niedziela, 25 sierpnia 2013

Trudne decyzje i ich konsekwencje......

W wczorajszym poście podjęłam temat trudnych decyzji. Dzisiaj,w piekną słoneczną niedzielę wracam do tematu.Sytuacje życiowe nie  zawsze są mozliwe do przewidzenia.Nigdy nie mamy gwarancji,że właśnie ta decyzja,a nie inna jest tą właściwą.Opowiem Wam historię ktora,być może da tym stojacym przed podjęciem ważnych życiowych decyzji coś do myślenia.Otoż pewien Pan mający,rodzinę,dziecko bardzo lubi sobie poflirtować>Potwierdzać swą atrakcyjnośćw oczach płci pieknej.Lecz pewnego razu niewinny flirt zamienia się w gorący romans i trwa już niebezpiecznie dlugo.Kochanka zachodzi w ciąże.Zona wypędza Pana jak to się nieładnie mówi kolokwialnie na "zbity pysk".Pakuje mu walizki i każe się mu wynosić.Razem z kochanką postanawiają,życ razem.Wszak będą mieli dziecko.Pan ma nadzieję,ze bedzie ojcem syna.W poprzednim zwiazku,miał coreczkę.Rodzi się synek.Postanawiają w nowym socjalistycznym miescie ,zbudowanym od podstaw rozpocząć nowe życie.Dostają mieszkanie i są razem.Zona nie zgadza się na rozwód.Panu tak naprawdę ten rozwod do niczego nie jest potrzebny.Uznaje dziecko i żyje z konkubiną w szczęśliwym związku. Nawet corka tego Pana dorastająca panienka,ma dla niego uznanie ,ze tak się godnie zachował.Mały synek przecież wymaga więcej opieki niż ona dorastająca panienka.I tu dopiero rozpoczyna się dramat. Kiedy synek ma 10 lat,jego mama zachorowuje,na cieżką odmianę SM..Jest unieruchomiona w bardzo cieżkim stanie. I wtedy zaczyna się walką o jej zdrowie.Jest leczona gdzie się da,w kraju i zagranicą.Pan na swoją córke nie placi żadnych alimentow.Była żona postanawia sama wychować córkę bez jego pomocy.Pan wydaje wszystkie swoje pieniądze/ma wolny zawód/ na leczenie konkubiny.I coraz częściej zastanawia się nad swoimi wyborami zyciowymi.Trwa to wszystko dosc długo. Choroba SM charakteryzuje się okresami remisji i nawrotami objawow chorobowych.Po prawie 25 latach choroby konkubina odchodzi.Pan zostaje sam,nie ma mu kto podać szklanki wody.Syn się żeni i wyjeżdza za granicę.Jest potwornie samotny i po 3 miesiącach od śmierci konkubiny  odchodzi.Była jego żona,jest teraz wdową po nim.Wszak nie mieli rozwodu.Jest pod opieką córki i dożywa sędziwego wieku.To co,opisałam zdarzyło się naprawdę i jest dowodem na to ,że nigdy nie wiemy jaki będzie koncowy skutek naszych wyborów zyciowych,podjęcia trudnych decyzji. I nie zarzucajmy sobie,że w tej czy innej sprawie ,podjęlismy niewlaściwą decyzję.Kazda decyzja jest nasza decyzja naszym wyborem i tego się trzymajmy........cdn  Hala

 

 

1 komentarz:

~Łucja-Maria pisze...

Witaj Halinko!
Kolejny raz masz rację. "Każda decyzja jest naszą decyzją, naszym wyborem."
Podobała mi się postawa tego pana. W chorobie konkubiny nie zostawił jej. szkoda, że syn się nim nie zaopiekował.
Smutne były jednak jego koleje losu.
Serdecznie pozdrawiam:)