czwartek, 7 stycznia 2021

A jednak mam farta.......Czyli mi się udało?.......

Bramki 8 stycznia 2021 roku. Tytuł postu przewrotny ale adekwatny do sytuacji w jakiej się rzecz dzieje. Moi kochani Po wielu ,wielu tygodniach udręki w której  chwilami byłam skłonna zrobić coś bardzo złego .Zapada decyzja: jedziemy do szpitala tam zrobimy zdjęcie rtg. tej nieszczesnej nogi i zobaczymy co dalej ? Przyjeżdża syn Znoszą mnie na wózku z piętra ładuja do samochodu i jedziemy do szpitala Jest to szpital Zachodni w Grodzisku Mazowieckim Tam byłam operowana 1,5 roku temu po złamaniu kości udowej w wyniku wypadku. Kilkakrotnie byłam z tą nogą tam na kontroli i niczego niepokojącego nigdy nie słyszałam Ale potrafiła boleć jak jasna cholera.Potem był Covid 19 i strach się po szpitalach włóczyć. Był ketonal 100  i dało się jakoś żyć.Pierwsze zderzenie z Szpitalem śluza  i co dalej ? Wywiad i jestem zawieziona na SOR. Tam dostaję wózek na leżąco i czekam jest godzina 17 ta dnia1 stycznia 2021 roku..Gdzieś po 2 godzinach jestem przed obliczem bardzo zmęczonego już pana doktora.Pyta co się stało ?Więc mu opowiadam iż chcąc wstac z wozka zgasić na regale światło, podniosłam się raptownie i poczułam silny ból w nodze ,że prawie zemdlałam i to spowodowało decyzję o przyjezdzie do szpitala.Pan doktor mowi ,że zrobią mi rtg . pobiorą wymaz z nosa na Covida 19.Jest już prawie godz. 20 .Robią rtg i wymaz z nosa bardzo nieprzyjemny.Swidrują prawie do mozgu.. Na SOR dzieją się dziwne rzeczy Jak z dziwnego filmu.Co jakiś czas są krzyki,Czuc wszech obecny alkochol do odkażania.Jakaś młoda pani awanturuje się.Opowiada ,że jest już 3cią dobę na SOR bez jedzenia czy picia .Ja też nic nie dostaję do picia.Około godziny 12 tej już 2 stycznia po moim telefonie do córki ,że nie wiem co się dzieje,zabierają mnie na test znowu z nosa  taki 15 n\minutowy i po 15 minutach słyszę ,że jest ujemny Ale mimo to wywożą mnie do ogromnej sali zamienionej z garażu karetek na salę chorych.Jest przerazliwe zimno.Lóżka sa po obu stronach hali.Na przeciwko, mam młodego męższczyznę bardzo kaszlącego. Obok tej sali jest druga sala oświetlona /u nas ciemno/ gdzie leżą chorzy i stoją ratownicy czekający na wyjazd.Ogólny bałagan Kiedy mnie wiozą do ucha mi szepcze pan pchający mój wozek ,że jestem covidowa Wynik był dodatni.Zmartwiona bardzo staram się uspokoić.Zaczynam rozmawiać z tym panem z na przeciwka Jest komunikatywny Opowiada mi że ma obustronne zapalenie płuc i badania na Covid-19 nie są jednoznaczne. Około godziny 3- ciej wywożą kilka osób z tej ogromnej hali Całkowicie przykryci. Około godziny^6 rano robią mi znowu wymaz z nosa i zawożą z powrotem na SOR. Tam pełno ludzi wszystkie ściany obstawione łóżkami jest jakieś około30 osób. Personel spaceruje z papierkami w dłoni tam i z powrotem .Jestem ś wiadkiem jak jeden z młodych  pacjentow wstaje nagle i mówi....... dość tego dobrego i wstaje z kapturem na głowie zabiera swoje torby i ucieka.Czyżby potrzebował dobrego noclegu na tą noc.?.Kiedy corka moja awanturuje się przez telefon co zemną Ja zostaję wwieziona do małego pomieszczenia wielkości windy towarowej z komunikatem ,że czekają na następny wynik i wtedy zadecydują co ze mną zrobią Jest godzina 22.Obok stoi wózek a na nim odchodząca do lepszego świata pani. Straszny to był dla mnie stres .Szybko się jednak zoorientowałam ,że moj wózek to łoże nie ma zaciągniętych hamulców i ostatkiem sił wjechałam do sali.Pan doktór czerwony na twarzy doskoczył i zaczął krzyczeć na mnie co robię.Ten pan doktór na tym SOR juz był 3- cia dobę więc się mu nie dziwiłam.Pan od wózka mnie uspokaja a jam






krzyczę ,że, mam klaustrofobię Postawili mnie przy ścianie gdzie była gaśnica i sprzet ppoż.Więc zagroziłam im ,że w to  wjade i zobaczą zimę średniowiecza .Skad to wziełam? Wtedy pan od wózka spojrzał na zegarek i podjął decyzję Nie bedę czekał do 12 -tej mam dość wiozę panią na ortopedię na własną odpowiedzalność  I to była decyzja podjęta mądrze.Jutro napiszę dalszy ciąg mojej sagi...... bo dzisiaj juz się bardzo zmęczyłam.Napisała Halina cdn.


Brak komentarzy: