czwartek, 31 grudnia 2015

Jestem zachwycona w ostatnim dniu roku 2015.Lepiej póżno niż wcale.........

Moi kochani!Długo mnie nie było.Dzisiaj kiedy próbowałam się dostac na swego bloga odzyskałam wiarę i radość swego istnienia.Szybko w ciągu sekundy znalazłam się na blogu.Widocznie Onet dołączył staran aby,przestać dręczyć swoich użytkowników kilkunastu minutowymi wysiłkami aby się zalogować.Bardzo się z tego cieszę.Jestem zachwycona.Sytuacja polityczna w naszym kraju jest niestety trudna.Ja jako niepoprawna optymistka wierzę ,że będzie dobrze.Tylko musimy się uzbroić w cierpliwosć.W mojej rodzinie też jakoś się sprawy poukładały.Nie jest,może idealnie ale idzie ku lepszemu,Swięta były bardzo radosne, aczkolwiek troche trudne.Miałam gości z Ukrainy.Dwie piekne dziewczyny. Jedna dorosła druga nastolatka.Wiadomo ,że z nastolatką nie wygrasz.Ona wie wszystko po swojemu i już.Głownie chodziło o jedzenie.Szczupła dziewczyna 15 latka jadła tylko niektóre wybrane rzeczy.Ja jako stara ciotka przezywałam to na swój sposób nie zawsze przyjemny dla nastolatki.Ale,tak wogóle to było cudownie.Dziewczyny głównie przed świetami uprawiały shoping.To było dla nich ulubione zajęcie.Kiedy wyjechały w poniedzialek poswiąteczny moja mała kotka Patusia mogła wreszcie wyjsć ze swojej kryjowki i pospacerować po domu.Starsza Pusia przyjeła je zupelnie obojętnie.Nastolatka Ania została przez nas nazwana "Ania-nie choczu". Teraz biedne odpoczywaja po trudach 12 godzinnej podróży.Nie rozumiem dlaczego tak długo to wszystko na granicy trwa ale tak jest.Jest to granica Unnii wiec chyba tak być musi.W tej chwili słucham Sejmu i dostaję coraz większego bólu głowy.To jest koszmar to całe głosowanie.Wszystko byle szybko.Oni chyba wogole nie wiedzą co głosują.Jestem zmartwiona tym wszystkim.Jak tak dalej będzie to, nie widzę tego dobrze.Jednak cierpliwośc i nadzieja ,że nastąpi wielkie "bum" jeszcze w nas jest.Pozyjemy zobaczymy.Zeby tylko nie wymyślił ktoś rozwiązań siłowych bo wtedy bedzie nie dobrze.Napisała pełna obaw Hala w ostatni dzień roku 2015 cdn.............

środa, 25 listopada 2015

Kochani - damy radę , czas szybko płynie............

Długo nie,pisałam po prostu,tyle się działo rzeczy dla mnie trudnych ,że nie dałam rady.Wczoraj pani z administracji bloga postawiła mnie do pionu.Więc dzisiaj w piękny mrozny słoneczny dzień postanowiłam jednak coś napisać.Zmiany które nastąpiły w naszym życiu społecznym ,politycznym i siłą rzeczy rodzinnym nie nastrajają mnie zbyt optymistycznie. Nie,nie będę wszystkiego krytykować i potępiac w czambuł ani Pana Prezydenta ani naszego rzadu.Bo nie jest to dobra metoda.Będę tylko uważnie patrzeć jak się będą sprawy miały.Dużo a nawet bardzo dużo naobiecywano w czasie kampanii wyborczej.Od razu było wiadomo iż,są sprawy nie do wykonania a gdyby nawet,to z dużymi ograniczeniami .I już się zaczęło - tego sie nie da,to trzeba nie tak,nie dla wszystkich itd.... Naród jednak wziął wszystko dosłownie i z tego będzie rozliczał rząd dosłownie. Ale,pożyjemy,zobaczymy.Ja jako niepoprawna " pesymistko optymistka" wiem że damy radę.Bardzo jednak mnie martwi tyle nierozważnych posunięć ze strony Pana Prezydenta i Rządu.Przecież to obniża rangę ich autorytetu.Już taka sprawa jak usunięcie flagi Unii Europejskiej ,nie powinna mieć miejsca.Bo po coz taka demonstracja? To takie niepotrzebne gesty w rodzaju - "jedna baba,drugiej babie,wsadziła do d..y grabie"Przepraszam za kolokwializm.Ale,tak to własnie wszystko widze.Wyciąganie rożnych zaszłości w działaniu poprzedniego rządu i pana Prezydenta Bronisława Komorowskiego jest po prostu nie do przyjęcia.Chyba ,ze nowi działają w myśl zasady "teraz k...a MY ". Miesiąc grudzien jest miesiącem kiedy powinnismy,się ,spokojnie przygotowywac do najpiękniejszych rodzinnych Swiąt.Pojednać sie z bliskimi aby spokojnie moc zasiasć do wigilijnego stołu.Ja osobiście uważam to za bardzo trudne w niektorych rodzinach.Ale w imię wyższego celu nalezy uczynic wszystko, aby sobie serdecznie z otwartymi ramionami złożyć życzenia swiateczne i połamac się opłatkiem.Czekam na to niecierpliwie.W tym roku mam zaszczyt goscić u siebie Galę z coreczką z Ukrainy.Pozna nasze zwyczaje,obyczaje,kuchnię.Bardzo się na to spotkanie ciesze Jednoczesnie się trochę martwię bo nasze kotki i Pusia i Patusia kiedy ktos do nas przychodzi do domu znikaja.Chowają się w jakimś kącie i dopiero kiedy wszyscy ida spać się pojawiają.Mam jednak ,ze wszystko będzie dobrze i,ze damy rady.Czas przecież tak szybko leci...... Napisała Hala cdn.....

Kochani - damy radę , czas szybko płynie............

Długo nie,pisałam po prostu,tyle się działo rzeczy dla mnie trudnych ,że nie dałam rady.Wczoraj pani z administracji bloga postawiła mnie do pionu.Więc dzisiaj w piękny mrozny słoneczny dzień postanowiłam jednak coś napisać.Zmiany które nastąpiły w naszym życiu społecznym ,politycznym i siłą rzeczy rodzinnym nie nastrajają mnie zbyt optymistycznie. Nie,nie będę wszystkiego krytykować i potępiac w czambuł ani Pana Prezydenta ani naszego rzadu.Bo nie jest to dobra metoda.Będę tylko uważnie patrzeć jak się będą sprawy miały.Dużo a nawet bardzo dużo naobiecywano w czasie kampanii wyborczej.Od razu było wiadomo iż,są sprawy nie do wykonania a gdyby nawet,to z dużymi ograniczeniami .I już się zaczęło - tego sie nie da,to trzeba nie tak,nie dla wszystkich itd.... Naród jednak wziął wszystko dosłownie i z tego będzie rozliczał rząd dosłownie. Ale,pożyjemy,zobaczymy.Ja jako niepoprawna " pesymistko optymistka" wiem że damy radę.Bardzo jednak mnie martwi tyle nierozważnych posunięć ze strony Pana Prezydenta i Rządu.Przecież to obniża rangę ich autorytetu.Już taka sprawa jak usunięcie flagi Unii Europejskiej ,nie powinna mieć miejsca.Bo po coz taka demonstracja? To takie niepotrzebne gesty w rodzaju - "jedna baba,drugiej babie,wsadziła do d..y grabie"Przepraszam za kolokwializm.Ale,tak to własnie wszystko widze.Wyciąganie rożnych zaszłości w działaniu poprzedniego rządu i pana Prezydenta Bronisława Komorowskiego jest po prostu nie do przyjęcia.Chyba ,ze nowi działają w myśl zasady "teraz k...a MY ". Miesiąc grudzien jest miesiącem kiedy powinnismy,się ,spokojnie przygotowywac do najpiękniejszych rodzinnych Swiąt.Pojednać sie z bliskimi aby spokojnie moc zasiasć do wigilijnego stołu.Ja osobiście uważam to za bardzo trudne w niektorych rodzinach.Ale w imię wyższego celu nalezy uczynic wszystko, aby sobie serdecznie z otwartymi ramionami złożyć życzenia swiateczne i połamac się opłatkiem.Czekam na to niecierpliwie.W tym roku mam zaszczyt goscić u siebie Galę z coreczką z Ukrainy.Pozna nasze zwyczaje,obyczaje,kuchnię.Bardzo się na to spotkanie ciesze Jednoczesnie się trochę martwię bo nasze kotki i Pusia i Patusia kiedy ktos do nas przychodzi do domu znikaja.Chowają się w jakimś kącie i dopiero kiedy wszyscy ida spać się pojawiają.Mam jednak ,ze wszystko będzie dobrze i,ze damy rady.Czas przecież tak szybko leci...... Napisała Hala cdn.....

środa, 21 października 2015

Aktualnosci-oj dzieje sie,dzieje..........

Mam wielkie problemy z dostaniem się na moja strone aby,dokonać wpisu.Prawdopodobnie wina leży po mojej stronie.Chociaż tak naprawdę,nie wiem o co chodzi.Po kilkunastu minutach jednak wskoczyłam na stronę i jestem. Nastał goracy okres przedwyborczy -finisz.Nic innego się teraz nie liczy.Postanowiłam i ja w tym temacie zabrać swój skromny głos.Kończy się cyrk.Małpy,szympansy i goryle poszły spać.Lwy i tygrysy udają ,ze tylko sen ich interesuje.Lamparty relacjonuja nastroje cyrkowej gromady. I jak to oni raz im jest z kimś po drodze a raz by chętnie złapali za gardło.Ponieważ ani,jedni ani drudzy mi się nie podobają,postanowiłam postawić na trzecich.Kto to jednak jestem pozostanie moja słodką tejemnicą.W ugrupowaniu Lewica razem widzę jednego ciekawego gościa ktorego jeszcze pamiętam jako młodego bardzo człowieka wspołpracujacego z śp.Jackiem Kuroniem.Ciekawa osoba z ugrupowania Lewica Razem .Był na debacie i i bardzo się wszystkim jego wypowiedz podobała nawet przeciwnikom,a to o czymś świadczy.Domyślacie sie chyba zatem jaki jest moj wybor.Być może mój głos będzie zmarnowany,ale tak postanowiłam a,ze jestem raczej uparta osoba zdania nie zmienię.Zeby mogła istniec prawica musi tez być lewica.I to należy brać pod uwagę.Byc moze moji znajomi nie będą mnie za to poważać lecz ja tak uważam i już.Pamietam jak przed pół wieku z okładem temu jako uczennica Liceum w czasie wyborów odwiedzałam opornych i zachęcałam do pojścia na wybory.Nie było wtedy żadnej ciszy wyborczej i do konca dnia wyborow agitowaliśmy aby jednak głosować.Nikt i nic nie jest mnie więc w stanie zadziwic ale,jednego bym bardzo chciała aby,nasze społeczenstwo uczestniczyło w 100 % w wyborach.Trochę chyba przesadziłam.Frekwencja to jest bardzo wazna rzecz w czasie demokratycznych wyborów,bo ona pokazuje jak dojrzałe jest nasze spoleczenstwo.Jestesmy dojrzalym demokratycznym spoleczenstwem - pokażmy zatem swoja klasę i idzmy gremialnie głosować.Pozdrawiam wszystkich moich znajomych ktorych znam i których jeszcze w zyciu poznam.Jesteśmy w dniu wyborow razem. Napisała Hala cdn.

niedziela, 20 września 2015

Aktualności wokół mnie - świat i dzień codzienny........

Dzien codzienny wokół mnie toczy sie błyskawicznie.Dopiero był poniedzialek a już jest niedziela.Teraz upływ czasu odczuwam z wzmożoną siłą.Tak podobno jest u wszystkich seniorow.Swoją drogą jak to teraz pieknie nazywa się starych ludzi."Seniorzy".Podoba mi się.Wszędzie nawoluja do aktywizacji seniorow, w życiu publicznym,spolecznym.Każa nam się ruszać,dbać o siebie,być aktywnymi.Ponieważ mam kłopoty z swobodnym poruszaniem się,wynajduje sobie rożne zajęcia,nie wymagające aktywności fizycznej.Robię sto różnych rzeczy na raz aby zająć swoje rece,a przy okazji także swój mózg. Trochę maluję - raczej bazgrole,trochę pisze też raczej nadaje sie to tylko do szuflady,trochę oglądam,słucham.Jednak głównym moim zajęciem ostatnio jest zabawa z moimi dwiema kotkami płci żenskiej.Obie kapryśne,obrażające się,ale kiedy się z nimi bawię pokazują sympatyczne poczucie humoru i potrafią mnie mile zadziwić.Jeszcze coś tam gotuję,piękę,jem,śpię i tak upływa mi dzien za dniem.Z tym spaniem to mam dosyć duże kłopoty.Potrafię znużona zasnąć około godziny22,30 i obudzić się o 2-giej w nocy bardzo już wyspana.Mam jednak tablet Prestigio ktory jest moim najlepszym przyjacielem.Włączam sobie audiobooka i słucham dwie godziny i znowu zasypiam.Rano o ósmej muszę zażyć lekarstwo i po godzinię mogw zjeść śniadanie w towarzystwie mego męza..Mam nadzieję, że nikogo nie zgorszyłam opwieścią o moim sielskim anielskim życiu. Wiadomo ,że nie zawsze jest tak jak opisałam.Bywaja różne dnie lepsze i gorsze. Te gorsze dni bywają coraz częstsze,a to za sprawą tego co dzieje się u nas w Europie i czego doswiadczają na wlasnej skórze wszystkie kraje Unii.Mimo mojej wielkiej empatii do ludzi nie,moge pojąc jednego - jak można narażac te biedne dzieciny z Syrii na taką tułaczkę i poniewierkę.Sliczne dzieci z Syrii,Iraku Libii ciągnione przez rodzicow lub ojcow przez rożne kraje do Ziemi Obiecanej,zatrważają swoja brutalnością i bezwzglednością.Co te dzieci są winne ,ze ich ojcowie nie potrafią nic innego jak tylko wojować między sobą.To są kraje gdzie nie ma szans na demokrację.Tam jest potrzeby dobry przywódca który by ich wszystkich utrzymał w ryzach.Jednoczesnie pokazując jak można żyć w pokoju.Teraz wszyscy mają pretensje do Niemiec ,że pozwoliły na taki napływ imigrantów.Tego nie dało się przewidzieć.Niemcy utraciły nad tym kontrolę.To ,ze teraz pozamyka się ich w obozach to mały "pikuś" ale co będzie za jakis czas?.Czy ktos o tym pomyślał? Chyba nie?.I to wlasnie spedza mi sen z powiek.Nie potrafię być na to obojętna.Uważam ,ze cały świat powinien starać się o utworzenie specjalnej ligi Narodow mediacyjnej aby swoim autorytetem i mediacją studzić rozpalone głowy i starac się dojść do consensusu w sporach między zwaśnionymi panstwami.Wierzę ,że wszystko jest mozliwe tylko potrzebne są dobre chęci i pogodzenie interesow .Przeciez - "swiat nie jest taki zly -niech no tylko zakwitna jabłonie ".......... Tymi słowami konczę trochę przydł

niedziela, 23 sierpnia 2015

Zmarszczki i takie tam,inne...................

Zyjemy moi drodzy w obecnych czasach w swoistym czasie kultu i uwielbienia młodości.Starość jest be.Każdy człowiek stary to zagrożenie dla ludzi młodych.Bo zajmuje miejsce w przychodni,szpitalu,bo siedzi Bog wie jak długo na stanowisku.Starsi okupuja miejsca wszedzie gdzie się da.Sejm średnia 60 lat.W senacie jeszcze gorzej 60 +.Tylko pod palmami jakoś nie widać ludzi starych a takie,obiecujące zdjęcia nam pokazywano.Pozostało nam co ? a ano -zmarszczki.I z nimi właśnie moje pokolenie 70+ musi pozostać już na zawsze.Kiedy próbowałam coś z tym zrobić.Miła pani dermatolog powiedziała mi -zapózno miła pani.Przeciez kilka lat temu nie było takich możliwości.Medycyna estetyczna prawie nie istniała.Kosmetyczki nieliczne w dużych miastach.Kobiety ze wsi mogły tylko o kosmetyczce najwyżej usłyszeć w radio lub tv.Pozostawał ogórek i jakiś krem jaki można było kupić w GS-ie.Ale,jeśli chodzi o zmarszczki jest jeszcze jedna ważna rzecz.Mimika twarzy.To czy lubimy się śmiać ? Czy dużo płaczemy?.Czy się często cieszymy czy złościmy?Mogłabym jeszcze wiele zależności wymieniać.Miałam kiedyś koleżankę piękną kobietę która już niestety od kilkunastu lat zadaje szyku w tym "lepszym świecie".A,była kilka lat młodsza odemnie.Ciągle mnie upominała.Czemu tak się śmiejesz całą buzią ? Czemu marszczysz czoło? Uważałam jej upominanie za totalna głupotę.Jak widać całkiem głupie to nie było.Ale kto to wie?.Ja z tymi swoimi zmarszczkami jestem a jej z gładka piękną buzią nie ma.Na mojej twarzy każda zmarszczka powstała w wyniku jakiegoś przeżycia,emocji i wrażliwości.Także z bólu,i z niemocy.I te moje zmarszczki są jakby mapą na której zaznaczone są mniejsze i większe drogi i dróżki jakie ,przemierzyłam w swoim dość już długim życiu.I to jest właśnie to czego mi nikt nie jest w stanie zabrać.I dalej się będę marszczyć śmiejąc się i kiedy płaczę z bezsilności i bólu,złorzecząc na cały świat.I dalej będę sobie robić selfie i patrzeć z empatią na moich kochanych przyjaciół z internetu,a zmarszczki po prostu będę mieć w nosie.I tylko mi trochę szkoda kiedy pewna pani z apteki powiedziała mi,że szkoda pieniędzy na ten kosmetyk z reklamy bo on pani już nic nie pomoże.A ja jeszcze miałam nadzieje...........pozdrawiam wszystkich z gładkimi buziami i ciut zmarszczonymi ..... napisała Hala

niedziela, 16 sierpnia 2015

Jestem za ,a nawet przeciw...............dlaczego ?Trzeba przeczytać.......

Ostatnio mój niepokój wzbudziło wiele komentarzy i tekstów dotyczących wyboru Prezydenta naszego kraju.Użyłam w tytule mego postu słow byłego Prezydenta rozmyslnie.Uwazam ,że sa adekwatne do sytuacji w jakiej znalazło sie wielu wyborców.Byłam goracą zwolenniczką byłego Prezydenta i jego nachetniej widziałabym na "tronie".Niestety, stało się inaczej?.Ale,czy to oznacza ,ze mam sie obrazać na wszystko co dzieje sie nie po mojej myśli? Został wybrany nowy Prezydent W demokratycznych wolnych wyborach .I to należy uszanować.W ciagu całej nowej kadencji będziemy się mierzyć z roznymi sprawami,ktore będa pochodzić z działalnosci Kancelarii nowego Prezydenta i jego samego.Jedne sprawy będą dla nas ważne, potrzebne,inne zbędne wręcz szkodliwe.Postarajmy sie wykazac jak najdalej idaca empatią do nowego rozdania.Bądzmy za -ale także przeciw kiedy uznamy iż,cos nie przyniesie nam nic dobrego.Starajmy się wpływać na kształt prac legislacyjnych waznym słowem,poradą a nawet sprzeciwem.Ale wszystko zgodnie z prawem.Nie obrażajmy się na wszystko i wszystkich.Pomagajmy nowemu Prezydentowi ale i ukazujmy nasze niezadowolenie z niewłaściwych decyzji.Lecz wszystko na drodze konstruktywnego dialogu.Tylko konstruktywny dialog może pomoc w mądrym rzadzeniu głowy Panstwa.Uważam tez,że władza wykonawcza winna wszelkimi siłami pracować nad dobrymi stosunkami z Prezydentem RP.Trzeba zagrac na nosie tym ktorzy tylko czekają na to aby stosunki na linii Premier i Prezydent były złe.A właśnie ,że nie będzie wasni i kłótni.Ja w to wierzę.Mysle też,ze czytając moje słowa wiecie po co to napisałam.Nie znam się na polityce.Ale wiem jedno ,że zgoda buduje i o to nam właśnie chodzi.Pozdrawiam serdecznie nieco rozpalone młode głowy -bedzie dobrze ja to wiem ! Mój wiek mnie do tego upoważnia.Napisała ......Hala cdn.

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Co o tym sądzicie? O przewadze dnia urodzin nad dniem imienin..............

Pytanie moje zadane jest nie co przewrotnie. Bo dyskusja ta jest całkiem jak z przewagą Swiąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. ileż to już dyskusji było na ten temat.Jedni wolą Swięta Bozego Narodzenia a drudzy Wielkanoc.Zdania są podzielone. Prawie tak samo jak w naszej polityce. Ja chciałam nieśmiało, poddać dyskusji -co ważniejsze czy urodziny czy imieniny. Kiedy mieszkałam na Sląsku w mojej rodzinie obchodzono zawsze uroczyście dzień urodzin. Zawsze był to dzień inny,od pozostałych.Zreszta cała rodzina bardzo uważała aby,tego dnia solenizant czuł się wyjątkowo.Dom w ktorym się wychowałam był domem wielopokoleniowym.Wszyscy wiedzieli wszystko o każdym,razem przeżywali wzloty i upadki.Razem się śmiali i razem płakali.Pomagali sobie wszyscy jak mogli.Choc czasem było dość goraco.I trzeba było /jak się to teraz modnie mówi/dużo wzajemnej empatii do siebie. W dzien urodzin wyciszały się spory i wszyscy byli a przynajmiej się starali być mili,dobrzy.Prezenty były drobne bo i czasy powojenne były ciężkie. Bardzo się jednak wszyscy starali aby prezent choć skromny,był starannie zapakowany i ozdobiony. Pamiętam ,że zawsze sobie chowałam jakiś ładny papier,czy wstążeczkę na tą okoliczność. Imieniny nie były ważne. Nawet chyba nie wiedziałam ,że można je obchodzić. Kiedy wyszłam za mąż,wyjechałam ze Slaska do potocznie nazwanej Polski Centralnej. Zamieszkiwaliśmy w róznych miastach/zawsze nad Wisła/.Jakie było moje zdumienie kiedy o tym ,że ktos z naszej rodziny ma urodziny ,nikt prócz domowników nie wiedział- no bo skąd mieli to niby wiedzieć ?. Oni czyli nasi sąsiedzi,znajomi obchodzili przecież imieniny.Pamiętam kiedy zamieszkaliśmy w Sandomierzu pierwsze moje urodziny.Odwiedził nas niespodziewanie mój ojciec z którym raczej miałam kontakt mierny.Był gdzieś przejazdem w tamtych stronach i nas odwiedził.To były jedyne moje urodziny kiedy gościłam mego ojca. Ale,dwa tygodnie,pózniej rankiem 1 lipca w dniu Haliny i Mariana dostaję wiadomość od przewodniczacej Koła Rodzin Wojskowych że o godz.18-tej mam przyjść do klubu oficerskiego na spotkanie w ważnej sprawie.Tam czeka na mnie przyjęcie jak z amerykanskiego filmu -przyjęcie niespodzianka. Wszystko pięknie przygotowane co stało się tradycją dla naszych rodzin wojskowych.Tyle sympatii i radosci ile wtedy otrzymałam,od naszych sąsiadów i znajomych już nigdy w życiu nie zaznałam.To były najpiękniejsze lata mojego życia.No,i te imieniny.Nie było miesiaca aby nie było solenizantów.Więc jak z tego wynika imieniny w moim życiu były bardzo ważne.W Warszawie tez ważne są imieniny.Teraz kiedy zaprzyjazniłam sie "na dobre i złe" z Panem Facebookiem i Google ważne są znów Urodziny.Nie macie pojęcia ,jakie to miłe kiedy na osi czasu ogladam te piękne bukiety i ogladam życzenia.Przecież ja siedzę jak wiezien dobrowolny w swoim domu i Wy do mnie poprzez internet przychodzicie i jeszcze na dodatek składacie mi takie piękne życzenia

sobota, 13 czerwca 2015

Wszystko się zmienia,i moje oczy to widzą...........

Mija akurat dwa lata jak gościlismy u nas rodzinę z Ukrainy. Jak przez tak krótki czas zmieniło się wszystko i u nas i u nich. Dzisiaj usłyszałam taki komentarz iż,w niedługim czasie szykuje się regularna wojna. Ale kto z kim będzie walczył nie zrozumiałam. Wszyscy i po jednej stronie i drugiej chcą pokoju a jednocześnie zbroja się intensywnie i szykuja do zbrojnego konfliktu.Kiedy dwa lata temu moje kuzynki,dziewczyny z Lwowa przyjechały do nas były pełne radości. Cieszyły się z pobytu u nas.Zwiedzały piękną Warszawę,snuły plany następnych przyjazdów. Jak bardzo się wszystko zmieniło.Teraz wszyscy trwaja w oczekiwaniu co przyniesie jutro ?.Wszystkie plany są jakby oddalone. Bo przecież,nie wiemy co będzie sie działo jutro?.Czas jednak nieubłaganie biegnie. Hanusia,jedna z kuzynek miała lat 12. Teraz to już -14 -letnia panienka.Ja coraz starsza patrzę na upływ czasu i nie mogę się nadziwić,że tak szybko wszystko sie zmienia.Tak mi juz brakuje czasu. Wiem ,że na wiele rzeczy które sobie zaplanowałam zabraknie mi już czasu i wierzcie mi ,ze jest to bardzo smutne. Przestrzegam więc wszystkich -to co masz zrobić jutro -zrób dzisiaj. Bo tego jutra już po prostu może nie być. Korzystajcie z życia. Nie popełniajcie-"grzechu zaniechania" Bo bardzo tego będziecie żałować. Czasu niestety,nie da sie cofnać. Chyba ,ze we wspomnieniach.Wychodzę tu w tym poście ,na bardzo "madrą-ciocię dobra rada". Dzisiaj jest "Dzien dobrych rad" więc sobie pozwoliłam. Myślę ,ze mnie zrozumiecie. Pogoda dzisiaj piękna. Jest wreszcie ciepło i ja wielki zmarzluch wreszcie się dogrzeję. Co do pisania na blogu to wybaczcie,ale coz ja moge ciekawego wam napisać. Mój świat bardzo sie zmienił i moje oczy to widzą. Jest to jednak nic ciekawego i atrakcyjnego dla raczej młodszych odemnie moich przyjacioł z facebooka. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.napisała Hala cdn.

niedziela, 31 maja 2015

Już jest czerwiec i do lata niedaleko -a ,na Bajecznej ?......

O co chodzi z tą ulica o przeuroczej nazwie? Uliczka jest mała i ślepa.Nie ma na niej przelotu jak to fachowo nazywają ci co projektuja drogi.Jest to uliczka wiejska czyms posypana uklepana z ziemią.Po poprzedniej zimie kiedy konieczna była interwencja snieżnego pluga powstały na niej koszmarne koleiny.W tym roku na skutek deszczu bardzo się poglebiły.Uliczka jest krótka raptem kilkaset metrów.Nasz dom po nieparzystej stronie ma nr.9 a po parzystej naprzeciwko ma nr. 24. Kiedy Burmistrz Błonia naszej Gminy Pan Zenon Reszka wręczał nam medal /za długoletnie pożycie małżenskie/w prywatnej rozmowie na uroczystości obiecał ,ze sprawą naszej uliczki się zajmie byłam bardzo zadowolona.Rzeczywiście nie długo przyjechał taka maszyna i czyms posypali i zawalcowali ziemię.Było lepiej.To był rok 2011.Obecnie ulica jest w koszmarnym stanie.Nie ma chodnika i dziury jedna na drugiej.Droge rozjeżdzają tez motory które traktuja tę uliczke jak tor rajdowy ekstremalny.Kiedy ostatni raz było u nas pogotowie ratunkowe kierowca stwierdził,że przez tę drogę trzeba jeżdzić bardzo pomału i kiedyś pogotowie moze przyjechać za pożno.Ja wiem ,ze do budowy drogi trzeba kasy,planów itp rzeczy.Ale wiem ,też jedno to jest sprawa bardzo ważna.Tu mieszkają ludzie starsi ale też rodziny z małymi dziećmi.Ja sama chetnie bym wyjechała swoim wozkiem inwalidzkim na spacer lub do przychodni.Mam nadzieję ,ze teraz kiedy czekają nas nowe wybory ci co sie staraja o wybór wezmą to pod uwagę.Nudny temat na bloga ale moj blog ma tytuł"moj świat -życie codzienne" a wiec wszystko sie zgadza.Jeszcze jedna sprawa mnie zastanawia.Otoż przychpdnia podstawowej opieki lekarskiej w Bramkach mieści się w willi na piętrze dośc wysokim.Są schody ale dosc strome i jest ich dużo.Są na zewnątrz budynku i kiedy pada deszcz są bardzo śliskie.Przeciez do lekarza chodza głównie ludzie starsi z problemami z poruszaniem się.Dlaczego nie ma windy choćby takiej towarowej zewnetrznej? Gdyby nie fakt iż w przychodni pracują wspaniali lekarze i pielęgniarki,serdeczni fachowi i kompetentni ,nie wiem jak dałoby się te niedogodności schodowe przeżyć.Napisałam o tym bo teraz będą nowe pieniądze z Unii na nowe projekty -aby nam się lepiej zyło.Proszę to wziac pod uwagę szanowni decydenci.Ja z swoimi problemami z poruszaniem się póki co -zmuszona jestem fatygować moją wspaniałą Pania doktor Zawadzką na wizyte domową.Po prostu nie dała bym rady pokonać tych schodów,Pani doktor porusza sie samochodem i jak na tych dziurach na Bajecznej urwie kolo to to dopiero będzie problem

sobota, 16 maja 2015

Minął marzec,minął kwiecień przyszedł maj................

W maju radosnym miesiącu wiosny,dzieje się tak duzo ,że po prostu nie sposob tego ogarnąć.Ale po kolei.Wielkiej mojej cierpliwości stało się zadość i wreszcie po kilkudziesięciu minutach ładowania się na stronę mego bloga JESTEM.Wczoraj minęła 4 rocznica jak otrzymaliśmy z meżem list z Kancelarii Prezydenta RP z życzeniami i informacją o przyznaniu nam medalu za długoletnie pożycie małżeńskie.Sam medal otrzymaliśmy z rąk Burmistrza Miasta Błonie na pięknej uroczystosci która odbyła się w urzędzie Miejskim w Błoniu.W tym roku 10 lipca w dniu Urodzin mojego pierwszego prawnuka będziemy obchodzili 57-mą rocznicę jak staliśmy się małżenstwem.Wspominam dlatego o tym,bo tak naprawdę dopiero teraz zdaję sobie sprawę,jak ważne jest aby w naszym życiu było coś stałego jakiś constans.Bardzo lubimy zmiany ale czy zawsze są one dobre?Po co ciągle coś zmieniać?.Kiedyś kiedy się coś zepsuło to się to naprawiało.Teraz trzeba wszystko skrócić i wyrzucić.Tak jest ze wszystkim.Trzeba zmienić Prezydenta RP dla samej zmiany.Kto mi jednak zagwarantuje ,że ktoś nowy będzie moim lepszym Prezydentem,Ze spełni nasze oczekiwania.Nikt nam tego nie zagwarantuje.Ja wiem trzeba dać szansę młodszym,obiecujacym nam złote gory,itd.Ale przecież nie o to w tym wszystkim chodzi.Prezydent jest strażnikiem Konstytucji i gwarantem stałości naszej polityki zagranicznej i obronności.I to sa jego priorytety.Wiek emerytalny jego skrocenie czy wydlużenie to już jest sprawa Sejmu,Senatu,Rządu,Premiera.Oni ustalają takie sprawy i jeśli Prezydent będzie w tych sprawach vetował ustawy,doprowadzi do /przepraszam za anatomiczne wyrażenie/ obstrukcji rządu,sejmu i senatu.Uważam ,że Pan Prezydent Komorowski jako Prezydent się sprawdził.Jego rozwaga i poważne potraktowanie swoich obowiązków jest właśnie czymś stałym.Punktem odniesienia.Czymś co stanowi o stałości Urzedu Prezydenta RP.Uważam ,ze wszyscy którzy się tak chętnie opowiadają za zmianą Prezydenta powinni się jeszcze głęboko zastanowić.Zachecam szczególnie młode rozpalone głowy do zastanowienia się.Ja wiem ,walka o władzę jest bezpardonowa.Ja też wiem jedno ,że żeby poznac człowieka trzeba mu dac władzę.Ale na Boga czy trzeba to znowu cwiczyc na sobie? Wczoraj patrzyłam jak pięknie Pani Danuta Szaflarska poprosiła nas do głosowania na Pana Prezydenta B.Komorowskiego.Posłuchajmy tej 100 letniej Pani.Wzruszyłam się do łez.Zdaję sobie jednak sprawe ,że nasze społeczeństwo to nie aniołki i może byc różnie,ale konsekwencje naszych wyborów odczujemy wszyscy.Pozwólcie jednak mi być dobrej myśli.Pozdrawiam wszystkich którzy czytają mojego bloga.Cieszę się,że jednak mnie odwiedzacie.Jesteście kochani.Napisała Hala cdn...........

czwartek, 16 kwietnia 2015

Swiat,jednak nie jest taki zły......................

