sobota, 3 listopada 2018

Bramki 3 listopada 2018 roku Wspominamy naszych braci........

Moi kochani. Pogoda zrobiła odwrót. Z pięknej słonecznej pogody mamy pózną jesień. Jest jednak ciepło. Mają być opady,dobrze by było, bo ziemi deszcz jest  bardzo potrzebny. Bardzo dawno nie było u nas deszczu i jest bardzo sucho. Po Dniu Zadusznym zawsze wspominamy naszych braci mniejszych, których już z nami nie ma , a mieliśmy ten zaszczyt dzielić z nimi życie. Najdalej moja pamięć sięga do lat powojennych w domu rodzinnym. Mieliśmy wtedy małego pieska nieco jazgotliwego o imieniu Muszka. Posiadanie wtedy psa w domu w latach powojennych było wielką ekstrawagancją. Owszem, pies strzegący domu przy budzie to tak ale,w domu to już było nie za bardzo. Jeden z naszych sąsiadów bardzo się zawziął na naszą Muszkę. A ona, go wybitnie nie znosiła i kiedy, przechodził koło nas bardzo się denerwowała i czasem mogła uciec i zrobić mu krzywdę. Mama postanowiła ją oddać do znajomych gospodarzy na wieś kilka kilometrów od nas. Byliśmy pewni ,że będzie jej tam dobrze.Miała sobie żyć wolno nie przy budzie. Pani gospodyni ją bardzo polubiła kiedy, tam do niej, przychodziliśmy z nią po przetwory mleczne. Po 3 dniach w nocy w czasie dużego deszczu słyszymy płacz  na ganku domu.Patrzymy a to nasza Muszka .Zmarznięta mokra,utytłana wróciła do domu. Wszyscy się popłakaliśmy. Za kilka tygodni już jej nie było. Zginęła, idąc z nami na wieś do naszych gospodarzy .Szła z nami i z dzieckiem w wózku ,radośnie podskakując.Szczęśliwa ,ze idzie z nami. Potrącił ją samochód wyjeżdżający z bocznej drogi. Zyła jeszcze kilka minut i odeszła. Bardzo  to przeżyłam,ja i moja mama. Długo nie było potem u nas w domu żadnego zwierzaka .Po kilku latach w naszym domu zagościła mała suczka Kropka ale to już opiszę w następnym poście Napisała Halina cdn. Miłego dnia.

2 komentarze:

♥ Łucja-Maria ♥ pisze...

Halinko!
W moim rodzinnym domu też była suczka o imieniu Muszka. Podobnie u teściów.
Ona była wyjątkowa, wyczuwała nasz przyjazd. Cały dzień była niespokojna. Przy oknie stał taborecik, wskakiwała na niego a potem na parapet okna i szczekala.
Po 10 minutach wjeżdżaliśmy na plac przed domem.
Serdecznie pozdrawiam:)

Unknown pisze...

Szkoda,że spotkala ją taka straszna śmierć.
Pozdrawiam