Moi kochani. Wielkie wrażenie na mnie zrobiło moje nowe odkrycie. Odkryłam iż dwa lata temu powstał wspaniały film ślaski o pracy na kopalni a ,konkretnie na płuczce- sortowni. To jest takie miejsce na kopalni gdzie urobek wyjeżdża taśmami na górę Po obu stronach taśmy ludzie śledzą to co wyjeżdża na powierzchnię.Wybierane są kamienie i węgiel jest uzdatniany,płukany.Kiedyś do tej wody wsypywano mąkę kartoflaną Tony tej mąki.Nie mam pojęcia jak to jest teraz Moja mama tam gdzie toczy się akcja tego filmu pracowała 20 lat. Ja, dopiero wczoraj zobaczyłam na własne oczy jak ciężka i wyniszczająca była ta jej praca. Nie miałam o tym pojęcia Wiedziałam ,że nie jest lekko ale,że aż tak ,nigdy nie myślałam Straciła tam zdrowie Kiedy po 20 latach pracy poszła na emeryturę nie mogła już chodzić. Zyła jednak dość długo .Kiedy odeszła miała lat 95.Z umysłem jasnym ,w pełni sprawnym. Pewnego wieczoru, roku 2010 w mc-u styczniu 13 -tego kazała się ubrać w piekną nową koszulę nocną koniecznie tą z koronkowym kołnierzykiem i ładnie uczesać w koka o godzinie 21-szej. Nie bardzo mi się już chciało ale spełniłam jej życzenie. Ucałowałam ją i życzyłam dobrej nocy. Siedziała na łóżku i patrzyła w okno w dal. Kiedy mąż szedł o godzinie drugiej do toalety zawsze do niej zaglądał. Po chwili mnie obudził mówiąc mi ,że mama odeszła. Odeszła siedząc w śnie. Miała piękną śmierć. Była z nami już w Warszawie 10 lat. Kiedy była młodsza zawsze się zastrzegała ,że nie będzie chciała z nami być na starość- być dla nas ciężarem. Kiedy w roku 2000 przeszła ciężką grypę i przyjechałam do niej na Sląsk. Zobaczyłam ,że już dojrzała w niej chęć bycia z nami. Kiedy otwarłam szafę była prawie pusta. Rozdała swoje rzeczy - chciała już pożegnać Sląsk. Ja, się tylko bałam ,żeby jeszcze trochę pożyła ,żeby w miasteczku znajomi nie mowili ,że zabrałam mamę do Warszawy i szybko ją wykończyłam Była z nami jeszcze 10 lat. Cudownych lat. Szkoda ,że nie zobaczyła potęgi internetu i nie zobaczyła tego pięknego filmu. Zawsze mówiła ,że górnicy się z niej śmiali ,że tak ofiarnie pracowała ,że aż się przy pracy nieraz spociła Mówiła ,że ta ciężka praca pomaga jej zapomnieć o jej problemach z psychiką i zmianami hormonalnymi. Nigdy, też żaden pan, nie skradł już jej serca.Pozostała wierna temu który ją zostawił. Potrafiła godnie się zachować i nigdy nie utrudniała mi kontaktów z moim ojcem. Ale mnie niestety z ojcem nie było po drodze. Choć do tej pory utrzymuję poprawne stosunki z rodziną mego przyrodniego brata."Moja mama" gdybym, miała pieniądze zrobiłabym o niej wspaniały film bo jej życie, to gotowy scenariusz Wywodzili się moi rodzice, każdy z innej kultury. Mama z mieszanej rodziny polsko-ukraińskiej z małego miasteczka z pod Lwowa,a tata.z Górnego Sląska.Nie znała języka,gwary Sląskiej ani Niemieckiego .Bardzo bolała nad tym ,że zawsze była na Sląsku ta obca - ta z Polski. Bo trudne ,wtedy były różne stosunki społeczne. Teraz bardzo dużo się w tym wzgl.zmieniło ale, wtedy było bardzo trudno. Trudny dla mnie jest ten miesiąc styczeń budzą się we mnie wspomnienia i trochę musiałam się podzielić moi kochani z Wami. Dziekuje za cierpliwość i serdecznie pozdrawiam Wasza Halina cdn.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheSXCjGma12Jk5BYNymt8JiLZgZzJN__FsBbngKSsWAXN41Q_UvEGqJbfMSxF_xv6KxOjPKGKk0Y3wT3ZaYvkWXqLR0e3B6vftJNkGzcj9yUA9uKOzVZbu0Nz9PSSMCLkEBrijd1PyX4ml/s320/Album+-foty+001.jpg)
To moja mama kiedy zawitała na Sląsk w roku 1937
To zdjęcie jeszcze z Sląska z urodzin ostatnich w roku 1999
To nasze ostatnie zdjęcie.,już z Warszawy Niedługo po tym odeszła.
Moi kochani !Sypie ostro jest już w koło bielusieńko.Zima w całej krasie. Jesteśmy na naszej drodze w którejś kolejności odśnieżania więc nie mam, pojęcia co może być.? Jak tak jeszcze parę godzin posypie. Cały czas narzekaliśmy ,że nie ma śniegu a jak przyszedł to też nam nie dobrze.Dobrze ,że rozpoczynają się na Mazowszu ferie szkolne Dzieciaki trochę pobuszują na dworze a nie będą się tylko gapić w te "srajfony" .Moi kochani to tyle na dzisiaj Halina40013 blogspot.com