wtorek, 1 maja 2012

nowy czlonek naszej rodziny...........

Kiedy po trudnych przezyciach zwiazanych z moja ciezka choroba i wszystkimi zawirowaniami w naszym zyciu,ktore temu towarzyszyly,-wyladowalismy w malej wiosce pod Warszawa.Zamieszkalismy w domu mojej corki i ziecia.Ja bylam przeszczesliwa od pierwszego dnia.Wreszcie widzialam horyzont.Zielone drzewa,pola a,nie szary blok ,gdzie wszyscy zagladali sobie do okien.Bliziutko do kosciolka na wzgorzu,na cmentarz/gdzie znalazla swoje miejsce moja mama/wszedzie blisko i wokolo dziki zagajnik z bardzo starymi drzewami.Akurat bylo to w maju i na polu widocznym z okna kwitly tulipany.Mialam wrazenie ,ze zamieszkalismy w raju.Lany tulipanow i zonkili,potegowaly to wrazenie.Bylo pieknie.W domu corkina podworki baraszkowaly dwa piekne psy.Sara ulubienica ziecia.Piekny owczarek niemiecki.I drugi mlody/wziety z schroniska/ prawie labrador-pies Joris.Moglismy sie z nimi bawic do woli.Bylo nam bardzo wesolo.Pewnego razu ja poczulam sie na tyle dobrze,ze wybralismy sie na spacer na cmentarz.Byla wczesna jesien i bardzo cieply dzien.Ja o dwoch kulach z wielkim wysilkiem pokonywalam,pol kilometrowy odcinek.Gdzies w polowie drogi przyplatal sie do nas maly zabiedzony kotek.Dziwnie umaszczony bialo ,czarno,bezowy w takie nieregularne latki.Chudzina taka bardzo malutka.Szla z nami mimo,ze ja odganialam ja swoimi kulami.Przed cmentarzem na podworzu koscielnym bawily sie dzieci.Szybko zainteresowaly sie kotkiem i zaczely sie z nim bawic.My poszlismy na cmentarz.Na cmentarzu sobie moglam wreszcie na laweczce odpoczac.Posiedzielismy dobra godzine ,zanim wyruszylismy w droge powrotna do domu.I co widzimy na drodze siedzi i czeka na nas znowu ten maly kotek.Idziemy w strone domu a,kotek za nami.Maz odgania go zawziecie i kiedy nam sie zdaje,ze juz go nie ma -znowu sie pojawia.Dzwonimy do corki ,zeby wypuscila psy,zeby go pogonily.Nic to nie daje.Kotek wskakuje na duza rozlozysta stara lipe,i pnie sie do gory.Ja histeryzuje ,ze przeciez koty trzeba sciagac z drzew i co my zrobimy.Bedziemy musieli wzywac strazakow.Corka z mezem zamykaja psy i ida po drabine.Sciagaja biednego kotka i wypuszczaja.,wyganiajac go z naszej uliczki /nomen omen nasza ulica to ulica Bajeczna/Ja poszlam do domu ale wyszlam na balkon nagle slysze miauczenie.Wychylam sie z balkonu i widze kotka blagajacego o ratunek.Przychodzi syn corki bierze kotka i wyrzuca go poza nasze ogrodzenie.Na nic po chwili kotek jest z powrotem.Bierze go corka na rece i postanawia go zaniesc kilka domow dalej do pani,ktora jest wlascicielka pokaznej gromadki kotow.Myslelismy iz,jest to moze jej kotek.Kotka ignoruje calkiem te koty,ktore sie jej ciekawie przygladaja i znowu wskakuje na drzewo ,ale nie bardzo wysokie.Wtedy corka sie zalamuje i mowi do kotka.Musisz niestety byc nasza.Prznosi to biedne trzesace sie stworzenie /jakby z innej planety/i mowi nam zabierajcie sobie tego kota,jak go przywlekliscie./Zapomnialam napisac ,ze to juz byla druga nasza zdobycz/Pierwszy byl jez.Kiedys Wam tez o nim napisze.Wracajac do kotka.Zoorganizowalismy duza miske jako kuwete i piasek i z zaciekawieniem patrzylismy jak sie kotek zachowa.Kotek pieknie kuwete wywachal i zrobil siusiu ,starannie je zagrzebujac.Dajemu ogloszenia kolo sklepu o naszym znalezisku .Nikt sie nie zglasza.Mamy wiec nowego czlonka naszej rodziny.Odbyla sie narada rodzinna nad imieniem dla kota.Syn mojej corki chcial by byla to Hellen,ale zostal przeglosowany.Rodzina powiedziala skoro babcia sie bedzie najwiecej nim zajmowac niech babcia wybierze jej imie.Corka ja obejrzala i stwierdzila ,ze jest  to kotka .Dostala imie Pusia.Po prostu krotko,zwiezle i na temat...........cdn.Hala

1 komentarz:

~http://bakhitaa.bloog.pl pisze...

A to ci koci uparciuszek :))Poczytałam wszystkie Twoje opowieści o zwierzątkach i wiesz co - prawdę mówią ludowe porzekadła. Zwierzęta znają się na ludziach :))))))))))))Pozdrawiam serdecznie.Maria