poniedziałek, 2 kwietnia 2012

znajomi c.d.

Rok 1977 byl przelomowym roku w moim zyciu.Podnioslam swoje kwalifikacje zawodowe,i zmienilam prace.Trafilam w dobre miejsce.Praktycznie znowu trafilam na wspanialy ,zyczliwy zespol ludzi.Dyrekcja i kolezanki i koledzy,przyjeli mnie niezwykle serdecznie.Czasy sie zmienialy ,ludzie tez.Ale ogolnie dobry klimat pozostawal.Jako,ze miejscem mej pracy byla instytucja upowszechniania kultury.,moglam poznac wiele osob z swiata kultury,sportu.filmu.Bardzo to sobie cenilam.Lubilam poznawac nowych ludzi a szczegolnie ludzi z swiata filmu,estrady czy sportu tak calkiem prywatnie.Wczoraj kiedy porzadkowalam swoje  pudla z roznymi pamiatkami natknelam sie na kilka zdjec z okresu swojej pracy.Zrobilo mi sie jednak bardzo smutno,wiele osob juz  odeszlo do innego ,mam nadzieje lepszego swiata.Byli mlodsi odemnie lub rowni wiekiem.Nie wiem,dlaczego nas tak wczesnie opuscili.Czyzby tam tez trzeba,zoorganizowac zycie kulturalne-organizowac wystawy,wernisaze,spotkania,wystepy i zawody.Byc moze!W roku 1995 odeszlam na emeryture.I zmienilo sie w moim zyciu ,absolutnie wszystko.Potem jeszcze pracowalam dwa lata na 1/2 etatu w TP.I tu pracowalo mi sie bardzo dobrze .Do dzisiejszego dnia mam jeszcze fajne kontaktyz niektorymi osobami.Teraz podobno w roznych instytucjach,nie za bardzo panuje dobra atmosfera,panuje ostra rywalizacja,bezpardonowa  konkurencja miedzy pracownikami.Naprawde wtedy kiedy slysze te narzekania,ciesze sie ,ze tak wczesnie sie urodzilam i pracowalam ,i zylam jeszcze w dobrych czasach.

Od kilku dni w Bramkach mamy bardzo kiepska pogode.Przedewszystkim wieja huraganowe wiatry.Widac caly czas kolyszace sie mocno drzewa.Dla mnie jest to widok,bardzo przygnebiajacy.Stare bez listne deby,brzozy,lipy,okupuja teraz sroki ktore wyjadaja szkodniki drzew.Srok naszych jest 5 .Sa to sroki juz nasze  zaprzyjaznione ciagle urzedujace za naszymi oknami.Sa tez dwa jastrzebie ktore chyba lubia te nasze sroki i spokojnie sobie buduja gniazdo.Zimowe ptaszki juz sobie polecialy.Pusia jest bardzo zawiedziona ,ze ich nie ma.Dzisiaj moja corka przyszla do mnie na kawe z swoimi psami Jorisem i Sara.Joris to prawie labrador a Sara piekny owczarek niemiecki.Pusia oczywiscie nie byla w stanie pelnic gospodyni domu.Obrazila sie na Jorisa ktory wyjadl jej jedzenie z miski i schowala sie w najciemniejszy kat/za wersalke/Tam przesiedziala cala ich wizyte.Kiedy sobie poszli byla przeszczesliwa.Jak z tego widac ,chyba nigdy pies z kotem nie bedzie zyl w wielkiej przyjazni.Choc podobno sa od tej reguly wyjatki.Mam tylko nadzieje ,ze pogoda sie poprawi i w Swieta bedziemy mogli cieszyc sie piekna sloneczna pogoda czego sobie i Wam wszystkim zycze z calego serca.....cdn....Hala.

Brak komentarzy: