niedziela, 6 maja 2012

Jak nas wychowywano............

Ktos kiedys powiedzial ,ze okropna i bardzo trudna rzecza jestwychowywanie mlodego czlowieka.W glownej mierze wychowanie  naszych dzieci polega na intuicji.Wychowujemy ich tak jak nam sie zdaje najlepiej.Ale co moze wiedziec na temat wychowania dziecka mloda 19-letnia panienka.Nagle z dnia na dzien staje sie dorosla.Ona ma kogos wychowywac,odpowiadac za zdrowie malej istoty.Przeciez tak nie dawno sama byla dzieckiem.Zabieram glos w tej sprawie bo bardzo poruszyla mnie sprawa z Sosnowca.Ja tez bylam taka zupelnie nieodpowiedzialna mloda matka Mialam 20 lat kiedy urodzilam,swego pierwszego syna.Jakie mialam pojecie o wychowywaniu i postepowaniu z dzieckiem-zadne.Wtedy kobiety w ciazy nie byly objete taka opieka medyczna jak to ma miejsce teraz.Szczescie jesli z powodu jakiegos zaburzenia znalazly sie w szpitalu.Tam troszke mogla sie wiecej na temat swego stanu i dziecka,dowiedziec.Nie bylo jeszcze wtedy przed pol wiekiem temu,zadnych badan/usg,ktt/Literatura na temat,ciazy i wychowania dziecka byla bardzo uboga.Wszystko polegalo na intuicji.Glownym intuicyjnem napedem byla milosc.I wlasnie milosc do tego malego czlowieczka determinowala nasze postepowanie w stosunku do niego.Ja bardzoczesto mialam chwile calkowitego zwatpienia.Balam sie ,ze zupelnie sie nie sprawdze jako matka.Wyjechalam daleko od rodziny w warunki calkowicie spartanskie.Czasem popelnialam bledy,ktore mogly  miec skutki tragiczne na cale zycie.Opisze jeden taki przypadek.Pewnego razu kiedy maz moj wyjechal sluzbowo,poszlam po mleko do gospodarza ktory mieszkal jakies 150 metrow od naszego domu.W domu zostawilam mojego synka samego.Mial wtedy niecale 2 latka.Nakazalam mu by byl grzeczny.Kiedy wracalam z daleka widzialam juz jego czuprynke na podworku.Biegal w samych spioszkach po lodzie ktory sie topil i cieszyl sie ,ze rozpryskuje sie woda pod jego stopkami.Byl przeszczesliwy.Nie wiem w jaki sposob wtedy wyszedl z domu.Byc moze ,ze drzwi ja zostawilam otwarte.Ale kolo drzwi stal taboret.Bylam przerazona.Balam sie o konsekwencje tego wydarzenia.Balam sie ,ze dziecko moze zachorowac na zapalenie pluc po tej lodowej eskapadzie.Wystarczylo miec tylko minimum wyobrazni.Ja jej jednak nie mialam.Nawet moja mlodosc nie upowazniala do takiej glupoty.Potem juz kiedy powierzano mi moje wnukiciagle o tym pamietalam.mialam pisac o czyms zupelnie innym,a wyszlo jak wyszlo spontanicznie cos innego.cdn.....Hala

1 komentarz:

~http://bakhitaa.bloog.pl/ pisze...

Wychowanie dzieci to najtrudniejsze zadanie pod słońcem. I najpiękniejsze zarazem. Pewnie każdy z nas ma w pamięci historie podobne do Twojej.Nie sposób się bez nich obejść, a jeśli ktoś twierdzi, że jemu nigdy nic podobnego się nie przytrafiło - po prostu kłamie. I tyle.Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za miłe słowa :))