niedziela, 31 lipca 2011

Wytrzymamy...........

Dzisiaj po kilku dniach nieobecnosci na naszej stepowej lace pojawila sie sarenka tlusciutka dobrze wygladajaca.Miala towarzyszke tez sarenke.Hasaly po lace a ze ,byla juz godzina dziesiata rano bardzo sie dziwilam ze nie boja sie wogole ludzi.Wtej ogromnej trawie ledwo je bylo widac.Mysle ze gdzies niedaleko,jest ich siedlisko.Musze koniecznie kupic sobie dobra lornetke zeby moc je dobrze obserwowac.Gdzie ja w tej Warszawie bym miala takie widoki.Mieszkalam w bloku na przeciwko drugiego szarego bloku.Bylo szaro,smutno,beznadziejnie.Jest tutaj wspaniale .Tylko ta pogoda niestety juz tak nam dokucza,ze wszystka radosc bardzo nam ogranicza.Nie mozemy sie cieszyc pelnia lata a ,w naszym klimacie trwa ono bardzo krotko.Dolegliwosci zwiazane z pogoda determinuja nasze zycie codzienne.Zamiast wygrzewac na sloncu nasze stare kosci chodzimy skuleni szukajac cieplego miejsca.Ale wytrzymamy-musimy.Wczoraj bardzo sie usmialam z naszej kotki i jej amorow.Miala juz widocznie dosc zalotow jej czarnego kocurka i uciekala przed nim z szybkoscia"swiatla"Takimi susami w tej duzej trawie tworzyli tunele.Niestety dla niego nie byl w stanie jej dogonic.Szybkimi susami uciekla do domu i juz nie ryzykowala wyjscia na dwor.Miala go juz po prostu dosyc.Taka to jest ta nasza panna Pusia.Piekna zalotna ale nie bardzo dostepna.Mamy z tym naszym zwierzyncem sto pociech.Dzisiaj zapowiedzial sie na obiad nasz syn.Zona jego i cala rodzina jest nad morzem,wiec nas sam odwiedzi.Bardzo sie ciesze ,lubie kiedy nas odwiedza.Corka wczoraj odwiedzala swoich przyjaciol w Warszawie i zostala na noc.Boze jak ja te jej psiaki witaly.Jak oszalale.Bardzo za nia tesknia jak jej nie ma.Wnuk tez wyjechal na jakis Festiwal muzyki awangardowej do Plocka.Ilez to roznych stylow istnieje w muzyce.My starzy nie mamy o tym pojecia.Mlodzi jak maja jakies zainteresowania moga je pieknie rozwijac..Mam na NK mloda dziewczyne bardzo mila.Jakie ona mi piekne melodie przesyla.Jest romantyczka i te jej melodie to mnie bardzo wzruszaja.I tak mi jakos uplywa dzien za dniem.Wytrzymamy......Hala cdn....

piątek, 29 lipca 2011

kolem sie toczy.............

Dzisiaj juz jakos sie ta pogoda klaruje.Jest ladnie i dosyc cieplo.Mysle ze zla passa sie skonczyla i teraz moze byc juz tylko lepiej.Moj dzien rozpoczal sie dosyc przyjemnie.Otworzylam swoja poczte na Onet poczta i co zobaczylam?Moj kolega z Szkoly sredniej przyslal mi piekna korespondencje o naszej rodzinnej miejscowosci.Napisal o swiecie ktory bezpowrotnie zginal ,anie powinien.Byla w moim miasteczku piekna wieza cisnien"waserturma".Byl to punkt odniesienia dla mieszkancow.Tu zaczynaly sie Rydultowy i konczyly.Ktos w ramach zaprowadzania nowych porzadkow ja zlikwidowal.Mozna ja bylo jakos ciekawie zagospodarowac i zachowac dla mlodych pokolen.Nie zrobiono tego niestety i to juz nie wroci.Nie ma i juz.Mnie osobiscie najbardziej podoba sie kilka miejsc i oby nikomu nie przyszlo do glowy cos w nich zmieniac.Wspanialym miejscem do zabawy dla mnie i moich dzieci-byl staw Machnik.Polozony miedzy dwiema haldami juz porosnietymi roslinnoscia  stanowil miejsce gdzie cale lato mozna bylo niedaleko domu spedzac wolne godziny.Jakie tam byly wspaniale zabawy.Potem wybudowano tez niedaleko mego rodzinnego domu nowoczesny basen otwarty latem.Byl jak na te lata bardzo ladny.Niestety szkody gornicze go wykonczyly.W jego miejsce wybudowano piekny nowy Dom Kultury.Z miasteczka naszego pochodzila wybitna pianistka .Laureatka Konkursow Szopenowskich p.Lidia Grychtolowna.Pamietam z lat 54-56 jej koncerty ktore odbywaly sie w kinie Wawel.Jacy bylismy dumni ze nasza krajanka byla tak znana  artystka.Jedna z budowli zachwycajaca mnie jako dziecko jest szpital gorniczy.Wybudowany z czerwonej cegly klinkierowej w stylu wielu slaskich budowli z okresu miedzy wojennego zachwycal swoim wygladem.,zewnetrznym i wewnetrznym.Tu urodzilam mego syna w bardzo komfortowych jak na te lata warunkach.Opieke nad chorymi sprawowalyzakonnice Siostry Pallotynki.Ich wspaniale nakrycia glowy wnosily dostojenstwo i pewnosc ze wlos czlowiekowi z glowy nie spadnie  pod ich opieka.Teraz juz siostr Pallotynek juz nie ma.Ale,szpital jest dalej w dobrych rekach.Duzo jeszcze mogla bym opisywac o swoim rodzinnym miasteczku,ale pozostawiam ten temat bardziej uzdolnionym ludziom.To byla taka moja mala odpowiedz na dzisiejsza poczte.Mam nadzieje ze jutro juz bedzie lato tak upragnione i wyczekiwane.Hala cdn......

środa, 27 lipca 2011

Po smierci Amy.........

Umarl piekny kwiat.Piosenkarka o wspanialym glosie drobna delikatna.Spiewala glosem skrzywdzonego dziecka.Przepraszam za to porownanie ,ale ja ja tak odbieralam.Mialam wrazenie ze jejkazda piosenka to skarga na to cale zlo tego swiata.Bardzo dzisiaj duzo w mediach,o rozpaczajacych rodzicach,jejchlopaku ,fanach.Dziwie sie bardzo bo gdzie oni wszyscy byli kiedy biedna Amy walczyla z swoimi uzaleznieniami?Dlaczego tak malo miala wsparcia w swojej rodzinie?Przeciez chyba jednak mozna jej bylo pomoc.Podobno jest teoria ze czlowiek uzalezniony /obojetnie od czego/musi sam  z dna wyjsc na powierzchnie./uzywajac takiego porownania/.Jesli sam tego nie zrobi juz nic nie jest mu w stanie pomoc.Wiem o czym mowie.Najpierw czlowiek uzalezniony traci przyjaciol.Maja dla niego coraz mniej czasu.Pozniej znajomi bliscy .dalsi sa tak zajeci,ze nawet nie sa w stanie wykonac do Ciebie nawet telefonu.Czlowiek uzalezniony zostaje sam z swoim bolem.Bo przeciez dokladnie wie ze robi zle.Ale niestety nie jest w stanie z tym zerwac.I wtedy cudem jest jesli ktos z rodziny poda mu pomocna dlon.Nie bedzie prawil moralow,kazan,zrozumie i odpowiednio zmotywuje tego "chorego".Pisze "chory".Tak ,to prawda uzaleznienia wszelakiego rodzaju sa stanem chorobowym naszej psychiki.Mozna sie uzaleznic w miejszym czy wiekszym stopniu od wszystkiego.I w tym jest wlasnie caly dramat naszych wspolczesnych lat.Zal mi tych ludzi z rodziny Amy ze teraz ronia"krokodyle lzy" a,kiedy jeszcze mozna bylo cos zrobic nie zrobili nic.Mysle ze dla nich stalo sie dobrze.Moga oplakiwac mloda osobe ,ale tak naprawde sa zadowoleni ze pozbyli sie klopotu.Pozostanie legenda,plyty ,nagrania.Beda czcic kazda rocznice i tym beda zyc.Ale,juz bez klopotu w osobie Amy.Dzisiaj kiedy rano sie obudzilam bylam bliska placzu.Bolalo mnie doslownie wszystko.Reumatyzm nie znosi takiej pogody.Atu ciagle pada........Do naszego sasiada pana W. przyjechaly wnuki.Jego maly domek jest za maly kiedy pada deszcz.Przyjechalo dwoch chlopcow jeden wyrosniety13-15 latek.Drugi na oko majacy lat 8-9.Caly dzien starszy chlopiec zajmowal sie swoim bratem.Gral z nim w najrozniejsze gry.Maly nie odstepowal go nawet na krok.Patrzy w niego jak w obrazek.Jest nim zafascynowany.Mlodzi Ukraincy ktorzy mieszkaja w przybudowce u .Pana W.tez budza w nas ciekawosc.Maja malucha Fiata ktorego kupili w Polsce za 600 zl.Nie wiadomo tylko dlaczego skrzetnie wczoraj zalepili okna folia ,zeby nie bylo widac co sie dzieje w samochodzie.Chyba tak nie wolno?Nie wiem jaki mieli powod by to zrobic?.Mezszczyzna  jest urody wschodniej.Dziewczyna jest typowa Ukrainka.Wysoka ladna blondynka o niebieskich oczach.Troche  wzbudzaja nasza ciekawosc,a ciekawosc to wiadomo pierwszy stopien do piekla.BRRR,cdn.Hala

poniedziałek, 25 lipca 2011

Kiedy nas juz nie bedzie...........

Dzisiaj po kilkunastu dniach ponurych deszczowych pokazalo sie niesmialo sloneczko.Poniewaz mam okna na cztery strony swiata obeszlam mieszkanie i co stwierdzilam :drzewa rosna jak oszalale sa juz bardzo duze.Pna sie ku sloncu.Kiedy corka kupila ten dom do remontu wokol domu rosly tylko drzewa lisciaste.Bardzo wartosciowe stare lipy,piekne stare deby,brzozy,klony ,topole,samosiejka akacji.Wszystkie lisciaste.Brakowalo nam iglakow.Pierwszym nabytkiem bylo zakupienie mlodych malych swierkow,daglezji ,swierkow srebrnych i roznych tuji .Caly kontener zakupionych iglakow przyjechal do nas z Bieszczad.Potem bylo wielkie sadzenie.Wszystko sie pieknie przyjelo i wspaniale rosnie.Ale gdzie im tym iglakom do starych drzew,sa jeszcze takimi malymi karzelkami wokol domu.I wlasnie dzisiaj zdalam sobie sprawe ze juz nie zobacze ich duzych rozlozystych konarow.Nie bede widziala jak dorownuja wzrostem starym drzewom.Te srebrne swierki sa takie piekne,ale jeszcze bardzo male okolo 1,30cm wysokosci.Na srodku reprezentacyjnego trawnika rosnie piekna wierzba Hakuro japonska,wierzba placzaca i wierzba mandzurska.Jest to poczatek malej kolekcji.Pieknie wygladaja wokol skalniaka.Na skalniaku zawsze cos kwitnie i otoczenie domu nabralo szlachetnosci..Tylko zal ze wszystko potrzebuje tak duzo czasu aby dorosnac.Niestety nasz czas/moj i meza/bardzo sie skrocil.Biegnie tak szybko dzien za dniem.Jest poniedzialek maz idzie do sklepu kupic mi Angore.Czytam to pismo juz wiele lat.Wtorek-Tele Tydzien z nowym programem tv.Sroda jakies zakupy do domu.Czwartek juz bliski weekend,piatek zakupy na niedziele.Sobota maz idzie na cmentarz zapalic lampki.Niedziela msza sw.i gotowanie dobrego obiadu,a nuz nas ktos odwiedzi?Odpoczynek i znowu poniedzialek.Tak szybko nam leci czas.Tylko patrzac z okna na pieknego swierka srebrnego u naszego milego sasiada p.W .moge sobie wyobrazic jak bedzie wygladac otoczenie domu mojej corki za kilkanascie lat.Bedzie pieknie.Tylko ze ja juz tego nie zobacze.........cdnHala

niedziela, 24 lipca 2011

Przerazona...........

Cos niedobrego dzieje sie w tym naszym swiecie?Czyz juz na nic nie mamy wplywu?Tragedia za tragedia.Codziennie media donosza o katastroficznych zdarzeniach.Dlaczego niby jestesmy tacy,madrzy myslacy,a jednak nie potrafimy zapobiec takim ekstremalnym zdarzeniom.Jescze te sprzeczne z soba informacje w mediach.Nikt nie bierze odpowiedzialnosci za swoje slowa.Ciezko jest z tego szumu informacyjnego wyluskac wiadomosci prawdziwe sprawdzone.Media gonia za sensacja,przesciguja sie w czasie podawania informacji.Kto szybciej poda tego newsa?Kto blysnie czyms zaskakujacym?Ale czy te wiadomosci sa prawdziwe,sprawdzone?To juz jest inna bajka.Nikogo to nie obchodzi.Doniesienia z Norwegii to przyklad skrajnej nieodpowiedzialnosci mediow  w tym wzgledzie.Zyjemy w "globalnej wiosce".I jak to na wiosce wszyscy wszystko wiedza najszybciej,najlepiej.Ale czy dobrze,czy zgodnie z prawda to juz nie zawsze.U nas pogoda troche sie poprawila.Nawet niesmialo wyjrzalo slonce.Jest jednak dosyc chlodno.To nie jest lato upalne gorace.Przecie ludzie caly rok pracuja na urlop i chcieli by sie cieszyc piekna pogoda.Wiec nie dziwmy sie ze szukaja miejsc na swiecie gdzie jest slonce i cieplo.9-tego lipca byl piekny,cudowny dzien.Jeden dzien na cale 6 tygodni.Pisze codziennie w kalendarzu jaka jest pogoda.Wiec wiem to napewno.Wczoraj mi przeszla przez glowe taka mysl-jesli bym byla mloda to jaki powod emigracji z Polski bylby dla mnie najwazniejszy -klimat.Zdecydowanie-klimat.Ostatnie dni byly wogole trudne do zniesienia.Ciezkie zdarzenia globalne i pogoda daly nam taki "wycisk"ze gorzej juz byc nie moze.Nawet nasz kotek mial dosyc i przesypial prawie cale dnie.Wczoraj moja corka pojechala znowu na zajecia kursu unijnego.Jest bardzo zadowolona Niestety jej ukochane psy Sara i Yoris przezywaja straszna traume.Sa takie smutne osowiale,niczym ich nie mozna rozweselic.Mysle ze Sara/ulubienica Pawla/zdala sobie juz sprawe ze Pawla juz nie ma na dobre.Ze juz nie zawola Ruda i nie przytuli jej pieszczotliwie.Jak ona go witala jak wracal z pracy!Szalala wprost.Pawel jako dziecko bardzo chcial miec psa,ale jego rodzice sie na to nie zgadzali.U nas zawsze byl jakis pies.Corka wiec od razu przyniosla pieknego owczarka niemieckiego Sare do swego domu.Pawel zakochal sie w Sarze kupila jego serce.Jest nie rasowa ,ale nic jej nie brakuje ma wszystkie cechy pieknego rasowego psa.Bardzo nam ostatnio chorowala,ale jest juz zdrowa.Ale,teraz bardzo tesknia gdy ktos z domu wyjedzie.Minelo dopiero 2.5 miesiaca od smierci Pawla.Jeszcze bardzo nam trudno sie ztym pogodzic ,ale czas goi rany.Jest juz lepiej.Ale niestety jestem przerazona dokad zaprowadzi nas ta okropna nieodpowiedzialnosc,pewnych ludzi-skrajnych ekstremistow roznych partii.W jakim swiecie bedziemy zyc? Hala cdn.

piątek, 22 lipca 2011

Jesli nie teraz,to kiedy?.........

Przez cale swoje zycie mialam tendencje odkladania niektorych swoich spraw,zamierzen,planow na blizej nie okreslona przyszlosc.Dopiero teraz w poznej jesieni mego zycia ,zrozumialam jak wielkie popelnialam bledy.Odkladanie na pozniej to okradanie sie z czasu.Wiadomo iz,czasu cofnac sie nie da.Ale zawsze jeszcze mozna cos w naszym zyciu zmienic.Czegos nowego sie nauczyc,przeczytac,obejrzec,poznac nowe horyzonty.Majac tyle lat co ja.Juz niczego odkladac nie wolno.Jest to surowo  zabronione.Kazde zamierzenie jakie mi przyjdzie do glowy,winnam czym predzej realizowac,bo jutra juz moze nie byc.Ale jak miec realne marzenia jak przychodza tylko takie jak ja to mowie"od czapy"Trzeba chyba malymi kroczkami przec do przodu.I przydal by sie bardzo sojusznik ktory by pomogl.Ale skad go wziasc?Bede o tym myslala.Tymczasem musze uporzadkowac tematycznie zdjecia ,zalozyc albumy.Kiedys juz troche zrobilam,niestety nie wszystko i jest po prostu ogolny balagan..Teraz kiedy do naszej rodziny wchodza nowe osoby/wnuk sie zeni/jest to juz koniecznosc.Przeciez zona mojego wnuka musi poznac rodzine do ktorej weszla.Chcialabym tez rozszerzyc swoja wiedze o rodzine moich rodzicow.Ciagle brakuje mi informacji o rodzinie mej matki  z Ukrainy.Dzisiaj dostalam maila od mlodego czlowieka ktory wlasnie wyjezdza na Ukraine w cel ach    genealogicznych.Moze on cos bedzie sie mogl dowiedziec blizszego o rodzinie mojej matki..Mam taka nadzieje.Bardzo bym chciala tez przyblizyc moim dzieciom i wnukom rodzine mego meza  i mojego ojca.Mamy duze luki w historii rodziny i nie wyjasnione do tej pory sprawy.Niektore sa wrecz sensacyjne.Musze mierzyc swoje sily na zamiary.Nic na wyrost  i niczego nie odkladac na pozniej.Bo tego pozniej juz moze nie byc.No i jeszce jedna pilna sprawa mnie czeka przypomnienie sobie zasad ortografii,bo jestem z nie mocno na bakier.O stylu i gramatyce juz nie wspominam,bo bardzo to dla mnie bolesny temat.Koncze na dzisiaj Hala cdn.....

czwartek, 21 lipca 2011

Dlaczego????????

Dlaczego?Czyzby niebiosa sie chcialy zemscic za niesubordynacje ludzkosci?Czy dlatego ze tak duzo zla sie dzieje na swiecie-trzeba nas karac?Bardzo ciezko jest sluchac komunikatow o zniszczeniach spowodowanych przez atakujace nas zywioly.Tyle ludzi jest poszkodowanych.Dlugo beda musieli odpracowywac te zniszczenia.Owszem mlodzi jakos sobie poradza .Ale co poczna ludzie starsi,schorowani?Jak pomoc?Zadaje sobie to pytanie.I niestety nie mam na to odpowiedzi.Wiem jedno.Zbyt duzo pieniedzy kosztuja nas te cale partie polityczne,walka miedzy nimi.Te cale zabawy wyborcze.To i tak prowadzi do niczego.Czy bedzie rzadzila partia X czy partia Y to itak nic sie nie zmieni.Bo z pustego i Salomon nie naleje.Wogole za duzo pieniedzy z naszych podatkow idzie na wydatki nie potrzebne .Te koszty reprezentacyjne,zbyt duza ilosc poslow i senatorow,generuja olbrzymie koszty.Czy Ci wybrancy narodu musza byc tak liczni?Czy ich podroze zagraniczne sa takie niezbedne?Cz to ze pojada i zobacza inne kraje cos nam zyklym smiertelnikom pomoze w naszym zyciu.Mysle ze mozna by to wszystko /te wydatki/przejrzec i cos zmienic.Postarac sie gdzies poszukac pieniedzy dla ludzi ktorzy sobie po prostu nie radza ktorym trzeba bardzo pomoc.I to nalezy  dzialac szybko.Mysle ze raczej nalezy podac wedke a,nie gotowa rybe.Pomoc ludziom wykluczonym z spoleczenstwa to nie dorazne zapomogi lecz trwala pomoc.Kiedy jeden czlowiek jest bogaty a drugi  biedny ,to kiedy polaczyc ich sily to bedzie juz dwoch srednio bogatych itd.Zastanawia mnie tez ogromna ilosc roznego rodzaju fundacji i stowarzyszen.Jaki sa ich rzeczywiste wyniki w dobroczynnosci.Czy ich koszty wlasne aby nie przekraczaja celu w jakim zostaly powolane?Mysle ze raz w roku powinni publikowac w ogolno dostepnej formie swoje wyniki.Tak jak jawne sa wyniki np.fundacji Jurka Owsiaka.Wszyscy moglibysmy zobaczyc co zrobiono a,co sie nie udalo zrobic.Wczoraj dzieciaki zabraly mnie na zakupy do nie duzego marketu .Czulam sie jakby mnie ktos wypuscil z klatki.Tylko bardzo przeszkadzal mi halas rozpedzonych samochodow.Ja juz nie mogla bym zyc w duzym miescie.Po tej blogiej ciszy jak jest wokol naszego domu.Halas jest nie do zniesienia.Kiedy wrocilam do domu odetchnelam z ulga.Tylko ta pogoda.Znowu przez cala noc przetaczaly sie burze z wyladowaniami.Bardzo sie balam.Bylam niespokojna.Bardzo sie martwie o swoja rodzine z Zywca .Musze do nich zadzwonic.Jak dlugo jeszcze ta pogoda nas bedzie nekac.To by bylo dzisiaj na tyle.............cdn.Hala.

niedziela, 17 lipca 2011

.Ciekawostki..........

Jak czytam blogi ktore pisza rozni ludzie to zastanawia mnie jedno?Dlaczego wszyscy sa tacy porzadni poukladani,jezdza na piekne wycieczki co i roz.Ogladaja piekne miejsca.Maja ciagle dnie wypelnione roznymi atrakcjami,wrazeniami i ciekawymi zdarzeniami.Podobno kazdy chce byc lepszy,ciekawszy niz jest w istocie.Przeciez na te wycieczki zwykly smiertelnik moze sobie pozwolic raptem kilka razy w roku.Chyba ze podroze wpisane sa w jego zawod.Ciagle sie nad tym zastanawiam.Jak to wlasciwie jest?Moje zycie,moj swiat ,zycie codzienne jest takie bardzo proste .Bo co moze sie dziac u osoby z ograniczeniem ruchowym?Przeciez ja nigdzie nie chodze,moj swiat to cztery sciany domu w ktorym mieszkam i ten widok pieknych drzew z kazdego okna.Widok na lake pelna rumiankow i czerwonych makow.I widok ogrodka i domu naszego sasiada Pana W.Wczoraj  bylo wydarzenie- przyjechali mlodzi Ukraincy,dziewczyna i chlopak.Kupili za pare setek malucha zeby nim dojezdzac do pracy.Chlopak zatrudnil sie na budowie a,dziewczyna u ogrodnika.Zamieszkali w przybudowce u Pana W.Sa studentami wyzszej uczelni na Ukrainie.Przypomnialo mi sie jak to nasi mlodzi wyjezdzali do pracy na zachod.Dla tej mlodej pary Polska jest Zachodem.I niech tak narazie zostanie.W tytule bloogu napisalam-ciekawostki: otoz mam jedna: Dwie planety karlowate Ceres i Westa kraza wokol ziemi.Byly dosyc spokojne.Ostatnio zaczely byc niespokojne.Oddzialywuja na swoich wiekszych sasiadow ,oraz na ziemie w sposob ktory byl wczesniej nie do pomyslenia.Ich zachowanie ma wplyw na grawitacje ziemi i posrednio na zmiany klimatyczne.Odkryl to francuski uczony i w tej chwili opracowuje wnioski na ten temat i pewnie w niedalekiej przyszlosci dowiemy sie wiecej. Hala cd.

sobota, 16 lipca 2011

Mity czy prawdy.?.......

Co jest mitem a,co prawda?.Czesto powtarzamy rozne zaslyszane prawdy na rozne tematy.Bardzo czesto sa to nieprawdziwe informacje.Jacy jestesmy zdziwieni gdy dowiadujemy sie, ze rzecz wygladala tak naprawde,zupelnie odwrotnie niz sadzilismy.Przyklady mozna by mnozyc w nieskonczonosc.Ja tu w tym blogu opisze moze jeden przyklad.Otoz, ilez to razy slyszelismy w roznych doniesieniach prasowych,czy w TV,ze strazacy byli zmuszeni zdejmowac kota z wysokiego drzewa.Kot wszedl na drzewo,ale zejsc sie bal i niemilosiernie wzywal pomocy.Bo podobno koty wejsc umia a zejsc juz nie.Nic bardziej mylnego.Kolo frontowego wejscia do domu rosna Cztery olbrzymie drzewa.Dwa ogromne deby i dwie piekne juz duze biale brzozy.Wygladaja pieknie Ale ich widok niejednokrotnie nam spedza sen z powiek.Szczegolnie w czasie burzy.Wyciac tych drzew nie mozna.Rosna bardzo blisko instalacji elektrycznych i ciagle boimy sie ze beda przyczyna zwarcia instalacji elektrycznych.Dzisiaj nasza kotka dokonala wielkiego wyczynu wspiela sie na drzewo deba na wysokosc okolo 7-8 metrow wysokosci.Ciagle patrzyla czy maz sie na nia z balkonu patrzy.W pewnym momencie spojrzala w dol i glosno mialknela.Maz jej wtedy powiedzial -jak zes weszla to teraz sama zejdz.Po chwili wahania doszla do wniosku,ze jednak lepiej jest na ziemi i pieknie tylem zeszla.Nad ziemia 1.5 metra juz zeskoczyla.Mam wrazenie,ze widocznie pierwsze pol roku zycia zanim trafila do nas spedzila wlasnie skaczac po drzewach.Ciekawam historii jej pierwszego pol roku zycia.Ale,pewnie nigdy tego nie bede wiedziala napewno,   moge sie tylko domyslac.Dzisiaj na portalu Onet przeczytalam niesamowita informacje.Podobno szykuje sie wielka inwazja innych cywilizacji na ziemie.Trzy statki kosmiczne wypelnione kosmitami podazaja w kierunku ziemi.Nie wiadomo czy z takich doniesien smiac sie czy plakac.Wszystkiete informacje poparte sa rzekomo autorytetami naukowymi USA.Wszystko ma miec miejsce w miesiacu pazdzierniku.Nie wiem dlaczego w tym miesiacu?Pozyjemy -zobaczymy to by bylo na tyle.......... Hala cdn.

piątek, 15 lipca 2011

Po burzy........

Zawsze po burzy powinno byc slonce.Dzisiaj jednak slonca nie ma.Noc byla okropna byly trzy fale burz.Jedna okolo godz.10-tej.Druga okolo 2.30 a,trzecia nad ranem.W naszej okolicy burze tracily swoj impet.Byly juz mniej gwaltowne.Ucierpialy najbardziej poludniowe strony Mazowsza i woj.Lodzkie.Nasz kotka Pusia byla w nocy przerazona.Bardzo sie bala ,chowala sie w rozne katy,zachowywala sie bardzo dziwnie.Dopiero po przejsciu ostatniej burzy wyraznie sie uspokoila.Zwierzeta bardzo reaguja na rozne zagrozenia.Sa madrzejsze niz nam sie wydaje.Zastanawia mnie jedno? Nagle,gdzies zniknely wszystkie zwierzaki z okolicy.Zniknely koguty bazantow,kurki z malymi,nie widac hasajacych zajaczkow /abylo ich dosyc duzo/.Nie ma tez stalych gosci-sarenek z malymi.Cos sie stalo z tym zwierzyncem.Oby nic zlego.Nie wiem co o tym myslec?Trawa naprzeciw mego okna to juz step 1,5 metra wysokosci.Moze sie pochowalo to cale towarzystwo i czeka na lepsza pogode?                    Pozyjemy zobaczymy!Wczoraj nie mogac zasnac przypomnialam sobie moja przygode  z burza.Bylo to na wczasach w Zakopanem.Bylam z moja corka nastolatka na wczasach w Osrodku wojskowym w Koscielisku.Pewnego dnia wybralysmy sie na wycieczke piesza na Butorowy Wierch.W gorach potrafi sie pogoda zalamac w ciagu kilku minut.Nie poszlysmy droga tylko na przelaj,po lakach do gory.Wciagu zaledwie kilku minut rozpetalo sie wokol nas pieklo.Pomna iz,w takim wypadku na polanie nalezy sie plasko polozyc.Pomalu na lezaco posuwalysmy sie do gory.Nie chce opisywac jak wygladaly nasze nogi po tej eskapadzie.Ale wesolo nam nie bylo.Pozniej dowiedzialysmy sie ze, w czasie tej burzy zginelo na Butorowym Wierchu dwoje turystow od razenia pioruna.Schronili sie pod drzewem przed deszczem i tam ich dopadlo.Skrajna bezmyslnosc mlodych ludzi.Jeszcze raz przezylysmy dreszczyk emocji kiedy jadac na Butorowy Wierch kolejka krzeselkowa wysiadl prad.Wisialysmy nad ziemia prawie pol godziny.Nie wiedzialysmy co  robic?Na skakanie bylo troche za wysoko.Kiedy kolejka ruszyla juz wesolo spiewajac i majtajac nogami dobrnelysmy do celu.Gorale na gorze pytali sie - czy paniusie sie aby nie boly?My dumne i blade odpowiedzialysmy-wcale sie nie balysmy.Takie to przygody mi sie przypomnialy podczas bezsennej burzowej nocy.Hala cdn.

czwartek, 14 lipca 2011

burze-tornada..co sie dzieje........

Przed kilku minutami  dowiedzialam sie o przejsciu przez 3 powiaty Mazowsza gwaltownych burz.To byly burze prawie jak tornada.Ludzie zostali bez dachu nad glowa.Onet.pl podal wiadomosc ze na miejsce najwiekszych zniszczen udaje sie premier Tusk.Nie zaz droszcze premierowi tych zdarzen jakie przezywa w swojej kadencji.Ciagle cos zlego sie dzieje.Jakby wszystkosprzysieglo sie przeciwko niemu.Czy nie moze byc kilku dni wzgl.spokoju.Jak nie katastrofy to kleski zywiolowe i tak -w kolo Macieju/jak sie potocznie mowi/Przezylam juz kilka lat ,ale takiego rodzaju nagromadzenia kataklizmow w jednej kadencji nie moge sobie przypomniec.Czyzby jakies fatum zawislo nad tymi ktorzy teraz rzadza?W tej chwili patrze przez okno i jestem bardzo wystraszona bo znowu niebo wyglada nie naturalnie.Wiatr sie gwaltownie uspokoil slonce gdzies swieci za chmurami.Jest bardzo parno,cieplo.Wyglada na "Wielka cisze przed burza"Okropnie nie udany jest tegoroczny lipiec.Jeden tylko dzien dzien 9 lipca byl dniem prawdziwie letnim.Bylo cudownie przynajmiej tu u nas.Poniewaz od lat prowadze dziennik codzienny na wlasny uzytek wiem ze tegoroczny lipiec odbiegl bardzo od sredniej pogody w okresie ostatnich lat.Owszem ,deszcz jest zawsze bardzo potrzebny.Ale co za duzo to nie zdrowo.Nasza piekna kotka Pusia dzisiaj przyszla taka mokra do domu ze mozna ja bylo wyzymac z wody.I juz sie potem wcale nie wyrywala zeby isc na dwor.Miala dosyc.Uwielbia sie gdzies chowac wysoko na regale.Rozplaszcza sie jak nalesnik i wcale nie widac gdzie jest.My chodzimy i wolamy Pusia Pusia a,ona  wtedy laskawie sie pokazuje.I z zadartym do gory ogonem dumnie paraduje.Koty to takie nie zalezne dusze.Wielkie indywidualnosci.Wczoraj widzialam w internecie ze moja " zupa nylonowa" zostala podana jako przyklad smakow z dziecinstwa.Ja jej smaku nie zapomne nigdy.Ciagle sobie mysle ze to moje pisanie to takie banalne bajania.No napewno duzo w tym racji.Ale ja bardzo lubie jak moge sie z kims podzielic moimi prostymi myslami.Lubie tez tak dla siebie samej wypowiedziec sie w niektorych sprawach ktore mnie interesuja,zadziwiaja.Ostatnio na dobranoc czytam ksiazke amerykanki Sarah Ban Breathnach pt."Jak czerpac radosc z kazdego dnia"Ta ksiazka to 366 wspanialych opowiesci na kazdy dzien roku. Opowiesci ktore pokazuja w jaki sposob codzienne zycie moze stac sie radoscia i afirmacja szczescia.Ksiazka jest dla kobiet w kazdym wieku.Wydala ja oficyna wydawnicza Swiat Ksiazki w roku 2006. Poniewaz jestem juz bardzo spiaca koncze.Hala cdn.

środa, 13 lipca 2011

dzien za dniem...........

W niedziele minela 53 rocznica zawarcia naszego malzenstwa.Rocznica spokojna taka calkiem rodzinna bez wielkich i wznioslych slow.Malzenstwo to przedewszystkim sztuka kompromisu,umiejetnosc wybaczania,i pozytywne myslenie.To ostatnie przychodzilo mi w badz co badz pol wieczu najtrudniej.Z urodzenia i wychowania wieczna pesymistka musialam bardzo nad soba pracowac aby ten wladajacy mna pesymizm poslac w diably.Pol wieku temu swiat ktory mnie otaczal wygladal zupelnie inaczej.Wszystko sie zmienilo i mysmy sie zmienili/to taka dygresja/Do slubu cywilnego kupilam sobie ladna garsonke koloru bezowego.Byla z przeceny ,ale bardzo ladna.Bardzo sie cieszylam kiedy zakup moglam sama sobie sfinansowac.Pracowalam kilka m-cy dorywczo i mialam juz swoje wlasne pieniadze.Buty kupilam czarne czolenka na wysokim obcasie.Z domu do Urzedu Stanu Cywilnego bylo jakie 350 metrow.Szlismy wiec wraz z swiadkami piechota.Ja buty na obcasie mialam pierwszy raz na nogach.Jakos doszlam ale powrot juz byl niemozliwy.Po 150 metrach drogi powrotnej wymieklam.Buty w reke i do domu na bosaka.Pecherze byly mega wielkosci i dlugo leczylam nogi.Maz moj mial maly klopot.Mial jeden mundur galowy i wszystkie uroczystosci w nim paradowal.Byl to mundur wojsk lotniczych w randze podporucznika.Wygladal wspaniale.Byl i jest bardzo przystojny wysoki.Urode ma chyba po swojej matce.Zachowalo sie tylko jedno male zdjecie meza mamy.Tez byla przystojna kobieta.Szkoda ze tak szybko opuscila ten swiat.Bylaby bardzo dumna z swego syna.W domu byla smaczny domowy obiad slaski .Oczywiscie "nudel zupa,rolada,kluski i modra kapusta"Staly uroczysty jadlospis slaskiej rodziny.Mieszkalismy w domu wielopokoleniowym i na obiedzie byla nas spora gromadka.Wszystko ja sama placilam kilka m-cy na to oszczedzalam.Jaka bylam dumna ze wszystko sie tak fajnie udalo.Poznalismy sie 3 stycznia a,10 lipca bralismy slub cywilny.Krotko sie poznawalismy.Slub w kosciele byl 12 pazdziernika.Trzeba bylo znowu uzbierac troche pieniazkow.Moj wnuk ze swoja dziewczyna chodzil juz kilka lat.Doglebnie i dokladnie sie poznali przed slubem.Ciekawam jak bedzie trwalosc ich zwiazku po slubie.Zycze im,jak najlepiej.Bardzo byloby fajnie zeby im sie udalo.Bede im bardzo kibicowac.Moj syn tez nie chodzil z swoja zona dlugo.On wogole byl taki zakochany ze,gotow byl sie zenic po tygodniu znajomosci.Sa jednak juz malzenstwem,bardzo fajnym,trwalym od 28 lat.Mysle ze pokazali swoim synom jak nalezy madrze zyc..Dzisiaj jestem bardzo zadowolna.Od kilku dni bardzo bylam zaniepokojona ze siostra mego meza /przyrodnia/tak dlugo nie daje znaku zycia.Pisalysmy do siebie dosc czesto, a tu nagle cisza w "eterze'.Nie wiedzialam co o tym sadzic.Juz wczoraj mialam napisac do niej z zapytaniem -co sie dzieje?To wspaniala dziewczyna ,ciezko doswiadczona przez los a, jednak pelna optymizmu i pogody ducha.Taki dobry duch naszej rodziny.Szkoda mi tylko ze tyle nam lat ucieklo ,tak bez ,sensu zupelnie.Ale,moze nam Bog da ze troche tego czasu nadrobimy.Dobrze ze cos mnie tknelo zeby zobaczyc kto mi sle tak duzo spamow w poczcie.Patrze i oczom nie wierze.Wszystkie prywatne listy sa spamami.Ja niestety wiedze komputerowa mam slaba i sie nie zorientowalam w czym rzecz.Wszystkie listy na ktore od tygodni czekalam byly zakwalifikowane jako spamy.Jak bardzo sie ucieszylam to tylko ja jedna wiem.Nikt o mnie nie zapomnial nawet zyczenia z okazji niedawnych urodzin tez byly spamami.Cos sie stalo.Jakas zlosliwosc przedmiotow martwych narobila takiego bigosu.Jutro postaram sie napisac co aktualniesie dzieje u nas i w pieknych Bramkach.Hal cdn.

wtorek, 12 lipca 2011

Pozytywne zmiany-czy to doceniamy.??????

Zastanawialam sie dzisiaj,jak wiele zmian w naszym zyciu wniosla transformacja ustrojowa w ostatnich latach.Bardzo zmienilo sie zycie wielu ludzi,rodzin.Nie wszystkie te zmiany sa korzystne.Niektore wrecz zle,smutne.Poswiece jednak kilka slow na omowienie jednej bardzo bolesnej z mego punktu widzenia sprawy.Byl kiedys taki czas ze istnialy,tzw.normy mieszkaniowe.Nalezalo sie od 5-10metrow na jednego czlowieka.Czy ktos dostawal mieszkanie tzw.Spoldzielcze czy sluzbowe obowiazywala go norma mieszkaniowa.Ile osob w rodzinie taka norma.Jak bylo trudno normy byly niskie zaledwie 5 m.Owszem jakos obchodzono te przepisy meldujac kogos spokrewnionego,ktory mieszkal gdzies na wsi.Wtedy mozna bylo dostac wieksze mieszkanie.Byly M-2,M-3,M-4,M,5.Te cyfry oznaczaly ilosc osob w danym mieszkaniu..Nawet budujac dom tez obowiazywaly normy metrazowe.To byla swoista egotyka te cale metromanie mieszkaniowe.Teraz rzadzi kasa.Chcesz miec wspaniale salony musisz miec forse.Nikogo nie interesuje jak Ty bedziesz mieszkac czy w ciasnocie czy w luksusie.Ale takze w mieszkaniach sluzbowych tez juz nie obowiazuja te rygorystyczne normy.Czy jest lepiej -trudno powiedziec.Ja przezylam osobiscie taka sytuacje.Bylam wciazy z drugim dzieckiem.Mieszkalismy wtedy z synkiem i mezem w malutkiej kawalerce zaledwie 16 metrowej.Po urodzeniu dziecka mielismy dostac wieksze mieszkanie 2 pokojowe po jednym z oficerow ktory opuszczal nasz garnizon.W tym samym czasie byla  w ciazy zona jednego z oficerow.Ja urodzilam dziecko niezywe.Mieszkanie nam przeszlo kolo nosa.Ona urodzila zdrowego fajnego dzieciaka i oni dostali to mieszkanie.My na pocieszenie dostalismy ich pokoj z kuchnia.Cale mieszkanie mialo 36 metrow.Boze jak ja sie wtedy cieszylam,w jakiej bylam euforii.Jednak jak teraz pomysle to naprawde byly dziwne czasy.Dwa lata pozniej urodzilam upragniona coreczke ale,dalej mieszkalismy w tym samym mieszkaniu. Po prostu niby uprzywilejowana czesc spoleczenstwa w PRL jaka niby bylo wojsko wcale taka nie byla.Meza przeniesiono do Stolicy i znowu czekalismy bite dwa lata na mieszkanie w Warszawie.Oj! nie bylo mi wtedy do smiechu.Dwoje stosunkowo malych dzieci/synek 7 lat,corka noworodek/i musialam sobie radzic.Teraz kiedy slysze jak mlode mamy narzekaja to sobie mysle co Wy wiecie o zyciu.Pisze o tym dlatego bo martwi mnie iz,nikt tym mlodym ludziom nie tlumaczy jak ciezkie to wtedy byly lata.Jeszcze wtedy nie bylo spoldzielni mieszkaniowych byly tylko te cholerne przydzialy norm mieszkaniowych.Wiec ocencie mlodzi ludzie czy jest lepiej czy nie.Teraz tylko miec prace,byc wyksztalconym i mozna zdobyc wszystko jak sie chce .Jest jeden warunek-rzetelnie podchodzic do zycia.To byl taki moj memorial na temat zycia w PRL.Hala cdn.

sobota, 9 lipca 2011

Wreszcie jest pogodny dzien............

Dzisiaj jest pieknie.Slonce cieplutko i bez wiatru.Az,mi sie nie chce wierzyc ze to jest naprawde.Ostatnio bardzo mi dokuczylo wszystko.Malo ze pogoda byla fatalna to jeszcze moje zdrowie dolozylo swoje.Prawdopodobnie zatrulam sie lodem-rozkiem z naszego wiejskiego sklepu.Tu bardzo czesto jest wylaczany na kilka godzin prad.No i lody tez sie widocznie raz zamrazaja i raz roztapiaja.Jest to zabojcze.Namnazaja sie rozne bakterie i choroba gotowa.Juz w zasadzie mecze sie 10 dni i poprawa jest ale bardzo powolna."No coz cierp cialo kiedy Ci sie chcialo"Dzisiaj nie moglam wyjsc z podziwu dla naszego sasiada p.W pracuje caly dzien,jest bardzo pracowity.Kosi trawe,pieli grzadki ,jezdzi na rowerze po zakupy a,ma juz 75 lat.Nie jeden mlody czlowiek moglby sie od niego uczyc.Bardzo lubie patrzec z mego balkonu na jego krzatanine.Kiedy go rano dlugo nie widze od razu sie martwie czy aby mu sie nic zlego nie stalo.Slucha radia programu 3-ciego dosyc glosno/chyba ma troche klopotu z sluchem/ale,ja mam za to fantastyczne naglosnienie.Tez lubie sluchac "trojki"I tak nam tu uplywa spokojnie zycie.Nasz dom jest ostatni w ulicy a dalej juz pola i laki.Cisza  i tylko nasze psy jak ktos na skroty przechodzi kolo naszego domu sie odzywaja.Mysle ze taka sielanka nie potrwa dlugo.Coraz wiecej ludzi kupuje tu dzialki i rozpoczyna budowe swoich nowych domow.Teraz duzo ludzi sklania sie ku naturze.Maja dosyc tych blokowisk.W bloku owszem o nic nie trzeba sie martwic.Ale u nas tez jest gaz,kanalizacja,wodociag.Smiecie tez wyworza tylko kolo obejscia trzeba sprzatac samemu.W zimie usuwac snieg a latem kosic trawe.W dobie internetu mamy wszystko.Kurierzy dowioza wszystkie zakupy do domu.Swoja droga uwazam ze te firmy kurierskie to strzal w dziesiatke.Bez wychodzenia z domu  zakupy zrobione.Sklepy internetowe oferuja coraz lepszy asortyment towarow.Nic tylko placic i kupowac.Hala cdn.

czwartek, 7 lipca 2011

Nic sie nie zmienia..........

Pogoda niestety bez zmian.Jest zimno,ponuro prawie jak w poznej jesieni.Dla mnie jednak w tym wszystkim jest pociecha.Mam czas na skupienie sie nad sprawami na ktore kiedy jest pogoda nie mam czasu.Wtedy w pogodne dni spaceruje po ogrodzie tu cos wyrwe ,tam cos przytne,i mimo ze poruszam sie o kulach czuje sie pozyteczna.Kiedy nie ma pogody zajmuje sie,ogladaniem tv.czytaniem,malowaniem,serfowaniem w internecie i roznymi innymi czynnosciami gospodarskimi.Ciagle jestem w tzw.nie do czasie.Myslalam ze kiedy przekrocze magiczna 70-tke bede juz tylko czekac na smierc.Dnie uciekaja mi bardzo szybko.Wiem ze napewno juz wszystkiego co bym chciala,nie obejrze,nie przeczytam i sie nie naucze roznych tajnikow komputerowych.Nie daje mi jednak spokoju moja chec do poznawania swiata,chociazby oczami kogos innego/z relacji pisemnych/.Codziennie ogladam na portalu facebook.pl relacje z pobytu w USA mojej bratanicy Patrycji.Fascynujace zdjecia z Atlanty i z wycieczek w rozne okolice roznych stanow daja mi taka radosc jak bym tam byla razem z nia.Tych zdjec jest bardzo duzo.Patrycja jest uzdolniona artystycznie i jej zdjecia sa na wysokim poziomie.Jest niemka i wyjechala na rok do Stanow w ramach wymiany.Radzi sobie zupelnie niezle.Jest bardzo ladna i jest duma naszej calej rodziny.Jej ojciec jest moim mlodszym przyrodnim bratem z  2-giej rodziny mego ojca.Kto czytal  od poczatku mojego blooga wie o co chodzi.Troche sie oczywiscie martwilismy jak Patrycja sobie poradzi.Ale widac teraz ze obawy byly na wyrost.Doskonale sobie radzi w tym wielkim swiecie a jej zdjecia budza w nas nieklamany podziw.Zdjecia sa ulozone tematycznie,pokazuja nie tylko piekne miejsca,ale tez swiat od tylu,ten jakby gorszy,brzydszy.Mysle ze dla Patrycji to co teraz robi /majac dopiero 25 lat/bedzie jej kapitalem na reszte zycia.Bo to co jej oczy zobaczyly-a tasma filmowa utrwalila  nigdy i nikt jej nie odbierze.Ma pasje,a czlowiek ktory ma pasje jest bardzo bogatym czlowiekiem.Ja dzieki niej zobaczylam wiele wspanialych miejsc i mam poczucie jednosci znia.Jej oczy to zarazem moje oczy.Moze sie ktos ze mnie smiac ale ja tak to czuje.Codziennie ogladam jej fotografie i prosze Boga aby jej dal zdrowie i chec do dalszej pracy.Hala cdn.

wtorek, 5 lipca 2011

Troche jakby lepiej...............

Dzisiaj po tylu dniach niepogody,z pewna taka niesmialoscia wyjrzalo slonce.Nawet o dziwo nie ma wiatru.Jest 'piknie" ja godoja gorale.Nie wiadomo jak na dlugo laskawca nam zsyla ta piekna pogode.Ale trzeba podejsc do tego optymistycznie i wierzyc ze wreszcie bedziemy miec prawdziwe lato.Dzisiaj rano o godz 6-tej piekny widok.Sarenka z dwoma jelonkami malymi pasla sie na lace sasiada.Biegaly ,jadly.Skakaly w tej wysokiej na 1,5 metra trawie.Tam gdzie miejsza trawa bylo jej dokladnie widac.Bardzo dorodne jelonki.Pozniej gesiego za mama poszly do lasu.Ciekawa jestem czy one juz w naszym lesie na stale beda koczowac.Nasza sarenka gdzies znikla.Ta z dzieciakami byla wieksza.Ale moze to rodzina?Oj! mamy tu cudne widoki.Umilaja nam zycie te zwierzaki.Ale nasze psy to wielkie spiochy wogole sie nie obudzily choc to tylko 100metrow od naszego domu.Kotek siedzial na parapecie i z nami patrzyl.Ciekawy co my tam ogladamy tak zawziecie.Dzisiaj byla smieszna sytuacja z nasza Pusia.Przychodzi do niej w konkury taki sliczny czarny kocurek,bardzo czysty zadbany.Widocznie porozumiewaja sie jakims kodem bo bardzo byl na nasza Pusie zly ze nie przyszla na czas na spotkanie .Prychal na nia,az sie obrazila i go pogonila.Smiesznie jest obserwowac te zwierzaki.Pusia chciala wyjsc na dwor wczesniej,ale mysmy jej nie puscili.Zal nam bylo ze jej randka sie nie udala przez nas.Bylo tak mokro po tych deszczach.Nie chcielismy aby sie zaziebila.Pewnie jesli ktos zabladzi na tego bloga to sie smieje ,ze takie glupoty wypisuje.W dodatku wiadomo ,ze mam juz dosc duzo lat.Podobno jednak na stare lata czlowiek dziecinieje.Bardzo chcialabym zeby kazdy dzien jaki mi pozostal do konca moich dni byl dniem radosnym,wesolym.Abym pamietala tylko dobre chwile a,zapomniala o tych zlych.Wiem ze radosc mozna czerpac  zkazdej najbardziej blahej sytuacji tylko trzeba chciec.Hala cdn.

niedziela, 3 lipca 2011

Co z tym deszczem?

Bardzo to dobrze ze pada troche deszcz.Niedobre jest tylko ,zejest zimno,wiatr i tak ponuro.Przeciez tak duzo ludzi wyjechalo na zasluzony wypoczynek.Kiedy pada deszcz -to wiadomo dzieci sie nudza i rozne niezbyt madre pomysly wpadaja im do glowy.Nasza sarenka chyba niestety zostala porzucona.Biega i ploszy sie .Wskakuje wtedy w ta stepowa trawe i wcale jej nie widac.Nie wiem co z nia bedzie dalej.Nie wiemy jak jej pomoc?Musiala ja zgubic jej rodzina.Zima i wiosna przychodzilo do nas piekne stadko.Byl ojciec ,matka i dzieciaki.Teraz tylko ta mala sierotka.Bardzo zaluje ze nie mam dobrego aparatu.Bo bym to utrwalila.Zwykly cyfrowy nie daje rady.Troche za daleko.Wczoraj odwiedzil nas moj syn z wnukiem.Wielkie z nich przystojniaki.Wnuk ma 2 metry wzrostu.Studiuje na AWF turystyke.Nasza Pusia jak zobaczyla  mojego syna to juz nie odstepowala go nawet na krok.Dawala sie glaskac ,brac na rece.My sie o to bardzo rzadko mozemy doprosic.Moj syn byl ulubiencem mojej mamy.Na jego widok promieniala, byla pelna radosci.No i znowu te nasze skojarzenia-rozmowy o reinkarnacji.Bardzo mile bylo to rodzinne spotkanie.Wesolo spedzilismy popoludnie.Martwilismy sie ze nasza synowa z drugim wnukiem ma ciezka zaprawe na kolonii  z dziecmi ktorymi sie opiekuja.Ale nasza synowa to wielka entuzjastka dzieci i mlodziezy.To jest oddany pedagog ,wspaniala animatorka czasu wolnego dzieci i mlodziezy.Kocha mlodych ludzi i oni za nia wprost przepadaja.Jest bardzo pogodna,wesola,wielka optymistka.Podoba mi sie jej stosunek do zycia.Ja niestety juz taka optymistka nie jestem.Mysle ze dlatego iz,wychowalam sie w innychczsach.Wtedy nawet nie wypadalo sie cieszyc z wszystkiego.Rozne przyslowia w rodzaju- siedz w kacie a,znajda cie...Albo - ktosie sam chwali chwaly nie godzien.....podcinaly nam skrzydla.I wyroslo spoleczenstwo wiecznie z wszystkiego niezadowolone,sami malkontenci.Ale tosie pomalu zmienia.Mlodzi ludzie lepiej sobie radza,potrafia sie cieszyc nawet z drobnych sukcesow.Obserwuje swoje wnuki .Jeden ma 27 lat i dwoch ma po 22 lata.Ciesza sie zyciem.Sa pewni siebie ,nie zalamuja sie byle czym i ladnie planuja swoja przyszlosc.Dzisiaj postanowilam nauczyc sie jak wlaczac zdjecia do mego bloogu.Mam nadzieje ze mi sie uda.O moich zmaganiach z ta materia napisze .Hala cdn.

piątek, 1 lipca 2011

ale pada...........

Dzisiaj taka pogoda jak pozna jesienia.Wiatr zacina,pada deszcz i jest zimno.Rano na polu ogrodnika tam gdzie jest juz busz,pokazala sie znowu sliczna mloda sarenka.Biegala wsrod makow i rumiankow,posilala sie.Przygladala sie z zaciekawieniem pieknemu duzemu kogutowi-bazantowi.Wydaje mi sie ze chyba gdzies ona zgubila sie swojej rodzinie i teraz siedzi w tym stepie i czeka na swoja rodzine.Jak zaczelismy ja wolac cmokaniem z balkonu,przystanela i patrzyla skad do niej dochodzi glos.Ciekawe skad sie wziela.Przychodzily zima i wczesna wiosna cale rodzinki,ale zeby samotnie biegala taka mloda sarenka-budzi to nasze zdziwienie.Od rana dzisiaj przyjmowalam od znajomych i przyjaciol zyczenia imieninowe.Mile to ze tak duzo znajomych pamieta.Moi domownicy zyczenia skladaja mi zawsze na urodziny.U nas na Slasku dzien Urodzin obchodzony jest bardzo uroczyscie.Mama moja nawet jak juz miala bardzo duzo lat,miala zapisane w kalendarzyku kto kiedy ma urodziny i zawsze spiewala sto lat.Lubila tez spiewac piekna piosenke-"uplywa szybko zycie" i nam ja czesto nucila.Takze jest taka piekna piosenka :"najmilejsza w zyciu jest mi moja mama........Zawsze prosila abym jej grala na pianinie i spiewala ta piosenke.Dzisiejszy dzien bardzo nastraja do wspomnien,ale co by to bylo jakbysmy nie mieli co wspominac?Ja kiedy mi bardzo zle,dokuczaja mi mocno moje dolegliwosci,biore albumy foto i juz mi lepiej.Dzisiaj Polska rozpoczyna przewodniczenie Unii Europejskiej.Bedzie piekny koncert z tej okazji   i wielkie nadzieje na nastepne pol roku.Obysmy dobrze wypadli w tej prezydencji.Oczywiscie malkontenci beda napewno szukac dziury w calym,ale ja wierze ze mlodzi ludzie sie ostro wezma do roboty i sprawnie pokonaja wszystkie przeszkody.Jest duzo do zrobienia.Mnie osobiscie nie podoba sie ,ta unijna biurokracja.Jest rozdeta ponad miare.Tysiace unijnych urzednikow czy az taka ilosc jest potrzebna?Mam obawy.Wydaje mi sie tez ze nie wszystkie programy sa wlasciwie realizowane.Wiele pieniedzy jest wydawane na nonsensowne przedsiewziecia,tylko aby wydac kase bo jest.Jest to moja skromna uwaga,tak na marginesie.Martwie sie tylko czy aby kiedys sie nie okaze ze Unia to taki kolos na glinanych nogach.Iwszystko sie rozleci.Oj !tez marudze trzeba skonczyc to pisanie bo optymizm gdzies ulatuje.To ta pogoda.........Hala cdn.