wtorek, 13 listopada 2012

Nie jest wazne,gdzie i jak daleko.............

Dzisiaj w Bramkach obudzilo sie sloneczko dopiero po godzinie 10-tej.W naszym domu codziennym rytualem jest wypicie dobrej kawy z czyms slodkim okolo godziny 10-tej.Jestesmy juz wtedy ,rozbudzeni,psy sa wyprowadzone na spacer,kotek Pusia tez juz zalatwia swoje sprawy.Mozemy sobie usiasc i spokojnie wypic kawe.Wtedy jest nasz czas,rozmawiamy sobie jakie sa nasze plany na caly dzien,omawiamy menu obiadowe i wspominamy.Nie wiem ,ale to chyba jest taki przywilej starszych ludzi ,ze nic nie zakloca nam porannych rytualow.szczegolnie mozliwoscisnucia wspomnien.Bo jak powiedzial kiedys nasz Marszalek Jozef Pilsudski -Kto nie szanuje przeszlosci,ten nie jest godzien szacunku,terazniejszosci ani prawa do przyszlosci. Wspominamy rozne momenty z naszego zycia-ostatnio rozmawialismy co takiego sie stalo,ze calkowicie przestalismy wyjezdzac z domu,podrozowac.Kiedy poszlam na emeryture bylam ostatni raz nad morzem kolo Karwii.Moja synowa i syn prowadzili tam wtedy oboz mlodziezowy.To byly moje nie zapomniane wakacje.Dojechalam do nich z wnukiem Adasiem,i wynajelam niedaleko nich kwatere.Obok w hotelu byli moj przyrodni brat z zona z Niemiec.Ichcoreczka uczestniczyla w tym obozie mlodziezowym.Caly dzien przebywalismy wtedy z mlodzieza.Uczestniczylam we wszystkich wycieczkach,roznych imprezach,ogniskach,konkursach.Mlodziez cudowna z ogromnym poczuciem humoru,pelna inwencji.Tak wesolo nigdy w calym swoim zyciu sie nie bawilam.Wieczory z bratem i jego zona tez w mojej pamieci zajmuja szczegolne miejsce.No,i mialam moje kochane wnuki obok siebie.Patrzylam co robia ,jak sie bawia,co ich interesuje.Pogoda byla bardzo ladna i ja czulam sie doskonale.Nie zapomniane to byly wakacje.

Ostatnio tez sobie wspominalismy nasze ostatnie wspolnie spedzane wakcje tylko we dwoje z mezem.Bylo to dosc dawno.Dwa takie wyjazdy wspominam szczegolnie.Solina Gora Jawor -duzy osrodek kompleks sanatoryjno wczasowy.Wspaniale jak na tamte czasy wyposazony.Przepieknie polozony.Wycieczki fantastyczne .Cale Bieszczady w ciagu dwoch tygodni zwiedzilismy.Pogoda tez nam dopisala.Byla to druga polowa wrzesnia wiec feeria barw lasow bukowych porazajaca.Nigdy juz takiej pieknej jesieni nie ogladalam.Zal nam bylo wracac do domu.Drugi nasz wyjazd we dwoje ktory zajmuje szczegolne miejsce w moim sercu to wyjazd do Zakopanego do osrodka w ktorym juz nieraz bylam z moimi dziecmi.To Koscielisko ale,nie ten duzy kompleks polozony nizej a ten na prawie juz Butorowym Wierchu.Osrodek sklada sie z kilku goralskich chat i jednego duzego domu.Widok niesamowity na wszystkie strony Tatr.Kiedy wyjezdzalismy z Warszawy,byl koniec wrzesnia ,bylo bardzo cieplo ,prawie jeszcze lato.Wiec kiedy przyjechalismy na miejsce mielismy lato..Za dwa dni pojechalismy na Kasprowy.Kiedy jechalismy kolejka Zakopane bylo w mgle jesiennej ,nic nie bylo widacMartwilismy sie ,ze tam na gorze nic nie zobaczymy.Ale bardzo sie mylilismy.Gora przywitala nas pieknym sloncem i pol metrowym sniegiem z lekkim mrozem.Jednym slowem zima w pelni.Zakopane i wszystkie doliny ukryte jakby w wacie.Mgly calkowicie zasnuly widok.Kiedy zjechalismy w dol Zakopane bylo juz jesienne.Za dwa dni spadl pierwszy snieg.Zrobilo sie bialo.Ale za kilka dni ten snieg stopnial i zrobilo sie zupelnie wiosennie.Czyli jakby nie bylo,Zakopane w ciagu 10 dni pokazalo nam cztery pory roku.Brakowalo mi tylko cudownej muzyki Vivaldiego i jego"Czterech por roku".I jak widzicie moi drodzy jest co wspominac przy porannej kawie.A ze to nie zagranica i jakies tam Malediwy ale nasze swojskie Zakopane-wybaczcie mi......cdn....Hala.....

Brak komentarzy: