wtorek, 23 sierpnia 2011

Wywolany do tablicy goracy temat-tesciowie.

Dzisiaj redakcja blogow wywolala"goracy temat">bardzo goracy to temat,mozna sie niezle poparzyc.Tesciowie-jacy sa ?Czy sa dobrzy czy zli?Potrzebni,niepotrzebni?Bylam synowa i jestem tesciowa.Wiec jakies zdanie na ten temat juz mam.Ja popelnilam bardzo duzo bledow w swoich relacjach rodzinnych,wiec niestety nie jestem jakby bardzo uprawniona do wyglaszania,madrych uwag na zadany temat.Gdybym jeszcze raz rozpoczynala swoje"tesciowanie"wiem ze jednej rzeczy juz nie zrobilabym na pewno.Nie pokazywalabym juz -swojej calej koszuli/jak sie to potocznie mowi/ badz co badz osobie ktorej charakteru nie znam i wogole dosc slabo mi znanej..Nie wchodzilabym juz napewno,w bardzo zazyle relacje.Nie bylabym tez tak skora do uczestniczenia w zyciu rodzinnym mego syna czy corki.Ja popelnilam ten blad i wiem o co chodzi.Nalezy zachowac umiar i odpowiedni dystans.Owszem,kiedy bylabym poproszona o to,udzielic pomocy.Ale wlasnie tylko wtedy.Nie wybiegac przed szereg,bo to sie okrutnie msci i jest potem niepotrzebny zal i zawiedzione nadzieje.To ,ze obie strony kochaja te same osoby nie jest jeszcze gwarancja ,iz bedzie w ich relacjach sielanka.Totak niestety nie dziala.Owszem na poczatku jest euforia,wielka chec niesienia pomocy,a ,potem kiedy juz sobie radza sami tesciowa jest tylko przeszkoda ,zbednym balastem.Aby tego uniknac,nie trzeba sie od poczatku zbednie angazowac,i wtedy nie ma zalu-ze nie ma wdziecznosci i takie tam rozne......Jeden fakt jest w tym wszystkim niezaprzeczalnie budujacy ,ze nasze synowie i zieciowie tez beda kiedys/jak maja dzieci/tesciowymi i tesciami i na wlasnej skorze odczuja jak to jest.Taka jest kolej zycia i nic i nikt tego nie zmieni.Ale moze beda w teych kwestiach madrzejsi,lepsi czego im z calego serca zycze.Halacdn.Moze nie mam racji napiszcie do mnie na ten temat?

Brak komentarzy: