niedziela, 19 sierpnia 2012

c.d.bylam,widzialam,spotkalam...................

Po kolacji u przemilej znajomej i zalatwieniu noclegu/musze wyjasnic nocleg mielismy juz wczesniej zalatwiony w Pszowie ale, ze byl to pokoj bez lazienki zrezygnowalismy z tego miejsca/pojechalismy do Dworku nad stawem na granicy Pszowa i Wodzislawia.Miejsce przepiekne.Hotelik bardzo elegancki.Ale za chwile okazalo sie,ze trwajace wesele nie pozwoli nam spac do 4-tej rano.Ja bylam nawet zadowolona bo po drodze odebralam w Domu Goscinnym wypozyczone mi na jedna noc dwie dosc grube ksiazki."Zarys dziejow Rydultow"p.Matuszczyk Kotulskiej i Zbior opowiesci o Rydultowach p.A.Wieczorek.Mialam sie wiec czym zajac.Syn jako jeszcze dosc mlody czlowiek zasnal i tylko czasem kiedy orkiestra weselna dawala czadu sie przebudzal.Ksiazki tak naprawde tylko przejrzalam,interesujace mnie fragmenty przeczytalam dokladniej.Bardzo bylam ucieszona ,ze wspaniale panie z biblioteki miejskiej w Rydultowach pamietaly o mnie.

O godz 9-tej zjedlismy sniadanie pieknie nam podane.Byly frankfuterki ale, te w Warszawie nie umywaja sie do smaku nam podanych.Byly przepyszne a ,chleb to poezja.Okolo 10.30 bylismy w Pszowie w Bazylice.Obraz byl odsloniety.Ciekawa jest historia obrazu Matki Boskiej Usmiechnietej kiedys o tym na blogu napisze bo warto.Po modlitwie w miejscu kultu pojechalismy do Rydultow na cmentarz,odwiedzic zmarlych dziadkow i ciocie,kuzynow,kuzynki........Ja o dziwo w zupelnie dobrej kondycji przeszlam szmat drogi.Syn nie mogl wyjsc z podziwu.Marzyl nam sie zakup chleba wspanialego duzego bochna z piekarni taki jak jedlismy dawno dawno temu.Chcielismy tez kupic slaski kolocz.Niestety bylo to trudne.Pojechalismy wiec do biblioteki oddac ksiazki.Biblioteka ma teraz wspaniale miejsce.Z kazdego miejsca w Rydultowach jest prawie taka sama odleglosc do biblioteki.Miesci sie w przedwojennym budynku po dawnej szkole nr.1.Przed budynkiem na laweczce spoczywa sobie slawny czlowiek tej ziemi Henryk Mikolaj Gorecki w postaci rzezby z metalu naturalnej wielkosci z nutami w reku.Zrobilam sobie zdjecie ktore kiedys pokaze.Bylismy tez zobaczyc moj dom rodzinny.Dom jest teraz przez spadkobiorcow ktorzy mieszkaja w Niemczech wynajmowany jakiejs rodzinie.Zostalismy milo przyjeci,porozmawialismy o dawnych czasach i sie pozegnalismy.Poniewaz zblizala sie juz godz.13-ta udalismy sie do miejsca spotkania.Dom Goscinny w Rydultowach to nowo wybudowane piekne miejsce z miejscami hotelowymi 13 pokoji-troche malo.Piekne sale przestronne  i bardzo ladnie udekorowane i wyposazone elegancko.

Jeszcze teraz kiedy pisze te slowa nie potrafie sobie przypomniec dokladnie,jak wygladalo nasze pierwsze powitanie.Wiem,ze juz przed budynkiem sie z kims witalam z wielka radoscia.Radosci nie bylo konca.Wiele osob nie rozpoznawalam wcale ,ale  mistrz ceremonii Janeczka oglosila wszystkim : to jest Halina W.pamietacie ja ?.Pamietali i chetnie sie witali bardzo serdecznie jakby tych lat za nami wcale nie bylo.Wiele osob mialo kontakt z moja mama.Ale wszyscy zgodnie mowili ,ze jestem bardzo do niej podobna. Dalsze wrazenia opisze w nastepnym poscie......cdn.....Hala

Brak komentarzy: