niedziela, 29 maja 2011

Troche o moim ukochanym miejscu na ziemi.

Sa lata szescdziesiate ubieglego wieku.Coraz bardziej czujemy sie mieszkancami pieknego Sandomierza.Ja wrocilam po klopotach zdrowotnych do swojej rodziny.Znow jestesmy razem ja,moj maz i mojkochany synek.Smutno nam tylko ze,nie ma z nami naszego drugiego synka.Kiedy widzialam mojego pieknego duzego synka ,martwego na szafce w szpitalnej lazience,myslalam ze, peknie mi serce z bolu i zalu.Okazuje sie jednak ze stare powiedzenie"co nas nie zabije to nas wzmocni"jest szczera prawda.Pochowal go maz na Cmentarzu w Sandomierzu "Na Krukowie".Rzeczy i ubranka ktore dla niego przygotowalam oddalam Pani ktora uratowala mi zycia.Byla to mloda pielegniarka panna z nieslubnym dzieckiem.Po powrocie do domu z szpitala /bylo to prawie 2 miesiace po porodzie/w nocy przezylam klopoty z niespodziewanie wzmozona laktacja.Tylko ze byli jeszcze wtedy lekarze ktorzy chcieli i potrafili pomoc.Nasz lekarz wojskowy dusza czlowiek,dbajacy o wszystkie 60 rodzin,ktore oddano mu pod opieke jak o wlasna rodzine,cala noc walczyl z moim problemem.Bylismy my rodziny wojskowych jak jedna wielka rodzina.Bardzo sie lubilismy.Bywalismy u siebie.Staralismy sie sobie pomagac.W sytuacji kiedy nasi mezowie musieli wyjechac/podroze sluzbowe,szkolenia,narady w sztabie/moglismy zawsze liczyc na siebie.Ja nie pamietam aby,ktos z kims by sie gniewal,klocil.Wszyscy bylismy w tej samej sytuacji.Nasi mezowie byli oficerami a,my ich zonami.Czasy byly nielatwe.Brakowalo wszystkiego.Klopoty z woda,klopoty z zaopatrzeniem w zywnosc,brak rozrywek kulturalnych.Ja pamietam jak w kantynie-sklepie  kostke masla dzielono na 8 czesci zeby wszyscy dostali choc troche.To raczej teraz nie do uwierzenia,ale tak bylo.To szczera prawda.Klopoty z woda byly okropna uciazliwoscia.Wszyscy po kolei sie zalewalismy gdyz nigdy nie wiadomo bylo kiedy z kranow poleci woda.I niestety byly non stop odkrecone.A w nocy czasem budzila nas powodz.MON dal pieniadze na doprowadzenie nowej nitki wodociagowej na nasze osiedle.Notable miasta Sandomierza podjeli sie doprowadzenia nam bardziej wydajnego wodociagu.Jednak od ujecia do wody w kranach droga byla daleka.Wiodla przez piekne osiedle domkow jednorodzinnych w ktorych mieszkali wazni ludzie miasta.I tylko do tego miejsca starczylo pieniedzy.Wybuchla ogromna afera ktora zakonczyla sie samobojcza smiercia owczesnego burmistrza miasta. Z woda jednak dalej nie bylo lepiej.PZU nie chcialo nawet slyszec o ubezpieczaniu naszych mieszkan.Gaz sie z powodu malego cisnienia wody nie zapalal,o kapieli w wannie nie moglo byc mowy.Wszedzie slyszelismy jak to dobrze maja wojskowi i ich rodziny.Prawda jednak byla zupelnie inna.Przeciez bylismy bardzo mlodzi i caly czas myslelismy ze doczekamy lepszych warunkow naszego zycia i to naz ze powiem kolokwialnie "trzymalo przy zyciu".Latem zwiedzalismy miasto,chodzilismy z dzieciakami nad Wisle.Wtedy jeszcze Wisla byla wzglednie dostepna rzeka.Do Sandomierza przyjechali Amerykanie zeby budowac piekna nowoczesna Hute Szkla Okiennego najnowoczesniejsza na naszym kontynencie.Bardzo wielki entuzjazm i nadzieje dla ludzi niosla ta budowa.Kilka zon oficerow zalapalo sie nawet na prace,w tej Hucie.Zlokalizowano ja nad Wisla na drugim brzegu,wokol zbudowano bloki mieszkalne.Sandomierz pelen zabytkow,kosciolow byl dla nas raczej malo dostepny.Byl czyms w rodzaju "lizaka za szyba".Zylismy troche na uboczu,swoimi sprawami.Owszem czasem bylo Swieto.Przyjazdy Objazdowych Zespolow Wojskowych Estradowych,Centralnego Zespolu Wojska Polskiego z pieknymi koncertami.W miejscowym kinie  pamietam wspaniale wydarzenie.Benefis ostatni przed jej smiercia Mieczyslawy Cwiklinskiej w Sztuce "Drzewa umieraja stojac".To bylo wydarzenie.Ogromnym dla nas wydarzeniem bylo tez krecenie filmow w Sandomierzu."Spotkanie w Bajce" z Holoubkiem i Magda Zawadzka .W film "Popioly" w rezyserii Andrzeja Wajdy zaangazowani byli nasi oficerowie i zolnierze.Byli statystami.Na planie poznalam wtedy mlodego nieznanego jeszcze aktora Daniela Olbrychskiego.Byl przesympatycznym mlodym czlowiekiem.Po zakonczeniu zdjec odbyl sie w naszym kasynie oficerskim wielki pozegnalny bankiet.Bawilismy sie z filmowcami do bialego rana.Pozegnaniom nie bylo konca.Tak ze nie tylko smutne bylo nasze zycie.Byly tez radosci.Jak zawsze w zyciu.To co ja tutaj wspominam w tym blogu to nic wielkiego waznego ot male codzienne sprawy.Ale zycie wlasnie sie sklada z drobnych pozornie niewaznych spraw i czasem warto je sobie przypomniec.Odkopac w pamieci od zapomnienia.W roku 1966 urodzilam upragniona corke.Tym razem bylam juz pod opieka lekarzy z szpitala w Stalowej Woli.Nasz lekarz wojskowy tez tam pracowal..Coreczka urodzila sie bardzo malutka miala tylko 2 kg.60 deko.Miala dlugie krecone loki.Byla slicznym dzieciatkiem.Bardzo nam we wczesnym dziecinstwie chorowala.Ale nasi Kochani Judymowie-nasi wspaniali lekarze po WAMIe w Lodzi pomogli jej aby mogla przezyc.Jak juz wspominalam bylismy po prostu jak jedna wielka rodzina.Z taka zyczliwoscia w zasadzie bezinteresowna juz nigdy w zyciu sie nie spotkalam,a chwile byly czasem dramatyczne.Czesto bylam sama  z dziecmi.Syn poszedl do pierwszej klasy ,Basia malutka a ja sama.Maz w roku 1968 zostaje awansowany do stopnia majora i przeniesiony do sluzby w nowej jednostce w Warszawie.O szansach na mieszkanie nie bylo mowy.W Sandomierzu mieszkalismy w jednym 20 metrowym pokoju i kuchni 8 metrowej.Bardzo nam bylo ciasno.Tak przeszly dwa lata  w takich warunkach.W grudniu 1969 roku zaczelam sie buntowac.Z jednej pensji zycie na dwa domy to po prostu koszmar.Postanowilam wziasc sprawe w swoje rece.Mialam dosc takiego zycia.ciag dalszy nastapi.....Hala

2 komentarze:

~piotreqxd pisze...

Swietny artykul oczekuje dalszej aktywnosci i jeżeli szukasz gino rossi zegarek damski
odsylam na okazika :-)

sandomierzak pisze...


"Wybuchła ogromna afera która zakończyła się samobójczą śmiercią ówczesnego burmistrza miasta." Wszystko piękne poza jednym, że ja sobie nie przypominam aby którykolwiek z burmistrzów popełnił samobójczą śmierć. Natomiast co do ogromnej afery, to była ona bardziej rozdmuchania a niżeli faktyczne. Może Pani miała na myśli to, że jeden z aresztowanych z-ca dyrektora firmy budowlanej zmarł w więzieniu, ale na zawał.