Już kiedyś pisałam posta o takim tytule.Powtarzam się.To co wydarzylo się w moim zyciu zasługuje ze wszech miar na takie stwierdzenie.Wczoraj pocztą otrzymałam książkę wywiad rzekę Kamili Dreckiej z Haliną Kunicką.Książka też zatutułowana słowami piosenki która śpiewa pani Halina.Książka ma pięknę dedykację.Gduż Pani Kunicka była na spotkaniu autorskim w moim miasteczku i przemiła Pani Kasia z Biblioteki w Rydułtowach poprosiła o dedykację dla mnie.Potem ksiazkę starannie zapakowała i przysłala do mnie.Wcale tego nie musiała robić.Nasza znajomość jest z gatunku takiego ,że ja jestem ta upierdliwa co to ciagle od nich coś chce.Ale wierzcie mi jeśliby swiat składal się z takich ludzi jak panie z Biblioteki z Rydułtowy to byłby rajem.Nie wiem,może te panie odebrały takie prawdziwe solidne śląskie wychowanie,albo sa po prostu dobrymi ludzmi z wielka empatia do świata i ludzi.Wczorajszą noc miałam wiec z głowy bo poświeciłam ją na przeczytanie książki którą dostałam.Jak już pisałam jest to wywiad rzeka.Wspaniale sie czyta a ,że opisuje życie bardzo znanych postaci z życia kulturalnego naszego kraju ma też ogromną wartość poznawczą.Pani Halina Kunicka opisuje zwykłe życie niezwykłej osoby.Dementuje plotki,nieścisłosci w życiorysach stwarza w swoich wypowiedziach klimat osobistej pogawędki z czytelnikami.Bardzo lubie czytać ksiażki bibliograficzne,oparte na faktach,różne wywiady ,dzienniki ,pamietniki.Jak wiele dowiadujemy się o osobie ktorą niby znaliśmy tak nie do końca.Panią Halinę Kunicką spotykałam kilkakrotnie jak przychodziła ze swoim małym synkiem Marcinem do lekarza gdzie ja pracowałam.Przemiła osoba o wielkim uroku osobistym.Potem spotykałam ją na zakupach na ul.Rozbrat.Zwykła Pani taszcząca siaty z zakupami.Wieczorem na estradzie zmieniała siew piękną istotę,w divę,artystkę.Jej kreacje olśniewajace wtedy w tych czasach trochę siermiężnych były powiewem wielkiego świata.U jej boku też wspaniała postać człowieka kultury.Pan Lucjan Kydrynski jej maż.Byli piękną parą.Jak pięknie opowiada pani Halina na nawet bardzo intymne pytania pani Kamili Dreckiej ktore dotyczą jej małzenstwa i spraw rodzinnych.Jest bardzo szczera otwarta choc mówi o sobie ,że jest bardzo skryta.Jest to taki paradoks.A,przecież powszechnie wiadomo ze z paradoksow składa się życie.Nie mamy się czego dziwić.Bardzo zachęcam do nabycia tej pozycji.Jest dosyć droga ,co jest czasem problemem ale warto.Ja wszystkie książki i filmy czytam i oglądam kilka razy.Za pierwszym razem śledzę uważnie akcję,fabułe,potem zwracam większą uwagę na dialogi,a dopiero na koncu poznaję całośc artystyczną książki czy filmu.Tak mam,i to się nigdy u mnie nie zmieni.Mam jeszcze wiele ksiazek do przeczytania i filmów do zobaczenia,obym tylko zdążyła.Pozdrawiam wszystkich serdecznie i zachecam do lektury.napisała Hala cdn.

sobota, 21 marca 2015

Jednak się dostałam -coś się wydarzyło w moim życiu codziennym.............

Jestem w takiej euforii jak bym wygrała w Toto grubszą kasę.Mimo mojej ogromnej empatii do Onetu już tak mnie wkurzyli ,ze już nic nie jest mi w stanie wynagrodzić mojej frustracji i nerwów.Nie można się dostać,żeby cokolwiek napisać.Kiedy napisałam na kokpicie wszystko uleciało w kosmos.I wreszcie kiedy sie dostałam nie potrafię pisać większą czcionką .Chyba nie umiem tego ustawic na zmienionej grafice strony.Ale do rzeczy .- piszę bo w moim życiu zaszły zmiany.Urodził nam się nowy członek rodziny.Mamy drugiego prawnuka.Będzie miał na imię Julian.Jest dużym dorodnym chłopcem.Ważył jak się urodził 4 kg i mierzył 56 cm.Wszyscy faceci w naszej rodzinie mają najmniej 180 cm.Więc mam nadzieję że i Julian nie będzie ułomkiem.Młodszy Filip /niecałe dwa lata/ na razie chyba nie bardzo sobie zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji.Już nie będzie tym jedynym.Ale ma wspaniałego tatę i mamę i nie dadzą mu chyba za bardzo odczuć tego, że trzeba wszystko dzielić na pół.Moj wnuk a ojciec tych dwoch maluchów,bardzo przeżywał kiedy dowiedział sie ,że ma brata.Płakal bardzo żałośnie mimo,że był na to przygotowywany.Moja radość go bardzo wkurzała.Kiedy mowiłam mu o braciszku zatykał mi buzię rączką nie chcial nawet słuchać.Wiec ja widzicie reakcje moga być różne.Sa jeszcze dwie wspaniałe babcie które na pewno wynagrodzą Filipkowi trudny czas.Wczoraj pod nasz dom przyszła rodzina jelonków.Mama,tata,i dzieciatko.Spacerowali i wcale się nie bały naszych psów.One też nie okazywały specjalnego zainteresowania.Dla mnie były jednak atrakcją bo już dawno ich nie było.W domu po wszystkich chorobach spokój.Kotki mają się dobrze.Zadziwiają nas codziennie.Dwa koty żyjące w obejsciu-rezydenci też sobie radzą.Najgorzej jest kiedy jest zimno.Ale w tym roku zima była łagodna.Tylko ten gaz coraz chyba droższy jeśli za dwa miesiace rachunek był na kwotę 2,700 złotych przy takim słabym grzaniu to co by było jak byłyby mrozy.Za dużo jest tych kosztów około tego gazu.Ale z czegoś trzeba te dziesiątki tysięcy płacić dla tych wszystkich dyrektorów,supermenagerów..I tak to jest.Do tego jeszcze prąd.Dobrze ,że nasze potrzeby już są mniejsze.Nie jemy tak dużo bo się karmimy pigułami.Swoja drogą to pierwszy raz był u mnie na wizycie lekarz ktory zapytał mnie jakie leki biorę.Ważne to było dla niego ale i dla mnie.Bo przecież leki wchodzą w rozne interreakcje z sobą i czasem przez to zamiast pomagać wręcz szkodzą.Myslę,że razem ze mna podzielicie moja radość z bycia zoną pradziadka.Może jeszcze kiedyś zostanę prawdziwa prababcią i doczekam się dziewczynki - prawnusi. napisała Hala cdn.....

czwartek, 19 lutego 2015

Wszystko się wyczerpało,brak mi już cierpliwości,a dlaczego?

Kiedy trzy lata temu rozpoczęłam pisanie bloga czyniłam to glownie z pobudek osobistych.Ja osoba czynna,mająca wielu znajomych dookoła siebie,spotykająca się z ludżmi codziennie ,nagle z powodu wypadku i ciężkiej choroby zostałam sama.Bliższa rodzina zajęta swoimi sprawami,postanowiła pomóc mi w trudnym oswajaniu nagłej samotności.Padło na komputer.Wybor okazał się bardzo trafny.Szczegolnie kiedy stało się już jasne,że moja choroba jest z tych ,co to już do konca będą mi towarzyszyć.Szczegolną sytuacją było też nasze zamieszkanie na małej mazowszańskiej wiosce.Warszawa stała się już czymś bardzo odległym.Nie tęskniłam za miastem,tu gdzie zanieszkałam bardzo mi się podobało.Cicho spokojnie,towarzystwo wspanialych zwierzaczkow bardzo mi odpowiadało.Pisałam o tym w moich pierwszych postach.Teraz jednak widzę że,zaszła we mnie wielka zmiana.Już nie mam cierpliwosci do spraw które się dzieją wokół mnie i nie chce mi się już o niczym pisać.No bo o czym tu pisać?Tematy się wyczerpały.Zresztą kogo to interesuje jak żyję i co mnie boli?Facebook zaspakaja mi w zupełności potrzebę kontaktu z ludzmi.Tam spotykam wielu ze znajomych.Rozmawiam z nimi ,cieszę się z ich komentarzy i wspaniałych zdjeć.Pisaniena blogu postanowiłam sobie odpuścić.Kiedy stwierdziłam że jest tylu wspaniałych autorów którzy piszą o niebo lepiej odemnie,zaczęlam pisać do szuflady .Może kiedyś to jeszcze wykorzystam a moze nie.Pisanie o polityce też uważam za niepotrzebne .Szkoda cierpliwości.Szczególnie temat Ukrainy bardzo mi bliski,jest dla mnie już tematem wyczerpanym.Bardzo smutne są te międzynarodowe, spotkania przywódców które nie wnoszą nic.Ludzie jednak giną i to głownie ludzie młodzi.Nie,nie mogę już o niczym pisać.Dopóki nie przestaną ginąć ludzie ja nie mogę już się zajmować osobistymi tematami.Opisywać co czytałam ,czy oglądałam.Co dzieje sie na naszej rodzimej scenie politycznej,tez już dla mnie nie jest tematem ,abym ja musiała o tym pisać.Robia to inni o niebo lepsi.I tak to by było na tyle w temacie pisania postów na bloga.Jeśli wydarzy się coś takiego,że uznam iz powinnam zabrać głos wtedy nie omieszkam się go zabrać.Pozdrawiam wszystkich blogowych przyjacioł.napisała Hala dnia 18 lutego 2015 roku.

sobota, 31 stycznia 2015

Racja jest jak d*pa,każdy ma swoją i jej się trzyma.............

Te słowa powiedział swego czasu Marszalek J.Piłsudski.Obecnie w swietle wydarzen na Ukrainie bardzo są aktualne.Ja postanowilam sie z Wami moi kochani podzielić moimi refleksjami i tym co sama przeżyłam w kontekście sprawy wojny na Ukrainie.Moje spostrzezenia być może są nieco subiektywne.Ale nie są pozbawione zwykłej życzliwej empatii do jednej i drugiej strony konfliktu.Być może nie spodoba się moje zdanie ale przecież każdy ma prawo do własnego postrzegania spraw bardzo ważnych życiowo.Miałam kiedyś okazję byc na Ukrainie a raczej w ZSRR w odwiedzinach u mojej rodziny ze strony mojej matki.Nie było łatwo tam wyjechac.Po śmierci Stalina nastąpiła "odwilż" w stosunkach politycznych.Byłam wtedy młodą dziewczyną.Bardzo pragnęlam poznać swoją babcię i dziadka,cioteczne siostry,braci.Mama bardzo tęskniła za swoją matką,ojcem,siostrami.Wyjazd tam był niemożliwy.Napisałam wtedy list do owczesnego premiera JCyrankiewicza aby pomógł nam spełnić nasze marzenie.Po miesiącu przyszedł list z Biura spraw wewnętrznych że, w Katowicach będziemy mogły po dostarczeniu naszych dokumentów odebrać paszporty do wyjazdu do Lwowa.Radość była ogromna.Pojechalyśmy tam w zimie.1957 roku.Bardzo dla mej mamy było dziwne jak bardzo się tam wszystko zmieniło.To była regularna rusyfikacja ludzi.Na wszystkich stanowiskach wszedzie,gdzie coś ktos znaczył byli obywatele z Rosji.Rosjanie brali wszystko /przepraszam za kolokwializm/.Wszedzie gdzie można było coś zalatwic i ewent.wziąść za to łapówkę byli rosjanie.Popierano bardzo mieszane malzeństwa ,ukrainsko rosyjskie.Jednym słowem.Rosjanie bardzo się tam zadomowili.I jakoś to wszystko egzystowało razem :zespół w zespół.Za drugim razem kiedy tam pojechałam w roku 1969 wszystko było takie same.Też Rosjanie byli najważniejsi.My Polacy byliśmy dla nich jak ktoraś z rzędu ich republika.Patriorymzmu rosyjskiego uczyli ich dobrze w szkołach.Kiedy któregoś dnia szłam,z dziecmi po jednej z ulic Lwowa zobaczylam długą kolejkę do sklepu.Zapytałam za czym tam stoją.Odpowiedział mi jeden młody człowiek że sprzedają tam/napiszę fonetycznie/"bazrazmiernyje kołchotki".Wtedy ja zapytałam: to u Was ich nie ma?.I wtedy jeden młody człowiek odpowiedział mi bardzo rezolutnie: no da nie ma,ale nasi latajut w kosmos a wasi niet.I wtedy cała kolejka odpowiedziała :da prawilno jej skazał.U nas takie zachowanie nie miało by miejsca.Wszystcy pukali by się w czoło na takie słowa. O czym to swiadczyło? Ze wszyscy jak jeden mąż już nie byli ukraincami,polakami a byli Nowo Rosjanami.Czas zrobił swoje.Kiedy dostali możność proklamowania swojego panstwa Ukrainy trudno im było się wtej demokracji znaleść.Do tego doszło jeszcze ,niezbyt fortunne wybory przewodców państwa,wszech obecna korupcja,gloryfkowanie nacjonalizmu i ich przywódców,ogólny bałagan.I wtedy kiedy młodzi ludzie o gorących głowach,zobaczyli że,świat żyje już inaczej,nie chcieli czekać już cierpliwie na zmiany i wzieli sprawy w swoje ręcę.Rosjanie jak zwykle postanowili to wykorzystać.Nadarzyła się okazja aby wrocic na swoje.I się zaczęło.Czym się to zakonczy? boję sie o tym myśleć.Czas jednak nagli.Trzeba coś z tym zrobić.Bezsilnosć organizacji międzynarodowychjest porażająca.Myślę że teraz sami ukraincy nie bardzo wiedzą kim chcą być Nowo Rosjanami /szczególnie ci z wschodnich terenow/ czy Ukraińcami.To wszystko musi rozsądzic Miedzynarodowy Trybunał,oczywiście razem z zainteresowanymi stronami.Bo na razie to bliżej nam do III ciej Wojny Swiatowej jak nigdy dotad.Pomagamy,a to pieniedzmi a to bronią a kon.ca nie m

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Pragnienie szczęścia nigdy nie wygasa w naszych sercach...............

Co to jest tak naprawdę poczucie szczęścia?.Każdy na pewno ma swoją definicję szczęścia.U każdego będzie inna.Jedni uważają że,osiągnęli pełnię szczęscia bo mają wspaniałą żonę,fajne zdrowe dzieci,dobra pracę.Inni zaś myślą że,dopiero by byli szcześliwi gdyby trafili kilkomilionową wygraną w Toto Lotka.Jeszcze inni uważają że,szczescie to dla nich zdrowie bo ono jest najważniejsze.Ja osobiście jednak uważam że każdy ilu nas jest ludzi na świecie ma inną miarę i definicję szczescia.Często jednak sami nie wiemy,co daje nam poczucie szczęscia i czego nam brakuje do pełni zadowolenia z swego życia.Trzeba to w sobie odszukać-znaleść.Podziele się z Wami moi kochani czytelnicy mego bloga co mnie czyni szcześliwą.Choc często też bywam prawdziwie nieszcześliwą osobą.Nie lubie tego stanu swej psychiki i walczę ztym.Ale niestety bywam prawdziwie nieszczesliwa.Pierwszy lepszy powod do tego :podaję przykład:Lubię mieć kupioną prasę w poniedziałek.Gazeta Angora i Tele Tydzien.Kiedy nie ma mi kto tych gazet kupić,jestem prawdziwie załamana.Jestem po prostu ogromnie nieszczęśliwa.Smieszne ale prawdziwe.Szcześliwa jestem kilkanaście razy kazdego dnia.Kiedy moje koty przymilnie się ocierają o moje nogi ja już się czuję prawdziwie szczęśliwa.Kiedy jakoś przesypiam spokojnie noc,rano wstaję iusprawniam się dosyć szybko .Już jestem przeszczesliwa.Kiedy nie dzwoni telefon z złymi nowinami już potrafię się bardzo radować.Tak naprawdę z wszystkiego potrafimy się cieszyć.Tylko trzeba to umieć w sobie odkryć.Pełnię szczęscia widzę także kiedy widzę że moje posty są jednak czytane.W internecie mam wielu przyjaciół i to jest też moje małe szczescie.Można więc jak widzicie być od ranka do wieczora cała happy.Ale to jednak nie jest takie oczywiste.Zdarzaja się kryzysy.Trzeba w sobie znależć pokłady życzliwości do swiata i ludzi,o co teraz wcale nie jest łatwo.Sytuacja w naszym kraju,i u najbliższych sąsiadów ukazuje nam jak trudno być i zostać szczęśliwym.Nie ma gotowej recepty na sazczęście,każdy musi w sobie znalezc to co go czyni szczęśliwym.Ale wierzcie mi tylko małe codzienne szcześcia mogą się zlożyć na życie i bycie szczesliwym.Mam wielką nadzieję ze,nie potraktujecie mojego postu jako pobożne życzenia i wymądrzanie się starszej pani.Ja w swoim życiu przeszłam już wszystko.Wielki ból po stracie.ciężką chorobę i cudowne wręcz ozdrowienie.Wielką radość i szczeście.Zyczliwość ludzi z którymi żylam,szczegolnie w Sandomierzu,magicznym miejscu w ktorym przyszło mi życ przez lat 13.Tam kochałam płakałam,byłam szcześliwa i głęboko nieszcześliwa.Pewnie budzę zdziwienie takimi stwierdzeniami.Ale to jest szczera prawda i powód do bycia szcześliwym człowiekiem.Czego Wam wszystkim moim czytelnikom szczerze życzę.Pozdrawiam serdecznie.Napisała Hala cdn.........

środa, 21 stycznia 2015

Babcie,Omy,Dziadzie,Opy.-jak ich zapamiętałam?

Dzisiaj rano postanowiłam że, napiszę Wam kilka słów o moich babciach i dziadkach.Temat bardzo wdzięczny i na czasie.Wszak to dzisiaj Międzynarodowy Dzien babci i dziadków.A wiec po kolei.Babcie ze strony mojej mamy znałam bardzo słabo.I babcia i dziadek mieszkali w malutkim miasteczku za Lwowem.Jak wiecie ,po wojnie nie była to już Polska tylko Związek Radziecki.Niby bardzo dla nas przyjacielski kraj ale,pojechać ot tak wsiaść w pociąg i pojechac nie było można.Kiedy byłam bardzo malutka mama pojechała mnie pokazac swojej rodzinie.Byłam tam mając kilka tygodni.Ale wkrotce wybuchła wojna i mama musiała z tamtąd uciekac.Potem przez długie lata nie było z nimi żadnych kontaktow.Kiedy skończyłam 16 lat bardzo chciałam poznać swoich dziadków za Lwowem.Napisałam wtedy list do premiera Cyrankiewicza z prośbą o pomoc w otrzymaniu paszportu do Lwowa i po miesiącu otrzymałam informację iż,w Katowicach w biurze spraw wewnętrznych dostaniemy paszporty tzn.ja i moja mama.Nie chcialyśmy czekać dłużej i od razu w styczniu1957 postanowiłyśmy tam pojechać.Tam zamordyzm jaki panował za Stalina się skonczył.Wracali ludzie z Syberii jednym słowem zapanowała odwilż.Babusia była bardzo drobną kobietką.Dziadek przystojny wysoki pod sumiastym wąsem.Nie miała babusia z nim lekkiego życia.Napoje wyskokowe były jego miłością.Podobno tak z żalu że,nie miał syna a tylko cztery córki.Syn też był ale zmarł bardzo młodo i dziadek już sie nie mogl odnależć po tej stracie.Także strata finansowa go przybiła.Pracował przez dwa lata w Ameryce i kiedy przyjechał z tymi dolarami i je szybko sprzedał mógł sobie kupic za nie beczkę śledzi.Babcia była bardzo dobrą uczciwą kobietą.Ja na zawsze zapamiętałam jak kiedy zmarznięta wracałam z randki grzała mi cegły i ogrzewała nimi łózko.Zyli bardzo biednie,nie mieli już pola bo rozdali je na wiana dla corek i sami żyli z przydomowego ogrodka i z tego co dorobił dziadek Był rzeżnikiem.Kiedy dane mi było znowu tam pojechac w roku 1968 już oboje nie żyli.Mogłam ich tylko odwiedzić na miejscowym cmentarzu.Z Omą i Opą/tak nazywają babcie i dziadkow na Sląsku/ mieszkałam w jednym domu to i kontakt miałam bliski.Babci matka była bardzo obrotną osoba.Taka ówczesna biznes women.Kupiła mojej babci i dziadkowi dom obok swego domu.Zresztą cała ulica,była spokrewniona z sobą.Moja babcia jednak już nie miała takiego handlowego zmysłu jak jej matka.Wyszła za maż za gornika i wiodła poczciwy żywot zony górnika.Gornik wiadomo musiał mieć wszystko zrobione na czas,więc roboty prz y 4 dzieci też miała dużo.Babcia zawsze żywo interesowała się naszym życiem.Do końca swoich dni wszystko co dotyczyło wnuków ,było dla niej ważne.Pamiętam jak nie mogłam się nadziwić słuchając jej opowieści o perypetiach miłosnych jednej z wnuczek.Wszystko dokładnie wiedziała.Ona tym żyła.Dziadek-Opa był przystojnym meższczyzną o wschodniej urodzie.Miał piękne włosy i odkąd go pamiętam miały srebrny kolor.Czesto sobie dorabiał pozując artystom plastykom którzy tworzyli w grupie artystycznej w naszym górniczym miasteczku.Pamiętam taki jeden piękny portret ale nie wiem co sie z nim stało.Lubiłam z nim rozmawiac kiedy przyjeżdżalam do mojej mamy.i jednego bardzo żaluję że,nie przywiązywałam żadnej wagi do zdjęć i nie starałam się je zachować.Krążyła w rodzinie opowieść o jego braciach którzy zostali w Ameryce że są bardzo bogaci.Coś chyba było na rzeczy.Bo otrzymywali paczki i nawet kiedyś moj syn dostał 10 dolarów na spodnie Riffle.Ale ja byłam wnuczka po synie a na Sląsku bardzo się liczą corki.Wiec jako że,byli bliżej nich dzieci corek więcej korzystali.Babcię pożegnałam tydzień przed jej odejsciem w szpitalu.Całkiem przytomnie pytała mnie o moje dzieci.Rok przed nią zmarł dziadek.Spadł ze schodów w własnym domu.Schody były kręte niebezpieczne.Zawsze wszystkich przestrzegał a samego spotkało go nieszczęście.Tak na szybko ad hoc napisałam ten post.Przepraszam za uhybienia.Jesli moje babcie i dziadkowie jeszcze tam gdzie są mnie pamiętają to będzie to cała moja radość.Najważniejsza jest dobra pamięć o tych którzy odeszli.Bo

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Jestem,jestem choć już ciemna noc dookoła.........

Dzisiejszy dzien obfitował w rozne wydarzenia polityczne.Szczegolnie sprawa z zamknięciem kopalń i protestem górnikow zajmowała moją uwagę.Teraz jest godzina 23 -cia ,a ja jak skowronek ani myślę zasnąć.Postanowilam się z Wami moi drodzy podzielić z moimi poglądami i napisać kilka zdań w tym temacie.Cała swoja wczesną młodość spędziłam w małym górniczym miasteczku Rydułtowach.Kopalnia w takim miasteczku jest jak matka.Jest to jedyna żywicielka wszystkich rodzin.Wszyscy pracuja w kopalni albo na rzecz kopalni.Kopalnia jest zaborcza ,i bardzo często sprawia swoim dzieciom wiele bólu.W mojej rodzinie zabrała kilka osob.Odeszli na zawsze.Ale też wtedy,kiedy wydobycie szło pełną parą dawała godne życie.Ludzie zarabiali na zycie i fedrowali ten węgiel.Oczywiście wtedy była koniunktura na węgiel.Kto wtedy myślał o sprowadzaniu węgla z daleka?.Kiedy otworzyły się inne rynki z cenami na węgiel dumpingowymi wszyscy ochoczo rzucili się na tanszy węgiel z importu.Nasz węgiel szedł na zwały zamiast do wagonów.Nasz węgiel jest drogi z roznych przyczyn.Nie będę się na ten temat rozpisywać.Ja wiem jedno i bardzo rozumiem rozgoryczenie tych ludzi.Oni całe życie związani byli z tym czarnym złotem.Wielkim obciążeniem dla kopalni jest też koszt napraw tak zwanych szkód górniczych.Smiem stwierdzić że nie ma domu w moich Rydultowach którego nie naprawiali by z szkod górniczych na koszt kopalni.To wszystko wchodzi też w koszt wydobycia jednej tony węgla i podnosi jej cene.Także koszt zapewnienia bezpieczenstwa w kopalniach metanowych jest coraz wyższy.Tak naprawdę to nie ma żadnej alternatywy.Oni się musza dogadać.I mam nadzieję że nastąpi kompromis.Bardzo mnie to mierzi i przeżywam tą sprawę.Kopalnia Rydułtowy zostala połączona z kopalnia Anna w Pszowie administracyjnie co znacznie obniżyło koszty wydobycia.Wreszcie myślę ze,prawdziwym cudem mogłoby być gdyby się znalazł jakiś bogaty inwestor i kopalnie zostałyby sprywatyzowane i stałyby sie prawdziwym dystrybutorem energii.A już najgorzej mnie wkurzają te madrale komentatorzy politycy którzy mówią ze Polska to kraj na "dorobku"Tyle lat po wojnie i kraj na dorobku.I jeszcze te dywagacje i zapewnienia pana Prezesa że,jak wybierzemy PIS to ta sama Polska na dorobku stanie się krajem mlekiem i miodem płynącym.Myślałam że nie wytrzymam jak tego słuchałam.Tak wogole to chyba dzisiaj nie zasnę.Moje koty patrzą na mnie jak na głupią i coraz bardziej się denerwują.Nie wiedzą co sie dzieje.A taki to spokojny był kiedyś dom.......Zyczę dobrej nocy i dobrego nowego dnia.

niedziela, 11 stycznia 2015

Co ja tutaj robię ?............

Bardzo trudne dla mnie jest dostanie się na stronę w blogu aby napisać posta.Skutecznie odstrasza mnie to od pisania.Po za tym jestem coraz bardziej pewna ,że to co napiszę nie jest w stanie zaciekawić nikogo z młodych czytelnikow.Przecież głownie młodzi ludzie korzystają z internetu.Wiem też ,że mam trochę miłych,dobrych,sprawdzonych przyjaciół.Ale i oni już w natloku codziennych informacji,bombardowani coraz to nowymi newsami,nie są w stanie czytać,moich nudnawych tekstow starszej pani.Moje spostrzezenia na rożne tematy,są już jak nie z tej bajki.Zresztą to tak naprawdę,już wszystko było.Teraz kiedy zmagam się z bardzo ciezka chorobą w mojej rodzinie,brak mi po prostu sił do opisywaniamoich wrażen.Zresztą tyle się dzieje,że moja percepcja już nie nadazą.A chciałoby się jeszcze byc trendy.Od rana do wieczora oprócz innych zajeć słucham radia,oglądam programy informacyjne,jestem na facebooku,i co ? A no nic. Ani nie jestem przez to madrzejsza , lepsza,mam tylko pod koniec dnia coraz większy ból głowy.Pisanie bloga swego czasu bardzo mi pomogło.Po prostu postawiło mnie na nogi Ale teraz już to nie działa.Bo co ja tu robie na tym blogu?Ja zamknieta w wiezy samotności,skazana na samotnosc i towarzystwo dwoch kotow ?Wczoraj postanowiłam przeczytac swoje dzienniki które przez lata od 2010-2013 pisałam regularnie.I uświadomiłam sobie,jak bardzo ulotna i wybiorcza jest nasza pamieć,Czytałam i dziwiłam się,że tylu zdarzeń wogóle nie pamiętam,a powinnam.Jak wiec widzicie,jak szybko wszystko na bieżaco ucieka z naszej pamięci.Ale za to pamięć wsteczna,ma się bardzo dobrze.A już grawitacja ziemska to jest nie byle co.Zobaczycie jak to działa.Ciągle coś upada,leci z rąk a schylac się coraz trudniej.Dziwie się bardzo dlaczego tak jest.I to takie sa te moje opowieści dziwnych tresci.Myslę ,że na dzisiaj wystarczy.Miłym moim czytelnikom ktorzy do mnie trafią życze wszystkim dużo zdrowia

piątek, 2 stycznia 2015

Koniec roku i początek roku.Co to będzie ,co to będzie..............

Koniec roku i początek roku nowego - te dwie daty skłaniają nas do podsumowań i snucia nowych planów.Myślimy o tym co nam się udało a co nie.I wreszcie myślimy co chcielibysmy w Nowym Roku 2015 zaplanować,osiągnąć.Dla mnie i mojej rodziny mijający rok był rokiem szczególnie trudnym.Nekające nas choroby,pokazały nam swoje okrutne oblicze.Nawet nie myślałam,że aż takie okrutne.Nie mogłam w pełni i radośnie przeżywać atmosfery Swiąt.Wszystko co robiłam,szykowałam było jakby wymuszone,konieczne ale zupełnie bezduszne,bez radosci.Należało coś upiec-no to piekłam.Nalezalo ugotować tradycyjne przysmaki -no to gotowałam.Ale tak ,że bylo trzeba.Byłam skupiona każdego dnia na obserwacji jak dalece potrafi się wedrzeć choroba.Kiedy nie jest jeszcze bardzo chore ciało a choruje już intensywnie psyche i dusza.I nic z tym nie da sie zrobić,a każdy dzień przynosi coś nowego,nowe objawy,jeszcze trudniejsze w odbiorze.Radośc z spotkania z rodziną,była jakby taka nie pełna ,bez uroku.Wszystko ratował nasz mały Filipek prawnuczek ,żywe srebro ,radosny mały człowieczek.Kazdy jego usmiech,to balsam dla mojej duszy.Kiedy wital mnie w progu i prowadził do salonu za ręke mocno mnie ściskając był dumny i zachwycony.Ma półtora roczku,pięknie się rozwija i jest cała radościa swoich rodzicow i całej rodziny.Dzisiaj w poczcie mailowej otrzymałam od animatora z Onetu życzenia i zapytanie dlaczego już przez miesiąc nic nie napisałam na blogu.Wtedy pomyślałam - jak ten czas szybko leci.I wiecie poczulam się postawiona do pionu.Dosć użalania sie nad sobą.Ludzie mają gorzej i daja rady.Bardzo mnie jednak frustruje fakt że nie mogę znaleść sposobu -jak pomóc chorej ciężko osobie którą zawodzi psyche że trzeba się leczyć,łykac lekarstwa,chodzić do lekarza.Nie mogę na to znaleść żadnego skutecznego sposobu.Wszystkie informacje np.w Googlu są nierealne.Bo przedewszystkim osoba chora musi chcieć sobie pomóc .Ale jak to zrobić już się nie dowiedziałam.Jestem jakby zawieszona w prozni z oczekiwaniem ,że coś się zmieni.Ale czy na pewno ? Nie wiem ?Otrzymałam wiele pięknych życzen radosnych i szczęsliwych Swiąt i szczesliwego Nowego roku.Za wszystkie pięknie dziękuję.Ja też wszystkim moim czytelnikom mego bloga życzę dużo zdrowia bo o resztę każdy zadba sobie sam.Pozdrawiam serdecznie z nadzieją że jednak będę dalej pisać do Was moje posty z mego świata i dnia codziennego.napisała Hala cdn.