piątek, 4 listopada 2016

Smutny listopadowy dzień..............

Dzisiaj gdyby żyła moja mama miałaby 100-setne urodziny.Zmarła kiedy miała 95 lat.Dzisiaj serdecznie ją wspominam.Moja mama była zwykłą bohaterką dnia codziennego.Kiedy jako piękna dziewczyna zza Lwowa przybyła za mężem na Sląsk,na pewno się nie spodziewała ,ze tak potoczą się jej losy.Miała przedwojenną maturę co w tamtych czasach,nie było bez znaczenia.Prowadziła kancelarię adwokacką znanego adwokata Lwowskiego p.Kulczyckiego w miasteczku za Lwowem Bóbrka.I tam poznała młodego plenipotenta z dóbr.Hrabiny Potockiej który załatwiał sprawy sądowe.To była miłość od pierwszego wejrzenia ale,podobno ze strony mego ojca.Mama juz bardzo chciała wyjechać do lepszego świata.Nie była zakochana zawsze mi tak opowiadała,ale sam kawaler był niczego sobie i nie był tamtejszy tylko z wielkiego świata.Ojciec mój był agronomem.Miał więc konkretny dobry zawód.Co nie było bez znaczenia. Szybko się zdeklarował i wzięli ślub na którym nie było nikogo z rodziny ojca.Ojciec wg.rodziny popełniał mezalians .Slązak brał za żonę "gorolkę" obcą.Nie dosc ,że z daleka to jeszcze pół krwi Ukrainkę.Na Sląsku syn miał dostac wykształcenie i iść w świat.Córki zostawały przy rodzinie.Syn nie dość,że tak się ozenił to jeszcze przywiozł swoją żone do swego rodzinnego domu.Dom był duży wielopokoleniowy.Ojciec miał 3 siostry. Mama niczego nie rozumiała z śląskiej mowy.Było jej bardzo trudno się porozumiewać.Wybuchła wojna .Ja urodziłam się w czerwcu 1939 roku.Ojciec poszedł na wojnę i mama na gwałt musiała się uczyc jezyka niemieckiego.Kiedy wrócił z wojny.Był już innym człowiekiem.Chciał bardzo korzystac z życia i kochac,kochać wiele kobiet.Az,wreszcie pewnego razu zostałyśmy same.Ja miałam wtedy 13 lat. Trudny to był czas.Mama ujeła sie honorem nie żądała żadnych pieniędzy na swoje dziecko.Ojciec zaangażowany w inne życie też się nie wyrywał z pomocą finansowa.Tak mu było wygodnie.Zyłyśmy bardzo biednie.Mama poszła do pracy na Kopalnię która była jedyna żywicielką wielu rodzin z naszego miasteczka. Mama bardzo podupadła psychicznie .Bała się ,że nie da rady w zadnej umyslowej pracy.Wolała pracować fizycznie aby zagluszać ciężką pracą myślenie o tym co się stało. Ja sie uczyłam ale muszę przyznać,że trochę kłopotów swojej mamie przysporzyłam nie potrzebnie.Mogłam być lepszym dzieckiem.Kiedy ja bardzo młodo w wieku 19 lat wyszłam za maż za oficera WP mama miała już lżej.Kochała nas ogromnie .Zawsze mogłam na niej polegać.Kiedy urodziły się moje dzieci a jej wnuki była chyba najszczęsliwszą istotą na ziemi.Przyjeżdzała zawsze do nas kiedy miała urlop.Cięzko pracowała.Kiedy stan jej zdrowia się mocno pogorszyl postanowiliśmy wziąśc mamę do siebie.Ja tylko się modliłam ,kiedy ją brałam do Warszawy żeby choć pół roku z nami przeżyła aby,jej znajomi nie myśleli ,że miała złą opiekę.U nas przeżyła jeszcze długie 10 lat. Cieszyla się nami,swoimi wnukami .Była osoba o bardzo silnym charakterze,łatwo ulegała emocjom,ale miłość jaką miała w sobie była na pierwszym miejscu.Nie potrafiła nie nawidzieć.Kiedy zmarł mój ojciec stoczyła ze mna wojnę abym pojechała na jego pogrzeb na Sląsk.Kiedy córka kupiła w Bramkach w ktorych teraz mieszkamy dom,pierwszą rzeczą o którą zapytała - było czy jest tam cmentarz.I tu właśnie spoczywa moja mama.Mamy do niej blisko /rzut beretem/ i ona jest blisko nas.Dużo bym jeszcze mogła pisać o mojej mamie.Raz tylko na suficie w moim pokoju mi się ukazała jak siedzi w fotelu i na nas patrzy.Nie wiem czy mi się to śiło czy taktylko mój mozg chciał widzieć.Bardzo też nas zastanawia ,że nasza Kotka Pusia która się przyplątała do nas na cmentarzu,tak lubi chodzić na spacery na cmentarz.........nie bardzo wiemy co o tym sadzić ale ci co wierzą w reinkarnację chyba wiedzą.Napisała Hala cdn.

Album -foty 001Album -moja mama 003

3 komentarze:

~azalia pisze...

Halinko kochana, tak pięknie piszesz o swojej Mamie, ze aż mi łezka pociekła. Powinnaś napisać książkę o Waszych losach, na pewno byłaby ciekawa i pouczająca. Dzisiaj mało kto już pamięta tamte czasy i losy ludzi.
Piękna była Twoja Mama, nie tylko z urody, ale z wnętrza duszy. Ściskam Cię mocno.

~halna40013 pisze...

Grażyno bardzo duza mi zrobiłas niespodziankę swoim wpisem.Cieszę się bardzo.Często czytam u ciebie ale czasem nic nie piszę.Jutro do ciebie zajrzę Pozdrawiam serdecznie/Halina

~Maryska pisze...

Uwielbiam czytać wspomnienia. Twoje nie są bajkowe (bo życie przecież bajkowe nie było) a mimo to brzmią pięknie.
Kiedy czytałam o mezaliansie Twoich Rodziców, przyszli mi na myśl moi Dziadkowie.
Babcia (szlachcianka) wyszła za "zwykłego" chłopa. Jej rodzina tego nie zaakceptowała, a rodzina dziadka miała mu za złe, że przywiózł do domu "panienkę z białymi rączkami". W efekcie młodzi wyjechali do Pińska, gdzie nikt już nic nie miał im za złe (ale to już całkiem inna historia)