czwartek, 8 marca 2012

Pisze drugi raz..........

Wczoraj mialam bardzo dla mnie dramatyczna przygode.Postanowilam napisac takie dla mnie wazne wspomnienie o miejscu urodzenia mojej mamy.Kiedy prawie juz zakonczylam pisanie pojawila sie plansza "blad" i komunikat :Twojemu blogowi nic sie nie stalo.Jednak,niestety stalo sie .Poniewaz wszystko sie gdzies ulotnilo-zniklo.Nie znam sie na informatyce,wiec nie moglam sobie pomoc.Wypada mi drugi raz napisac.Poniewaz dzisiaj jest Miedzynarodowy Dzien Kobiet ,napisze jak przed laty bedac akurat w Bobrce we Lwowie /wtedy byl to Zwiazek Radziecki/obchodzono Dzien Kobiet.Bylo to wielkie swieto.Nie tylko panowie skladali zyczenia.Bardzo sie zdziwilam kiedy rankiem 8 marca  zawitala moja cioteczna siostra-studenka Lwowskiego Uniwersytetu z bukietem kwiatow i okolicznosciowymi czekoladkami zeby mi zlozyc zyczenia.Panie tez sobie skladaly zyczenia.Wieczorem pojechalysmy do Lwowa/Bobrka jest 35 km.za Lwowem na zachod/ do pieknego teatru Opery i Baletu.Przepiekne wnetrza  wspaniale utrzymane ,bylo to w roku 1956.Wspaniala kurtyna z malowidlami Siemiradzkiego,przepych,zlocenia.Bylam zdziwiona ,ze w tak krotkim czasie po wojnie doprowadzono teatr do dawnej swietnosci.Bardzo dbano tez o porzadek wokol teatru.Kolo Pomnika Mickiewicza kiedy spadl mina ziemie papierek z cukierka,nagle pojawil sie mundurowy i zazadal 5 rubli sztrafy.Za zasmiecanie krasnoj ploszczadi tak to uzasadnil.Smieszne,ale prawdziwe.Balet "Pier Gyount"na ktorym bylysmy byl wykonany przez Zasluzonych Artystow Teatru i Baletu z Moskwy.Byly to goscinne wystepy-wykonanie najwyzszej klasy.Po spektaklu wieczorem w domu byla uroczysta kolacja wydana przez panow.To podobno bylo juz tradycja.Bardzo mi sie podobalo takie uczczenie Dnia Kobiet.Ja mialam wtedy dopiero 17 lat.Przez cale swoje zycie ten dzien i takie jego uswietnienie milo wspominalam.

Bobrka za Lwowem gdzie urodzila sie moja mama,to bylo male miasteczko.Kiedys przed wojna bylo to najmniejsze polskie miasto powiatowe.Mieszkaly tu glownie trzy narodowosci-polacy,ukraincy ,i zydzi.Mama ciagle mi opowiadala ,ze przed II Wojna Swiatowa zyli wszyscy bardzo zgodnie.Nie bylo zadnych etnicznych wasni.Mama miala szkolne kolezanki roznej narodowosci.Sama pochodzila tez z rodziny mieszanej polsko-ukrainskiej.Jesli wystukacie w Google haslo Bobrka Ukraina to ukaze sie Wam kilkadziesiat stron z ciekawymi opisami o Bobrce.Niestety,wojna byla dla Bobrki okrutna.Powstalo getto zydowskie.Wykonywano mordercze wyroki.Moja mama ciagle wspominala taka scene :Sasiadka zydowka pod kolbami niemcow prowadzila dwie swoje piekne dorodne corki i tak wolala do mojej babci:Pani Niczkowa wiode swoje corki do slubu....Wiodla je niestety na miejsce kazni.Bylo strasznie.Potem kiedy skonczyla sie wojna-znowu za byle co mozna bylo byc zeslanym na Sybir.Kiedy umarl Stalin ludzie jako tako zaczeli dochodzic do siebie.Wracali ci ktorzy przezyli na Syberii.Ale zaczely sie rzady Chruszczowa ,zeby kupic chleb trzeba bylo stac cala noc w kolejce.Popularne byly chrupki z kukurydzy -nazywano je chlebem Chruszczowa.Bo kazal to jesc zamiast chleba.Ale pomalu wracalo zycie.Ludzie mieli prace.Mlodzi sie mogli uczyc,studiowac.Ja kiedy po raz drugi w roku 1969 odwiedzilam Bobrke zobaczylam juz inna rzeczywistosc.Lata rzadow wladzy komunistycznej zrobily swoje.Powstawaly sklepy,mozna w nich bylo kupic polskie towary duzo taniej ,niz u nas.Ich sklepy w rodzaju naszego Pewexu nazywaly sie Kasztan.Tez za dolary mozna tam bylo kupic wszystko.Kiedys stala kolejka pod sklepem :ja zapytalam co tam sprzedaja:odpowiedz brzmiala :bezrazmiernyje kolchotki/czyli rajstopy.Ja bardzo zdziwiona zapytalam ?co u Was nie ma.Padla odpowiedz:Da u nas niet bezrazmiernych kolchotek ,ale nasi latajet w kosmos a Wasi niet.Cala kolejka potwierdzila slusznosc odpowiedzi;da prawilno skazal.Taka to mieli mentalnosc ,co poniektorzy ludzie w tamtych czasach.Duzo bym mogla pisac na temat pobytu w pieknym Lwowie.Ale to juz jest dla mnie prawie"raj utracony"bardzo przezywam piszac o tych miejscach.Mam tam tez na cmentarzu Lyczakowskim duzo grobow i tez juz ich nie bede mogla odwiedzic w realu moze wirtualnie sie uda.....kto to wie...cdn Hala

3 komentarze:

~sara-maria pisze...

Halinko, zanim przejdę do konkretów, to muszę Ci powiedzieć, że u Ciebie na Onecie też dzieje się coś złego. Jestem uparta. Ktoś inny by już nie wchodził i nie próbował. Sześć razy wchodziłam do Ciebie i pisało: "Blog nie istnieje", wiedziałam, że to bzdura. " Blog niedostępny " i.t.d.Halinko, musisz coś wymyślić ze swoim blogiem, jeszcze nie wiem co, ale musisz...A wiesz dlaczego ? O tym co Ty piszesz na swoim blogu muszą dowiedzieć się rzesze ludzi...Przedstawiasz bardzo cenne wiadomości, takie o których może nie wiedzą nawet historycy.Są wspaniale, ciekawie przedstawione...Twoja wiedza powinna być wykorzystana.Mam nadzieję, że Twoje wnuczęta to wykorzystają...To bezcenna wiedza.Wybacz, że tak późno, ale nie miałam możliwości, kontaktu z Tobą...Tak się cieszę, że nazwałaś mnie wirtualną przyjaciółką...A więc Halinko, z okazji Dnia Kobiet wszystkiego najlepszego, nade wszystko zdrowia, zdrowia bo gdy to będzie to wszystko będzie.Wielkie dzięki za odwiedziny !!!!!!!!!!!!Serdecznie pozdrawiam Sara- Maria

~sara-maria pisze...

Aha, przypomniało mi się, że pisałaś o kurtynie Siemiradzkiego. Widziałam ją w w Teatrze Wielkim we Lwowie dwa lata temu.Coś wspaniałego. Jego olbrzymie obrazy można zobaczyć w Muzeum Narodowym w Sukiennicach w Krakowie. Byłam widziałam.Ślę całuski. Pa.Sara-Maria

~http://bakhitaa.bloog.pl/ pisze...

Przeczytałam z wielką przyjemnością; lubię wspomnienia, zwłaszcza kresowe.Za życzenia pięknie dziękuje i swoje zostawiam również.Moja mama już w domu. Kiepsko wygląda i kiepsko się czuje, ale jest wreszcie u siebie. Może jeszcze dotrwa do świąt.Ma w sobie wielką wolę życia.Halinko, dziękuję Ci pięknie za duchowe wsparcie. Nawet nie wiesz, ile ono dla mnie znaczy.Maria