wtorek, 21 czerwca 2011

Pierwszy dzien lata..........

Rozpoczelam wczoraj ,ale niestety wszystko sie skasowalo.Cos znow zle kliknelam.Tak to jest,"chciala by baba do raju........"Dosc czesto zaliczam takie bolesne upadki.Uczy to jednak pokory wszak cale zycie sie uczymy i glupi umrzemy.Wczoraj byl dla mnie bardzo mily dzien.Moj najstarszy wnuk we wrzesniu wstepuje w zwiazek malzenski.Ztej okazji przyjechal do nas z narzeczona zeby nam wreczyc zaproszenia na wesele.Samo zaproszenie bardzo eleganckie dowcipnie sformulowane.Teraz mozna zablysnac oryginalnoscia,sa wielkie mozliwosci.Wesele bedzie duze,gdyz rodzina mlodej Pani jest bardzo liczna.Niestety nas z naszej rodziny jest malutko.Cala uroczystosc ma byc bardzo okazala.Mlodzi z racji swych zawodow maja duze grono znajomych i gosci na slubie bedzie duzo.Obydwoje mlodzi sa bardzo przystojni.Sa piekna para.Ja bardzo sie ciesze ze doczekalam tej chwili.Jeszcze tak niedawno jezdzilam z moim wnuczkiem ogladac pociagi na dworcu centralnym,w muzeum parowozow.Calymi godzinami gapilam sie z nim na odjezdzajace pociagi.Mial na swojej glowce czapke kolejarska/prawdziwa po dziadku/Byl zafascynowany pociagami i kolejami.Skonczyl turystyke .Jest magistrem turystyki.Jego narzeczona studiowala rehabilitacje.Maja dobre zawody wiec chyba sobie w zyciu dadza rade.W czasie swej wizyty u nas opowiedzieli nam ile spraw mieli do zalatwienia w zwiazku z weselem.To cale logistyczne wyzwanie taka organizacja duzego wesela.Ale tak chcieli.Przy tej okazji wrocily do mnie/a ,jakze/wspomnienia z przed 53 lat.Na Slasku byl wtedy taki obyczaj/nie wiem czy jeszcze istnieje/ ze mloda Pani okolo 10 dni przed slubem piekla u miejscowego piekarza "kolocz".Taki wspanialy drozdzowy jaki tylko na Slasku pieka.Z serem,makiem i duza iloscia posypki.Im bardziej byl kolocz udany,smaczny tym lepsze mialo byc jej zycie malzenskie.Kolocz pieknie pokrojony i opakowany,mloda Pani musial rozniesc po znajomych i przyjaciolach.To bylo takie zaproszenie na slub do kosciola.Oczywiscie rewanzowano sie mlodej parze drobnymi upominkami slubnymi.Takze na wesele zapraszano osobiscie mloda Pani z mlodym Panem odwiedzali wszystkich osobiscie.Zaproszen pieknie drukowanych wtedy jeszcze nie bylo.Moje wesele bylo w moim rodzinnym domu.Bylo skromnie ,ale bardzo rodzinnie.Byl nawet moj ojciec.Wtedy to moja mama powiedziala mu ze da mu rozwod,ale powiedzial ze jemu nie jest rozwod potrzebny.Zawsze mnie to zastanawialo ,dlaczego nie byl mu potrzebny rozwod.Wszak mial juz druga rodzine i dziecko upragnionego syna.Dal mu na imie Edward po swoim ojcu.W naszym doroslym zyciu zostalismy z Edkiem nawet dobrymi znajomymi.Mieszka w Niemczech z zona i dwojka dzieci.Przy okazji pogrzebu ojca troche porozmawialismy z soba.Elzbieta konkubina mego ojca zmarla juz wczesniej.Bardzo cierpiala.Byla chora na SM duzo lat.Takie to historie rodzinnesie plota w naszym zyciu.Wspomnienia wracaja i odchodza.My za to trwamy i oby w jak naj lepszym zdrowiu czego wszystkim tez zycze.Hala cdn.

Brak komentarzy: