sie nasza przyjazn.Kiedy w latach osiemdziesiatych sytuacja moja jako zony oficera byla szczegolnie trudna,stal przy mnie murem.Cierpliwie tlumaczyl niektorym iz,moje poglady  sa inne niz znienawidzonej Rady Ocalenia Narodowego,ze mysle inaczej niz wojskowi skupieni wokol tej rady.Mysle ,ze rozumial mnie tak dobrze i z innego powodu.Jego siostra tez byla zona wojskowego.Kiedy w mojej pracy zawiazala sie organizacja Solidarnosc mialam dylematy moralne dosc duze.Jako zona oficera powinnam sie wstrzymac od przystapienia do tej organizacji ale jako kolezanka z pracy bylam wielkim ich sympatykiemPomagalam im jak moglam w organizacji pomocy rodzinom w trudnej sytuacji i tylko czasami bylo mi bardzo przykro kiedy cichly rozmowy kiedy wchodzilam do niektorych pomieszczen.Moj przyjaciel byl jednym z blizniat.Jego brat blizniak byl artysta malarzem i rektorem na UMCS w Lublinie.Czesto rozmawialismy na tematy artystyczne a ze,ja bardzo bylam zywo zainteresowana sztukami pieknymi mielismy o czym rozmawiac.Wtedy jeszcze byl czas kiedy obchodzono imieniny w pracy nawet dosc hucznie.Zespol pracownikow byl bardzo z soba zintegrowany.Pamietam z tego czasu wiele pieknych chwil.Zachowaly mi sie nawet bardzo fajne zdjecia z tego okresu.To bylo 18 lat mojego zycia. Kiedy brat profesor z UMCS mial piekna wystawe swoich prac w Naleczowie zostalam zaproszona na ten wernisaz.Pojechalismy tam cala gromada.Nie wiem dlaczego ani M.ani jego brat z Lublina nie byli zonaci,nigdy o to nie pytalam.Ale jedno wiem ich orientacja seksualna byla normalna.Nie mieli zachowania cechujacego ludzi o orientacji homoseksualnej.Potrafili zartowac na tematy mesko damskie aszkolwiek z wielkim taktem i umiarem.Nigdy tez nie odczulam poza taka zwykla adoracja kolezenska czegos wiecej.Ja bylam szczesliwa zona,matka  a on moim dobrym kumplem.Kiedy moj maz przy jakiejs okazji poznal wszystkie moje kolezanki i kolegow z pracy powiedzial mi ,ze zazdrosci mi takich fajnych stosunkow w pracy.

W 1994 roku M .zachorowal powaznie .Nagle zaczal miec silne zawroty glowy,czul sie zle.Nie dlugo potem znalazl sie w szpitalu.Kiedy w przeddzien operacji odwiedzilam go w szpitalu,opowiadal mi ze bedzie mial usuwanego tetniaka jakas nowa super nie inwazyjna metoda.Kiedy go zegnalam  wlozyl mi w reke mala ikonke. I wtedy jakos,poczulam,ze on sie ze mna zegna.Rano od godziny dziesiatej siedzielismy w pracy w wielkim napieciu czekajac na wiesci z szpitala.Gdzies kolo 12-tej zadzwonila jego siostra szlochajac powiedziala co sie stalo.Wczasie operacji nastapil zator tetnicy plucnej i nic nie dalo sie zrobic.M.odszedl od nas wcale sie tego nie spodziewajac.Bardzo to przezylam-byl naprawde dla mnie dobrym przyjacielem.On po prostu mnie zawsze wysluchal .Umial sluchac.Lubil kiedy mu opowiadalam o moich dzieciach,o calej mojej rodzinie.Kiedy wyjezdzalam na wczasy do Suwalk/to bylo jego rodzinne miasto/dal mi aparat fotogr.bardzo drogi zeby oddac jego rodzinie.Jego rodzina ugoscila nas wtedy jak dobrych znajomych,choc widzielismy sie pierwszy raz.I wiele innych wspomnien laczy mnie z jego osoba.Spoczal na Powazkach wojskowych -tam gdzie byla mogila jego rodzicow.On tez tak jak ja opiekowal sie swoja matka do lat 95-ciu.Bardzo byl dobrym synem .Zmarla kilka lat przed nim.Jego brat blizniak zmarl kilka miesiecy pozniej.Podobno tak to jest z blizniakami -jeden zabiera z soba drugiego. Juz nigdy nie mialam takiego przyjaciela.Owszem mam kolezanki,kolegow ale przyjaciela mialam tylko jednego.cdn... Hala.....

sobota, 15 września 2012

sobota prawie jesienna..............

Dzisiaj sobota prawie pozno jesienna .Brak slonca ,wiatr i chlodno.Postanowilam wiec zadbac w ten smutny czas o cos co pozwolilo by zapomniec o tym co za oknem.Na pierwszy ogien poszlo sprzatanie takie bardziej staranne niz w tygodniu.Kotek Pusia bardzo sie boi odkurzacza ,chowa sie do do skrzyni w tapczanie i ani mysli ztamtad wyjsc poki slyszy warkot odkurzacza.Wczoraj maz moj przyniosl od naszych znajomych troche duzych pieknych jablek.Wiec postanowilam upiec szarlotke.Szarlotke latwa ktora zawsze sie udaje.Wiem ,ze kazdy ma swoj przepis na szarlotke.Ja robie ja tak.Najpierw proze jabluszka z cukrem,dodaje do tego kilka drobno posiekanych orzechow,skorke pomaranczowa w cukrzei kilka rodzynek i cynamon.Ciasto zagniatam z 2,5 szklanek przesianej maki,3/4 szklanki cukru, 25 dkg.masla,3 jajek w tym jedno cale i 2 same zoltka.Dodajelyzeczke proszku do pieczenia.Ale to wczesniej do maki.Dodaje szczypte soli.Nie mozna o niej zapomniec-to wazne.Po zagniecieniu ciasta wkladamy je na 45 minut do lodowki.W tym czasie ubijam bialka z sola i dwiema lyzkami cukru.Wyjmujemy ciasto i wykladamyna papier do pieczenia ktorym wylozylismy prostokatna blache.Nastepnie widelcem nakluwamy ciasto i podsypujemy troche tartej bulki.Wykladamy przestudzone jablka.Na wierzch jablek dajemy dobrze ubita piane .Na to sypiemy kruszonke i do pieca .Piec lekko podgrzany.Pieczemy w temperaturze 175-180 stopni okolo godziny.Upieczone ciasto posypujemy cukrem pudrem.Jest bardzo dobre.Wiem ,ze kazda gospodyni ma swoj najlepszy przepis na szarlotkeale, ja chcialam sie pochwalic swoim ktory sie zawsze udaje.

Kiedy ciasto poszlo do pieca w duzym rondlu ,od rana ,piekl sie schab karkowy tez z kwasnymi jablkami i majerankiem.Gotowala sie tez kwaszona kapusta.Biore kilogram kwaszonej kausty,teraz poniewaz jest jeszcze slabo ukiszona dodaje do niej dwa duze jablka pokrojone w osemki i jedna duza marchewke scieram na tarce.To wszystko gotuje do miekkosci.Kiedy kapusta jest juz miekka ,odcedzam ja calkowicie z wody w ktorej sie gotowala.W kapuscie robie dolek do ktorego wsypuje jedna cebule cukrowa drobno pokrojona,dwie lyzki cukru,i boczek 20/dkag.zesmazony w drobne skwarki.zalewam tym tluszczem ta cebule i cukier.Mieszm energicznie i dodaje pieprzu.I gotowe.Nie szkodzi nikomu bo wszystkie te zwiazki wzdymajace zostaly z kapusty usuniete wraz z woda w ktorej sie gotowala.Pamietam jak kiedys p.Kazimierza Kutza zapytano o smaki z dziecinstwa i on podal wlasnie ten przepis na kapuste dodajac jeszcze ,ze jego goscie sie ciagle dopominaja wlasnie tak ugotowanej kapusty.Ten przepis wiel moich znajomych wprowadzilo juz w zycie i z powodzeniem stosuje.Ugotowalam wiec co moglam z dodatkiem jablek wszak teraz mamy na nie sezon.Wiec nalezy je jesc do woli.Moze taka kuchnia nie jest bardzo dietetyczna ale,ja choc ciagle mi cos potrafi zaszkodzic .Tak ugotowana kapuste moge jesc bezkarnie ,oczywiscie w rozsadnych ilosciach.Mysle ,ze moze kogos zainspiruje i skorzysta z moich propozycji.Jest to jeden z slaskich obiadow a,ja jako slazaczka musze ta kuchnie propagowac bo jest smaczna i tania co sie teraz bardzo liczy.Bardzo sie ucieszylam bo wtej chwili odezawli sie moji znajomi z Niemiec.Juz wrocili z Polski.Ciesze sie bardzo.   ......cdn. Hala......

piątek, 14 września 2012

ciag dalszy-co mnie boli..........

Doskwiera i boli mnie ,ze przyszlo mi zyc w panstwie w ktorym nigdy nie jest wiadoma przyszlosc.Dlugofalowe planowanie jest wogole nie mozliwe.Wszystko sie ciagle zmienia-przepisy podatkowe,rozne zarzadzenia dotyczace roznych sfer naszego zycia,wszystko jest jedna wielka nie wiadoma.Kiedys mowiono potocznie ,ze "ten rzadzi kto raniej wstanie".Mysle ,ze tak jest wlasnie u nas.Kazdy dzien przynosi jakies nowe absurdy,trudne do zaakceptowania przez zwyklych smiertelnikow.Nie chciala bym byc posadzona o malkotenctwo ,ale tak wlasnie ostatnio odbieram to co sie dzieje.Wczoraj dalej nie moglam ochlanac w sprawie wyroku sadu na mafie Pruszkowska.Moim zdaniem nalezalo by zabrac pensje tym wwszystkim sledczym i prokuratorom ktorzy przygotowywali akt oskarzenia.Tyle lat brali niezle uposazenia i w zasadzie to przygotowali taki akt oskarzenia ktory nie dal zadnej podstawy dla sadu do sprawiedliwego ich osadzenia.Moze  nie chcieli a moze,mieli zwiazane rece.Nie mnie o tym sadzic,mam za mala wiedze na ten temat.Ale wiem jedno,ze nigdy nie znajda prawdziwego zabojcy gen.M.P. gdyz slady i wszystkie okolicznosci tego zabojstwa skutecznie byly zacierane wlasnie przez sledczych i prokurature.Takze panowala swoista zmowa milczenia wsrod wszystkich mediow.I tak juz pewnie pozostanie do konca.To ,ze kogos tam w tej sprawie beda sadzic .Wcale nie bedzie rownoznaczne z prawda w sprawie.

Dzisiaj po wczorajszym trudnym dniu kiedy caly dzien lal deszcz,mamy piekna pogode.Maz moj poszedl zmierzyc obwody naszych debow.Otoz maja po 2 metry z hakiem w obwodzie.Sa olbrzymie.Niedlugo beda sie zaliczaly do pomnikow przyrody.Kiedy moje oczy zmeczone sa patrzeniem w ekran komputera to wtedy wystarcza chwila by popatrzec na mase zieleni ktora mie otacza i juz oczy sie regeneruja.Szkoda mi tylko ,ze w tym roku troche zaniedbalismy nasze kwiaty,ale to jest do nadrobienia.Bardzo sie ciesze .ze tak fajnie rozwijaja sie  nasze relacje z moja rodzina z Ukrainy.Na razie wymieniamy sie fotkami.Poznajemy sie ,co prawda na razie wirtualnie ale niedlugo beda spotkania w realu.To jest jednak szmat czasu,ale jest cos takiego w czlowieku/przynajmiej ja tak mam/ze serce bije jakby mocniej dla pokrewnej duszy gdyz tak naprawde jest w nas  czastka naszej wspolnej babci i dziadka. Z mojej strony jest to silne uczucie ,ja bardzo utozsamiam sie z korzeniami z ktorych sie wywodze.Jest takie zdanie wypowiedziane przez slawnego genealoga Fuchs Marierose-W mlodosci szukamy wierzcholkow  w starosci korzeni.Tym stwierdzeniem koncze na dzisiaj..........cdn.....Hala.

czwartek, 13 września 2012

sprzeczne informacje................

Jeszcze raz przeczytalam informacje ktore administratorzy z Onet blog zamiescili w sprawie przenoszenia blogow do systemu Wordpress i co wyczytalam ,ze juz we wrzesniu bedzie mozna zmieniac swego bloga do nowego systemu.Ze bedziemy sukcesywnie informowani o tym ,ze juz istnieje taka mozliwosc.Mialo sie to dziac na poczatku wrzesnia .Dzisiaj jest 13 ty dzien wrzesnia i ani widu ani slychu.Obawiam sie ,ze trudnosci sa i jeszcze dlugo beda .Poki co korzystam i pisze w starym systemie.

Pogoda dzisiaj w Bramkach koszmarna.Niby dobrze bo wreszcie pada ale,dlaczego musi jednoczesnie tak zimno.Jest zaledwie 12C.Pusia wogole nie chciala wyjsc na spacer.Zdecydowanie nie gustuje w takiej pogodzie.Ja jednak sie ciesze bo troche dluzej moge posiedziec przy komputerze i dowiedziec sie co nowego slychac u moich milych znajomych.Jednym z moich znajomych jest przesympatyczny przyszly mieszkaniec Bramek,ktory finalizuje budowe swego domu w naszych Bramkach.Pan Krzysztof jest bardzo mlodym czlowiekiem i wlasnie urodzilo mu sie male dzieciatko.Czyli rodzina Bramkowiczow jak nas nazywa nasz administrator portalu Bramki znowu sie powiekszyla.Poniewaz mam ograniczone mozliwosci poruszania sie moge tylko uczestniczyc wirtualnie w wydarzeniach dotyczacych zycia naszej spolecznosci..Codziennie zagladam na strone Bramek i ciesze sie kiedy cos nowego przeczytam.Maz moj chodzi co kilka dni do sklepu,ale kiedy go pytam czy i co przeczytal na tablicy przy sklepie-nie potrafi mi tego powiedziec.Tablica ogloszeniowa przy wiejskim sklepie jest bardzo wazna.Mozna na niej przeczytac wiele waznych rzeczy z zycia wsi.Pamietacie ta tablice z filmu Ranczo -jak byla wazna dla mieszkancow wsi Wilkowyje.Tak nawiasem ogladam teraz codziennie stare odcinki tego serialu i serdecznie sie przy tym bawie.

Wczoraj kiedy podano w tv jakie kary polski sad wydal na czlonkow mafii pruszkowskiej,nie moglam wyjsc ze zdumienia i uzylam wiele brzydkich slow na okreslenie tego co sie stalo.Istnialo kiedys powiedzenie szeroko uzywane,ze polskie sady nierychliwe ale sprawiedliwe/Okazuje sie teraz ,ze ani nie rychliwe ani nie sprawiedliwe.Te wyroki zasadzone na tych gangsterow sa po prostu smieszne.Mysle ,ze takie pieniadze ci gangsterzy lozyli na rozne fundacjei stowarzyszenia ,ze teraz po tylu latach postepowania procesowego nijak nie wypadlo ich surowo osadzac.Ja sama dobrze wiem o pewnej fundacji-Nazwa piekna-Fundacja bezpieczenstwa ruchu drogowego z lat 90 tych ub,wieku ktora wglownej mierze sponsorowali gangsterzy z Pruszkowa ,Wolomina i roznej masci eks przedsiebiorcy.Dzialala ona pod ochronnym parasolem niezyjacego juz gen.M.P.a,kiedy on sie na nich elegancko wypial  i chcial wyjechac do Stanow.gangsterzy nie posiadali sie z wscieklosci i wiadomo jak sie to skonczylo.Pisze o tym bo raz ze jest to juz bardzo stara sprawa  a po drugie juz kiedys probowalam zainteresowac jednego z dziennikarzy  ale jest w tej sprawie  szlaban na zajmowanie sie ta sprawa.Wobec tego tu na moim blogu sobie ulzylam a,przyczynkiem do tego staly sie smieszne wyroki na naszych rodzimych mafiosow.Poki co maja sie dobrze i juz przeboleli straty poniesione w wyniku procesu przeciw nim.Kiedy sprawa przycichnie znowu troche fundacji,kosciolow i stowarzyszen zasponsoruja  i beda miec swiety spokoj. Wogole to mozna zauwazyc ,ze wszyscy ktorzy po jakims czasie  okazuja sie aferzystami,przekrataczami,sa rownie ochoczo sponsorami roznych fundacji,kosciolow ktore sa beneficjentami ich przekazow finansowych .Podobno pieniadze nie smierdza. i tym stwierdzeniem koncze na dzisiaj swoja wypowiedz.....cdn.Hala

środa, 12 września 2012

czekam na zmiany...........

Od kilkunastu dni  Onet blog informuje nas o zmianie systemu w jakich bedzie mozna pisac blogi.Ma to wszystko ruszyc w polowie miesiaca.W miedzy czasie przeczytalam kilkadziesiat komentarzy i glosow moich wspol blogowiczow.Przyznam,ze bardzo sie zaniepokoilam gdyz okolo 80 % komentarzy jest na nie.Moze to dlatego ,ze kazda nowosc rodzi sie w bolach a pozniej kiedy sie wszystko ulozy zadowoleni sa wszyscy. Bo przeciez w naszym spoleczenstwie sceptykow nie brakuje.Ten system w ktorym teraz piszemy blogi jest bardzo zawodny.Kilka tygodni temu Onet zmagal sie z potezna awaria systemu.Wielu ludzi wtedy,zniecierpliwionych ciaglymi awariami,znikaniem postow odeszlo do innych systemow blogowych.Ja jako,ze jestem osoba dosc cierpliwa,zadnych krokow w kierunku zmian nie poczynilam.Moj blog to taki blog o ktorym mozna powiedziec,ze w blogosferze wiekszego znaczenia nie ma ,wiec po skakac z kwiatka na kwiatek.Moim jak do tej pory najwiekszym sukcesem zauwazonym na szerszym forum,jest przepis na cudowna "zupe nylonowa".Przepis ten zamiescilam kiedy pisalam post na temat "smaki mojego dziecinstwa".Ale skoro juz to wspomnialam powtorze to jeszcze raz,bo mlodsi czytelnicy chyba tego nie czytali.Przepis zostal zacytowany i zauwazony przez moderatorow Onetu .Przyznam ,ze bardzo mnie to ucieszylo.

Przepis na "zupe nylonowa "jest bardzo prosty.Sama to wymyslilam z potrzeby zyciowej.Dlaczego zupa nylonowa -otoz proste jej wyglad jest taki przezroczysty jak ponczochy nylonowe ktore po wojnie trafialy do Polski w ramach pomocy UNRA dla Polski.Ci mlodsi czytelnicy ktorzy nie maja pojecia co to bylo UNRA moga o tej pomocy humanitarnej po wojnie przeczytac -gdzie oczywiscie w internecie.Bierzemy wloszczyzne,gotujemy do miekkosci i zasypujemy ta zupe kaszka manna.Ma byc lekko zawiesista dodajemy tluszcz i kostki magi/teraz rosolki w kostkach /Mozna wrzucic jakies warzywa /kalafiorek,fasolke szparagowa wtedy najpierw musimy dluzej pogotowac przed zasypaniem kaszka/Magi kostki tez przychodzily z UNRA.Tluszcz to byl loj wolowy ktory byl wtedy w kazdym domu.Potem zielona pietruszka i zupa gotowa.Ja jeszcze teraz czesto jak mi zostanie troche rosolku na drugi dzien zasypuje go kaszka manna.Jak sie wracalo ze szkoly a mama,nie ugotowala obiadu bo musiala zostac w ramach czynu na odbudowe Warszawy na druga zmiane-bieglam do ogrodka po warzywka i po paru minutach jadlam ciepla strawe.Jeszcze kiedys napisze jakie potrawy jadali ludzie po wojnie na Slasku.Malo wtedy ludzie chorowali i zyli bardzo dlugo.Jedli bardzo slabo ,bo w czasie wojny nie bylo co a po wojnie bylo czasem jeszcze trudniej zdobyc cos do jedzenia.Ja poszlam do pierwszej klasy w roku 1945 i mialam wtedy 1 wrzesnia -6 lat i 2 miesiace.Skonczylo sie wtedy dziecinstwo.Ile to teraz jest dyskusji nad dziecmi,jak trzeba o nie dbac,huhac na nie.My tego nie mielismy a tez jakos sobie w zyciu dalismy rady

Wczoraj strasznie sie zdenerwowalam kiedy /nie pamietam kto/zacytowal fragment przekladu jakiejs ksiazki z lat powojennych ub.wieku.Bylo tam powiedziane ,ze cos tam bylo zajebiste.Boze !przeciez tego slowa nikt wtedy nie znal.To slowo to niestety hybryda slowotworstwa naszych czasow.Dzisiaj na facebooku mloda dziewczyna uzywajac slow na k...opisywala urode mlodego czlowieka ktorego jest fanka.Nawiasem mowiac jest w gronie moich znajomych.Wogole to zauwazylam,ze wulgaryzmy latwo przechodza teraz mlodym ludziom.Uzywaja ich jak przecinek.Moze to te wspolczesne filmy daly im taka szkole.Zdecydowanie mi sie to nie podoba.Ja rozumiem czasem w impulsie,ze trzeba uzyc ostrego slowa,ale tak jako przecinka w tekscie  to  nie bardzo.  ....cdn....Hala.

wtorek, 11 września 2012

dzisiaj........

Postanowilam dalej probowac zamieszczac zdjecia.Umiem juz zamieszczac fotki na NK i FK tu na onecie jest to o tyle trudne,ze cos ciagle sie zawiesza.Maja to ulepszyc kiedy juz bedziemy sie mogli przeniesc na nowy system.Ja lubie poznawac nowe rzeczy,uczyc sie czegos nowego ale,tez jestem bardzo niecierpliwa i szybko sie zniechecam.Tak mam,niestety.Potem po jakims czasie do tego wracam i dziwie sie ,ze przeciez to jest takie latwe a ja sie tyle na kombinowalam .Wtedy znowu ochoczo zabieram sie do pracy,i przy nastepnej trudnosci znowu wymiekam i znowu to samo"abarot".Sama do siebie musze miec duzo cierpliwosci.Dzisiaj w Bramkach przepiekna sloneczna pogoda.Po bardzo zimnej nocy,teraz kiedy pisze te slowa jest juz 25 stopni.Moj maz po zjedzeniu obiadu,wybral sie do naszego sasiedztwa-lasu aby zobaczyc czy nie pojawily sie grzyby.U nas na posesji rosnie bardzo duzo,na pniakach drzew,grzybow tzw.opienka miodowa.Ja sie wogole boje roznych grzybow.Uznaje w zasadzie pieczarki ze sklepu /bo tych polnych /sie boje,prawdziwki,kurkii ewent.podgrzybki.Nie znam sie na grzybach i uwazam ,ze bez nich mozna sie obejsc.Kiedys kiedy mieszkalam kilka lat w lesnym garnizonie byly jesienia podstawa naszego pozywienia .Tam w lasach wokol Sandomierza bylo tyle grzybow,ze kiedys na skraju lasu stanelam jak wryta  nie wiedzialam gdzie postawic noge,Caly skraj lasu,gdzie okiem siegnac,rosly piekne dorodne maslaki.Takiego widoku juz nigdy wiecej nie zobaczylam.To bylo jednorazowe i nie zapomniane.

Wczoraj mialam pisac o przyjazni ,ale odkladam to na jakis czas.Musze sie troche lepiej mentalnie do tego tematu przygotowac. Ze jest to temat bardzo szeroki to i przygotowania musza potrwac..Jutro musze wziasc centymetr i zmierzyc grubosc pnia tych kilku debow ktore rosna u nas na naszej posesji.Sa potezne ,maja juz duzo lat.Takze lipa jest bardzo okazala.Jej poszczegolne galazki juz sie przebarwiaja sa pieknie zazolcone.Wczoraj opadly pierwsze orzechy te slabsze mniej okazale.Drzewo samo zrzuca z siebie niedorodne owoce a zatrzymuje piekne dorodne.Bardzo byloby dobrze aby,w tym roku byla ciepla jesien i dluga.Troche mniej byloby wydatkow na gaz.Tu w Bramkach ludzie maja piece w ktorych pala roznymi rzeczami,i wieczorami i rankiem snuje sie specyficzny zapach.Nie jest to przyjemne.Ale gaz jest taki drogi,a ludzie nie maja pieniedzy i jakos musza zyc.I nie ma sie co temu dziwic, ze powietrze jest zanieczyszczone.Kazdy sobie radzi jak umie i moze.

Wrocili nasi Olimpijczycy z Londynu.To co przygotowali organizatorzy w sferze kulturalnej bylo imponujace.Zakonczenie Olimpiady bardzo bogate.Feeria barw,dekoracji,pieknych kolorow swiatel i pokazow,przeszla juz do historii.Ale ,ze bylo to tak fantastyczne -powinni nam to wszystko w calosci kiedys pokazac.Bardzo zalowalam,ze nie bylo bezposrednich transmisji.Wiadomo-pieniadze.Ale teraz,mysle ,ze nie bedzie az tak drogie zakupienie retransmisji z tego wydarzenia i pokazanie nam polakom w calosci.Dzisiaj napewno wszyscy beda sie fotografowac z zwyciezcami i zdobywcami medali i mam nadzieje ,ze godnie ich przyjma teraz niz wtedy kiedy wyjezdzali na Olimpiade.Wtedy nikt dla nich nie mial czasu.Wiadomo sukces i zaszczyty wielu maja ojcow.To stara prawda-ale czy tak byc powinno?.Chyba nie.

W tej chwili wrocil z lasu moj Michal.Grzybow nie ma ale, uzbieral powazna ilosc dorodnych nawet orzechow.Wiec juz beda orzechy do piernika na Swieta.Przeciez to juz za 3 miesiace z niewielkim okladem Gwiazdka.Abysmy tylko byli wszyscy zdrowi.....cdn....Hala

poniedziałek, 10 września 2012

Troche fotek i o przyjazni..............

  Od kilku dni korzystam ze skanera.Moge wiec juz publikowac rozne stare zdjecia.Korzystalam kiedys z aparatu tzw.idioten kamery.Ale zdjecia chodz dla koneserow fotografii sa nieudolnym koszmarem dla mnie sa poprostu cudowne.Kazde zdjecie obrazuje  jakis moment mojego zycia.Stanowi dla mnie wartosc sentymentalna.Moze to smieszne ale, musze sie choc troche  podzielic z moimi wirtualnymi przyjaciolmi moim zyciem-taka mam po prostu potrzebe czy sie to komu podoba czy nie. Ten obrazek ktory po kilku probach udalo mi sie umiescic ma tytul-Bylo czego pilnowac.To bylo zrobione na mojej dzialce kilka lat temu kiedy pieknie obrodzily gruszki.Strach byl zrobiony artystycznie z metalu i byl ubrany w robocza kraciasta koszuke.Byl piekna ozdoba mojej dzialki.Sprobuje jeszcze  dac kilka zdjec.Moze sie uda.Niestety po prostu wymieklam.Dzisiaj juz na tym koncze........cdn.......

niedziela, 9 września 2012

po prostu piekny dzien..........

Dzisiejsza niedziela przejdzie w mojej pamieci jako dzien do dlugiego iwaznego zapamietania.Przepiekna pogoda ,slonce, brak wiatru ktory tu w Bramkach bywa czasem mocno uciazliwy.Jednym slowem jest "piknie' jak mawiaja gorale..Jestesmy w domu sami-corka pojechala do znajomych a Adam nasz wnuk tez gdzies,wybyl.Ogladamy juz od kilku godzin transmisje  z wyscigow F1 w Monza.Pojechal tam moj wnuk Michal z swoja zona Magda.10 wrzesnia jest ich pierwsza rocznica slubu wiec,aby ja uczcic zafundowali sobie wycieczke do Mediolanu.Patrzymy i patrzymy i nijak ich nie mozemy zobaczyc.Sa wielkim fanami wyscigow.Pare godzin temu podali ,ze nasz Kubica /pierwszy raz po chorobie/bardzo dobrze przejechal swoja trase wyscigu.Jest to wyscig amatorski.Ale super ,ze mu sie udalo.Mogl przeciez doznac psychicznego urazu ,co by go wogole wyeliminowalo z dalszego uprawiania jego ukochanego sportu.

Bardzo sie ciesze ,ze moi przyjaciele z internetu zagladaja od czasu do czasu na mojego bloga.Bylabym niesprawiedliwa gdybym sie nie rewanzowala.Tez czytam rozne blogi,ale jakos nie bardzo potrafie napisac jakis komentarz.Niektore blogi sa tak mocno przeintelektualizowane,silace sie na oryginalnosc i wjezyku,formie i tresci,ze ja ze swoim blogiem  nie mam do nich startu.Jestem jak uboga krewna na przyjeciu w arystokratycznej rodzinie.Ale ja sie wcale tym nie martwie-ja sobie pisze spokojnie.Teraz bardzo sie ciesze,kiedy do mnie napisze moja ukochana przyrodnia siostra mego meza ,kazdy jej list to dla mnie wielka radosc.Ciesze sie tez kiedy moj bardzo zacny znajomyp.BB  napisze do mnie iz,przeczytal i mu sie podobalo.Nie wiem tak,naprawde czy pod  profilem Bielsko-Biala najpiekniejsze miasto kryje sie kobieta czy mezszczyzna.To jest moj Be-biczek od skrotu.Poezja ktora mi przesyla do przeczytania jest zawsze najwyzszego lotu.Dobrze dobrana,wrazliwa wywoluje u mnie same pozytywne emocje.Ja nie za bardzo czytalam poezje,wolalam proze a,dzieki niemu poznalam duzo wspanialych poetow i ich dziela.Takze muzyka ktora zamieszcza na swoim profilu jest zawsze wysublimowana,oryginalna.Bardzo lubie tez wymienic poglady z poznana juz w realu moja Jutka.To bardzo pozytywna energetyczna osoba.Jej podejscie do zycia cechuje radosc,umiejetnosc cieszenia sie zyciem,nawet kiedy jest ciezko nie dopuszcza do siebie smutnych mysli.Jest pogodna,wesola bardzo goscinna,co moglam odczuc bedac jej gosciem razem z moim synem.Rozmawialysmy nie jak wirtualne znajome ale,takie kumpele od lat.Moj syn nie mogl wyjsc z podziwu.Mam tez kilkoro moich przyjaciol z mlodych lat szkolnych.Odnowione znajomosci z przed lat cechuje jedno.Ile lat by uplynelo,dalej jest tak sano.Serdecznie milo i przyjaznie.Nie sadzilam nigdy o niektorych osobach,ze przyjdzie im do glowy czytac te moje pozal sie Boze madrosci a,jednak mylilam sie.Kiedy przez kilkanascie dni nic nie napisalam,dostalam kilka emaili z zapytaniem czy aby nie jest ze mna cos zle.To bardzo mile tym bardziej ,ze od nich bym sie tego nie spodziewala.Moja Janeczka szkolna kolezanka ,tez mnie serdecznie wspiera a kolezanki szkolne mieszkajace za granica sa moim oknem na swiat.,opisuja mi ciekawostki z wielkiego swiata  ktorego ja niestety juz swoimi oczami nie zobacze osobiscie.

Trudno mi wymieniac wszystkich moich przyjaciol ktorzy zagladaja na mojego bloga.Jest kilka osob ktorych blogi uwielbiam ,czytam kazdy wpis,pisze komentarze.Jest ich nie wiele,ale przeciez nie o ilosc chodzi a o jakosc chodzi.Bardzo sobie cenie p.Marie z Jaskowic.To jest osoba bardzo energetyczna,bardzo pozytywna.To swoisty komentator zycia,podroznik.Pieknie opisuje swoje podroze.Ja jednak najbardziej lubie jej wpisy o jej rodzinie ,o zyciu.Pieknie to potrafi,jest szczera az do bolu nic nie /jak to mowia mlodzi / "nie sciemnia".Lubie sobie wieczorem zajrzec na jej strone i poczytac.Podoba mi sie tez bardzo dziewczyna z Zachodu Polski.Odkrywa przedemna uroki ziem zachodnich.Marysia pokazuje nam piekna historie tych ziem,ludzi,zabytki.Uroki swiata i pieknych okolic Europy,takze Polski odkrywa przedemna urocza Sara -Lucja -swoj piekny ogrod,jej kwiaty rosnace w tym iscie bajkowym ogrodzie sa moim niedosciglym marzeniem.Mamtez pewna wirtualna znajoma ktora zadziwia mnie roznorodnoscia swoich wszelakich talentow to Malinka /taki ma nick/Jest na pewno architektem konserwatorem sztuki.Ale pieknie pisze ,uwielbia satyre polityczna -jest w tym bardzo dobra.Pieknie opowiada historie swojej kresowej rodziny.Wogole to jestem zaszczycona taka wirtualna znajoma.I taka sobie mysl ,ze jakby cos takiego sie wydarzylo,ze juz nie moglabym czytac ich wpisow-to byloby to rownoznaczne z wielka katastrofa i nic gorszego nie moglo by mnie spotkac.Na razie ciesze sie tymi ktorych wymienilam ,ale mysle ,ze wielu innych nie ma mi za zle ,ze ich nie wymienilam.Kocham Was wszystkich serdecznie i zycze duzo zdrowia i cierpliwosci dla mego grafomanstwa..............cd.Hala

sobota, 8 września 2012

kto pielegnuje przeszlosc-to...................

Jest takie  zdanie ,nie wiem czyjego autorstwa ale,uwazam trafnie opisuje zagadnienie-kto pielegnuje przeszlosc - buduje przyszlosc.Nie ma przeciez przyszlosci bez przeszlosci.Wszystko z czegos wynika,jest oparte i umiejscowione w przeszlosci.Dalsze zycie jest kontynuacja przeszlosci.Kiedy jest sie mlodym nie ogladamy sie na przeszlosc,ona wtedy dla nas nie istnieje.Przemy do przodu,wogole nie ogladamy sie do tylu.Kiedy ktos z starszych czlonkow rodziny cos opowiada ,albo nie sluchamy ,albo myslimy o Boze ale,przynudza.Pozniej kiedy jestesmy starsi,bardziej dojrzali chetnie dowiedzielibysmy sie niektorych szczegolow z zycia naszych przodkow,ale niestety jest to czesto niemozliwe.Bo juz nie ma sie kogo zapytac,bo ci co sa,juz niejednokrotnie wszystko zapomnieli i wtedy zaczynamy zalowac,nawet bardzo zalowac,ze moglismy,a zaniedbalismy,nie umielismy i itd...Ja osobiscie tez bardzo zaniedbalam ten aspekt swego zycia.Tak jak wszyscy bylam ogromnie skupiona na zyciu biezacym,ciagle na nic nie mialam czasu,pedzilam do przodu i do przodu.Teraz w jesieni mego zycia staram sie nadrobic zaleglosci w temacie przeszlosci.Ale nie jest to wcale latwe.Jakis ponad rok temu napisalam na ukrainskiej NK/odnoclasici/ ,ze prosze o kontakt z rodzina z Ukrainy z ktora utracilam kontakt w latach60-tych ub.wieku.Teraz pomalu na razie tylko za pomoca mediow nawiazuje  kontakt z rodzina z Bibrki Ukraina.Wczesniej poznalam inne mile osoby na facebooku tez z Bibrki tak ,ze jest cien szansy ,ze uda sie proba reaktywowania prawidlowych relacji rodzinnych.Sa ludzie ktorzy nigdy nie byli i nie sa zwiazani z rodzina .Owszem ,maja rodzine ale kontakt maja tylko okazjonalny,sa zimni pozbawieni emocji.Jest im obojetne czy,jakas tam ciocia i wujek tesknia za tym zeby sie do nich odezwali.Patrza nie dalej jak pol metra od siebie.Owszem swoje dzieci to jeszcze jakos ,ale dalej to poco.Jesli by ta ciocia i wujek byli bogaci o to warto by sie bylo starac,ale jesli sa biedni to po co.Niech sie kto inny nimi interesuje..I to wlasnie jest zycie bez przeszlosci i zadnej dobrze zbudowanej przyszlosci z tego nie bedzie.Ciagly  brak czasu ,pogon za "bozkiem cielesnym tych czasow-pieniadzem" zajmuje mlodym ludziom tak wiele czasu i sil ,ze na nic juz nie sa otwarci.Sa skupieni na sobie,na malej rodzinie i kto by tam z nich myslal o jakichs tam-pociotkach.

Ja wiem,ze moje pisanie o tych problemach-jest delikatnie mowiac co najmiej abstrakcyjne,ale ja mam nadzieje ,ze jednak ktos z mlodych,kto przypadkiem trafi na mego bloga choc troche sie zastanowi i byc moze powie-o kurcze cos w tym jest........

Wczoraj w Bramkach dulo niemilosiernie i zrobilo sie zimno.Bylam w koszmarnej depresji,bolala mnie glowa.Nasz Pusia tez caly dzien przesiedziala w domu.Dzisiaj jest ladne sloneczko,troche wiatru ,i juz nie ma takiego duzego wiatru.Ja jestem strasznym meteopata.Bardzo moj organizm reaguje skoki cisnienia atmosferycznego.Mysle tez ,ze nasz premier tez mial wczoraj zle samopoczucie,bo okrutnie bredzil na temat paraolimpijczykow wywolany do odpowiedzi  przez "wrednych,niecnych" dziennikarzy.Oj!Premierze powstrzymaj swoj jezyk -bo cie inni wezma na jezyki.Swoja droga to zastanawia mnie co u Lisa w poniedzialek w jego programie powie dza ci wszyscy madrzy zaproszeni do programu.Temat paraolimpiada.O czym tu gadac -po prostu ci niepelnosprawni sportowcy pokazali,wszystkim -gdzie pieprz rosnie.Wiemy ,ze przyprawa ta moze byc ostra,nawet bardzo ostra dla niektorych ktorym ciezko jest przyjmowac sukcesy innych,a nie ich samych........cdn...Hala

czwartek, 6 września 2012

wspaniale dziewczeta i chlopcy............

Ogromna radosc sprawia mi sledzenie wynikow naszych paraolimpijczykow.Oni sa absolutnie wspaniali.Nie dosc,ze na codzien musza sie stykac z wszelkimi  problemami ktore dotycza kazdego czlowieka w naszym kraju,to jeszcze na codzien musza sie ciagle zmagac z swoimi ulomnosciami,choroba.Te cztery lata ktore minely od Olimpiady w Pekinie przepracowali solidnie.Ilosc zdobytych przez nich medali powala na kolana.Jesli porownac stosunekzdobytych medali do sportowcow z Olimpiady  widzimy jaki wysilek wlozyli w swoja Olimpiade sportowcy niepelnosprawni.Przeciez oni musza wlozyc w te zwycieztwa dwa razy tyle wysilku co ludzie zdrowi.Ich medale wszystkie bez wyjatku,powinny byc szczero zlote bo sa to bez wyjatku ludzie po prostu zwyczajnie WIELCY..Wzruszylam sie ogromnie kiedy chorazy naszej ekipy umiejetnie ukrywala swoje kalectwo,oni chca aby patrzec na nich tak jak na kazdego z nas.Mam nadzieje ,ze wszyscy godnie beda przywitani kiedy wroca z powrotem do kraju.I ci ktorzy zdobyli wiele medali,i ci ktorym sie nie udalo zdobyc medalu sa naszymi ,moimi,twoimi bohaterami przywitajmy ich wiec tak jak na to zasluguja.Nie szczedzmy im pochwal,cieszmy sie razem z nimi.Oni na to zasluguja.

Dzisiaj obejrzalam fotoreportaz na stronie naszej miejscowosci Bramki z uroczystosci ktora sie odbyla 2 wrzesnia 2012.Nasz administrator dolozyl wszelkich staran aby zrobic piekna fotorelacje.Byl to rodzinny Festyn "Pozegnanie Lata"i dozynki Parafialne wsi Bramki,i Bozej Woli..Pogoda pieknie dopisala -frekwencja tez.Byly cale rodziny wielopokoleniowe i najmiejsi w wozeczkach tez.Oficiele i proboszcz bardzo sie godnie zaprezentowali.Przemowienia /choc nie moglam ich uslyszec /byly chyba godne uwagi bo wszyscy z zaciekawieniem sluchali.Potem byl korowod dozynkowy.Wszystkie wience bardzo pracowicie wyplecione.Ale ciekawi mnie czy te panie ktore je plotly ,przekaza ta tajemna wiedze przyszlym pokoleniom.Pewnie tak.Stoiska z roznosciami i atrakcjami ubarwily caly plac i cieszyly sie wielkim zainteresowaniem uczestnikow Festynu.Kazdy znalazl dla siebie cos ciekawego.Widac bylo jak wielkie serce i prace wlozyli w ten Festyn organizatorki i organizatorzy calego przedsiewziecia..Nastepnie rozpoczely sie wystepy.Piekne i barwne byly to wystepy sadzac po zdjeciachz fotorelacji.Takiej ilosci zespolow iosob ,tak pieknie sie prezentujacych/piekne stroje/nie powstydzila by sie impreza w duzym miescie.Nasze Bramki wiec ,dorownaly innym i nie maja sie czego wstydzic.Mnie osobiscie podobaly sie wystepy seniorow-to dobrze ,ze ludzie sa dlugo aktywni i ciesza sie zyciem.Nie zawodna jak zwykle straz pozarna,pozytywnie zaznaczyla swa obecnosc.Na kim jak na kim ,ale na nich zawsze mozna polegac.Moze jednak na drugi rok ktos przygotuje wideo relacje z glosem dla tych co to nie mogli tam byc.Zeby nie bylo tak slodko-troche malo tych laweczek bylo wiele starszych osob nie bardzo moze dlugo stac a siedziec i bic brawa to owszem.Mysle ,ze organizatorzy w przyszlym roku o tym pomysla i mnie bedzie dobrze usiasc na nowej laweczce.Pozdrawiam wszystkich Bramkowiczow .Jest nas juz spora gromadka.Wlasnie bylabym zapomniala zabawa chyba wspaniala bo dlugo wieczorem u mnie na balkonie slychac bylo jej echa.Pozdrawiam wszystkich serdecznie...........cdn Hala.

środa, 5 września 2012

planowanie........

Co jest lepsze -spontanicznosc,dzialanie "ad hoc",czy dlugofalowe planowanie.I jedno i drugie moim zdaniem,jest w obliczu "sil nieczystych " nic nie warte.Czasem cos co planujemy od dluzszego czasu,nie dochodzi do skutku.Ale takze te niezaplanowane rzeczy a podejmowane przez nas na szybko sie nie udaja.Wtedy sobie zarzucamy,ze gdybysmy staranniej ,dluzej to planowali -to by nam sie udalo.Ale to jest nie prawda.Wiec co robic ?Otoz moim zdaniem trzeba planowac,ale spontanicznych dzialan tez sie nie wystrzegac.Jednym slowem trzeba-dzialac.Tylko dzialanie i marzenia sa wlasciwym celem naszego zycia i przepraszam za kolokwialne porownanie sa sola,pieprzem,keczupem i czym tam jeszcze  kto chce.Zycie bez tych wszystkich przypraw byloby bardzo ubogie.Musimy dzialac -tam gdzie kto moze.Marazm i stagnacja do niczego nie prowadza.

Wobec podjecia pewnych deklaracji ,od poniedzialku podjelam odpowiednie dzialanie.Wyslalam maila do Lewandowego Palacyku mieszczacego sieokolo kilka km.od naszego domu po informacje odnosnie terminu rezerwacji przuyjecia.Niestety do tej pory nikt mi nic nie odpowiedzial.Poniewaz zastrzeglam sobie informacje droga mailowa,/ale podalam adres i nr.telefonu/zostalam chyba potraktowana niezbyt powaznie.Ze strony internetowej dowiedzialam sie iz,w miesiacu lipcu  w soboty i niedziele nie ma juz wolnych terminow w 2013 roku.Pozostawalyby do dyspozycji tylko piatki.Czyli jak z tego wynika jest ogromny bom na uslugi bankietowe i weselne.W tym miejscu bral slub moj wnuk i bardzo mi sie podobalo.Przeczytalam tez komentarze pol na pol dobrych i zlych.Czyli tak jak wszedzie.Miejsce o tyle dobre,ze mlodzi uczestnicy przyjecia mogli by do domu wrocic po zabawie na piechote /jakies 2 km./W tym tygodniu bede musiala sprawe zalatwic.Ale pozostaje jedno istotne pytanie-czy  w moim i mego meza wieku,mozna cos tak dlugofalowo planowac.Przeciez dla nas kazdy dzien jest dniem darowanym.Czy nie lepiej zrobic przyjecie u na w ogrodzie ,zamowic duze namioty i catering.Ale tam takze moga byc tak odlegle terminy.Musze sie w tym zoorientowac.

Tak ,ze widzicie moi internetowi przyjaciele -tylko dzialanie moze cos wyjasnic.Poki mi sil i zdrowia starczy,bede probowala ten temat oblaskawic o czym chetnie do Was napisze.......cdn..Hala.

poniedziałek, 3 września 2012

przykro mi.........

Niestety, z powodow zdrowotnych nie bylam w stanie uczestniczyc wczoraj w wydarzeniu do ktorego szykowalam sie juz kilka tygodni.Wielki festyn w Bramkach odbyl sie bez mego udzialu.Moja choroba ma to do siebie,ze atakuje mnie w najmniej odpowiednim momencie.I tak bylo wlasnie wczoraj.Poniewaz mieszkam nie tak daleko,wesole odglosy zabawy docieraly do mego domu.Bawiono sie jak przypuszczam znakomicie,Pewnie na stronie Bramki ukaze sie jakis fajny reportaz to bede mogla go sobie obejrzec.

Tak to czesto bywa ,ze zycie pisze wlasne scenariusze nie zawsze zgodne z naszymi oczekiwaniami.I jak to bywa w zyciu musimy z pokora przyjmowac to co nam zycie przynosi.Wczoraj kiedy nie moglam /mimo poteznej baterii lekow/nijak zasnac,wpadlam na genialny uwazam pomysl.Taki sobie obmyslilam konkretny plan.Jak bedzie on wygladal w realizacji, pokaze zycie.Ja jednak tu wszem i wobec,obiecuje,ze poki mi zycia starczy,bede starala sie go zrealizowac w 100%.Inspiracja do mego planu byla po1/sytuacja na weselu mego wnuka kiedy z bliskiej rodziny bylo nas raptem kilka osob po2/ sytuacja na naszej uroczystosci wreczenia nam medali za dlugoletnie pozycie malzenskie kiedy byla nas garstka na bardzo skromnej uroczystosci.

Postanowilam wiec na dzien 10 lipca 2013  lub w okolicy tego dnia zwolac rodzinne spotkanie calej ,blizszej i dalszej rodziny jaka sie jeszcze zachowala.Wtedy postanowilam/oczywiscie jak Bog da/odnowic przysiege malzenska w kosciele z moim mezem Michalem.Bedzie to 55-letnia- rocznica naszych zaslubin.Po prostu przygotujemy wesele gdzie ugoscimy cala nasza rodzine z strony mego meza Michala,i zmojej strony.Mam na mysli jak pobieznie przeliczylam okolo 60-70 osob.Oczywiscie bedzie to zalezalo od tego kto bedzie mogl przyjechac.Jako ,ze terminy na przygotowanie wesela nalezy zalatwiac duzo wczesniej stosowne przygotowania musimy zaczac duzo wczesniej,Czyli juz od zaraz.Mniemam ,ze mlodsza czesc rodziny czyli moji wnukowie chetnie mi w tym pomoga.Maz moj popukal sie odpowiednim gestem w czolo ,ale on tak zawsze -wielki sceptyk.Jak przychodzi co do czego jest bardzo zaangazowany i powaznie podchodzi do sprawy.Zreszta ,czego sie nie robi dla "ukochanej zony "z ktora sie "meczy "tyle lat.Z przyjezdna z daleka czescia rodziny mysle ,ze wielkich klopotow z noclegami nie bedzie.Nasz dom jest dosc duzy-zreszta to bedzie piekne gorace lato.Ja to wiem.Syna dom tez troche gosci pomiesci i mysle ,ze damy rade.Ciesze sie bardzo i jak sie uda to co sobie zamarzylam bede bardzo szczesliwa..Mamy w Polsce rodzine,w Bielsku Bialej,i w okolicach Gliwic.W Niemczech i na Ukrainie.Tak ze akurat jestesmy w srodku miedzy Wschodem i Zachodem.Czas juz najwyzszy zeby rodziny sie poznaly i pokochaly ,w co nie watpie wcale.Moze jestem szalona babcia ,troche fantastka,ale jedno wiem na pewno.Coz by to bylo za zycie gdyby nie marzenia i dazenie do nich.

Do Was moi mili czytelnicy mojego bloga mam tylko jedna prosbe ,ale bardzo wazna.Przy okazji modlitwy, /jesli nie wierzycie to przy innej okazji/wspomnijcie-aby mi sie powiodlo...............bede Wam za to bardzo wdzieczna................cdn.Hala