środa, 14 listopada 2012

Wszystkie dni sa trudne,bo nielatwo lekko zyc.............

[caption id="attachment_504" align="alignnone" width="300" caption="To Sara"][/caption]

Oj! nie latwo lekko zyc.Moja kolezanka z rodzinnych stron znowu by mnie skarcila.Ciagle mi powtarza ,ze ja denerwuje moje "smutasowanie".Niestety ,ja tak mam walcze z tym cale zycie ale,coz poradze jestem na przegranej pozycji.Wczorajszy dzien dlugo bede pamietac i usmiechac sie sama do siebie.A to za sprawa ,naszego pieska Jorisa.Joris jak juz wczesniej pisalam to prawie labrador w biszkoptowym umaszczeniu.Ma okolo 4 lata.Jest w domu mojej corki od malenkiego szczeniaczka .Bardzo jest przywiazany do suki starszej Sary /owczarek niemiecki/.Jest ona dla niego matka.Bardzo jej slucha .Wczoraj byla heca.Maz wyszedl do furtki zeby spojrzec do skrzynek pocztowych czy jest jakas poczta.Jorisek oczywiscie postanowil,ze dzisiaj to on sobie poharcuje.Czmychnal ,nawet maz nie zauwazyl kiedy.Polecial przez te pola dzikie gdzie trawa wysoka na poltora metra/podejrzewam ze Unia przestala placic za te ugory/ i znikl z horyzontu..Po dluzszym czasie ukazal sie ,jak mocno oszczekiwal pana jadacego sciezka na rowerze.Ale ten pan wiedzial ,ze psa nalezy zlekcewazyc.Nie oganial sie i Jorisek mu nic nie zrobil.Ale swoj wygawor  mezowi ktory stal przy furtce wypowiedzial.Joris patrzyl na meza -a maz do niego -byles niegrzeczny bedziesz mial kare.Nie wolno ci isc do domu.Zostaniesz na podworku.Joris przyjal to z godnoscia.Sara poszla do cieplego domku a on zostal.Poszedl na koniec dzialki.,i sie polozyl.Co kilka minut przemieszczal sie blizej domu.Trwalo to dosc dlugo.Trzeba bylo wiodziec jak bardzo sie cieszyl kiedy juz mogl pojsc do domu na swoja kanape.Kiedy pozniej maz otworzyl furtke i zaprosil go do wyjscia ,nawet nie spojrzal.Juz nie mial ochoty na "gigant".Oboje Joris i Sara bardzo tesknia za Basia moja corka.Jak ona wraca do domu dostaja malpiego rozumu ,tak bardzo sie ciesza,nie powiem my tez.Mamy jednak zmartwienie z Pusia naszym kotkiem.Pusia pieknie sie zalatwiala od poczatku do kuwety.Ktoregos dnia latem maz ja wyjal z kuwety jak chciala sie zalatwici zabral na dwor.Teraz musimy ja wyprowadzac jak psa kilka razy dziennie.Na kuwete nawet nie spojrzy.Mam nadzieje ,ze jak bedzie mroz to sobie da spokoj z tym wychodzeniem na dwor.Samej mi sie chce smiac ,ze Wam takie glupoty wypisuje,ale takie jest moje zycie codzienne i moj swiat.Dzisiaj podziwialam naszego sasiada jak skrzetnie grabil liscie.Alez to pracowity czlowiek a ma juz swoje lata.Dzisiaj od rana palil liscie i ma nadzialce idealny porzadek.U nas lisci na pol metra ,trzeba sie bedzie w sobote za to wziasc,jak juz wszystkie opadna.A moze znowu tak jak w zeszlym roku sie obudzimy i liscie beda przeniesione pod plotem i wystarczy nam je tylko wygarnac?Pozyjemy,zobaczymy

Mam tylko jeszcze kilka slow na temat naszych seriali.Ostatnio tak sie sklada ,ze stracilam do nich serce.Nie chce mi sie ogladac,wole poczytac.Ale dwa seriale bede ogladac na pewno.Otoz "Ja to mam szczescie" i "Rodzinka.pl" to seriale w ktorych glownymi bohaterami sa dzieci.Jak ja sie smieje kiedy ogladam te male rezolutne dzieciaki -najmlodsze w obu rodzinach.Kacperek i Zosia to sa dla mnie mega gwiazdy.Jak pieknie weszly w swoje role ,sa naturalne,i swa gra wywoluja usmiech na mojej twarzy.O doroslych aktorow ktorzy im partneruja/nie przejezyczylam sie ja tak mysle/ sie nie martwie .Dadza sobie rade,ale dzieciaki sa po prostu boskie.Polecam ogladajcie jesli choc przez chwile chcecie jeszcze byc dzieckiem bo podobno tak to jest w kazdym z nas drzemie jeszcze dziecko............cdn.Hala

3 komentarze:

~Maria pisze...

Kochana Halinko wpadnij do mnie by odebrać wyróżnienie i zapraszam serdecznie do kontynuacji zabawy ......pozdrawiam.

~Malina M* pisze...

PIĘKNE ZDJĘCIE SARY
wcale się nie dziwię pieskom - ja też jak dzieciaki przychodzą małpiego rozumu dostaję ...
a pPusi się odmieni , zobaczysz a jak nie to zimowe spacery masz zapewnione ;-)

~Hania - Ania :) pisze...

Halinko droga! Fotka piękna! Nasze zwierzątka są bardzo mądre! Wyobraź sobie, że Sisio rzadko załatwia się do kuwety. On woli rano wyjść na dwór, nawet teraz, gdy przymroziło. Stoi rano przed drzwiami, miauczy, żeby go wypuścić i ja muszę schodzić jak z pieskiem z II piętra bloku... :) Zostaje na dworze, jak długo chce i wraca. Wszyscy w naszym bloku go kochają, a gdy ktoś widzi, że stoi przed drzwiami i czeka, dzwoni do mnie, do domofonu: pani Haniu, proszę wpuścić kota! =D No i Sisio wraca na obiad. Pozdrawiam Was serdecznie!