czwartek, 29 sierpnia 2013

Smutne rocznice i dzień codzienny.........

Mija właśnie w tych dniach jedna z takich smutnych rocznic.Rocznica radzieckiej interwencji w bratniej Czechosłowacji.Przypomniało mi sie w zwiazku z tym wydarzeniem kilka historii zwiazannych z tym okresem.Mieszkaliśmy wtedy w pięknym Sandomierzu.Mąz moj był oficerem lączności.Jednym z jego zadan było utrzymywanie łaczności między niebem a ziemią.Konkretnie chodziło o łaczność,między samolotami a stacjami radiolokacyjnymi.Kiedy Związek Radziecki rozpoczął "inwazję" na bratnią Czechosłowacje  w naszej jednostce ogłoszono alarm bojowy.Właśnie nad Sandomierzem krzyżował się most powietrzny.Dokładnie nad naszym blokiem ciężkie samoloty transportowe,bojowe mijały się z tymi które wracały po następny ładunek.Nie leciały zbyt wysoko,wyrażnie było słychać takie ciezkie buczenie,jednostajne.Wrażenie było okropne.Kiedy w jednostce ogłaszano alarm bojowy każdy z wojskowych musiał się stawić na apelu z torba bojową ,w której się mieścił ekwipunek na wypadek nagłej koniecznosci wyjazdu poza miejsce stacjonowania .Na apelu bojowym,oficer dyzurny sprawdzał zawartośc toreb.I tu wydarzyl się humorystyczny przypadek.Jeden z oficerow kiedy otworzył swoją torbę alarmową siorczyście zaklał.Wszyscy zgromadzeni zobaczyli co wprowadzilo oficera w takie nerwy.Była to bielizna damska.Rozległ się gromadny śmiech.Oficerowi nie było jednak do śmiechu.To żona przez nieuwagę spakowała w tą torbę swoje rzeczy.Kiedy ogłoszono alarm i na czas nalezalo się zgłosić w jednostce oficer zlapal torbę w ręke i poleciał na apel.Mój mąż od tego zdarzenia zawsze sprawdzał zawartość swojej torby alarmowej.My ,czyli rodziny wojskowe bardzo przeżywaliśmy to co sie działo.Ja bardzo się zdenerwowałam kiedy poszlam na strych wieszac uprane rzeczy i zobaczyłam dwoch żołnierzy slużby zasadniczej pod bronia długolufową.Pokazywali mi zebym nie robiła krzyku.Bardzo nam sie to nie podobało.Ale nie wiele od nas zależało.Nam żyło się nie lekko.Były duże braki w zaopatrzeniu.Pamietam drastyczne decyzje naszej sklepowej ,ze kostke masła dzieliła na 10 części i to mogli kupować tylko ci co mieli male dzieci.Moja coreczka miała dwa lata więc się załapałam.I te okropne kłopoty z wodą.Było cięzko ,ale bylismy młodzi i jak widzicie dalismy radę.Teraz kiedy słyszę w radio codzienne komunikaty o konieczności interwencji w Syrii,przypominam sobie tą interwencję i robi mi się jakoś dziwnie i modle sie aby ,się jednak opanowali ci panowie rządzący światem.Nie tędy droga panowie.Trzeba rozmawiać,rozmawiac...........cdn.Hala

2 komentarze:

SweetTea pisze...

Lubię czytać czy słuchać historie z tych trudnych lat wojny, okupacji opowiadane przez osoby, które to przeżyły. W szkole historia jest bardzo okrojona, liczą się tylko daty, a takie opowieści wnoszą znacznie więcej. Pozdrawiam :)

~Azalia pisze...

Halinko, ja tamte wydarzenia pamiętam tylko z prasy i radia. Ty masz większą i dokładniejszą wiedzę na ten temat, bo byłaś jakby " w środku" zdarzeń. Jestem przeciwna siłowym rozwiązaniom, ale nie z każdym się da. Do rozmów, pertraktacji potrzeba dwojga partnerów, tak jak do tanga.
Lepiej, żeby był spokój.
Uśmiałam się z tej damskiej bielizny.
Pozdrawiam