wtorek, 20 września 2011

Bajka nie bajka o kotku,przygodach i przyjazniach.

W pewnej malej mazowieckiej wsi,mieszkala sympatyczna rodzina.Zajmowali duzy jasny dom,pelen zakamarkow,i ciekawych miejsc.W tym domu z pania i panem mieszkala takze,mala kotka ,zwana pieszczotliwie przez domownikow Pusia.Miala na sobie sniezno-biale futerko z brazowa latka na czole.Bardzo dbala o siebie,ciagle sie czyscila.Dobrze jej bylo w tym domku.Miala swoje poslanie,dobre jedzonko.Byla kochana przez wszystkich domownikow.Nieraz jednak bylo jej smutno.Kiedy tak sobie biegala ,penetrujac zakamarki domu myslala o tym ze jest bardzo samotna.Pomyslala ze fajnie byloby miec towarzysza,do swoich zabaw.Pewnego dnia wczesnej wiosny kiedy wylegiwala sie na sloneczku na dachu garazu,cos czarnego blyszczacego mignelo jej przed oczami.Ten daszek garazu to byl jej ulubiony punkt obserwacyjny.Widac bylo z tamtad cale podworko i droge biegnaca wokol ich domu.Zaciekawiona patrzyla dokladnie co dzieje sie wokol domu.Wtedy zobaczyla pieknego czarnego dosc duzego kocurka.Kotek spojrzal na nia ciekawie,ale pobiegl dalej.Nigdy go przedtem nie widziala.Pomyslala ze to moze kotek z tego nowo wybudowanego domu.Widocznie juz tam ktos zamieszkal-  pomyslala.Jutro bede musiala zobaczyc kto to taki.Jak pomyslala tak i zrobila.Rano nastepnego dnia ,po smakowitym sniadaniu postanowila,zobaczyc  co dzieje sie w nowym domu.Na podworku nowego domu zobaczyla duzego ladnego psa biegajacego z  wokol czarnego kocurka.Naj wyrazniej byli mocno z soba zaprzyjaznieni.Bawili sie swietnie.Pies i kocurek ubrani byli w czerwone obrozki.,ktore tak ladnie brzeczaly kiedy sie poruszali.Pusia odwaznie podbiegla do nich/przeciez nie jestem tchorzem /-pomyslala.I wtedy rozpetalo sie pieklo.Pies groznie warknal ,zaszczekal i rzucil sie na kotke.Pusia jednak zdolala uciec.Wskoczyla na daszek garazu.Tu juz piesek nie mogl jej dosiegnac.Byla za wysoko.Szczekal jeszcze jaki czas ,w koncu dal za wygrana i sobie poszedl.Kotka bardzo zalowala ze,tak niefrasobliwie sie zachowala.Jak mogla sie nie bac obcego psa?Przeciez sie wogole nie znali.Kiedyjuz bardzo zmeczona postanowila pojsc do swego domu zobaczyla kocurka Czekal na nia cierpliwie na progu jej domu.Usmiechnal sie do niej widzac jej zaskoczenie.Spojrzeli sobie gleboko w oczy i juz byli przyjaciolmi na dobre i zle.Wystarczylo im jedno spojrzenie.Od tego dnia byli po prostu nierozlaczni.Razem biegali ,zagladajac w rozne ciekawe miejsca,poznawali okolice.I bardzo sie pokochali.Byli nierozlaczni.Minela wiosna ,dzien byl coraz dluzszy ,mieli duzo czasu dla siebie.Z tej wielkiej milosci,narodzilo sie nowe zycie.Na poczatku lata Pusia urodzila male kocieta.Pani przeniosla jej poslanie go garazu i tam w koszyku spala sobie spokojnie Pusia z swoimi kocietami.Bylo ich troje tych maluszkow.Jedna mala kotka biala po mamie,kocurek czarny z oczkami jak dwa wegielki i trzecia kotka taka w rozne laty/bezowo,brazowo,czarne/niereguralne duze latki.Taki styl Picasso.Byla odmiencem takim "brzydkim kaczatkiem".Nie bardzo sie spodobala swoim rodzicom.Postanowili ze bedzie musiala sama sobie radzic w zyciu.Byla bardzo samodzielna ,biegala swietnie po drzewach.Zywila sie tym co znalazla w zaroslach.Pila wode z rosy i dawala sobie swietnie rade.Bardzo sobie chwalila ta swoja samodzielnosc.Ale konczyla sie jesien.Dnie coraz krotsze i zblizala sie zima.Trzeba poszukac domu. Jak kotka poszukala sobie domku w czesci drugiej  bajki nie bajki........Hala

Brak komentarzy: