piątek, 8 stycznia 2021

Ciąg dalszy moich potyczek zdrowotnych Ku przestrodze..........

 C.d Wjeżdzamy o godzinie 22.30 na oddział Ortopedii Czuje ,ze panie doktór  dyżurne już wiedzę o awanturze na SOR ,Są miłe i nadzwyczaj uprzejme. Myślę ,że to chodzi o pieniądze i godziny  spędzone na SOR Inaczej się widocznie NFZ rozlicza z szpitalem.Lokują mnie w sali monitorowanej z aparatura i okienkiem do dyżurki pielęgniarskiej. Sala ma 3 łóżka Dwa puste a jedno zajęte przez pana o posturze zawodnika japońskiej walki Sumo .Dosłownie, nawet fryzura temu odpowiada.Trochę mnie to zdziwiło ale,coz jesteśmy przecież na wojnie. Pan okazał się bardzo sympatycznym rannym w wypadku na autostradzie.  Bardzo rozmowny komunikatywny młody człowiek.Opowiadał o tym swoim wypadku na autostradzie..Pani leżaca obok mnie cały czas wołala swego zięcia do pomocy.W koncu postanowiła ruszyć z łóżka na jego spotkanie Zrobiło się gorąco i została przywiązana do łożka pasami.Całą noc do rana błagała mnie abym, ją uwolniła.I bardzo się jej nie podobało ,ze ja nie reaguję. Kiedy zapytałam pielegniarkę co to za tabletki dostałam warkneła ..... brać i nie gadać... Rano obchód: panowie doktorzy w ilosci 8 sztuk Nawet przystojni ci młodsi, bo ci starsi to wszyscy z brzuszkami.Jeden z nich podszedł do mego łóżka i szepnął mi po cichu Pierwsza jest pani? Domyśliłam się ,że coś będą ze mną robić.Około 10 tej zawieziono mnie na ogromną salę.Bardzo zimną i położono na lodowatym stole. Wiecej nie pamiętam.Kiedy się obudziłam, była  już póżna godzina bo było już ciemno. Noc ktora była przedemną była straszna .Co jakis czas przylatywała pielegniarka z krzykiem ,że dlaczego nie oddycham ? Szarpała mnie i budziła. Nie wiem czy ta aparatura do ktorej byłam podłączona była niesprawna  czy istotnie było coś ze mną nie tak.Tak było do rana.Potem rano, przeniesiono mnie na inną salę.Obchód był oszczedny  3 lekarzy Jeden z nich podszedł do mnie i powiedział iż, 6 stycznia bedę wypisana. Coś tam pod nosem mowił o operacji ale ,w tych maskach ja nic nie zrozumiałam. Pierwszy płyn jaki dostałam była woda z jakimś lekiem pierwszy napój pookolo 56 godzinach postu absolutnego.Boże jakie to było dobre.Na noc dostałam aż 3 tabletki leku " Na sen" Bardzo modnego w tym szpitalu .Wszyscy grzecznie po nim śpią i dają personelowi pospać.,Kiedy zapytałam o ktorej pojadę do domu otrzymałam odpowiedz ,ze się okaże?Kiedy już zapadł wieczór a mnie nie zabierano.Byłam od rana bez jedzenia i picia. Corka moja znowu musiała użyć ostrych argumentów przez telefon i o godzinie 22-giej zabrano mnie do domu okropnie zdezelowaną karetką.Jechaliśmy ulicami na skróty.  Są to drogi bardzo zniszczone wogóle nie remontowane.W Polsce robi się tylko  autostrady tylko ,że tam trzeba płacić. Dobrze ,że  mnie związano bo podskakiwałam na pół metra do góry.Kiedy wreszcie mnie wniesiono do naszego mieszkania , poczułam się bardzo zmęczona. Poczytałam wtedy kartę wypisową i wyobrażcie sobie. Dopiero się dowiedziałam, co mi jest, i co mi było. Otóż moi kochani  Tamta operacja wykonana w tym samym szpitalu rok i 6 miesięcy temu się nie udała.Nic się nie zrosło Listwa stabilizacyjna była do bani i cala się połamała i dlatego tak bolało.A ja mając wysoki próg odczuwania bólu sobie cichutko cierpiałam .Przepraszam za nie co chaotyczne opisy ale, jeszcze trudno mi do tej pory zrozumieć pewne rzeczy.Przecież do marca 2020 roku jeżdziłam na kontrole do tego szpitala.Dzisiaj zostałam powiadomiona  iż,termin mojej kontroli to 20 stycznia.Ciekawam co i jak będzie Na razie się rehabilituję jak mogę sama. Czuję się jednak lepiej i noga jest po zdjęciu 48 klamer dość stabilna.Szwy usunąl mi w domu przesympatyczny pan doktor z Ośrodka Gminnego w Błoniu.Za co jestem ogromnie wdzięczna.Jak i co będzie dalej pożyjemy ,zobaczymy.Napisała Halina cdn.





Brak komentarzy: