W tym blogu: MOJ SWIAT _ZYCIE CODZIENNE...... opisuję mój świat i moje życie codzienne....... To moja cudowna mozliwość rozmowy z Wami ,dzielenie się problemami i radosciami dnia codziennego Jesteście mi bardzo bliscy i Wasze zdanie o tym co pisze, jest dla mnie bardzo wazne.Mam nadzieję ,ze bedziemy się często spotykac.Pozdrawiam serdecznie.
czwartek, 30 czerwca 2011
Tylko spokojnie.....
środa, 29 czerwca 2011
Gdzie to lato............
wtorek, 28 czerwca 2011
Mily dzien lata........
niedziela, 26 czerwca 2011
Szukam,szukam.......
sobota, 25 czerwca 2011
sobota -dobry spokojny dzien...........
piątek, 24 czerwca 2011
Znowu wieje........
czwartek, 23 czerwca 2011
Jeszce troche o dobrym slaskim jedzeniu..........
środa, 22 czerwca 2011
Slaskie jadlo-co jedlismy.........
wtorek, 21 czerwca 2011
Pierwszy dzien lata..........
sobota, 18 czerwca 2011
Moj swiat-jaki jest............
piątek, 17 czerwca 2011
Smutny ponury dzien...........
czwartek, 16 czerwca 2011
Codziennie to samo........
poniedziałek, 13 czerwca 2011
Co bedzie dzisiaj?
niedziela, 12 czerwca 2011
Siodmy dzien tygodnia......
sobota, 11 czerwca 2011
Piekny sloneczny dzien.......
piątek, 10 czerwca 2011
Ciagle szukam......
Pogoda zmienila sie w blyskawicznym tempie.Z pieknego lata mamy dzisiaj jesien.Jest zimno i pada deszcz.Ja jestem meteopata i na mnie pogoda ma ogromny wplyw.Powinnam mieszkac w innym klimacie ,tam gdzie jest duzo slonca,cieplo i malo wiatru.Wiatru u nas dzisiaj nie ma ,ale jest ponuro,smutno.Rano nasz kotek blagal nas abysmy mu pozwolili poleciec do ogrodu,do lasu.Zauwazylismy ze nasz kotek regularnie spotyka sie z pieknym calym czarnym kocurkiem.Przychodzi do naszej Pusi z dosc daleka.Widzialam kiedys jak go zegnala i odprowadzala pod naszym domem.Dzisiaj objela meza noge i czule prosila aby,pozwolil jej wyjsc.Kocurek juz czekal na brzegu lasu.Widocznie byli umowieni bo bardzo mocno walczyla o wyjscie na dwor.Randka jednak ze wzgl.na pogode nie trwala dlugo.I Pusia dosc szybko wrocila do domku.Jest bardzo spokojna,ale jak cos chce to nie ma zmiluj.Walczy jak lew o swoje.Pieszczoty tez nam dawkuje,zeby nam nie bylo za dobrze.Ja jestem caly czas zadziwiona jak inaczej ,zachowuje sie kotek a,jak pies.Nasze dwa psy/corki/Sara i Yoriss sa duzymi opiekunami i strozami naszego obejscia.Sara to piekny rudy owczarek niemiecki.Yoriss to prawie labrador.Bardzo sie pieknie bawia.Sara jednak rzadzi.Jest duza i ma mir w tym towarzystwie.Pusia narazie im schodzi z drogi.Mamy dzisiaj dzien w ktorym radosc przeplata sie z ogromnym smutkiem.Towarzystwo ubezpieczniowe w ktorym ubezpieczony byl kredyt na nasz dom.Zalatwilo sprawe bez zbednych problemow.Rzetelnie i uczciwie.Ja tez ilekroc ze swego ubezpieczenia mialam jakies roszczenie bylam rzetelnie i fachowo zalatwiana.Nie mozna wiec mowic ze towarzystwa ubezpieczeniowe sa "zlodziejami" naszych pieniedzy.Moje doswiadczenia sa w porzadku i mysle ze nie jestem w tym stwiedzeniu odosobniona.To jest dla nas ogromna ulga ze strata ukochanego ziecia nie poniosla za soba jeszcze innych strat materialnych i wszystko jakos sie wyprostowuje i idzie ku lepszemu.Staramy sie szukac jak najlepszych rozwiazan naszych problemow.Jestesmy taka troche wloska rodzina.Duzo krzyczymy.gestykulujemy i sie obrazamy na siebie o byle co.ale jak przychodzi,powazna sprawa to stajemy za soba murem.Walczymy wtedy ostro.Razem.Dzisiaj odezwala sie do mnie siostra mego ojca z Niemiec,Padlo stwierdzenie "ze rodzina to rodzina"..Prawie 30 lat nie mielismy kontaktu z soba ,ale lepiej pozno niz wcale.I takim to stwierdzeniem koncze moja dzisiejsza opowiesc.Hala cdn.
wtorek, 7 czerwca 2011
Bardzo dobry dzien.................
Dzisiaj z samego rana spotkala mnie wielka radosc.Moj kolega jeszcze z sredniej szkoly/a to juz 55 lat temu/ przyslal mi wspaniale zdjecia z mego rodzinnego domu.Nie mialam zadnej pamiatki materialnej oprocz wspomnien w mej pamieci.Poprosilam go o to i zrobil mi te zdjecia.Tam teraz juz mieszka ktos zupelnie obcy.Bardzo byla niegrzeczna dla niego nowa wlascicielka domu.Ale i tak zrobil wspaniale zdjecia.Plakalam jak bobr ogladajac moje okna.Ogrod ktory byla wielka duma mojego dziadka.Krzewy posadzone jeszcze jego reka.Roza przy ktorej ogladaniu dziadek spedzal dlugie minuty.To wszystko jest a ich juz nie ma.Rzeczy materialne sa dlugo.Lakomy kaskwieczne a czlowiek jak mowila moja mama"uchodzi,uchodzi".Bardzo duzo radosci daje mi wracanie do pamieci.Pewnie tak to jest,ze im czlowiek starszy tym czesciej wraca do wspomnien.Cala ulice Krasinskiego zamieszkiwali blizsi i dalsi powinowaci mego dziadka Edwarda i babci Bronusi.Jacy oni byli dumni ze swego domu.Cala bliska rodzina mieszkala razem.Klocili sie z soba,kochali ,oplakiwali swoje niepowodzenia,ale byli wszyscy razem.Najpierw umarl dziadek, zaraz po nim babcia Bronusia.Potem do Niemiec wyjechala wieksza czesc rodziny,ci co zostali nie dali rady opiekowac sie tym domem.I dom zostal sprzedany,przez rodzine ktora mieszka w Niemczech.Pewnie bardzo im sie przydaly pieniazki na wakacje w cieplych krajach.Mysle ze babcia i dziadek jesli sobie razem siedza na jakiejs chmurce bardzo sie temu dziwia,ze nikt z rodziny tam nie mieszka.W ub roku zmarla siostra mego ojca.Ona bardzo kochala ten dom.Mieszkala w nim przeciez od urodzenia /jakies 82 lata/Kiedy zachorowala umieszczona zostala w domu pomocy spolecznej i tam dokonczyla swego zywota.Nikt nawet nie przyjechal na pogrzeb.Bo bylo to w koncu grudnia.Termin niedobry /bo Sylwester,Nowy Rok,/bo duzo sniegu itd Siostra z Niemiec dziedziczyla wszystko.Do domu nalezala jeszcze duza 2000 m dzialka.Ja o smierci siostry mego ojca dowiedzialam sie przypadkiem od dalszej kuzynki z Bielska-Bialej.Chodzilo pewnie o to zeby nie roscic sobie prawa do zachowku.Nawet mi to nie przyszlo do glowy aby,czegos oczekiwac.Mnie wystarcza to co mam.Mam na czym zjesc, mam na czym spac ,i co zjesc.Coz czlowiekowi wiecej potrzeba.Na tylu pogrzebach bylam i nie widzialam aby,komus cos niesli oprocz kwiatow.Zadnych dobr materialnych.Dzieci niech dorabiaja sie sama.Ani ja ,ani maz nic od nikogo nie dostalismy za darmo i zyjemy. I niech tak zostanie.Hala cdn.