W tym blogu: MOJ SWIAT _ZYCIE CODZIENNE...... opisuję mój świat i moje życie codzienne....... To moja cudowna mozliwość rozmowy z Wami ,dzielenie się problemami i radosciami dnia codziennego Jesteście mi bardzo bliscy i Wasze zdanie o tym co pisze, jest dla mnie bardzo wazne.Mam nadzieję ,ze bedziemy się często spotykac.Pozdrawiam serdecznie.
poniedziałek, 19 grudnia 2011
zyczenia..........
sobota, 17 grudnia 2011
rocznice........
czwartek, 15 grudnia 2011
o swietach..............
wtorek, 13 grudnia 2011
Jeszcze raz wracam...........
poniedziałek, 12 grudnia 2011
Benefis aktora........
Wszystkie media zamiescily informacje o benefisie aktora Daniela Olbrychskiego.Bardzo sie zdziwilam ze to juz 50 lat,jego pracy artystycznej.Pol wieku pracy na scenach teatrow ,i planach filmowych calego swiata.Ja chce napisac o jego jednej z pierwszych rol.Bylo to w Sandomierzu,-wczesne lata 60-te ub.wieku.W pieknych plenerach Sandomierza rezyser Andrzej Wajda kreci film "Popioly".Jedna z rol powierzyl mlodemu aktorowi Danielowi Olbrychskiemu.Poniewaz zolnierzom i oficerom naszej jednostki rezyser A.Wajda powierzyl wazne dla filmu role wojsk napoleonskich my rodziny tlumnie przybylismy na plan,aby ogladac krecenie filmu.Widzielismy jak trudna to praca i rezysera i aktorow.Kiedy wojska napoleonskie szly do ataku,za Wisla powinny wybuchnacsalwy armatnie i ukazac sie dym.Dubli bylo co niemiara.Ciagle bylo cos nie tak To za wczesnie to za pozno.Powtarzaniom scen nie bylo konca.Bardzo sie rezyser denerwowal,i na aktorow i na ekipy techniczne.Pod kosciolem na slomie odpoczywal mlody aktor Daniel.Moj synek zagadnal go o konia na ktorym jezdzil w filmie ,chwile z nami porozmawial,jeszcze wtedy nic nie wzkazywalo,ze tak pieknie rozwinie sie jego aktorska kariera.Po kilku dniach zakonczenie prac na planie filmowym i tradycyjny bankiet w Garnizonowym Klubie Oficerskim i ja tam bylam miod i wino pilam...........
Dzisiaj w Bramkach ladna pogoda.Sloneczko i nie bardzo zimno.Nasza Pusie znowu pogonily psy na duze drzewo,siedziala tam dosyc dlugo,my jej szukalismy,po kilku godzinach jak zglodniala wrocila do domu.Taka z niej alpinistka.Moja znajoma pani z internetu ktora prowadzi ciekawa dzialalnosc i blogowa i biezace dokumentowanie srodowiska bardzo mnie zaskakuje swoja tworczoscia.Dzieki niej poznaje ciekawe srodowiska,przyrodnicze,krajoznawcze.Zdaje mi se czasem jakbym w tych miejscach byla razem z nia i razem z nia zwiedzala te wszystkie ciekawe miejsca,rzeczy i ludzi.Dzieki takim pasjonatom my ludzie nie mogacy bezposrednio uczestniczyc w tych wydarzeniach mamy namiastke uczestnictwa w roznych wydarzeniach./troche tak pisze-maslo maslane/cdn.Hala
niedziela, 11 grudnia 2011
ciag dalszy........
obiecalam-wiec pisze.............
Juz raz napisalam i jakims dziwnym trafem kiedy przycisnelam przycisk"publikuj" wszystko jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki zniklo-po prostu.Zaczynam drugi raz.Nie wiem co sie dzieje? Czarna magia.Stan wojenny trwa nadal.Chodzimy do pracy,uczymy sie,ale entuzjazmu w sobie nie potrafimy wykrzesac.Wszystkie niedogodnosci stanu wojennego dotycza nas rodziny wojskowe w tym samym stopniu co rodziny cywilne.Mnie osobiscie ogromnie smieszyla sprawa tzw."rozmow kontrolowanych"Mielismy dwa telefony linie wojskowa i cywilna i oba byly zawziecie kontrolowane.Kiedys z kolezanka z pracy krytykowalysmy naszego dyrektora i nagle wlacza sie ktos z centrali i smiejac sie mowi"to Panie nie wiedza ze kazdy Dyrektor to Bog iCar w jednej osobie"Parsknelysmy na to smiechem,ale mile to nie bylo.Potezne kolejki w naszym sklepie zajmuja duzo czasu.Kiedy przychodzi kawa kolejka jest ogromna.Jest ciezko.Maz moj choruje.Ciagle kontrolowany jest przez swoje wladze czy rzeczywiscie jest chory.Wlasnie by sie przydal aby kontrolowac robotnikow wyladuwujacych wegiel z wagonow.To jakas paranoja..Partyjni pseudo koledzy nachodza nas w domu i agituja do pracy w kontroli wladz cywilnych-teraz rzadza wladze wojskowe.Maz idzie do szpitala.Jest badany diagnozowany i zapada decyzja -emerytura.Sklada legitymacje partyjna.Okres w ktory maz idzie na emeryture jest bardzo niekorzystny finansowo.Odczuwamy to bardzo bolesnie na wysokosci emerytury przez cale dalsze zycie.Ale cos za cos.Albo swiety spokoj albo pieniadze.Wybieramy to pierwsze.Jakos sobie damy rade.Nagle dostajemy paczke od znajomej z Niemiec.Artykuly zywnosciowe i smakolyki ,kawa,herbata i prawdziwe czekolady.Wyroby czekoladopodobne na kartki zupelnie mi nie przypadly do gustu.Dziele sie tymi prezentami z moja mama,odrazu jej wysylam paczke.Skad te paczki?Wszyscy Niemcy ktorzy mieli jakas firme zwolnieni zostali z podatku jesli wyslali paczke do biednych glodujacych polakow.Takze od ludzi poznanych przez naszego syna na winobraniu -dostajemy paczki.Sa to artykuly zywnosciowe,dziele sie ze znajomymi tymi dobrami.Mama moja w tym czasie ulega wypadkowi ma zlamana reke .W kolejce po kawe zlamano jej reke.Byl ogromny napor przy otwarciu sklepu .Na Slasku ludzie sa bardzo niecierpliwi.Ciezko pracuja i sa bardziej wyczerpani.
Cos mi znowu komputer szwankuje przerywam pisanie cdn.Hala
sobota, 10 grudnia 2011
wspomnienia o staniewojennym...........
Dnia 13.12 mija kolejna rocznica stanu wojennego.Juz tyle lat minelo a w mediach caly czas -dyskusja .Czy byl on potrzebny? Co dal polakom?Czy byl wielkim zlem dla naszych rodakow itd.Roznej masci redaktorzy glownie mlodzi ludzie wypowiadaja sie autorytatywnie na ten temat.Ci i zlewa i prawa.Co oni wlasciwie wiedza?Mlodzi ludzie ktorzy wtedy byli dziecmi lub ich jeszcze wogole nie bylo zabieraja glos i osadzaja autorow stanu wojennego od czci i wiary.Postanowilam wiec zabrac glos na ten wazny dla mnie i mojej rodziny temat.Dla mnie osobiscie i mej rodziny byl to dzien ktory odwrocil w mojej rodzinie wszystko o 180 stopni.Moj syn na przekor wszystkim po pobycie w wakacje za granica w Belgi ,Francji Niemczech i zakosztowaniu luksusu/wtedy u nas nie bylo niczego/postanowil odmienic swoje zycie .Za przykladem mego brata przyrodniego i jego rodziny pragnal wyjechac do Niemiec i tam pozostac.Ze wzgl. na pochodzenie z dziada pradziada nie mial by z tym wiekszych problemow.Poniewaz oddal paszport do owizowania do Ambasady Niemieckiej 10 grudnia mial termin jego odbioru 14.grudnia.Rankiem 13 grudnia byla juz inna rzeczywistosc.Pod blokiem stay zaparkowane dwa czolgi jako ze bylo to osiedle gdzie mieszkala kadra wojskowa roznych Warszawskich instytucji wojskowych.Do Ambasady Niemieckiej niestety,dostac sie nie bylo mozna.Syn moj byl wtedy studentem 3 roku AWF.Zal mi bylo bardzo ze chce wyjechac nie konczac studiow.Ale taka podjal decyzje.Zycie jednak inaczej ustawilo jego los.Jaka ja bylam szczesliwa ze tak sie stalo.Uznal to zrzadzenie losu jako palec Bozy i odstapil jak nam powiedzial"na razie " od tego wyjazdu.Tak wiec wprowadzenie stanu wojennego mialo w mojej rodzinie raczej skutek pozytywny.W pracy jako zona oficera nie mialam lekkiego zycia.Ciagle milkly rozmowy kiedy wchodzilam,lub zmieniano szybko temat rozmow.Rozgoraczkowane glowy moich kolezanek i kolegow bardzo przezywaly ta sytuacje.Ja tez wcale nie mialam lekko.Maz postanowil sie nie angazowac w zadne dzialania do ktorych go starano sie zmusic/komisarzowanie w cywilnych instytucjach fabrykach itd./Po prostu jego stan zdrowia bardzo sie pogorszyl i musial przejsc na rente chorobowa a,po niej na wczesniejsza emeryture.,w stopniu pplk.Teraz skupilismy sie na jego leczeniu.Nie bylo wcale tak latwo .Wszystkiego brakowalo Podobno istnialy sklepy jakies specjalne ,ale my nie mielismy o nich zadnych wiadomosci.Zycie nasze podlegalo takim samym ograniczeniom jak wiekszosci ludzi.Dotyczyly nas wszystkie rygory stanu wojennego.Wogole to jak siegne pamiecia nigdy zaden minister Obrony Narodowej nie wyroznial oficerow i nie ulatwial im specjalnie zycia.Sprawdzala sie zasada ze "szewc bez butow chodzi".Latem 1982 roku moj syn chcial bardzo wyjechac na winobranie do Francji.Nie mogl dostac paszportu.Poszlismy nawet ja z mezem na rozmowe do MSW w tej sprawie ale nic nie wskoralismy.Maz jako oficer reczyl za syna.Niestety na prozno.Dopiero kolezanka ,ktora miala kolezanke w Biurze paszportow zalatwila iz,syn odebral paszport bez wiekszych problemow.Takie to byly czasy.Syn wyjechal na winobranie i spokojnie wrocil samolotem do Polski z Paryza.Lecial na bilet kogos kto juz zostal w Paryzu.Jakby byla jakas katastrofa nawet bysmy nie wiedzieli ze tym samolotem lecial nasz syn.Byl bardzo zadowolony.Zarobil troche pieniedzy i przywiozl dla nas prezenty glownie zywnosciowe.Jaka ja bylam przeszczesliwa ze,moj syn skonczy studia.Moj brat i bratowa narazie nie mogli sie z nami kontaktowac.Byli w tzw.obozach przejsciowych przesiedlenczych.Na razie koncze ,ale wroce jeszcze do tego tematu w nastepnym poscie.
wtorek, 6 grudnia 2011
Po swiecie................
Na drugi dzien po Barborce dowiedzielismy sie z mediow,ktoi kiedy uczcil gorniczy trud.Rozne byly komentarze padaly zarzuty i z lewa i z prawa.Jedno mi sie osobiscie nie podobalo.Pan prezes Kaczynski kiedy jego wywiad mu doniosl ze do gornikow na Slask premier sie nie wybiera,szybko tam pojechal.Glosil jak zwykle swoje tyrady pelne nienawisci do rzadzacych.Nie rozumiem,wogole poczynan pana Prezesa.Dlaczego przybral on pozecalkowitej negacji tego co robi rzadzaca wladza.Z jaka zloscia ,nienawiscia i zaciekloscia wyglasza krytyke ,poczynan rzeadu.Przeciez kiedy byl premierem,tez nie lubil kiedy go bezpardonowo krytykowano.Sam wie dobrze,ze nie jest latwo wszystkim dogodzic.Moze jednak juz o tym zapomnial.Wogole ,jego twarz,zaciekla wroga zdradza jego wielki problem.Brak przez niego akceptacji dla wszystkich ,myslacych inaczej i braku tolerancji dla innych ludzi.On,wg. mnie wogole jest pozbawiony empatii na drugiego czlowieka.Jemu samemu jest chyba ,przez to zyc bardzo smutno.....Dzisiaj w Bramkach piekna pogoda ,ale jest dosyc zimno.Trawa jednak zaczela sie bardzo pieknie zielenic i rosnac.Jak tak dalej pojdzie to bedziemy ja jeszcze raz kosic.Ja chyba zartuje bo od zimy jednak nie ma odwrotu ,bedzie co ma byc.Ogolnie spokojnie.Tak naprawde to cierpie na syndrom wypalenia.Nie chce mi sie nic ani pisac ,ani czytac ,ani zyc.Tyle sobie obiecywalam robic w dlugie jesienne wieczory, a tu ledwo zyje.Juz i czekolada nie pomaga.Mam szanse tylko na powiekszenie swoich gabarytow.Wszystkie rady ,sprowadzaja sie do tego zeby cos ,robic ale kiedy mnie sie nie chce nic .....to co mam robic?Spac tez nie moge.Moze to jest taka sezonowa depresja ktora mnie dopadla?.Moze ktos z blogowiczow cos do mnie na ten temat napisze? Bardzo prosze Czekam Halina cdn.
sobota, 3 grudnia 2011
Barborka.............
piątek, 2 grudnia 2011
Smutno mi.............
czwartek, 1 grudnia 2011
T-jak talizman...............
Kazdy z nas ma jakis przedmiot ktory jest dla niego bardzo wazny.Pieczolowicie go przechowuje,dba o niego.Mysli o nim bardzo cieplo.Ja tez mam jedna rzecz,ktorej nigdy bym nie chciala zgubic.Nie jest to zaden wartosciowy przedmiot,ale dla mnie ma ogromna wartosc glownie sentymentalna.Jest to taka skromna plastikowa broszka ktora nosila moja mama.Zaden klejnot.Nigdy nie bylo jej stac by sobie dla siebie cos cennego kupic.Od kogos dostala ta broszke.Czesto ja nosila i to byla jej jedyna bizuteria przez dlugie lata.Kiedy odeszla ja wsrod jej rzeczy ja znalazlam i bardzo mnie jej wyglad wzruszyl.Jest dla mnie bardzo cenna pamiatka.Z alfabetu teraz litera "T".Na litere T jest imie dla mnie bardzo mile "Teresa".W moim zyciu dwie osoby o tym imieniu byly dla mnie bardzo wazne.Jedna z nich to przyrodnia siostra mego meza.Kiedy my bralismy slub ,ona byla malutkim dzieckiem.Pozniej jakos bardzo sie od siebie oddalilismy.Mielismy slaby kontakt z soba.Ot ,tak doraznie od czasu do czasu sie spotykalismy.Wiedzielismy o sobie mniej wiecej.I to bylo wszystko.Terenia bedac malym dzieckiem ciezko zachorowala,co nie pozostalo bez wplywu na jej kondycje i zdrowie.Cale zycie borykala sie z ogromnymi problemami zdrowotnymi.Mimo to bedac ambitna madra dziewczynka skonczyla srednia szkole i zdobyla dobry zawod.Ja dopiero teraz po tylu latach zdalam sobie sprawe z tego jak jej bylo ciezko.Teraz dzieki internetowi nawiazalysmy serdeczny kontakt.Poprawily sie nasze relacje rodzinne.Wiemy o sobie coraz wiecej i wspolnie przezywamy rodzinne problemy.Ja wreszcie poczulam sie tak jakbym miala mlodsza siostre ktorej nigdy nie mialam.Chociaz mieszkamy daleko od siebie jestesmy razem.Druga Teresa w moim zyciu to kolezanka z ktora pracowalamBylysmy bardzo zaprzyjaznione.Pomogla mi nieraz,i ja jej tez.Wspieralysmy sie w trudnych chwilach.Potem kiedy ona zmienila prace ,zalozyla swoja firme,nasz kontakt sie urwal.Czyli tak to jest Jedno sie konczy a drugie zaczyna.Zycie nie znosi prozni.Mam teraz znowu swoja Tereske i bardzo sie ciesze.Dzisiaj w Bramkach bylo bardzo brzydko.Caly dzien wisial smog.To efekt palenia w piecach byle czym.Ale niestety z tym sie nie da walczyc.To jest walka z wiatrakami.Banalne ,ale prawdziwe.Dowiedzialam sie jednak bardzo fajnej rzeczy.Gmina Blonie przystepuje do zalozenia szeroko pasmowego internetu.Moze za kilka lat nie bedziemy juz miec problemow z laczeniem sie z swiatem.cdn.Hala
wtorek, 29 listopada 2011
Nastepne litery alfabetu od konca...............
poniedziałek, 28 listopada 2011
ale wialo..........
spotkala nas dziwna historia.Nad Bramkami przeszedl huraganowy wiatr.Dulo niemilosiernie.Na posesji bylo bardzo jeszce duzo lisci z drzew ktorych juz nie mial kto sprzatac.Wszystkim sie juz znudzila ta syzyfowa praca.Dzisiejszej nocy przyroda zalatwila to za nas.Wszystkie liscie wywialo w rozne zakamarki ogrodu.Z tamtad latwo juz je bedzie uprzatnac.Na trawie juz nie ma lisci.Jest uprzatniete.Tak ,to przyroda pomogla leniom."Z" to kolejna litera mojego alfabetu N a "z" rozpoczyna sie znane wszystkim slowo -zazdrosc-zawisc.Zazdrosc jest uczuciem ktore potrafi do cna zawladnac czlowiekiem.Kazdym bez wyjatku.Nie zdajemy sobie czasem sprawy,jak silne bywa w nas uczucie zazdrosci.Myslimy ze jestesmy od tego wolni.Nic z tego ono jest w nas ,i tylko od nas zalezy jak sobie z tym uczuciem potrafimy dac rady.Mozna byc zazdrosnym o rozne rzeczy ,i male i duze.Mozemy byc zazdrosni o to,ze sa ludzie ladniejsi,bogatsi,zdrowsi.I kiedy zazdroscimy takich zwyklych rzeczy nasze zycie jest bardzo smutne.Ciagle jestesmy wtedy nie zadowoleni z wszystkiego.Zdaje sie nam iz,wszyscy zyja lepiej odnas.Ale,jakos nie zastanawiamy sie iz,to moze byc nasza wina,ze to my czegos nie do pilnowalismy,za malo sami niezadbalismy aby,zylo sie nam lepiej dostatniej.Myslimy ze to jacys"ONi"nam w przeszlosci przeszkadzali i przez nich jest jak jest.To wcale nie prawda.Winni jestesmy niestety my sami.ZAZDROSC Ja niestety nie jestem wolna od tego uczucia:mam kilka spraw ktorych zazdroszcze moim bliskim i roznym ludziom.Przede wszystkim zazdroszcze ludziommozliwosci zwiedzania swiata.Ogladania tych pieknych miejsc na calym swiecie-wszystkich cudow swiata.Tego im nikt nigdy nie zabierze.To juz na zawsze,zostanie w ich sercach,oczach,pamieci.Beda mogli kiedy zamkna oczy,przesuwac jak w kalejdoskopie obrazki z tych wszystkich miejsc w ktorych byli.Marzylam kiedys iz,moze ktores z moich dzieci bedzie mieszkac za granica i ja bede go odwiedzac.Mimo realnych mozliwosci nie zdecydowali sie na zamieszkanie w innym kraju.Moje podroze tez ograniczyly sie do Polski.Bylam tez na Ukrainie i w dawnych Demoludach.Teraz juz na podroze jest za pozno.Choc moglabym teoretycznie pojechac wszedzie.Zazdroszcze tez ludziom asertywnosci.Umiejetnosci mowienia "nie" kiedy sprawa jest dla mnie niekorzystna.Ja tego nigdy nie umialam i brnelam w slepe zaulki.Ciagle sie wplatywalam w w jakies nie korzystne dla mnie historie.Chcialam byc dobra dla wszystkich,ale nic to nie dawalo.Nie bylam przez to ani bardziej lubiana,ani mocniej kochana.Ot,byla sobie Halinka,Pani Halinka, mama Halinka,babcia Halinka ale, bez niej tez byloby rownie dobrze.Jest to jednak wylacznie moja wina i ja to dobrze odczulam na wlasnej skorze.ZAZDROSNA bylam takze kiedy dzieci moich znajomych osiagaly wieksze sukcesy od moich dzieci.Byla to jak teraz po latach widze skrajna glupota.Zazdroscilam i zazdroszcze dalej talentow artystycznych u ludzi.Ja tez rozbudzalam w sobie rozne manualne umiejetnosci.Niestety nie zostalam wyposazona przez tego Njwyzszego w wielkie talenty i moglam sie tylko ciezka praca czegos nauczyc.Malowalam,rysowalam,owszem nawet sie podobalo.Gralam na pianinie ,robilam ciekawe zdjecia itd. Pozostaje mi tylko jedno stwierdzenie"Chcialaby dusza do raju ,tylko ten raj"ciut za daleko"Zostalam tak wyposazona na zycie przez tych ktorzy mnie uksztaltowali i tego Najwyzszego ze nie ma zmiluj.Taka "karma".Pod koniec dnia odwiedzily nas dwie sarenki przedefilowaly przed nami i poszly sie pokarmic ,zielona ozimina ktora rosnie niedaleko nas.One dwie zawsze chodza razem.Maja teraz kolor ziemi ochronny ,nie sa rude jak na wiosne.Juz sie balam ze zginely,ale daly sobie rade.Sa piekne ,duze.I to by dzisiaj bylo na tyle........ Hala
niedziela, 27 listopada 2011
Alfabet od konca.....
sobota, 26 listopada 2011
Poznajmy sie-na nowo................
środa, 23 listopada 2011
Co nowego...........
piątek, 18 listopada 2011
Goracy temat............
środa, 16 listopada 2011
srodek tygodnia...........
Doszlam do wniosku ,ze moje pisanie w bloogu bylo ostatnio,bardzo monotematyczne.Pisalam co mnie boli,jak boli ,o lekarzach i wizytach u nich .I tak w kolko.Pora z tym skonczyc.Uzalanie sie nad soba nic nie daje ,poglebia tylko frustracje ,i zlosc na wszystko i na wszystkich.Jak juz kiedys pisalam - w TV programie drugim nadaja teraz bardzo pasjonujacy serial o tytule "egzamin z zycia".Tylko pora emisji jest szokujaca 5.55 rano.Jest to serial o mlodych fajnych ludziach ich wyborach zyciowych,problemach powaznych i mniej powaznych.Tylko ta pora emisji.Kto z mlodych ludzi o tej porze oglada TV?Chyba ze sobie nagrywaja,ale nie wydaje mi sie.Ja jednak nastawiam budzik i skwapliwie ogladam.Powodow jest kilka.Kiedy przed laty byla jego premiera ja nie mialam zupelnie czasu go ogladac.Powodem najwazniejszym dla mnie jest gra wspanialych aktorow takich jak chocby Anna Seniuk,Jan Nowicki obok mlodych nieznanych jeszcze wtedy mlodych aktorow.Jak przyjemnie jest teraz ogladac jak zaczynali swoje aktorstwo.Jak sie rozwineli i co z nich kolokwialnie mowiac wyroslo.Ostatnie dwa odcinki pod wzgl.artystycznym powalily mnie na kolana.Zagral mlody ukrainski tancerz Zora Koroljew i mlodziutka zaczynajaca gre Patricia Kazadii.Och jak oni pieknie tanczyli.Pani Zofia Kucowna w roli babci,tez wyraznie podniosla range obsady.Nie wiem czy w tej TV liczy sie tylko komercja. Filmy z gatunku-"zabili go i uciekl" nadawane sa w najlepszym czasie antenowym.Ale chociaz mowi sie ze "jedna jaskolka nie czyni wiosny" cos poprawilo od jesieni.Wrocil dlugo oczekiwany Poniedzialkowy teatr TV .Wspanialy jest tez cykl reportazy,filmow krotkometrazowych,dokumentalnych w cyklu:Polska bez fikcji.Ogladam te filmy codziennie.Sa to perelki dokumentu.Kazdy znajdzie w nich cos dla siebie.I bylabym zapomniala cykl"Swiat bez fikcji" tez jest godny zauwazenia. Tak ze troche ambitniejszych programow sie pojawilo.Aby do jutra do 5.55 ogladam nowy odcinek mojego serialu.c.dn.Hala
gogladac
poniedziałek, 14 listopada 2011
dobra wizyta......
sobota, 12 listopada 2011
Po swiecie........
Bardzo sie zdenerwowalam ogladajac zdjecia filmowe z zajsc w Warszawie.To okropne,jak mozna cos takiego robic.Ludzie mlodzi nie zdaja sobie zupelnie sprawy z tego,ze przez takie zachowanie niszcza samych siebie.Doprowadzaja swoje zycie do totalnej destrukcji,niszczac wszystko po drodze.Nikt przeciez od nikogo nie wymaga zeby,miec takie same poglady.Mozna sie spierac,ale konstruktywnie,dyskutowac,ba nawet demonstrowac,ale po co za soba siac zgroze i zniszczenie.Nie ma u nas w naszym narodzie,jednosci -trudno.Ale po co niszczyc to co wspolnymi silami caly narod zdobyl.Wszedzie na calym swieciemlodzi ludzie wszystko kontestuja,wszystko im sie nie podoba.Moze nalezaloby wiecej mlodych ludzi dopuscic do rzadzenia,powierzyc im bardziej odpowiedzialne stanowiska.Zobaczyli by wtedy jaka to sztuka to cale rzadzenie.Mlodzi sa niecierpliwi,oni niechca taka jak my czekac na wszystko dziesiatki lat.Oni chca zyc dobrze,dostatnio tu i teraz-natychmiast.Potrafia pracowac sa dobrzy w wielu dziedzinach,ale trzeba im to umozliwic,pomoc.Musza widziec przed soba przyszlosc,perspektywy.Kto ma im to umozliwic ? Narazie brak odpowiedzi na to pytanie . Dzisiaj w nocy obudzil mnie potworny bol prawej nogi /tej niby zdrowej/.Mysle ze wczoraj nieostroznie wchodzilam na rower do cwiczen i cos mi tam wyskoczylo i daje ucisk na jakis nerw.Nie moge dac kroku bez dwoch kul.Boli jak diabli.Obawiam sie ze to grubsza sprawa.Na razie nalykalam sie proszkow przeciw bolowych i probuje sobie odwrocic uwage.Ale nie wiele mi to pomaga.Noga boli i dretwieje.Jestem juz wykonczona ,ciagle cos mnie dopada.Och! Kochane zdrowie jak trzeba cie cenic........Dzisiaj na swoim profilu na NK nasza wspolna kolezanka i kolega zamiescili szereg zdjec z pieknej rocznicy 50 lecia zawarcia malzenstwa.To powinny ogladac mlode pary,dopiero rozpoczynajace swoje malzenstwa,i brac przyklad jak dzielnie i trwale mozna przezyc razem 50 lat.Piekne zdjecia.Bardzo osobiste.Ci ktorzy zyja godnie ,uczciwie wcale nie musz chronic swojej prywatnosci.Oni nie maja nic do ukrycia.Sa po prostu szczesliwi i tym sie dziela z innymi.Czy sie to komu podoba czy nie.Pozdrawiam Hala cdn.
czwartek, 10 listopada 2011
Dzisiaj krotko............
środa, 9 listopada 2011
Jakos udalo sie przezyc...........
sobota, 5 listopada 2011
jednak jestem......
czwartek, 3 listopada 2011
Wszystko przemija..........,tak i te
środa, 2 listopada 2011
Dzien Zaduszny..........
poniedziałek, 31 października 2011
Pamietamy tych co odeszli........
czwartek, 27 października 2011
nowe stare Swieta.........
środa, 26 października 2011
Znowu o kotku.........
wtorek, 25 października 2011
to nie tak mialo byc...........
Troche o mnie........
poniedziałek, 24 października 2011
goracy temat.......
niedziela, 23 października 2011
Musze sprobowac..........
sobota, 22 października 2011
Klikalam i klikalam.......
w ta sobote......
piątek, 21 października 2011
Nauka wstawiania obrazkow.........
Jeszcze o internecie........
czwartek, 20 października 2011
skowronki i sowy..........
środa, 19 października 2011
Jak oswoic jesien i ja przetrwac............
Rozpoczela sie bardzo trudna pora roku.Od czasow starozytnych wrzesien byl uwazany za poczatek,nowego roku ,czas refleksji i postanowien..W odroznieniu od postanowien noworocznych jesienne postanowienia maja inny charakter.Wydaje mi sie ze styczniowe postanowienia dotycza naszej woli,wrzesniowe zas naszych prawdziwych potrzeb,tego czego pragniesz najbardziej lub mniej w swoim zyciu,bys mogla to pokochac i uznac konieczne.Moga byc one proste.Np.postanowienie codziennego spaceru bez wzgl.na pogode.Przeczytanie przez okres jesieni ksiazek ktore dawno temu kupilismy,anie przeczytalismy do tej pory.Czestsza rozmowe z dziecmi lub z rodzicami.Uporzadkowanie rodzinnej kroniki wydarzen i wielu innych rzeczy ktore mozemy zrobic w dlugie jesienne wieczory.Piekno postanowien jesiennych polega na tym,ze nikt nie wie,ze je czynimi.Jesienne postanowienia nie wymagaja decia w rogi,konfetti i szampana.Wrzesniowe postanowienia prosza,bysmy byly otwarte na pozytywne zmiany-wszak jesien przechodzi w zime,zima w wiosne,wiosna w lato,a lato znowu w jesien-tak zmiany wciagu roku sie tocza.I my tez sie zmieniamy,ruchem tak szybkim,ze nie czujemy go wcale........Jedno jest jednak bezsprzecznie potrzebne,aby przetrwac jesien.To swiatlo-warunek niezbedny.Dobra lampa z lagodnym cieplym swiatlem,obok niej ulubiony fotel.I mozemy juz stawic czolo tej depresyjnej porze roku.Do tego moj od lat wyprobowany ,sposob-domowa nalewka.Taki maly kieliszek 25 mg.a jak poprawia nastroj.Nalewke robie przez cale lato.Wszystkie owoce jakie sie ukazuja przez kolejne miesiace lata wsypuje do sloja z cukrem.Zaczynamy od truskawek a konczymy na pigwie -po garsce kazdego owocu.W miedzy czasie hartujemy nalewke wlewajac do niej po kieliszku wodki czystej zoladkowej.To sie wszystko pieknie maceruje i powstaje taka ratafia.Na koncu dla dodania procentow wlewamy cwiartke dobrego spirytusu.Po tych kilku miesiacach mamy pachnaca nalewke.A i "pijane wisnie"tez umilaja nam jesienne dlugie wieczory.Tak walcze z depresyjna pora roku.Aby przezyc do Swiat Bozego Narodzenia.Po Swietach zaczyna przybywac dnia i jest juz coraz lepiej.Czekamy na wiosne i tak sie to toczy.W te dlugie jesienne wieczory czesto wracam do czasu,kiedy jeszcze pracowalam.Wtedy zupelnie,nie zauwazalam biegu por roku.Ciagle praca ,dom,dom,praca,czas tak szybko uciekal.Ciagle tylko marzylam o czasie emerytury ,czego ja nie zobacze,gdzie nie pojade,czego nie przeczytam.Jednak przyszla choroba ,zly dla mnie czas i los.I marzenia diabli wzieli.Ale jednak jestem i walcze i probuje sie nie poddawac zlemu i tej depresyjnej jesieni.Czego sobie zycze i Wam zblakanym na moim blogu.Hala cdn.