czwartek, 10 lipca 2014

Rok temu ,świętowałam w tym roku niestety nie..........

Bez tytułu3Nie mama pojęcia dlaczego się zmieniło ustawienie pisania na blogu.Ale muszę sobie odpuścić bo bardzo trudne jest zalogowanie wogóle i trzeba się cieszyć jeśli już można coś napisać.Być może jest to wina mojego komputera.Starutki jest on już bardzo -tak prawie jak i ja.Więc czego chcieć.Dzisiaj 10 lipca mój pierwszy prawnuk ukonczył pierwszy rok swego życia.Filip bo takie ma imię jest wspaniałym facetem.Radzi sobie na świecie wyśmienicie.Ma świetnych rodzicow i duzo babć i dziadkow.Kiedy zobaczylam jego zdjęcie kiedy prowadzi na smyczy 3 x na oko większego od siebie psa - popłakałam się.On taki jeszcze malutki a taki dzielny opiekun tego wielkiego psa.Dzisiejszy dzień jest dla mnie jeszcze z jednego powodu ,tak ważny do zapamietania.10 lipca 1958 roku też był upalny.W tym dniu Urzednik Stanu Cywilnego w miasteczku Rydułtowy ustanowił nas komórką społeczną - małzenstwem.To już 56 lat temu.To tak naprawdę : Na dobre i na złe.Szczerze muszę przyznać,że tego dobrego i złego było po równo.Mój mąż tylko dwa razy pamiętał o rocznicy ślubu.Raz kiedy była 15 rocznica i wtedy dostałam,zakupiony od kolegi oficera który jeżdził służbowo do Zwiazku Radzieckiego pierscionek nawet bardzo ładny.Kilka razy go gubiłam ale zawsze jakimś cudem do mnie wracał.Drugi raz kiedy była nasza 53 rocznica ślubu i otrzymaliśmy ten piękny medal za długoletnie pożycie małżeńskie.Wtedy już nie było zmiłuj i dzieciaki czy chciały,czy nie chciały dowiedziały sie ,że rodzice jakąś tam mają rocznicę.Bo tak to nikt nic nie pamięta.Mają takie bogate swoje życie,że kto by sobie tam zaprzatal głowę jakimiś rocznicami rodzicow.Przyznaję ,że i ja w tym wzgl. w stosunku do rodziny mam sobie do zarzucenia.Teraz trzeba jeszcze przeżyć 4 lata i będzie okrągła 60-tka.Ostatnio jednak coraz mniej optymistycznie patrzę na przyszłość.Choroby poważne nie daja o sobie zapomnieć.Co może się jeszcze zdarzyć przez cztery lata.Kto to wie?.Moja córka zawsze powtarza :Mamo Ty jesteś z długowiecznej rodziny to prędko nie umrzesz.Ja sie wtedy śmieję bo pamiętam jak mowiłam do mojej mamy .Mamo Ty nigdy nie umrzesz będziesz ta jedyna która zmieni porządek tego świata.Jednak nie miałam racji.Ale dożyła słusznego wieku .Miała 95 lat kiedy odeszła.I to tak wszystko co dnia do mnie wraca ,rocznice,przeżyte lata,a ko go to obchodzi prócz mnie.Wybaczcie zaczynam być monotematyczna.Przywilej słusznego wieku ?Nie wiem ale,tak mam i już.Pozdrawiam Was serdecznie moi czytelncy i przeżyjcie to ze mną jeszcze raz na zdjeciu.......cdn.Hala

2 komentarze:

~Maryska pisze...

Oj, to dziś WSPANIAŁY DZIEŃ ! :) A najlepszym prezentem rocznicowym jest wasz Filipek.
Radości życzę ponad wszelkimi chorobami, no i tej długowieczności :) Ściskam Cię Halinko serdecznie i niech Cię optymizm nie opuszcza.
Ps. Aco z "zaczarowanym" pierścionkiem? Nadal go masz?

~Pani S. pisze...

Wszystkiego najlepszego! 56 lat małżeństwa to jest osiągnięcie nie lada. Pozdrawiam i życzę zdrowia.