sobota, 25 stycznia 2014

Mam nadzieję,że ten trud nie pójdzie na marne...........

Codziennie od miesiąca slędzę w wszystkich programach informacyjnych doniesienia agencji o sytuacji w Ukrainie.Zastanawiacie się pewnie dlaczego napisałam w Ukrainie a,nie na Ukrainie.Otoż, byłam dzisiaj świadkiem poważnej dyskusji w programie I Polskiego Radia na temat jak winno się mowić poprawnie "w Ukrainie"czy "na Ukrainie".Przecież nie mówimy "na Niemczech" ale  "w Niemczech",w Francji"a nie "na Francji".To taki zbytni kolokwializm w stosunku do tego narodu.Szanuj sąsiada swego bo możesz mieć jeszcze gorszego.To taka stara prawda.Bardzo mnie martwi sprawa braku jednego charyzmatycznego przywódcy tego narodu.Osoby z którą czy prędzej ,czy pozniej musiały by się liczyć obecne władze.Wittalij Kliczko nie przez wszystkich uczestników demonstracji na Majdanie,jest uznawany jako przywódca.Nie wiem, ale boję się,że bardzo blisko jest tam do wojny domowej-gdzie brat bije brata.Nie,od dawna wiadomo,że Ukraina jest podzielona na dwie części zachodnią i wschodnią.Na wschodzie jest przemysł ścisle współpracujący z Rosją.Na zachodzie żyją ludzie,mający związki z zachodem.Jeżdżą  na zachód do pracy i jakoś sobie radzą.Wszystkie władze na zachodzie obsadzone są przez osoby mające związki z Rosją.Tak było w czasach komunistycznych i tak jest chyba dalej.Nawet premier nie za bardzo dobrze mówi po ukrainsku.Zwykli prości ludzie ,też nie za bardzo się między sobą lubią,ci ze wschodu mają się za lepszych bo są bogatsi od tych z zachodu.Trzy wyznania religijne też,nie służą bliższej integracji.Tak naprawdę to przespała też sprawę Ukrainy,Unia Europejska a teraz bija na alarm.Wielkie larum tu nie pomoże,trzeba jakoś pomóc tym młodym gorącym rozpalonym glowom.Bo eskalacja,całej awantury nic nie da.Moje związki rodzinne z Ukrainą nie pozwalają mi spać spokojnie .Ale dobrze pamiętam,list do mego syna od córki mej ciotecznej siostry z Ukrainy w czasie naszego stanu wojennego.Napisała ona studentka Uniwersytetu Lwowskiego -cytuję-to u was wszystko przez imperialistów z Ameryki się dzieje.Bardzo to było przykre takie stwierdzenie.Ale to zrobiła już propaganda..Tam potrzebny jest przywódca .Twardy gość.Z którym będą się liczyc.Swoja drogą dziwne jest milczenie byłej premier tego kraju.Zastanawia też,brak bezpośredniej reakcji prezydenta na to co się dzieje.Myślę ,że mądre oredzie do narodu.-mogłoby nie co uspokoić wszystkie strony.Zabezpieczenie dla ludzi możliwości wyjazdów bez zaproszeń,uciazliwych formalnosci,bez wiz też by tu na pewno pomogło.Potrzebny jest mądry dialog.To jest wielki impas.Teraz się już nic nie jest w stanie ukryć co się tam dzieje.W globalnej wiosce wszyscy wszystko  wiedzą.My,możemy ich tylko wspierać na różne sposoby...........cdn.Hala

3 komentarze:

~SweetTea pisze...

Nigdy się nad tym nie zastanawialam, nie zwracalam uwagi, ale faktyczniezawsze mówi się na Ukrainie, a o wszystkich innych panstawach “w“. Dobrze że zwróciła Pani na to uwagę. Duzo teraz w mediach słychać o sytuacji u naszych sąsiadów oby wszystko skończyło się dobrze, choć narazie się na to niezanosi. Pozdrawiam.

~Łucja-Maria pisze...

Faktycznie, zawsze mówimy na Ukrainie. Przyznaję nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
Nie jestem zaskoczona, że martwisz się o los Twoich bliskich w tym kraju. Tam nie ma jednego przywódcy...
Pozdrawiam serdecznie:)

~Gina pisze...

Pamietam, ze kiedys profesor Miodek wyjasnial dlaczego mowimy na Ukrainie, a nie w Ukrainie, ale nie pamietam wyjasnienia. Mowimy na Mazowszu, a nie w Mazowszu, na Slasku, a nie w Slasku, ale tez w Bieszczadach a nie na Bieszczadach.....I mowimy na Hawajach, a nie w Hawajach... co do imperialistow, to ta dziewczyna akurat moze miec racje. Ukraina pcha sie do Unii, ktora wyssie z niej surowce, 2 mln mlodych ludzi, wyssie kraj gospodarczo, a reszte przeistoczy w tania sile robocza dla firm zachodnich, na smieciowych umowach. Sami nie wiedza o co walcza, niestety