piątek, 15 lutego 2013

34 lata-temu........

W dniu 15 lutego1979 roku  w Warszawie nastapil potezny wybuch w samym centrum Warszawy.Zniszczona zostala budowla tzw.okraglak.W ktorym mial siedzibe Oddzial Banku PKO.Ten adres rog Aleji Jerozolimskich i Marszalkowskiej byl bardzo popularnym miejscem spotkan .Umawiano sie "pod rotunda".Byl to taki punkt odniesienia dla orientacji topograficznej w Warszawie.Tego dnia 15-tego/znowu moje wspomnienia/ mialam o godzinie 13 tej odbierac pieniadze z kasy Wydzialu Oswiaty przy ul.Zurawiej 43 na wyplate wynagrodzen za godziny nadliczbowe i premie/platne zawsze 15-tego kazdego miesiaca/Kiedy wychodzilam z MDK-u przy ul.Lazienkowskiej gdzie pracowalam,rozmawialam z swoja p.dyrektor ,ze wczesniej udam sie jeszcze do rotundy PKO w sprawie informacji na temat lokat.Po zalatwieniu tej sprawy mialam sie udac juz na ul.Zurawia przechodzac podziemnym przejsciem pod ul.Marszalkowska.Dlugo czekalam na autobus kolo MDK-u.Mialo to byc 171 ktore jechalo prosto w okolice rotundy.Nie przyjezdzal ten autobus i ja zniechecona dlugim czekaniem,postanowilam wsiasc w to co pierwsze przyjedzie.Przyjechal autobus 159 ktory jechal ul.Gornoslaska i Koszykowa do Marszalkowskiej.Zniecierpliwiona postanowilam -wsiadam.Do PKO mialam sie wybrac nazajutrz.Na rogu Marszalkowskiej wsiadlam w tramwaj i po 2 przystankach wysiadlam przy ul.Zurawiej.Byla godzina 12-ta i 30 kilka minut.Nastapil potezny wybuch po drugiej stronie ulicy,chmura dymow i nagle rozpetalo sie pieklo.Karetki pedzace jak oszalale,wycie syren milicyjnych i strazy pozarnych.Wszystko jechalo w kierunku rotundy.Mnie ogarnelo przerazenie i bezsilna rozpacz,ktora pozniej przerodzila sie w gniew i jednoczesnie radosc,ze znow mi sie udalo,uniknelam czegos najgorszego.Pomodlilam sie do mojego Aniola Stroza i poszlam pobrac pieniadze.Po kilku godzinach na piechote dotarlam do MDK gdzie moje obie panie dyrektor cale zdenerwowane usciskaly mnie serdecznie.Ja czulam sie tak jakbym wrocila z dalekiej podrozy.Pytaniom nie bylo konca.Przeciez jeszcze wtedy nie mielismy "cudownej smyczy" telefonow komorkowych.Wszyscy opowiadali mi pozniej ,ze bardzo sie o mnie martwili,wiedzac ,ze mam byc w tych godzinach w rotundzie.Ja przerazona, myslalam tylko nad przyczyna wybuchu.Kiedy pokilku dniach, i spekulowaniu nad przyczyna wybuchu/istnialy rozne niewiarygodne teorie spiskowe/okazalo sie ,ze przyczyna byl gaz..Wybuch ktory pochlonal 49 osob odcisnal na mojej psychice znak jak marne jest to nasze zycie i jak nie wiele trzeba aby sie skonczylo.A tak prywatnie to sobie myslalam ,ze  grupie towarzyszy pierwszego sekretarza  Edwarda Gierka ktora pragnela go odsunac od wladzy tragedia ta byla bardzo na reke.Polityka jest brudna ,brutalna i pochlania ,niestety niewinne ofiary.Widzicie wiec ,ze moje wspomnienia z Warszawy nie byly za radosne,ale udalo mi sie ta Warszawe przezyc i cieszyc sie spokojem moich Bramek.Niech zyja BRAMKI .....cdn....Hala

2 komentarze:

~Malina M* pisze...

oooooooooo - jak fajnie zmieniaś Halinko ...
Pamiętam te dni, z zaciekawieniem śledziłam w telewizji, przerażało mnie to , jeszcze wtedy nie byliśmy przyzwyczajenie , teraz takie rzeczy codziennie oglądamy i chyba wrażliwość jakoś się stępiła.
Halinko - też mam blog w onecie ale już tam nie piszę, bo pojemność skrzynki zdjęciowej mi się skończyła.
Wiesz - nie każdą wielkość zdjęcia da sięopublikować , wyczaiła jakie się dają i mam propozycję, jeśli chcesz, by miało dobrą wielkość możesz mi zdjęcie przesłać meilem a ja je zmniejszę, traci odrrobinę na jakości ale za to całe widać POZDRAWIAM HALINKO

~Łucja-maria pisze...

Widziałam w rocznicę wypadku relację w telewizji. Mówiono o tym w wiadomościach.
teraz takie rzeczy to normalność.
Ty cudem ocalałaś. I to jest najważniejsze.
Czuwał nad Tobą Ojciec w Niebiosach.
Serdecznie pozdrawiam.
Lusia