W tym blogu: MOJ SWIAT _ZYCIE CODZIENNE...... opisuję mój świat i moje życie codzienne....... To moja cudowna mozliwość rozmowy z Wami ,dzielenie się problemami i radosciami dnia codziennego Jesteście mi bardzo bliscy i Wasze zdanie o tym co pisze, jest dla mnie bardzo wazne.Mam nadzieję ,ze bedziemy się często spotykac.Pozdrawiam serdecznie.
poniedziałek, 31 grudnia 2012
Przezylam w tym roku wiele chwil dobrych i smutnych..........
sobota, 29 grudnia 2012
Fakty nad ktorymi przechodzi sie latwo...........
piątek, 28 grudnia 2012
Prawie wiosna........
czwartek, 27 grudnia 2012
Szczescie to takie uczucie ktore rosnie...........
Pogoda w Bramkach prawdziwie wiosenna.Slonce od rana a sniegu ani sladu.W dzien Wigilii juz zrobilo sie cieplo i szybko calkiem zniknal snieg.Wigilie spedzalismy u naszego syna w scisle rodzinnym gronie.Bylo bardzo uroczyscie .Ja osobiscie bylam zauroczona wygladem i przepieknym nakryciem wigilijnego stolu.Wiem ile to kosztowalo wysilku-przygotowanie tak wielu smacznych potraw i w takiej ilosci.Jednak najwieksza niespodzianka nie do przebicia bylo wyznanie mego najstarszego wnuka ,ze za kilka miesiecy -jak Bog da bedziemy razem z moim "generalem" prababcia i pradziadkiem..Ja oczywiscie sie poplakalam z radosci-no coz mam oczy w mokrym miejscu.Atmosfera stala sie podniosla i bylismy bardzo szczesliwi.Na zakonczenie kolacji zostal podany tort ktory wlasnorecznie upieklam.Czekoladowo-migdalowy bardzo sie udal i nie skromnie powiem,ze byl bardzo smaczny.To byl moj wklad w ta uroczysta kolacje.Mimo klopotow zdrowotnych ktore sie bardzo u mnie nasilily dalam jednak rady zrobic troche ciast.Oprocz wspomnianego juz tortu,pieklam rogaliki "topione" z makiem,keks,i sernik.Ale .bardzo bylam zmeczona.To juz jest ponad moje sily.Te rogaliki z makiem piekla nam zawsze moja mama i ja tez pragnelam podtrzymac ta tradycje.Mysle ,ze ktoras z mlodszych osob z rodziny podtrzyma ta tradycje.Po powrocie do domu,wysluchalam wspanialego reportazu w programie I-szym Polskiego Radia.Byl to reportaz z zagubionego na Syberii miasteczka Wierszyny.Mieszkaja tam potomkowie syberyjskich polskich zeslancow.W surowym klimacie Syberii gdzie -35 stopni C jest regula zyja nasi rodacy.I wyobrazcie sobie pojechali do nich przed swietami cala ekipa,nasi lekarze okulisci i optycy.Zawiezli im kilkaset par okularow i starannie dobrali do ich wymagan zdrowotnych i ich wzroku.Trzeba bylo slyszec jak ci starsi ludzie sie cieszyliz takiego daru.Wreszcie moga lepiej i wyrazniej ogladac swiat.Wspaniala inicjatywa -to jest konkretna pomoc w slusznej sprawie.Jedno co mnie bardzo uderzylo i ucieszylo zarazem to to ,ze ci ludzie wspaniale mowia po polsku.Nie chce sie wprost wierzyc ,ze ci ludzie bedacy tyle lat na obczyznie jeszcze 100km.na polnoc od Nowosybirska w malutkiej miescinie Wierszynie tak pieknie mowia w ojczystym jezyku.Starsi ucza mlodszych.Kultywuja stare polskie tradycje.Bardzo sie tym zachwycilam.Tym bardziej ,ze nasza mlodziez nie szanuje swojego jezyka.Te skroty slow,wulgaryzmy ktorymi sie posluguje nasza mlodziez wszechobecne nie rokuja dla czystosci naszego jezyka niczego dobrego.
Z okazji zblizajacego sie szybkimi krokami Nowego Roku chcialabym podjac jeszcze jeden temat.Wszyscy sobie slemy zyczenia ,cieszymy sie nimi szczegolnie kiedy plyna z serca od naszych internetowych znajomych i przyjaciol.Teraz internetowe przyjaznie i znajomosci nabieraja wg.mnie znaczenia i waznosci.Dla mnie tak samo wazna jest przyjazn zawarta za pomoca internetu jak i te zawarte twarza w twarz.Mozna sie nieraz zastanawiac,ktora jest bardziej wartosciowa a ktora mniej.Ja moge stwierdzic jedno ,ze z kilkoma osobami dla ktorych sobie zarezerwowalam slowo Przyjaciel pewnie nigdy bym sie nie spotkala gdyby nie internet.Dlatego nie zgadzam , z twiedzeniem iz,kontakt twarza w twarz jest niezbedny aby komus zaufac.Choc ja akurat znam kilka przykladow na to jak wiele ludzi mi poznanych w realu mnie potrafilo zawiesc.Dla mnie przyjazn,ma zawsze takie same cechy,bez wzgledu na to,gdzie sie narodzila czy tez jest rozwijana.W mojej sytuacji zyciowej,zdrowotnej taka przyjazn nawet wirtualna jest dla mnie najwyzszym dobrem.Pomaga mi w zyciu,mam z kim wymienic poglady.Bardzo sobie cenie slowa ktore w komentarzach na moim blogu zamieszczaja.Jestem wtedy taka dumna i radosna.Ciesze sie tez bardzo ogladajac ich piekne zdjecia z podrozy na ich blogach.Czuje sie wtedy tak jakbym te podroze,razem z nimi odbywala.Moje wspaniale znajome i przyjaciolki pieknie dokumentuja swoje podroze.Ich zdjecia to perelki fotografii.Z okazji zblizajacego sie Nowego Roku 2013 zycze tym moim wszystkim cudownym przyjacielom duzo zdrowia,szczescia i bardzo duzo milosci.Zdrowie i milosc to dwie najwazniejsze rzeczy w zyciu czlowieka.Jak sie ma zdrowie zdrowie i milosc w wszystkich jej postaciach ma sie wszystko.Dlatego warto zyc.........cdn.Hala
czwartek, 20 grudnia 2012
I znowu wspomnienia.......
Kilka dni temu obchodzila okragla rocznice urodzin bo 60-te p.Krystyna Janda.Wszystkie media czuly sie w obowiazku aby o tym napisac.O jej osiagnieciach,o wspanialych rolach,iartystycznych dokonaniach.Ale ja wlasnie chce napisac o niej jako o zwyklej kobiecie po prostu o mamie.Kiedy jej coreczka Marysia Seweryn miala 9 lat chodzila do szkoly przy ambasadzie francuskiej.Zajecia taneczne z dziecmi z tej szkoly prowadzila moja synowa Zosia.Do tej samej grupy chodzily jeszcze inne dzieci znanych osob z artystycznego swiata miedzy innymi coreczka p.Beaty Tyszkiewicz.Pani Krystyna z kazdych zajec osobiscie odbierala Marysie.Zawsze usmiechnieta ,mila ,sympatyczna.A przeciez akurat wtedy przezywala ,swoj rozwod.Dziwilam sie zawsze ,ze mimo tylu roznych zajec i prob teatralnych ,poswiecala tyle czasu swojej coreczce.Czasem rewanzowala sie nam za goraca herbate,biletami do Teatru Powszechnego gdzie grala na premierowe spektakle.Kiedy bardzo sie zkonfliktowaly z p.Joanna Szczepkowska odeszla z tego teatru.Niedlugo potem wyszla a maz za operatora filmowego sw.p.p.Edwarda Klosinskiego.Byla bardzo szczesliwa.Ciagle opowiadala jak to pieknie ja fotografowal i oswietlal jej maz.Marysia bardzo pieknie tanczyla ,ale byla bardzo niesmiala dziewczynka.Nigdy bym nie myslala ,ze zostanie aktorka.Jednak majac takie geny bylo to nieuniknione.Jak obserwowalam z jaka cierpliwoscia p.Krystyna zajmowala sie swoja coreczka bylam pod wrazeniem.Nie bylo by w tym niczego nadzwyczajnego,ale wtedy w teatrze p.Krystyna miala premiere za premiera .I potrafila to wszystko pogodzic.Obiecalam sobie ,ze juz nie bede ciagle wracala do wspomnien,ale jakos tak samo zycie sie uklada -no i ta nieszczesna"pamiec wsteczna" ktora ciagle mi sie wlacza.Jutro bede piekla rogaliki topione z makiem.Takie jakie piekla moja mama.Zawsze mowila ,ze na wigilie musi byc cos z makiem.Bardzo je wszyscy lubia i za kilka dni sa naprawde smaczne.Na razie juz koncze ........cdn.Hala......
poniedziałek, 17 grudnia 2012
Nie opanowane emocje..........
Dzisiaj w Bramkach pogoda jak to mowila moja babcia-zgnilizna.Ponuro,mgliscie ,mokro,snieg wogole znikl.Poniewaz mialam dzisiaj biala noc,wstalam dosc wczesnie.Nie mialo sensu,dalej sie wylegiwac.Ciagle przezywam ta wielka tragedie jaka sie zdarzyla w Stanach.Przypomnialo mi sie w zwiazku z tym pewne zdarzenie ktorego bylam uczestnikiem.Ja wiem ,ze kazdy ma teraz urwanie glowy,ale chwila przerwy tez zrobi wam dobrze i przeczytacie o moim przezyciu.Co prawda jest to sprawa nie wesola ale,godna chwili zastanowienia.Byl rok 1959 marzec.Lesny garnizon-kompania radiolokacyjna miedzy Ostrowcem Swietokrzyskim a Sandomierzem.Tam wtedy sluzyl moj maz mlody pporucznik..Mieszkalismy w takich malych domkach typu barakowego.Naokolo las i kilka gospodarstw rolnych.Pewnego dnia marcowego /bylam wtedy w 8 -mcu ciazy/uslyszalam jakies krzyki z strony dziedzinca koszarowego.Odleglosc od nas byla jakies 12 metrow.Wyszlam na ganek nagle i zobaczylam zolnierza chowajacego sie za blok stolowki i krzyczacego do mnie-niech sie Pani chowa.Nie wiedzialam co sie dzieje nagle z swistem kolo mojejglowy cos przelecialo i walnelo w framuge drzwi.Spojrzalam w strone koszar i zobaczylam jedna osobe lezaca i druga pol lezaca na ziemi.Po chwili przybiegl moj maz i opowiedzial mi co sie stalo.Jeden z zolnierzy poprzedniego dnia mial niesnaski z swoim bezposrednim przelozonym.Ten postanowil go ukarac aresztem 3 dniowym.Po rozmowie z dowodca wyzszym ranga tenze postanowil mu zamienic ten areszt na sluzbe wartownicza.Nastepnego dnie kiedy przygotowani do sluzby wartowniczej po zaladowaniu do karabinow ostrej amunicji-tak nie myle sie wtedy uzywano jeszcze ostrej amunicji w sluzbie wartowniczej zolnierze wyszli z budynku na plac jeden zazartowal z tego zolnierza ukaranego -widzisz taki jestes madry a idziesz na warte.Ten nagle podniosl karabin i wycelowal w niego smiertelnie go raniac.Potem zaczal strzelac na oslep i wszyscy sie rozpierzchli i wtedy wlasnie w moja strone poleciala kula.W koncu strzelil do siebie bardzo ciezko sie raniac.Kiedy przyjechali sledczy i prokuratorzy wojskowi z Krakowa na wizje lokalna powiedzieli mi ,ze od smierci dzielilo mnie kilka centymetrow.Kula utkwila w framudze drzwi.Teraz jeszcze kiedy o tym pisze mam wrazenie ,ze to byl jakis film amerykanski gdzie trup sciele sie gesto.Bardzo nam zal bylo tego zolnierza ktory zginal,byl to mlody chlopak z wioski pod Krakowem .Byl juz zonaty,mial male dziecko.Znalam go dobrze bo czesto jezdzilam z nim bryczka do pobliskiego miasteczka Ozarowa.Byl woznica tej bryczki i opiekowal sie naszymi konmi..To byl nasz rodzin oficerow srodek lokomocji..Ten zolnierz ktory strzelal byl bardzo gwaltownym czlowiekiem,nie potrafil opanowac swoich emocji.Jego reakcje na stresujaca sytuacje byly bardzo gwaltowne i stad cala tragiczna sytuacja.Gdyby siedzial przez 3 dni w areszcie moze by do takiej tragedii nie doszlo.Kiedy bylam jakies pol roku pozniej w Krakowie u lekarza wojskowego zobaczylam go .Doprowadzala go zandarmeria do lekarza ,stracil reke.Przechodzac kolo mnie skinal glowa ,czyli mnie rozpoznal.Potem dowiedzialam sie ,ze otrzymal wyrok 15 lat wiezienia.Teraz w obliczu tej amerykanskiej tragedii tak sobie mysle,ze bardzo trzeba umiejetnie postepowac z mlodymi gniewnymi.Trzeba wykazywac maksimum cierpliwosci i umiejetnie z nimi postepowac.Widze w tym role wielu psychologow ,pedagogow i wychowawcow zeby nigdy nie dochodzilo do takich gwaltownych reakcji i tragedii ........cdn.Hala
niedziela, 16 grudnia 2012
Czas wokol twarze zmienia...........
piątek, 14 grudnia 2012
Inna miara zaczynam zycie mierzyc..............
Wczoraj odwiedzily nas piekne sarny Bylo ich az siedem sztuk szly gesiego za soba ,i kiedy przyszly na ten dziwny step kolo nas zaczely sie pieknie bawic skakaly,pasly.Trawa ma juz okolo 2 metry wysokosci i smiesznie wygladaly te skaczace jak pileczki glowki saren.Mysle ,ze przyszly do nas aby,nam zlozyc swiateczne zyczenia.Mam nadzieje ,ze jakos przeszly ruchliwe jezdnie i szczesliwie wrocily do Kampinosu.Wczoraj bylysmy bardzo pogniewane z Pusia .Kiedy chcialam odkurzyc jej fotel pokazala mi pazury i prychnela zlowieszczo.Do wieczorasie zupelnie nie znalysmy.Wieczorem kiedy sie polozylam do lozka zobaczyla ja na wysokim regale.Siedziala sobie i mi sie bacznie przygladala.Po chwili ja pierwsza sie do niej odezwalam.Zawolalam ja i zachecajacym gestem pokazalam jej na kocyk na ktorym lubila sie zawsze polozyc kolo mnie.Po chwili zastanowienia wskoczyla do mnie i serdecznie sie przytulila robiac slodkie minki.Musialam ja drapac chwile za uchem i juz byla zgoda.Potem sobie poszla na swoje miejsce spac.Bylam tym zdumiona.Nie myslalam nigdy ,ze koty to takie rozumne stworzenia.Moj maz dzisiaj przyszedl bardzo smutny od kotkow.Zanosil im jesc i jedne z tych kotkow chyba zachorowal.Nic nie jadl tylko tak blagalnie prosil oczami -zabierz mnie Panie stad.Bylo mu bardzo przykro i teraz bardzo rozumiem tych wszystkich ludzi ktorzy sie nie moga oprzec blagalnemu spojrzeniu kotkow
Wczorajsza rocznica byla dla mnie bardzo przykra.Mimo ,ze bylismy rodzina wojskowa wszelkie dolegliwosci stanu wojennego nas nie ominely.Malo! tego mysle ,ze odczucia nasze byly najgorsze z mozliwych.Kiedy rankiem 13-tego obudzilismy i popatrzylam w okno zobaczylam dwa czolgi stojace kolo naszego bloku.Maz akurat chorowal i juz tylko czekal na Komisje Lekarska przed pojsciem do cywila.Bardzo sie balismy ,ze sie cos zmieni i nie puszcza go do cywila.Syn moj Janusz wybieral sie do Niemiec i 14-tego mial odebrac wizy wjazdowe do Niemiec.I juz niestety nie pojechal co wyszlo mu zreszta na dobre.Tak ze widzicie,obawy o los i rozne inne sprawy w kazdej rodzinie mialy rozne oblicza.Ja bardzo tez przezywalam.W mojej pracy ludzie z Solidarnosci dawali mi bardzo czesto odczuc,iz nie jestem mile widziana.Czesto kiedy wchodzilam do jakiegos pomieszczenia cichly rozmowy.Z biegiem czasu jednak przekonali sie do mnie i juz przyjeli mnie do swego grona.Bardzo mi bylo przykro ,ze tyle ludzi sie daje nabierac na hasla o wolnosci,solidarnosci.Przeciez PIS-owi chodzi o jedno o wladze-chca koniecznie moc podac haslo:teraz k...a.my.Przeciez oni juz rzadzili i co ztego wyniklo a,no nic zupelnie nic.Latwo sie madrzyc ale gorzej rzadzic i tym stwierdzeniem zakoncze......cdn.Hala
niedziela, 9 grudnia 2012
Bezcenne chwile w kuchni............
Wielkimi krokami zblizaja sie najpiekniejsze Swieta -Boze Narodzenie.Wkolo rozlegaja sie juz koledy,wszyscy mowia o swietach jak i co zrobic zeby byly wspaniale,uroczyste.Jakie prezenty kupic ,jakie menu ulozyc itd....Ja postanowilam Was moi mili czytelnicy zainteresowacmoim spojrzeniem na pewna czynnosc zwiazana z swietami.Nawet najbardziej zapracowane z nas od czasu do czasu postanawiaja ,ze w tym roku,napewno upieka ciasto.Postanowienie rzucone tak sobie "ad hoc" niesie za soba pewne konsekwencje i stajemy przed dylematem.Czy z naszej strony bedzie to tylko chec,czy wezmiemy sie ostro do roboty.Trudno jest odtworzyc przeszlosc ale kazdy moze ksztaltowac przyszlosc -tzn upiec wspaniale ciasto.W tym roku sprobojcie moje drogie /moi drodzy/pieczenie ciasta potraktowac jako swego rodzaju medytacje i terapie antystresowa.Wymyslcie najlepsze ,jakie mozecie sobie wyobrazic,ciasto swoich marzen,takie o jakim marzyliscie,ale nigdy nie mieliscie dosc czasu aby je upiec.Zawsze pieczenie wydawalo sie wam zbyt pracochlonne.Nie mozemy tego robic w pospiechu,trzeba sobiezarezerwowac na to czas.Domownikom oglaszamy ,ze przez jakis czas kuchnia jest niedostepna bo ja "artysta" tworze.Powoli ,dokladnie i z namyslem zgromadz wszystkie surowe skladniki do pracy tworczej:make,jajka, mleko ,dodatki,cukier.Potem korzystajac z swojej pamieci lub przepisu pomalu rob,miksuj, zagniataj,formuj.Wkladaj w to ciasto swoja dusze ,serce i wiedze.Kiedy wyjmiesz ciasto z pieca,smakowite,pachnace pomysl przez moment o roznicy miedzy tworzeniem ciasta-a sporzadzeniem go z"torebki" czy zakupie w cukierni.Takie ciasto z"torebki" moze zaoszczedzic nam czas,ale prawdziwy "artysta" kuchni -wie co jest prawdziwe a,co ledwie je udaje.Teraz kiedy zyjemy w wiecznym pedzie i,zabieganiu te chwile spokoju nad pieczeniem ciasta sa bezcenne.W moim domu kiedy moje wnuki byly male byla coroczna tradycja pieczenia ciastek i pierniczkow.Trzeba to bylo widziec;te umorusane buzie i male raczki zagniatajace ciasto.Ile radosci mielismy wtedy wszyscy.Ale swoja droga to ciekawa jestem czy pamietaja akcje pieczenia ciastek?Bo ja bardzo dobrze to pamietam.Dlugo po swietach jeszcze chrupalismy ciasteczka,Co utrwalilo sie ztego w ich pamieci ?Nigdy o tym nie rozmawialismy.Och ten pospiech .Ja jednak bardzo pamietam kiedy moja mama co roku piekla duze liosci pierniczkow na maslance taki to byl przepis.Byly swieze az,do Wielkanocy.Nigdy ich smaku nie zapomne.Bierzmy sie w tym roku za pieczenie czego Wam i sobie zycze.........cdn..Hala
piątek, 7 grudnia 2012
Jest pieknie.........
Wczoraj w Sw.Mikolaja nie dostalam zadnego prezentu-widocznie sobie nie zasluzylam.Ale przyrzeklam sobie poprawe i jak dozyje nastepnego roku to napewno Sw.Mikolaj o mnie nie zapomni.Wieczorem Pusia wyczula moj kiepski nastroj i przyszla do mnie i polozyla sie u mnie domagajac sie pieszczot.Bylo dobrze poki ja glaskalam jak tylko przestawalm uciekla.Pozniej maz zamknal ja przez nieuwage w szafie i siedziala tam cicho dopoki jej nie zaczelismy szukac.Az wreszczie zaczela sie dobijac zza zasuwanych drzwi cala wystraszona.Takich to roznych wrazen nam dostarsza nasza Pusi.A my starsi Panstwo badz co badz, musimy na to reagowac.
W tej chwili radio podalo "sensacyjna" wiadomosc.Eurodeputowany Marek Swiec postanowil po dwudziestu kilku latach opuscic partie SLD.Podal kilka roznych powodow.Jednym z nich ,iz nie mogl zniesc obecnej polityki SLD.Nie chce byc w Partii ktora jest juz 9 lat w opozycji.Ale sie jutro znowu rozszaleja wszystkie media.Moze to troche odwroci uwage od katastrofy Smolenskiej.Jak slucham tych wiadomosci z swiata to najbardziej sie ciesze z pozytywnych wiadomosci.Ale takich jest bardzo malo.Zobaczymy co jutro przyniesie nowy dzien -sobota......cdn...Hala
czwartek, 6 grudnia 2012
Moje pamietne Mikolajki......
Kiedy moje dzieci mialy juz swoje dzieci,a my wnuki.Mikolaje juz mialy inny charakter.W jednym roku byl to chyba rok 1992 za Mikolaja przebralam sie ja ich babcia.Bylam kiepskim Mikolajem.Stroj mialam taki troche wybrakowany,pozyczony w mojej pracy.Biedny byl ten Mikolaj troche taki wychudzony,ale prezentow mial caly wor.Najmlodsze wnuki mialy wtedy po 3 lata ,bardzo uwierzyli ,ze to prawdziwy Mikolaj.Pieknie mowili z wielkim przejeciem wierszyki i calkiem zasluzyli na prezenty.Glos tak zmienilam ,ze mnie nie poznali.Bylo wspaniale.W nastepnych latach juz nie pamietam jak bylo.Pamietam tylko taka gwiazdke ,kiedy moj syn pierwszy raz zobaczyl swego drugiego syna.Janusz przyjechal wtedy po dlugiej nieobecnosci w kraju.Sa piekne zdjecia z tej gwiazdki.Jeszcze pamietam kiedy wpadlam na pomysl kupienia na gwiazdke kazdemu szczoteczek elektrycznych do czyszczenia zebow.Ile bylo z tym zabawy i smiechu.Teraz juz wszyscy sa bardzo dorosli i od pewnego czasu prezenty to ksiazki o tematyce dostosowanej do zainteresowan osoby obdarowywanej.Ale tak naprawde to teraz to ja nie bardzo juz lubie swieta.Stracily dla mnie cala swoja magie .Juz nie mam przed oczyma tych rozdziawionych,zadziwionych buzi.Jest inaczej,rodzinnie ,nie ma gwaru,wszyscy powazni i zmeczeni bo intensywnie pracuja .Takie jest teraz to nasze zycie.Te moje wspomnienia sa checia przypomnienia tych innych wspanialych lat ktore teraz niektorzy chcieliby calkowicie zdeskrydytowac a,to jak widac nieprawda.........cdn..Hala
poniedziałek, 3 grudnia 2012
Barbary,Basienki,Baski,Basiulki,Barbry Barborki...........
W astrologii z tym imieniem wystepuja dwa zupelnie sobie odmienne symbole:lagodny wspolczujacy znak Ryby-moja corka Barbara jest z pod znaku Ryby o raz dzika planeta MarsKazdy z tych znakow pozostawia w ich charakterze swoj znak.Barbary z pod znaku Ryb bywaja natchnione i chodza wlasnymi sciezkami,ale rowniez potrafia w sobie uruchomic marsowa energie i oblicze.I wtedy nie ma zmiluj.Jesli sie raz straci zaufanie u Barbary ciezko jest to zmienic.Barbary sa bardzo wrazliwe na to co je otacza.Nie wytrzymuja dlugo w miescie i na salonach.Od wysoko cywilizowanego srodowiska ,wola wedrowki po polach i lasach,poranne mgly,zwierzeta i zabawy z nimi.Uwielbiaja dotyk ziemi bosa stopa ,nawet w domu kapcie sa im niepotrzebne.Bez klopotu aklimatyzuja sie na wsi,i w miejscach ktore mozna nazwac miejscami prymitywnymi.Stosunek Barbar do swoich najblizszych jest bardzo szczegolny.Jesli czas jest pomyslny pozwalaja szczegolnie swoim dzieciom,robic co sie im zywnie podoba.Nie ingeruje.Za to kiedy sie zaczyna cos zle dziac budza sie niej uczucia opiekuncze i poczucie odpowiedialnosci.W razie jakiegos zagrozenia gotowe sa walczyc jak lwice.Bardzo silnie jest u Barbar rozwiniety instynkt rodzinny,sa bardzo rodzinne i bardzo sie solidaryzuja z rodzina.Sa bardzo lojalne..Takie to sa w skrocie te nasze Barbary,Basie,Basienki..... W dniu ich swieta najlepsza zyczenia dla wszystkich mi znanych i ktore jeszcze poznam.Przedewszystkim zycze im zdrowia i bardzo duzo milosci.To dwie rzeczy dla ktorych jeszcze warto zyc...........cd.Hala.......
niedziela, 2 grudnia 2012
Sluchajcie radia............
piątek, 30 listopada 2012
moja Szwajcaria..........
czwartek, 29 listopada 2012
środa, 28 listopada 2012
Po stracie.........
Wczoraj ogladalam konferencje prasowa naszego premiera.Nie znam sie na polityce ale bardzo mi utkwil w pamieci taki moment a raczej pytanie jednego z dziennikarzy.Mniej wiecej taki byl sens pytania i odpowiedzi.Dziennikarz stwierdza ,ze byly premier p.Kaczynski bedzie pisal ksiazke i pyta premiera p.Tuska czy bedzie z wypiekami na twarzy ja czytal.Riposta p.Premiera Tuska wspaniala.-kazdy lubi czytac co o nim pisza i mysle ze jakies miejsce w tej ksiazce bedzie omnie i oczywiscie to przeczytam-moze nie z wypiekami na twarzy-ale napewno przeczytam.Brawo Panie Premierze pokazal Pan klase -a swoja droge ci dziennikarze mogli by zadawac ciut madrzejsze pytania.Z wielkim zainteresowaniem i zprzyjemnoscia mozna sluchac odpowiedzi Pana Premiera na pytania.Jak sobie wspominam wypowiedzi niektorych innych politykow,to serce rosnie jak mozna sluchac rzeczowo ,konkretnie i na temat.I to by bylo na tyle co dzialo sie w moim zyciu codziennym w ostatnich dniach.
niedziela, 25 listopada 2012
Uczucie blogiego spokoju...........
Jedna z moich milych znajomych na forach internetowych napisala mi ,ze bardzo sie ciezko dostac na mojego bloga i zostawic komentarz.Jakies dlugie wpisywanie swoich danych i kodow zabezpieczajacych jest uwazam nonsensowne.Ale tak naprawde,to ja pisze dla siebie i wcale mi nie zalezy zeby kazdy kto czyta moje wpisy je komentowal.Wiem ,ze czytaja mnie moi dawni przyjaciele z szkolnych lat,/mam o tym informacje/troche rodziny,troche innych milych mi osob.Ale jakies rekordy odwiedzin,sa mi zupelnie obce.Sama lubie zagladac na rozne blogi i zostawiac komentarze ale robie to z potrzeby serca a, nie aby poprawic komus statystyke.Zdaje sobie sprawe,,ze nigdy nie dorownam wspanialym profesjonalistom,podroznikom,fotografom.Mnie wystarczy ,ze kolega ktorego znam juzokolo 55lat napisze mi ,ze cieszy go ,ze pisze tak ciekawie o mojej kotce Pusi,a kolezanka napisze mi ,ze cos ja wzruszylo cos jej przypomnialo itd......To juz jest dla mnie wielka nagroda.Ciesze sie tez bardzo kiedy na forum ogolnopolskim blogow zostal zacytowany moj przepis z jednego postu na zupe nazwana w mojej rodzinie "nylonowa"To mi w zupelnosci wystarczy.Na caly swiat poszla tez moja opowiesc w "MYheritage"o mojej mamie z okazji Dnia Kobiet i nasze zdjecia.To sa dla mnie wystarczajace powody do dumy.Dzisiaj w tv wspominano 60 lat tv.Byly w wideotece zaproszone panie piosenkarki z dawnych lat.Pani Irena Santor i Pani Olga Jackowska "Kora".Otoz wsrod swoich wspomnien powiedzialy miedzy innymi iz nie jest sztuka zrobic kariere ale ja utrzymac przez wiele wiele lat.Bardzo madre to slowa.Pania Olge Jackowska poznalam kiedys prywatnie kiedy miala proby przy ul.Lazienkowskiej 7 to przemila nie wywyzszajaca sie osoba.Zawsze podkreslala,ze pochodzila z bardzo biednej rodzinyi jest szczegolnie wrazliwa na los osobnie radzacych sobie w zyciu.Cho c troche denerwowalo nas w nieskonczonoscpowtarzane glosno jej spiewanie ale jej przemily usmiech i podziekowanie za warunki ktore jej stworzylismy do prob .Wynagradzaly nam wszystko.Przeciez bylismy na premierowych koncertach za darmo,i nalezalo to docenic......cdn Hala
sobota, 24 listopada 2012
Co nieco sie wyjasnia........
Dzisiaj w Bramkach fatalna pogoda niebo calkowicie zachmurzone.Mgla i zapach jaki sie snuje po okolicy jest lekko mowiac bardzo nie przyjemny.Kiedy teraz mozna kupic piececentralnego ogrzewania w ktorych mozna palic czym sie chce-jest jak jest.Szczegolnie w dzien pochmurny mglisty bez wiatru daje sie to odczuc.Przeciez emisja do atmosfery tych zapachow jest bardzo szkodliwa dla wszystkich.Gminne centra ochrony srodowiska nie maja na to wplywu.Wszystko przez koszmarne ceny gazu i elektrycznosci.Mysle ,ze jakbyczesc srodkow ztzw.ochrony srodowiska mogla trafiac do spoleczenstwa,mozna by bylo negocjowac jakies umowy zbiorowe na dostawy gazu i elektrycznosci dla wsi.Ale kazdy sobie rzepke skrobie.I tak to wyglada..Dzisiaj moj maz zostal zaproszony do naszego sasiada na mala wodeczke.Skarzyl sie bardzo nasz sasiad na samotnosc.Tak,samemu na takim odludziu na wsi ciezko jest zyc.Dzieci daleko ,maja swoje sprawy,nawet poklocic sie nie ma z kim.Mysle ,ze moj "general" doceni jak ma dobrze ,ze ma mu kto zrzedzic.Zabieram sie do czytania nowej sagi-tez amerykanskiej autorki i tez dziejacej sie na przestrzeni stu kilkudziesieciu lat.Uwielbiam wprost zaczytywac sie w takie duze rodzinne opowiesci ktorych fabula oparta jest na wielu losach i pokoleniach powiazanych z soba rodzinnie .Napisze wam za kilka dni -jak mi idzie,bo smieszna sprawa ale wieczorem kiedy chce poczytac moja Pusia kladzie sie na ksiazkei domaga sie pieszczoty.Ulubionym jej zajeciem jest lowienie myszy siedzi obok w lesie kolo domu i poluje.Smiesznie to wyglada jak tak bez ruchu wyczekuje na swoja ofiare.Potrafi tak siedziec dobre kilkadziesiat minut.Kiedy wraca do domu.Mysli tylko o wypoczynku.Najlepiej przeszkadzajac swojej pani.Podobno koty nie maja pana ani pani jestesmy dla nich frends.Traktuja nas jak rownych sobie.Tak sie kiedys wypowiadal jakis uczony koci psycholog w tv.Jak to jest naprawde- kto to wie? cdn.....Hala
środa, 21 listopada 2012
Znowu goraco............
Ostatnio przeczytalam wielka sage rodzinna Howarda Fasta.Rzecz dzieje sie na przestrzeni stu kilku lat w USA.Poznajemy spoleczenstwo amerykanskie od pierwszych imigrantow z calego swiata az,do w pelni juz dojrzalego spoleczenstwa amerykanskiego w latach 70-tych ub.wieku.Na 1400 stronach jest wszystko:tlo spoleczne,wojny,zimna wojna ,wielki kryzys,wielkie milosci i wlasnie "praca u podstaw" nad postawami mlodych ludzi ktorzy teraz tworza spoleczenstwo amerykanskie.Wlasnie wczoraj skonczylam czytanie i zadumalam sie ,gdzie jest w wychowaniu mlodych ludzi blad w naszym kraju.Czy dzieje sie sie to wylacznie w domu w rodzinie?Czy takze w szkole ,na uczelni,w kosciele?Nie mam az,tak szerokiej wiedzy,aby to wiedziec,Ale intuicyjnie mysle ,ze wszedzie.Jedna z bohaterek tej sagi jest Barbara Lavette,corka i wnuczka amerykanskich milionerow /potomkow imigrantow/ ktora jako pisarka bierze czynny udzial w najbardziej dramatycznych wydarzeniach historiiStanow Zjednoczonych.Jej postawy i wybory zyciowe podobne sa do pewnej dobrze mi znanej Barbary -mojej corki.Oczywiscie w innych realiach i okolicznosciach.Ale podobienstwo jest bardzo duze.Ten sam upor ,i wola podnoszenia sie z upadku .Nie poddawanie sie przeciwnosciom losu.Slowa ktore wypowiada Barbara z powiesci na temat milosci mogly by spokojnie przypisane byc mojej Barbarze cytuje-Nie wiem juz nic o milosci.To najbardziejnaduzywane,falszywe slowo w rejestrze ludzkich slow.Ale ufac komus,wiedziec ,ze ta osoba bedzie tam,gdzie trzeba kiedy jej potrzebujesz,coz to,cholernie dobra sprawa .I tu juz moja Barbara by dodala-ze to wystarczylo by jej aby dobrze zyc.Zachecam do przeczytania autor Howard Fast 4 tomy o tytulach 1.Imigranci 2.Elita 3.Drugie pokolenie4.Dziedzictwo .Chetnie uslysze opinie moich znajomych z internetu........cd. Hala.
wtorek, 20 listopada 2012
Wspolczesna religia- mlodosc........
Wspolczesna RELIGIA jest Mlodosc i sprawnosc .Jej kaplanami sa instruktorzy fitnes i chirurdzy plastyczni,kosmetolodzy.Starosc chcemy wyrugowac z naszego horyzontu.Widac to bylo bardzo dobitnie np. gdy swiat domagal sie aby papiez Jan Pawel II ustapil,bo byl chory i coraz bardziej niedolezny.Jego autorytet i madrosc nie mialy wtedy zadnego znaczenia.Wogole sie nie liczyly. Czyzby wielka wojna pokolen?.Nie, tylko trzeba zadac od tych ktorzy wychowuja mlode pokolenia,aby uzmyslowili mlodym ,ze za kilkadziesiat lat tez beda w takiej sytuacji.Przeciez nie beda coraz mlodsi.Ich licznik takze bije.Kiedys przeczytalam w jednym z pism taka wypowiedz mlodego czlowieka cutuje"Emeryci ,moze sa i chorzy,moze ich boli,iciezko im stac,ale maja cos czego my nie mamy-czas.Niech wiec uszanuja dobro,ktorego nam mlodszym brakuje" I to jest cala odpowiedz na moje watpliwosci .Czy naprawde istnieje konflikt pokolen? Jak temu zaradzic?Bedzie to trudne w obecnym zwariowanym zyciu.A tak nawiasem mowiac zamiast pisac glupie ulotki i plakaty,lepiej puscic w godzinach szczytu dodatkowy autobus wtedy i emeryt ktory wraca z dodatkowej pracy/bo ma glodowa emeryture/i mlody pracujacy zmeczony,mogli by spokojnie usiasc.Tak wiele i tak nie wiele Czego i sobie i wam serdeczni zycze.........cdn..Hala
poniedziałek, 19 listopada 2012
Dlaczego tak szybko zostaja zapomniani............
Moja uwage skupilam na czym innym.Wielu z naszych wspanialych artystow odeszlo w ostatnich latach do krainy wiecznej szczesliwosci.Wspominamy ich przy roznych okazjach-najczesciej przy rocznicach smierci.15 listopada 1991 odeszla od nas Marta Mirska -wielka gwiazda piosenki lat 50.Poniewaz pracowalam w latach siedemdziesiatych ,jako rejestratorka w przychodni przy ul.Mokotowskiej mialam okazje poznac wielu slawnych artystow owczesnych czasow ,tak calkiem prywatnie.Rejon w ktorym nasi lekarze udzielali pomocy chorym byl gesto zaludniony wlasnie wielkimi slawami.Na ulicach Wyzwolenia,Marszalkowskiej,Jaworzynskiej i innych mieli swoje prywatne mieszkania.Korzystali wiec z naszej przychodni.Wtedy jeszcze sie nie leczono tak gremialnie prywatnie,lub w prywatnych klinikach.Ufano panstwowej sluzbie zdrowia .Przy ul.Wyzwolenia po 9 mieszkala Marta Mirska..Zaslynela wielkim przebojem"Pierwszy siwy wlos".Nie chciala tej piosenki nagrac mowiac iz,jest jeszcze za mloda na jakies tam siwe wlosy.Ale Hanka Bielicka ,uslyszawszy piosenke na probie przekonala ja,ze grzechem byloby zrezygnowac z takiego przeboju.I to Marta Mirska nagrala go pierwsz,chociaz dzisiaj uwaza sie ,ze to przeboj Fogga.Jak bylo naprawde ?kto to wie?Krazyla wtedy anegdota iz oboje zainteresowani probowali to ustalic za pomoca widelczykow do ciasta.Ale nic z tego nie wyszlo.Mieszkali naprzeciwko siebie,wiec jakos sie tam dogadali.Zreszta Marta Mirska po nagraniu kilku bardzo fajnych przebojow jak:"Wesoly pociag","Hej!chlopcy" kiedy do Polski zawital z zagranicy rock.Postanowila sie wycofac.Miala dopiero 47 lat.Byla chora i zaszyla sie w swoim mieszkaniu.Prowadzila pamietnik,pisala wiersze.Popadala w zapomnienie,zyla w biedzie.Chora na serce,nie miala zadnej opieki.Wrecz przeciwnie,sama,jezdzac na wozku inwalidzkim,opiekowala sie sparalizowanym po wylewie mezem.Kiedy ja poznalam jej piekny zmyslowy glos ,byla juz bardzo chora .Kiedy prosila o wizyte domowa swego lekarza,ulatwialismy jej jak tylko moglismy wezwanie i wszelka pomoc.Byla bardzo pogodna osoba.Lekarka kiedy wracala z wizyt domowych,zawsze opowiadala nam jak milo sie z nia rozmawialo.Nasza pielegniarka srodowiskowa ktora sie nia opiekowala ,zawsze bolala nad jej losem.Kiedy Polskie Radio podalo 16.stycznia 1991 nieprawdziwa wiadomosc o jej smierci w srodowisku zawrzalo.Mysleli wszyscy ,ze ktos z kolegow lub wladz ZAiKS zainteresuje sie blizej jej losem.Nic takiego sie nie stalo.W kwietniu 1991 roku zmarl jej maz,a Marta zmarla 15 lietopada 1991 roku 21 lat temu.Od roku na domu przy ul.Wyzwolenia 9 wisi tablica informujaca ,ze tutaj"w latach 1956-1991 mieszkala Marta Mirska,Krolowa Polskiej Piosenki"
czwartek, 15 listopada 2012
Zastanawiajace,niezrozumiale...............
środa, 14 listopada 2012
Jeszcze kilka fotek naszych zwierzakow......
Pislam o Jorisku i Sarze
Wszystkie dni sa trudne,bo nielatwo lekko zyc.............
Oj! nie latwo lekko zyc.Moja kolezanka z rodzinnych stron znowu by mnie skarcila.Ciagle mi powtarza ,ze ja denerwuje moje "smutasowanie".Niestety ,ja tak mam walcze z tym cale zycie ale,coz poradze jestem na przegranej pozycji.Wczorajszy dzien dlugo bede pamietac i usmiechac sie sama do siebie.A to za sprawa ,naszego pieska Jorisa.Joris jak juz wczesniej pisalam to prawie labrador w biszkoptowym umaszczeniu.Ma okolo 4 lata.Jest w domu mojej corki od malenkiego szczeniaczka .Bardzo jest przywiazany do suki starszej Sary /owczarek niemiecki/.Jest ona dla niego matka.Bardzo jej slucha .Wczoraj byla heca.Maz wyszedl do furtki zeby spojrzec do skrzynek pocztowych czy jest jakas poczta.Jorisek oczywiscie postanowil,ze dzisiaj to on sobie poharcuje.Czmychnal ,nawet maz nie zauwazyl kiedy.Polecial przez te pola dzikie gdzie trawa wysoka na poltora metra/podejrzewam ze Unia przestala placic za te ugory/ i znikl z horyzontu..Po dluzszym czasie ukazal sie ,jak mocno oszczekiwal pana jadacego sciezka na rowerze.Ale ten pan wiedzial ,ze psa nalezy zlekcewazyc.Nie oganial sie i Jorisek mu nic nie zrobil.Ale swoj wygawor mezowi ktory stal przy furtce wypowiedzial.Joris patrzyl na meza -a maz do niego -byles niegrzeczny bedziesz mial kare.Nie wolno ci isc do domu.Zostaniesz na podworku.Joris przyjal to z godnoscia.Sara poszla do cieplego domku a on zostal.Poszedl na koniec dzialki.,i sie polozyl.Co kilka minut przemieszczal sie blizej domu.Trwalo to dosc dlugo.Trzeba bylo wiodziec jak bardzo sie cieszyl kiedy juz mogl pojsc do domu na swoja kanape.Kiedy pozniej maz otworzyl furtke i zaprosil go do wyjscia ,nawet nie spojrzal.Juz nie mial ochoty na "gigant".Oboje Joris i Sara bardzo tesknia za Basia moja corka.Jak ona wraca do domu dostaja malpiego rozumu ,tak bardzo sie ciesza,nie powiem my tez.Mamy jednak zmartwienie z Pusia naszym kotkiem.Pusia pieknie sie zalatwiala od poczatku do kuwety.Ktoregos dnia latem maz ja wyjal z kuwety jak chciala sie zalatwici zabral na dwor.Teraz musimy ja wyprowadzac jak psa kilka razy dziennie.Na kuwete nawet nie spojrzy.Mam nadzieje ,ze jak bedzie mroz to sobie da spokoj z tym wychodzeniem na dwor.Samej mi sie chce smiac ,ze Wam takie glupoty wypisuje,ale takie jest moje zycie codzienne i moj swiat.Dzisiaj podziwialam naszego sasiada jak skrzetnie grabil liscie.Alez to pracowity czlowiek a ma juz swoje lata.Dzisiaj od rana palil liscie i ma nadzialce idealny porzadek.U nas lisci na pol metra ,trzeba sie bedzie w sobote za to wziasc,jak juz wszystkie opadna.A moze znowu tak jak w zeszlym roku sie obudzimy i liscie beda przeniesione pod plotem i wystarczy nam je tylko wygarnac?Pozyjemy,zobaczymy
Mam tylko jeszcze kilka slow na temat naszych seriali.Ostatnio tak sie sklada ,ze stracilam do nich serce.Nie chce mi sie ogladac,wole poczytac.Ale dwa seriale bede ogladac na pewno.Otoz "Ja to mam szczescie" i "Rodzinka.pl" to seriale w ktorych glownymi bohaterami sa dzieci.Jak ja sie smieje kiedy ogladam te male rezolutne dzieciaki -najmlodsze w obu rodzinach.Kacperek i Zosia to sa dla mnie mega gwiazdy.Jak pieknie weszly w swoje role ,sa naturalne,i swa gra wywoluja usmiech na mojej twarzy.O doroslych aktorow ktorzy im partneruja/nie przejezyczylam sie ja tak mysle/ sie nie martwie .Dadza sobie rade,ale dzieciaki sa po prostu boskie.Polecam ogladajcie jesli choc przez chwile chcecie jeszcze byc dzieckiem bo podobno tak to jest w kazdym z nas drzemie jeszcze dziecko............cdn.Hala
wtorek, 13 listopada 2012
Nie jest wazne,gdzie i jak daleko.............
Ostatnio tez sobie wspominalismy nasze ostatnie wspolnie spedzane wakcje tylko we dwoje z mezem.Bylo to dosc dawno.Dwa takie wyjazdy wspominam szczegolnie.Solina Gora Jawor -duzy osrodek kompleks sanatoryjno wczasowy.Wspaniale jak na tamte czasy wyposazony.Przepieknie polozony.Wycieczki fantastyczne .Cale Bieszczady w ciagu dwoch tygodni zwiedzilismy.Pogoda tez nam dopisala.Byla to druga polowa wrzesnia wiec feeria barw lasow bukowych porazajaca.Nigdy juz takiej pieknej jesieni nie ogladalam.Zal nam bylo wracac do domu.Drugi nasz wyjazd we dwoje ktory zajmuje szczegolne miejsce w moim sercu to wyjazd do Zakopanego do osrodka w ktorym juz nieraz bylam z moimi dziecmi.To Koscielisko ale,nie ten duzy kompleks polozony nizej a ten na prawie juz Butorowym Wierchu.Osrodek sklada sie z kilku goralskich chat i jednego duzego domu.Widok niesamowity na wszystkie strony Tatr.Kiedy wyjezdzalismy z Warszawy,byl koniec wrzesnia ,bylo bardzo cieplo ,prawie jeszcze lato.Wiec kiedy przyjechalismy na miejsce mielismy lato..Za dwa dni pojechalismy na Kasprowy.Kiedy jechalismy kolejka Zakopane bylo w mgle jesiennej ,nic nie bylo widacMartwilismy sie ,ze tam na gorze nic nie zobaczymy.Ale bardzo sie mylilismy.Gora przywitala nas pieknym sloncem i pol metrowym sniegiem z lekkim mrozem.Jednym slowem zima w pelni.Zakopane i wszystkie doliny ukryte jakby w wacie.Mgly calkowicie zasnuly widok.Kiedy zjechalismy w dol Zakopane bylo juz jesienne.Za dwa dni spadl pierwszy snieg.Zrobilo sie bialo.Ale za kilka dni ten snieg stopnial i zrobilo sie zupelnie wiosennie.Czyli jakby nie bylo,Zakopane w ciagu 10 dni pokazalo nam cztery pory roku.Brakowalo mi tylko cudownej muzyki Vivaldiego i jego"Czterech por roku".I jak widzicie moi drodzy jest co wspominac przy porannej kawie.A ze to nie zagranica i jakies tam Malediwy ale nasze swojskie Zakopane-wybaczcie mi......cdn....Hala.....
niedziela, 11 listopada 2012
Dni mijaja,a nasze mysli ciagle kraza........
Jeszcze musze opisac jedno zdarzenie z mego zycia.Kiiklanascie tygodni temu dokladnie we wrzesniu odezwal sie do mnie na SKYPE wysoki general USA niejaki David Petrauses.Ja tej rozmowy nie przyjelam /nie mam jeszcze kamerki do rozmow wideo/Kiedy kilka dni temu znowu dwukrotnie nagrala sie ta sama osoba razem ze zdjeciami /jedno cywilne drugie w pelnym generalskim umundurowaniu/z zapytaniem jak sie mam ?poczulam sie lekko zaniepokojona.Tekst byl lakoniczny-jak sie masz moja droga? Jutro koncze 60 lat.!Podczulam sie nie swojo -ukazal sie profil generala i informacja o tym iz konczy 60 lat.Napisalam wiec SMS z odpowiedzia iz,zycze Panu wszystkiego najlepszego itd.Okazjonalne zwroty grzecznosciowe.Najprawdopodobnie byl to jakis spam -ale troche dziwny.Wieczorem uslyszalam w wiadomosciach ,ze ten general bedacy szefem CIA podal sie o dymisji.Obama dymisje podobno przyjal.Powodem mialy byc kobiety szczegolnie podobno jedna ktora razem z nim sluzyla w Iraku i z ktora mial romans,W armii amerykanskiej niemoralne sie prowadzenie jest zagrozone nawet kara wiezienia.Ale przeciez on juz nie jest w armii.Przeczytalam wszystko co jest na jego temat w internecie.Nie powiem jest to bardzo ciekawy,interesujacy mezszczyzna..Ja wysnulam jeden z tego wniosek -nie zniszczyly go wojny ktorych byl uczestnikiem a zadala mu cios kobieta -a moze kobiety.....kto to wie.......Moze ktos z czytelnikow pomoze mi rozwiklac zagadke dziwnego spamu a ja poki co mam na swoim profilu na SKYPIE -3 piekne zdjecia pana generala......cd,n. Hala.
sobota, 10 listopada 2012
Kto to byl Tobis..............
środa, 7 listopada 2012
Po nieprzespanej nocy......
wtorek, 6 listopada 2012
Uff.po kilku probach sie udalo......
Kilka dni temu ogladalam w tv.piekny koncert jubileuszowy Radiowej Trojki z okazji 50 -lecia tego wspanialego radia.Poniewaz jestem z pokolenia ktore sie wychowalo na programie PR-Trojka,pozwolcie ,ze napisze kilka wspomnieniowych slow na ten temat.Dlugo by mozna o kochanej trojce pisac.Kiedy pracowalam przez 18 lat MDK przy ul.Lazienkowskiej 7 bylismy sasiadami z ul.Mysliwiecka 3,5,7,Byla to odleglosc jak sie potocznie mowi o rzut beretem.Ciagle sie spotykalismy na ulicy,i kiedy zaczelismy chodzic do trojkowej stolowki na obiady bylismy juz dobrymi znajomymi.Tam w stolowce spotykalismy wszystkich dziennikarzy,artystow i znane medialne postacie z swiata kultury,polityki.Lubilam sie przygladac jak na moich oczach mloda dziennikarka zamienia sie w prawdziwa lwice dziennikarstwa.Mam na mysli Monike Olejnik.Poznalam ja jak rozpoczela prace w "trojce".Skromna blond dziewczyna.A co z niej wyroslo?Poznalam tam wszystkich,nieraz dzielilam stolik w porze obiadowej z tymi ktorych potem sluchalam na antenie .Radio program 3 caly czas towarzyszy mi w moim zyciu.Pamietam pierwsze chwile Marka Niedzwieckiego,Mana,Andrussa,i wielu wielu innych.Poniewaz w naszym domu kultury mielismy wszpaniale sale do cwiczen, ciagle goscilismy roznych artystow ktorzy u nas odbywali swoje proby.Czasem ciezko bylo zniesc godzinne proby np.bardzo dobrze pamietam Kore Jackowska i jej proby i powtarzanie piosenek.Bylismy sluchaczami mimo woli premierowych wykonan.Nigdy nie zapomne prob Andrzeja Rosiewicza.Byl on naszym wychowankiem i czul sie u nas jak ryba w wodzie.Naprawde wielu naszych wychowankow jest teraz znanymi postaciami z duzym artystycznym dorobkiem.W takim to wspanialym miejscu przyszlo mi pracowac az,do emerytury. Na sali koncertowej "trojki"kiedy pokazywali zblizenie z publicznoscia rozpoznawalam wielu dawnych znajomych.Ale coz to "se juz ne vrati" jak mowia nasi sasiedzi z poludnia.Pozdrawiam wszystkich ....cdn...Hala
poniedziałek, 5 listopada 2012
Po prostu sie zalamalam……….
niedziela, 4 listopada 2012
Jeszcze zdjecia.......
O odpowiedzialnosci za slowa...........
sobota, 3 listopada 2012
To nasz dom w Bramkach
środa, 31 października 2012
Po zimie....wiosna....
niedziela, 28 października 2012
Troche za wczesnie..............
Mialam dzisiaj napisac o rutynie dnia codziennego.Dlaczego zdarza nam sie odczuwac takie wielkie zmeczenie i zniechecenie,powtarzalnoscia naszych codziennych prac domowych?Co robic a czego nie robic aby uniknac rutyny?Rutyny mozemy latwo uniknac kiedy jestesmy ludzmi,z fantazja,pomyslowymi,kreatywnymi w codziennych sprawach.Jednak wielu z nas wchodzac w dojrzaly wiek,starzejemy sie zbyt szybko.Coraz mniej nam sie chce,przestajemy sie uczyc,czytac,dyskutowac.Jest to oczywiscie uwarunkowane srodowiskiem i warunkami w jakicch zyjemy.Ale przeciez nie trudno jest o pogawedke z mila sasiadka czy nawet z naszym pupilem z braci mniejszych.Mozemy z nim sobie dobrze porozmawiac na kazdy temat.Siegajmy po ksiazki nawet te ktore juz przeczytalismy.W Polsce ludzie niechetnie z soba rozmawiaja.Dominuje u nas typ czlowieka ktorego ja na wlsny uzytek nazywam"Ja wiem lepiej".Sa to ludzie ktorzy cokolwiek uslysza,zawsze skomentuja,ze niewazne,co mowisz ja i tak wiem lepiej od ciebie.W rzeczywistosci sa to ludzie zamknieci w sobie,ktorzy wlasnie w ten sposob przykrywaja swoje poczucie niskiej wartosci i swoje leki.Trudno jesli ma sie w swoim otoczeniu takich ludzi,walczyc z rutyna,starzeniem i zniecheceniem do zycia.Bo rutyna to nuda,monotonia ,stagnacja,biernosc,a wostatecznosci- kres.Rutynowo dziala nasz mozg,nasze organy wewnetrzne.Wielu z na podporzadkuje sie rutynie jako mechanizmowi ktory porzadkuje nasz swiat.I to jest zarowno dobre jak i zle.Nie mozna przeciez sluzyc dwom bogom naraz .Trzeba wybrac zloty srodek,ale jest to niezwykle trudne ale nie do wykonania.Zmieniajmy sie nie poddawajmy sie rutynie.Kazda czynnosc mozemy wykonac zawsze troche inaczej.Nawet gotowanie zupy pomidorowej mozemy za kazdym razem wykonac inaczej.Raz bedzie z ryzem gotowanym w srodku/taka po slasku zasypana ryzem/.Innym razem z ryzem podanym osobno.Mozna jeszcze ja podac z makaronem.Z pietruszka lub koperkiem.Za kazdym razem bedzie to ta sama zupa pomidorowa ale,inna.Temat rutyny w naszym zyciu jest bardzo wazny.Mam jeszcze kilka przemyslen w tym temacie i do tego napewno wroce w najblizszym czasie.Pozdrawiam wszystkich ktorzy zawedrowali do mego bloga i zapraszam znowu cdn......Hala....Czekam na milych czytelnikow./Musialam dopisac tych kilka slow bo nie chcialo sie zapisac.Ciagle problemy z publikowaniem postow..Hala.