sobota, 8 września 2012

kto pielegnuje przeszlosc-to...................

Jest takie  zdanie ,nie wiem czyjego autorstwa ale,uwazam trafnie opisuje zagadnienie-kto pielegnuje przeszlosc - buduje przyszlosc.Nie ma przeciez przyszlosci bez przeszlosci.Wszystko z czegos wynika,jest oparte i umiejscowione w przeszlosci.Dalsze zycie jest kontynuacja przeszlosci.Kiedy jest sie mlodym nie ogladamy sie na przeszlosc,ona wtedy dla nas nie istnieje.Przemy do przodu,wogole nie ogladamy sie do tylu.Kiedy ktos z starszych czlonkow rodziny cos opowiada ,albo nie sluchamy ,albo myslimy o Boze ale,przynudza.Pozniej kiedy jestesmy starsi,bardziej dojrzali chetnie dowiedzielibysmy sie niektorych szczegolow z zycia naszych przodkow,ale niestety jest to czesto niemozliwe.Bo juz nie ma sie kogo zapytac,bo ci co sa,juz niejednokrotnie wszystko zapomnieli i wtedy zaczynamy zalowac,nawet bardzo zalowac,ze moglismy,a zaniedbalismy,nie umielismy i itd...Ja osobiscie tez bardzo zaniedbalam ten aspekt swego zycia.Tak jak wszyscy bylam ogromnie skupiona na zyciu biezacym,ciagle na nic nie mialam czasu,pedzilam do przodu i do przodu.Teraz w jesieni mego zycia staram sie nadrobic zaleglosci w temacie przeszlosci.Ale nie jest to wcale latwe.Jakis ponad rok temu napisalam na ukrainskiej NK/odnoclasici/ ,ze prosze o kontakt z rodzina z Ukrainy z ktora utracilam kontakt w latach60-tych ub.wieku.Teraz pomalu na razie tylko za pomoca mediow nawiazuje  kontakt z rodzina z Bibrki Ukraina.Wczesniej poznalam inne mile osoby na facebooku tez z Bibrki tak ,ze jest cien szansy ,ze uda sie proba reaktywowania prawidlowych relacji rodzinnych.Sa ludzie ktorzy nigdy nie byli i nie sa zwiazani z rodzina .Owszem ,maja rodzine ale kontakt maja tylko okazjonalny,sa zimni pozbawieni emocji.Jest im obojetne czy,jakas tam ciocia i wujek tesknia za tym zeby sie do nich odezwali.Patrza nie dalej jak pol metra od siebie.Owszem swoje dzieci to jeszcze jakos ,ale dalej to poco.Jesli by ta ciocia i wujek byli bogaci o to warto by sie bylo starac,ale jesli sa biedni to po co.Niech sie kto inny nimi interesuje..I to wlasnie jest zycie bez przeszlosci i zadnej dobrze zbudowanej przyszlosci z tego nie bedzie.Ciagly  brak czasu ,pogon za "bozkiem cielesnym tych czasow-pieniadzem" zajmuje mlodym ludziom tak wiele czasu i sil ,ze na nic juz nie sa otwarci.Sa skupieni na sobie,na malej rodzinie i kto by tam z nich myslal o jakichs tam-pociotkach.

Ja wiem,ze moje pisanie o tych problemach-jest delikatnie mowiac co najmiej abstrakcyjne,ale ja mam nadzieje ,ze jednak ktos z mlodych,kto przypadkiem trafi na mego bloga choc troche sie zastanowi i byc moze powie-o kurcze cos w tym jest........

Wczoraj w Bramkach dulo niemilosiernie i zrobilo sie zimno.Bylam w koszmarnej depresji,bolala mnie glowa.Nasz Pusia tez caly dzien przesiedziala w domu.Dzisiaj jest ladne sloneczko,troche wiatru ,i juz nie ma takiego duzego wiatru.Ja jestem strasznym meteopata.Bardzo moj organizm reaguje skoki cisnienia atmosferycznego.Mysle tez ,ze nasz premier tez mial wczoraj zle samopoczucie,bo okrutnie bredzil na temat paraolimpijczykow wywolany do odpowiedzi  przez "wrednych,niecnych" dziennikarzy.Oj!Premierze powstrzymaj swoj jezyk -bo cie inni wezma na jezyki.Swoja droga to zastanawia mnie co u Lisa w poniedzialek w jego programie powie dza ci wszyscy madrzy zaproszeni do programu.Temat paraolimpiada.O czym tu gadac -po prostu ci niepelnosprawni sportowcy pokazali,wszystkim -gdzie pieprz rosnie.Wiemy ,ze przyprawa ta moze byc ostra,nawet bardzo ostra dla niektorych ktorym ciezko jest przyjmowac sukcesy innych,a nie ich samych........cdn...Hala

1 komentarz:

~Sara-Maria pisze...

Halinko!Napisałaś święte słowa. Często nie przywiązujemy się do opowiadań rodziców, dziadków lub innych krewnych.Kiedy oni odejdą, my zaczynamy szukać swoich korzeni. Kogo zapytać, najbliżsi kuzyni, też nic nie wiedzą na te temat. Też im to latało...Szukanie w księgach kościelnych to prawie abstrakcja.Piszesz, że u Ciebie dzisiaj ładna pogoda. To dobrze. masz lepsze samopoczucie.U mnie już w nocy mocno padało i tak jest cały dzień.Nie jest mi to na rękę. Miałam plany, robienie soku malinowego. teraz po deszczach są już do wyrzucenia.Nie żałuję, że zniszczą się. Codzienne podlewanie niewiele znaczy. Deszcz jest bardzo potrzebny. W moim dużym ogrodzie jest bardzo sucho. Mamy swoja studnię, która służy tylko do celów ogrodowych, ale to nie to samo co deszcz.Halinko, bardzo dziękuję za Twoje cudowne komentarze. Przypuszczam, że wiesz jaką sprawiają mi przyjemność.Z każdego bardzo się cieszę. Myślę, że Ty również.serdecznie pozdrawiam