sobota, 18 czerwca 2011

Moj swiat-jaki jest............

Jaki to on jest ten "moj swiat"?????Sama nie wiem?Lapie sie czesto na tym iz,nie bardzo moglabym zdefiniowac moje miejsce w otaczajacym mnie swiecie.Mysle jednak ze,porownanie z wielkim mrowiskiem i mala mrowka byloby dosyc trafne.Moj swiat to cztery sciany domu w ktorym mieszkam,to moj pokoj ktory bardzo rzadko opuszczam.Takze to wszystko co widze ze swoich okien.Widac duzo.Piekne stare lipy i deby.Pola ktorych juz nikt nie uprawia,bo nie warto sie trudzic.Unia i tak zaplaci doplaty bezposrednie.Cale wielkie polacie pol kiedys uprawne pomalu zamieniaja sie w step.Hasaja po nich zajace szaraki,spaceruja do stojne koguty bazantow i ich towarzyszki zycia male szare kurki.Czasem mozna zobaczyc bociana szybujacego nad sztucznym calorocznym bocianem zamieszkujacym na pieknym swierku rosnacym przed domem naszego sasiada pana W.W tym calym widoku urzekaja jednak najbardziej biale brzozy,dlugie smukle,dostojne damy.Sa jak panny na wydaniu w bialych sukniach.Bardzo lubie sie do tych brzoz przytulac.Czuje ich dobroczynne dzialanie..Pieknie pachnace o tej porze lipy umilaja nam wieczory na malym balkonie.U naszego przemilego sasiada rosnie jasmin .Jest to stary egzemplarz-jeszcze z tych bosko pachnacych/bo teraz to juz wogole nie pachna/.Slicznie wygladaja tez wierzbyhadera najpierw sa zielone potem biale ,i na koncu rozowe.Sa bardzo urokliwe.Nasz sasiad  to wielki milosnik kwiatow.Juz od wczesnej wiosny,ubrany w kowbojski kapelusz.sadzi,kosi,pieli podlewa.Jego maly domek przypomina nam chatke z bajki.Jak go widzimy na podworku to dla nas znak ze nalezy brac sie do roboty.Ten nasz sasiad to bardzo pracowity czlowiek.Jest dla nas przykladem jak nawet w starszym wieku nalezy zyc.Nie mozna gnusniec i czekac na rychla smierc.Ma ciezkie zycie gdyz zmaga sie z ciezka choroba alkoholowa swego doroslego syna.Syn zdolny bardzo taka "zlota raczka".Bylby wspaniala podpora dla swego ojca a tymczasem to ojciec musi byc jego pogotowiem ratunkowym.Bardzo mi przykro ze taki fajny facet ciagle sie stacza  coraz nizej.Byl na zamknietym leczeniu przez dwa miesiace a niedlugo potem znowu poplynal.Patrzac na niego watpie jaki jest sens wydawania przez nasze panstwo takich milionow na leczenie uzaleznionych.Gdzies czytalam ze sklonnosc do alkoholu jest spowodowana jakims bledem genetycznym wystepujacym dziedzicznie.Podobno to badacze amerykanscy do takich wnioskow doszli.Mysle ze genetyka jako galaz nauki powinna sie tym szerzej zajac.Wtedy leczenie byloby bardziej efektywne.Poki co-mamy coraz wiecej mlodych ludzi ktorzy regularnie pija.Ilu z nich w przyszlosci siegnie dna nie wiadomo?Oby jak najmniej.Jest jeszcze moj swiat ten z przeczytanych ksiazek,obejrzanych filmow ,internetu,poznanych nowych ludzi i faktow.Ale nadrzedna wartosc mojego swiata stanowi moja rodzina.To jest najwazniejszy z mych swiatow.Hala cdn.

Brak komentarzy: