środa, 19 października 2011

Jak oswoic jesien i ja przetrwac............

Rozpoczela sie bardzo trudna pora roku.Od czasow starozytnych wrzesien byl uwazany za poczatek,nowego roku ,czas refleksji i postanowien..W odroznieniu od postanowien noworocznych jesienne postanowienia maja inny charakter.Wydaje mi sie ze styczniowe postanowienia dotycza naszej woli,wrzesniowe zas naszych prawdziwych potrzeb,tego czego pragniesz najbardziej lub mniej w swoim zyciu,bys mogla to pokochac i uznac konieczne.Moga byc one proste.Np.postanowienie codziennego spaceru bez wzgl.na pogode.Przeczytanie przez okres jesieni ksiazek ktore dawno temu kupilismy,anie przeczytalismy do tej pory.Czestsza rozmowe z dziecmi lub z rodzicami.Uporzadkowanie rodzinnej kroniki wydarzen i wielu innych rzeczy ktore mozemy zrobic w dlugie jesienne wieczory.Piekno postanowien jesiennych polega na tym,ze nikt nie wie,ze je czynimi.Jesienne postanowienia nie wymagaja decia w rogi,konfetti i szampana.Wrzesniowe postanowienia prosza,bysmy byly otwarte na pozytywne zmiany-wszak jesien przechodzi w zime,zima w wiosne,wiosna w lato,a lato znowu w jesien-tak zmiany wciagu roku sie tocza.I my tez sie zmieniamy,ruchem tak szybkim,ze nie czujemy go wcale........Jedno jest jednak bezsprzecznie potrzebne,aby przetrwac jesien.To swiatlo-warunek niezbedny.Dobra lampa z lagodnym cieplym swiatlem,obok niej ulubiony fotel.I mozemy juz stawic czolo tej depresyjnej porze roku.Do tego moj od lat wyprobowany ,sposob-domowa nalewka.Taki maly kieliszek 25 mg.a jak poprawia nastroj.Nalewke robie przez cale lato.Wszystkie owoce jakie sie ukazuja przez kolejne miesiace lata wsypuje do sloja z cukrem.Zaczynamy od truskawek a konczymy na pigwie -po garsce kazdego owocu.W miedzy czasie hartujemy nalewke wlewajac do niej po kieliszku wodki czystej zoladkowej.To sie wszystko pieknie maceruje i powstaje taka ratafia.Na koncu dla dodania procentow wlewamy cwiartke dobrego spirytusu.Po tych kilku miesiacach mamy pachnaca nalewke.A i "pijane wisnie"tez  umilaja nam jesienne dlugie wieczory.Tak walcze z depresyjna pora roku.Aby przezyc do Swiat Bozego Narodzenia.Po Swietach zaczyna przybywac dnia i jest juz coraz lepiej.Czekamy na wiosne i tak sie to toczy.W te dlugie jesienne wieczory czesto wracam do czasu,kiedy jeszcze pracowalam.Wtedy zupelnie,nie zauwazalam biegu por roku.Ciagle praca ,dom,dom,praca,czas tak szybko uciekal.Ciagle tylko marzylam o czasie emerytury ,czego ja nie zobacze,gdzie nie pojade,czego nie przeczytam.Jednak przyszla choroba ,zly dla mnie czas i los.I marzenia diabli wzieli.Ale jednak jestem i walcze i probuje sie nie poddawac zlemu i tej depresyjnej jesieni.Czego sobie zycze i Wam zblakanym na moim blogu.Hala cdn.

3 komentarze:

~galeriafoto24.bloog.pl pisze...

A wiesz ze ja tez nielubilam jesieni zimy ale od jakiegos czasu stwierdzilam ze skoro nie mam szans zamieszkac na innym kontynencie to trzeba je polbic i jakos łetwiej mi z tym bo kazdego dnia szukam ciekawej strony tych nie zbyt cieplych por roku pozdrawiam i zerknij przy okazji do mnie

~http://bakhitaa.bloog.pl/ pisze...

Uwielbiam ratafię. Co roku wychodzi inna, bo przecież jej smak zależy od dodawanych owoców, Nie zalewałam ich żołądkówką, tylko od razu spirytusem. Myślę, że Twoja może być bardziej aromatyczna. Jeden raz eksperymentowałam z rumem, ale nie przypadła mi do gustu taka nalewka.Jesień nie nastraja mnie pesymistycznie. Lubię ją. Lubię każdą porę roku.Cieplutko pozdrawiamMaria

~halina40013 pisze...

Tak niestety,jak sie nie ma co sie lubi trzeba polubic,co sie ma.Chetnie bede zagladac do Twojego bloga.Mysle ze duzo na tym skorzystam.Napisze napewno jakie sa moje wrazenia.Pozdrawiam.