poniedziałek, 10 lutego 2014

Zycie jest jak ksiega,napisana losu ręką................

Dzisiaj spotkalo mnie ,jak to w życiu,tyle złego jak i tyle dobrego.Dzięki internetowi zobaczyłam swojego małego prawnuczka i jego psa.Mały jest wspaniałym radosnym 7-miesiecznym chłopczykiem.Zobaczyłam,że przybył mu towarzysz jego życia pies -dog niemiecki.Będzie to duży pies .W tej chwili jest szczeniakiem 3 miesiecznym a już jest dosyć duży.Myślę ,ze będzie on dobrym opiekunem Filipka.Mam nadzieję ,że sie bliżej poznamy.Filipek jest na etapie raczkowania.Zwiedza wszystkie zakamarki mieszkania ,jest bardzo mobilny. Gdyby nie internet nie widziałabym jak pięknie mu już rosną włoski.Ciemne takie jak ma jego tata.Fajnie jest choc na ekranie widziec swojego prawnuka pierwszego.Oglądam tez czasem zdjęcia moich wspaniałych wnukow.To już poważni meższczyzni.Mają swoje zycie ,zainteresowania,poglądy ale jedno ich wszystkich troje łączy -to mużyka.Dumna jestem z nich bardzo.Dzisiaj spotkała mnie przyjemnośc,że mogłam zobaczyć też czwartego młodego meższczyznę ,którego razem z nasza trójką gosciłam u siebie w domu kiedy był ich rówieśnikiem.Teraz to świezo upieczony absolwent medycyny -młody lekarz stażysta.Pamiętam kiedy ,rozmawiałam z jego mamą o planach studiowania medycyny.Wtedy pomyślałam sobie,że tego nie doczekam.A jednak,doczekałam i moge się cieszyc bo jest taka stara prawda ,że w rodzinie warto miec,ksiedza,prawnika i lekarza.Teraten mlody lekarz jest moim znajomym na fejsie.Swiat zwariował.Smutne wydarzenie jakie mnie spotkało jest z  gatunku takich nie wytłumaczalnych zdarzen.Mam na swoim profilu w znajomych pewnego Pana profesora z Uniwersytetu Sląskiego.Bardzo sympatyczny miły Pan wielki przyjaciel kolorowych ptaszków iPortugalii i jej piękna.Od czasu do czasu wymieniamy swoje poglądy.Dzisiaj zobaczyłam informacje o spotkaniu literackim na Uniwersytecie Slaskim.Przypomiałam sobie swoją koleżankę z bardzo młodych lat Pania doktor habilitowaną Uniwersytetu Slaskiego i napisałm prośbę do Pana profesora aby ja odemnie pozdrowil bo pewnie ją tam spotyka gdyz ona specjalizuje sie w literaturze.Kilka miesięcy temu snila mi się dosyc intensywnie.Zastanawiało mnie to ale,ja myslałam,że ona winna siedo mnie odezwać a ona pewnie ,że ja.I tak mijały lata.Byłysmy jako młode dziewczyny bardzo blisko siebie.Nawet kiedys w roku 1962 mnie odwiedziła kiedy mieszkałam w Sandomierzu.Potem spotykałyśmy sie rzadziej na Sląsku gdzie mieszkała moja mama i ona z rodzicami..Ale nasze spotkania były zawsze bardzo serdeczne i zyczliwe.Wiedziałam o niej i jejżyciu duzo bo kiedy przyjeżdzałam do mojej mamy spotykałam jej rodziców..Kiedy w 2000 roku zabrałam mamę do siebie do Warszawy utraciłyśmy kontakt.Jakieś kilka godzin temu odezwał się do mnie na prywatnej  wiadomości na fejsie  Pan ktory napisal mi kilka słow.Napisal mi ,że Pani doktor zmarła w pażdzierniku i podał linka  gdzie zobaczyłam klpsydrę o jej zgonie.Zrobiło mi się wprost nie wymownie smutno.Wszyscy odchodzą.Ja wiem ,ze taka jest kolej rzeczy ale jest to dla mnie już teraz bardzo przykre.Kończysię i kurczy mój świat.....serdecznie pozdrawiam.Cieszę się,że was mam...........cdn.Hala.

1 komentarz:

~Ewa pisze...

W pewnym momencie, tak właśnie jest. Zerwałam wiele znajomości, a raczej same się zerwały z racji zmian w Polsce. Wiele osób wyjechało za granicę.Od pewnego czasu nie mam o tych ludziach żadnych informacji, chociaż dawniej kontakty były, jak na dzielące nas odległości, dość częste. Są w wieku, kiedy może być jak w Twoim przypadku.Nigdy nie jest tak, jak MY chcemy. Życie wie samo co ma robić.
Trzymaj się
Pozdrawiam:)