piątek, 12 października 2012

Zamglony poranek............

Kiedy rano po przebudzeniu podeszlam do okna,zobaczylam gesta mgle.Nic nie bylo widac.Z okna mojego pokoju ,nie widzialam nawet naszego orzecha ktory rosnie jakies 20 metrow od domu.Czyli mgla bardzo ograniczala widzialnoesc.Nagle uslyszalam dosc wyrazny odglos  zblizajacego sie samolotu,tylko byl to dzwiek bardziej intensywny w zasadzie takie buczenie bardzo glosne.Poniewaz niedaleko jest duzy slup stacji przekaznikowych,tv i telefonii komorkowych,balam sie ,ze na skutek mgly moze sie stac cos zlego.Ale od razu pomyslalam ,ze przeciez nie mozliwe jest zeby to mogl byc samolot,przeciez nikt o zdrowych zmyslach,nie mogl w taka pogode wypuscic  zadnego samolotu.Nad nami jest korytarz powietrzny,ale samoloty juz nad nami nabieraja wiekszej wysokosci.Po chwili wszystko ucichlo,tak nagle jak sie  pojawilo.Wlaczylam tv Info ale nic ciekawego,nie slyszalam.Mysle ,ze moglo to byc jedno ze zjawisk ktore nie potrafimy wytlumaczyc.Chcialam uslyszec w tej mgle samolot i go uslyszalam.

Teraz kiedy pisze te slowa jest piekny dzien,slonce i bezwietrznie.Wymarzony dzien na spacer i zrobienie kilku zdjec.Ale  w miedzy czasie przypomnialam sobie jaka mialam kiedys przygode z mgla.Mieszkalam wtedy w Sandomierzui tam mam mogile mego synka ,ktory niestety urodzil sie martwy na cmentarzu popularnie nazywanym na Krukowie.W pazdzierniku roku 1969 roku wybralam sie na cmentarz aby uprzatnac przed Wszystkimi Swietymi  mogile.Wybralam sie na przelaj przez pola,za Technikum Przetworstwa Owocowo-Warzywnego schodzilo sie troche w dol i potem znowu pod gore .Jak to w Sandomierzu cale miasto to gorki i doliny.Pogoda byla lekko mglista ale mialam nadzieje ,ze za chwile mgla sie calkowicie podniesie i bedzie slonce.Bardzo sie jednak mylilam.Kiedy bylam w polowie drogi i weszlam na nastepny pagorek,nagle ze wszystkich stron otoczyla mnie mgla gesta jak mleko.Nie widzialam dobrze swojej wyciagnietej reki.Bardzo sie wystraszylam.W jednej chwili balam sie zrobic krok,bo nie wiedzialam czy nie wpadne w jakas dziure.Dalej nie moglam sie ruszyc,krecilam sie caly czas w kolko.Moje zdenerwowanie potegowal fakt iz,wyszlam z domu  na gora dwie godziny,pozostawiajac dzieci  synka 10 letniego i corke  3 latka po opieka sasiadki,ktora miala potem isc do pracy.Doszlam jednak do wniosku ,ze nie ma sensu krecic sie w kolko po polach ,ale trzeba zaczekac az,mgla zacznie sie podnosic.Trwalo to dosc dlugo.Usiadlam na kamieniu i czekalam.Po jakiejs godzinie mgla sie zaczela powoli podnosic i moglam juz isc jako tako widzac przed soba droge.

Ale co sie wtedy najadlam strachu to moje.Drugi raz z taka mgla mialam przygode kiedy wiezlismy do nas moja mame ze Slaska na Swieta Bozego Narodzenia.Byla taka mgla ,ze moglismy jechac nie szybciej jak 20 km/godz.Syn moj byl wyczerpany nerwowo po tej podrozy.Mowil mi ,ze mial chwilami chec nacisnac pedal gazu bez wzgl.na konsekwencje.Ostatkiem sil sie jakos opanowal i dojechalismy szczesliwie do domu.Jak juz bylismy w domu,to z nerwow ,zjadl wszystkie ciastka  slawne"japanery" ktore mama wiozla ze Slaska dla wszystkich domownikow.Po prostu organizm wyczerpal cala glukoze przez adrenaline i  musial uzupelnic jej niedobor.Grunt ,ze wszystko skonczylo sie dobrze.Pozdrawiam serdecznie z mglistych Bramek   cdn.....Hala

Brak komentarzy: