sobota, 9 kwietnia 2011

.Moja rodzina -stan posiadania.......

Jestem bardzo pechowa osoba .Ciagle przydazaja mi sie rozne historie nie codzienne.Poniewaz moja wiedza komputerowa jest praktycznie zerowa to i przy korzystaniu z roznych programow  dochodzi do niecodziennych wydarzen.W moim dosc lekko mowiac zaawansowanym wieku/72 lata/.nie ma sie wlasciwie co dziwic.Ten bloog dzisiaj zaczelam juz raz pisac i co nieoczekiwanie na 30 minut zgaslo swiatlo.Nie wiem jak mozna by bylo odzyskac to co do tej pory bylo napisane wiec pisze od nowa.Poradzic sie tez nie mialam kogo,gdyz w domu jestem sama nie liczac mego wspanialego kotka.,o wdziecznym imieniu Pusia.Jest piekna :taki tri kolor biala z roznymi plamkami na grzbiecie w kolorze czarnym i rudo bezowym.Te plamki to na jednym boku na bialym tle piekny kwiatuszek a na glowce i karku siedzi maly czarny kotek.Historia jej przybycia do naszego domu to material na dluzsze opowiadanie.Napewno to kiedys opisze.Mieszkamy w domku w pieknej mazowieckiej wsi nieopodal Warszawy.Mieszkamy razem z corka ,zieciem i ich synem.Corka i syn na parterze razem z psami.Psy to:piekny owczarek niemiecki suka Sara i prawie labrador Yoris.Ja i moj maz mieszkamy z kotkiem na pietrze.Cale "studio"zajmuje moj bardzo przystojny wnuk /199 cm/wzrostu. Jest fanem wszelkich mixow muzycznych.Bardzo chcialby byc znanym DJ i mysle ze mu sie to uda.Poki co studiuje na SGGW  drugi rok pedagogiki,Rozglada sie jednak intensywnie za praca i  wtedy przeniesie sie na studia zaoczne.Ciezka choroba jego obojga rodzicow zmusza go niejako,do podjecia pracy.Jestesmy teraz wszyscy razem w jednym domu a, w jednosci wiadomo jest sila i potega.Staramy sie nawzajem bardzo wspierac i pomagac.Choc czasem sa odmienne zdania i trudna sztuka kompromisu nie jest nam obca.Mamy zreszta naszego "generala " ktory nami rzadzi .Jest nim moj maz pplk.w stanie spoczynku.Jest sprawiedliwy i bardzo nas kocha.Mamy jeszcze syna  ktory mieszka z zona i dwoma synami tez w domku jednorodzinnym pod Warszawa.Jak widac jakos zyjemy .Byloby lepiej gdyby nie moja choroba i choroby corki i ziecia. To by bylo na tyle na dzisiaj.Opisalam caly swoj stan posiadania.Poniewaz nie moge sie poruszac swobodnie  komputer jest moim oknem na swiat.Nie wiem czy kiedys ktos przeczyta to co pisze,ale ja bardzo sobie pomagam psychicznie tym pisaniem.To jest moja terapia i jak widac bardzo skuteczna.Duzo teraz tez czytam ,troche maluje /choc brak mi talentu/zajmuje sie roznymi roznosciami i nie musze juz odwiedzac pieknych sklepow i kupowac tysiace nieprzydatnych rzeczy/bo je mam/ zakamuflowane /.I jest fajnie.Tamten swiat i zycie juz nie wroci/to se ne wrati/jak mowia nasi poludniowi sasiedzi.i dobrze  tak ma byc.

1 komentarz:

~sara-maria pisze...

Halino, powoli zaczynam Cię poznawać. Trochę Cię to znudzi, bo co któryś wpis będę pisać do Ciebie komentarz.Powtarza Ci to kolejny raz, że Ciebie się doskonale czyta, a to co piszesz nie tylko wzrusza ale i porusza.Serdecznie pozdrawiam